teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108914.65 km z czego 15584.05 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w kategorii

>100

Dystans całkowity:17866.95 km (w terenie 1819.80 km; 10.19%)
Czas w ruchu:977:26
Średnia prędkość:18.28 km/h
Maksymalna prędkość:58.30 km/h
Suma podjazdów:4460 m
Liczba aktywności:152
Średnio na aktywność:117.55 km i 6h 25m
Więcej statystyk
  • dystans 114.76 km
  • 6.80 km terenu
  • czas 06:12
  • średnio 18.51 km/h
  • rekord 40.20 km/h
  • temperatura 30.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Znowu upał, znowu pociski

Niedziela, 28 maja 2017 · dodano: 31.05.2017 | Komentarze 5

Znowu upał... znowu wyruszyłem na poszukiwanie pocisków, tym razem na południe. Niedziela nie jest dobrym dniem na oglądanie kościołów, ze względu na msze, jak jest zimno to jeszcze, ale gdy jest ciepło to sporo ludzi uczestniczy w mszy przed kościołem.  No ale co zrobić, jadę wtedy kiedy mogę...

Pierwszy stopik w Białej Rawskiej, dojechałem gdy trwała msza, ale sobie zrobiłem postój w parku i potem między mszami na szybko obejrzałem kościół (na fotce dziś tylko dzwonnica).



Dalej jadę mniej więcej wzdłuż Rogowskiej Kolejki Wąskotorowej... powstała ona w czasie I wojny jako kolej polowa (o rozstawie szyn 600mm - po II wojnie przebudowano na 750mm), Niemcy wybudowali ją w marcu 1915 (ponoć 28.02-22.03.1915), biegła ona od Rogowa (czyli od linii kolejowej) do Rawy Mazowieckiej.

Później, po ustąpieniu Rosjan z frontu przedłużono ją do Białej Rawskiej (jeszcze w czasie I wojny - rozkład z 01.06.1917). Na stronie internetowej kolejki (dział historia) można co prawda przeczytać, że jeszcze w czasie walk tutaj dociągnięto kolejkę do Białej i Żdżar (odgałęzienie na Nowe Miasto n. Pilicą, obecnie już dawno rozebrane), ale to bzdura - Biała Rawska była wtedy po rosyjskiej stronie frontu. Osobną kwestią jest odnoga na Żdżary i kiedy powstała, bowiem biegła ona dokładnie po linii frontu, albo tuz za nim (aczkolwiek wymaga to jeszcze dokładnej analizy przebiegu frontu), więc być może powstała raczej później, ale raczej w czasie wojny lub tuż po niej, bo jest na mapie z 1923 (a na mapach z lat 30. już nie ma). Natomiast artykuł sugeruje że do Nowego Miasta nie dociągnięto kolejki dlatego że nie zdążono nim Rosjanie zaczęli odwrót (i zatrzymano prace)... a wcale bo nie, Nowe Miasto było po prostu jak Biała po rosyjskiej stronie frontu.

Mam wrażenie że pomylone zostały kolejka grójecka (1000mm - mapa tej kolejki) i rogowska... istniejąca przed wojną kolejka grójecka była bowiem przedłużana w czasie trwania frontu w 1915 z Grójca właśnie do Nowego Miasta, ale przed odwrotem zdążono dociągnąć do Mogielnicy, a po I wojnie przedłużono ją do Nowego Miasta (a były ponoć nawet plany by dociągnąć do Radomia). Po II wojnie ponoć nawet rozważano połączenie kolejek - dociągnąć spod Grójca do Białej Rawskiej i z Nowego Miasta do Rawy Mazowieckiej, ale na planach się skończyło.

Ciekawostką jest też, że w czasie wojny Rosjanie mieli jeszcze kolejkę (ale konną) do Białej Rawskiej od strony Grójca. Można znaleźć wzmianki, że ponoć w czasie odwrotu kolejka ta dokonała samoewakuacji, mianowicie tor z jednej strony rozbierano, a z drugiej układano (bezpośrednio na drogach)i tak kolejka "dojechała" do Góry Kalwarii, dalej mostek drogowym przez Wisłę (ale nie wiem ile w tej historii prawdy)

Na zdjęciach poniżej kolejka rogowska i wiadukt nad CMK (czyli z lat 70.)







I dalej na Rawę w siną dal... a ja odbijam na południe szukać dalej pocisków.



Regnów.



W tym kościele nie miałem namierzonych pocisków, więc na miejscu miałem niespodziankę, bo okazało się że jeden jest wmurowany. Regnów był po rosyjskiej stronie frontu.





Jak dojechałem do Cielądza, to okazało się że trwa msza i sporo ludzi na dziedzińcu... mając nadzieję że kończy się za kwadrans (a nie za trzy) podjechałem na cmentarz z I wojny zrobić sobie postój. Daty śmierci na kamieniach, to 25-26.10.1914 (czyli odwrót Niemców spod Warszawy), oraz pierwsza połowa marca 1915, czyli natarcie na tym odcinku (między Rawą a Pilicą), które nieco przesunęło front.

Generalnie pociski w okolicznych kościołach w większości datowałbym właśnie na te okresy - albo październik 1914, albo grudzień 1914 - lipiec 1915, czyli okres walk pozycyjnych na linii między Rawką w Rawie, a Pilicą. Generalnie w trójkącie Rawa - Nowe Miasto - Inowłódz chyba większość kościołów ma wmurowane pociski - naliczyłem ich na razie  jakieś 9-10.





No i powrót do kościoła - tutaj ze zdjęć miałem namierzone trzy pociski, w sumie naliczyłem ich cztery (trzech różnych kalibrów).






Po mszy jeszcze trochę ludzi było na parkingu i gadali... jak odjechali, to podstawiłem rower pod mur i wlazłszy na niego, zmierzyłem mniej więcej największy z pocisków, miał ok. 15cm.



Opłotkami kieruję się do Rawy.



Rzut okiem na kościół ewangelicki.



A potem kościół pasjonistów.




Historia i opis kościoła (powiększenie po kliknięciu w zdjęcie)



Pocisków nie stwierdziłem - na zdjęciach dwa repery i inne obiekty.






Kolejny kościół w Rawie - tutaj dwa pociski wypatrzone w dzwonnicy. Jeden to pocisk lub jego skorupa, a drugi to chyba łuska.





Trzeci wypatrzyłem jeszcze na jednych ze zdjęć remontu, które były wywieszone przy kościele. Przedstawia chyba dzwonnicę, ale od tyłu, gdzie nie za bardzo da się zrobić zdjęcie.



Znalazłem taką wzmiankę prasową (oryginalnego artykułu nie było online, ale treść zachowała się cytowana na jakimś forum, czy w jakichś kopiach - z 2003 albo wcześniej):

"Dziennik Łódzki": Trzy pociski artyleryjskie z okresu I wojny światowej usunęli wczoraj w południe saperzy z muru kościoła  Niepokalanego Poczęcia NMP w Rawie Mazowieckiej.

Ponieważ nie było pewności, czy pociski nie zawierają materiału wybuchowego, policja ewakuowała ponad 100 przechodniów z pl. Piłsudskiego w centrum miasta, poleciła też usunąć wszystkie samochody. Na przyległych ulicach został wstrzymany ruch. Miejsce akcji zabezpieczała straż pożarna, pogotowie ratunkowe i gazowe. W okolicach kościoła odłączono prad - relacjonuje gazeta.

Korzystając ze strażackiego podnośnika, żołnierze rozkuli ścianę kościoła. Dopiero po wyjęciu z niej pocisków upewnili się, że nie stanowią zagrożenia. Akcja trwała blisko 4 godziny - informuje dziennik. Nie wiadomo, kiedy pociski umieszczono w murach rawskiego kościoła. Nie ma o tym wzmianki w żadnych dokumentach, nie wiedział o nich konserwator zabytków. Dowódca saperów chor. sztabowy Zbigniew Jagielski powiedział "Dziennikowi Łódzkiemu", że prawdopodobnie zostały wmurowane na pamiątkę


I teraz pytanie czy to te same trzy co są w dzwonnicy, tylko je ponownie wmurowano, czy też inne trzy w samych murach kościoła. Z przeglądu zdjęć archiwalnych wynika, że w okresie międzywojenny tych pocisków nie było... jest za to coś podejrzanego nieco niżej (być może właśnie pocisk: link). W 1939 tutaj chyba walk nie było, ale ponoć w 1945 Rawa została zbombardowana i było sporo zniszczeń. Na zdjęciach archiwalnych z czasów PRLu już są pociski w obecnej konfiguracji, przy czym ciekawe jest że przed wojną środkowa wnęka (tam gdzie jest zegar) nie była zamurowana, a obecnie zewnętrzne, więc jakieś przebudowy musiały być (pewnie wtedy wmurowano pociski - nowe, albo gdzie indziej wmurowano stare, albo jedno i drugie). Aha, w 2006 pociski nie były jeszcze pomalowane.

Aktualnie też trwa remont - widok od tyłu.




I kolejka rogowska w Rawie - most na Rawce wybudowany w okresie międzywojennym, w miejsce mniej trwałego z czasów wojny.






Rawka w Żydomicach.




Późnomajowe krajobrazy Wysoczyzny Rawskiej po drodze.




Malowanie kapliczki na srebrno, to niezbyt dobry pomysł... a jeszcze gorszy pomalowanie jej CAŁEJ na srebrno.



Ostatni postój, na cmentarzu w Studzieńcu.



Na koniec jeszcze fotka archiwalna od wariaga (znaleziona na tym forum). Sierpień 1915 i ekspozycja niemieckich pocisków w Twierdzy Osowiec, przy cerkwi.


