teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108236.15 km z czego 15464.75 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.90 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2014

Dystans całkowity:914.13 km (w terenie 69.85 km; 7.64%)
Czas w ruchu:50:38
Średnia prędkość:18.05 km/h
Maksymalna prędkość:39.80 km/h
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:48.11 km i 2h 39m
Więcej statystyk
  • dystans 20.29 km
  • 1.30 km terenu
  • czas 01:08
  • średnio 17.90 km/h
  • rekord 34.90 km/h
  • temperatura -3.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Zakończenie sezonu rowerowego 2014

Środa, 31 grudnia 2014 · dodano: 31.12.2014 | Komentarze 12



Jakoś tak przypadkiem ten rok wyszedł mi rekordowy pod względem dystansu, który był o 757km większy od rekordowego do tej pory 2009. Z drobniejszych rekordów, wyszedł mi najlepszy dystans lutego - 315km

Nie pobiłem natomiast następujących rekordów
- dystans miesięczny - 1756km - maj 2012
- dystans dzienny - 200km - 31 grudnia 2013
- ilość setek w roku - 33 - 2012
- ilość setek w miesiącu - 11 - maj 2012

W przyszłym roku podobnie nie planuję bicia żadnych rekordów, jak coś wyjdzie to zupełnie nieplanowo i przypadkiem :-) Ale o to coraz trudniej, bo są coraz bardziej wyśrubowane.

Z rowerowo ważnych rzeczy, to w stajni przybył nowy rower. Od dłuższego czasu planowałem zakup roweru trekkingowego (zresztą mojego Gianta trochę przewyposażyłem w tym kierunku)... ale to jest tak, jak z zakupem nowego plecaka górskiego, w drugiej połowie wybór był prosty, kupowało się Alpinusa (wcześniej kupowało się co było) tylko kwestia doboru rozmiaru i czy ma być z dopinanymi kieszeniami. Ale teraz... za duży wybór, a ja nieznoszący zakupów wychodzę ze sklepu (lub wyłączam internet) z postanowieniem że zaszyję dziurę przez którą stelaż wychodzi, nie będę używał jednego suwaka, bo się zepsuł i jeszcze parę lat wytrzyma. Mógłbym kupić pierwszy lepszy (kupiłem ostatni plecak, który właśnie się rozpada), ale to jednak dosyć poważny zakup.

Teraz trafiła się okazja, że kolega bobiko sprzedawał swój rower i decyzja sprowadzała się wyboru dwóch opcji (KUPUJĘ / NIE KUPUJĘ), a nie dziesiątek... rower z grubsza pasujący do tego co chciałem kupić, cena okazyjna, więc kupiłem i nie żałuję bo jeździ się dobrze.



To tyle podsumowań roku, a teraz dzisiejsza wycieczka. Co prawda mogłem zakończyć rok przejażdżką z Kluską i lavinką, ale postanowiłem dobić do 8500km w tym roku... brakowało mi tylko 6km.

Oto jedna z żyrardowskich śmieszek (to czerwone po lewej), tu mogłem zawrócić bo miałem 3km na liczniku, ale przecież nawet jeszcze z Żyrardowa nie wyjechałem! Jak widać rowerzyści na przejazdach łagodnym łukiem ścinają a nie jeżdżą takimi kątami jak to sobie drogowcy wymyślili.




W ogóle dziś po lekkich opadach śniegu, można było badać sposób jazdy rowerzystów i chodzenia pieszych. Większość rzeczywiście porusza się po częściach dla nich przeznaczonych, ale są i pojedyncze ślady pieszych na części czerwonej i ślady rowerów na części szarej (chyba że to rowerzyści prowadzący rower).



Po wczorajszych obserwacjach cegieł w Miedniewicach, gdzie namierzyłem prawdopodobnie cegły z cegielni Wiskitki, podjechałem do glinanek pod Wiskitkami... bo z cegielni zostało tyle:




Beton z użyciem połamanej i pokruszonej cegły



A tak w ogóle czytałem ostatnio, że na gliniankach planowane jest utworzenie centrum rekreacyjnego (info). Sprawdziłem więc jak to wygląda, bo ponoć już zaczęli porządkować teren... no tak, z rok czy dwa lata temu przycięli część krzaków, ale od tej pory nic nowego się nie działo, a że dopiero są na etapie szykowania wizualizacji i szukania funduszy, to nie ewakuowałem skrzynki, będę musiał jednak monitorować co się tam dzieje.




