teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108816.95 km z czego 15571.85 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2019

Dystans całkowity:726.92 km (w terenie 86.30 km; 11.87%)
Czas w ruchu:42:26
Średnia prędkość:17.13 km/h
Maksymalna prędkość:41.80 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:34.62 km i 2h 01m
Więcej statystyk
  • dystans 36.89 km
  • czas 02:30
  • średnio 14.76 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście

Sobota, 31 sierpnia 2019 · dodano: 03.09.2019 | Komentarze 0

Wizyta na Bielniku, gdzie trwa renowacja lokomotywy spalinowej 409Da 271. Jest już odmalowana, ale jest jeszcze trochę detali do rekonstrukcji - na przykład lampki z przodu są już zrekonstruowane, a z tyłu jeszcze nie, podobnie logo producenta (Zastal) wymaga jeszcze odmalowania (albo doczyszczenia), zakładam też że numer lokomotywy również wróci na jej boki.

Fotki lokomotywy sprzed renowacji, a konkretnie z 2018 można zobaczyć w innych wpisach na blogu - zimą, latem, jesienią.








Len w doniczkach raczej nędzny, ale udało się trafić na kilka kwiatów i to akurat w dobrym miejscu by sfocić razem z lokomotywą.




Mając na świeżo fotki lnu, postanowiłem zobaczyć czy pobliskie mozaiki jeszcze są i na ile wiernie są odwzorowane kwiaty (jeszcze kilka fotek można zobaczyć we wpisie Polski Len).




A tymczasem w parku zaczęły kwitnąć zimowity



A poza tym zauważyłem wbetonowane kółka zębate, hmmm byłem w tym miejscu parę razy i ich nie widziałem, ale fakt że można przegapić.










  • dystans 49.70 km
  • 1.10 km terenu
  • czas 02:30
  • średnio 19.88 km/h
  • temperatura 31.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Upalnie po bibliotekach

Poniedziałek, 26 sierpnia 2019 · dodano: 01.09.2019 | Komentarze 11

Musiałem podskoczyć do biblioteki w Grodzisku, by oddać książkę  (już raz przedłużałem termin zwrotu i nie mogłem więcej). Niestety zrobiło się upalnie, miałem jeszcze kilka dni rezerwy, ale zapowiadało się że będzie jeszcze goręcej, więc nie było co zwlekać... Oczywiście, jakby co to mogłem awaryjnie podskoczyć pociągiem, ale a opcja była ostatecznością.

Ruszyłem rano, żeby załapać się na poranny chłodek... w cieniu było przyjemnie, dodatkowo jadąc pod niezbyt silny wiatr miałem dodatkowe chłodzenie. No, mogłem się zebrać z godzinę wcześniej, ale się nie zwlokłem.

Po drodze jaskółki przygrywały mi na strunach linii minimalnego napięcia.






W Grodzisku krótki stopik na skwerku (z mapy wynika, że zyskał nazwę Park Piłsudskiego), który parę razy mijaliśmy w czasie remontu, a ostatnio nawet po remoncie, ale było za ciepło i Klu była za zmęczona by się już zatrzymywać. Dziś postanowiłem obfocić Układ Słoneczny, czyli kamienne planety osadzone w trylince, która symbolizuje ciemną i jasną materię.

Z ulicy widać było Jowisza.






Niestety po dokładnym obejrzeniu okazało się, że nie jest to Układ Słoneczny, co najwyżej jakiś inny układ planetarny, co sugeruje kołowa kompozycja... sama ilość kul (szesnaście) nie jest argumentem ostatecznym, bo mogły być doliczone niektóre duże księżyce i planety karłowate, ale dokładając ich ułożenie dochodzimy do wniosku, że to jednak nie Układ Słoneczny.

Generalnie jest to kompozycja raczej geologiczna, kule opatrzone są tabliczkami informującymi jaka to skała i skąd pochodzi.




Planeta Salceson. Poza tym widać że doookoła przestrzeń usiana jest asteroidami i meteoroidami.



To od biedy mógłby być Neptun z Trytonem.




Oraz inne obiekty




Pas Kuipera




Jako że cienia tam mało i nie było ławki z pełnym cieniem, to obfociłem i pojechałem dalej, a postój sobie zrobiłem na zacienionej ławeczce w innym parku (nad Stawami Goliana). Tutaj odpaliłem kawkę mrożoną z termosu i kanapki na drugie śniadanie.



