teczka bikera meteor2017
Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 113010.25 km z czego 16357.45 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.96 km/hmeteor2017 bs-profil
Poczet rowerów
Jakieś tam wykresy
Kalendarium
- 2025, Styczeń3 - 19
- 2024, Grudzień18 - 61
- 2024, Listopad13 - 25
- 2024, Październik22 - 58
- 2024, Wrzesień16 - 36
- 2024, Sierpień9 - 19
- 2024, Lipiec12 - 32
- 2024, Czerwiec18 - 74
- 2024, Maj12 - 44
- 2024, Kwiecień15 - 56
- 2024, Marzec15 - 43
- 2024, Luty8 - 35
- 2024, Styczeń5 - 14
- 2023, Grudzień9 - 41
- 2023, Listopad10 - 43
- 2023, Październik22 - 106
- 2023, Wrzesień21 - 102
- 2023, Sierpień18 - 81
- 2023, Lipiec14 - 47
- 2023, Czerwiec19 - 74
- 2023, Maj28 - 100
- 2023, Kwiecień23 - 127
- 2023, Marzec16 - 87
- 2023, Luty19 - 99
- 2023, Styczeń17 - 91
- 2022, Grudzień18 - 113
- 2022, Listopad26 - 112
- 2022, Październik31 - 91
- 2022, Wrzesień30 - 114
- 2022, Sierpień22 - 95
- 2022, Lipiec26 - 104
- 2022, Czerwiec30 - 68
- 2022, Maj34 - 136
- 2022, Kwiecień23 - 78
- 2022, Marzec25 - 91
- 2022, Luty20 - 88
- 2022, Styczeń25 - 123
- 2021, Grudzień15 - 110
- 2021, Listopad21 - 64
- 2021, Październik22 - 105
- 2021, Wrzesień18 - 86
- 2021, Sierpień18 - 110
- 2021, Lipiec13 - 62
- 2021, Czerwiec16 - 78
- 2021, Maj23 - 95
- 2021, Kwiecień22 - 124
- 2021, Marzec19 - 95
- 2021, Luty10 - 38
- 2021, Styczeń14 - 63
- 2020, Grudzień15 - 27
- 2020, Listopad15 - 17
- 2020, Październik23 - 19
- 2020, Wrzesień21 - 77
- 2020, Sierpień16 - 82
- 2020, Lipiec18 - 77
- 2020, Czerwiec21 - 84
- 2020, Maj25 - 102
- 2020, Kwiecień28 - 220
- 2020, Marzec27 - 77
- 2020, Luty18 - 40
- 2020, Styczeń9 - 11
- 2019, Grudzień13 - 15
- 2019, Listopad13 - 12
- 2019, Październik22 - 47
- 2019, Wrzesień21 - 46
- 2019, Sierpień21 - 19
- 2019, Lipiec26 - 31
- 2019, Czerwiec27 - 17
- 2019, Maj35 - 48
- 2019, Kwiecień34 - 40
- 2019, Marzec34 - 49
- 2019, Luty29 - 44
- 2019, Styczeń36 - 162
- 2018, Grudzień16 - 22
- 2018, Listopad23 - 5
- 2018, Październik25 - 20
- 2018, Wrzesień21 - 24
- 2018, Sierpień25 - 57
- 2018, Lipiec26 - 59
- 2018, Czerwiec16 - 44
- 2018, Maj20 - 32
- 2018, Kwiecień23 - 66
- 2018, Marzec23 - 66
- 2018, Luty20 - 87
- 2018, Styczeń15 - 74
- 2017, Grudzień19 - 111
- 2017, Listopad12 - 46
- 2017, Październik24 - 49
- 2017, Wrzesień22 - 82
- 2017, Sierpień22 - 64
- 2017, Lipiec19 - 45
- 2017, Czerwiec21 - 60
- 2017, Maj24 - 171
- 2017, Kwiecień20 - 165
- 2017, Marzec17 - 73
- 2017, Luty11 - 46
- 2017, Styczeń17 - 84
- 2016, Grudzień14 - 48
- 2016, Listopad26 - 129
- 2016, Październik20 - 117
- 2016, Wrzesień26 - 103
- 2016, Sierpień37 - 179
- 2016, Lipiec32 - 278
- 2016, Czerwiec30 - 102
- 2016, Maj36 - 127
- 2016, Kwiecień36 - 139
- 2016, Marzec41 - 173
- 2016, Luty31 - 116
- 2016, Styczeń28 - 180
- 2015, Grudzień16 - 118
- 2015, Listopad21 - 82
- 2015, Październik32 - 98
- 2015, Wrzesień21 - 109
- 2015, Sierpień7 - 29
- 2015, Lipiec27 - 86
- 2015, Czerwiec32 - 71
- 2015, Maj25 - 168
- 2015, Kwiecień17 - 113
- 2015, Marzec16 - 88
- 2015, Luty9 - 90
- 2015, Styczeń4 - 22
- 2014, Grudzień19 - 192
- 2014, Listopad18 - 87
- 2014, Październik12 - 96
- 2014, Wrzesień20 - 85
- 2014, Sierpień13 - 26
- 2014, Lipiec12 - 78
- 2014, Czerwiec17 - 89
- 2014, Maj27 - 122
- 2014, Kwiecień17 - 122
- 2014, Marzec9 - 85
- 2014, Luty7 - 69
- 2014, Styczeń5 - 53
