teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108236.15 km z czego 15464.75 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.90 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2014

Dystans całkowity:590.93 km (w terenie 82.75 km; 14.00%)
Czas w ruchu:33:23
Średnia prędkość:17.70 km/h
Maksymalna prędkość:37.80 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:65.66 km i 3h 42m
Więcej statystyk
  • dystans 35.02 km
  • 12.50 km terenu
  • czas 01:55
  • średnio 18.27 km/h
  • rekord 37.80 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Szybko, na jednym kole

Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 30.03.2014 | Komentarze 1

Plany się zmieniały, co chwila była inna wersja i opcje... Generalnie stanęło na tym, że do 13ej mamy wolne, bo babcia z wujkiem zabierają Kluskę na spotkanie rodzinne, ale potem, wujek wraca podrzucić nam Kluskę. Pogoda taka, że ciężko usiedzieć w domu, ale gdzie by tu pojechać mając tam mało czasu? No to może do trzech skrzynek po GeoKrety, których wpadło tam aż osiem... a przy okazji zobaczyć w jakim stanie są te skrzynki i nieco podserwisować.

No tak, tylko jak zwykle nie udało się szybko z domu wyjść, bo samo wyciąganie lavinki z łóżka trwało pół godziny, co jest chyba ociera się o rekordowy wynik. Potem trzeba było się sprężać, rozwałki i to niezbyt długie tylko przy skrzynkach, a i tak ledwie się wyrobiliśmy.







  • dystans 62.40 km
  • 15.00 km terenu
  • czas 03:36
  • średnio 17.33 km/h
  • rekord 29.50 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Wycieczka na eSeŁkę nr 4

Sobota, 29 marca 2014 · dodano: 29.03.2014 | Komentarze 3

W zasadzie mieliśmy dołączyć do Werrony na wycieczce z nowymi geokeszerami z okolic. Jednak wirus, który lavinka przywlokła z Warszawy (ma teraz szlaban na wyjazdy do stolicy) zaatakował w końcu mnie... długo się broniłem, ale jak w końcu i lavinka i Kluska i babcia stały się wylęgarniami tego paskudztwa, to stężenie tego w domu przekroczyło wartość krytyczną i poległem. Początkowo choroba miała lekki przebieg, ale wczoraj rozłożyło mnie zupełnie, już w nocy niewiele spałem i byliśmy zmuszeni odwołać wycieczkę... ale dziś rano czułem się znacznie lepiej, znaczy nadal chory ale jako tako na chodzie. No i ta pogoda za oknem. Powoli jakoś się zebraliśmy i ruszyliśmy niewiele przed południem na wycieczkę.

Kapliczka w Radziwiłłowie.





O! Pieńki! Czyli grzybki dla wariaga




Potem wbiliśmy się w boczne dróżki leśne w poszukiwaniu mogiły



Z tą mogiłą, to dłuższa historia... jakoś ciągle nie mogłem się zebrać żeby jej poszukać, bo jest tak totalnie w środku lasu i to w takim zakątku, że dosyć trudno tam dojechać... znaczy wiedzieć którymi dróżkami i gdzie skręcać. Niby jest nawet zaznaczona na mapach topograficznych geoportalu, ale nigdy nie miałem ich zgranych ze sobą.

A choć jest ona zaznaczona na mapie Bolimowskiego Parku Krajobrazowego którą nie raz miałem ze sobą, to jednak kilka innych mogił było źle na niej zaznaczonych, więc nie miałem pewności na ile dobrze jest ta zaznaczona (o dziwo okazuje się że jednak dobrze zaznaczyli)... poza tym do takiego terenu i szukania mogiły w lesie to mapa ciut za mało dokładna.



Później w przewodniku Lechosława Herza "Bolimowski Park Krajobrazowy" znalazłem taki kawałek:
W mogile na skraju lasu na pn-zach od kościoła spoczywa młody praktykant leśny. Jak opowiadają miejscowi  w 1922 r. zastrzelił się z powodu nieszczęśliwej miłości, a wcześniej  prosił, aby go pochować w tym miejscu. Przy mogile jest świerk zasadzony po jego śmierci.

