teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108816.95 km z czego 15571.85 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2021

Dystans całkowity:612.21 km (w terenie 102.80 km; 16.79%)
Czas w ruchu:35:39
Średnia prędkość:16.45 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:34.01 km i 2h 05m
Więcej statystyk
  • dystans 50.23 km
  • 15.40 km terenu
  • czas 03:13
  • średnio 15.62 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Takie se grzybobranko

Środa, 29 września 2021 · dodano: 16.10.2021 | Komentarze 6

- 125 kurek
- 18 opieniek
- 16 podgrzybków
- 13 czubajek
- 9 kolczaków obłączastych
- 4 kozaki
- 2 maślaki żółte
- 1 maślak zwyczajny
- 2 kanie

Początek grzybobrania słaby, pierwszymi grzybami nadającymi się do zbioru były opieńki ciemne. Zwykle nie zbieram, ale teraz się skusiłem, bo grzybobranie nie zapowiadało się jakoś super. Poszły do marynowania i wyszedł jeden słoiczek.






Później trafiałem wyłącznie na takie wyrośnięte.



Potem udało się co nieco pozbierać, ale spoy odsetek grzybów był robaczywy. Były więc kozaki.




Maślaki zwyczajne prawie wszystkie robaczywe



Trafiły się też jakieś maślaki żółte



Wszystkie maślaki pstre zarobaczywione



Z tego wszystkiego zacząłem zbierać łebki czubajek (rozwinięte są kruche i łamią się w transporcie).



Skusiłem się też na kolczaki obłączaste, było ich nawet więcej, ale tych starszych nie zbierałem.




Najbardziej byłem zadowolony z kurek, bo tych trochę się trafiło.



Były nawet dwie nieduże kanie



Odwiedziłem kilka miejscówek podgrzybkowych, ale z nimi było słabo. Większość była stara, zmurszała, zapleśniała i zarobaczywiała. Małych łebków w ogóle nie było, trochę średniaczków. Ostatecznie udało się zebrać kilkanaście.




Zbiór nie był jakiś obfity, ale duszonych grzybków było na kilka dni, podobnie z kurkami.

Innych grzybów też już w lesie jakoś dużo nie było. Oto gołąbki.




I mix różnych grzybków dla urozmaiczenia wpisu.









Jedna z ostatnich jagódek.



Gąsieniczka, z tych co ostatnio w lesie często spotykam.




I jeszcze takie... być może to młode egzemplarze tych z powyższych zdjęć.







  • dystans 64.53 km
  • 4.30 km terenu
  • czas 03:33
  • średnio 18.18 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Rundka biblioteczna

Poniedziałek, 27 września 2021 · dodano: 13.10.2021 | Komentarze 9

Jesiony zaczęły jesiennieć



Tradycyjny postój - na mostku nad Pisią Tuczną. Miejsce to lubią pajączki. Tutaj jakiś bokochód, prawdopodobnie bokochód pospolity.




Trafił się też pluskwiaczek, który wygląda mi na tarczówkę rudonoga.





Stosik książek z biblioteki głównej w Grodzisku, jeszcze do tego dołożyłem kilka z Pawilonu Kultury i z biblioteki we Mszczonowie.



Komiks z serii o naukowcach




Wcześniej z tej serii czytaliśmy ten o Darwinie i nie możemy się doczekać kolejnych.



Taki mały bały dupelek* się przyplątał do mnie w czasie postoju w parku. Chyba miał ochotę na moją kawkę, albo kanapkę i nie reagował na wołania pani.

*) - dobra, to nie pudel tylko inna rasa, ale takie małe, białe i włochate typu froterka to dla mnie dupelek.



A teraz kierunek Mszczonów




Dzień ciepły i słoneczny, to sporo towarzystwa pałętało się po asfaltach. W większości po prostu starałem się je omijać, ale jak jechałem w kierunku Mszczonowa i się wlokłem pod wiatr i pod górkę, to parę razy się zatrzymałem (nie musiałem wtedy za bardzo zawracać) by ewakuować delikwenta z drogi i przy okazji strzelić fotkę.

O, tę gąsienicę znam doskonale, bo często spotykam w lasach będąc na jagodach lub grzybach.





Kolejna włochata gąsienica





A to młoda oleica.
Edit: wygląda na to, że jest to oleica pstra i ciężko stwierdzić płeć, bo u tego gatunku nie występuje dymorfizm płciowy w budowie czułków.