- 2013, Grudzień17 - 187
- 2013, Listopad15 - 117
- 2013, Październik20 - 137
- 2013, Wrzesień18 - 162
- 2013, Sierpień16 - 74
- 2013, Lipiec4 - 20
- 2013, Czerwiec12 - 98
- 2013, Maj15 - 55
- 2013, Kwiecień8 - 76
- 2013, Marzec8 - 100
- 2013, Luty5 - 56
- 2013, Styczeń7 - 147
- 2012, Grudzień5 - 38
- 2012, Listopad5 - 127
- 2012, Październik4 - 23
- 2012, Wrzesień4 - 27
- 2012, Sierpień10 - 32
- 2012, Lipiec10 - 23
- 2012, Czerwiec6 - 31
- 2012, Maj17 - 116
- 2012, Kwiecień19 - 106
- 2012, Marzec12 - 79
- 2012, Luty4 - 21
- 2012, Styczeń3 - 37
- 2011, Grudzień3 - 31
- 2011, Listopad13 - 135
- 2011, Październik15 - 121
- 2011, Wrzesień15 - 26
- 2011, Sierpień6 - 9
- 2011, Lipiec14 - 2
- 2011, Czerwiec13 - 83
- 2011, Maj12 - 78
- 2011, Kwiecień9 - 35
- 2011, Marzec2 - 3
- 2010, Listopad1 - 1
- 2010, Październik13 - 14
- 2010, Wrzesień4 - 9
- 2010, Sierpień3 - 3
- 2010, Lipiec6 - 4
- 2010, Czerwiec7 - 3
- 2010, Maj8 - 5
- 2010, Kwiecień9 - 10
- 2010, Marzec1 - 0
- 2009, Grudzień7 - 13
- 2009, Listopad8 - 16
- 2009, Październik11 - 5
- 2009, Wrzesień19 - 21
- 2009, Sierpień18 - 14
- 2009, Lipiec25 - 11
- 2009, Czerwiec7 - 16
- 2009, Maj5 - 12
- 2009, Kwiecień10 - 22
- 2009, Marzec10 - 10
- 2009, Luty5 - 0
- 2009, Styczeń5 - 12
Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2024
Dystans całkowity: | 502.00 km (w terenie 77.30 km; 15.40%) |
Czas w ruchu: | 27:19 |
Średnia prędkość: | 18.38 km/h |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 31.38 km i 1h 42m |
Więcej statystyk |
- dystans 47.80 km
- 7.80 km terenu
- czas 02:34
- średnio 18.62 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
W pogoni za maślakami
Poniedziałek, 30 września 2024 · dodano: 30.11.2024 | Komentarze 4
grzybstats:- 91 maślaków zwyczajnych
- 76 maślaków żółtych
- 4 maślaki szarych/lepkich
- 7 zajączków
- 3 małe kanie
- 8 podgrzybków
- 2 prawdziwki
na poniższej fotce - maślak żółty
A teraz po kolei. Jeśli chodzi o maślaki, to nie mam swoich ulubionych, dobrych miejscówek. Owszem, w lesie czasem spotkam tu i ówdzie niewielkie, dosłownie punktowe skupiska i ostatnio większość z nich odwiedziłem. Poza tym kojarzę jeszcze parę miejsc, gdzie miałem przyjemność kiedyś napotkać maślaki, a skoro jest wysyp, to postanowiłem je odwiedzić.
Zacząłem od miejscówki, którą kilka dni wcześniej odwiedziłem, tym razem kań tam nie udało się nazbierać, bo już wyrosły i zarobaczywiały, a nowe przestały wyskakiwać... zmartwiło mnie to, bo miałem nadzieję, że wysyp będzie trwał dłużej, ale wygląda na to, że wszystko w jednym momencie wyrosło.
Maślaków 21 udało się znaleźć.
- Jakie te maślaki?
- Jak to jakie? Zwyczajne.
Następnie pojechałem do lasu, gdzie parę razy udało mi się uzbierać jakieś maślaki, na oku miałem dwie miejscówki. Na wzjeździe sporo samochodów, co nie wróżyło dobrze i rzeczywiście, jak dotarłem do pierwszej miejscówki, to z lewej strony widziałem jakichś ludzi, a z prawej słyszałem nawoływania. Stwierdziłem, że nie ma sensu tu szukać i zarządziłem odwrót, na dróżce wiodącej do miejscówki spotkałem jeszcze jakąś babcię, która tam szła. Jeśli tak to wygląda w poniedziałek, to aż nie chcę myśleć, co tam się działo w weekend. Stwierdziłem, że nie ma sensu jechać do drugiej miejscówki, bo tamta chyba jeszcze bardziej jest uczęszczana, w każdym razie widywałem tam kiedyś grzybiarzy.