I niby wszystko poprawnie, ale szukałem na skraju lasu niedaleko kościoła i nic nie znalazłem... tylko szukałem kilkanaście do stu metrów od kościoła, a mogiła jest jakieś 1,1km! I niby opis poprawny, ale wprowadza w błąd. Zresztą teraz to już nie jest skraj lasu, bo pola w mniejszym lub większym stopniu zalesione.

Pewnie bym jeszcze kilka razy przeszukał okolice kościoła, gdyby nie to, że znalazłem waypoint przy mogile na Wayypoint Game i okazało się że ta mogiła w lesie i ta opisana w przewodniku, to jedna i ta sama mogiła. A dziś wreszcie przygotowałem się przed wyjazdem na jej poszukiwania, na miejsce dotarłem bez pudło, ale trochę trwało nim udało mi się ją znaleźć, bo w okolicy jest plątanina dróżek znakomicie utrudniająca orientację wedłu mapy i satelity.



Nad Rawką okazało się, że tylko jedno przęsło mostu kolejowego zostało wyremontowane (ale przyczółki po całej szerokości)... hmmm.



Tutaj udało się złapać dwa pociągi na eSeŁce.




Dalej lavinka szukała dwóch moich skrzynek... przy drugiej spotkalismy kolejny pociąg.



Wypatrzyliśmy też kolejny podparty słup trakcji.



Jeszcze tylko fotka z dedykacją dla Panów Marianów i do  domu.


Kategoria mazowieckie


  • dystans 42.43 km
  • 8.20 km terenu
  • czas 02:31
  • średnio 16.86 km/h
  • rekord 31.50 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Wycieczka na eSeŁkę nr 3

Środa, 26 marca 2014 · dodano: 26.03.2014 | Komentarze 8

Mimo że dosyć długo jechaliśmy wzdłuż eSeŁki, to nie widzieliśmy na niej  żadnego pociągu, nie słyszeliśmy też żeby jakiś przejeżdżał... Słyszeliśmy jeden pociąg na CMK, oraz widzieliśmy pojazd techniczny (foto), zaś na wiedence trafiliśmy na żółtek przy stacji Sucha Żyrardowska.



Słup trakcyjny podparty drenianym balem



Spotkanie skrzynek




Kwiatki dla wariaga... śledziennica to pewnie od śledzia, bo występuje zwykle przy rzeczkach lub na terenach lekko podmokłych.



A jako bonus - Kluska, która dorwała się do termosu


Kategoria mazowieckie


  • dystans 133.41 km
  • 11.00 km terenu
  • czas 07:14
  • średnio 18.44 km/h
  • rekord 35.60 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Cyklogrobbing oficjalnie już wiosenny

Sobota, 22 marca 2014 · dodano: 23.03.2014 | Komentarze 25

Jak pod Teresinem jechałem śmieszką rowerową, to w pobliżu tego znaku jakiś koleś wymusił na mnie pierwszeństwo... no przecież miał zielone i ma pierwszeństwo jak skręca, czyli syndrom zielonej strzałki. A poza tym nie po to kupił samochód żeby przepuszczać pieszych i rowerzystów.



Dalej chałupka, której ostatnio nie zeksplorowaliśmy, a okazała się bardzo ciekawa, bo co najmniej dwupoziomowa na skarpie utraty i można się było w środku zgubić.



No i wreszcie cyklogrobbing, mogiłą pierwszowojenna na skarpie Bzury pod Brochowem.



Bzzz bzzz



Tradycyjne wypalanie traw :-/



Brochów



A czego tam nie ma przy tym kościele - tyle żelastwa i kamoli wszelakich wmurowanych w mury, tudzież umieszczonych na terenie - repery, pociski wszelakich kalibrów, bomby, strzemiona, gąsienice, orzełki, Poznań (armia taka), kotwice, a kamole od Jagiełły przez konfederatów barskich po Żeromskiego ;-P






Po drodze jeszcze Szopen w gablotce



A po drugiej stronie Bzury kapliczka z wakatem dla świątka




No to myk na drugą stronę Wisły



A na moście, jak robiłem zdjęcia, zaczepił mnie jakiś lokalny rowerzysta i opowiadał że w czasie budowy, zanim jeszcze barierkę zamontowali, to jakiś koleś się zagapił, spadł do wody i zginął... chciał mi pokazać tabliczkę go upamiętniającą, ale okazało się że to tabliczka budowy mostu. Krzyż jest i owszem, ale po drugiej stronie drogi.



