teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108749.60 km z czego 15563.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2020

Dystans całkowity:564.30 km (w terenie 62.20 km; 11.02%)
Czas w ruchu:20:36
Średnia prędkość:16.92 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:26.87 km i 1h 22m
Więcej statystyk
  • dystans 21.00 km
  • 4.20 km terenu
  • czas 01:11
  • średnio 17.75 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Rekonesans grzybowy

Środa, 30 września 2020 · dodano: 01.11.2022 | Komentarze 0

- 104 kurki
- 4 kozaki
- 1 maślak
- 1 podgrzybek

powrót siąpienie (potem się rozpadało)


  • dystans 3.60 km
  • czas 00:12
  • średnio 18.00 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Park z chorągiewkami

Wtorek, 29 września 2020 · dodano: 28.01.2022 | Komentarze 0

(wpis z 2020)

Nadawanie Morse'em przy pomocy chorągiewek.



Liczenie kłódek na mostku



Zimowity








  • dystans 3.95 km
  • czas 00:20
  • średnio 11.85 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Ekopark z chorągiewkami

Poniedziałek, 28 września 2020 · dodano: 09.01.2021 | Komentarze 7

(wycieczka z 28 września 2020)

Na ostatniej zbiórce zuchowej (z całym hufcem)  jednym z zadań było przekazanie i odebranie wiadomości alfabetem Morse'a przy pomocy chorągiewek. Klusce bardzo się to podobało, więc z własnymi chorągiewkami ruszyliśmy do Ekoparku nadawać wiadomości.

kropka



kreska



koniec (litery, wyrazu, wiadomości)



"Jestem głodna, przyślijcie jedzenie."



Korzystamy z tego, że EkoPark jest otwarty i że można skorzystać z siłowni (za miesiąc siłownie plenerowe i cały EkoPark zostaną zamknięte).




Ogrodzenie EkoParku jest dosyć proste, nie ma co nawet porównywać z ogrodzeniem Parku Bajka w Błoniu. Ale za to zostało obsadzone roślinkami, miejmy nadzieję że ładnie się rozrosną tworząc żywopłot oparty na metalowej siatce.

Jest więc trochę kwiatków, które można pofocić.



Jeszcze takie kwitły (i owocowały)





I takie




Po przekwitnięciu ma fryzurę jakby piorun strzelił w rabarbar.




Puk, puk otwierać! Co u diaska, jak się do tego wchodzi? Po długich próbach w końcu pszczole udało się wślizgnąć do środka.









  • dystans 20.70 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 01:10
  • średnio 17.74 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu na zbiórkę

Sobota, 26 września 2020 · dodano: 28.07.2022 | Komentarze 0



  • dystans 58.00 km
  • 1.50 km terenu
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Na wydmy i do biblio

Czwartek, 24 września 2020 · dodano: 28.07.2022 | Komentarze 0



  • dystans 17.44 km
  • 6.00 km terenu
  • czas 01:25
  • średnio 12.31 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Modlin - Dzień bez Samochodu 2020

Wtorek, 22 września 2020 · dodano: 27.12.2020 | Komentarze 10

Od paru lat regularnie korzystamy z darmowej komunikacji w Dzień bez Samochodu (22.09), by wybrać się na krótszą, lub dłuższą wycieczkę kolejową. Wycieczka jest zwykle na wschód, bo darmowe są przejazdy Kolejami Mazowieckimi, WKD, SKM i ogólnie komunikacją miejską w Warszawie.

Jeśli wycieczka jest na zachód, to najdalej do Skierniewic, bo dalej obchodzony jest Dzień Dyskryminacji Pasażerów bez Samochodu - w ŁKA i u wielu innych przewoźników w kraju przejazd jest za darmo, ale tylko dla osób z dowodem rejestracyjnym samochodu. W Warszawie i na Mazoowszu przejazd jest natomiast za darmo dla wszystkich, dlatego zwykle nasza wycieczka obejmuje przejazd przez węzeł warszawski.

Tym razem postanowiliśmy się machnąć z Kluską do Modlina. Najpierw dojazd do Warszawy i przesiadka na Zachodniej - idziemy na peron 8, który jeszcze parę lat temu był osobnym przystankiem kolejowym Warszawa Wola. Jako ciekawostkę dodam, że obecnie (po remoncie kolei obwodowej i dobudowaniu nowych przystanków) nazwę Warszawa Wola nosi dawny przystanek Warszawa Kasprzaka, a Warszawa Kas... a nie, takiego już nie ma. Za to dawny Warszawa Koło przemianowano na Warszawa Młynów, a nazwę Warszawa Koło nosi teraz nowo wybudowany przystanek. Proste, prawda?


