teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108816.95 km z czego 15571.85 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2014

Dystans całkowity:315.50 km (w terenie 23.50 km; 7.45%)
Czas w ruchu:17:31
Średnia prędkość:18.01 km/h
Maksymalna prędkość:37.60 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:45.07 km i 2h 30m
Więcej statystyk
  • dystans 51.84 km
  • 7.00 km terenu
  • czas 02:41
  • średnio 19.32 km/h
  • rekord 34.80 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Wycieczka na eSeŁkę nr 2

Środa, 26 lutego 2014 · dodano: 26.02.2014 | Komentarze 11

czyli akcja ratunkowa w scenerii wczesnowiosennej... dziś pojechałem na eSeŁkę na ratunek pozostawionemu tam Absolutnie Apolitycznemu Kubeczkowi z Kaczuszką

Ale najpierw na glinianki pod Wiskitkami, odłożyć skrzynkę którą ostatnio zabrałem do serwisu, tutaj też dopadły mnie pierwsze oznaki wiosny


Okazało się, że Suchszy Dopływ Suchej zyskał status użytku ekologicznego... jakoś chyba w ciągu ostatniego półrocza te tabliczki przybyły, ale przejeżdżając tędy nie wczytywałem się, myśląc że to tabliczka Bolimowskiego Parku Krajobrazowego


A na eSeŁce kubek grzecznie czekał tam gdzie go lavinka zostawiła

Zrobiłem sobie rozwałkę pod  suszącymi się pękami salami (kolejna oznaka wiosny), mając nadzieję że obok przejedzie jakiś pociąg... ale tory były puste



  • dystans 78.61 km
  • 4.00 km terenu
  • czas 04:14
  • średnio 18.57 km/h
  • rekord 33.60 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Ekspedycja do ujścia Pisi i Suchej

Niedziela, 23 lutego 2014 · dodano: 23.02.2014 | Komentarze 18

Pierwsze spotkanie z Pisią Gągoliną miałem jeszcze na trasie... a w niej wypatrzyłem... nie, nie wrotki mchożercze, tylko takie cuś :-)


Na wjeździe do Sochaczewa... nie skusiłem się

Dwór i park w Czerwonce (link), oraz zabudowania okołodworskie.


Nerwowi szachiści są w tym parku, po przegranej partii któryś wywrócił szachownicę.
Potem myk na kirkut


A potem do grobowca mułły vel baszty tatarskiej vel mahometańskiej kapliczki... czyli ostatnie pozostałości cmentarza muzułmańskiego (dla żołnierzy stacjonującej tu jednostki - link). Kiedyś już szukałem tego obiektu, ale w przewodniku Lechosława Herza Puszcza Kampinoska (2 wydanie z 2006 roku), jest zaznaczony błędnie przy ulicy... a jest tak naprawdę na tyłach liceum na skarpie tuż nad Bzurą i jest widoczny z rogu kirkutu. Teraz na tył kirkutu, czyli na skarpę Bzury (po drodze wypłoszyłem sarnę), myk przez dziurę w ogrodzeniu kirkutu, a potem myk pod ogrodzeniem szkolnym (przy okazji poparzyłem ręce pokrzywami... w lutym!!!).


Następny postój przy muzeum wąskotorówki... swoją drogą to trochę słabo, że jest nieczynne przez pół roku (listopad-marzec), mógłoby być otwarte przynajmniej w weekendy.



A na budynku znalazłem reper taki jak żyrardowskie, czy błońskie... przynajmniej tak mniej więcej, bo tak zamalowany, że nie widać było czy była tam jakaś literka. Na drugim końcu budynku znalazłem zwykły reper, a dalej na ogrodzeniu z literką A! No, to fajnie, teraz jeszcze sprawdzić czy są jeszcze takie w Sochaczewie, czy tylko na budynku kolejki. Jeśli tylko na stacji, to byłoby to dodatkowe potwierdzenie, że te repery, które widzieliśmy na stacyjkach kolejki jabłonowskiej/karczewskiej  też były z tej serii (tyle że były zupełnie nieczytelne). No i wyn ikałoby z tego, że nie są starsze niż z międzywojnia.

Potem myk na stację... tym razem normalnotorową, ale wąskotorowa ciuchcia też tu zajechała (reperów literkowych nie widziałem).



Pozostając w klimatach kolejowych - wieża ciśnień, która okazała się otwarta.


Następnie myk nad Bzurę, gdzie odkryłem podwieszaną kładkę... a żeby pozostać w klimatach kolejowych, do jej konstrukcji użyto śrub rzymskich o rodowodzie kolejowym.


Rozwałka nad Bzurą. W międzyczasie przelatywał kluczyk gęsi... sztuk tak ze 4-5.

Postanowiłem objechać Boryszew ścieżką nad Bzurą... a zakład strzeżony jak jednostka wojskowa, chyba żeby Borygo im nie uciekło (ale ponoć skumało się z bobrami i robią podkop z dwóch stron).