Tu też wysypane żwirkiem... lubię taki żwirek, zawsze można pooglądać kamienie i np. poszukać skamieniałości.




Docieram w końcu do biblioteki - byłoby to dobre miejsce na postój, tyle że jest to betonowa patelnia... przy rozsądniejszych temperaturach owszem, ale nie dziś. Oddaję, wypożyczam kilka książek i jadę z powrotem, tym razem do biblioteki w Jaktorowie.



Na drugą stronę torów i szosy głównej przebijam się wcześniej i rzucam okiem na okolice zespołu szkolno-przedszkonego. Wejście do przedszkola w muralu.






Kolorowe ławeczki na placu zabaw.



Półka z Mikołajkiem w bibliotece... przy czym oprócz oryginalnego Mikołajka duetu Goscinny - Sempé, są też takie piąte wody po kisielu, jak książeczki z opowiadaniami, które powstały na podstawie scenariuszy serialu animowanego, który powstał na podstawie oryginalnego Mikołajka, a ilustracjami jest zrzuty z serialu. Jest też książka napisana na podstawie filmu pełnometrażowego, aktorskiego (muszę przy okazji zajrzeć jakie są ilustracje).



W międzyczasie okazało się, że jedna pani pod biblioteką przypięła rower, ale zamek w zapince nawalił i nie dało się odpiąć... udała się po pomoc na pobliski plac budowy, skąd przyszedł pan z piłą tarczową i "odpiął" rower.



Normą jest, że niektórzy nie wożą zapinek ze sobą, tylko zostawiają na stałym miejscu przypinania... ta chyba  już dawno została tu na stałe.



Koparka burzycielka pieska... będzie mi go brakowało.




Powrót już po południu, czasem z wiatrem, czasem wiatr boczny i nawet lekko z przodu... już nie chłodził, to było raczej jak powiew z otwartego paleniska. Ufff...



A jeśli chodzi o wypożyczone książki - wypożyczyłem stare wydanie czytanego aktualnie Mikołajka pt. "Joachim ma kłopoty". Tytuł całego zbiorku jest od jednego z opowiadań, ale w najnowszych wydaniach został zmieniony na "Mikołajek ma kłopoty", pewnie po to żeby się pojawiał w wyszukiwaniach i nie było wątpliwości że to ksiązką o Mikołajku.



Poza tym obejrzałem jeszcze ze dwie książki obrazkowe z serii "Rok w...", ale nie wzbudziły one mojego entuzjazmu, natomiast trzecia wygląda bardzo obiecująco, mi się podoba, zobaczymy czy spodoba się Klusce.



Tak wygląda plansza z aktualnym miesiącem (powiększenie po kliknięciu w fotkę). Fajnie jest, bo zimą niektóre zwierzęta śpią, a inne są pod postacią jajeczek.



Spis zwierząt (klik), oto zwierzęta których można szukać na planszach, z krótkim, zabawnym opisem.





  • dystans 47.03 km
  • 12.60 km terenu
  • czas 02:40
  • średnio 17.64 km/h
  • temperatura 28.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Jeżyny i troszkę kurek

Niedziela, 25 sierpnia 2019 · dodano: 29.08.2019 | Komentarze 3

Gorąco i słonecznie, więc możliwie jak najwcześniej myk do lasu, żeby jak najwięcej skorzystać z porannego chłodku i dłuższych cieni.

Na miejscu okazało się że z jeżynami jest tak sobie... część albo już zasuszona i spleśniała, albo dla odmiany jeszcze zupełnie niedojrzała. Już myślałem że będzie nędza, ale ostatecznie znalazłem parę krzaczków z których udało się uzbierać sensowną ilość.





O, a ta chyba już nie da rady w tym roku dojrzeć.



Z kurkami też gorzej niż ostatnio... a zbiór utrudniały żołte liście, których ostatnio sporo naleciało, a  także plamy słońca. Ostatecznie udało się nazbierać 36, dobre i to.




O, pierwsza czubajka znaleziona w tym roku... w sumie znalazłem dwie takie, malutkie. Nie zbierałem, bo i tak nie miałem innych grzybów do duszenia.




