teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108781.00 km z czego 15566.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2018

Dystans całkowity:1099.94 km (w terenie 84.00 km; 7.64%)
Czas w ruchu:66:51
Średnia prędkość:16.45 km/h
Maksymalna prędkość:47.80 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:47.82 km i 2h 54m
Więcej statystyk
  • dystans 82.29 km
  • 7.60 km terenu
  • czas 05:36
  • średnio 14.69 km/h
  • rekord 34.40 km/h
  • temperatura 28.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Kwietniowo-lipcowa majówka 3 - wiatr, skwar i burze

Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 · dodano: 13.08.2018 | Komentarze 0

mikrożwirownia - Chojnowo - Sarnowo - Niechłonin - Gródki - Płośnica - Rutkowice - Turza Wielka - Uzdowo - Sławka Wielka - Kozłowo - Sarnowo - Kolonia Sarnowo Wybudowanie - Działdowo >>> Warszawa >>> Żyrardów (TRASA)

relacja być może w bliżej nieokreślonej przyszłości


  • dystans 83.96 km
  • 8.40 km terenu
  • czas 05:11
  • średnio 16.20 km/h
  • rekord 38.40 km/h
  • temperatura 26.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Kwietniowo-lipcowa majówka 2 - jako te skwarki na asfalcie

Niedziela, 29 kwietnia 2018 · dodano: 13.08.2018 | Komentarze 0

krzaki - Szulbory - Góra - Stare Gralewo - Raciąż - Gradzanowo Kościelne - Radzanów - Ratowo - Pączkowo - Szreńsk - Kuczbork Osada - Chojnowo - punkt widokowy (TRASA)

relacja być może w bliżej nieokreślonej przyszłości
Kategoria mazowieckie, wyprawki


  • dystans 108.77 km
  • 5.80 km terenu
  • czas 06:21
  • średnio 17.13 km/h
  • rekord 35.80 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Kwietniowo-lipcowa majówka 1 - dokąd właściwie jedziemy?

Sobota, 28 kwietnia 2018 · dodano: 13.08.2018 | Komentarze 0

Żyrardów - Kaski - Brochów - Wyszogród - Rębowo - Mała Wieś - Bodzanów - Kosino - Radzanowo - Woźniki - Staroźreby - Ostrzykówek - las (TRASA)

relacja być może w bliżej nieokreślonej przyszłości


  • dystans 4.19 km
  • czas 00:17
  • średnio 14.79 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu na dworzec

Piątek, 27 kwietnia 2018 · dodano: 02.05.2018 | Komentarze 0



  • dystans 18.98 km
  • czas 01:12
  • średnio 15.82 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Ważki

Czwartek, 26 kwietnia 2018 · dodano: 01.05.2018 | Komentarze 0

- Insektarium
- Wikipedia
- Świat Makro
- Ważki
- Ważki nasza pasja

Gadziogłówka pospolita, gadziogłówka zwyczajna (Gomphus vulgatissimus)
więcej zdjęć, wpis 1,

przeczytaj o ważce na stronach:
- Insektarium
- Wikipedia
- Świat Makro
- Ważki
- Ważki nasza pasja





Ważka płaskobrzucha (Libellula depressa)
więcej zdjęć

przeczytaj o ważce na stronach:
- Insektarium
- Wikipedia
- Świat Makro
- Ważki
- Ważki nasza pasja



Ważka ruda, ważka żółta (Libellula fulva)
więcej zdjęć

przeczytaj o ważce na stronach:
- Insektarium
- Wikipedia
- Świat Makro
- Ważki
- Ważki nasza pasja



Szablak krwisty (Sympetrum sanguineum)
więcej zdjęć



Świtezianka modra, dziewica (Calopteryx virgo)

wpis 1,
więcej zdjęć,

przeczytaj o ważce na stronach:
- Insektarium
- Wikipedia
- Ważki
- Ważki nasza pasja




Świtezianka błyszcząca
(Calopteryx splendens)
więcej zdjęć

przeczytaj o ważce na stronach:
- Insektarium
- Wikipedia
- Świat Makro
- Ważki
- Ważki nasza pasja