Pojechałem więc do mojej tajnej miejscówki na maślaki żółte. Dlaczego tajna? Bo w trudno dostępnych krzakach i do tego nie da się zbyt blisko podjechać samochodem, trzeba jednak kawałek lasu przejść. I co? Sukces - 76 maślaków żółtych, kilka maślaków szarych, a jeszcze kania i kilka zajączków się trafiło.
żółte
szare
kania
zajączki
A to nie koniec, jeszcze taki bonus.
Po wyjechaniu z lasu, postanowiłem pojechać w pewne sosenki, gdzie kiedyś też trafiłem na wysyp maślaków, jednak nie za bardzo udało się wtedy uzbierać, bo prawie wszystkie były robaczywe. Zastanawiałem się, czy gdzieś po drodze nie wbić się kontrolnie w jakieś sosenki, ale wszędzie poparkowane samochody i ludzie łażący po krzakach, widać że sezon grzybowy zaczął się na dobre.
W docelowej miejscówce też jakiś samochód i ludzie w krzakach, ale tutaj obszar dosyć duży, więc spróbowałem pójść spróbować szczęścia dalej, mając nadzieję że tam ludzie nie docierali. Początkowo jednak szczęście mi nie dopisywało, poza dwiema kaniami, to mógłbym se tylko muchomorów nazbierać.
Ale w końcu trafiłem rejon, gdzie udało się jakieś 70 maślaków zwyczajnych uzbierać.
A poza tym dwa prawdziwki i kilka podgrzybków się trafiło.
- dystans 49.90 km
- 17.50 km terenu
- czas 02:37
- średnio 19.07 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Nagły Wysyp Maślaczków
Piątek, 27 września 2024 · dodano: 28.11.2024 | Komentarze 2
grzybstats:- 83 maślaki żółte
- 73 maślaki ziarniste
- 12 maślaków zwyczajnych
- 72 podgrzybki brunatne
- 3 kozaki
- 2 zajączki
Tym razem rundka leśna, co prawda nie mam tam dobrych miejscówek maślakowych, ale są miejsca gdzie znajduję czasem niewielką ilość maślaków. Teraz prawie w każdym z takim miejsc były maślaki i do tego w większości więcej niż kiedykolwiek tam widziałem. Na wjeździe do lasu trochę samochodów, ale w samym lesie pusto, z tego co widziałem ludzie ruszyli w młode sosenki pod lasem w poszukiwaniu maślaków.
Najwięcej wpadło maslaków żółtych, w sumie z trzech miejscówek. Podobno występuje tylko pod modrzewiami i o ile w dwóch miejscach przynajmniej jakieś pojedyncze modrzewie można spotkać, to w jednym nie udało mi się znaleźć jakiegokolwiek.
Maślaków zwyczajnych niewiele i tylko z jednego miejsca, ale jakieś tam były.
A maślaki ziarniste spotkałem dokładnie w tym samym miejscu, w którym udało mi śię kilkanaście zebrać w połowie czerwca. Wtedy większość była robaczywa, teraz też ponad połowa, ale było ich w jednym miejscu ze 150-200, to te siedemdziesiąt udało się uzbierać.
Odwiedziłem też miejsce, gdzie poprzednio spotkałem dwa łepki podgrzybkowe, lecz ich nie zbierałem, bo poza tym tylko jednego podgrzybka udało mi się znaleźć... przez ten tydzień ładnie wyrosły i obok jeszcze trzeci wyskoczył.
Tym razem trochę podgrzybków udało się zebrać, może nie jakoś bardzo dużo, ale przyzwoitą ilość, w końcu i tu się ruszyło. Ale tylko w jednej miejscówce podgrzybkowej, pozostałe nadal puste.
Poza tym pojedyncze zajączki
kozaki
oraz kanie
Jakby mi bardzo zależało, to mógłbym dorzucić jeszcze kilka czubajek (muchomor rdzawobrązowy)
czy purchawek.
Poza tym trafił się żółciak siarkowy, ale już ciut za stary. W zasadzie da się zjeść, ale bez przyjemności, bo jest średnio smaczny.
Z grzybów niejadalnych - lisówki pomarańczowe.
Żeby nie było, że same grzyby, to jeszcze żuczek i poranny, prześwietlony las.
- dystans 20.10 km
- 1.10 km terenu
- czas 01:06
- średnio 18.27 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Nagły Wysyp Kań 3 (i Maślaczków)
Czwartek, 26 września 2024 · dodano: 27.11.2024 | Komentarze 3
grzybstats:- 84 maślaki zwyczajne
- kilka kań
Po poprzednich zbiorach w zasadzie nie miałem potrzeby znów jechać na kanie, ale wreszcie skończyła się letnia posucha, więc trzeba korzystać. Pojechałem w miejscówkę, do której poprzednio nie dotarłem, bo utknąłem we wcześniejszej.