  • dystans 6.98 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 00:40
  • średnio 10.47 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Na zimowity i kasztany

Niedziela, 26 września 2021 · dodano: 06.10.2021 | Komentarze 3

Jako że w parku zakwitły zimowity jesienne, to wybraliśmy się tam je obejrzeć.




Mieliśmy ze sobą literaturę fachową.




Kluska zaczyna każdy dzień od przeczytania jakiejś książeczki - są to książeczki dużo poniżej jej możliwości czytelniczych, ale obecne książeczki dla dzieci są naprawdę świetne, zresztą nie trzeba zaraz czytać tylko cegieł po 100, 200 stron... miło zacząć poranek książeczką, której przeczytanie zajmie 5 czy 15 minut.  Tak samo mimo to, że Klu sama czyta, to nie znaczy że my jej już nie czytamy. Owszem, czytamy mniej, ale to i owo jej poczytamy, jest to zawsze jakaś forma wspólnego, rodzinnego spędzania czasu.

Ale do rzeczy - w dzisiejszej porannej książeczce, którą wylosowaliśmy zupełnie przypadkowo, na wewnętrznej stronie okładki też był zimowit!




Robi się jesiennie.



Pojechaliśmy jeszcze na kasztany. Kasztanowce mamy też pod domem, ale tam są młode drzewka, a w tym roku zaowocowały bardzo małymi kasztanami... też są fajne, ale pojechaliśmy pod jakiegoś starego kasztanowca, gdzie i kasztany są słusznych rozmiarów (choć tam też nie były jakieś gigantyczne, raczej średniaczki, ale za to dużo podwójnych, potrójnych, a nawet kilka poczwórnych).




A oto kasztanowe zwierzaczki







  • dystans 20.17 km
  • 1.50 km terenu
  • czas 01:33
  • średnio 13.01 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Ognisko na Zwierzyńcu

Piątek, 24 września 2021 · dodano: 04.10.2021 | Komentarze 9

Jechaliśmy na ognisko pod Skierniewice, toteż najpierw do Skier pociągiem, a potem z opony.

Ostatnio nawet mieliśmy pomysł, żeby pojechać z Kluską do Skierniewic na czołg, ale odłożyliśmy to na później by upiec dwie kiełbaski na jednym ognisku.



A tak było kilka lat wcześniej



Ale po kolei - pociągiem jechała z nami Offca i jej najlepszy przyjaciel Pipek (bardzo nas cieszy, że wobec współczesnej obfitości, czy wręcz zalewu plastikowych zabawek, Kluska umie się cieszyć własnoręcznie zrobioną zabawką z odpiłowanego kawałka drewna, gwoździ i pinezek).



To chyba pierwsza podróż kolejowa Pipka, toteż przez większość drogi podziwiał widoki za oknem (z wyjątkiem fragmentów zaekranowanych).



Oto nasz pociąg



Dworzec w Skierniewicach. Dla mnie był on odkryciem kilkanaście lat temu, bo od 1980 do 2003 był w remoncie i w Skierniewicach kojarzyłem tylko dworzec tymczasowy... a jak oddali go z powrotem do użytku, to było wielkie WOW!




Stara wiata peronowa




Wnętrza




Bardzo ciekawe są socrealistyczne sgrafitta. Oczywiście trafili się jacyś idioci, którzy chcieli je ostatnio zniszczyć... przepraszam, zdekomunizować, ale na szczęście póki co przetrwały.





Ostatnio jest moda na oklejanie pociągów, czy lokomotyw, trafił się też Griffin oklejony dla uczczenia stulecie Powstania Śląskiego... ale oklejony nie po całości, tylko fragmentarycznie, jakby ktoś baner powiesił.




W peronach stoi Impuls w barwach ŁKA do Łowicza (albo i Kutna).



Po opuszczeniu dworca jedziemy na wspomniany czołg. Też były pomysły, by czołg usunąć, ale ostatecznie skończyło się na usunięciu tablicy pamiątkowej, a czołg ocalał i możemy sobie na nim zrobić zdjęcie.





Na asfalcie przy czołgu.




Jedziemy za Skierniewice, na miejsce ogniskowe w Lesie Zwierzynieckim. Przez las jest dobra, asfaltowa ddr-ka, ciekawy jest fragment przez jeziorka, gdzie szosa leci groblą, a ddr-ka pomostem. Na środku jest wiatka z ławkami, ale niestety centralnie przed nią jest wbita w dno jeziorka tabliczka "zakaz kąpieli", która psuje najlepsze kadry.