A wiecie jak się nazywa uliczka przy gliniankach? Cegielnia... zastanawiałem się czy na Googlach nie ma błędu, ale faktycznie na jednym z domów obok glinianek znalazłem tabliczkę ul. Cegielnia. A ten dom wygląda na robotniczy dla pracowników cegielni.



Wiskitki... ta rowerzystka w czerwonych spodniach jechała bez rękawiczek. No przecież ciepło było tylko 3 stopnie mrozu ;-)



Odwiedziłem też Pisię Gągolinę - królewnę wśród mazowieckich rzeczek, wnuczkę Wisły



A na koniec toast z Absolutnie Apolitycznego Kubeczka z Kaczuszką ze staroeSKaPeBolskim  Happy New Jar!


Kategoria mazowieckie


  • dystans 3.73 km
  • czas 00:19
  • średnio 11.78 km/h
  • temperatura -5.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

My tylko do kaczek

Środa, 31 grudnia 2014 · dodano: 31.12.2014 | Komentarze 2

Korzystając z ocieplenia i że były tylko -5°C mrozu, wybraliśmy się na krótką wycieczkę z Kluską do parku, odwiedzić kaczki... tylko my lamerzy nie zabraliśmy żarcia dla kaczek. Trochę zaczął padać śnieg, więc na większości ulic zrobiło się obrzydliwie mokro (na szczęście padało niewiele, więc i brei nie było dużo), ale na kostkowym  skrócie w parku i bardziej bocznych uliczkach było ok.

Nawiązując do termometru rowerzysty - lavinka założyła jesienne i zimowe rękawiczki naraz, ja tylko zimowe, a Kluska wcale... trzymała ręce w kieszeniach (a właściwie pod kocykiem).







  • dystans 35.59 km
  • 5.00 km terenu
  • czas 01:54
  • średnio 18.73 km/h
  • rekord 27.40 km/h
  • temperatura -9.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Podaj cegłę

Wtorek, 30 grudnia 2014 · dodano: 30.12.2014 | Komentarze 9

Dziś około -9°C. Przy wjeździe do parku mija mnie rowerzystka lat 14 (+/-2) wioząca dwie siaty zakupów na kierownicy i dwóch kolegów na bagażniku. Niestety nie wiem ile par rękawiczek założyła. Tak czy inaczej zdobyła dzisiaj tytuł rowerzysty/tki dnia :-)

Bielnik - Kaczy Przerębel



Sucha... nazwijmy ją  Żyrardowską. Tuż po wpadnięciu do niej Suchszego Dopływu Suchej, a jeszcze przed połączeniem się z Suchą (nazwijmy ją roboczo Mariańską).






Znów Miedniewice, na dziedzińcu klasztoru chyba czegoś brakuje... aha!



Cegły w krużgankach... hmmm zacząłem je oglądać i okazało się że mają wybite H&D albo C.W. To pierwsze oznacza Hielle&Dittrich, czyli nazwiska właścicieli żyrardowskiej fabryki, którzy posiadali cegielnię w Radziejowicach (cegły z takim stemplem można spotkać w Żyrardowie). A to drugie? Może Cegielnia Wiskitki która była dużo bliżej niż Radziejowice?



Murek pod pierwszymi czterema arkadami od furtki jest z cegły radziejowickiej




Dalej jest z cegły wiskickiej





W krużgankach po drugiej stronie na cegłach jest więcej zaprawy, tynku czy czegoś tam i trudniej wypatrzeć wybite stemple, ale w różnych punktach znalazłem tylko C.W. (lepiej lub gorzej widoczne).