Kategoria >100, łódzkie


  • dystans 146.31 km
  • 2.70 km terenu
  • czas 07:07
  • średnio 20.56 km/h
  • rekord 38.00 km/h
  • temperatura 30.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Szukając pocisków w oparach bzu

Sobota, 20 maja 2017 · dodano: 23.05.2017 | Komentarze 9

Dzień zapowiadał się upalny... postanowiłem więc rypnąć z wiatrem, który rano był średnio silny, południowo-wschodni. Potem wiatr miał słabnąć, kręcić, ale prognozy tuż przed wyjściem z domu sugerowały że w trakcie kręcenia będzie w miarę korzystny. Ostatecznie po kręceniu i pewnym przeszkadzaniu, ustalił się północno-zachodni (czyli korzystny na powrót) i dosyć silny.

Trasa wybrana tak, by zahaczyć o kilka kościołów, z czego w dwóch miałem namierzone pociski (po przeglądzie zdjęć własnych i dostępnych w internecie), ale liczyłem na to że w pozostałych może też coś się znajdzie, tylko jest w miejscu nie objętym zdjęciami.

Chłodzenie:
- termos kawy mrożonej (1l)
- butelka zamrożonej wody (1,5l)
- butelka zimnej wody z lodówki (1,5l)*
- bidon z wodą z lodówki (0,7l)

*) - Ponieważ czasem woda z zamrażalnika za wolno się topi i może zabraknąć jej w stanie płynnym, to zabrałem drugą butelkę niezamrożoną do dolewania... trzeba było jednak dwie zamrożone, bo lód dosyć szybko się stopił, albo za krótko była w zamrażalniku i za słabo zmrożona, albo było tak gorąco (albo jedno i drugie).

Kościół Szlachecki (na pierwszym planie Bzura), kościół oglądany nie raz, więc mała szansa że tam coś jest, ale w jakimś zakamarku mogło się coś schować przed ciekawskim wzrokiem. Ale sprawdziłem że nic nie ma.



W zasadzie miałem zrobić pierwszy postój pod kościołem, ale że był sprzątany i ludzie się kręcili po dziedzińcu, to pojechałem kilka kilometrów dalej by odsapnąć przy cmentarzu z I wojny w Złotej.



A ta kapliczka już co najmniej dwa razy była na blogu.



Jeziorko - a ta kapliczka raz.





Kocierzew Południowy i kolejny kościół. Oczywiście nie zatrzymywałem się przy każdym ciekawym miejscu na trasie, na przykład tutaj nie odwiedzałem kwatery z 1939, którą kilka razy już oglądałem.




I jeszcze pomnik przed szkołą.




Kolejny kościół - Kiernozia.




Tradycyjnie odwiedziłem Panią Walewską, obecnie są nowe tabliczki, mniej klimatyczne w porównaniu z poprzednimi (można je obejrzeć we wpisie na blogu pocztówkowym), nie ma też portretó Marii Walewskiej i Napoleona Bonaparte, które tu wisiały.




W Kiernozi podjechałem jeszcze na kirkut, z którego w zasadzie nic nie zostało, jest tu tylko pomnik Żydów pomordowanych w czasie Ii wojny. Tutaj kolejny postój, korzystam z cienia.




Dzik na rynku w Kiernozi - dzik jest też w herbie Kiernozi.



Zajrzałem na cmentarz z I wojny




A na cmentarzu parafialnym trafiłem na mogiłę, czy też pomnik powstańców styczniowych.




Jeden z grobów na cmentarzu (epitafium - powiększenie)




Osmolin i kolejny kościół



Epitafia obok wejścia (powiększenie - epitafium 1, epitafium 2)



Po drodze ominąłem kilka kwater/cmentarzy z 1939, raz że już je wcześniej co najmniej raz odwiedzałem, a dwa że och zdjęcia już są w bazie cmentarzy na Olsztyńskiej Stronie Rowerowej. Jednak jak niecałe trzy lata temu przejeżdżaliśmy przez Osmolin, Sanniki, Słubice (śladem serii skrzynek poświęconych bitwie nad Bzurą - link do relacji), to w te miejscowości odwiedziliśmy szarówką, albo wręcz nocą... a pech chciał, że prawie wszystkie odwiedzone przez nas wtedy cmentarze były już na OSR, brakowało właśnie z tych miejscowości, gdzie było już zbyt ciemno na robienie zdjęć. No to dziś uzupełniałem, choć warunki też nie były idealne (ostre słońce i silny światłocień).

Oto mogiła zbiorowa na cmentarzu w Osmolinie



No, zaczyna się sezon wielkich wałków



Krzyż choleryczny po drodze



Kościół w Sannikach






Kaplica pogrzebowa za kościołem, a ze dwa metry muru obok niej zabezpieczone przed przechodzeniem tłuczonym szkłem... żeby nieboszczycy nie zwiali?




Miejscowa śmieszka rowerowa



Mogiła z 1939 na miejscowym cmentarzu



I jeszcze taki nagrobek mi wpadł w oko




Na koniec udałem się parku pałacowego (plan parku). W pałacu bawił swego czasu niejaki Fryderyk Chopin, co upamiętnia tablica i dwa pomniki... ten drugi upamiętnia znajomość z pewną guwernantką, według plotek Fryderyk ją uwiódł i nawet miał z nią dziecko.







W miejscu gdzie stał dwór, prowadzone były akurat wykopaliska.




Kamień na którym według legendy miał odpoczywać Jagiełło w drodze na Grunwald.  O ile jest to podawane w wątpliwość, o tyle nie ma wątpliwości, że ja tu dzisiaj odpoczywałem, choć nie na kamieniu, a na jednej z ustronnych ławek. Jako że były to najgorętsze godziny dnia, a miejsce ku temu nastrajało, postój był dosyć długi i z kawą mrożoną z termosu.



Pałac w Słubicach



I kościół tamże




Zniczomat na cmentarzu



Dwie mogiły z 1939





I jeszcze kilka innych grobów (2 i 3 zdjęcie - powiększenie po kliknięciu w fotkę).







Ktoś może potrzebuje krzyża z second handu?



Kościół w Iłowie i wreszcie jakieś pociski - miałem namierzony jeden praktycznie pewny ( w ścianie bocznej) i dwa podejrzane obiekty w fasadzie do sprawdzenia, które na miejscu też się okazały pociskami. Te dwa były mniejszego kalibru, a ten w ścianie bocznej większego.





Na dziedzińcu kościoła pomnik upamiętniający generała Franciszka Włada i pierwotne miejsce jego pochówku. W kjościele jest też jego portret i jeszcze jedna tablica.





Obok tablica upamiętniająca oficera wojsk węgierskich i powstańca



Brzozów Stary - cechą charakterystyczną tego kościoła są wielkie, kamienne przypory na rogach kościoła. Hmm, jeszcze gdzieś podobnie widziałem.




Wyjeżdżając trafiam jeszcze na pomnik upamiętniający niezbyt fortunny zrzut Cichociemnych (tablica informacyjna 1, tablica 2) - zrzut nastąpił pomyłkowo poza Generalną Gubernią i niedługo po zrzucie dwóch z nich zginęło w Brzozowie podczas strzelaniny z Niemcami z posterunku straży granicznej.



Giżyce





Już myślałem, że poza dwoma namierzonymi kościołami nie znajdę dodatkowych pocisków - bo zostało mi na trasie Rybno (namierzone pociski), Kozłów Biskupi (wielokrotnie oglądany i prawie na pewno bez pocisków), oraz właśnie Giżyce... gdzie z tyłu, wysoko wypatrzyłem jeden pocisk.




Pałac w Giżycach



Plantacja dmuchawców



No i wspomniane Rybno - miałem namierzony ten w tympanonie nad wejściem, dowcip polega na tym że  z dziedzińca kościoła jest niewidoczny, zasłonięty przez gzyms, da się go zauważyć dopiero oglądając lub robiąc zdjęcia zza muru kościelnego. Na miejscu wypatrzyłem jeszcze jeden w dzwonnicy (ten był większego kalibru) - obecność tego drugiego potwierdza że ten pierwszy to rzeczywiście pocisk (bo jest tak wmurowany, że można mieć wątpliwości)





A z tyłu przypory podobne do tych z Brzozowa



Pomnik  - o takich tablicach jak ta na pomniku, robiłem kiedyś wpis na blogu pocztówkowym.




Kościół w Kozłowie Biskupim, tyle razy go oglądaliśmy, że zdziwiłbym się gdyby był tu jakiś pocisk (i faktycznie nie było).




Za to są napisy na cegłach, dołki... to w tym kościele jako pierwszym oglądałem te tajemnicze dłoki.






ciana nieco postrzelana.



Cmentarz z I wojny pod Kozłowem, który miał być niby ekshumowany, ale podczas badań archeologicznych okazało się że nie (wpis z zeszłorocznego oglądania wykopanych płyt)




Przejeżdżając przez Babskie Budy, zatrzymałem się przy kapliczce z wazonami ze skorup pocisków... ją już mam obejrzaną i obfoconą, ale na zakończenie dzisiejszej wycieczki była w sam raz.




Podsumowując - wyszło 150% normy, miałem namierzone 2 kościoły z pociskami i 4 pociski (dwa prawie pewne i 2 prawdopodobne), a znalazłem 6 pocisków w 3 kościołach.


  • dystans 103.38 km
  • czas 05:29
  • średnio 18.85 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Do Łowicza poszukać pocisków

Niedziela, 7 maja 2017 · dodano: 11.05.2017 | Komentarze 11

Pogoda niespecjalna - dosyć zimno, wiatr średni, przelotne mżawki przez cały dzień... w sam raz żeby jeździć na rowerze, bo aura do dłuższych rozwałek nie zachęca.

Rzepak kwitnie



Dziś do Łowicza. Miasto ucierpiało w czasie walk zarówno w 1914, jak i 1939, toteż postanowiłem sprawdzić czy są pociski w kościołach. Co prawda miałem je już obfocone, np. podczas wycieczki W 9,5 kościoła przez Łowicz, ale nic nie zastąpi obejrzenia murów na miejscu, zwłaszcza że często nie miałem zdjęć wszystkich ścian. W jednym kościele udało mi się na zdjęciach dostrzec pociski, w innych jakieś podejrzane pypcie, które trzeba było na miejscu obejrzeć.