Skręcamy w las, a tam...




Docieramy na ognisko zorganizowane dla dzieci z edukacji domowej i ich rodziców, dzieciaki szaleją sobie dookoła, włażą na wszystko co się da, za to my ma spokój i możemy sobie spokojnie posiedzieć przy ognisku i pogadać.



Wyskoczyłem do szkółki, gdzie rośnie sosna tolkienowska o imieniu Meliana. Jest to sosna wyhodowana z nasion sosny czarnej z ogrodu botanicznego w Oxfordzie, ponoć ulubionego drzewa Tolkiena. Szyszki zebrali fani w 2008 roku (sosny obecnie już nie ma, bo się odłamały konary i w końcu została ścięta), a w tej szkółce zostało wyhodowanych z nich siedem sosenek. Jedna została posadzona tutaj, a gdzie inne to nie wiem... wyguglałem, że kilka jest chyba gdzieś w rejonie Katowic i Sosnowca.

Nie byłem stuprocentowo pewien, czy to Meliana, bo tabliczki ustawionej po nadaniu jej imienia już nie ma. Ale porównując ze zdjęciami dostępnymi w necie, tak na 95% mogę stwierdzić, że to ona.




Nie mogło się obyć bez robali






Po ognisku wracamy do Skierniewic - najpierw na czołg, potem na plac zabaw w parku, potem znów na czołg i na dworzec.




Byliśmy tu ostatnio ładne parę lat temu, gdy trzeba było Kluski pilnować, by się z tych drabinek i sieci nie spi... nie spadła. Teraz śmiga aż miło.




Bardzo klimatyczna ławeczka, akurat by obalić w tym winie jakieś winko.



Jakoś mniej teraz w parku tych ławek dookoła drzew. Nie ma już dwóch na placu zabaw, mysleliśmy że w ogóle zniknęły z parku, ale potem ze dwie dostrzegliśmy.



A pod dworcem zaczyna się szlak Jabolka... eee, Jabłcusia.




A oto i sam Pan Jabolek... znaczy Jabłcuś.



Ma na kapeluszu autostopowicza... no, jabolkostopowicza.



No i dworzec - peron oświetlony przez opadające Słońce.



Jedziemy pociągiem przyspieszonym. Mogliśmy jechać wcześniejszym, ale poczekaliśmy na następny, bo jedzie szybciej... tak więc czekaliśmy pół godziny, by zaoszczędzić sześć minut na jeździe. A na serio, to po to by pojechać piętrusem. Ja zostałem na dole z rowerami, a Klu z lavinka obowiązkowo podrałowały na górę.  Też lubiłem jeździć piętrusami i też oczywiście na górze, tylko baaardzo rzadko miałem okazję nimi jeździć.



Na pięterku



A oto piętrus (typu puszh-pull) w Żyrardowie. Sesja zdjęciowa gdy odjeżdżał - jest lokomotywa, wagony środkowe i wagon sterowniczy.








  • dystans 28.40 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 01:44
  • średnio 16.38 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście

Czwartek, 23 września 2021 · dodano: 24.10.2021 | Komentarze 0

Witalnik rdzawiak (Macaria brunneata)

W sosnowym lesie z krzakami jagód spotkałem takiego oto motylka, to witalnik rdzawiak i w następnych dniach będę go spotykał regularnie w dużych ilościach. Nic dziwnego, bo właśnie na krzakach borówek (między innymi) żerują jego gąsienice. Wnioskując po pierzastych czułkach, jest to samiec.












Samiczka




To też samiczka
















  • dystans 8.87 km
  • 0.50 km terenu
  • czas 00:35
  • średnio 15.21 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Na wydmy

Niedziela, 19 września 2021 · dodano: 30.09.2021 | Komentarze 5

Krótki wypad z Kluską na wydmy międzyborowskie.

Nasz totem (chowamy w krzakach, by go nam nie spalili, połamali, lub w inny sposób zepsuli). Buźki coraz słabiej widać, ale jak się wie, że tam są, to można wypatrzeć.



Jakiś grzybek na nim wyrósł i winniczek się zalągł.