W każdym razie z peronu drugiego na peron 8 musimy kawałek przejść.




Peron po remoncie. Akurat stały dwie SKMki.

Czekając na pociąg i słuchając komunikatów z głośnika, wymyśliliśmy kolejowy rap. Zaczęło się od "WuKaDeee" w charakterystyczny sposób przeciąganego (kto był na Zachodniej, to wie o co chodzi), a potem poszły kolejne zwrotki. Oczywiście sam zapis nie oddaje charakteru, trzeba to zaśpiewać... no ale trudno:

WKD, SKM, pospieszne
Koleje Mazowieckie

Elf, Flirt, Impuls,
piętrusy

Kibel, kibel, kibel,
En57!



W końcu przyjechał nasz pociąg, załapaliśmy się na nowego Flirta, którego dostawy do Kolei Mazowieckich trwają od kilku miesięcy.




Jeśli chodzi o przewożenie rowerów, to jest to sześć wieszaków. My oczywiście nie wieszaliśmy, nie będziemy wieszać załadowanych rowerów, nie chcieliśmy zdejmować też sakw, które potem musielibyśmy przy wychodzeniu z powrotem montować. Na szczęście wsiadaliśmy na stacji początkowej i wieszaki nie były zajęte, toteż mieliśmy miejsce na oparcie rowerów... samych rowerzystów też jakoś dużo nie było.




Zresztą niektórzy nie mogli trafić do rowerowego, bo oznaczenie na szybie nie jest zbyt dobrze widoczne z daleka (potem przy innym pociągu widzieliśmy jakąś parę, która wsiadła gdzie bądź, bo nie mogli znaleźć rowerowego). Prawdę mówiąc, teraz w KM najlepiej rowerowo są oznaczone niektóre kible, gdzie są wielkie czarne rowery na malaturze, które są widoczne z daleka (dla przykładu oto foto)



Ewentualnie można jeszcze tutaj wstawić rowery, ale trzeba tam trafić, bo tu już nie ma oznaczeń z zewnątrz.



Część takich Flirtów ma w przyszłości też trafić na naszą trasę, z czego nie jest jakoś zachwycony, właśnie ze względu na rozwiązania dotyczące przestrzeni do przewozu rowerów. Obecnie u nas można spotkać Impulsy (tutaj wpis z opisem i zdjęciami) i są one wygodniejsze dla podróżnych z rowerami. Teoretycznie stojaków jest tyle samo (sześć), ale są one w dwóch miejscach jednostki, więc jest mniejsza szansa że trzeba będzie lecieć do nich przez pół peronu... poza tym są nieco lepiej oznaczone, takie znaczki są na szybach dwóch drzwi w sąsiedztwie stojaków (co ma jednak ten mankament, że nie wiadomo przez które drzwi lepiej wejść). W praktyce w Impulsie da się jeszcze umieścić dodatkowe 1-2 rowery pod stolikiem przy jednym ze stojaków, a ponadto jak nie zaczepiać o stojaki, to w każdej miejscówce da się oprzeć większą ilość rowerów.

Docieramy do Modlina




Widzimy w peronach Elfa, Elfem będziemy wracać. Jest to pociąg lotniskowy, który jeździ z Lotniska Okęcie (im. Chopina) do Modlina, gdzie pod samo lotnisko podwozi ze stacji autobus.



Przed dworcem kolejny pojazd w barwach Kolei Mazowieckich - autobus lotniskowy.



Ruszamy na twierdzę - Brama Ostrołęcka, kiedyś dało się przesmyrgnąć przy niej pieszo lub rowerem, od ładnych paru lat to przejście jest zamknięte, tak więc podjechaliśmy od drugiej strony, wjechaliśmy potem pod górę do wjazdu do twierdzy, a potem zjazd nad rzekę i lądujemy po drugiej stronie bramy.



Kluska się zaciągnęła do Flotylli Wiślanej - w tle Bugonarew (ale według oficjalnego nazewnictwa - Narew) i Most Pancera na niej, most kolejowo-drogowy, który dziś dwa razy pokonujemy pociągiem.



Chomik, albo inna świnka morska na spacerze.



Stacja gołębi pocztowych cały czas jest w remoncie.