Na początek kościół św. Leonarda - Podczas I wojny światowej został dość poważnie zniszczony i zagospodarowany przez Niemców ponownie na składy wojskowe. Odnowiony po 1918 r. został poważnie zniszczony we wrześniu 1939 r.  (źródło: wiki Łowiczanina). Mimo to, żadnego wmurowanego pocisku tu nie znalazłem.



Aż się zdziwiłem, że widać stąd kościół mariawicki... otóż wyburzono część gmachu Mazowieckiej Wyższej Szkoły Humanistyczno-Pedagogicznej... mam nadzieję że wyburzą też tę część z prawej, bo budynek (wybudowany w 2001) jest wyjątkowo paskudny. Tak na marginesie aż się zdziwiłem, nie śledziłem losów tej uczelni, ale  wydawało się że nieźle się rozwija... i tak chyba było (tutaj wykaz kierunków sprzed kilku lat), ale już co najmniej 4 lata pojawiły się informacje o zamykaniu szkoły. Ostatecznie została przejęta przez uczelnię z Kielc, a obecnie istnieje w Łowiczu w szczątkowej formie (kierunek rolnictwo).



Nie mam informacji o jego losach i ewentualnych zniszczeniach w czasie wojen, ale zupełnie bez uszczerbku chyba nie wyszedł, bo mury są wyszczerbione tu i ówdzie od ostrzału chyba właśnie. pocisków jednak nie stwierdziłem.



Kościół i klasztor bernardynek - oto co znalazłem o losie klasztoru w czasie wojen: 1914-15 W czasie działań wojennych zabrakło w mieście żywności, opału i nafty. Znikły więc drewniane ogrodzenia w mieście, także wszystkie drewniane zabudowania gospodarcze w ogrodzie bernardynek, rozebrane na opał. W klasztorze wyrywane były drzwi i deski z podłóg. W kościele bernardynek w czasie działań wojennych zorganizowano szpital wojskowy. Zwożono do niego rannych żołnierzy, kościół był więc zanieczyszczony, a ściany zadymione od pieców, jakie stawiano dla ogrzania rannych.(źródło: strona bernardynek),  jest też o o 1939: Dla Łowicza dniem przynoszącym największe straty był 6 września. Fale samolotów niemal bez przerwy zrzucały swoje ładunki na miasto. Łowicz płonął od rana. Zbombardowany został a następnie obrzucony bombami fosforowymi szpital św. Tadeusza, który całkowicie spłonął. Rannych znoszono do klasztoru bernardynek, również szpital powiatowy tu się zakwaterował. W celi przy furcie klasztornej zorganizowano salę operacyjną, w sąsiedniej celi mieszkał lekarz (dr Stanisławski, późniejszy lekarz szpitala w Głownie), dalej była kancelaria szpitala oraz przychodnia, a chorych umieszczano w salach budynku szkolnego bernardynek. Klasztor również miał dużo zniszczeń – wyrwany dach i szyby w oknach, poszarpane ściany, w kościele – poszarpany sufit, wyrwane dwa okna i pęknięty łuk tęczy. (źródło: strona bernardynekwiki Łowiczanina)

Na ile to było możliwe, obejrzałem z dostępnych stron kościół (np. z daleka zza muru), ale pocisków nie stwierdziłem.



A teraz pewniak - kościół pijarów w którym wypatrzyłem an zdjęciach dwa pociski w fasadzie. Pod dokładnym obejrzeniu dookoła, stwierdziłem że są to właśnie dokładnie te dwa. Kościół ucierpiał w czasie obydwu wojen: Na początku I wojny światowej kościół ucierpiał ponownie, na skutek niemieckich pocisków, które przedziurawiły fronton, zrujnowały dach i okna. (...)  Podczas II wojny światowej w kościele wybuchł pożar i zawaliło się częściowo sklepienie nawy głównej, a w nawie zachodniej powstało głębokie poprzeczne pęknięcie.  (źródło: wiki Łowiczanina)



Na poniższych zdjęciach tego nie widać (może trochę na powyższym), ale ten górny jest większego kalibru.





No i docieramy do bazyliki katedralnej. W czasie I wojny chyba nie doznała zniszczeń, znalazłem tylko taką wzmiankę Dużym zagrożeniem dla kolegiaty w grudniu 1914r. było umieszczenie tu Rosjan - jeńców wojennych, którzy we wnętrzu palili ogniska, na szczęście w porę ich usunięto. (strona katedry - przewodnik). Oberwała za to w 1939 Działania wojenne w czasie II wojny światowej nie oszczędziły ani Łowicza, ani kolegiaty. W czasie wrześniowej Bitwy nad Bzurą ostrzał artyleryjski spowodował pożar, w wyniku którego poważnie uszkodzone zostały dach i wieże. (strona katedry - historia). Zdjęcie zniszczonej katedry - na fotopolska.



Tutaj miałem wypatrzone jakieś pypcie wysoko w murach kościoła, ale po zzoomowaniu okazało się że to coś innego (pociski nie są zazwyczaj nawet w przybliżeniu kwadratowe).



Za to znalazłem dwa pociski w dzwonnicy, która kiedyś była bramą na cmentarz obok kościoła.




Kilka tablic na zewnątrz katedry, jest ich tam więcej, ale nie wstawiałem wszystkich... podeprę się tylko cytatem z przewodnika Oprócz już wymienionych, w kolegiacie umieszczono cały szereg tablic nagrobnych, inskrypcyjnych, erekcyjnych, poświadczeniowych i historycznych dawnych i współczesnych, ale opisanie ich wszystkich nie jest możliwe ze względów objętościowych. Z tych samych względów podając tytuły i zasługi zmarłych, które w inskrypcjach są niezwykle rozbudowane, przekazaliśmy na ogół tylko funkcje związane z kolegiatą i Łowiczem.





Skoro już przypiąłem rower, żeby na spokojnie obejść i obejrzeć katedrę, to przespacerowałem się jeszcze po okolicy - oto ratusz i tablice w murach ratusza, oraz sąsiedniego budynku.








Kontynuuję spacer w kierunku muzeum (d. seminarium duchowne, później różne szkoły)... a co tam, też obfocę wszystkie tablice. Przy okazji rozglądam się, czy aby nie ma także tu jakichś pocisków, zwłaszcza w gmachu muzeum, które było zniszczone w 1939 W czasie II wojny światowej gmach został zniszczony, ocalało jedynie skrzydło południowe, mieszczące kaplicę. (źródło - strona muzeum). Zdjęcia zniszczonego gmachu na fotopolska. Z zewnątrz nic nie zauważyłem, ale kiedyś trzeba będzie obejrzeć też od strony dziedzińca i od skansenu.











No dobra, to gdzie dalej? Może tędy?



Dawny kościół ewangelicki (ob. galeria). W 1914 został uszkodzony przez niemiecką artylerię, zdjęcie uszkodzonego kościoła na stronie galerii. Pocisków nie stwierdziłem.



Dawny kościół i klasztor dominikanów. Odnośnie historii obiektu: Od 1818 do 1826 roku gmachy dominikańskie zostały przebudowane na koszary. Rosjanie, urządzili w prezbiterium kościoła salę balową, a od 1836 roku cerkiew pułkową. Od 1836 roku w gmachu podominikańskim mieściła się szkoła junkierska. Na początku 1914 roku budynki zajęli Niemcy, a po 1915 roku dostosowano je pod elektrownię. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. w dawnych klasztornych pomieszczeniach stacjonował 10 Pułk Piechoty, który wyruszył stąd w lipcu 1939 r do Wielkopolski gdzie rozpoczął prace fortyfikacyjne. Obecnie w zabudowaniach podominikańskich mieści się Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych  (źródło: wiki Łowiczanina)

O zniszczeniach w czasie wojen nic nie znalazłem, na tyle na ile mogłem obejrzeć od ulicy, to pocisków nie ma, ale od północy nie mogłem obejrzeć bo teren zamknięty. Trzeba będzie w tygodniu kiedy podjechać, kiedy da się wejść na teren szkoły.



A tu był kościół św. Jana, tam z lewej w przerwie między tym a następnym budynkiem (oba, to chyba dawny Dom Księży Emerytów), kościół został zniszczony w 1939 (zdjęcia zniszczonego kościoła na  fotopolska). Obejrzałem sobie pozostałe budynki, pocisków nie stwierdziłem.



Trochę plażowania nad Bzurą




Rzut okiem na tablicę (powiększenie mapy)



Kościół św. Ducha - nie znalazłem żadnych wzmianek o zniszczeniach wojennych, pocisków też nie.







Jak to w murach gotyckich kościołów...




Dawny kościół i klasztor bernardynów - nie znalazłem wzmianek o zniszczeniach wojennych, ale jest kilka innych ciekawostek: Władze pruskie, zgodnie z nakazem z 1804 roku, rozpoczęły likwidację kościoła na początku 1805 r. Mniej więcej w tym samym czasie postanowiono o przeznaczeniu budynku na szkołę niemiecką dla nauczycieli. Prawdopodobnie jednak w tym samym czasie władze pruskie zezwoliły na odprawianie nabożeństw w pobernardyńskim kościele, osiadłym w Łowiczu ewangelikom. W 1806 r., po wkroczeniu wojsk napoleońskich do Łowicza w budynku tym zorganizowano koszary, a następnie szpital dla żołnierzy francuskich. Po przebudowie budynku ok. roku 1823 rozlokowano w nim wojska polskie, a po 1831 r. rosyjskie. Około 1836 r, kościół zaadaptowano na cerkiew, która istniała do 1886 r. Po odzyskaniu niepodległości przeprowadzono gruntowny remont i w 1925 r. ulokowano w budynku Państwowe Seminarium Nauczycielskie. Po wojnie było tu Państwowe Liceum Pedagogiczne, a obecnie Kolegium Języków Obcych i Kolegium Nauczycielskie.  (źródło - wiki Łowiczanina) Dodać można, że kolegium też zostało zlikwidowane (coś w ostatnich latach w Łowiczu wykruszają się uczelnie).