Tam była wydma piaszczysta, a tu korzeniowa



Jeden z najbardziej znanych grzybów



Ślady sarenki



Ślady konika... a nie przepraszam, sam konik. Konik pustynny



Biedronki (siedmiokropki, a nie jakieś azjatyckie) pochowały się w sosence. W tym drzewku naliczyliśmy ich co najmniej sześć.



Kruszyna kwitnie



i owocuje



Jeszcze jakaś jasnota też ma kwiaty



Porostowo-mchowa dżungla






  • dystans 46.77 km
  • 12.50 km terenu
  • czas 02:58
  • średnio 15.77 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Końcówka podgrzybków?

Środa, 15 września 2021 · dodano: 27.09.2021 | Komentarze 8

Po drodze do lasu, widziałem na drodze krajowej obok kolumnę Rosomaków (chyba) plus jakieś ciężarówki jadące na wschód. No cóż, w Stanie Wojennym nie miałem okazji pooglądać czołgów i SKOTów na ulicach (w odróżnieniu od lavinki, ale ona miała dobry widok z okna, a poza tym to była Warszawa, a nie jakaś prowincja), to teraz się naoglądam.




Nawłoć pospolita




A bilans grzybowy wyglądał następująco.

- 230 podgrzybków brunatnych
- 2 podgrzybki zajączki
- 6 kozaków
- 5 maślaków zwyczajnych
- 3 maślaki pstre (miodówki)
- 2 maślaki sitarze (sitki)
- 1 prawdziwek
- 1 kania
- 41 kurek


Już na wjeździe do lasu trafiłem na kozaki




Później po drodze były też mniej kolorowe kozaki



Trafiło się też sporo maślaków zwyczajnych, jakbym przyjechał kilka dni wcześniej, to mógłbym ich nazbierać więcej, a tak większość stara i robaczywa, a do zbioru nadawało się tylko pięć.



Z maślaków mniej maślakowatych były jeszcze maślarze sitarze (sitki)





i maślaki pstre (miodówki)




Było też trochę kurek



Kania



Aż dotarłem do lasu podgrzybkowego i zacząłem właściwe zbiory




Udało się nazbierać sporo, ale większość podgrzybków była już "dorosła", takich łebków nadających się do marynowania było zdecydowanie mniej... chyba to już schyłek wysypu, zobaczymy jak sytuacja będzie wyglądała po ochłodzeniu i deszczach.







A tu jakieś gołąbki, może nawet jadalne, ale nie zbierałem.



Hmmm, być może opieńki, ale bez sprzętu typu wodery suchą stopą nie dało się do nich dostać.




To tyle jeśli chodzi o... eee, chciałem napisać "florę", bo kiedyś do niej zaliczały się grzyby, ale się zawiesiłem i musiałem sprawdzić. Okazuje się że grzyby to funka (albo mykobiota, ale do flory i fauny bardziej pasuje funga). A więc;

To tyle jeśli chodzi o fungę, przechodzę do fauny.  Jest sezon na pająki, a w szczególności krzyżaki... jeny, w ile pajęczyn wpadłem - ale kilka udało mi się ominąć, oto krzyżak ogrodowy, lokator jednej z pajęczyn, które w porę spostrzegłem.



A tu jakiś skakun (a właściwie przedstawiciel rodziny skakunowatych), który na mnie wskakunił... eee, znaczy wskoczył.




- Cześć duży, kopsnij okruszka!



- Proooszęęęę!






  • dystans 10.25 km
  • 3.50 km terenu
  • czas 00:38
  • średnio 16.18 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Po mieście i lesie

Poniedziałek, 13 września 2021 · dodano: 24.10.2021 | Komentarze 0



  • dystans 26.10 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 01:33
  • średnio 16.84 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście

Niedziela, 12 września 2021 · dodano: 26.09.2021 | Komentarze 3

Z cyklu "co nam wpada do domu", ostatnio mieliśmy przyjemność z czymś, co było taką patyczako-ciemką. Prawdopodobnie piórolotek zwyczajny. Zdaje się, że skrzydła były bardziej rozłożone w czasie lotu, bo nie wiem czy by dał radę polecieć na takich patykach (i faktycznie - tutaj zdjęcie z rozłożonymi skrzydłami).