W Wyszogrodzie odwiedziłem namierzony poprzedni cmentarz ewangelicki




A poniższy nagrobek jest o tyle ciekawy, że w środkowej części inskrypcja jest po niemiecku, a w dolnej po rosyjsku... może to było mieszane małżeństwo?





Kirkut... pomnik z 1989 (chyba, w każdym razie tabliczki z tego roku), na których jest o hitlerowcach którzy zniszczyli cmentarz. A co powiedzieć o złomiarzach którzy ukradli łańcuchy otaczające pomnik, a także bramę i furtkę wejściową? (słupy bramne wyglądały na nowe, oraz były w nich resztki zawiasów) Oraz o śmieciach rzucanych na cmentarz i zostawianych tu flaszkach z popijawy?




A tymczasem nad Wisłą zwalone drzewo z niespodzianką



Próbuję się przebić na wschód dróżkami nad Wisłą, co częściowo się udaje... od Wyszogrodu jest ok, potem znajduję ścieżkę z kładką przez jar, dalej gruntówa gorsza ale jest. Kolejnego jaru nie da się już pokonać, muszę zjechać na koszmarną DK 62. Koszmarną bo wąską - dwa TIRy ledwie się mijają, asfaltowego pobocza nie ma (choć mogłoby być, wysypali je niestety żwirem), ruch niestety duży... TIRowców z Zachodu poznaje się po tym, że czekają z wyprzedzeniem aż samochody z naprzeciwka przejadą, po czym mijają mnie zjeżdżając całkowicie na drugi pas. Nasi różnie, ale ogólnie nie jest źle. Najgorsi są ci ze Wschodu, Litwini mijają mnie o włos i jeszcze czasem obtrąbią. Ogólnie lepiej tę drogę omijać, problem w tym, że jak chce jechać wzdłuż północnej strony Wisły, to często nie bardzo jest jak (a już asfaltem to w ogóle).

A przy wspomnianej kładce.




Docieram do celu, mianowicie do dwóch cmentarzy na skarpie Wisły, które wypatrzyłem na starych mapach.



Zachodni jest w kształcie... grodziska. Kopiec otoczony fosą, a na szczycie jest jeszcze jedna fosa. W Wałach jest przerwa od północy - wejście.





Drugi to już klasyczny prostokąt, jest nawet jeden nagrobek (niestety napisami do ziemi), oraz kilka kamieni.... może któryś też skrywa pod ziemią nagrobkowe napisy.




Na skarpie są też ślady okopów



Czerwińsk sobie odpuszczam, bo chcę mieć już jak najmniej do czynienia z 62-ką  no i robi się już późno, więc jadę prosto do domu.
Kategoria mazowieckie


  • dystans 13.52 km
  • 4.80 km terenu
  • czas 00:54
  • średnio 15.02 km/h
  • rekord 25.80 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

10. dowodów na to, że Kluska jest SKPBolem

Poniedziałek, 10 marca 2014 · dodano: 10.03.2014 | Komentarze 6

1. Kompasy tatusia to jedne z fajniejszych zabawek, a jak dorwę mapę to zabawa jest jeszcze lepsza,
2. Potrafię już zdejmować przewodniki z górnej półki, a Rewasza dawno przeczytałam od deski do deski,
3. Gar ogniskowy doskonale nadaje się do siadania na nim, wspinania po nim na stolik, oraz wkładania do niego zabawek,
4. Jak na osiedlu wyłączą prąd, to bardzo fajnie się biega po ciemnym mieszkaniu w czołówce,
5. Po co iść chodnikiem, skoro można obok krzalem... znaczy przez żywopłot,
6. Osiedlowy Wierch zdobyłam z piskiem radości... cztery razy po kolei,
7. Beton, topser i rybki to moje przysmaki... mielonki mi jeszcze nie dali,
8. Sprzączki są super, umiem już zapinać pas biodrowy, ale do rozpięcia potrzebuję jeszcze pomocy,
9. Uwielbiam zakładać i chodzić w górskich butach mamy i taty, oraz wkładam im do tych butów żarcie na drogę,
10. W lesie uczę się układać patyczki na ognisko... metrówki też,