To tyle jeśli chodzi o zbiory. Rozważałem zostanie w lesie do wieczora, ale nawet tu było średnio przyjemnie - za ciepło, za mało wiatru i ostatecznie ewakuowałem się po południu do domu pod prysznic.

A poza tym padalec i wrzosy.







  • dystans 5.00 km
  • czas 00:18
  • średnio 16.67 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu na dworzec

Sobota, 24 sierpnia 2019 · dodano: 24.01.2020 | Komentarze 0



  • dystans 3.50 km
  • czas 00:25
  • średnio 8.40 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Na hulajnodze do biblioteki (z Klu rzecz jasna)

Czwartek, 22 sierpnia 2019 · dodano: 28.08.2019 | Komentarze 0

To znaczy Kluska z koleżanką na hulajnogach, ja żeby za nimi nadążyć na rowerze (hulajnogi nie mam), brat koleżanki Kluski też na rowerze.

Zabrałem dzieciaki do biblioteki w ramach zachęcania do czytania, żeby kluska miała w przyszłości z kim gadać o książkach. Zaczynamy od zwiedzenia biblioteki, a przy okazji gramy w kółko i krzyżyk.



Jedną z naszych ulubionych serii jest Mr. Men i Little Miss. Kilka książeczek mamy w domu, w bibliotece jest też kilkanaście do wypożyczenia. Książeczki są małe, zabwane, tekstu niezbyt dużo, za to dużo obrazków... idealna dla początkujących czytelników. Dzieciakom od czasu do czasu to czytuję i bardzo im się podoba. A format taki, że można kilka wrzucić do plecaka i zabrać na plac zabaw.

Dziś mogliśmy wypożyczyć na konto Kluski 6 książek, więc ustaliliśmy że każdy będzie mógł wybrać po dwie. Dzieciaki wybrały po dwie z serii Mr. Men i Little Miss (poza tym Pana Radosnego przeczytaliśmy w bibliotece).

Kluska natomiast Alcesta i Kostka. Kostek to odkrycie poprzednich wakacji. Proporcje tekstu do obrazków są podobne, ale jednak jest trzy razy grubsza niż te książeczki. Dla dzieciaków nieprzyzwyczajonych do czytania może być za duża, ale jako następny krok idealna. Natomiast Alcest, to wybór opowiadań z dużych zbiorów o Mikołajku, w których głównym bohaterem obok samego Mikołajka jest Alcest, jego kolega który jest gruby i lubi jeść... dlatego Kluska najbardziej go lubi spośród kolegów Mikołajka (a ostatnio opowiadania o Mikołajku to ulubiona lektura Klu).



Poza tym trochę pooglądaliśmy książki obrazkowe... ostatnio w domu oglądali "Rok w Krainie Czarów" (ta książka wg której jest mural w Grodzisku), która bardzo im się podobała, zresztą się nie dziwię, jest to najlepsza książeczka obrazkowa jaką do tej pory mieliśmy. Niestety po nie wszystkie są trochę flurowate, raz że grafika zwykle nie dorasta nawet do pięt, a nawet jeśli to i tak zawartość nie jest porywająca. Tak więc obejrzeliśmy jakiś książeczki z MamOko, ale niektóre postaci są tak podobne, albo tak niewyróżniające się, że dzieciakom ciężko było je znaleźć, a seria z Ulicy Czereśniowej podpadła nam tym, że postaci do szukania, nie są na wszystkich planszach... no to już granda (szukałem z dzieciakami jednej postaci, ale nie znaleźliśmy).

Tak więc "Rok w Krainie Czarów" jest bezkonkurencyjny, "Krasnoludki. Fakty, mity, głupoty" tego samego autora też są fajne. Teraz mamy w domu "Rok w Lesie", jest fajny ale zobaczymy czy także dzieciakom się spodoba.



Ciepło, więc schłodziliśmy się pod kurtyną wodną.



Parę obowiązkowych rundek dookoła fontanny.



Na placu spotkaliśmy zaobrączkowanego gołębia, który pewnie uciekł komuś z gołębnika.



A tu z EkoParku - upiorna orkiestra (z innej wycieczki hulaj-rowerowej po okolicy, ale wrzucam symbolicznie jedną fotkę).