Zaraz docieramy do cytadeli (od strony rzeki), którą tworzą koszary - tutaj nad nimi wznosi się Wieża Biała.



Na pierwszym planie elektrownia.



I okolice.




Na brzegu Bogonarwi.




Ziemna zjeżdżalnia.



Muszla szczeżui oblepiona racicznicami.



Jedziemy dalej drogą między koszarami, a rzeką. Koszary mają ponoć długość 2250m i są określane (min na tablicy z fotki poniżej) jako "najdłuższy budynek wojskowy w Europie", a czasem można spotkać nawet twierdzenie że "najdłuższy budynek w Europie"... moim zdaniem to taka gadka turystyczna, bowiem budynek nie ma ciągłości (przynajmniej w części nadziemnej), są dwie przerwy dzieląca koszary na dwie części - południową nadrzeczną i północną. Ta pierwsza ma poniżej kilometra, ta druga ponad.

Nie zmienia to faktu, że koszary są imponująca budowlą, obecnie na odcinku do Bramy Napoleona krzaki zostały wycięte, przez co budynek jest lepiej widoczny.



Tablica (powiększenie po kliknięciu w fotkę). Właśnie takie tablice zostały poustawiane w ostatnich latach w Modlinie w pobliżu niektórych obiektów.



Jest i Brama Napoleona, obok jest zjazd, który prowadził do nieistniejącego mostu prowadzącego na Wyspę Szwedzką.




Nowiutki mura, jest na nim data 2020.





Zejście nad Bugonarew przez kojec/kaponierę Meciszewskiego.




Widok na spichlerz na Kępie Szwedzkiej (Wyspie Szwedzkiej).



W rzekę wybiega ostroga, która oddziela wody Wisły i Budonarwi, łączą się one na końcu ostrogi. Tak właśnie wygląda ujście Narwi do Wisły.




Na pierwszym planie Bugonarew, na drugim na ostrogą Wisła, na trzecim za wyspą reszta Wisły.



Jedziemy dalej wzdłuż rzek - nad nami elewator.



Docieramy do 551 kilometra Wisły.



Podjechaliśmy tu przeserwisować skrzynkę lavinki, bo z logów wynikało, że sporo się tu działo i rzeczywiście, znaleźliśmy skrzynkę w... rękwiczce roboczej, a składały się na nią: nakrętka pozostała z jednej z poprzednich reaktywacji, dwie kinderki i pojemniczek z logbookiem i jakimś fantem. Na pierwszy rzut oka widać było, że skrzynka z historią, zastanawialiśmy się, czy aby tak jej nie zostawić,, ale ostatecznie zainstalowaliśmy nowy pojemnik.



Korzeniowa plątanina.



Nad rzeką



Z lewej Most Pancera na Narwi.



A z prawej most na Wiśle.



Potem wracamy, opuszczamy nadbrzeżną część i wjeżdżamy do centralnej części twierdzy.

Tym razem jedziemy do Bramy Dąbrowskiego, do której prowadził most, a po którym pozostały filary. Okolica została wykoszona z krzaków, dzięki czemu filary są lepiej widoczne, ale niestety straciły też na uroku.



Kiedyś był to tunel ceglano-roślinny, tak jakby ruiny w dżungli. Zwłaszcza jesienią było klimatycznie. Teraz jest jakoś tak... łyso, mogli część zarośli zostawić, ech.




A oto i brama od strony zewnętrznej



I wewnętrznej



Oraz wnętrze bramy.



Przerwa na wątek przyroniczy, spotykamy tutaj ćmę, która nazywa się: Szczerbówka ksieni



Szlaki, drogowskazy... ależ tu się turystycznie zrobiło, kiedyś sami musieliśmy odnajdywać drogę do odpowednich miejsc i wyszukiwać ich nazwy.



Początkowo jeździliśmy po twierdzy na takiej mapie, która nadawała się na dojazd do Modlina, ale po samej twierdzy trzeba było trochę pobłądzić.



Później jak dorwałem dokładniejszą mapkę, sprawa już była prostsza (zwłaszcza że i w samej twierdzy nieco się orientowałem).



Brama Północy (a za niej wieża z zabudowań koszar).