Było jakieś 145cm

Tak dojechałem do... ujścia Pisi (ta płynąca z dołu kadru) do Bzury (płynie od lewej do prawej)!

Starorzecze Pisi i chyba stare ujście... nie popełniłem błedu lavinki i sprawdziłem to żółte patykiem. To nie piaseczek mazowiecki, a lód głębinowy (jakieś 10cm pod wodą).

Dalej mosteczkiem (bo po stronie Boryszewa, skarpa podchodzi pod samo ogrodzenie i choć rzeka płynie nieco dalej, to ciężko byłoby się krzaczorami dna doliny przebić). Po drugiej stronie Pisi wybieram jedną z dwóch ścieżek, jednak trochę zanikała i musiałem na koniec ciąć na przełaj zatrawionym polem.

Wkład Polski w urządzanie przestrzeni publicznej... żeby nie było, to jest na totalnym zadupiu (kawałek dalej kończy się asfalt), do którego mało kto dojeżdża, a nie przy jakiejś szosie głównej.

No nie mogłem się powstrzymać. Zresztą jest to sfocone na Google Street View: link

Bzura i most w Kozłowie Biskupim

A tutaj Sucha... miałem nadzieję na most kolejowy, a to tylko podwójny przepust.

Ujście Suchej do Bzury

Kałuża wielkoobszarowa



  • dystans 35.24 km
  • 4.20 km terenu
  • czas 01:58
  • średnio 17.92 km/h
  • rekord 27.60 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

serwisowo i ćwierćłlavinkowo

Sobota, 22 lutego 2014 · dodano: 22.02.2014 | Komentarze 7

Pierwsza ćwiartka trasy, do glinianek pod Wiskitkami, z lavinką. Tam serwis skrzynki... a właściwie zabranie jej do serwisu.

lavinka ogrzewała sobie palce kubkiem z herbatą i ucieszyła się że znalazłem w swoich sakwach jej grubsze rękawiczki.... a to wszystko dlatego, że wsadziła rękę do przerębla... żeby sprawdzić grubość lodu.



Potem lavinka wróciła do Żyrka (pojechalibyśmy razem dalej, ale zamordowałaby się na swojej holenderce jadąc większy dystans). Trochę pokluczyłem żeby dojechać do Guzowa - tam okazało się że park już kompletnie ogrodzony i nawet brama (poprzednio otwarta), zamknięta na cztery spusty i trzy kłódki. Ja zaś przeserwisowałem skrzynkę lavinki obok pierwszowojennej mogiły i do domu.





  • dystans 70.85 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 03:41
  • średnio 19.24 km/h
  • rekord 36.20 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Rama rama

Wtorek, 18 lutego 2014 · dodano: 18.02.2014 | Komentarze 5

Lepiej późno niż, wcale, czyli dodałem relację z kolejnego dnia Longinady w Norwegii: Longinada 5: Przez góry nad fiord

Dzisiaj lavinka jechała do Brwinowa oddać ramę do malowania... to znaczy jechała na tej ramie... to znaczy nie na samej rami, bo jeszcze większość osprzętu miała niezdemontowane.

Zaczęliśmy od nawisów śnieżnych nad Pisią Tuczną. Tak sobie wyobraziłem krasnoludkowego alpinistę popylającego po tym nawisie... mam nadzieję, że się pod nim nie urwie, bo niechybnie by w tej Pisi utonął, mimo że poziom wody według łaty jest raczej niewysoki.


Przedwiośnie charakteryzuje się współwystępowaniem śniegów reliktowych i kałuż wielkoobszarowych.

m:O, nie ma liści to ładnie widać tę willę.
l: To ta w kształcie parowca?
m: Czego?
l: Ojej no, miałam na myśli parowóz!
Głodzisk, to i głodnemu chleb na myśli. lavinka myślała zapewne o rejsie po pojezierzu kałuż wielkoobszarowych, albo Pisią Tuczną aż do źródeł.

Skorzystaliśmy z tego, że w Milanówku powstała nowa skrzynka i ją znaleźliśmy. Jest ona w miejscu nieistniejącego przystanku WuKaDki Milanówek Graniczna, zlikwidowanego stosunkowo niedawno, bo w 1995. Dwa dalsze doprowadzające WKD do stacji PKP Milanówek, zostały zlikwidowane  w 1972. Zachował się tutaj słupek hektometrowy z trzeciego kilometra odnogi do Milanówka, a poza tym jest tu sympatyczny skrócik po trasie kolejki wciśnięty między domki.



Po drodze na skraju Podkowy Leśnej i Brwinowa, przed domem Iwaszkiewiczów lavinka znalazła skrzynkę którą ja już miałem, to obfociłem w międzyczasie co tam było wywieszone.


W Brwinowie postanowiłem wreszcie obfocić krzyż upamiętniający Powstanie Listopadowe, a który miałem obfocony fragmentarycznie... na miejscu wyjaśniło się dlaczego, po prostu zdjęcia całokształtu nie da się zrobić ze względu na samochody stojące wszędzie. Co prawda to nie jest parking tylko skwerek przed miejscem pamięci, ale co tam... sam trawnik w okolicy też obstawiony i rozjeżdżony, a parkin park&ride półpusty.


lavinka pożegnała się z rowerem na dwa (miejmy nadzieję, że niecałe) tygodnie i wróciła pieszo-pociągiem. A ja rowerem. Oto jeszcze resztki wiatraka w Karolinie.