Pióronóg nadwodny, zwykły
(Platycnemis pennipes)
więcej zdjęć -

przeczytaj o ważce na stronach:
- Insektarium
- Wikipedia
- Świat Makro
- Ważki
- Ważki nasza pasja



Łunica czerwona (Pyrrhosoma nymphula
więcej zdjęć

przeczytaj o ważce na stronach:
- Insektarium
- Wikipedia
- Świat Makro
- Ważki
- Ważki nasza pasja



inne 1
więcej zdjęć



inne 3
więcej zdjęć



inne ?
więcej zdjęć








  • dystans 82.97 km
  • czas 05:08
  • średnio 16.16 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście x12

Środa, 25 kwietnia 2018 · dodano: 01.05.2018 | Komentarze 0


11:43 (0')




11:44 (1')




11:45 (2')





11:53 (10')



12:04 (21')



12:22 (39')



12:33 (50')



12:42 (59')






12:52 (1g 9')



13:00 (1g 17')




13:01 (1g 18')




13:31 (1g 48')



14:09 (2g 26')



14:45 (3g 2')



13:57 - kolejna








14:58 i jeszcze jedna



15:01 następna



15:19 i jeszcze



15:22 - i ostatnia znaleziona



Inne zdjęcia ważek
































  • dystans 16.71 km
  • 1.90 km terenu
  • czas 01:05
  • średnio 15.42 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu nad Pisię spotkać huanna

Wtorek, 24 kwietnia 2018 · dodano: 25.04.2018 | Komentarze 4

Ponieważ huann pisał, że z racji dnia wolnego i korzystnego wiatru, podskoczyłby w nasze okolice i może byśmy się gdzieś dołączyli... po ustaleniu co i jak, umówiliśmy się na naszej tradycyjnej miejscówce rozwałkowej nad Pisią Gągoliną po 15-ej +/-dwa kwadranse żyrardowskie. Najpierw po Klu do przedszkola, a potem w miarę najkrótszą i najszybsza trasą nad Pisię... mimo pewnych opóźnień tu i tam, wyrobiliśmy się zapowiedzianym czasie i na miejscu byliśmy ok. 15:20.

Klu już na zjeździe do Pisi opowiadała, że zaraz zrobi zupę owocowo-warzywową, a jak pytałem czy dorzuci kiełbaski, to powiedziała że jedną tak. No i od razu gdy wysiała i się przywitała, poleciała robić zupę - znaczy dorzucać różne rzeczy do rzeki i mieszać ją kijkiem.




Po zupie przyszedł czas na podwieczorek - znaczy kawa z ciasteczkiem w naszym zestawie piknikowym.




O po kawie zagraliśmy w Pizzę! To jest gra, którą wspólnie własnoręcznie wykonaliśmy z Kluską. Grę wymyśliłem poprzez kompilację dwóch innych planszówek plus parę własnych elementów.

Gra polega na zrobieniu pizzy z trzema składnikami. Rzuca się kostką i w zależności od tego jaka liczba wypadnie, można wziąć ćwiartkę ciasta na pizzę, oraz składniki które kładziemy na tę pizzę. Składników do pizzy jest pięć (pieczarki, pepperoni, oregano, żółty ser i pomidory) i początkowo wszystkie pasują, ale że na wszystkich ćwiartkach pizzy muszą być te same, to gdy już się ustali te trzy, wybór jest ograniczony.



huann jako pierwszy skompletował pizzę i otrzymał tytuł szefa kuchni... te tytuły wymyśliliśmy, żeby Kluska nie wygrywając nam za bardzo nie marudziła, a otrzymując jakiś tytuł (dalej są starszy kuchcik, młodszy kuchcik i dostawca pizzy) ma jakąś nagrodę pocieszenia.



Tym razem Klu chciała być młodszym kuchcikiem, ale ukończyła pizzę jako druga... ale ustaliliśmy że nie będzie starszego kuchcika, tylko młodszy, za to będzie dwóch dostawców pizzy.

