teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 114510.50 km z czego 16655.75 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.99 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2024 2023 2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2024

Dystans całkowity:693.25 km (w terenie 158.40 km; 22.85%)
Czas w ruchu:36:22
Średnia prędkość:19.06 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:33.01 km i 1h 43m
Więcej statystyk
  • dystans 41.80 km
  • 5.00 km terenu
  • czas 02:09
  • średnio 19.44 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Zakończenie sezonu rowerowego 2024

Wtorek, 31 grudnia 2024 · dodano: 31.12.2024 | Komentarze 8

Jesteśmy przygotowani na Sylwestra



Ta bateria, to lemoniada świerkowa/sosnowa/jałowcowa, przepis jest prościutki, podałem go we wpisie Skubnąć świerka, a co najważniejsze można ją robić cały rok... nie mogę się doczekać młodych pędów, jak ze starych jest dobra, to z młodych musi smakować obłędnie. Gdy zrobiliśmy na próbę ze świerka, bardzo nam zasmakowała, toteż postanowiliśmy świętować nią zmianę daty zamiast szampana, czasem przy otwarciu tak buzuje, jakby faktycznie otwierało się wino musujące.

O widać trochę bąbelki:



Jak zwał tak zwał...



... można i tak:



Co prawda jest to napój fermentowany, ale zawartość alkoholu jest znikoma, miłośnicy trunków wyskokowych na pewno nie będą nią usatysfakcjonowani.



Do sosny to nawet nie trzeba dodawać drożdży, bo mieszkają na niej dzikie drożdże. Aczkolwiek teraz jak robimy lemoniadki, to u nas w kuchni zapewne grasują całe stada dzikich drożdży, że strach na chwilę odstawić kawę, czy herbatę, żeby nie sfermentowała.



Sosna





Świerk




Jałowiec




Grab... no nie, z niego nie robiliśmy lemoniadki, ale rósł obok.



Ten mech też prawie jak iglaki... ale też nie próbowaliśmy go fermentować... jeszcze...



Dziś wyjątkowo zacząłem od flory, a nie fungi (no, nie licząc drożdży), ale już przechodzę do grzybków.

Grzybówka dzwoneczkowata




Tam gdzie była przykryta liśćmi, przyjęła całkiem interesujące formy



To też chyba jakaś grzybówka



Kisielnica trzoneczkowa



Cośtam



Cośtam 2



Po wyjechaniu z lasu, zrobiłem jeszcze pętelkę doo-pół-koła Żyrka, żeby trochę dokręcić na koniec roku. Aczkolwiek mam jeszcze parę zaległych wpisów z grudnia, więc dystans roczny na batonie nie jest jeszcze aktualny.

Zamiast Słońca




Cmentarz z I wojny w Wiskitkach



Nasłupkowy ogród mchów



A po drugiej stronie ulicy kirkut



Wykaszany w miarę regularnie jest tylko przy wejściu



A w tych krzakach też są macewy




Z kwiatków wrotycz się trafił



Kolonia jaskółek



Pisia Gągolina



Typowo zimowy krajobraz... przynajmniej ostatnio



Zaginiona studnia w krzakach, latem to musi być prawdziwa dżungla, że ciężko wejść.





Teraz mieszkają tu... chyba borsuki, naliczyłem siedem wejść, a mogłem jakieś przegapić, zwłaszcza jeśli były dalej.




Dziś trzeba było szczegółnie uważać na drogach, bo było wyjątkowo dużo debili, dla których ograniczenie prędkości oznacza "jedź co najmniej dwa razy tyle", szczególnie trzeba było być czujnym na zakrętach na bocznych drogach i wsłuchać się czy z naprzeciwka jakiś debil nie nadciąga, bo na bank będzie ścinał zakręt.

No i to by było na tyle, jeszcze tylko hop w Nowy Rok i licznik zacznie kręcić się od zera.




  • dystans 29.90 km
  • 10.80 km terenu
  • czas 01:35
  • średnio 18.88 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Przymglona pętelka

Niedziela, 29 grudnia 2024 · dodano: 08.02.2025 | Komentarze 4

Nadrabiania zaległości z grudnia ciąg dalszy.