A tutaj oprócz kań, także maślaczki. Wokół grupy trzech sosenek zebrałem ok. 50 sztuk, a większość pozostałych koło kolejnych dwóch, plusk kilka tu i tam.
Kanie też zebrałem, ale tylko kilka, ot tyle by uzupełnić zapas.
Purchawka. Jadalna. Ale nie zbierałem.
Na koniec jeszcze owoce głogu (i liście), żeby nie było że same grzyby.
- dystans 46.90 km
- 1.00 km terenu
- czas 02:29
- średnio 18.89 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Nagły Wysyp Kań 2
Środa, 25 września 2024 · dodano: 26.11.2024 | Komentarze 4
Tym razem pojechałem już docelowo na miejscówki kaniowe... przynajmniej taki miałem zamiar, bo już w pierwszej nazbierałem wystarczająco grzybów i jeszcze zostało, toteż do następnych nie było co jechać. No, wysyp zaczął się na całego.Czernidłak kołpakowaty, w sumie też jadalny, przynajmniej młode egzemplarze jak te, tyle że zazwyczaj rośnie na poboczach dróg i tak było właśnie tutaj... a grzyby mają ten felerek, że wyciągają z gleby wszelkie metale ciężkie i diabli wiedzą jaki jeszcze syf, a gdzie jak gdzie, lecz na poboczach to można się spodziewać całej tablicy Mendelejewa.
- dystans 28.10 km
- 2.20 km terenu
- czas 01:31
- średnio 18.53 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Nagły Wysyp Kań 1
Wtorek, 24 września 2024 · dodano: 25.11.2024 | Komentarze 1
Jakoś doturlałem się do początku sezonu grzybowego, czyli jestem aktualnie dwa miesiące do tyłu.Wiosną miałem szczęście do żółciaków siarkowych i trochę się najadłem sznycli i kotletów mielonych z żółciaka... ale potem nastąpiło gorące i suche lato, toteż z grzybami było generalnie słabo. Ale wraz z nastaniem astronomicznej jesieni, wreszcie coś zaczęło się dziać w grzybni. Pętelka z założenia była niegrzybowa i dosyć krótka, bo nadal gorąco. Ot, tak żeby się z rana przejechać, by mięśnie nie zanikły... WTEM! Kanie na łące. Wreszcie!
- dystans 19.50 km
- 1.50 km terenu
- czas 01:09
- średnio 16.96 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
po mieście
Poniedziałek, 23 września 2024 · dodano: 27.11.2024 | Komentarze 0
- dystans 85.30 km
- 4.40 km terenu
- czas 04:32
- średnio 18.82 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Ostrołęcko-łomżyńskie opłotki
Niedziela, 22 września 2024 · dodano: 24.11.2024 | Komentarze 6
Żyrardów >>> Warszawa >>> Pasieki - Wólka Brzezińska - Brzeźno - Suchcice - Wojsze - Grodzisk Wieś - Grodzisk Duży - Czerwin - Zaorze - Buczyn - Gumki - Dąbek - Żochy - Piski - Tyszki Nadbory - Jakać Młoda - Brulin - Śniadowo - Zalesie Wypychy - Zalesie Poczynki - Radgoszcz - Piaski - Żyźniewo - Kleczkowo - Ojcewo - Dąbek - Troszyn - Zamość - Rzekuń - Ostrołęka >>> Warszawa >>> Żyrardów22 września, czyli w Dzień Bez Samochodu, od wielu lat przejazd Kolejami Mazowieckimi jest za darmo. Mazowieckie, to jeden z nielicznych regionów, gdzie rzeczywiście jest obchodzony DBS, w większości kraju obchodzi się bowiem Dzień Samochodziarza i darmowy przejazd, lub za symboliczną złotówkę jest tylko za okazaniem dowodu rejestracyjnego.
Jeśli mam taką możliwość, zwykle planuję na ten dzień jakąś mniejszą lub większą wycieczkę kolejową, a zazwyczaj kolejowo-rowerową, tak też było i tym razem. Gdy przejrzałem dostępne połączenia, okazało się że jest w miarę sensowny dojazd do Ostrołęki, a to dzięki temu że w weekendowy poranek jest przyspieszony pociąg z Warszawy Zachodniej tamże, tak więc miałem wygodny i szybszy dojazd niż zazwyczaj i to tylko z jedną przesiadką. Normalnie bowiem pociągi w tamtym kierunku ruszają z Warszawy Wileńskiej, czyli na pierwszej przesiadce trzeba przeskoczyć z Warszawy Wschodniej, rowerem to niby tylko kilkanaście minut, ale jednak. Poza tym zwykle druga przesiadka jest w Tłuszczu. Poza tym trzeba jeździć na wschód póki się da, bo jak zacznie się remont Linii Średnicowej, to przedostanie się na tamtą stronę Wisły będzie dosyć uciążliwe.
Na fotce Elf, którym jechałem i obok kibel czekający na mijance.