Tu widać ściągę do kostki. Początkowo graliśmy sześcienną (1 - ciasto, 2-6 kolejne składniki), ale okazało się że ciasto jest wąskim gardłem, blokuje dalszą grę, bo ciągle się czeka na kolejny kawałek ciasta. Dlatego z zestawu do RPG wzięliśmy kostkę ośmiościenną i na dwie liczby jest ciasto, ponadto dołożyłem znak zapytania - można wybrać dowolny składnik z wyjątkiem ciasta (też nieco poprawia płynność gry, zwłaszcza pod koniec, gdy pizza jest gotowa i brakuje jednego, czy dwóch składników).



A to nasze pizze, ja byłem trzeci, zaś lavinka nie dokończyła swojej, bo długo na początku nie mogła wylosować ciasta i nie mogła zacząć układać składników.



Wycieczki po lesie - odbyliśmy wyprawę na kamienną górę (wystający z ziemi głaz narzutowy) i nad malowniczy meander, który często był na blogu. Było jeszcze kopanie piłki, zabawa z wiaderkiem, nabieranie wody z Pisi  na mostku jest teraz o tyle trudne, że poziom wody jest dużo niżej... no i Klu utopiła kubełek, a lavinka go ratowała... dziś tyle się działo, że nawet nie porobiłem z tych wszystkich czynności i miejsc zdjęć.

A Klu ma ostatnio etap chodzenia po kłodach... jeśli nie są przerzucone przez rzekę, albo metr-dwa nad ziemią, to jest spoko.




Ole!



A jedno z drzewek przy hamaku, z którego ostatnio w miejscach uszkodzeń kory wyciekał sok i mrówki się zbierały by go spijać, a który zidentyfikowaliśmy wstępnie jako klon lub jawor... wydaje się, że na 90% jest jaworem, ale na 100% stwierdzimy gdy liście się całkowicie rozprostują.



Jest też mnóstwo kwiatków, tylko kilka fotek dziś - bluszczyk kurdybanek rosnący na mostku.



Piżmaczek wiosenny rosnący obok.



Łuskiewnik różowy schowany w gąszczu innych roślin (min. czosnku niedźwiedziego, który jeszcze nie kwitnie, ale już ma pąki).




No i pora wracać, huann musiał już lecieć na pociąg, poza tym od północy ocierała się o nas chmura deszczowa i  gdy bardziej nią bujnie na południe to i nas lunie.



Na dworzec dotarliśmy ze sporym zapasem, więc huann miał sporo czasu na kupienie biletu, my na pozwiedzanie dworca - obejrzeliśmy piece kaflowe w środku, a sprawdzając czy się otwiera palenisko i popielnik odkryliśmy schowek pewnego pana na puszki... o czym nam opowiedziała pani sprzątająca na dworcu. A poza tym pokazałem Klusce reper z orzełkiem.

- Orzeł biały?
- Tak, tylko zardzewiały.



W międzyczasie zaczęło kropić, więc się trochę schowaliśmy pod daszkiem, ale na szczęście nie przeszło w regularny deszcz... dopiero wieczorem lunęło, gdy dawno byliśmy w domu.

Wjeżdża towarowy, więc zaczęliśmy liczyć - Kluska wagony, a huann kontenery.




No i pora się pożegnać, bo zaraz wjedzie pociąg na Uć.



A oto i on - ostatni InterRegio w Polsce.


Kategoria mazowieckie


  • dystans 4.15 km
  • czas 00:15
  • średnio 16.60 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Po Klu na dworzec

Niedziela, 22 kwietnia 2018 · dodano: 01.05.2018 | Komentarze 0



  • dystans 64.95 km
  • 7.80 km terenu
  • czas 04:17
  • średnio 15.16 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Żabia Wola i okolice... kum kum, ślim ślim

Niedziela, 22 kwietnia 2018 · dodano: 26.04.2018 | Komentarze 3

Taka tam wycieczka do gminy Żabia Wola. Przy okazji parę skrzynek znalezionych w okolicy.




No, dziś było zadziwiająco rześkawo, zwłaszcza z rana koło południa.



Żelechów - idziemy obejrzeć grób Józefa Chełmońskiego.



Kiedyś do grobu prowadziły strzałki, teraz jest za bramą tablica z mapką tablica z mapką dojścia.



Nie pamiętam czy byłem tu od kiedy grób ma obecną postać (kiedyś wyglądał tak - link), na pewno się wybierałem... ale jakby co, nadrabiam zaległości.