Tego dnia dominowały przymglone krajobrazy.





Ale na zbliżeniach mgła znikała, co najwyżej było trochę mokro.

Płomiennica zimowa




A na jednej z płomiennic - jakaś tarczówka




A obok wygłodek biedronkowaty. Często go spotykam na pniakach obok płomiennic i innych grzybów, nic dziwnego bo grzybami właśnie się żywi.



Jeszcze trzęsak pomarańczowożółty





  • dystans 81.80 km
  • 18.70 km terenu
  • czas 04:13
  • średnio 19.40 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Cyklogrobbing świąteczny 2

Czwartek, 26 grudnia 2024 · dodano: 15.02.2025 | Komentarze 2

Uff, to już ostatni wpis z grudnia, zaś z tegorocznymi jestem na razie na bieżąco... bardzo rzadka sytuacja na moim bikestatsie.



Tak gdzieś połowa trasy wiodła po województwie łódzkim, a ta połówka przez mazowieckie, to dojazd wiodący stałymi trasami.



Cmentarz wojenny w Bolimowskiej Wsi.









Klucze gęsi się trafiły po drodze




Przeprawa przez Rawkę.




A zaraz za kładką pierwszy z bolimowskich gotycko-renesansowych kościołów.





A to drugi, oprócz wieży różni się różnymi szczegółami, ale tak ogólnie to jest bardzo podobny.



Przejazd przez Bolimów.



Aleja lipowa



Przejazd przez Nieborów



A kawałek dalej, na bocznej drodze... próg dla rowerzystów.



Obecnie to  jest boczna droga o znikomym ruchu, a to coś z boku, to śmieszka powstała przez wymalowanie białej linii.



A tu kolejny taki próg. A tak na marginesie, to drogowcy z uporem maniaka montują takie progi do samej krawędzi (utrudniając przy okazji życie rowerzystom), a kierowcy z uporem maniaka starają się ominąć taki próg choć jednym kołem przy okazji rozjeżdżając pobocze, drogowcy czasem próbują temu zapobiec stawiając słupki, co jak widać na poniższej fotce, nie zawsze działa.



A tu próg do krawędzi już w innym miejscu, tutaj kierowcy już nie tylko jednym kołem omijają.



Z daleka myślałem, że to jakieś ostrzeżenie o obszarze zagrożonym ptasią grypą, albo czymś w tym stylu...



Za Nieborowem próbowałem przejechać przez las (Bolimowski Park Krajobrazowy)... wiem, głupi pomysł w nieodwiedzanym dawno terenie. No i miałem za swoje, najpierw wbiłem się w świeżo wyrąbaną przez las autostradę do zwózki drewna.



Dało się jechać tylko nią, bo gdybym spróbował odbić w bok, to bym się chyba utopił w błocie.



W zasadzie miałem zamiar dobić do szlaku rowerowego, ale znaki też chyba poszły pod piłę. W końcu posiłkując się mapą go zlokalizowałem, wyglądał tak:



Znalazłem jakąś drogę wiodącą dalej w las, która nadawała się do jazdy... ale musiałbym się jej chyba trzymać do końca, bo odbicie w bok mogło się skończyć w błocie jak powyżej, a ten kierunek nie bardzo mi pasował. Ostatecznie zrezygnowałem z pomysłu jazdy przez las i się wycofałem.

Bardzo chciałbym polecić Bolimowski Park Krajobrazowy, jako lokalną atrakcję, ale po prostu nie mogę. Porżnięty jest masakrycznie, może znajdzie się jeszcze parę w miarę ładnych zakątków (choć większość już chyba wycięli), ale do nich też trzeba jechać przez las wyrżnięty w pień i zamiast relaksu narasta frustracja. Ba, trzeba wiedzieć którędy aktualnie da się w ogóle przejechać, bo nawet wybranie jakiegoś szlaku rowerowego, czy pieszego nie daje takiej gwarancji.



Odwiedziłem cmentarz w Wólce Łasieckiej.











A na koniec cmentarze w Joachimowie-Mogiłach.