Nieźle się maskuje



Ostatnio też regularnie w łazience instalowały się rusałki pawik. Właśnie to pomieszczenie sobie upodobały, bo kolejne trzy właśnie tam znajdowaliśmy. Pierwszą wypuściliśmy, bo było jeszcze ciepło i słonecznie, ale gdy odkryliśmy kolejne dwie, było już chłodno i deszczowo... stwierdziliśmy, że przecież szukają teraz miejsca do przezimowania, więc zanieśliśmy je do piwnicy.




Wielki Zły Lis i Mały Miły Lisek (na koszulce).



Z cyklu, czego to ludziom nie da się wcisnąć. A tak na marginesie, a w temacie, sąsiadka ma nowego psa, który wabi się... Wirus.











  • dystans 15.56 km
  • 4.00 km terenu
  • czas 01:06
  • średnio 14.15 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Nie na zbiórkę

Sobota, 11 września 2021 · dodano: 25.09.2021 | Komentarze 2

Rano na zbiórkę, dojeżdżamy na miejsce na styk, prawie spóźnieni, a tu nikogo nie ma. Próbujemy się do kogoś dodzwonić, ale nikt nie odbiera. Kurczę, dzień wcześniej ognisko, teraz zbiórka, czarna seria jakaś.

Jedziemy zatem do pobliskiego lasu i tam się instalujemy, przy okazji zbieramy trochę grzybów, przy okazji dowiadujemy się, po co harcerz nosi czapkę, właśnie po to żeby zebrać:
- 44 podgrzybków
- 3 kozaki
- 1 kanię




W końcu dodzwaniamy się do jednej osoby z kadry, której nie ma dziś na zbiórce, toteż nie jest do końca zorientowana, ale obiecuje się dowiedzieć... w końcu dostajemy informację, że zbiórka jest wyjątkowo gdzie indziej, ale już jest za późno i za daleko żeby tam jechać, zostajemy więc w lesie.

Ostatecznie rekonstrukcja zdarzeń wykazała jaki był najbardziej prawdopodobny scenariusz, gdy lavinka odbierałą od zastępowej telefon odnośnie zbliżającej się zbiórki, to był harmider, dzieciaki latały, krzyczały i lavinka słyszała piąte przez dziesiąte, toteż udało jej się wyłowiić informacje o tym że zbiórka jest wyjątkowo w sobotę, że mają się ubrać na kolorowo (a można na zielono i czarno, bo to są ostatnio ulubione kolory Kluski i o inne trochę trudno), a także o godzinie... widać musiała nie dosłyszeć, że miejsce też jest inne.

No nic, zostajemy w lesie i spędzamy miło czas.





Wrzosy kwitną, aż miło.



Jest trochę grzybków - podgrzybki




Kozaki




Czubajki



Pogoda ładnie - słonecznie, ciepło... wręcz gorąco, ale w lesie w cieniu upał nie dokucza.

Za moich czasów mówiło się o tym,l że są słuchowcy, wzrokowcy (ja jestem wzrokowcem), teraz się mówi jeszcze o min. kinestetykach, osobach które lepiej się uczą będąc w w ruchu, poprzez działanie. Kluska zdecydowane jest kinestetykiem - przykład, jak o czymś opowiada to musi chodzić, teraz kilka rundek zrobiliśmy po ścieżce do polanki i z powrotem, podczas gdy Kluska mi nawijała.

Takie dzieci w szkole są biedne - jak tu usiedzieć w ławce kilka godzin... zwłaszcza że teraz nawet na przerwie wybiegać się nie można, Kluska dostała minusa za wbieganie do klasy - W CZASIE PRZERWY. Ja owszem, też przynosiłem do domu uwagi, że chodzę i biegam po klasie, ale W CZASIE LEKCJI! Jak była pogoda, to całe przerwy spędzaliśmy na bieganiu po boisku, a teraz im nawet wychodzić ze szkoły nie wolno i starsze dzieciaki bawią się w ciuciubabkę z woźnymi, my też się bawiliśmy, ale chodziło o obowiązek zmiany obuwia, a nie zakaz wychodzenia w ogóle.

To jest jeden z powodów, dla których zrezygnowaliśmy ze szkoły i przeszliśmy na edukację domową. Powodów było wiele, inny na przykład to lekcje na ósmą. Jak pomyślimy, że teraz cztery razy w tygodniu musiellibyśmy wstać i doholować Klu na ósmą... w pierwszej klasie było dwa razy w tygodniu, a i tak średnio tylko raz w tygodniu udawało się dotrzeć.