Linia kolejowa z Tłuszcza na Ostrołękę jest jednotorowa, a mijanki są na przystankach... kiedyś chyba były na wszystkich, albo większości, ale teraz na części z nich drugi tor jest nieużytkowany. Jest to jedna z linii na których można się przejechać szynobusem, ale linia jest zelektryfikowana, więc jednostki elektryczne też jeżdżą, zwykle te które nie kończą biegu w Tłuszczu, a są bezpośrednim połączeniem, z
Tutaj mijam stacyjkę Przetycz, na której niedawno wybudowano tzw. Innowacyjny Dworzec Systemowy, to rodzaj niewielkich dworców (choć niektóre są nieco większe niż ten), pierwszy tego typu dworzec powstał w 2015 w Nasielsku, tylko że tamten jest zielony, a tutaj jest w pasiak... zapewne kurpiowski. Pasiakowe dworce są też min. w Rogowie, czy Kornelinie pod Sochaczewem.
Dzięki temu, że tylko jedna przesiadka i pociąg przyspieszony, podróż w ten rejon trwała krócej niż zwykle. Za Warszawą Wschodnią pociąg przyciął i miał przystanki tylko w Wołominie i Tłuszczu. Na linii ostrołęckiej zatrzymywał się co drugą, trzecią stację, ale tutaj już i tak nie mógł się za bardzo rozpędzać ze względu na parametry linii, bo prędkość dopuszczona to 100 km/h, a na części odcinków tylko 80 km/h... zresztą i tak do tej stówki raczej nie dobijał, tak więc i tak nie jechał tutaj dużo krócej niż zwykłe pociągi, ale przynajmniej nie musiał czekać i przepuszczać innych na mijankach, bo to on był przepuszczany. Wracałem również przyspieszonym i gdy wytelepał się z linii ostrołęckie, nagle przyspieszył za Tłuszczem, wyraźnie było czuć różnicę prędkości.
Co prawda wyjechać musiałem strasznie wcześnie, bo tuż po 6-ej, ale za to na miejscu byłem też w miarę wcześnie, czyli po 9-ej. Felerek był taki, że pociąg powrotny miałem dosyć wcześnie, bo tuż po 18-ej, niby mógłbym jechać następnym pociągiem z półtorej godziny później, ale to było ostatnie połączeni, które wolałem mieć w zapasie, a poza tym dosyć niewygodne, a tak znów łapałem pociąg przyspieszony.
Trasę zaplanowałem niezbyt intensywną, mimo końcówki września nadal było gorąco i musiałem się liczyć z tym, że upał może mi dać w kość i uwzględnić dłuższe postoje na przywrócenie równowagi termicznej.
Najwygodniej mi było wysiąść na następnej stacji, ale na niej niestety się nie zatrzymywał, toteż startowałem z rejonów, po których już w ostatnich latach rowerowałem, więc przyciąłem by prędzej dojechać w okolice mi nieznane.
Tutaj jadę wzdłuż kolejnej linii kolejowej do Ostrołęki, ale tym razem z Małkini. Jak widać, również jednotorowa, tyle że niezelektryfikowana. Fotka z mijanką (obecnie drugi tor nieczynny) na dawnej stacyjce Gucin, obecnie jest tu tylko ruch towarowy.
Za stacyjka dawne bocznice,choć obecnie trudne do zauważenie, a to coś to resztki rampy.
Mosty na rzeczce Orz.
Cmentarz z I wojny kawałek dalej.
Oraz smutna pamiątka z kolejnej wojny światowej.
Trafiam na ładne, młode kanie... może bym się skusił, bo choć przy drodze, to jednak była to gruntówa i chyba ze znikomym ruchem (jak nią jechałem, to nic mnie nie minęło, bo w takiej suszy kurzawa murowana), ale obok było pole nawiezione gnojówką.
Kawałek dalej, za wsią Wojsze, tuż przy drodze znajduje się kurhan datowany na I-IV w.n.e. zaliczany do kultury wielbarskiej. O kurhanie można poczytać tutaj, jest też kilka zdjęć i rysunków z badań archeologicznych.
Nowsze kultury postawiły obok dwie kapliczki, jedna jest datowana na XIX, a druga XX wiek n.e.
Dobra, kontynuując wycieczkę w klimatach archeo, rypię do Grodziska na grodzisko.
Przepraszam, czy jest tu grodzisko? Tylko małe? A ne, to nie, miało być duże.
Przepraszam, czy jest tu grodzisko, podgrodzie, lub inna osada? Nie, tylko wieś? A, to przepraszam.
Przepraszam... hej, grodzisk miał być Duży, a nie Drugi. Halo?
Ale grunt, że grodzisko jest.Oczywiście na fotce niewiele widać, ale środek stanowi wykoszona, a może wygryziona łączka, a te drzewa i krzaki rosną na otaczającym ją wale.
Co ciekawe, przylega ono bezpośrednio do parku podworskiego.