  • dystans 66.10 km
  • 2.20 km terenu
  • czas 03:28
  • średnio 19.07 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Cyklogrobbing i Pasiasty Dworzec

Środa, 25 grudnia 2024 · dodano: 02.02.2025 | Komentarze 2

Chyba najwyższy czas nadrobić zaległości z grudnia.

Będąc pod Ostrołęką, widziałem pod drodze nowy dworzec w Przetyczu (foto). Był to tzw. Innowacyjny Dworzec Systemowy (IDS), czyli jeden z budowanych od prawie dziesięciu lat małych, nowoczesnych dworców, szczególnie te budowane ostatnio są malutkie. Każdy ma inną kolorystykę, ten w Przetyczu był w pasiak, chyba nawiązujący do pasiaków kurpiowskich. Przypomniało mi to, że w okolicy są jeszcze dwa pasiaste dworce, których nie miałem okazji obejrzeć - w Rogowie między Skierniewicami i Koluszkami i Kornelinie między Sochaczewem i Łowiczem.

W święta ruszyłem obejrzeć ten drugi:




Ostatnio przejeżdżałem tędy, gdy się budował - tak to wyglądało:



Tutaj pasiak nie jest inspirowany pasiakami ludowymi, panele imitują kilka rodzajów drewna. Całkiem przyjemnie to wygląda, tylko szkoda, że nie miałem słońca do zdjęć.



Plan stacji. Co prawda nie ma tu kasy, ale jest czynna niewielka poczekalnia z toaletą.



Oto plan toalety



Jest też trochę stojaków rowerowych ze stacją naprawczą. Pusto, bo święta, w tygodniu pewnie są użytkowane.




Sucha pod Miedniewicami zaraz po tym jak jedna Sucha wpadła do drugiej, albo na odwrót.



Sucha w Kurdwanowie



Na trasie było kilka cmentarzy, ale nim dojechałem do pierwszego - kapliczka ze skorupami pocisków artyleryjskich w roli wazonów.




Stary, nieużytkowany cmentarz w Kurdwanowie.



Jedyny nagrobek z tablicą, na innych są co najwyżej krzyże żeliwne.



Ziemny nagrobek został wyłożony gałązkami świerkowymi. Jak czytałem wspomnienia angielskiego reportera, który w 1915 kilkadziesiąt kilometrów dalej pomagał w szpitalu polowym, wspominał że przy pochówku zmarłych żołnierzy pojawiła się starsza kobieta, która następnie poszła w las i wróciła z naręczem gałązek iglaków i obłożyła nimi grób (auto pisze o jodle, ale ta u nas nie rośnie, więc pewnie był to świerk). Ziemnych nagrobków już prawie nie ma , ale jak widać, zwyczaj jest nadal praktykowany.



A to już w lesie pod Kurdwanowem i cmentarz z I wojny.

Cmentarz jest prostokątny, środkiem biegnie aleja, a po bokach są podłużne mogiły zbiorowe.



Na końcu alei jest centralna część cmentarz otoczona wałem, a tam resztki pomnika z okresu międzywojennego.





Na niektórych mogiłach zachowały się tabliczki, też raczej wykonane w międzywojniu.



Natomiast z boku, w miejscu gdzie obecnie wchodzi się na cmentarz, są tablice wykonane jeszcze w czasie wojny. Możliwe, że trafiły tu z innego cmentarza.




Grzybki można było znaleźć.




A to kolejny cmentarz wojenny, w Borzymówce.





Taki sam pomnik jak w Kurdwanowie, tylko odnowiony (można takie znaleźć jeszcze na kilku cmentarzach).




Tablice





Wieś okopy. Po wojnie w miejscu rozparcelowanego folwarku powstały wsie Okopy, Reduta i Wojenna, na mapach topograficznych można jeszcze znaleźć te nazwy, ale administracyjnie jest już tylko wieś Okopy.



Trochę jak w prawdziwych okopach, ponoć faktycznie stawiali tam drogowskazy, choć może z nazwami, a nie numerkami.



Cmentarz wojenny w Gradówku



Reper wodowskazowy przy jednym z cieków wodnych




Mazowieckie krajobrazy



Przerwa na kanapki i tradycyjna potrawa wigilijno-świąteczna.