Żeby pokazać czym była początkowo jazda po Modlinie bez mapy, wspomnę że kiedyś podczas wycieczki ze znajomymi, dojechaliśmy do bramy właśnie od tej, zewnętrznej strony, a po drugiej stronie zobaczyliśmy kompleks koszar. Więc przeciągnąłem całą grupę (z rowerami) przez górę bramy - górą. Tak więc należało najpierw wrypać ostrą skarpą na szczyt bramy (wejść jak wejść, ale wciągnąć te kilka rowerów, to nie była prosta sprawa), a potem zrypać się z drugiej strony, po to by kilka chwil później odkryć, że niepotrzebnie się tam wspinaliśmy, bo naokoło biegła droga.



Widok z bramy na koszary.




Rawelin przed bramą, osłaniający ją przed bezpośrednim atakiem.



A w środku bramy... czyżby portal-teleporter do stolicy?



Tym razem nie pokonujemy trasy wsponaczkowej, tylko objeżdżamy drogą i trafiamy do Bramy Kadetów (brama w pierścieniu koszar, wiodąca na dziedziniec).




Tu się zrobiło jeszcze bardziej urystycznie ( ludzi było najwięcej na naszej dzisiejszej trasie).



Przebudowana prochownia, ale nie udało się zajrzeć do środka, bo czynna tylko w weekendy.





Przed nią ławki, które mają chyba udawać okopy... no, gdyby były głębsze.



Na górze taras widokowy.



Pamiątkowa
- O, jaki mały czołg.
- lavinka, to jest tankietka.
- Ma lufę? Ma! No to czołg.
- Taki kieszonkowy czołg to się nazywa tankietka.



Jak jest czołg, to obowiązkowo trzeba wejść na lufę, a jak jest tankietka, i taka lufa karabinu maszynowego, to przynajmniej Offca wejdzie (w przypadku Offcy, przynajmniej nikt nie wyskoczy "złaźcie z tego czołgu", co nam się nieraz zdarzało).



TK-1? TK-1 do był prototyp i do tego otwarty od góry, do seryjnej produkcji weszła TK-3 (z zabudowanym nadwoziem) i to miała być raczej rekonstrukcja właśnie TK-3, ale jeśli rekonstrukcja różnych elementów jest równie wierna jak nazwy...



Brama Poniatowskiego




Zachodni kraniec koszar z Wieżą Czerwoną i kolekcją betonowych zapór przeciwczołgowych.




Mała figurka Baśki Murmańskiej, niedźwiedzicy który trafiła do Modlina z żołnierzami z Murmańska.



Kluska zachwyciła się małą Basią.



To był czas się zbierać na pociąg, powoli zbliżał się zmierzch, po drodze na dworzec odwiedziliśmy jeszcze dużą Baśkę pod CITem.



W rejonie dworca, ponieważ mieliśmy zapas do pociągu, to obfociłem min. NMkę, czyli Nowodworski Rower Miejski (Modlin administracyjnie jest częścią Nowego Dworu Mazowieckiego).




Nieco krzywe stojaki rowerowe (w tle dwóch chłopaków zwracających NMkę).



A przy samej kładce na peron - samoobsługową stację naprawczą.




Części narzędzi już brak.



Tak jak wspomniałem wracaliśmy Elfem, w którym jest niewiele miejsca na rowery - te trzy wieszaki.




Jeszcze przesiadka na Wschodniej i jesteśmy w domu.







  • dystans 24.40 km
  • czas 01:05
  • średnio 22.52 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Po mieście

Poniedziałek, 21 września 2020 · dodano: 27.12.2020 | Komentarze 1

Wietek (sp. Leptidea)

Wietek gorczycznik (Leptidea sinapis)
lub
Wietek irlandzki (Leptidea juvernica)

czasem są wspominane jeszcze dwa gatunki, ale ponoć obecnie w Polsce nie występują, choć do L. reali różne  informacje na różnych stronach można spotkać:
Wietek Reala  (Leptidea reali)
Wietek morsei (Leptidea morsei)

przeczytaj o motylu na stronach:
- Insektarium
- Wikipedia - L. sinapis
- Medianauka - L. sinapis / L. juvernica
- Świat Makro
- Lepidoptera.eu - L. sinapis / L. juvernica
- LepiWiki - L. sinapis / L. juvernica




A po drodze na łące jeszcze udało się złapać mniejszego przedstawiciela bielinkowatych - był to wietek. Z wietkami jest tak, że one są bardzo podobne, o ile udało mi się ustalić, u nas w grę wchodził wiete gorczycznik i wietek irlandzki, ale żeby je odróżnić, trzeba by go złapać i dokładnie przebadać, po zdjęciu się nie da.