Cegłę radziejowicką znalazłem jeszcze na daszku pulpitowym w zaułku przy krypcie (samo wejście do krypty jest chyba z nowszej cegły)





  • dystans 34.76 km
  • 14.50 km terenu
  • czas 01:59
  • średnio 17.53 km/h
  • rekord 35.10 km/h
  • temperatura -7.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Herbata na gwoździku i łyżeczce

Poniedziałek, 29 grudnia 2014 · dodano: 30.12.2014 | Komentarze 12

Do zaparzonej w termosie herbaty wrzuciłem gwoździk korzenny... wpadła też mi do środka łużeczka, którą wyjmowałem szmatkę. Ponieważ miałem do wyboru grzebać palcami we wrzątku, wylać herbatę, ewentualnie kombinować z jakimiś pęsetami itp. to postanowiłem zostawić jak jest i wyjąć ją dopiero po wypiciu herbaty (tylko nie widzieć czemu w czasie picia herbaty bolało mnie oko ;-)).

Ścieżki rowerowe, ale takie prawdziwe, a nie kostkowe podróby ddr-ów







  • dystans 80.86 km
  • 3.00 km terenu
  • czas 04:34
  • średnio 17.71 km/h
  • rekord 25.80 km/h
  • temperatura -8.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Cmentarze za Rawką których nie ma

Niedziela, 28 grudnia 2014 · dodano: 29.12.2014 | Komentarze 10

Ponieważ na południu warunki na drogach takie sobie, tym razem pojechałem na północny-zachód... przy czym nieco bardziej na zachód niż północny. Ze strefy śniegu nie wyjechałem, ale warunki na drogach raczej dobre.

Mały stopik w Miedniewicach, w mur wmurowane są tablice z 1914... Być może pochodzą z kurhanów pod Miedniewicami?  Osoby te zmarły/ginęły na samym początku walk nad Rawką i Bzurą








Akurat trwała msza, więc było trochę zaparkowanych w krużgankach rowerów




Jadę dalej, a na mojej ulubionej jabłonce nadal są jabłka... choć chyba trochę podfermentowały w czasie ostatniego ocieplenia




Nieborów rozdroże...






Nie wiesz gdzie jechać? Spytaj Kluski na rowerze



Mapa rowerowych wędrówek Pyzy (większy rozmiar tutaj)



Takie tam po drodze



Rawka river



Bridge on the Rawka river



A teraz cmentarze wojenne. W Sokołowie był cmentarz, jest zaznaczony na mapie z 1924 roku, jednak na mapach z lat 30. już go nie ma... natomiast jest cmentarz na polach po Jasionną (następna wieś na północ przy tej drodze), który też już nie istnieje.

Co ciekawe, podobnie było w przypadku niektórych cmentarzy po drugiej stronie Rawki, po wojnie były one niemal w każdej wsi, a potem jakaś połowa znika... za to pojawiają się dwa nowe w oddaleniu od zabudowań w Bolimowskiej Wsi i Borzymówce (te dwa istnieją do dzisiaj). Później poznikała i reszta tych wiejskich cmentarzy (z wyjątkiem Humina) i obecnie ich nie ma.




Znalazłem album ze zdjęciami z 1915 w którym jest ten cmentarz w Sokołowie. Dziś odwiedziłem to miejsce - am gdzie wskazuje lokalizacja na mapie (czyli obok młyna) do dziś istnieje ten budynek za cmentarzem. A mniej więcej tam gdzie stał ten duży drewniany krzyż, stoi obecnie krzyż metalowy.




Kolejna ciekawostka, to dwa pomniki nad Rawką - na mapach jest zaznaczony jeden z nich pod Jasionną. Drugi był dalej na północ pod Kęszcami i wyglądał tak (więcej zdjęć tu)



Takich lub nieco innych kamiennych pomników było więcej - np. w Łowiczu,  Bolimowie itp. Można więc przypuszczać, że ten pod Jasionną też wyglądał jakoś podobnie. I tu ciekawostka, na skrzyżowaniu w Jasionnie, jakieś 300-400m od miejsca gdzie stał pomnik jest kamienna kapliczka... być może do jej budowy użyto kamienia z pomnika?