Nie wszystko da się dokładnie obejrzeć, z jednej strony teren szkoły (może w tygodniu da się wejść),  z tyłu jakaś chyba opuszczona posesja, na którą da się wejść przez upadający płot... ale lepiej nie wtedy, gdy obok stoi policja. Może następnym razem dokończę oględzin.



Póki co, stwierdziłem że żaden z pypci od frontu i po bokach nie jest pociskiem.









Wyjeżdżając z Łowicza zajrzałem jeszcze do ruin rzeźni, bo ponoć coś tam wyburzali... sam budynek rzeźni stoi, ale faktycznie wyburzyli wszystkie sąsiednie budynki i wycięli krzaki.




Droga powrotna - Kompina nad Bzurą, kapliczka i obok spory cmentarz wojenny z 1939 roku. Tu też wmurowane żelastwo wojenne w pomnik, ale ni pocisk.





Następnie oglądam kościół w Kompinie



W 1939 roku toczyły się tutaj ciężkie walki, o czym świadczą nie tylko cmentarze, ale też postrzelana elewacja kościoła.




No i proszę - są dwa pociski w murze. Jeden zwykły, a drugi to granat moździerzowy (co ostatecznie przesądza ich pochodzenie z II wojny).




Jak wynika z informacji dostępnych online i tabliczki na ścianie kościoła, był zniszczony w czasie walk w 1939.




Kapliczka nad Bzurą... kiedyś była tutaj figura św. Jana Nepomucena... może została zniszczona w czasie walk w 1939? Zresztą sam cokół też uszkodzony. A sama kapliczka postawiona w 1920 "na pamiątkę odrodzenia zjednoczonej Polski"





Łąki nad Bzurą




Kościół w Bednarach, czyli po drugiej stronie Bzury, naprzeciwko Kompiny. Na stronie Bednar jest obszerny artykuł o historii kościoła. Podobno kościół został zlokalizowany w miejscu, gdzie był święty Gaj. Ale wracając do interesujących mnie w kontekście pocisków dziejów wojennych, to przy I wojnie nie ma nic o zniszczeniach samego budynku, co najwyżej o zniszczeniu wyposażenia (Niemcy zdemontowali ołtarz , ambonę i organy , które to przedmioty przeznaczyli na opał.) A poniżej fragment o 1939:

W dniach od 12 do 16 września 1939 r. w czasie Bitwy nad Bzurą rozegrały się walki na terenie parafii kompińskiej, bednarskiej i nieborowskiej, pomiędzy 26 dywizją piechoty, a wojskami niemieckimi – 19 dywizją piechoty . W ostatniej fazie tej bitwy wojska polskie po wycofaniu się z Bednar , północnego Nieborowa i Karolewa zajmowały pozycję po północnej stronie Bzury, a po południowej wojska niemieckie . (...) W następstwie ostrzału z broni ciężkiej i ostrzału artyleryjskiego północna postać dachu kościoła pokrytego blachą została zerwana , a pozostała część dachu była podziurawiona kulami jak sito . Pocisk artyleryjski , który wpadł do środka kościoła zniszczył kompletnie dziesięciogłosowe organy pneumatyczne firmy ,, Cecylia ‘ z Salzburga , sprawione za czasów ks. Czesława Gotliba / 1923- 1926 ,i w połowie zdruzgotał balustradę na chórze . Uszkodzona została ostrzeliwana wieża kościelna , zwłaszcza w górnej części . Wybite zostały 4 zabytkowe witraże i pozostałe szyby w kościele i na plebanii.




Niestety bramy i furtki zamknięte na cztery spusty (a właściwie kłódki), dlatego nie mogłem obejrzeć dokładnie całego kościoła... zwłaszcza tyłu. Natomiast znalazłem pociski (sztuk dwie) wmurowane w mur dookoła kościoła. Wyglądają na świeżo wmurowane, więc pytanie czy pierwotnie się w nim znajdowały, czy może podczas remontu przeniesione z murów kościoła, a nawet w ogóle dopiero teraz wmurowane.

Podobnie pytanie z jakiego okresu. Historia kościoła sugeruje, że z 1939 i ten rok przyjmuję jako najbardziej prawdopodobny. Z drugiej strony po wyglądzie ciężko ocenić z której wojny pochodzą pociski, mogli przecież wmurować "na pamiątkę" podczas nadbudowy wieży w międzywojniu.





Gdzieś po drodze w Łasiecznikach




Przejeżdżając przez Bolimów, zatrzymałem się by porobić zdjęcia i policzyć pociski w kościele... to jest bodaj pierwszy kościół, w którym widziałem wmurowane pociski, mam ich zdjęcia gdzieś na dysku, także kiedyś liczyłem, ale nie pamiętałem ile ich jest. Dwa bolimowskie kościoły były uszkodzone w czasie obydwu wojen, ale na archiwalnym zdjęciu z 1935 (na fotopolska) widać dwa wmurowane przy oknie pocisku... to w kwestii potwierdzenia, że są one z I wojny.



Pocisków jest 10, z czego 6 mniejszego kalibru, 3 większe (w ścianie frontowej, wieży)  i 1 jeszcze większy (w ścianie bocznej - ostatnie zdjęcie)






Podjechałem jeszcze sprawdzić kościół św. Trójcy, niby nic tam nie widziałem, ale jeden pocisk w mało eksponowanym miejscu łatwo przegapić, Ale nic nie ma.



No i to tyle na dzisiaj, pozostało rypać w mżawce do domu.


Kategoria >100, łódzkie


  • dystans 145.12 km
  • 8.00 km terenu
  • czas 07:55
  • średnio 18.33 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

5 razy pudło i jedno trafienie

Sobota, 22 kwietnia 2017 · dodano: 24.04.2017 | Komentarze 9

Na dziś zapowiadali silny, zachodni wiatr... no to może znów na Piaseczno? Przynajmniej na początek, obejrzeć dwa kościoły, co się nie udało dwa tygodnie temu, z powodu Niedzieli Palmowej. A potem jeszcze cztery za Piasecznem... oczywiście w poszukiwaniu pocisków, zwłaszcza że to rejon gdzie toczyły się walki w 1914 i trochę w 1915 (o czym świadczą choćby cmentarze z I wojny). Jeden z nich to pewniak, bo wypatrzyłem coś jakby pocisk w jego murze, ale w pięciu pozostałych nic nie zauważyłem, jednak oglądając zdjęcia (swoje lub z internetu), można takowe przegapić, zwłaszcza jeśli jest w takim miejscu że go zasłania np. szkarpa, albo w takiej ścianie, która jest bardziej zasłonięta drzewami, krzakami, lub zacieniona i przez to rzadko się ją fotografuje. Nie ma to jak, dokładne obejrzenie murów na miejscu, tutaj okazało się że nic nowego nie znalazłem, tylko ten co już wcześniej namierzyłem.

Patrząc na mapę, stwierdziłem że najlepiej by było przeprawić się w Gassach i pojechać do Otwocka na pociąg... tylko czy prom już kursuje? Trafiłem na fanpage promu, poczytałem dyskusje i co się okazało? Że pierwsze zapowiedzi były takie, że prom zacznie pływać jeszcze w marcu, ostatnie że po świętach. Pytanie co oznacza "po świętach"? Czy tydzień po świętach, czy też później? Równie dobrze to może być w maju, czerwcu , czy wrześniu, to też jest "po świętach". Poczytałem komentarze osób, które się nacięły próbując skorzystać z promu (ponoć w Otwocku były ogłoszenia o starcie już z początkiem kwietnia, a teraz właśnie że po świętach), wynikało też z tego że w tygodniu po świętach jeszcze nie kursuje, a ktoś ponoć od obsługi się dowiedział że ruszy w przyszłym tygodniu... uznałem że ryzyko że w weekend nadal nie będzie kursować jest zbyt duże i lepiej nie ryzykować (i słusznie, sądząc po komentarzach osób, które znów się nacięły). Swoją drogą, jest to doskonały przykład jak nie prowadzić fanpage'a - komunikaty podawane rzadko (raz na miesiąc, raz na pół) i nie aktualizowane, bez sprostowań itp., mnóstwo osób się dopytuje o czy już kursuje i zero odpowiedzi.

No cóż, mogłem pojechać do mostu w Górze Kalwarii, ale raz że to dużo większy dystans, a dwa że z bocznym wiatrem. Lepiej już wrócić do Piaseczna lub Zalesia na pociąg... ale linia radomska w remoncie, pociągi rzadko (w interesujących mnie porze co 2-3 godziny), taki naprawdę pasował tylko jeden ok. 19-ej (wcześniej był ok. 16), ale z niekorzystną przesiadkę, co dawało 2,5 godziny jazdy... plus duże ryzyko spóźnienia, jak to na remontowanych liniach. W sumie, skoro już i tak się wracam do Piaseczna, to mogę wrócić w ogóle do domu, będzie przynajmniej konkretna setka... dystans to akurat pikuś, tyle że pod wiatr, niby pod wieczór nieco miał być lżejszy, ale i tak szykował się ciężki powrót.

No dobra, to w drogę. Pierwszy fotostop i pierwszy kościół - Stara Iwiczna (ob. Piaseczno). To dawny kościół ewangelicki (ob. katolicki).



I pierwszy cmentarz zaraz obok... obecnie parafii katolickiej, dawniej ewangelicki o czym świadczą stare nagrobki



Kolejny kościół już w centrum Piaseczna





W murze przy kościele liczne tablice pamięci mieszkańców, księży, żołnierzy, partyzantów itp.




