teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108816.95 km z czego 15571.85 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2020

Dystans całkowity:504.45 km (w terenie 93.30 km; 18.50%)
Czas w ruchu:34:51
Średnia prędkość:14.47 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:18.68 km i 1h 17m
Więcej statystyk
  • dystans 10.96 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 00:57
  • średnio 11.54 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście w końcówce marca

Wtorek, 31 marca 2020 · dodano: 02.04.2020 | Komentarze 6

Mirabelki zakwitły






A poza tym w marcu hodowaliśmy kryształki. Odpalając kilka razyy maszynę do robienia bąbelków (na dole tamtego wpisu), wyprodukowaliśmy sporo roztworu octanu wapnia. Postanowiliśmy więc go użyć do hodowli kryształków.

Kryształki octanu wapnia hodowaliśmy na dwa sposoby:
- raz wlewaliśmy roztwór do nakrętki i zostawialiśmy aż woda wyparuje, oto efekty:




- na bieżąco uzupełnialiśmy zawartość nakrętek



Kryształki ładnie rosły na brzegach, ale w pewnym momencie były tak duże, że zaczynały odpadać.



Założyliśmy też klasyczną hodowlę kryształków chlorku wapnia.




Poza tym zuchy mają zadania online do wykonania (wrzucają zdjęcia z ich wykonania, żeby inne zuchy też czuły się zachęcone). Tutaj fotka z czytania książek, dowcip polega na tym, że jeden kolega wrzucił zdjęcie z czytania książki z tej samej seii, a nawet dokładnie tego samego tomu, który właśnie czyta Kluska.





  • dystans 39.33 km
  • 7.00 km terenu
  • czas 02:30
  • średnio 15.73 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Ostatnia śnieżyca w marcu

Wtorek, 31 marca 2020 · dodano: 01.04.2020 | Komentarze 2

Jak się zebrałem na rower, to akurat zaczął prószyć śnieg, który szybko przeszedł w regularną śnieżycę. Jednak za Międzyborowem wyjechałem z niej (i tylko czasem coś delikatnie poprószyło).



Czyjś szałasik zamienia się w igloo.



Za to mogłem sobie z boku pooglądać chmury śniegowe.




Poręciłem się znów w rejonie CMK Północ, a jak przekroczyłem wiedenkę, to zacząłem z powrotem wjeżdżać w rejon gdzie niedawno przeszła śnieżyca - drogi były mokre, nawet z kałużami, a gdzieniegdzie w cieniu było jeszcze trochę śniegu.

O tej porze roku jeszcze widać ptasie gniazda, niedługo już zostaną zamaskowane zielenią.



Nazbierałem nosków klonu jesionolistnego (chyba), dla Kluski, żeby je mogła puszczać z balkonu.



A to też chyba klon jesionolistny.




A to mirabelki (raczej).




Bazie-kotki (jak je nazywa Kluska), też kwitną.



Czerwony las.




Park w Radziejowicach już zamknięty (tydzień temu był otwarty), na stronie pałacu czytam że od wieczora 27-ego marca.




Za to naprzeciwko była otwarta brama szkoły, przypomniałem sobie o nowej tablicy, upamiętniającej zabitych w 1939 mieszkańców, którzy spoczywają w bezimiennych mogiłach na miejscowym cmentarzu.



Obowiązkowa wizyta nad Pisią Gągoliną, a konkretnie nad Bobrzym Jeziorkiem.




Oto tama spiętrzająca Pisię tak,że rozlała się na całą terasę aż do skarpy. Wiem, zę niewiele jej widać.



Poniżej są jeszcze co najmniej trzy tamy, oto jedna z nich...ledwie wystaje z wody, poniżej też jest nieźłe spiętrzona.