Niech więc będzie po prostu wietek.
















wiosna 2023



















pokolenie letnie







  • dystans 16.67 km
  • 2.00 km terenu
  • czas 00:58
  • średnio 17.24 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Leśno-szałasowo-namiotowo-grzybowo

Niedziela, 20 września 2020 · dodano: 05.10.2020 | Komentarze 12

Wypad z Kluską do lasu, do jednej z naszych miejscówek szałasowych, a dokładnie miejscówki głazowo-szałasowej.




Kluska obowiązkowo ze swoim nowym namiotem i sama go rozbija.



No, prawie sama:
- Potrzymaj no mi maszty.



Stary dowcip przy rozbijaniu namiotu (wymyślony na jakimś wyjeździe kilkanaście lat temu):
- Masz ty śledzia?



Jeszcze tylko narzucić tropik, położyć instalacje (tym zajmuje się owca):

Elektryka prąd nie tyka,
A jak tyknie, to elektryk fiknie.



Inspekcja skrzynki - pilnuje jej pomrów. Tak w ogóle to jest świetna miejscówka dla miłośników ślimoli, przy lub na skrzynce zawsze się znajdzie jakieś pomrowy.



O tej porze roku obowiązkową pozycją w lesie są grzyby, dziś zebrałem symboliczne ilości (dorzucę do prawdziwków zebranych dzień wcześniej):

- 2 kozaki
- 2 kurki
- 2 czubajki
- 1 prawdziwek

Kozaki




Kurki



Czubajka (muchomor rdzawobrązowy)



Nie zbierałem surojadek, czyli gołąbków:




O, a ta jak się zamaskowała.



Szwarcgołąek... nie mam pewności, czy to na pewno jest gołąbek, bo dokładnie nie sprawdzałem.




W temacie czarnych charakterów - lejkowiec dęty (jadalny).



I jeszcze czarny żołądź.



Tęgoskór



kolonia trującej maślanki




Kolekcja muchomorów, Kluska bardzo się ucieszyła ze znalezienia muchomora czerwonego, co by nie mówić, jest to bardzo ładny grzybek.




I jeszcze taki (zazwyczaj nie bawię się w dokładną identyfikację muchomorów, niektóre są zbyt podobne), może to być muchomor plamisty (trujący, czy twardawy (jadalny, albo jeszcze inny.



To też chyba jakiś muchomor.



A tego znam dobrze - muchomor zielonawy (sromotnikowy).



A to nie pamiętam jak oceniłem na miejscu, czy bardziej jako muchomor sromotnikowy, czy cytrynowy.



I jeszcze taki grzybek z "ogródka grzybowego" przy szałasie.





  • dystans 44.00 km
  • 8.00 km terenu
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Wysyp prawdziwków

Sobota, 19 września 2020 · dodano: 03.10.2020 | Komentarze 7

- prawdziwki - 92
- zajączki - 8
- kanie - 5
- kozaki - 4 (2 czerwone, 2 brązowe)
- podgrzybki - 1



Rekonesans w lesie przekonał mnie, że grzyby w lesie są, tak więc nie przegapiłem całkiem wrześniowej pogody grzybowej. Pojechałem więc dalej na większe grzybobranie. Na dróżce wiodącej w moje ulubione rejony grzybowe, spotkałem jadącego z naprzeciwka starszego pana, który miał w koszu czubato podgrzybków. Z jednej strony to dobra wiadomość, bo oznacza że grzyby faktycznie są, a z drugiej... mógł ogołocić którąś z moich miejscówek (aczkolwiek wyglądało raczej na to, że wcześniej skończyło mu się miejsce, niż grzyby w lesie).

Początkowo grzybobranie przebiegało bez rewelacji - parę prawdziwków (same łepki, bo nóżki robaczywe), trzy kozaki, symboliczny podgrzybek, kilka zajączków (nierobaczywych!), ze dwie-trzy kanie.

kozaki





zajączki




Taki o grzybek... kiedyś go chyba nawet identyfikowałem, ale nie pamiętam co to.





kania



Trafiam w dwóch miejscach na spore ilości opieniek. Mam zamiar wrócić po nie i osobno zebrać te ładniejsze łebki do marynowania... ale na koniec jestem tak obładowany, że nie wiem  czy bym się zabrał z nimi... a nawet jeśli, to stwierdziłem, że nie dam rady obrobić się z tymi grzybami i zostawiam opieńki w lesie.







I tak sobie zbieram, wpadają kolejne prawdziwki, mam ich już ze 16... WTEM! Trafiam na miejsce, gdzie w promieniu kilku-kilkunastu metrów zbieram 30 prawdziwków (po odrzuceniu tych robaczywych), spora część nawet ze zdrowymi trzonkami.