  • dystans 50.79 km
  • 0.30 km terenu
  • czas 02:50
  • średnio 17.93 km/h
  • rekord 25.30 km/h
  • temperatura -7.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Tym razem w strefie śniegu

Sobota, 27 grudnia 2014 · dodano: 27.12.2014 | Komentarze 4

Mój termometr nie jest może zbyt dokładny, ale działa dobrze... sprawdziłem to dzisiaj. Najpierw spotkałem rowerzystę wiejskiego bez rękawiczek, ale z obiema rękami na kierownicy, a pod wieczór drugiego z obiema rękami w kieszeniach, a więc temperatura jakoś pomiędzy 0 a -10°C, czyli zgadza się.

Najpierw trochę z lavinką za tory





Potm lavinka wróciła przez nieczynny tunel... niby mniej więcej gotowy, ale jeszcze nie otwarty. Ponieważ remont się przeciąga, a że ostatnio na stacji praktycznie żadnych prac nie ma, sytuacja zawisła w stanie nieukończenia (bo brak wiatek na peronie, brak przejścia pod torami itp.), to ludzie są wkurzeni i regularnie forsują zamknięcia, a te regularnie są stawiane na nowo.




A ja pojechałem dalej. W Żyrku od wczoraj warunki na drogach się poprawiły i jest czysty, suchy asfalt, to za miastem jest gorzej... tym razem pojechałem na południe od Żyrardowa gdzie padał śnieg... no i jest różnie, zwłaszcza na bocznych drogach. Bywa że są całkowicie oblodzone i jedzie się trudno, ale ani razu nie leżałem, choć kilka razy trochę wpadałem w poślizg.




Wizyta na eSeŁce :-)



Po powrocie do domu:
Kluska: Tata, a lowel w psedpokoju zlobił siku!
Kategoria mazowieckie


  • dystans 67.62 km
  • 0.30 km terenu
  • czas 03:42
  • średnio 18.28 km/h
  • rekord 31.20 km/h
  • temperatura -5.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Termometr rowerzysty wg wujka To Mi'ego

Piątek, 26 grudnia 2014 · dodano: 26.12.2014 | Komentarze 10

Z pewnością kojarzycie tekst ze skalą temperatur... za każdym razem jak sobie o niej przypomnę, to okazuje się, że krąży kolejna już mutacja. Dziś na trasie wymyśliłem coś podobnego o rowerzystach:



Termometr rowerzysty wg wujka To Mi'ego
(także na blogu pocztówkowym)


15°C
- rowerzyści weekendowi kończą sezon rowerowy

5°C
- rowerzyści sportowi jadą do sklepu kupić zimowe ciuchy
- rowerzyści miejscy zakładają jesienne rękawiczki
- szykowne rowerzystki zakładają rękawiczki w gwiazdki i nauszniki
- sakwiarze pakują termos z gorącą herbatą

0°C
- rowerzyści sportowi zakładają zimowe opony
- rowerzyści miejscy zakładają zimowe rękawiczki
- szykowne rowerzystki zakładają rękawiczki w renifery na rękawiczki w gwiazdki i czapkę z pomponem
- sakwiarze zakładają drugą parę skarpetek i planują wyprawę na Syberię
- zamarza smartfon na kierownicy

-5°C
- rowerzyści sportowi przesiadają się na trenażery
- rowerzyści miejscy zakładają jesienne i zimowe rękawiczki naraz
- szykowne rowerzystki zakładają rękawiczki w bałwanki na rękawiczki w renifery i gwiazdki oraz owijają się pięć razy szalikiem
- sakwiarze zakładają trzecią parę skarpetek i planują wyprawę na Biegun Północny
- rowerzyści wiejscy wkładają rękę do kieszeni
- zamarza GPS na kierownicy


-10°C
- rowerzyści miejscy przestają wozić dzieci w foteliku
- szykowne rowerzystki zakładają rękawiczki w śnieżynki na rękawiczki w bałwanki, renifery i gwiazdki, oraz ubierają rower we włóczkowe wdzianko
- sakwiarze zakładają śniegowce i planują wyprawę na Nordkapp
- rowerzyści wiejscy wkładają drugą rękę do kieszeni
- zamarza trenażer w garażu

-15°C
- rowerzyści miejscy przestają wozić psa w koszyku
- szykowne rowerzystki zakładają mufkę na kierownicę oraz kupują podgrzewane siodełko... w kwiatki
- sakwiarze wkładają ogrzewacze chemiczne do śniegowców i planują wyprawę na Suwalszczyznę
- rowerzyści wiejscy podwożą na ramie sąsiada, któremu nie zapalił samochód
- zamarzają przerzutki