Komentarz chyba niepotrzebny



Pisia Gągolina w pełnej okazałości



Na pograniczu zimy i wiosny







  • dystans 20.43 km
  • 4.50 km terenu
  • czas 01:12
  • średnio 17.03 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Lekko postapokaliptycznie

Poniedziałek, 30 marca 2020 · dodano: 31.03.2020 | Komentarze 6

Tytuł nie nawiązuje do aktualnej sytuacji epidemicznej, bo wtedy by nie było post. Ot pojechałem na niedokończoną budowę linii kolejowej z czasów Gierka, czyli CMK Północ. Powstała tylko południowa część Centralnej Magostrali Kolejowej, czyli odcinek z Grodziska do Zawiercia, ruszyły też prace pierwszego odcinka przedłużającego CMK na północ (który był łącznicą z linią kolejową na Poznań) i pozostałości po nim są do dziś w terenie.

Niestety nie ma już Olimpijki (planowanej autostrady Berlin Moskwa), zostały wyburzone podczas budowy A2. Szczególnie spektakularna była kolumnada w miejscu wiaduktu Olimpijki nad CMK Północ (foto).

Dziś odwiedzam tylko krótki fragment i tylko kilka obiektów z CMK Północ. Zaczynam do półwiaduktu przy wiedence.




Rzut okiem na wiadukt CMK, która tu przechodzi na północną stronę wiedenki i w Jaktorowie do niej dołącza. Jak człowiek ma farta, to może sfocić dwa pociągi jednocześnie - jeden górą, drugi dołem... ale przy takim rozrzedzonym rozkładzie jak teraz, to marne szanse.




Ten wiadukt to obecnie najbardziej okazały obiekt inżynieryjny na trasie (no, nie licząc długiego nasypu, ale on jest mniej spektakularny).





Ciekawa brzoza, jeden pień a trzy cienie.



Mirabelka chyba. Gdzie indziej (zwłaszcza w mieście) mirabelki już kwitną.




Bobrza tama, pamiętam że jakiś czas temu była lepiej widoczna, ale obecnie niżej chyba powstała kolejna i ta ledwie wystaje z wody.




Kolejny wiadukt



A na nim to już jest tradycyjne miejsce na postój na kawkę.



Wstężyki



A te maleństwa, to nie wiem. Nie miałem czasu na próbę identyfikacji.



Jeden z przepustów, ten pod nasypem, ale jest jeszcze kilka nez nasypów, tylko betonowe przepusty tak luzem ustawione z prefabrykatów na ziemi.




I kolejny wiadukt na szosie do Jaktorowa, tutaj opuszczam trasę CMK Północ i wracam.




Kapliczka z pikielhaubą.



Nie załapałem się na śnieżycę, więc tylko fotki z okna:





Jak słońce trzepło, to momentalnie śnieg zaczął topnieć, dłużej utrzymywał się w cieniu... szczególnie ciekawie wyglądały śnieżne cienie drzew.




I jeszcze forsycja w śniegu






  • dystans 11.51 km
  • 7.50 km terenu
  • czas 00:58
  • średnio 11.91 km/h
  • temperatura 12.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Leśna Szkoła

Niedziela, 29 marca 2020 · dodano: 30.03.2020 | Komentarze 8

W niedzielę miało być załamanie pogody, ale im bliżej tego dnia, tym prognozy były łagodniejsze. Ostatecznie miało być w miarę ciepło, wiatr miał narastać, a opady miały przyjść dopiero pod wieczór (i tak właśnie było). Lecimy więc do lasu skorzystać z końcówki okienka pogodowego, bo nie wiadomo czy nie zakażą spacerów i jazdy na rowerze (coś przebąkują o kolejnych obostrzeniach w nadchodzącym tygodniu).

Jedziemy na najbliższą, a jednocześnie najbardziej ustronną miejscówkę. Jakby się pogoda nagle zaczęła psuć, to będzie łatwiej uciec.

Tradycyjne czytanie na rowerze, niestety książki wypożyczone w Akcji Biblioteka topnieją nam w zastraszającym tempie... oczywiście będziemy jeszcze drenować domowe zapasy, ale i tak będzie ciężko.



Dziś chłodniej i mniej słonecznie niż w sobocie i mamy wrażenie, że w lesie mniej ludzi (najwięcej przed obwodnicą, czyli najbliżej Żyrardowa)... ale tak naprawdę ciężko ocenić, bo tyle co z przejazdu tam i z powrotem, bo resztę czasu spędziliśmy zabunkrowani w krzakach.