  • dystans 60.40 km
  • 8.00 km terenu
  • czas 03:08
  • średnio 19.28 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Pętelka wigilijna

Wtorek, 24 grudnia 2024 · dodano: 06.01.2025 | Komentarze 4

Jałowiec pospolity



Grzybki też były, a jakże - wodnicha późna



Kisielnica trzoneczkowa




Coś jakby wrośniak różnobarwny, ale głowy nie dam




A ten, nie wiem






i inne




Między sosenkami i brzózkami



Sosnowe szyszeczki z wiosennego kwitnienia



I szyszki z kwitnienia rok wcześniej



Kapliczka na krzyżówce





  • dystans 19.45 km
  • 5.60 km terenu
  • czas 01:04
  • średnio 18.23 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Skubnąć świerka

Poniedziałek, 23 grudnia 2024 · dodano: 30.12.2024 | Komentarze 5

Świerkowy jeżyk na dzień dobry.



Pojechałem nazbierać gałązek świerkowych i sosnowych. Po wichurach trochę ich pospadało na ziemię i sosnowych było dużo - nawet jeśli uskubałem najmłodszą końcówkę. Świerkowych jednak było mniej, więc musiałem skubnąć trochę bezpośrednio z drzewek.




Po co mi to? Ano po to żeby zrobić lemoniadę... trafiłem na coś takiego w jednej mandze, zalewali igły sosnowe wodą z cukrem i w wyniku fermentacji po kilku dniach zmieniała się w gazowany napój. Tam nazywali to cydrem, przynajmniej tak przetłumaczyli, nie wiem jak było w oryginale. Brzmiało interesująco, więc poszukałem i znalazłem przepis na Lemoniadę z iglaków.



Przepis? No dobra, to leci mniej więcej tak:

Składniki:
- trochę gałązek świerkowych/sosnowych/jodłowych czy jakich tam
- 1 litr wody
- 4 łyżki cukru
- 1/4 - 1/2 łyżeczki kwasku cytrynowego
- odrobina suszonych drożdży

Gałązki upychamy do buteleczek, z sosny można same igły. Cukier i kwasek rozpuszczamy w wodzie, jeśli zalewamy gorącą, to czekamy aż ostygnie. Wlewamy wodę do buteleczek, dosypujemy miniszczyptę drożdży (sosna ma własne dzikie drożdże, więc nie musimy), nakrywamy szmatką, czy kawałkiem ręcznika papierowego i zawiązujemy gumką lub sznureczkiem. Po trzech dniach zakręcamy butelki i czekamy jeszcze kilka dni. Fermentacja może przebiegać w różnym tempie, więc niektóre buteleczki mogą być mocno gazowane już po 5 dniach od zalania, inne później. Otwierać możemy średnio już po tygodniu, czy nawet po kilkunastu dniach, generalnie im wcześniej to zrobimy, tym napój będzie słodszy.

Można dodać inne składniki jak skórka pomarańczy (oranżada!) lub cytryny.

A oto zimowy test iglaków:
- świerk - mniam!
- sosna - zimowa jest taka sobie, czekam na młode pędy
- jałowiec - niezbyt dobry, nie polecam
- modrzew - chwilowo nieczynne
- jodła - lokalnie nie występuje



Lemoniada, cydr... jak zwał, tak zwał, może być nawet szampan, skoro jest przed Sylwestrem . To była pierwsza, testowa partia i test wypadł pomyślnie, bardzo smaczne toto i dlatego pojechałem nazbierać gałązek, by mieć świeżego szampana lemoniadowego na Sylwka. Poza tym ślicznie wyglądają te gałązki w buteleczkach.

I właśnie we wpisie sylwestrowym więcej fotek flaszek i komiks z Panem Marianem



Jałowca nie zamierzałem zbierać, bo dużo krzaków w tym lesie nie ma... ale ktoś zniszczył jeden krzak i udziabał główną gałąź (mam nadzieję, że odrośnie z tych gałęzi, co zostały przy ziemi), a ponieważ dookoła walały się urwane gałązki, to zebrałem trochę sprawdzić jak będzie smakowała lemoniada jałowcowa.



O, tak wyglądają te gałązki w butelce.