Edit: zapomnieliśmy o termosach...
11. Uwielbiam termosy, zwłaszcza kubeczki i koreczki.

Metrówka... a właściwie półmetrówka, ale w przeliczeniu na rozmiar kluskowy to tak jakby półtorametrówka ;-)

Ćwiczenie układania ogniska... na sucho, znaczy na postumencie ćwiczebnym.



Ooo! Kwiatki!



  • dystans 64.91 km
  • 4.00 km terenu
  • czas 03:37
  • średnio 17.95 km/h
  • rekord 34.40 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Aaaby wymyślić tytuł...

Niedziela, 9 marca 2014 · dodano: 10.03.2014 | Komentarze 6

Pogoda taka, że żal by było się gdzieś nie wypuścić... wyszła wycieczka z madonnami, które są u lavinki (link) więc ich tu nie wrzucam by się nie dublować.


Nawiedziliśmy ten sam urbexik, co ja sam wczoraj... tyle że wczoraj całości nie mogłem zwiedzić, bo w części imprezowała jakaś ekipa lokalsów.



Ponieważ jest astronomiczna zima, to lavinka zaliczyła jazdę po śniegu.

Kościół w Pawłowicach na skarpie doliny Utraty, ostatnia większa rozwałka na trasie, zresztą nie tylko my się tam wygrzewaliśmy na słońcu.


Jeszcze opuszczona chałupka w drodze powrotnej.




Kategoria mazowieckie


  • dystans 111.10 km
  • 11.00 km terenu
  • czas 06:02
  • średnio 18.41 km/h
  • rekord 34.60 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Wiosna śmierdzi!

Sobota, 8 marca 2014 · dodano: 09.03.2014 | Komentarze 14

Ano śmierdzi... na wsi wywożony jest obornik na pola i wali gnojówką.
A tymczasem w rowach pierwsze podbiały :-)

Cennik u pasamoników

Urbexik jakis popegieerowski, albo cuś,




Dwór w Strzyżewie.. obecnie jakieś centrum konferencyjne.

Przerwa na małą przekąskę i kawę... tylko że oblazły mnie biedronki, a jedna próbowała mi wyżłopać kawę!


Dwór w Tułowicach... i kapliczka... i pomnik po drogij stronie drogi.



Wilcze Tułowskie - obecnie ostatnia stacja kolejki sochaczewskiej... dalej się nie da.


Górki



A zapłotkiem chałupa... chwilowo ze zdjętą strzechą

Debile na quadach też już się obudzili i nie ma weekendu żeby takiego nie spotkać, albo gdzieś z daleka słychać. Ten na biedaquadzie, który mu co chwila gasł. Dodam, że tymczasem po wale jakaś babcia ostro popylała z kijkami NW po wale nad Kanałem Kromnowskim i Bzurą... no ale ten koleś pewnie by nie wytrzymał tempa i odpadł z wywieszonym jęzorem na pierwszym zakręcie.

Widoczki z wału



Gdzieś tam jest ujście Kanału Kromnowskiego do Bzury... no ale na koniec kanał przekształca się w jakiś meander, albo jakieś starorzecze, a i Bzura się rozdziela i diabli wiedzą gdzie co wpada i płynie, zwłaszcza że woda w kanale stała i w ogóle był w nim niski poziom i waliło szlamem jak przy stawie ze spuszczoną wodą. A może to bardziej z Bzury teraz woda do kanału wpadała? A z bliska trudno teraz zbadać ze względu na podmokłości.