Ale główną atrakcją Grodziska Dużego jest prawdziwa "ścieżka rowerowa"... i to dwukierunkowa. Normalnie poczułem się jakbym się znalazł w środku mema.
Kościół w Czerwinie. Aczkolwiek wspomnienia z tej wsi, to głównie hałas. Jak podjeżdżałem, to włączyła się syrena na remizie po drugiej stronie drogi, potem zaczęły być dzwony, a odjeżdżałem razem z wozem strażackim na sygnale.
Noż kurde, ale trafiłem... bym przyjechał dziesięć minut wcześniej lub później, to bym nie został ogłuszony. W tym kontekście nawa rzeczki była bardzo adekwatna,.
Orz kurde, to jest rzeka?
Jechałem generalnie przez tereny bezleśne, ale nie spodziewałem się, że aż tak tu łyso, że stawiają drogowskazy do byle dąbka.
Jedna z ciekawszych nazw na trasie.
Piski, tu też pod kościół przyjechałem nie w porę, bo akurat na mszę (tyle że przedział czasowy większy, więc łatwiej na nią trafić). Oczywiście wszystko naokoło zastawione samochodami.
Normalnie to msza by mi nie przeszkodziła obejrzeć kościoła, ale w taki upał ludzie zamiast siedzieć w przyjemnym chłodzie w środku, wylegli na zewnątrz i tam stali (to że mam inne optimum temperaturowe niż większość ludzi, wiedziałem od dawna). No nie będę się wbijał na mszę, Tylko rzuciłem okiem i obiektywem przez ogrodzenie, tyle żeby stwierdzić że są wmurowane co najmniej dwa pociski, ale mogło być więcej gdzieś z tyłu.
No dobra, rypię dalej... i w ten sposób dorypałem do województwa podlaskiego, czyli w Łomżyńskie opłotki. Przekroczyłem granicę na rzece Ruż, która lepiej się prezentowała niż Orz. Aczkolwiek cały czas znajdowałem się na historycznym Mazowszu.
Tu czekał mnie najtrudniejszy odcinek, bo postanowiłem obejrzeć sowieckie bunkry tzw. Linii Mołotowa. Linia budowana na nowej granicy po zajęciu przez Związek Radziecki wschodniej Polski i krajów bałtyckich. Nie były one równomiernie rozmieszone wzdłuż linii, tylko tworzyły grupy, tzw. punkty oporu. Otóż między wsiami Jakać Młoda i Brulin znajdował się jeden z takich punktów oporu, gdzie zachowane są cztery schrony, ponadto wzmiankowany jest jeden kompletnie zniszczony stanowiący kupę gruzu i wykopy pod budowę kolejnych.
Problem w tym, że trzeba się przebić gruntówami kompletnie zrytymi przez ciężki sprzęt rolniczy i leśny.Spore odcinki musiałem prowadzić, bo nie dało się nijak jechać i to wszystko w największym skwarze dnia, bo było już po południu.
Pierwszy schron - na prawo od stodoły, do niego się nie przebijałem.
Drugi na środku pola, ciekawostką była duża ilość skrzydełek rusałek pawik, obok widziałem też pająka który był sprawcą tej hekatomby. Okazuje się, że ten schron jest śmiertelną pułapką dla motyli, które chcą tu przezimować. Chwilę odsapnąłem w środku i wygramoliłem się z powrotem na upał.
Do trzeciego dojechałem kompletnie zrypany, niby to tylko 1200m, ale ciężkiej gruntówy w skwarze. Poza tym byłem już lekko zmęczony, tyle że bardziej upałem niż dystansem, bo dobiłem dopiero do 45km... w sumie minąłem półmetek, więc tym bardziej pora na porządny odpoczynek. Zainstalowałem się więc w środku, gdzie panowała przyjemna temperatura, reanimowałem się kawą mrożoną z termosu i stwierdziłem że to dobra okazja, by wyciągnąć z sakwy jogurt na czarną godzinę.
Przyroda przejmuje bunkier, właśnie takie najbardziej lubię.
Tutaj też rusałki szykowały się do zimowania, ale miały bezpieczną miejscówkę w rurze. Zresztą nie tylko, w innych miejscach też przycupnęły i nie widziałem jakoś skrzydełek na ziemi.
Jeszcze trochę betonowych klimatów w zieleni.
Trzeci schron. Według mapy miał być w lesie, ale las został wycięty i... zamieniony w pole kukurydzy. Początkowo byłem bliski odpuszczenia go sobie, ale jak odpocząłem, to postanowiłem przyatakować. Tyle że planowo miałem podjechać rowerem i tylko na koniec przebić się z buta. Rowerem... taaa, droga biegnie na prawo od zdjęcia, zrytą gruntówą w pełnym słońcu, a na końcu i tak musiałbym rypać przez otwarte pole w głębi kadru.
Postanowiłem więc zostawić rower na skraju lasu i uderzyłem z buta lasem, tym z lewej strony zdjęcia i w ten sposób dotarłem do ostatniego zachowanego schronu w tym punkcie oporu. Kupy gruzu po piątym chyba już nie, bo znajdowała się na środku tego pola, ale za gorąco było, żeby na pewno sprawdzić.