-20°C
- rowerzyści miejscy używają roweru jako chodzika i torby na zakupy
- sakwiarze zakładają dziesiątą parę skarpetek i planują wyprawę dookoła Sahary
- rowerzyści wiejscy zakładają kufajki, walonki i czapki uszanki
- szykowne rowerzystki pytają wiejskich rowerzystów, gdzie kupili takie fajne ciuchy
- zamarzają liczniki rowerowe i lampki

-30°C
- rowerzyści przymarzają do rowerów... jeśli takiego spotkasz, wstaw go do ciepłego pomieszczenia by ottajał

-40°C
- Rosjanie wypijają szklankę wódki i idą na rower

Żeby nie było, dzisiaj przy -5°C spotkałem kilkoro rowerzystów miejskich i sześciu rowerzystów wiejskich... z których dwóch jechało bez rękawiczek (jeden chłopak trzymał kierownicę jedną ręką, w której dodatkowo trzymał butelkę coli, a w drugiej ręce trzymał drugą butelkę coli). Jak macie jakieś uwagi lub uzupełnienia, to chętnie poczytam, ale nie obiecują że uwzględnię ;-) Poniżej fotka rowerzysty z Błonia.



Zgodnie z prognozą w nocy złapał mróz, a deszcz przeszedł śnieg... dziś rano było biało, ale nie padało, a mróz się utrzymał. Zasadniczo wg map ICMuopady szły z północy i wraz ze spadkiem temperatury przeszły w deszcz ze śniegiem a potem śnieg. Dlatego też w Żyrardowie śnieg całkowicie przykrył trawniki, a pod Błoniem śniegu prawie nie było, im dalej na północ tym lepsze warunki drogowe.

W Żyrku sporo kałuż i trochę błota śniegowego, a za miastem drogi białe (jak na pierwszej fotce)... ale już przed A2 robiły się czarne, dalej były co najwyżej kałuże i oblodzenie. Jechało się znośnie, tyle że pod wiatr, a zatrzymując się trzeba było uważać stawiając nogę na drodze, żeby się nie poślizgnąć. Najgorsze były duże kałuże rozchlustane na boki i  zamarznięte gruzłowato z kawałkami lodu z kałuży, na wąskiej drodze nie dało się ominąć, ale przejeżdżałem ostrożnie i nie wpadłem w żaden poślizg. Ani razu też nie leżałem.

Koło południa ruch niewielki, a jeździli chyba głównie niedzielni kierowcy, bo jechali wolno, ostrożnie i było dosyć bezpiecznie. Dopiero bliżej wieczora wytrzeźwieli miszczowie kierownicy i zrobiło się normalnie..

Pamiątka Wojny Europejskiej




Flisz mazowiecki



Pawie oczko



Podjechałem do Bożej Woli po skrzynkę i na peronie zrobiłem sobie rozwałkę z kawą i ciastem.



Pałac w Passie, jak widać, śniegu tu nie widać



The Loss River



Pomnik na rynku w Błoniu



Klasyczna fotka z cieniem



Rokitno, chciałem podjąć skrzynkę, której kiedyś nam się nie udało, ale dziś naprzeciwko niej znów był rozstawiony stragan ze zniczami. Brrr, to chyba jedna z "tych" skrzynek.



Retroprasówka, czyli sto lat temu w Rokitnie (cały artykuł w tym linku)



Na koniec krzyż z drogi powrotnej.


Kategoria mazowieckie


  • dystans 49.02 km
  • 9.00 km terenu
  • czas 02:47
  • średnio 17.61 km/h
  • rekord 29.70 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Okno deszczowe

Czwartek, 25 grudnia 2014 · dodano: 25.12.2014 | Komentarze 7

W dzień była przerwa między deszczami, której żal było nie wykorzystać... padać zaczęło ponownie po 17ej. W nocy temperatura ma spaść poniżej zera, a deszcz zmienić się w śnieg, który ma troszkę prószyć także w ciągu dnia. Zobaczymy jakie warunki do jazdy będą jutro i  w następnych dniach... potem ma być bez opadów, a mróz ma się utrzymać.