Dawny ratusz



W Piasecznie nie zatrzymuję się na długo - jadę dalej, mijam taki oto pomnik (to już Konstancin-Jeziorna)




Kościół w Skolimowie (ob. Konstancin-Jeziorna)






Nad Jeziorką



Kościół w Konstancinie (ob. Konstancin-Jeziorna)




Konstanciński Rower Miejski - stacja Park Zdrojowy... większość rowerów na stacji to jednak warszawskie Veturilo (niebieskie), z którymi KRM (zielone) jest kompatybilny. Na mapce stacji są nawet zaznaczone najbliższe warszawskie stacje na Kabatach.





Lokomobila, która stała przed pałacem w Oborach, ale Konstancin ją kupił i trafiła tutaj (sto w pobliżu stacji KRM).




Kościół w Mirkowie (ob. Konstancin-Jeziorna)



Zabudowania dawnej papierni w Jeziornie w Mirkowie (ob. Konstancin-Jeziorna).



Krzyż tamże, który ponoć ma upamiętniać powstańców poległych tutaj w 1831 roku w potyczce z kozakami.




Podczas gdy ja się kręcę po Mirkowie, mijają mnie kolejne grupy z maratonu rowerowego o trudnej do zapamiętania nazwie, który startował z Wilanowa.



Dalej ruszam na cmentarz z I wojny w Maryninie, który leży w sąsiedztwie skarpy pradoliny Wisły (Skarpa Oborska). Z inskrypcji na tablicach wynika, że spoczywający tu żołnierze polegli w październiku 1914, gdy Niemcy próbowali zdobyć Warszawę (tzw. operacja warszawsko-dęblińska). Ale jest też przynajmniej kilku poległych na początku sierpnia 1915 (czyli tuż przed zajęciem Warszawy), kiedy to Rosjanie po opuszczeniu pozycji nad Rawką i Bzurą wycofywali się na wschód. Przeglądając listy strat znalazłem kilka błędów w nazwiskach (błędy najaprawdopodobniej na tablicach, choć też niewykluczone na listach). Na przykład Knop zamiast Knoop, albo Sticklorat zamiast Stucklorat. A tutaj lista strat 150 pułku, w którym służyło większość pochowanych (a przynajmniej tych z zachowanych płyt) - link.

Tutaj jest plan cmentarza: link (ten z lewej, ten po prawej to Cieciszew, który też dziś odwiedziłem), ponadto sam cmentarz jest opisany w opowiadaniu Stefana Żeromskiego "Pomyłki" (tekst tutaj, albo tutaj).






Przy cmentarzu kwitnie tarnina i porzeczka




Idę jeszcze na tyły cmentarza na skarpę, gdzie kwitnie miodunka plamista i ziarnopłon wiosenny.




Kościół w Słomczynie (ob. Słomczyn)




O Ptulickich będzie jeszcze za chwilę



Gdzieniegdzie magnolie już kwitną, ta jeszcze nie



O, a tam jest wmurowany kościół. Oglądam dokładnie mury kościoła i dzwonnicy, czy aby tam jeszcze jakichś nie ma, ale nie, tylko ten jeden.





Będąc pod kościołem, tłumaczyłem jakiemuś panu jak dojechać na cmentarz... a potem i ja tam się udałem, ale skrótem - za kościołem ścieżką w dół skarpy, jeszcze kawałek przez łąkę i już byłem na miejscu. W ten sposób zacząłem odcinek w pradolinie. Na stronie parafii jest opis cmentarza z zaznaczoną lokalizacją co ciekawszych grobów, co ułatwia zlokalizawanie np. kwater wojennych.

Pierwsza kwatera - z II wojny światowej jest zaraz przy wejściu. Pochowani są tu żołnierze polegli w 1939, AKowcy polegli w 1944, są też groby symboliczne zamordowanych w obozach koncentracyjnych, Katyniu... Groby symboliczne rozumiem, zastanawiam się co oznacza dopisek grób okolicznościowy.



Obok ławeczka zrobiona ze starego nagrobka.



Taki krzyż w głównej alejce.




Cegła w miejscu gdzie mur jest uszkodzony - wg. sygnatury z cegielni Obory.



Jedna z kaplic grobowych.



Na jednym z lokalnych blogów (link), można przeczytać o poszukiwaniach grobu powstańca styczniowego... który udało się autorowi w końcu znaleźć. Zdjęcia na blogu nie pomagają na jego dokładną lokalizację na cmentarzu, ale trafiłem też na fotorelację z jakiejś wycieczki szkolnej, gdzie widać było dwie kaplice grobowe - na miejscu zorientowałem się, że grobu należy szukać na północny-wschód od nich. Szukam, szukam i nic... w końcu postanowiłem dokładnie przeczesać okolice rządek po rządku i w końcu znalazłem, okazało się że zniknął ważny punkt orientacyjny, czyli drzewo rosnące między dwoma leżącymi płytami nagrobnymi.

Wstawiam zdjęcie, które pomoże kolejnym poszukiwaczom w znalezieniu mogiły, dodam że znajduje się ona jakieś 5 rzędów grobów na północny-wschód (czyli wgłąb cmentarza) od widocznych kaplic grobowych (idąc główną alejką, będą one widoczne po prawej stronie).




Sąsiedni grób z tego samego okresu.



Niewątpliwą perełką cmentarza jest kaplica grobowa Potulickich i Mielżyńskich na końcu cmentarza... w ściany zewnętrzne jest wmurowanych 14 epitafiów (o ile się nie rąbnąłem w liczeniu). link - o kaplicy






Ale to nie koniec, po znalezieniu na prawo od kaplicy furtki, wychodzę poza teren cmentarza, gdzie jest kwatera z I wojny światowej.




To tyle na cmentarzu, ruszam dalej - widok na Skarpę Oborską z wystającymi zza drzew baniami słomczyńskiego kościoła.



Jedna z kapliczek po drodze.




I kolejny cmentarz z I wojny, tym razem w Cieciszewie.





Goździe - mogiła powstańców styczniowych.




Obory... hmmm, nie wiedziałem że w oborach trzyma się sarny. Ale co się dziwić, faktycznie jest tu gospodarstwo doświadczalne Wilanów-Obory.



Dziwne te sarny...



Jeszcze jeden pomniczek na trasie




I jeszcze jeden widoczek na skarpę przed wjazdem na nią... a potem cóż, rypanie pod wiatr.




Praca wre na linii radomskiej:
- Ej ty, mały!
(...)
- Ubijaczek, do ciebie mówimy!
- Słucham?
- Skończ już z tą robotą.
- Ale jest jeszcze dzień.
- No i co z tego? Fajrant jest!
- Eee... no dobra.
(kwadrans później)
- Eee, ale czym mam się zająć?
- Możesz poleżeć, możesz przyjść do nas i zapalić, napić się pograć w karty.
- Eee, to ja może jeszcze trochę poubijam.



Zrobiłem sobie po drodze mały skok w bok do cmentarza z I wojny Jesówka/Żabieniec. Byłem tu już parę razy, ale zawsze przyjemnie odwiedzić takie ładne miejsce,  a poza tym miejsce  osłonięte od wiatru (las), w sam raz na mały postój (postoje częste w drodze powrotnej, żeby się nie zrypać za bardzo). Patrzę, a tu postawili drewnianą kaplicę, cy cuś.




No i tyle... po drodze parę razy kropiło, jedno większe kropienie (prawie je można było nazwać deszczem) przeczekałem na przystanku, a drugie dorwało mnie kilka kilometrów od domu, to nawet nie opłacało się chować przed nim.
Kategoria >100


  • dystans 123.51 km
  • 4.50 km terenu
  • czas 06:57
  • średnio 17.77 km/h
  • rekord 32.20 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Cyklogrobbing Napalmowy

Niedziela, 9 kwietnia 2017 · dodano: 10.04.2017 | Komentarze 3

Dziś na Piaseczno

Po drodze mały fotostop w Złotokłosie, przy cmentarzu z I wojny, który w zeszłym roku uporządkowano i postawiono ogrodzenie, oraz krzyże (info)




A to już Piaseczno, a dokładnie Zalesie Dolne które powstało jako miasto ogród, ale jest dziś częścią Piaseczna. Stacyjka przy wąskotorówce grójeckiej (zwanej obecnie piaseczyńską, bo kursy turystyczne są tylko do Tarczyna).



Taki tam głaz pamiątkowy




Willa Zawadzkich




Pomnik bitwy pod Gołkowem (w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej), tak się zastanawiałem czy ostatnio jak tu jeździliśmy to jego jeszcze nie było, czy też go przegapiliśmy... ale sprawa się wyjaśniła, gdy zobaczyliśmy że rondko jest gruntowe, a wiodą do niego tylko gruntówki.





Oczywiście jakiś debil musiał pobazgrać (żeby powiększyć kliknij w zdjęcie)



Obok kwitnie sobie barwinek



Jazda bocznymi uliczkami jest w miarę przyjemna, bo ruch znikomy, tylko trzeba trafić w asfalt, no ostatecznie kostkę , żeby nie tłuc się gruntówami... niestety jazdę "uprzyjemniają" śmieszki rowerowe, choć na tych uliczkach z uspokojonym ruchem (progi spowalniające) są zupełnie niepotrzebne. Oczywiście w większości kostkowe, do tego z udogodnieniami jak obniżenia na wyjazdy z posesji, czy koniec przy każdej bocznej uliczce... mieszkańcy dokładają swoje trzy grosze parkując na nich samochody, dobrze jak połowicznie, a nie zastawiając cały chodnik (jak w głębi kadru.

Jedna trafiła się asfaltowa, w miarę przyzwoita... tylko że zupełnie niepotrzebna, a do tego nadal ze zwałami piasku którym sypano zimą.




A skoro o drogach mowa, to jeszcze parę "innowacyjnych" utrudnień z właściwej części piaseczna - to co na zdjęciu to jest dwupasmowa droga jednokierunkowa (jest tego więcej), jest to w penym sensie przedłużenie Puławskiej, co sporo wyjaśnia (Puławska to nie ulica, to stan umysłu), zresztą pod tym względem Piaseczno jest takim przedłużeniem Puławskiej.