Sądząc po śladach na betonie, schron był przez zamianą lasu w pole kukurydzy przysypany ziemią.
Nacieki wapienne. Poczekać tak parę tysięcy lat i te stalaktyty będą atrakcją turystyczną.
Ta rusałka jeszcze nie śpi.
Po drodze widziałem też kanię, nie zbierałem, bo za nią było dzikie wysypisko śmieci.
Wróciłem do poprzedniego bunkra i zrobiłem kolejny postój przed dalszą jazdą. Bardzo wygodna miejscówka, ma nawet podstawki na kubki.
Przygotowałem się na najgorsze, ale nie było tak źle. Raz, że tym razem w cieniu przez las, dwa że tylko 500m, a trzy że po ok. 200m zaczynała się droga utwardzona do jakiegoś gospodarstwa.
Kościół w Śniadowie.
Pocisków nie było, tylko parę załatanych dziur.
Ciekawe cegły, zbudowana z nich ściana ma interesujący, chaotyczny wzorek, jest na czym oko zawiesić.
Zabudowa małomiasteczkowa, bo kiedyś było to miasto.
Kolejna linia kolejowa z/do Ostrołęki. również łącząca się z linią kolejową Warszawa - Białystok, czyli dawną Koleją Petersburską (przed odzyskaniem niepodległości Warszawa Wileńska była Dworcem Petersburskim), a odkładnie dobija w Łapach. Ponadto w Śniadowie, z którego właśnie wyjechałem, odchodzi w bok krótka linia do Łomży.
Zaraz też wracam do województwa mazowieckiego i ponownie przekraczam Ruż, ale tym razem granica nie biegnie rzeką. Ponadto jest odcinek bardzo przyjemną aleją wierzb rosochatych.
Docieram do Kleczkowa, gdzie w centrum wsi stoi gotycki kościół. Wybudowany na początku XVI wieku, a gdzieś w połowie tego wieku otoczony murem obronnym (ze strzelnicami) i widoczną na zdjęciu wieżą bramną.
Druga wieża, stanowiąca kolejne wejście na dziedziniec i jednocześnie dzwonnica, pochodzi z przełomu XI i XX wieku.
Tu znów dłuższy odpoczynek, bo niby od bunkrów daleko nie ujechałem, ale upał daje się we znaki, a do tego mogłem się wygodnie rozsiąść w jednej z wnęk muru. Poza tym trochę czasu spędziłem na oglądaniu i foceniu kościoła.
Co jest charakterystyczne, to olbrzymia ilość głazów wmurowanych w ściany kościoła. Niby widziałem to niejednokrotnie, ale nigdy w takiej ilości, mniej lub więcej, ale praktycznie wszędzie coś jest.
Kościół został wysadzony w 1944 i w latach 50. odbudowany, ponoć praktycznie od fundamentów. To by wyjaśniało, dlaczego nie znalazłem na ścianach żadnych starych napisów i tylko kilka niezbyt pewnych zagłębień, które mogły być, ale nie musiały tzw. "dołkami pokutnymi". Mam też wrażenie, że taka ilość kamieni to też może być efekt tejże odbudowy.
Znalazłem kilka zdjęć archiwalnych na fotopolska, ale trudno było coś wypatrzeć. Przydatne był jedno zdjęcie wieży bramnej z 1912 toku (foto), widać na nim, że jest jeden wmurowany kamień... jeden, obecnie w tym kadrze są trzy. Jest to pewna wskazówka, przypuszczam więc że kamienie owszem, były wmurowane ale w mniejszej ilości. Na zdjęciach widać też, że wejście przez tę wieżę było na początku XX wieku zamurowane, a ona sama i mur dosyć zrujnowane.
Część z nich wygląda na kule armatnie.
Głaz, który wygląda jak czaszka, nie ma co pytać dlaczego został tu wmurowany, sam by go wmurował.
Aaa wróciłem na bezdrzewie....jeśli to o ten dąbek za tablicą chodzi, to faktycznie nędznie tu z drzewami.
Troszyn, kościół zbudowany w latach 1956–1975, jak na nowy, to o dziwo całkiem niezły, może to zasługa kamienia, bo jakby go otynkować, to by się już tak korzystnie nie prezentował.
Tu też widać gdzieniegdzie wmurowane kamienie... wiem, brzmi to trochę dziwnie, gdy pisze o wmurowaniu kamienia w ścianę składająca się wyłącznie z kamieni, ale te wystające poza lico ściany można chyba wyróżnić tym określeniem. Może to inspiracja pobliskim Kleczkowem, odbudowa i budowa tych kościołów zbiega się w czasie.
A to to chyba kula armatnia.
Nawet kwietniki są kamienne i też ładnie się prezentują.
