teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108236.15 km z czego 15464.75 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.90 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2019

Dystans całkowity:483.04 km (w terenie 61.80 km; 12.79%)
Czas w ruchu:31:41
Średnia prędkość:15.25 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:17.89 km i 1h 10m
Więcej statystyk
  • dystans 49.65 km
  • 24.20 km terenu
  • czas 03:41
  • średnio 13.48 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Na kurki

Sobota, 29 czerwca 2019 · dodano: 30.06.2019 | Komentarze 6

Niedawno widziałem na rynku kurki, uznałem że pojawiły się po ostatnich deszczach. Potem jeszcze widziałem w logach jednej ze skrzynek wzmiankę o kurkach i robaczywych prawdziwkach, a u dornfelda na bikestatsie czytałem o maślakach, rrobaczywych prawdziwkach i nieudanym poszukiwaniu kurek.

Wcześniej albo nie miałem czasu się wybrać, albo było dla mnie za gorąco. W końcu dziś postanowiłem ruszyć na kurki... jakoś bardzo nie liczyłem na udane zbiory, jednak plułbym sobie w brodę że nie wykorzystałem okazji, a tak najwyżej z czystym sumieniem będę mógł stwierdzić ze kurek nie ma. A zaznaczę że kurki obok kań są grzybami, które je u nas cała rodzina, bo inne to głównie ja (nawet prawdziwki).

No to ruszamy z lavinką skoroświt o jedenastej (trzeba się wyspać). Po drodze takie oto widoczki, poza tym zboże miejscami wygląda na gotowe do żniw... zresztą potem mijamy jeden kombajn na polu.




Po drodze okazuje się, że jest za gorąco... w piątek było przyjemnie, a dziś miało być tylko odrobinę cieplej, jednak praktycznie nie ma chmur (znaczy tylko trochę wysokich i parę niewielkich obłoczków, a potem i one znikają), a słońce strasznie przypieka.  Jest wiatr, który chłodzi, ale jednocześnie bardzo męczy, bo w pysk... wychodzi więc na jedno.

W końcu dojeżdżamy do lasu i możemy się schronić w cieniu drzew... znaczy... eee... No tak, tak w wielu miejscach wygląda obecnie Bolimowski Park Krajobrazowy, dodatkowo przez ciężki sprzęt od ścinek drogi są strasznie zryte, potworny piach lub błoto, albo wysypane grubym tłuczniem. Trzeba wiedzieć które drogi leśne są jeszcze w miarę znośne, żeby się zmasakrować, ale to zmienia się z roku na rok.




No, w końcu dojeżdżamy na miejsce i dopiero tu możemy się schronić w cieniu. Wita nas prawdziwy robaczywek, znaczy robaczywy prawdziwek. Po czym odpoczywamy i stygniemy... jak się siedzi w cieniu i nie rusza, to jest nawet w miarę przyjemnie, ale jak się ruszać albo wyjść na słońce, to za gorąco. No cóż, lavinka zostaje w hamaku, ja idę na obchód kurkowych miejscówek.



Niestety kurek nie ma, a las jest strasznie suchy... znajduję tylko kolejnego prawdziwego robaczywka i kilka kompletnie zasuszonych kurek (może jak bym był tydzień temu, to jeszcze by się nadawały do zbioru).



W końcu w jednej z miejscówek trafiam wreszcie na nadającą się do zbioru kurkę.




Po przeczesaniu miejscówki znajduję w sumie 24 kurki, niektóre trochę podsuszane, ale jeszcze nadające się do zbioru. Trochę mało, w zasadzie tylko na jedną porcję dla Kluski.



W końcu jedziemy w drugi rejon kurkowy. Po drodze napadają nas maliny i świdośliwa.




Mały pojemniczek szybko się napełnia, więc musimy wyjąć większy. Oczywiście conieco i my podjedliśmy.




Na miejscu znów tylko kilka zasuszonych na wiór kurek, poza tym nic. Tutaj jest miejscówka maślakowa, ale maślaki tutaj dopiero pod jesień, toteż nie zdziwiłem się że nic nie było (nawet sucharka, czy robaczywka). Ponieważ więc grzybobranie było już zakończone, postanowiliśmy wykonać awaryjny Plan B, czyli pojechać na jagody.

Dojazd do miejscówki jagodowej okazuje się nieco skomplikowany. W tym roku tą trasą jeszcze nie jechałem i przegapiam jeden zjazd... zresztą trudno nie przegapić, jak w wielu miejscach las wygląda tak, że trudno poznać to miejsce.



W końcu okazało się, że tam gdzie mieliśmy skręcić robią takie coś, no nic dziwnego że nie poznałem miejsca. W końcu objeżdżamy naokoło, bo tym nie da się nawet za bardzo iść, ale pakujemy się w bardzo piaszczystą drogę zrytą w czasie ścinek (trzeba prowadzić), a dalej podsypywaną tłuczniem (jechać się da, ale strasznie trzęsie). A i tak jadąc dalej z miejscówki jagodowej będziemy musieli kawałek przebić się przez tę budowę drogi (która wróży jeszcze więcej ścinek w okolicy).



A to nasz bohater - dzielny krecik, naprawdę jesteśmy pełni podziwu, że dał radę się przebić.