Biegacze zachowują bezpieczną odległość (ale raczej z powodów kondycyjnych).



Na miejscu zaczynamy budować szkołę (trochę jak Tytus, Romek i A'Tomek w księdze XIV).



Tu już gotowa... no w zasadzie to tylko jedna sala lekcyjna, ale mamy i tak tylko jedną klasę.



A'Tomek - dyrektor szkoły,
Romek - ciało pedagogiczne,
Tytus - klasa Ib.





Dach szkoły jest nieco ażurowy, ale to nie prawda że przeciekał, zwłaszcza że prawie nie padało.



Gabinet dyrektora




Jedno z ważniejszych pomieszczeń



To też bardzo ważne miejsce





A to chyba jeszcze bardziej



Krocionóg



Gąsienica



Galasy



A oto chluba naszej szkoły - pracownia biologiczna. Oprócz robali i galasów, także kolekcja porostów.



No i pora wracać (nieco wcześniej, żeby zdążyć przed deszczami), jeszcze po drodze idziemy do okazałego dębu, a tam na gałęzi okazałe gniazdo... jakiegoś drapieżnika?




Do domu zdążyliśmy jakąś godzinę przed deszczem. Jeszcze na podwórku minęliśmy się z koleżanką Kluski, dzieci w reżimie sanitarnym, więc tylko z daleka sobie pokrzyczały i umówiły się na wspólną zabawę:
- Zobaczymy się po koronawirusie na dworze.


  • dystans 15.08 km
  • 8.50 km terenu
  • czas 01:15
  • średnio 12.06 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Największe zadupie w lesie

Sobota, 28 marca 2020 · dodano: 29.03.2020 | Komentarze 10

Sobota zapowiadała się bardzo ciepła (i taka była), poza tym weekend, więc spodziewaliśmy się większej liczby osób w lesie, więc zdecydowaliśmy się jechać do najbardziej zadupiastej z naszych ostatnich miejscówek szałasowo-kwarantannowych. Rzeczywiście chyba sporo dziś było osób na spacerach, zwłaszcza w części lasu bliżej Żyrardowa, przed obwodnicą, ale trudno to ocenić przejeżdżając przez las z rana i pod wieczór... w każdym razie na ścieżce, która przebiega ze 200m od naszej miejscówki, normalnie żywego ducha nie ma, a dziś zarejestrowaliśmy przez pół dnia aż ze trzy grupki spacerowe.

Po drodze mieliśmy bliskie spotkanie z wężami - coś się zaczęło nagle wić na drodze, przejechaliśmy szybko dalej (a nuż żmija), ale po chwili dotarło do mnie, że toto miało żółte plamki bo bokach głowy, a więc niejadowity zaskroniec. Zatrzymaliśmy się więc, żeby obejrzeć jak odchodzą (były dwa) w las. Ten większy był chyba wielkości mojej ręki (chodzi o długość, a nie o grubość).

Nasze obozowisko.



Dwa dni wcześniej przeprowadzaliśmy remont rozpadającego szałasu, który został zbudowany chyba przez harcerzy. Dziś trwały dalsze prace. Oto on - szałas na skraju brzeziniaka.





Kluska przez parę godzin przygotowywała mi grę terenową (a potem ja jej).



Puzzle z koniopsiaursem.



Bliskie spotkania z przyrodą - latolistek cytrynek (rany, ile ich dziś było, dzień wcześniej zresztą też).



Jakiś chrząszcz.




Oraz pluskwiaczki




Fajnie było, ale chyba pora się zbierać.



Jadąc na miejscówkę, musieliśmy pojechać inną trasą, bo droga była zablokowana przez wóz strażacki na sygnale. Gdy wracaliśmy, mogliśmy obejrzeć spory kawał spalonego lasu (a właściwie ściółki) przy drodze leśnej, oraz drugi kawałek po drugiej stronie w lesie. No cóż, dosyć sucho jest i ponoć sporo ostatnio pożarów traw, lasów itp. Gdy byliśmy w tym i zeszłym tygodniu nad Pisią, w sumie na cztery dni, chyba ze trzy razy słyszeliśmy sygnał syreny z Korytowa.