W gablotce miła niespodzianka, historia parafii i kościoła ręcznie kaligrafowana (kiedyś dosyć często, a obecnie raczej rzadko się spotyka) i jeszcze opatrzona rysunkiem kościoła.
I to by było na tyle - lokomotywa Px48 wita mnie przed dworcem w Ostrołęce.
Jestem nieco wcześniej, bo miałem zapas czasu. Normalnie mógłbym nieco czasu poświęcić na zwiedzanie miasta, ale stacja została zbudowana pod Ostrołęką (choć w tej chwili jest na granicy), a do zabytkowego centrum to jest z 5km. Ale pociąg już stoi, więc mogę spokojnie się zainstalować i wybrać miejsce.
W międzyczasie przyjeżdża szynobus z Chorzeli, to kolejna linia linia biegnąca z Ostrołęki, tym razem na Mazury, do Szczytna. W zeszłym roku, po remoncie linii zostały uruchomione połączenia do Chorzeli. W sumie trzeba by się kiedyś tam przejechać.
Powrót również pociągiem przyspieszonym z przesiadką na Wschodnie. Słońce zachodziło jeszcze nim dojechaliśmy do Wyszkowa, mniej więcej tam gdzie wysiadałem.
Kategoria mazowieckie, podlaskie
- dystans 48.20 km
- 17.00 km terenu
- czas 02:39
- średnio 18.19 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Grzyboresans
Piątek, 20 września 2024 · dodano: 09.11.2024 | Komentarze 4
Nie grzybo-renesans, tylko grzybo-rekonesans, bo na grzybo-odrodzenie trzeba jeszcze poczekać, choć pierwsze zwiastuny już były. Sądząc po ornamentach z liści w tle padalca, to bardziej rokoko.Generalnie stwierdziłem, że pora sprawdzić co tam w grzybni, w końcu już wrzesień, a tydzień wcześniej trochę nawet popadało. I co? Na razie słabizna, znalazłem jednego podgrzybka.
Na koniec jeszcze dwa takie znalazłem, ale już w zasadzie stwierdziłem że nic z tego nie będzie i postanowiłem je zostawić.
No dobra, nie tylko pierwsze, podgrzybkowe zwiastuny były, pojawiły się także wszelakie purchawki.
chropowata
foliowata
A ta większa, to być może spłaszczona, ale być może inna
No, nie mogłem się powstrzymać, by nie zakurzyć
To też może być jakaś purchawka, ale musiałbym rozkroic, by miec pewność
Z grzybów niejadalnych - lisówka pomarańczowa
a to chyba jakaś grzybówka
Oraz diabliwiedząco
Owocująca konwalijka dwulistna
Pora kwitnienia wrzosów
Dziwło krzyżaka ogrodowego
Dobranoc
- dystans 16.30 km
- 0.70 km terenu
- czas 00:53
- średnio 18.45 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Poranna pętelka przedupalna
Środa, 18 września 2024 · dodano: 06.11.2024 | Komentarze 5
Ostatnio w paru miejscach widuję taki oto krzak o białych kwiatach. Miałem pewien problem z jego identyfikacją, bo w moim starym atlasie, którego używam do wstępnego oznaczenia przynajmniej rodzaju, nie znalazłem tej rośliny. Widocznie jakiś nowy gatunek obcy... może inwazyjny. Zacząłem przeglądać listy gatunków inwazyjnych i...bingo! Jest to rdestowiec, może być ostrokończysty, sachaliński, ewentualnie czeski, który jest mieszańcem tamtych dwóch.Spore bydlę, tutaj fotka ze znakiem, żeby było widać wielkość krzaka.
Coraz więcej oznak jesieni, no cóż wjechałem w druga połowę września.
Ale lata jeszcze też - lata i przysiada czerwończyk żarek.. i rzeczywiście, nadal żar z nieba się leje.
- dystans 45.80 km
- 1.50 km terenu
- czas 02:32
- średnio 18.08 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Rundka modliszkowo-bocianowa
Wtorek, 17 września 2024 · dodano: 04.11.2024 | Komentarze 4
W tym roku znów spotkałem modliszkę. Pierwszy raz udało mi się dwie przyuważyć zeszłego września, ale ooteki, czyli taki jakby kokon z jajami, znajduję od kilku lat (tutaj link do fotek sprzed roku).Czasem warto się zainteresować takim "listkiem" leżącym na drodze, czy chodniku, prawdopodobnie minąłem takich wiele, nim w zeszłym roku zatrzymałem się i cofnąłem żeby jeden sprawdzić, bo wydał mi się podejrzany.
No, w zieleni lepiej się maskuje niż na betonie.
Bocian? W połowie września? Aż sprawdziłem terminy odlotu bocianów i okazuje się, że choć zasadniczo odlatują rzeczywiście w sierpniu, to bywa że część rusza dopiero we wrześniu, w wyjątkowych wyjątkach nawet pod koniec września.
Stopik w cieniu jesiona nad stawem w Chylicach.
Dożynka się trafiła po drodze
A także śluzowiec - samotek zmienny
Także symboliczny grzybek.