W ostatnich czasach nagminne jest likwidowanie jednego z przejść na skrzyżowaniu - trzy przecież wystarczą, przecież piesi mogą przejść trzy razy przez ulicę a nie raz (efekt taki, że przechodzą na dziko). Przy czym trik stosowany często na wielopasmowych arteriach, rozpełzł się i jest też stosowany na zwykłych jednopasmowych ulicach.

Piaseczno poszło dalej - tutaj są tylko dwa przejścia na skrzyżowaniu! Przy czym tam z lewej są obniżenia pod zlikwidowane przejście, które są zastawione teraz przez parkujące samochody.



Wracam do cyklogrobbingu - kamień nagrobny upamiętniający niemieckiego kapitana poległego w 1914. Szczątki ponoć ekshumowano i przewieziono do Niemiec, ale kamień pozostał (info)




Mogiła na cmentarzu komunalnym, do której przeniesiono szczątki żołnierzy ze zlikwidowanego  cmentarza wojennego przy ul. Puławskiej (info), też polegli w 1914.




Teraz stary cmentarz parafialny w centrum Piaseczna.

Najpierw kwatera z II wojny światowej.




Mogiła powstańców styczniowych.




I trochę starych grobów (powiększenie epitafiów, po kliknięciu w zdjęcia).







Jest też parę nagrobków oficerskich - jeden z Gwardii Koronnej i dwóch z kawalerii.






Kościół w Jazgarzewie wybudowany w okresie międzywojennym w miejscu drewnianego, który spłonął w 1915






Co powstanie ze skrzyżowania jastrzębia z żubrem?



Jastrzębiec Postępu! To chyba ten zielony, a ta czerwona to chyba pani Zosia, co DNA przycinała i kleiła.



A, skaranie z tym postępem, wyhodowali latające myszy i nawet z płotu nie da się ich złapać.



Co tam latające myszy, najgorzej że żaby mają teraz nowe wzory maskujące i za Chiny Ludowe ich nie da się znaleźć.


Kategoria >100, mazowieckie


  • dystans 120.89 km
  • 15.30 km terenu
  • czas 06:18
  • średnio 19.19 km/h
  • rekord 32.00 km/h
  • temperatura 1.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Początek Sezonu Rowerowego 2017 (Rok Meteora)

Niedziela, 1 stycznia 2017 · dodano: 01.01.2017 | Komentarze 5

Sucha River



Na granicy województw - wjeżdżam w łódzkie



Rawka River




Kapliczki w Puszczy Bolimowskiej w miejscu gdzie kiedyś była gajówka






I jeszcze jedna bliżej Nieborowa



W nieborowskim muzeum motoryzacji, chyba za bardzo przyszaleli w Sylwestra ;-)



Arkadia - o tej  porze roku park zamknięty (twa remont Świątyni Diany i i jakieś prace przy Domku Gotyckim), ale można za to napić się kawy z termosu na murku z rudy darniowej.






Cyklogrobbing jakiś musi być, przejeżdżając przez Bolimów zrobiłem skok w bok do Wólki Łasieckiej zobaczyć co tam na cmentarzu.... bajorko za cmentarzem się odnowiło po ostanich opadach, szkoda że nie ma mrozu bo by była fajna ślizgawka, a tak lód pewnie by zaraz trzasnął pode mną.



Zagrajcie coś noworocznego

Kategoria >100, łódzkie


  • dystans 100.06 km
  • 5.00 km terenu
  • czas 05:15
  • średnio 19.06 km/h
  • rekord 31.60 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Śladami Powstańców Styczniowych pod Tarczynem

Niedziela, 20 listopada 2016 · dodano: 24.11.2016 | Komentarze 33

Rano wiatr miał być niezbyt silny, ale w godzinach okołopołudniowych miał się wzmóc (z kierunku SSE). Dlatego planowałem wycieczkę tak, żeby wracać z wiatrem w plecy... i wtedy zauważyłem wpis Werrony w skrzynce urbexowej "Klub X", że odpuściła sobie, bo przydałaby się jej asekuracja do zdobycia. No to napisałem i ustaliliśmy że jedziemy tam razem (z tamtego kierunku powrót nie był idealnie z wiatrem, ale odchylenie nie było na szczęście zbyt duże).

Oto i miejscówka






Werrona prawie siedzi na skrzynce



Na koniec się posililiśmy i okazało się że Werronę wzywają obowiązki rodzinne i musi wracać.



Razem jeszcze podjechaliśmy do Tarczyna, poszukać na cmentarzu mogiły powstańców styczniowych. Oto ona. Tak na marginesie, ostatnio znalazłem taką mapę z mogiłami powstańczymi 1863-64. Według napisu na płycie, a także informacji z tejże mapy, spoczywają tu powstańcy z oddziału Pawła Gąsowskiego "Pawełka",  polegli 30 września 1863r. w potyczce pod Przypkami (Przez Przypki przejeżdżaliśmy, sa na północny-zachód od Tarczyna). O bitwie jeszcze będzie dalej.





Obok głaz upamiętniających zabitych w czasie II wojny światowej.



Potem każde jedzie w swoją stronę, ja jadę przez Złotokłos.




Dojeżdżam do kolejnej mogiły powstańców styczniowych, tym razem na wschód od Tarczyna w Henrykowie (a właściwie Henryków-Urocze). I tu zaczyna się zabawa - według min. wspomnianej mapy, czy tej strony rocznicowej, pochowani są tu powstańcy z oddziałów Władysława Grabowskiego i Konstantego Sokołowskiego polegli 5 sierpnia 1863 w bitwie pod Raciborami.

Sprawa się komplikuje jeśli spojrzymy na stronę z zaproszeniem na uroczystości z okazji 150-lecia Powstania Styczniowego przy mogile po zakończeniu renowacji. Tam na dole w notce historycznej nadal mówią o powstańcach poległych 5 sierpnia z partii Grabowskiego, ale też że prawdopodobnie leżą tutaj też polegli 30 sierpnia z oddziału Pawełka.

Natomiast na tablicy informacyjne przy mogile jest już tylko informacja o pochowanych powstańcach z 30 września. No i której wierzyć?





Oto te tablice - powiększenia po kliknięciu w obrazek




Poniżej zaś opisy obydwu potyczek z książki Stanisława Zielińskiego  "Bitwy i potyczki 1863-1864" z 1913 roku ( online dostępna w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej).




Zadziwiające są różnice w opisie potyczki z 30 września, na przykład jeśli chodzi o jednostki rosyjskie. Może wariag się na ich temat wypowie, bo to nie moja działka, ale na przykład ten pułk ułanów dragonów brzmi dziwnie (były formowane takie hybrydy?). Poza tym czerkiesi raz są w wojsku carskim (u Zielińskiego), a raz w powstańczym (tablica). Wydaje mi się że nie chodzi tu o wsparcie Czerkiesów dla Powstania, bo to Polacy wysłali w 1863 oddział który miał razem z Czerkiesami walczyć przeciw Rosjanom... natomiast czerkiesami nazywano też ponoć muzułmańskie pułki min. z Kaukazu, które trafiały do Warszawy i walczyły przeciwko powstańcom.

Poza tym jakoś mi podejrzanie wygląda ta ośmiogodzinna walka wręcz na pałasze na moście w Pracach Dużych. Moim zdaniem opis Zielińskiego, z którego wynika że cała potyczka trwała osiem godzin z końcowym starciem w rejonie mostu, brzmi bardziej prawdopodobnie.

Biorąc to wszystko pod uwagę, i to że nawet w nagłówku tablicy jest błąd językowy ("geneza utworzenia", bardzo powszechny w formie "geneza powstania"), mam wrażenie że lepiej bardzo ostrożnie podchodzić do jej treści.



Edit: Znalazłem w Kurjerze Warszawskim komunikat rosyjski dotyczący tej potyczki. Zdaje się że informacje o jednostkach pochodzą właśnie z niego (aczkolwiek przekręcone - ten nieszczęsny pułk ułanów-dragonów), albo z jakiegoś źródła na nim bazującym.


                    Kurjer Warszawski, 9 października 1863r.

Przy czym informacje o stratach należy traktować jako treść propagandową (poniżej fragment ze wstępu Zielińskiego).

Wydaje się, że informacja na tablicy miała być syntezą tych dwóch źródeł, ale wyszła... trochę niefortunnie.



Edit 2: Korzystając ze spisu źródeł u Zielińskiego, odnalazłem jeszcze kilka artykułów (min. oficjalny komunikat w Dzienniku Powszechnym z 8 października 1863, którego przedruk jest w Kurjerze W. następnego dnia... ponieważ nie było zmian w przedruku, to nie umieszczam już drugiej notki). A oto artykuły z innych gazet (wydaje się że Zieliński :


Czas nr 233, 13 października 1863


Czas nr 227 (6 października) i 232 (11 października 1863)


Niepodległość nr 10, 26 października 1863

Na koniec jeszcze wzmianka w Pamiętnikach Ludwika Żychlińskiego, autor wspomina potyczkę, ale tylko w kontekście pochowania w Tarczynie rotmistrza Glogera (gdzie indziej mówi, że był on byłym oficerem kirasjerów pruskich).



No cóż, jeśli chodzi o błędy nieścisłości, przeinaczeń, to przedziwnym nawarstwieniem owych jest pomnik w Warcie, wspomniano na nim bowiem min. płk. Kononowicza i jego adiutantów Sadowskiego i Łabędzkiego, dodając jeszcze Sawickiego (prawdopodobnie przekręcono nazwisko Sadowskiego) jako straconych w Warcie... podczas gdy zostali oni rozstrzelanie w Warce! Jest też błędnie podany dzień miesiąca w dacie śmierci. Tego typu błędy pojawiały się wcześniej w materiałach źródłowych, a współcześnie powtarzane są min. na tym pomniku, czy w bazie cmentarzy ROPWiM (w ogóle w tej bazie jest sporo błędów). Więcej w tym temacie znajdziecie we wpisie na tym blogu.