Huann ostatnio na swojej Meridzie dwa razy okrążył Ziemię po równiku (a po równoleżniku do którego obaj mamy najbliżej, czyli 52° to nawet 3,25 razy). Natomiast dzisiaj okrążyłem Ziemie po równiku licząc od założenia bikestatsa... ale gdybym jechał po 52°, to bym wykonał jakieś 1,6 okrążenia.

Dziś tematem przewodnim Chełmoński... przynajmniej w pierwszej połowie, czyli do Kuklówki z wiatrem.





Życzenia świąteczne od sołtysa



Ciekawe drogi, ciekawe czy są tabliczki... muszę kiedyś podjechać




Dalej pojechałem ulicą Jaktorowską w kierunku Jaktorowa, która zmieniła się w Chełmońskiego. Wiatr boczny, ale zabudowania i las nieźle chroniły przed podmuchami.

Jaktorów, przejazdu przy peronie nie ma, jest tylko tymczasowe przejście dla pieszych. Przejazdu chyba tutaj w ogóle nie będzie, natomiast buduje się przejście podziemne pod CMK, żeby nie zwalniać Pędolino. Natomiast nie widzę żeby przechodziło przez tory wiedenki,  z peronu będzie chyba inne zejście.




Mimo że w Jaktorowie zaczęło trochę (z przerwami) mżyć, postanowiłem jeszcze poszukać Odlotowej Kapliczki, ale okazało się ze sprawdziłem drogę, którą już kiedyś z lavinką sprawdzaliśmy i trafiłem do ośrodka buddyjskiego (może zapamiętam , że tu nie ma i żeby już tej drogi nie sprawdzać).






Kolejny ważny punkt na trasie



Czyli wizyta u ichtio-tuczników w stawach na Pisi Tucznej...



A oto i Pisia we własnej osobie





Powrót głównie pod wiatr, albo z bocznym, bo zygzakami... ale też drzewa, krzaki i zabudowania trochę osłaniały, tylko na otwartych odcinkach bardziej przeszkadzał.
Kategoria mazowieckie


  • dystans 50.78 km
  • 0.30 km terenu
  • czas 02:52
  • średnio 17.71 km/h
  • rekord 36.60 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Gdzie by tu dziś... może Polfa Grodzisk?

Niedziela, 21 grudnia 2014 · dodano: 22.12.2014 | Komentarze 10

Gdzie by tu dziś pojechać? Nie lubię jeździć zupełnie bez celu... owszem, jazda na rowerze jest przyjemnością sama w sobie, ale jazda po dobrze znanym terenie jest dosyć nudna i dla samej jazdy niezbyt mi się chce w ogóle wsiadać na rower. Ponadto padające od ponad tygodnia deszcze praktycznie dyskwalifikują większość odcinków terenowych, a zatem wykluczają też część możliwych celów podróży. Ostatecznie postanowiłem pojechać do Grodziska po dwie skrzynki.

Izdebno Kościelne - dwór, niedawno postawiony głaz z zarysem historii na tablicy i kapliczka (a właściwie krzyż)





Jakiś cyklogrobbing też musi być - zajrzałem na cmentarz i odwiedziłem opisywaną kiedyś na blogu mogiłę.




No dobra, popylam dalej do tego Grodziska... wjazdy do tego miasta charakteryzują się w większości zakazem jazdy rowerem po ulicy i dosyć upierdliwymi ciągami pieszo-rowerowymi. Ten fragment i tak jest jeden z lepszych, ale przejazd rowerowy w lewo ma jeden z wyższych krawężników jakie ostatnio na przejazdach widziałem.



No cóż, polityka rowerowa jest lub była w polskich miasteczkach taka: "Rowerzyści won z ulicy na chodniki"... nie dziwi potem, że rowerzyści w Grodzisku jeżdżą po chodnikach (także tam, gdzieś śmieszek rowerowych nie ma). Jak potem siedziałem na przystanku popijając kawę, to z sześciorga rowerzystów którzy przejechali obok, pięcioro jechało chodnikiem (z czerwonej kostki, a jakże!)... i nie da się tego inaczej wytłumaczyć inaczej jak przyzwyczajeniem do takiej jazdy, bo uliczka boczna z ruchem niemal zerowym, nawierzchnia dosyć dobra, kałuż nie było.