A przyjechałem tutaj tropić kolejne ślady rowów przeciwczołgowych.



Na koniec okienko pewnego spichlerza z drogi powrotnej

Kategoria mazowieckie


  • dystans 101.36 km
  • 10.50 km terenu
  • czas 05:46
  • średnio 17.58 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Przystanek Łowicz

Niedziela, 2 marca 2014 · dodano: 03.03.2014 | Komentarze 16

Poranek był mglisty, mokry, ale przynajmniej nie padało... wiał wiatr z SE, a więc w plecy, dlatego jechało się jak na skrzydłach, jedynie gdy miałem jeden krótki odcinek, gdzie musiałem wykręcić na E, poczułem że wiatr jest upierdliwy i dosyć zimny. ICM prognozował na dziś dwie górki wiatrowe, a pomiędzy nimi dołki... nie zupełnie bezwietrzne, ale jednak wiatr miał być nieco lżejszy. Miałem nadzieję że w drodze powrotnej trafię na taki właśnie dołek.

Zahaczyłem o cmentarz ewangelicki w Karolewie. Kiedy już tu byłem, ale wtedy był zakrzaczony i niełatwo było go znaleźć... po analizie napisów na nagrobkach, stwierdziłem że jest to cmentarz ewangelicki, ale z kilkoma nagrobkami z pierwszej wojny (okazało się, że słusznie). Ale potem zapomniałem gdzie natrafiłem na ten cmentarz i próbowałem go odnaleźć.. w Mistrzewicach miejscówka prawie pasowała, ale okazało się że to nie to. A tutaj jakoś ciągle nie było okazji podjechać, albo o tym zupełnie zapominałem. Dziś się udało, okazało się że cmentarz został ostatnio częściowo uporządkowany, nagrobki zebrane w jednym miejscu i ogrodzone.



Kapliczka po drodze



Dalej postanowiłem spróbować się przeprawić mostkiem na Bzurze, który znalazłem na mapach i satelicie. Zastanawiałem się czy jest przejazd i czy nie trzeba będzie się cofać do mostu drogowego... ale okazało się, że most jest, dojazd jest z obu stron i że wędkarze licznie tu zjeżdżają. Zakątek ładny, ale ze względu na obecność ludzi, zaśmiecony. A przejazd okazał się rozjeżdżony wertepiasto-błotnisty... jako klimatyczny skrócik niestety taki sobie.



No dobra, witamy w Łowiczu :-)


Podjechałem na cmentarz wojenny z 1939

A te wszystkie krzaki za nim to cmentarz prawosławny... na nim utknąłem na dłużej. Więcej zdjęć z niego w albumie, z dedykacją dla wariaga ;-)


Jadę na drugą stronę Bzury, aż tu nagle!


Park Błonie nad Bzurą

Pomnik... swoją drogą, przy pomniku są szeeerokie schody na wał, ale żadnej pochylni dla wózków nie zrobiono... no bo po co? Jak ktoś wlazł z wózkiem przy moście, to niech teraz sobie zapindala do jedynego wjazdu. Normalnie w dupach się  ludziom przewraca, chcieliby w kilku miejscach włazić i złazić z walu, myślą że to dla nich ten park zrobiliśmy.

Na wspomnianym wjeździe na wał wjeżdża szlak rowerowy i gdy dojeżdża się nim do szosy, jest kolejny zgrzyt... szlak biegnie dalej prosto wzdłuż Bzury, ale nie zrobiono nań jakiegokolwiek zjazdu... przez szosę się nie da, bo barierki, trzeba stromo w dół wałem, wyrąbaną na dziko ścieżką (ta wyrwa z prawej).

Mam też teorię odnośnie tego ślepego zakończenia, może tak jest specjalnie żeby utrudnić dostęp do ruin zamku? Bo z tymi ruinam toi jest niezły numer, sądząc z komentarzy, niewykluczone że to był lepszy przekręt (link) i lepiej o nich zapomnieć, a nie ułatwiać dojście.. Na terenie jakieś budy, jakieś budowle zrobione trochę po partyzancku, ogólnie dosyć słabo.