Poza tym ze dwa razy rozbiliśmy Klusce stary namiot na podwórku. Raz dziewczyny siedziały w nim w czasie ulewy i to solidnej... gdy się zbierało na deszcz, Kluska zaczęła śpiewać "W czasie deszczu dzieci się nudzą", no puściłem Klusce parę razy, trzeba dziecku pokazywać repertuar na poziomie, a widzę że podobało się i zapadło w pamięć (bo to już dosyć dawno jej puszczałem).








  • dystans 32.22 km
  • 1.20 km terenu
  • czas 01:59
  • średnio 16.25 km/h
  • temperatura 20.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu do mszczonowskiej biblioteki

Środa, 21 sierpnia 2019 · dodano: 26.08.2019 | Komentarze 0

Rano Klu trochę marudna, ale to nic nowego, a pogoda wprost idealna na wycieczkę rowerową (pochmurno i maksymalnie do 20°C w ciągu dnia), żal zmarnować taki dzień. Niespiesznie się zbieramy, zwłaszcza że z rana jeszcze trochę siąpi, choć niezbyt intensywnie.

W końcu ruszamy i Klusce jak zawsze na rowerze, humor momentalnie się poprawia... tylko Rushoffa Offca ledwo ciepła, bo dopiero ją obudziliśmy.



Uwaga Vinnitcheq!!! Ratujemy go i z drogi przenosimy na trawę.



- Be beee?
- Ślimak, winniczek.



- Be be?
- Po deszczu ślimaki wychodzą, lubią gdy jest mokro.
- Beee.




Na gruntowym skrócie spotykamy jeszcze jakieś pomrowy (a w każdym razie ślimaki bezskorupkowe).




Po drodze Kluska zaczyna marudzić, że jej zimno... no niby ja jadę w krótkim rękawku, krótkich spodenkach i sandałach, ale ja nie jestym dobrym miernikiem temperatury... na przykład lavinka jedzie w polarze. W sumie jest rześkawo (przyjemnie!), a Kluska się nie rusza jak my, a do tego może przyzwyczaiwszy się do wysokich temperatur, może nagły spadek temperatury poniżej 20° może odczuwać jako zimno. Niby jest w polarze i kurtce, ale podopinaliśmy suwaki ubrań, dopięliśmy też pelerynkę, a nogi dodatkowo owinęliśmy kocykiem. A poza tym jedziemy wolniej, by nie generować zbyt dużego wiatru i ogólnie jest już ok.

Kurnik Zazdrość!!!



- Beee, a moja prapraprababcia była kurą!



"Kurczaki luzaki", jedna z ulubionych serii książkowych Kluski w ostatnich miesiącach.



- A to co?
- Pałka wodna.
- Nie, kupa! Kupa na patyku!



Stopik na skaju żwirowni



Czytanie Mikołajka, Kluska jakby mniej biega, a poza tym odmawia zjedzenia drugiej kanapki z dżemem... o, to już poważny objaw, czyżby była chora. No nic, już blisko to jedziemy.





Kluska na dalszą drogę dostaje do czytania książeczkę z kolejnej ulubionej serii ("O Wilku, który..."). Gdy potem wjeżdżamy do Mszczonowa, Kluska dowiadując się że już dojechaliśmy, stwierdza "ale ja jeszcze nie przeczytałam!", więc ją uspokajam, że zanim przejedziemy przez miasteczko i podjedziemy pod bibliotekę, to akurat skończy (i rzeczywiście akurat skończyła).




Ale zanim  dojechaliśmy do Mszczonowa, przejeżdżamy jeszcze przez Chlewik, eee znaczy przez...



We Mszczonowie, Kluska zaczyna nam się pokładać... raz że wejście ze świeżego, rześkiego powietrza zawsze rozkłada człowieka, a dwa że jakby ma temperaturę. No cóż, Kluska trochę pooglądała książeczek obrazkowych, potem znów poleżała, a książki wybraliśmy bez jej większego udziału i decydujemy że trzeba wracać prosto do domu już bez żadnych dodatkowych postojów i atrakcji.



Klu trochę nam po drodze drzemie, ale bliżej Żyrardowa się rozbudza, generalnie jest w dobrym humorze.

Po drodze jesteśmy świadkami meczu między kawkami a gawronami. Nie ma piłki, bo to nie jest mecz piłki kopanej, tylko w odrobaczanie mokrej murawy. Akurat wynik Kawki vs Gawrony był 46:39. Oczywiście kibicujemy kawkom, więc odjeżdżamy z okrzykami:
- Kawki! Kawki! Kawki!