Jeden z dużych świerków w okolicy



Ponieważ brak skali, to nie wygląda to zbyt spektakularnie, ale te korzenie są naprawdę spore, a do objęcia pnia są porzebne dwie osoby.



To była przerwa na iglaki, pora wracać do grzybków - boczniaczek pomarańczowożółty.



Grzybówka dzwoneczkowata



To chyba kisielnica trzoneczkowa






I coś tam jeszcze




Porosty to też w sumie grzyby - tutaj złotorost ścienny i trochę innego porosta.





  • dystans 33.50 km
  • 11.80 km terenu
  • czas 01:45
  • średnio 19.14 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Pętelka, rundka, czy co tam...

Sobota, 21 grudnia 2024 · dodano: 02.01.2025 | Komentarze 4

Wpis jeszcze z grudnia, kontynuuję nadrabianie zaległości.

No to w grzybki - trafiła się ciekawie rozszczepiona rozszczepka pospolita... a może rozczapierzona, bo to rozszczepienie z nazwy dotyczy blaszek.




Były też płomiennice zimowe






Zajrzałem na miejsce, gdzie w tym roku znalazłem galaretki kolczaste i spotkałem jeszcze ostatniego galaretka.




Maślanka ceglasta



Być może jakaś grzybówka



Lisówka pomarańczowa




Niedawne wichury zrzuciły jakieś gniazdko, nie wygląda na bardzo przytulne, ale każdy ma swoje zwyczaje lęgowe.



Ciekawe co się tu ocierało, coś jeleniowatego, czy raczej łosiowatego?




Mikropajączek w mchach



Początkowo myślałem, że tak charakterystycznie ubarwionego pluskwiaka bez problemu zidentyfikuję, a tu zong... Dopiero jak przyjrzałem się pierwszemu zdjęciu, to okazało się, że nie ma skrzydełek, które leżą obok... nie ma więc też pokryw, które normalnie kryją ten charakterystyczny żółto-czerwono-czarny tułów. Po samym przedpleczu i scutellum może być trudno oznaczyć tę tarczówkę.




Sucho, to są mokradła, normalnie tu stoi woda.



A się ten grab wcisnął między dęby... albo to one go wzięły w uścisk.



A to dla odmiany okopy z I wojny, zapasowa linia obrony, bo spory kawałek oddalona od właściwego frontu.



Oraz cmentarz wojenny z tego okresu.




Początkowo tej płyty tu nie było, któregoś roku się pojawiło. Jak się okazało, trafiła tu zupełnym przypadkiem z innego rejonu, otóż mieszkańcy przywieźli kamienie polne do obłożenie krzyża stawianego na skraju wsi, a ta tablica trafiła się między kamieniami.



Taki widoczek w lesie... trafiłem na te opony już wcześniej, nie pamiętam w zeszłym roku, czy dwa lata temu, tak więc leży to już co najmniej 1,5 roku, a może nawet ze 2-3. Leśnicy tak byli przez ten czas zajęci wyrzynaniem lasu, że przez kilka lat udawali że tego nie widzą... ale w końcu będą musieli się tym zająć, bo zgłosiłem na Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa. Policja już to zgłoszenie zweryfikowała i przekazała dalej.

Wcześniej, gdy pojechałem na maślaki w sosenki i widziałem stosy śmieci, zastanawiałem się gdzie można to bezproblemowo zgłosić i wtedy trafiłem na tę mapę, aczkolwiek tam już były zgłoszone jako "dzikie wysypiska śmieci", jednak przydało mi się to teraz. Zastanawiam się jednak, gdzie kończy się zwykły polski syf, a zaczyna "dzikie wysypisko śmieci", bo w zasadzie pobocza naszych dróg to jedno wielkie dzikie wysypisko śmieci i można by ja leci zgłosić całą polską sieć dróg... no cóż, nie bez powodu ograniczyli możliwość zgłaszania do jednego miejsca dziennie.






  • dystans 34.10 km
  • 9.50 km terenu
  • czas 01:50
  • średnio 18.60 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Taka sobie pętelka

Piątek, 20 grudnia 2024 · dodano: 30.12.2024 | Komentarze 2

Taka tam pętelka leśna, trochę grzybków wpadło pod obiektyw.