  • dystans 21.97 km
  • 2.50 km terenu
  • czas 01:28
  • średnio 14.98 km/h
  • temperatura 16.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Realizacja potrzeb życiowych nad Pisią

Piątek, 27 marca 2020 · dodano: 28.03.2020 | Komentarze 3

Jak kwarantanna, to tylko nad Pisią (nie, nie zostaliśmy objęci kwarantanną, chodzi o kwarantannę narodową).

Jedziemy więc nad Pisię zrealizować codzienne potrzeby życiowe.



Las w dolinie Pisi.




Nasza miejscówka. Jest chyba ze dwieście, albo więcej metrów od ścieżki, ale teraz jak nie ma liści, trochę ją jeszcze z tego miejsca widać. Dzisiaj o dziwo prawie nie było ludzi na ścieżce - zarejestrowaliśmy ledwie dwóch rowerzystów i jedną rodzinną grupę spacerową... no i jednego quada. Tydzień temu, nawet gdy było chłodnie, to ludzi spacerowało więcej. Może jednak ludzie się wystraszyli i dlatego nie chodzą do lasu, albo nie wiedzą że wolno (jak dotarła do nich tylko pierwsza wersja, albo samo streszczenie rozporządzenia bez interpretacji). Tak czy inaczej, spodziewamy się, że wsobotę będzie więcej ludzi, zwłaszcza że ma być jeszcze cieplej, toteż wybierzemy się w bardziej zadupiaste miejsce.



Zawilec żółty




Ziarnopłon wiosenny



Zawilec gajowy



Kokorycz



Dziś spędziliśmy większość czasu na grach terenowych z częściowo zaszyfrowanymi wiadomościami. A to ja przygotowywałem karteczki i rozmieszczałem w terenie, a to Kluska... Klu tak się wciągnęła w zabawę, że wyjechaliśmy dosyć późno i wróciliśmy prawie o zmroku.

Oto nasza mała księga szyfrów.






A tu czekałem z aparatem w pogotowiu, żeby nie przegapić jak lavinka wpada do wody... nie wpadła.



Aha, dzień wcześniej mogliśmy obserwować halo ze słońcami pobocznymi.





  • dystans 12.53 km
  • 7.50 km terenu
  • czas 01:09
  • średnio 10.90 km/h
  • temperatura 10.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Oddam w dobre ręce szałas do remontu

Środa, 25 marca 2020 · dodano: 27.03.2020 | Komentarze 4

Skoro sprawa się wyklarowała i po sprzecznych komunikatach w końcu okazało się, że jednak można i na spacer lasu i na rower, to wyskoczyliśmy z Kuską do lasu na spacer i rower. Na wszelki wypadek zgraliśmy screeny, oraz wydrukowaliśmy odpowiednie fragmenty rządowego FAQ, na wypadek gdyby patrole były niedoinformowane, np. miały interpretację z godziny 15-ej (absolutnie nie wolno na spacer), a nie z godziny 17-ej (owszem można do lasu, ale nie na plac zabaw), czy późniejszej (na rower też można, pobiegać też). Albo miały nie tekst z FAQ, tylko samego rozporządzenia... którego my dla odmiany nie znaliśmy, poza streszczeniem, bo najpierw nie był udostępniony, a jak podwiesili to rano strona Dziennika Ustaw padła.




Podoba nam się interpretacja, że spacer z dzieckiem do lasu, czy jazda na rowerze to "realizacja niezbędnych codziennych potrzeb" (w rozporządzeniu: "zaspokajanie niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego"). Myślę, że na bikestatsie nikogo nie muszę przekonywać, że jazda na rowerze należy do niezbędnych codziennych potrzeb, dodam że wyprowadzenie dziecka na spacer też do takich należy... Kluska po kilku dniach zamknięcia dosłownie zaczyna biegać po ścianach i suficie, skacze i wspina się po meblach, a gra balonikiem w piłkę ręczną i styropianową kulką w piłkę nożną, nie wystarcza do rozładowania energii. Kluskę trzeba po prostu wybiegać w plenerze (wizyta w lesie czyni cuda, po powrocie nagle mamy spokojne dziecko, a nie tygrysiątko zamknięte w klatce).