No dobra, ale dojeżdżamy do Polfy. Powstała ona w 1885 jako fabryka octu itp. stąd znana była jako octówka. W międzywojniu jako Zakłady Chemiczne, fabryka produkowała dla wojska. A po kolejnej wojnie przekształcona została w Polfę Grodzisk. Niedawno znów zmieniła nazwę na Gedeon Richter, bo tak się nazywa właściciel - węgierski koncern farmaceutyczny.

Domy faryczne



Taka oto rzeźba z logo Polfa Grodzisk -to w środku to herb Grodziska (więcej zdjęć rzeźby na blogu pocztówkowym)





Pałacyk przyfabryczny



Trafo... wygląda jak wieża strażnicza przy obozie w Pruszkowie




Kolejny dom fabryczny, po wojnie siedziba UB




Dobra, to tyle jeśli chodzi o Polfę, jedziemy dalej



Rozpierducha na przejeździe kolejowym, buduje się wiadukt. Jest to obecnie dla mnie spore utrudnienie przy wjeździe do Grodziska, gdy nie jadę szosą główną, tylko bocznymi drogami przez Izdebno. Teraz żeby przedostać się do prawotorowej części Grodziska (czyli centrum), muszę przenosić rower kładką przy dworcu, albo jechać dalej do wiaduktu ruchliwej szosy na Błonie i A2... jeszcze trochę ta sytuacja się utrzyma.



A obok kapliczka z papieżykiem.




Płaskorzeźba może być tego samego autorstwa, co Odlotowa Kapliczka #2 (niestety ciągle nie udaje mi się zlokalizować ponownie Odlotowej Kapliczki #1)




W temacie kapliczek, jeszcze jeden stary kapliczko-krzyż





Na koniec w Kozłowicach kapliczka z odłamanym krzyżem (ale trzyma się jeszcze na krzaczorach, choć na zdjęciu słabo widać)


Kategoria mazowieckie


  • dystans 53.20 km
  • czas 03:22
  • średnio 15.80 km/h
  • rekord 32.80 km/h
  • temperatura 5.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Cyklogrobbing z chaszczowaniem #3

Sobota, 20 grudnia 2014 · dodano: 20.12.2014 | Komentarze 15

W nocy padał deszcz, ale w dzień miało być w miarę bezdeszczowo (mnie więcej do 17-ej) i ciepło (ok 5C)  ale wietrznie (10 m/s, a w porywach nawet 20m/s)... rypaliśmy niestety w większości na zachód, czyli pod wiatr, jedynie jak czasem wykręcaliśmy na npółnoc to mieliśmy boczno-tylny.

Rano było słonecznie, ale potem naszły chmury i słońce tylko czasem zza nich wychodziło, a przez chwilę nawet jakaś mżawa wystąpiła.



W końcu dotarliśmy do celu, czyli na cmentarz z I wony w Borzymówce by uczestniczyć w sprzątaniu... ale okazało się, że tylko my się stawiliśmy, innych pewnie dopadła gorączka przedświąteczna, albo zniechęciła średnia pogoda. No nic, najpierw drugie śniadanie, rozejrzymy się, a potem zobaczymy (może ktoś spóźnialski dojedzie).

Posiliwszy się, postanowiliśmy przynajmniej trochę prac wykonać, skoro już tu przyjechaliśmy. Niestety nie dysponujemy dużym sekatorem, ani tym bardziej piłą spalinową, więc zakres możliwych prac był ograniczony. Nie wziąłem też mojego zestawu do rozpalania ogniska (zapalniczka + świeczka), toteż nie mogliśmy się zająć paleniem gałęzi. Ale na szczęście ostatnio była mocna ekipa i na dwie piły tak przyciachali krzaki, że daliśmy rady na bieżąco tego uprzątnąć... no to postanowiliśmy to zrobić dzisiaj - wyciągnąć i wyplątać z gęstwiny wycięte gałęzie, by oczyścić teren i zrobić miejsce na dalsze cięcie.