Znicze tak zastawiały napisy, że nawet nie można było odczytać kto tu jest pochowany, więc nieco inaczej je rozstawiliśmy.



Jeszcze kilka starych grobów na tym cmentarzu.






Księżyc w krzakach




Kapliczka w krzakach



A to już dwór w Żabiej Woli, obecnie jakiś dom kultury, w którym jest min. muzeum żaby... ale w niedziele nieczynne.





Na tyłach przyjemny plac zabaw w drewnie ze ślimakami.






Podjechaliśmy tu obadać dojazd i miejsce, żeby ewentualnie kiedyś wpaść z Kluską. Niestety teraz Gierkówka (droga krajowa nr 8) jest w remoncie, bo przerabiają ją na ekspresówkę. Aktualnie trzeba się przebijać przez plac budowy z poprowadzonym środkiem ruchem zwężoną jezdnią... masakra. Jadąc do Żelechowa sprawdziliśmy jeden przejazd, ale mieliśmy nadzieję że w Żabiej Woli da się wiaduktem... niestety stary już w połowie rozebrany, a nowy dopiero w budowie, trzeba przebić się przez szosę z samochodami, przez plac budowy, przenieść rower tu i tam. I trudno i niebezpiecznie, a Kluską na pewno nie będziemy się w to pchali, niestety musimy poczekać aż skończą wiadukt, w tym roku na pewno tu w trójkę nie przyjedziemy.

Rzuciliśmy jeszcze okiem na lasek, ale poza bramą szału nie ma (wiatrołom w większości uprzątnięty).






Powrót pod wiatr, więc się trochę zmachaliśmy.

Zahaczyliśmy jeszcze o folwark Sztekkera. Murek bramny, który niepotrzebniezostał oczyszczony z mchu... ucieszyłem się, że mech odrasta, żeby przyspieszyć proces, zasadziłem na nim kilka płatów mchu z lasu i podlałem.



Ależ zielono się zrobiło.






  • dystans 53.58 km
  • 21.80 km terenu
  • czas 03:37
  • średnio 14.81 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Na cmentarz przez bagna

Sobota, 21 kwietnia 2018 · dodano: 23.04.2018 | Komentarze 2

Dwa tygodnie Łukasz, Jacek i Paweł organizowali wiosenne sprzątanie cmentarza w Budach Grabskich... lavinka się tam wybrała, ale mi troszkę szkoda było pierwszego weekendu z idealną pogodą, więc wyskoczyłem na weekendówkę za pociskami. Potem Łukasz pisał, że nie mogą w kolejne weekendy... dziś zdecydowaliśmy się podskoczyć sami coś tam porobić. W planach są tez inne cmentarze, ale że z braku ogródka nie mamy na składzie ciężkiego sprzętu ogrodniczego (kosiarki, sekatory, grabie), a nawet jeśli, to część z tego ciężko by było zabrać rowerem to nasze możliwości były w tym zakresie ograniczone. Poza tym nie wiemy, jakie prace poza wykoszeniem chęchów są potrzebne, czy planowane na kolejnych cmentarzach. Pojechaliśmy więc na ten sam cmentarz, bo tam jeszcze zostały rowy do oczyszczenia z gałęzi i konarów, a to byliśmy w stanie zrobić dysponując dwiema parami rąk obutymi w rękawice robocze.

Ale najpierw wstąpiliśmy na bagno po skrzynkę, a co! W zasadzie chciałem tam zajrzeć, gdy będzie kwitło (okrężnicą bagienną), a dwa lata temu kwitło w połowie maja... ale co tam, może się uda jeszcze w maju podskoczyć.






O, taki zmutowany torfowiec próbował nas pożreć.



I rzęsa starała się nas pochłonąć.




Nie to, że na bagnie nic jeszcze nie kwitnie. Bo kwitną na przykład trawy i kaczeńce.