Gruntowy skrócik (dobra, dobra, rower dało się przeprowadzić bokiem prawie suchą oponą), kwitną już mimozy, więc narwaliśmy bukiek, który lavinka ma w sakwie.



Gdy wróciliśmy, Klu zupełnie się rozłożyła... wyglądało na to, że jesdnak się rozchorowała, ale później okazało się, że po prostu kolejny ząb jej rośnie.


A jeśli chodzi o wypożyczone książki... to dwie z nich są bardzo fajne - "Kolorowy potwór" i "Jakiego koloru są buziaki?" Przetestowaliśmy też na koleżance Kluski, też jej się podobało choć ona nie jest taka książkowa jak Klu.



Kolorowy potwór jest o tyle fajny (pomijając to, ze jest to sympatyczna i prosta książka o emocjach), że jako ilustracje ma wycinanki z tektury, jest tam kilka świetnych pomysłów.




Wykorzystaliśmy to i zrobiliśmy własne akwarium.



A poza tym wszystkim, bardzo nam wszystkim się podobało, że autorka wychodzi za linie - żółtym tak entuzjastycznie i z rozmachem kolorowała, że mało co z tego żółtego trafiło do środka!

Klusce tłumaczymy, że jeśli koloruje to może wychodzić za linie ile chce, cokolwiek by pani z przedszkola nie mówiła... bo panie w przedszkolu mają pierdolca na punkcie kolorowania i niewychodzenia za linie. lavinka się nawet zdenerwowała i powiedziała że pani jest głupia, po czym pokazaliśmy jej reprodukcje obrazów wielkich artystów wiszące u na na ścianie:
- To jest obraz Wyspiańskiego. Wychodzi za linie? Wychodzi! A to jest Chełmoński... widzisz tu w ogóle jakieś linie?

Potem była zabawna sytuacja, bo gdy lavinka odbierała Kluskę z przedszkola, jedna z jej koleżanek zapytała:
- Czy to prawda, że pani powiedziała, że nasza pani jest głupia?

Tak więc bardzo rozbawił nas ten żółty.



"Jakiego Koloru są buziaki", to bardzo sympatyczna i zabawna książeczka... Klusce najbardziej podoba się fragment z pszczołami, ale inne również są z humorem. (powiększenia po kliknięciu w fotki).






Kategoria mazowieckie


  • dystans 3.75 km
  • czas 00:15
  • średnio 15.00 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Po Klu na dworzec

Poniedziałek, 19 sierpnia 2019 · dodano: 24.01.2020 | Komentarze 0



  • dystans 35.57 km
  • czas 01:31
  • średnio 23.45 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście

Sobota, 17 sierpnia 2019 · dodano: 21.11.2019 | Komentarze 0

Wątlak nawrzosak (Scopula immorata)








  • dystans 46.84 km
  • 9.20 km terenu
  • czas 02:44
  • średnio 17.14 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Standarcik leśny, czyli jeżyny i kurki

Piątek, 16 sierpnia 2019 · dodano: 25.08.2019 | Komentarze 0

Poprzednio było opowiadanie o grzybobraniu, to teraz zapodaję z klasyki, mianowicie link do grzybobrania w Kabarecie Starszych Panów (na youtubie) i nie jest to piosenka "Na grzyby".

Ale do rzeczy, kurek było coś z 80




Ogólnie grzybów niewiele, owszem od czasu do czasu można się potknąć o jakieś gołąbki



O purchawkę potknąłem się tylko raz



W tych okolicznościach człowiek poważnie zastanawia się, czy by jednak nie zbierać żółciaka siarkowego... ale ten akurat chyba już za stary.




Zbierając się już z lasu, trafiłem na takiego prawdziwka, pewnie i tak robaczywy, a że poza kurkami i tak nie miałem żadnych grzybów, to nie sprawdzałem go nawet i zostawiłem w spokoju.



A poza tym w lesie jak to lesie - motylki, żuczki itp.








  • dystans 42.55 km
  • 6.20 km terenu
  • czas 02:13
  • średnio 19.20 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Jeżyny

Czwartek, 15 sierpnia 2019 · dodano: 25.08.2019 | Komentarze 0