Krótki przerywnik urbexowy, czyli zwiedzanie willi która należała do Dziada (tak, tego Dziada... przejął ją za długi - więcej informacji w tym artykule).









Potem pojechałem poszukać pewnego miejsca, którego namiary dostałem od Gościa na moim blogu w zeszłym roku... otóż trzy lata temu trafiłem na tajemniczą mogiłę (zdjęcia i komentarze Gościa w tym wpisie) w pobliżu dawnego mostu na Tarczynce w Pracach Dużych, znalazłem wzmiankę o tej potyczce z 30 września, która miała tu miejsce i dlatego podejrzewałem że mogiła ma związek z powstaniem. Według Gościa jest to właśnie mogiła powstańców, a druga jest w lesie dalej na północ (przy drodze leśnej zwanej nieco na wyrost ulicą Henrykowską). Oto ta druga mogiła:





Do pierwszej mogiły niestety nie udało mi się ponownie dotrzeć, bo na droga którą jechałem poprzednio jest teraz zagrodzona, tabliczki "teren prywatny" i budują się ze dwa domy. Pewnie da się łąkami (póki co nie sę zabudowane), ale dziś juz nie miałem czasu na takie łażenie po krzakach. .. jej zdjęcia są w linkowanym powyżej wpisie (a, dam i tu link).

Na koniec jeszcze nasuwa się pytanie, czy to rzeczywiście są mogiły (jako takie są w pamięci mieszkańców), czy raczej krzyże jakoś inaczej związane z powstaniem - może upamiętniają miejsca walk, albo pierwotnego pochówku powstańców (przed przeniesieniem na cmentarze parafialne)? Relacje miejscowych mieszkańców są cennym źródłem informacji, ale zawsze wymagają sprawdzenia i dodatkowej weryfikacji. Tak czy inaczej te krzyże miejscowa tradycja wiąże z powstaniem, co ma potwierdzenie o tyle że tutaj faktycznie toczyły się walki.

A na koniec jeszcze taka mapa z linkowanej książki Stanisława Zielńskiego (bezpośrednio dostępne są też na Wikipedii: Królestwo Polskie, Litwa i Ruś).



Mogłem jeszcze podjechać do Prażmowa, gdzie też jest mogiła powstańców styczniowych (tych poległych 5/6 sierpnia, z oddziałów Grabowskiego i Sokołowskiego), ale było już późno, a chciałem przynajmniej część drogi powrotnej odbyć jeszcze za dnia.

Prace Duże - kolejna mogiła, w tej według Gościa spoczywa dwóch mieszkańców zabitych w czasie II wojny (przy czym jeden zabity przez snajpera).



Wracając jeszcze zatrzymałem się na Rynku w Tarczynie.



Jabłko w fontannie już mocno nadgryzione (zębem czasu niewątpliwie).



Obelisk



Obok tablica w bruku... no tak, nadal pozostajemy w temacie powstania, Tarczyn był jednym z licznych miast które utraciły prawa miejskie po Powstaniu Styczniowym.



ten napis pochodzi zapewne z okresu międzywojennego, wtedy bowiem stawiano tego typu pomniki. Natomiast sama gmina Komorniki istniała do 1954 roku (tak na marginesie, po utracie praw miejskich Tarczyn włączone do tej gminy) - wiki




Ale napisy na cokole są już nowe





Skoro już tu jestem, to nie mogę ominąć pompy




Kościół z XVI wieku, choć w XVII wieku przebudowany i potem jeszcze kilkukrotnie (np. w XVIII wieku po pożarze), to jednak częściowo zachował cechy gotyckie.



Zaś w murach widać ślady przebudowy, zwłaszcza okna





A tutaj aż trzy zamurowane okna



Dwa repery w murze kościelnym




Dzwonnica z 1842



Nagrobek na dawnym cmentarzu przykościelnym





A także symboliczny grób




Tabliczka na krzyżu misyjnym - instrukcja obsługi odpustu zupełnego i niezupełnego (kliknij w obrazek by zobaczyć powiększenie)



Po za chodzie słońca w drodze powrotnej (na 75 kilometrze).


Kategoria >100, mazowieckie


  • dystans 117.35 km
  • 3.50 km terenu
  • czas 06:23
  • średnio 18.38 km/h
  • rekord 35.70 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Setka na urodziny Kluski

Sobota, 30 lipca 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 8

Z okazji urodzin Kluski strzeliłem sobie setę, a lavinka pięćdziesiątkę... znaczy na rowerze i to z hakiem. Ja miałem więcej kilometrów bo jechałem do Warszawy rowerem, a lavinka pociągiem.

Dożynki Baranów... ale chyba byłem za wcześnie.



Żadnych baranów nie było, tylko bociany.



Resztki Fabryki Tarcz Sciernych w Grodzisku i Willa Haberlego (czyli właściciela). To już Grodzisk Mazowiecki



Mural z napisem w jidysz "Sztetl Grodzisk" i sylwetką dworca wrócił w kwietniu tego roku pod dworzec, tylko w innym miejscu. Niestety z pociągu widać tylko napis "Witamy w Grodzisku", bo reszta nie jest od strony peronu, a przy zejściu z niego. Zresztą w tym miejscu był planowany inny mural, ale nie powstał... ponoć murale konkursowe które nie powstały, mają trafić w tym roku na trzy transformatory.




Grodzisk ogłasza przyłączenie do Indii!!! A tak na serio, to flag na ulicach Grodziska było więcej, także Pakistanu, Hondurasu i może jeszcze jakaś. Flaga z logo ŚDM sugeruje że były związane z tą właśnie impreza, zdaje się że miasto gościło pielgrzymów z tych krajów.



Milanówek - Willa Jolancin po pożarze. W pewien marcowy weekend były w Milanówku pożary trzech budynków, Straż Miejska po analizie monitoringu złapała gówniarza który przyznał się do podpalenia drzewa, traw  i pustostanu... nie wiem czy do tej pory udało się ustalić czy odpowiada także za dwa kolejne pożary (info)



Pruszków, SKMka na bocznicy, dla odmiany jest to... Impuls, tyle że czerwono-cielisty w barwach SKM, a nie zielono-żółto-biały jak Kolei Mazowieckich. Niestety tory są zaekranowane i teraz bliżej podejść do składu by strzelić fotkę z tej strony się nie da.



Gruba ryba z Pruszkowa



Pomnik przyrody - głaz narzutowy w Ursusie. Nowa, zielona plakietka wypłowiała zupełnie i jest prawie nieczytelna, a stara czerwona tabliczka, choć wypłowiała to nadal jakoś się trzyma.





Ursus już oflagowany przed rocznicą Powstania Warszawskiego.



Takie coś na murku przy stacji... charakterystyczne logo zwróciło moją uwagę. Okazało się że odbyły się tu dwa eventy (Wysadzamy Ursus i Wyrwij chwasta), podczas nich powstało to graffiti (po usunięciu maziajów), a na klombie posadzono roślinki, a później go pielono.




We Włochach też był w ostatnich dniach pożar, tym razem bloku. Ewakuowano ok. 100 osób, a w akcji gaszenia brało udział 150 strażaków i 40 wozów.



Taka eksperymentalna nowość na jednej z uliczek... zwężenie zamiast progów w ramach uspokojenia ruchu. U nas dopiero teraz zaczyna się coś takiego stosować, ale rozwiązanie znane jest na zachodzie, tylko często w wersji bardziej estetycznej (np. klomby kwiatowe) i  z prawej jest przejazd dla rowerzystów (tutaj też by był, gdyby znak przesunąć bliżej środka jezdni.).

W warunkach polskich podobne uspokojenie ruchu powstaje spontanicznie poprzez parkowanie samochodów na jezdni (częściej jednak zastawianie chodników), ale nie punktowo a w sposób ciągły i czasem niebezpieczny (na zakrętach - np. na tej samej uliczce kawałek dalej).




Po spotkaniu u wujka, postanawiamy nie przejmować się zapowiadanymi burzami i ruszamy dalej rowerami we trójkę.



Do Praku Powstańców Warszawy, gdzie wujek z babcią dojechali zbiorkomem.



Kluska "czyta" napisy na pomniku



W parku rosną nawet maślaki.



Trochę piknikujemy, ale potem przychodzi deszcz. Pod drzewami dosyć długo nam nie pada, potem mało, a potem przechodzi.



Słupy z listą zabitych mieszkańców Warszawy... rodzinę Kluski ze strony lavinki też by się tu znalazło.







Wujek, babcia i Kluska wracają zbiorkomem (tramwaj, potem autobus), a my rowerem... Deszcz zaraz przechodzi, wychodzi słońce, robi się gorąco.



Industrial na opłotkach Woli




Gdy spotykamy się znowu razem, przychodzi pora na tort... Kluska która ostatnio twierdziła że ma pięć latek, teraz twierdzi że ma sześć (no w końcu o rok więcej). Tiaaa, a miesiąc temu mówiła że ma dwa latka, szybko nam dziecko dorasta. Dmuchanie świeczek odbyło się kilkanaście razy, a co!



Dziś oboje wracamy rowerami - trochę kręcimy się po Ursusie - fontanna naprzeciwko Domu Kultury "Miś"



A szukając skrzynki władowaliśmy sie w krzaki... z Whehoo, dobrze że bez Kluski.



Obwodnica Warszawy... zmarnowano doskonałą okazję by wzdłuż niej poprowadzić drogę rowerową. Oto kawałek który powstał w Ursusie i to na odwal się - bardzo strome podjazdy i zjazdy, na dodatek nie zrobiono chodnika (piesi i tak chodzą, zgadnijcie po czym?).



W Pruszkowie skorzystaliśmy z okienka trainspottingowego w ekranach, by sfocić lokomotywę Siemens ectron w barwach Deutsche Bahn Polska.