Tego grzyba obserwowałem już wcześniej, ale teraz wygląda tak:




Grzybówki dzwoneczkowate też były, choć nie tak dużo jak poprzednio



Boczniaczek pomarańczowo żółty jeszcze się utrzymuje




A to to łzawnik, prawdopodobnie łzawnik rozciekliwy



Niespodziankę sprawiła wizyta nad Suchszym Dopływem Suchej, bowiem w korycie i w niektórych miejscach na łące pojawiła się wreszcie woda.






  • dystans 46.90 km
  • 3.00 km terenu
  • czas 02:27
  • średnio 19.14 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Czas Grzybówek

Czwartek, 19 grudnia 2024 · dodano: 30.12.2024 | Komentarze 2

Tym razem grzybem dnia została grzybówka dzwoneczkowata, gdzie się nie ruszyłem, to na nią trafiałem. Pierwszą kolonię znalazłem w lesie, w którym zatrzymałem się tylko na krótki postój.



Występowała w różnych kolorach i gdybym te grzyby znalazł w różnych miejscach, to bym się zastanawiał czy to nie inny gatunek.







Wizyta nad Pisią Gągoliną



I tu też trafiły się grzybówki





Kolejny postój w innym miejscu lasu... i znów grzybówki dzwoneczkowate.




To też chyba grzybówka, tylko inny gatunek, ewentualnie jakiś inny, podobny malutki grzybek.



Kisielnica kędzierzawa, a te czarne kropki poniżej, to też pewnie jakiś grzyb.



Chyba jakiś gruzełek



A to mi bardziej wygląda na śluzowiec



Płomiennica zimowa też się trafiła



Szyszkojagody jałowca. W okolicznych lasach trafiają się jałowce, ale w niewielkich ilościach, dlatego jechałem nad Rawkę nazbierać szyszkojagód, bo tam jest dużo krzaków.



Wtyk amerykański



Paskowane galasy




Nawet jakiś kwiatek się trafił



A to mnie zaskoczyło, okazało się że zaczynają znakować kolejny odcinek VeloMazovia (ciekawe czy wyznakowali już ten do Teresina - miał być gotowy już rok temu, ale dwa miesiące temu znaków jeszcze nie było), jakoś przegapiłem że tędy ma przebiegać następny odcinek, ale jakoś nie śledziłem tematu. Jak się potem okazało, idealnie wstrzeliłem się w moment stawiania znaków, bo jak przejeżdżałem przez Żyrardów, to znaków nie widziałem, a następnego dnia na tej samej trasie już były.







  • dystans 8.85 km
  • 5.00 km terenu
  • czas 00:28
  • średnio 18.96 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Krótki wypad na płomiennice

Środa, 18 grudnia 2024 · dodano: 29.12.2024 | Komentarze 3

Po przymrozkach zrobiło się deszczowo i przyszło ocieplenie, więc stwierdziłem że pewnie płomiennice trochę podrosły i jak tylko zrobiło się nieco pogodniej ruszyłem w las. Faktycznie,nadal sporo było małych, ale trochę nadawało się do zbioru.




Tak to z daleka wygląda



Jak jest mokro, to sa kleiste i wszelkie badziewie im się do kapeluszy przykleja



Ale można też w nich złapać odbicie lasu



No, nie mogłem się od nich oderwać, więc znów pospamuję płomiennicami vel zimówkami.










Zimówki w occie



Wysyp zarodników




W towarzystwie galaretnicy mięsistej





A tu w towarzystwie kisielnicy kędzierzawej i... kurczę, muszę sprawdzić ostatnie wpisy, co to było to fioletowe.




Kisielnica i żuczek




Przerwa na przelot klucza gęsi



I wracam do grzybów - trzęsak pomarańczowożółty




Zajrzałem jak się ma kubecznik pospolity - ma się dobrze





Twardziak zimowy, u nas uważany za niejadalny, ale jada się go np. w Nepalu.





Gruzełek cynobrowy



Być może wrośniak różnobarwny, ale głowy nie dam




I inne








Te dwa żołędzie chyba nie trafiły do dziupli same



A tego gościa to już znam - wygłodek biedronkowaty