Dalej już prawie same prawdziwki - po zajączki się nawet nie schylam (i tak większość robaczywa), znalazłem jednego kozaka, kilka kań... a prawdziwków luzem rosnących nieco ponad 20. Poza tym trafiam na dwa kolejne zgrupowania - w drugi 8,5, a w trzecim (zdjęcia poniżej) 17 sztuk. Ponad połowę prawdziwków zbieram w tych trzech miejscach.





Na koniec jeszcze pół garstki jeżyn.



Wydaje mi się, że mamy już wyłonionego Grzybiarza Roku 2020 - otóż pewien pan z miasta Łodzi (nie huann), który twierdził że dobrze zna się na grzybach, postanowił spróbować muchomora sromotnikowego (zielonawego), żeby porównać z kanią. Zjadł trzonek muchomora i oczywiście wylądował w szpitalu z zatruciem. Przeżył tylko dlatego, że pomylił muchomory i zamiast zielonawego zjadł plamistego.

Nie wiem, czy ta wiadomość jest prawdziwa, ale jest tak absurdalna, że jest to nawet możliwe... nie wiemcz czy jakiś dziennikarz by coś takiego wymyślił. Swoją drogą ciekawe dlaczego trzonek? Może znalazł informację, ze najwięcej toksyn jest w kapeluszu? Ale taka próba nie ma sensu o tyle, że trzonek może się różnić smakiem od kapelusza... no, ale kto by wymagał logiki od kogoś kto celowo zjada muchomora sromotnikowego.

Inna sprawa, że powtarzana jest bzdura o tym, że muchomor zielonawy jest podobny do kani i z nią mylony... moim zdaniem jest to niemożliwe i  jeśli jest mylony, to gołąbkami (tymi zielonymi), ponoć też z gąskami, czy z pieczarkami (jak młody i słabo wybarwiony). Wydaje mi się, że ten mit jest wręcz szkodliwy, bo ludzie co najwyżej słyszą że jest podobny do kani... a powinno być trąbione z jakimi grzybami najłatwiej go pomylić ( taka informacja jest dostępna, ale dużo rzadziej), zwłaszcza że to najbardziej niebezpieczny grzyb w Polsce.

A z czym można pomylić kanię? Na przykład z muchomorem czerwieniejącym (jadalny), fotka poniżej)... do muchomora czerwieniejącego jest podobnym kilka innych muchomorów (faktycznie trujących), więc od biedy i z kanią można je ewentualnie pomylić (choć trzeba się słabo znać na kaniach, bo znając jej cechy charakterystyczne, naprawdę trudną ją z czymkolwiek pomylić... albo kosić grzyby zupełnie bez sprawdzania).



Można też pomylić z czubajką czerwieniejącą (też jadalna).



Ale z muchomorem sromotnikowym? Nawet biorąc pod uwagę, że wygląd grzybów jest bardzo zmienny w obrębie jednego gatunku, to co najwyżej z gąskami i gołąbkami można go pomylić (zwłaszcza młode egzemplarze).



A na koniec mała zagadka - kania, czy nie kania?





  • dystans 25.50 km
  • 10.50 km terenu
  • czas 01:14
  • średnio 20.68 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Krótki wypad do lasu

Piątek, 18 września 2020 · dodano: 29.09.2020 | Komentarze 6

- 7 kań
- 4 maślaki
- 3 czubajki
- 2 kurki
- 1 łepek prawdziwka

Taka tam rundka po pobliskim lesie, a przy okazji zobaczyć jak sytuacja z grzybami... nie miałem ostatnio czasu wybrać się na grzyby, a ostatni deszcz padał chyba ze dwa tygodnie wcześniej, w lesie zaczęło się robić sucho i obawiałem się że już nie załapię się na grzyby.

Rekonesans wykazał, że coś tam jest - szczególnie z kań się ucieszyłem. Jeśli chodzi o resztę, to za mało by cokolwiek z nich zrobić, ale coś tam jest, zatem można wybrać się gdzieś dalej i dozbierać, bo tutaj więcej grzybiarzy niż grzybów.

Kanie na kolację i śniadanie





Maślak




Kurki



Prawdziwek



Zajączek (wszystkie zajączki były robaczywe)





Gołąbki







Jakaś purchawka



No i muchomory




Żeby nie było, że we wpisie same grzybki