Wejście też jest w dosyć głupim miejscu zrobione  (to jest to po lewej)

Właściciel ustalił ceny z kosmosu (przypominam, że są to ruiny i może jakaś ekspozycja w nowowybudowanym budynku), chyba po to żeby nikt nieproszony mu się po terenie nie kręcił. No dobra, a o zamku poro informacji jest tutaj.

A teraz tytułowy Przystanek Łowicz (więcej zdjęć wrzucę wkrótce na blog pocztówkowy)

I inne łowickie klimaty





Takie coś na terenie zespołu szkół

A obok kościół klasztoru Dominikanów

Na ogrodzeniu JP... Jan Paweł II?

Nie! Józef Piłsudski ;-)

Kilka łowickich reperów itp.



Jeszcze trochę murali


A tymczasem od frontu


Udało mi się złapać jakiś uliczkowy kadr bez samochodów... ale mnie w Łowiczu na tych brukach wytrzęsło!



Upamiętnienie wizyty Kościuszki w Łowiczu


Stary Rynek jest cały zamieniony w parking :-/

Jeszcze poczta konna... czynna w wolne soboty


Pod basztę niestety nie dało się bezpośrednio podejść... bo plac zabaw na którego terenie się znajduje, jest zamknięty na cztery spusty i jedną kłódkę. Co z tego że w słoneczne dni jest teraz sporo dzieciaków na placach zabaw (a nawet w dni pochmurne, wietrzne i zimne pojedyncze się bawią)... jest zima i dzieci trzeba trzymać w domu, a nie po placach zabaw włóczyć.


Wyjeżdżając z Łowicza czuję klimat węzła kolejowego (stąd tory odchodzą w czterech kierunkach), przez lub pod torami przejeżdżam 4,5 raza (pół, bo ostatni przejazd był jeden, ale tory już się rozgałęziły)... na tym wiadukcie widać, że został zbudowany na linię dwutorową, mimo że obecnie jest jeden tor.



Szukam jeszcze cmentarza pod Arkadią, którego kiedy nie udało mi się zlokalizować... chyba dlatego że ten prześwit wziąłem za skraj lasu i zawróciłem. Okazuje się, że jest to mały, użytkowany do dziś cmentarzyk mariawicki, malowniczo położony w środku lasu. Ponoć najstarszy grób jest z 1916, ja znalazłem z lat 1920. (o cmentarzu).

Stopik przy kościele w Nieborowie

Tu też wmurowali po wojnie łuski pocisków (podobnie jak w kościół w Bolimowie).

Natomiast zastanawia mnie tabliczka na ogrodzeniu kościoła... co zostało sfinansowane?

A wracając chyba jednak  załapałem się na górkę wiatrową (w Bolimowie flagi na rnku powiewały jakby bardziej niż rano). W pewnym momencie łapy tak mi zmarzły, że musiałem wyjąć z sakw i założyć zimowe, genderowe rękawiczki.


  • dystans 26.78 km
  • 5.75 km terenu
  • czas 01:48
  • średnio 14.88 km/h
  • rekord 26.60 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Leniwe popołudniowe kręcenie

Sobota, 1 marca 2014 · dodano: 01.03.2014 | Komentarze 6

Na początek orzełek dla wariaga, co by mógł pokombinować nad nim zanim zobaczy resztę (w dalszej części wpisu).

A teraz lecimy...jedziemy znaczy z krajobrazem mazowieckim


Mazowiecka droga... łaciata jak mazowieckie krowy

Kapliczka z wykuszami... a może młodymi pączkującymi kapliczkami?

Wycieczka bez cyklogrobbingu jest jak... no jak wycieczka bez cyklogrobbingu.



Mapka... kiedyś była też na cmentarza taka, ale z kamienia... ale ktoś ją rozwalił.

Kapliczka zamaskowana... latem to jej w ogóle nie będzie widać


Trochę wertepu... tu jest znośnie, ale dalej odcinki utwardzone gruzem lavinka trochę sklęła.

I jeszcze krzyż w akacji