A więc tak - ja wyciągam gałęzie,  lavinka przenosi je na kupkę... ale kto będzie je liczył?






Początkowo wydawało się, że roboty jest niewiele, ale okazało się że krzaki zostały naprawdę solidnie przycięte i większość tej gęstwiny którą widać za nami udało się zlikwidować, zostały tylko pojedyncze badyle.



Jak skończyliśmy, to miejsce wyglądało tak (porównanie mniej więcej podobnych kadrów przed i po)






Drewniany mega kamerton



Fajrant! Pora na trzecie śniadanie i kawę.



No tak... a ciekawe co dziś na obiad



Choinka krzalowa... bo prawdziwy eSKaPeBol ma choinkę z tarniny, jeszcze tylko ją przyozdobić jeżynami (zamiast łańcucha) i pokrzywami (zamiast anielskiego włosa), a charakterze bombek powiesić puszki mielonki i pasztetu :-) to ja dodam jeszcze, że kiedyś na wycieczce w Beskidzie w czasie Niedzieli Palmowej, zrobiliśmy palmę krzalową (z całego chojaka), która miała ze dwa metry i dwie osoby musiały ją nieść na cztery ręce.



A spod krzaków wyłoniła się prehistoryczna, podpróchniała kłoda... parę fotek z trofeum.




Z tym poziomym konarem to ciekawa sprawa, bo ja usiadłem na nim bez problemu, a jak lavinka potem przysiadła to zaczął trzeszczeć i baliśmy że się pod nią złamie. Ale to pewnie dlatego, że ja siadałem jeszcze, gdy z jednej strony opierał się na gęstwinie gałęzi, a potem je uprzątnęliśmy i tego oparcia już nie było.



Co było wycięte, wyciągnęliśmy z krzaków, w sumie dwie godziny roboty (po odliczeniu przerwy śniadaniowej i fotostopów)... zastanawialiśmy się jeszcze nad zebraniem śmieci, które spod krzaków się wyłoniły, ale zaczęło siąpić, baliśmy się że na dobre się rozpada, więc postanowiliśmy wracać. Wkrótce faktycznie siąpienie się zagęściło, ale na szczęście potem przestało... jednak przez całą drogę od czasu do czasu jakaś mżawka się pojawiała (na dobre rozpadało się mniej więcej zgodnie z prognozą, czyli o 17:30). Na szczęście w tę stronę mieliśmy głównie wiatr tylno-boczny, ale były też odcinki bardziej pod wiatr.

A teraz małe podsumowanie i rzut okiem na krajobraz po pracy - krzaki po wyciągnięciu ze zbitej gęstwiny, zwiększają swoją objętość kilkakrotnie, toteż zalegają tam spore ilości chrustu. Część jeszcze z poprzedniego tygodnia, a nawet sprzed dwóch, bo moce przerobowe ognisk były mniejsze niż wydajność osób pracujących w krzakach. W tej chwili jest tam paliwa na kilkadziesiąt godzin podtrzymywania ognia.





Widok na postęp prac - przed początkiem prac na cmentarzu, tutaj była zwarta ściana krzaków - od samej polany (czyli tej jasnej plamy w środku kadru),  a te krzaki na prawo przy pomniku i z lewej strony w drugim planie, to kupy chrustu.






O, nasi tu byli



A to jeszcze do wycięcia.



To by było na tyle, na koniec jeszcze retroprasówka, czyli okres przedświąteczny sto lat temu - jaki prezent wysłać żołnierzom do okopów? Kto wie, może coś z tej gorzelni trafiło nad Rawkę i Bzurę? Kurjer Poznański 20.12.1914



Brytyjski żołnierze otrzymali natomiast prezent od królewny Mary (wiki), zdjęcia tego pudełka udało mi się wyguglać (link1, link2, link3, link4), co ciekawe ołówek był opakowany w łuskę i imitował nabój karabinowy (kurczę, a myślałem , że wymysł geocachingu). Kurjer Warszawski, 28.12.1914.



Belgowie natomiast mieli otrzymać prezent od swojego króla Alberta I (wiki), ale z pewnym opóźnieniem, bo król chyba za późno zamówił.


Kategoria mazowieckie