Dodam, że rozporządzenie ostatecznie niewiele zmienia w naszym życiu, bowiem tych zasad bezpieczeństwa przestrzegaliśmy już wcześniej. Poza tym jeździmy z Kluską tylko na krótkie wycieczki do lasu (najdalej 12km od domu), żeby w razie czego sprawnie wrócić, poza tym te tereny dobrze znamy i wiemy czego się spodziewać, a dalsze to te co fajniejsze mogą być zbyt uczęszczane (a mniej fajne nie są jakoś istotnie lepsze od bliskich miejscówek).

Toteż myk do lasu, gdzie szansa na bliskie spotkanie trzeciego stopnia jest minimalne.

Trzeba się tylko przebić przez dróżki otalnie zryte przez ciężki sprzęt od ścinek... dobrze że jest sucho, po deszczach odcinek musi być nieprzejezdny.



Na miejscu - zaczynamy od szukania - Klu z GiePSem rypie na przełaj do skrzynki.




Jeeest!



Zaszyliśmy się na jakiś czas w odludnym zakątki by pobiegać po lesie, powygłupiać się, powspinać na drzewa itp.




Obok był jakiś rozpadający się szałas, pewnie harcerze go zbudowali.



Ale był do generalnego remontu, toteż się nim zaopiekowaliśmy. Szałas nieduży, ale sympatyczny.



I po rozbudowie trzy dni później



Wracając do stanu na koniec dnia dzisiejszego - jeszcze kilka innych kadrów.




Bardzo zaprzyjaźniliśmy się z pewnym żuczkiem, toteż opuszczając miejscówkę, zabraliśmy go na wycieczkę... podobno marzył o takiej wycieczce całe życie. Wypuściliśmy go, gdy wsiadaliśmy na rowery.





A w domu mamy takiego ślimaczka, który wędruje sobie po łazience.



I jeszcze robimy wyścigi ślimaczków na szybie.







  • dystans 31.53 km
  • 8.00 km terenu
  • czas 02:00
  • średnio 15.77 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Do lasu i Radziejowic

Wtorek, 24 marca 2020 · dodano: 25.03.2020 | Komentarze 8

Najpierw przejeżdżam przez lasek międzyborowski, zwany obecnie szumnie Parkiem Procnera. W Żyrardowie place zabaw i siłownie plenerowe zostały w większości zamknięte - otaśmowane i okarteczkowane (ale nie wszystkie, zależy od zarządcy), tutaj też ścieżka zdrowia, siłownia i plac zabaw zostały zamknięte.




Tego nawet za bardzo nie dało się otaśmować.



 Ścieżka zdrowia ma oficjalnie 9 stacji, a to jest nieoficjalna 10-ta wykonana chyba z resztek i ścinków... ale jak widać nie została przegapiona.



Tego też nie bardzo dało się otaśmować (jest tylko karteczka na tablicy).



Otaśmowane są zaś sąsiednie siłownia plenerowa i plac zabaw.




No, na tych rowerkach się na razie nie pojeździ... dobrze, że miałem własny ze sobą.



Las...



Kora z kornikami




Radziejowice. Pałac zamknięty, ale park otwarty.





Lepiężnik różowy



Gdy wróciłem do domu, okazało się że są wprowadzane kolejne ograniczenia związane z epidemią i trochę trwało nim się pojawiła oficjalna interpretacja rozporządzania i początkowo wydawało się że jeździć na rowerze rekreacyjnie i chodzić na spacery nie będzie wolno... ostatecznie ustaliło się, że jednak wolno.

W kolejnych sklepach wprowadzane są ograniczenia co do ilości osób przebywających w środku (także coraz częściej widać kolejki przed sklepami), a także wprowadzana jest dezynfekcja rąk przy wejściu np. w  Kauflandzie... gdzie klimat jak z filmów budują komunikaty odnośnie zasad bezpieczeństwa puszczane z głośników zamiast muzyczki. Zresztą w tym sklepie byłem ostatnio zdezorientowany, bo nagle schodziła cała zmiana z kas, dopiero po chwili zostałem skierowany do kas, które zaraz miały być uruchomione (nie wiem, czy to jakaś nagła sytuacja, czy rutynowa typu dezynfekcja stanowisk i pracowników). Drożdży cały czas nie ma (ludzie pędzą na potęgę?), poza tym mam wrażenie że po ogłoszeniu obostrzeń był jakiś mały szturm na sklepy, bo niektórych produktów było brak, lub mocno były przetrzebione.