P.S. na liczniku mam teraz tówniusieńkie 18 000 km... od ostatniego, mniej lub bardziej przypadkowego wyzerowania licznika (np. przy zmianie baterii).
Kategoria mazowieckie


  • dystans 39.78 km
  • 5.00 km terenu
  • czas 02:27
  • średnio 16.24 km/h
  • rekord 37.60 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Wycieczka na eSeŁkę nr 1

Sobota, 15 lutego 2014 · dodano: 15.02.2014 | Komentarze 6

Pierwsza w tym roku :-)

Asfalty już powysychały, zszedł lód, śnieg, kałuże i błoto. Pociąliśmy główną w kierunku Skierniewic, a potem myk w bok do Studzieńca. Za poprawczakiem zaczęła się gruntówa... niestety gruntówy są w tech chwili mocno błotniste, a miejscami jeszcze lodośnieg zalega... a ze śniegu to tylko nędzne płaty się ostały.

Te 4 kilometry błota trochę nas zmęczyły i ufafluniły.

Byśmy sobie odpuścili gruntówę, ale jeśli chcieliśmy podjechać po jakąś skrzynkę, to trzeba było zjechać z asfaltu.




Grzybek dla wariaga :-)

Jesteśmy przy eSeŁce, to i pociągi jeżdżą.


Później się okazało, że w tej ruderce został mój kubek... a było to tak - jak się zbieraliśmy, lavinka ostawiła na stolik między słoiki mój kubek (zamiast na obrusik, albo do innych rzeczy piknikowych), ja go tam przegapiłem i... wiadomo. Wracać tym błotem nam się nie chciało. Podjadę jak błota nieco przyschną.


Wiadukt eSeŁki nad CeeMKą.

Zajrzałem do mojej skrzynki, okazało się że ktoś wrzucił tam całą garść medalików... zabrałem więc kilka, przydadzą się jako fanty do skrzynek kapliczkowych.

Wracając postanowiliśmy zajrzeć do ruin dworku we Wręczy porobić zdjęcia. Zawsze jak tamtędy przejeżdżamy, to jest już za ciemno, albo są już krzaki.



Spotkaliśmy tu pana Mariana

Kategoria mazowieckie


  • dystans 6.58 km
  • czas 00:29
  • średnio 13.61 km/h
  • rekord 19.00 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Kluskospacer

Niedziela, 9 lutego 2014 · dodano: 09.02.2014 | Komentarze 13




  • dystans 32.60 km
  • 2.30 km terenu
  • czas 02:01
  • średnio 16.17 km/h
  • rekord 25.80 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Pierwsza wiosenna wycieczka

Sobota, 8 lutego 2014 · dodano: 08.02.2014 | Komentarze 9

Jesień trwała gdzieś do połowy stycznia... na szczęście nie był to paskudny listopad, dzięki czemu wygodnie jeździło się na rowerze. A dzisiaj było zaiste wiosennie - słońce świeci, ptaki drą ryje, śniegi topnieją na potęgę i większość asfaltów jest już bez pokrywy, tylko na niektórych bocznych leśnych coś częściowo zalega. Jak człowiek się zatrzymał na słońcu, to aż za ciepło się robiło. Niniejszym ogłaszamy nadejście wiosny i rozpoczęcie sezonu wiosennego... a koniec sezonu zimowego.

A toto to wjazd na jedną z żyrardowskich śmieszek rowerowych... a właściwie brak wjazdu, bo nie zrobili i aby się na nią dostać, trzeba się przebić przez rozlewiska / błoto / zastygłe koleiny (niepotrzebne skreślić).




W zasadzie jechaliśmy tylko po nową skrzynkę, gdzie zrobiliśmy sobie rozwałkę.




Gdy otworzyliśmy pojemni, na widok zawartości nagle pojawił się profesor Flüff (który na zimę się gdzieś zadekował... w barku chyba). Jest to także jedna z oznak nadejścia wiosny.



Byliśmy pierwsi - oto profesor z certyfikatem FTF, czyli orzechówką Werrony.




W środku była też nie do końca jeszcze rozpita znajoma flaszka.



Profesor Flüff: Gdzie są moi asystenci? Offca!
lavinka: Pilnuje Kluski.
Profesor Flüff: No dobra... a gdzie w takim razie jest Franek Bałwanek? Franek! Fraaaneeek!!!
To Mi: Jest odwilż, przeprowadził się do daczy w zamrażalniku.
Profesor Flüff: Hmm, hmmm... no to muszę chyba sobie ulepić nowego bałwanka.



Jako że pogoda była piękna wiosenna, postanowiliśmy nie wracać, tylko zrobić odrobinę dłuższą traskę.