Kategoria mazowieckie, >100


  • dystans 144.27 km
  • 13.40 km terenu
  • czas 07:33
  • średnio 19.11 km/h
  • rekord 38.40 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Na południe pod Stolniki

Piątek, 22 lipca 2016 · dodano: 26.07.2016 | Komentarze 21

Człowiek jedzie przez las i kątem oka zauważa jakiś tajemniczy wzgórek... kiedyś może by przejechał nie zwracając uwagi, ale teraz myśli że może to jakaś kolejna mogiła? Parę fotek, zaznaczenie lokalizacji na mapie i dalej w drogę.



Dwór Rzeczków




Ostatnio jak tu byliśmy, to te mirabelki dopiero kwitły




Młyn nad Białką po remoncie i przebudowie... mostek na rzeczce też.




Z Białej Rawskiej nie jechałem prosto, tylko trochę odbiłem w bok, żeby przejechać się wzdłuż kolejki rogowskiej.



Stacja Pągów i aktualny rozkład jazdy (powiększenie)




Takie tam landszafty z okolicy



Cmentarz wojenny w lesie pod Stolnikami






Prawdopodobnie trujący muchomor plamisty... ale głowy nie dam





A to jak najbardziej jadalny prawdziwek... pierwszy w tym roku. Potem jeszcze znalazłem jeszcze trzy nieco mniejsze, ale jeden całkowicie robaczywy, a drugi z robaczywym ogonkiem.




Nieśmiertelna czubajka (muchomor rdzawobrązowy)



I leśna przekąska.




Kilka kapliczek po drodze





Kościółek gotycki w Sierzchowach, niestety zamknięty, toteż nie mogłem zobaczyć kości mamuta umieszczonej w przedsionku... wykopana w okolicach, uważano ją niegdyś za kość olbrzyma, a legenda głosi że jak się rozpadnie, to nastąpi koniec świata.








Kościół został uszkodzony w czasie I wojny światowej, stąd ten pocisk wmurowany w ścianę.




Cały czas gorąco... usiadłem więc na schodkach w cieniu dzwonnicy, wiaterek na szczęście przyjemnie wiał i popijając resztki kawy mrożonej z termosu obserwowałem latające jaskółki. Było ich dużo i przysiadały na gzymsie, lub po prostu na cegłach na pionowej ścianie, by potem się zerwać i latać dalej....





No to poleciałem w końcu i ja... wiatrak, podobnie jak tamten młyn po przebudowie.




Wiejski plac zabaw z rowero-kwietnikami




No i jestem na opłotkach Rawy.



Rawskie grodzisko, czyli tzw. Anielska Góra (choć na niektórych mapach można spotkać Angielska Góra ;-)), inna nazwa którą można spotkać to Szwedzki Okop, a las obok to tzw. Tatarskie Krzaki. Oprócz samego grodu, widoczny zarys podgrodzia.

O tej porze roku trudno dostępne (to pewnie te tatarskie krzaki spełniają powinności obronne), trudno też zrobić jakieś zdjęcie na którym cokolwiek widać poza krzakami.





Taka oto kaplica w drodze powrotnej




Trzeba się spieszyć, bo machiny kroczące Marsjan dotarły już tutaj.




Kategoria >100, łódzkie


  • dystans 111.08 km
  • 11.50 km terenu
  • czas 06:31
  • średnio 17.05 km/h
  • rekord 34.30 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Ugotowany Rower Podłódzki #1: Rypiemy na zachód w sosie własnym

Piątek, 27 maja 2016 · dodano: 31.05.2016 | Komentarze 6

Żyrardów >>> Skierniewice - Dąbrowice -Godzianów - Byczki - Gzów - Przybyszyce - Jeżów - Popień - Wierzchy - Katarzynów - Koluszki - Różyce - Borowa - Karpin - Kurowice - Dalków - Wola Kutowa - Żeromin - Tuszyn - Rydzynki - Zofiówka - Czyżemin - Tążewy - Dłutów - Dłutówek - Łaziska - Orzk - Karczmy - Jamborek

Więcej zdjęć w galeriach: meteora2017 i lavinki

Rano na dworzec, w pociąg Kolei Mazowieckich (Impuls) i myk do Skierniewic... a dalej już rypiemy. Słonecznie i gorąco, momentami jakaś chmura zasłaniała słońce, ale zbyt rzadko. Niezbyt silny głównie mordewind lub wiatr boczno-paszczowy, jednak niezbyt przeszkadzał, za to trochę chłodził.




Żeby zbyt długo nie rypać główną, skręcamy w boczną drogę, jednak po jakimś czasie asfalt sie kończy i ładujemy się w piaszczystą gruntówę... zresztą biegnie tędy szlak rowerowy.



Zapady kapliczka



Godzianów kościół



Informacja turystyczna informuje, że to co się pasie przy drodze, to są krowy... a propos, czytaliście o wojnie o krowę?



Miejscami drzewa przy drogach wycięte i skwar straszny



Na szczęście nie wycięli jeszcze wszystkich



Chwila ulgi



Przybyszyce



W Jeżowie rozwałka na cmentarzu wojennym, skoro już znamy tę idelną miejscówkę rozwałkową... na ławce pod bzem




Stacja Jeżów rogowskiej wąskotorówki



Hmm, to którym by tu szlakiem pojechać? A co tam, nam szlaki w jeździe nie przeszkadzają



Ciekawe jak to wygląda w nocy



Na opłotkach Koluszek... pomnik Piłsudskiego




Przebijamy się przez węzeł kolejowy Koluszki, ale raz na przejeździe musimy przeczekać Flirta ŁKA mknącego z Łodzi do Koluszek



Cmentarz ewangelicki w Borowej z mogiłami z I wojny światowej (a dokładnie z Bitwy Łódzkiej - listopad 1914). Tak zaczynamy cyklogrobbing, w sumie w najbliższych dniach odwiedzimy 11 cmentarzy z czego 3 z I wojny, 7 ewangelickich (a na 3 z nich były też mogiły z I wojny). Tutaj tablica informacyjna o walkach w okolicach Borowej.







Następny postój pod kościołem w Kurowicach... ławka stała w słońcu, więc ją przestawiliśmy w cień (a do lekkich nie należała)



Kościół miał pecha, bo został wybudowany tuż przed I wojną (konsekrowany w 1913), a w czasie walk uległ zniszczeniu. Odbudowa trwała od 1922 do 1933. O tych wydarzeniach świadczą obecnie licznie wmurowane pociski, jest ich kilkanaście albo nawet ponad dwadzieścia.

O kościele w Kurowicach jest w Bitewniku Łódzkim nr 7, pozostałe w wersji online dostępne są tu: link







A my nie omijamy



Przejeżdżamy przez Tuszyn i zatrzymujemy się na kolejnym cmentarzu ewangelickim





Wieża ciśnień w rejonie podtuszyńskiego szpitala





Opuszczone budynki szpitalne mieliśmy od dawna na oku, po tym jak huann tu był i polecał. Jednak zanim się tu wybraliśmy, to część została już wyburzona. Ale ten jeszcze mogliśmy zwiedzić.






Fajrant



Taką wspaniała drogą jedziemy dalej, żeby przekonać się, że kolejne budynki wyburzono.





Następnie zwiedzamy w okolicy opuszczony ośrodek wypoczynkowy





Zofiówka - jeszcze jeden cmentarz ewangelicki



Tążewy - ładna kamienna kaplica, ale z paskudną blaszaną dobudówką (gdyby zrobili z drewna...)



Dłutów - kwatera z 1939




Mogiła zestrzelonych w okolicy lotników (też 1939)



Widok na kościół w Dłutowie



Następnie udaliśmy się do lasu pod Dłutówek, gdzie jest pomnik upamiętniający lądowanie zestrzelonego Łosia... To jeden z eskadry trzech Łosi, które wyruszyły 4 września 1939 bombardować niemieckie kolumny pancerne, ale zostały zaatakowane i zestrzelone przez myśliwce. W tym miejscu lądował jeden z Łosi (uratowała się cała załoga), drugi się rozbił i zginęła cała załoga (ta mogiła na cmentarzu w Dłutowie), a trzeci kilka kilometrów na południe, trzech lotników zginęło (są pochowani na cmentarzu w Drużbicach). Opis tych wydarzeń

O tym Łosiu dowiedzieliśmy niedługo po postawieniu tej kopii samolotu od huanna, i wybieraliśmy się tam, ale jakoś nigdy nie było po drodze, albo było już zbyt późno (po nocy nawet zdjęć nie porobimy). Dziś wreszcie się udało i... trochę się zawiedliśmy, bo niby wiedzieliśmy że to kopia, ale spodziewaliśmy się jednak w miarę prawdziwego samolotu a nie jego blaszanej namiastki. Żeby nie było, uważamy że taka forma pomnika jest bardzo fajna (także te zdjęcia wetknięte w piasek) i gdybyśmy nie wiedzieli wcześniej o tym że jest tu Łoś, to by było wielkie Wow! a tak po prostu rzeczywistość nie dorosła do naszych oczekiwań.






Jeziorko obok Łosia





Orzk%*$%@



To nie ustawka, dokładnie w tym miejscu co stoi lavinka, na jej liczniku stuknęła setka... aż chce się rzucić mięsem z radości ;-)



W Orzku zauważyliśmy ze trzy domy wapienne... huann wspominał, że faktycznie w tych rejonach występuje opoka kredowa, czy jakoś tak. Ale może on rozwinie nieco temat.



I tak tuż po dwudziestej dotarliśmy do Jamborka, gdzie huann już na  nas czekał. lavinka rozwiesiła hamak, a poitem zajęliśmy się piciem - cappuccinko, biała kawa, herbata czarna i owocowa, oraz trochę wody dla ochłody, oraz jedzeniem - spaghetti, budyńki i kisielki, kanapki z pasztetem i galaretką żurawinową (ja zdejmowałem z pasztetu galaretkę, ale się nie marnowała, bo był z nami huann).



I tym optymistycznym akcentem kończę relację dnia pierwszego.