A skrzynka... byłem tu półtora miesiąca temu, jak bagno było zamarznięte, ale jej nie znalazłem. Szukałem bez GiePSa, więc miałem spory obszar do przeszukania, a potem okazało się że była pod śniegiem. Z GiePSem i bez pokrywy śnieżnej poszło szybko, bo kesza zauważyliśmy już z pewnej odległości, ale okazało się, że do logbooka nie da się wpisać, bo jest mokrą szmatą., poza tym pojemnik się odkleił i jest luzem... więc ta wilgoć chyba z roztopów i deszczy, a nie dlatego że bagno się podniosło i pochłonęło skrzynkę, bo ta by wtedy odpłynęła.

Ponieważ na bagnie postanowiliśmy się tradycyjnie rozbić z hamakiem, to zabrałem się do suszenia logbooka - najpierw scyzorykiem porozdzielałem karteczki (inaczej się nie dało, tak były zlepione), poprzekładałem chusteczką i odcisnąłem, potem rozłożyłem na specjalnej konstrukcji patyczkowej na słońcu i wietrze. Podczas bagiennego pikniku ładnie podsechł, choć nadal była wilgoć na zgięciach, ale już bez problemu dało się weń wbić z pieczątki i wpisać.





A teraz pora na hamakowanie - no może nad największą głębiną się nie rozbiliśmy, ale tam wszędzie gdzie są trawy jest i woda.




A na brzegu paprocie kiełkują, fioły kwitną.




Coś się już wykluło, czy raczej coś innego miało jajecznicę na śniadanie?




Po hamakowaniu ruszyliśmy dalej, ale zahaczyliśmy jeszcze o częściowo zalane okopy.




Do tej pory drogi gruntowe takie sobie, ale przejezdne bo błoto wyschło. Dalej mogliśmy próbować dobić do asfaltu, ale postanowiliśmy dalej przebijać się lasem. Na skraju Smolarni okazało się, że we wsi drogę utwardzili gruzem, więc zdecydowaliśmy się objechać dróżką leśną... a tam albo zryte przez ciężki sprzęt i błoto (jechać dało się tylko środkiem)



Rozbabrane nie było tylko tam, gdzie zwalone drzewa... część przez wichury, część przez bobry.



Część drzew bobry pięknie pocięły na kawałki, a poza tym dokładnie okorowały.




No cóż tu gruz, tam błoto i kłody pod koła... takimi dróżkami się jeździ, gdy jest jakaś rundka po okolicy i mamy czas wbijać się w nieprzejezdne, czy trudno przejezdne odcinki. Warto było zobaczyć, jak teraz ten fragment wygląda i przekonać się, że na dłuższych trasach nie ma co się tu wbijać, tylko pojechać naokoło asfaltem.




Zresztą dalej podobnie... niestety w Puszczy Bolimowskiej teraz bardzo dużo ścinek i już chyba nie mam bocznych i malowniczych dróżek leśnych, które nadały by się do przejazdu przez las... wszystkie zryte przez ciężki sprzęt i trzeba rypać główniejszymi drogami utwardzonymi tłuczniem i z wyciętymi drzewami kilka metrów od drogi. Nie chciałem jechać jedną z takich autostrad ścinkowych, tylko skręciliśmy w jedną z prawdziwych dróg leśnych, ale okazało się że od ostatniego mojego przejazdu były tu ścinki i w połowie dosyć ciężko się jedzie, ech.

No i dojechaliśmy na cmentarz, ale była już prawie 16. Poniżej dwa zdjęcia - z października 2015 i aktualne. W międzyczasie chęchy zostały wykoszone w listopadzie 2015, kolejne koszenie było dwa tygodnie temu.




lavinka prezentuje swoje rękawice ogrodnicze



Bierzemy się do roboty - do oczyszczenia ze stosów konarów i gałęzi (które tam chyba trafiły w czasie ścinki w okolicy) są rowy dookoła cmentarza. W półtorej godziny (z fajrantami) uprzątamy lewy i tylny rów. Gdybyśmy przyjechali wcześniej, to byśmy dali radę ogarnąć i prawy (przedniego nie ma, bo przód cmentarza jest zniwelowany), ale już zrobiło się późno i trzeba było wracać.





A na cmentarzu paprocie już wychylają łebki.





Jabłonka lada moment zakwitnie.





Nieliczne zawilce jeszcze kwitną.



Bażant w drodze powrotnej.



Kwitnące jagody



I bukiet kaczeńców na koniec.