W tym tygodniu wprowadzono ograniczenia w działaniu targowiska miejskiego (info) - jest teraz czynne tylko trzy dni w tygodniu (śr., pt., sb.) i krócej 8-16, handel tylko żywnością i chemią gospodarczą, otwarta tylko jedna brama, będzie limit osób wpuszczanych naraz, dezynfekcja rąk przy wejściu... poza tym "obsługa kupujących przez dwie osoby w rękawiczkach jednorazowych (jedna wydaje towar, druga przyjmuje pieniądze),".

W poniedziałek został potwierdzony pierwszy przypadek koronawirusa w Żyrardowie i od wieczora tego dnia po mieście jeździ samochód z głośnikami, z których puszczany jest apel prezydenta miasta o stosowanie się do zasad bezpieczeństwa.



  • dystans 4.05 km
  • czas 00:25
  • średnio 9.72 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Wiosennie po mieście

Poniedziałek, 23 marca 2020 · dodano: 25.03.2020 | Komentarze 1

Zbiorczy wpis z kilku przejazdów po mieście

Park - łany złoci żółtej




Jasnota



Hmmm, czego to były kotki? Grabu? Tak chyba grabu




A to kotki wierzby płaczącej




W Żabim Oczku jeszcze mniej wody, niż gdy ostatnio łowiliśmy z Kluską muszelki







Kilka dni później - po nocnych przymrozkach





Bielnik, rany ile tu mew na stawie... tak miałem wrażenie że w Żyrku jest teraz więcej mew, ale teraz mam dowód. W ogóle mewy u nas obserwuję dopiero od kilku lat.




Krążownika kaczka



A to chyba jesion... o ile dobrze pamiętam, ale głowy nie dam.




I taka niespodzianka - łany krokusów! To jest nowość sezonu, bo zakwitły po raz pierwszy w tym roku, na skwerku, którego przebudowa jeszcze trwa. W alei Partyzantów. Sporo tego zasadzili, a jak się rozrosną, to będzie jeszcze ładniej to wyglądało.




To jest ten skwerek, ale fragment bez krokusów.



Krokusypojawiły się też na Placu Wolności (obecne JP II).



Na Placu oprócz przebudowy trawników, wymieniono też stare betonowe donice na takie ło.




Kolejna nowość, mural. Miał być odsłonięty na dniach, ale uroczystość przesunięto na bliżej niekoreśloną przyszłość z powodu epidemii. Opinie mieszkańców miasta na ten temat są nad wyraz zgodne, w stylu "Czy murale patriotyczne muszą być tak koszmarnie brzydkie?", albo: "Ten mural nie powinien być odsłonięty, a zasłonięty".



Kiciuś



A przy okazji, znaleźliśmy w domowym zestawie do szycia taką oto szpulkę.






  • dystans 19.58 km
  • 9.00 km terenu
  • czas 01:27
  • średnio 13.50 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Myk do lasu

Niedziela, 22 marca 2020 · dodano: 24.03.2020 | Komentarze 0

Trochę zimno, więc tylko samotny wypad relaksacyjny do lasu, by przy okazji sprawdzić stan skrzynek, dróżek itp.



Elementy relaksacyjne takie sobie, bo co człowiek się zrelaksuje, to zaraz się zdenerwuje widząc kolejną wyciętą w pień połać lasu... dodatkowo zaorali zupełnie jedną ze ścieżek, przez co straciliśmy jedną z tras przez las. Drogi leśnie zryte totalnie przez ciężki sprzęt, dobrze że było sucho, to nie utonąłem w błocie, tylko trzeba było uważać by nie wyrżnąć o krawędź koleiny.



Solina Suchszego Dopływu Suchej







Nie tylko my budujemy szałasy... jednak my nieco większe