Zalegamy na miejscówce jagodowej, skąd wypłaszają nas dopiero wieczorne komary, ale wtedy jest już nieco chłodniej, a w każdym razie dłuższe cienie. Tylko nie można się zatrzymywać, bo komary napadają chmarami.




Borówka



Ciekawa pajęczyna, może na jajka?



Jeden z motyli... zdaje się, że w zeszłym roku go identyfikowałem, muszę sprawdzić.



Letnie listki cytryny.



Już prawie w domu, jeszcze tylko kaczątka z mamą o zachodzie słońca.



A w domu okazało się, że gołębie złożyły drugie jajo (pierwsze dwa dni wcześniej). To już będzie trzeci lęg... ponoć w korzystnych warunkach gołębie składają jaja 4-5 razy do roku, no zdecydowanie u nas na balkonie są korzystne warunki. Jeszcze raz na pewno zdążą złożyć jaja (pod koniec sierpnia lub na początku września).

Klu jednemu już nadała imię - Szarenka, ale drugie jeszcze jest bezimienne.



Podsumowując - dystans średni, ale strasznie się zmordowaliśmy, głównie przez ten upał i ciężkie odcinki terenowe (w upale). Na niedzielę zapowiadają gorąc konkretny, nie mamy zamiaru podejmować żadnej aktywności fizycznej.


  • dystans 9.05 km
  • 0.50 km terenu
  • czas 00:41
  • średnio 13.24 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu do przedszkola

Piątek, 28 czerwca 2019 · dodano: 24.01.2020 | Komentarze 0



  • dystans 18.62 km
  • 6.50 km terenu
  • czas 01:09
  • średnio 16.19 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Na jagody

Piątek, 28 czerwca 2019 · dodano: 27.12.2019 | Komentarze 0



  • dystans 7.35 km
  • czas 00:30
  • średnio 14.70 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu do przedszkola

Czwartek, 27 czerwca 2019 · dodano: 24.01.2020 | Komentarze 0



  • dystans 10.34 km
  • czas 00:45
  • średnio 13.79 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu do przedszkola

Czwartek, 27 czerwca 2019 · dodano: 24.01.2020 | Komentarze 0



  • dystans 10.00 km
  • czas 00:45
  • średnio 13.33 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu do przedszkola

Środa, 26 czerwca 2019 · dodano: 24.01.2020 | Komentarze 0



  • dystans 9.88 km
  • czas 00:40
  • średnio 14.82 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu do przedszkola

Wtorek, 25 czerwca 2019 · dodano: 24.01.2020 | Komentarze 0



  • dystans 28.72 km
  • 6.20 km terenu
  • czas 01:50
  • średnio 15.67 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu do biblioteki w Radziejowicach

Poniedziałek, 24 czerwca 2019 · dodano: 01.07.2019 | Komentarze 1

W zasadzie mieliśmy jechać we trójkę, ale gdy zbieraliśmy się do wyjścia, okazało się, że lavinka ma w kole flaka... No i co, zmieniać dętkę? Wolałem zrobić to na spokojnie, niż w pośpiechu na jednej nodze, bo tak można przegapić coś tkwiącego w oponie itp. Ostatecznie zdecydowaliśmy, że pojadę sam z Klu.

Cel - biblioteka w Powozowni (czyli budynek powozowni, stajni i mieszkań dla pracowników przy pałacu). Po wizycie w bibliotece, jeszcze posiedzieliśmy na placu zabaw, szczęśliwie tak poprzestawiali ostatnio ławki, że udało się zasiąść w cieniu, gdzie było całkiem przyjemnie.







Jeszcze spacer przez park i...



Zorientowałem się, że mam pinezkę wbitą w oponę... no tak, jakaś czarna seria. Dobrze że to było w parku, zawsze to przyjemniej zmieniać dętkę w takim miejscu, niż na jakimś syfnym poboczu.



Klu nie nudziła się, kręcenie kołem i hamowanie - taaaka zabawa! Tak więc miałem ją z głowy i mogłem się spokojnie zająć zmianą dętki.




Dmuchawiec kozibroda zawsze robi wrażenie. poza tym czytanie lub przeglądanie książek w drodze powrotnej, dzięki czemu miałem spokój za plecami... generalnie Kluska ostatnio jadąc strasznie się nudzi i słyszę za plecami "Nuuudy mi są!". Cicho jest gdy je, ale gdy jedzenie się skończy, to "Nuuudy" i trzeba ją zagadywać... albo dać książkę.




Cykoria podróżnik, ja twierdzę że ma kwiaty niebieskie, a Kluska że fioletowe.




W sumie wypożyczyliśmy pięć książek - taki mamy limit w Radziejowicach- i wprawie wszystkie przeczytaliśmy tego samego dnia, część nawet po dwa razy. Dwie książki od razu na placu zabaw, coś tam przeczytała Klu po drodze, a potem wszystko jeszcze raz w domu... tylko z Tappiego dwa opowiadania z dziesięciu.




  • dystans 8.30 km
  • czas 00:41
  • średnio 12.15 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu do przedszkola

Piątek, 21 czerwca 2019 · dodano: 24.01.2020 | Komentarze 0



  • dystans 12.78 km
  • czas 00:57
  • średnio 13.45 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu do przedszkola

Wtorek, 18 czerwca 2019 · dodano: 24.01.2020 | Komentarze 0