teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108781.00 km z czego 15566.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2017

Dystans całkowity:390.38 km (w terenie 22.80 km; 5.84%)
Czas w ruchu:23:28
Średnia prędkość:16.64 km/h
Maksymalna prędkość:44.40 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:32.53 km i 1h 57m
Więcej statystyk
  • dystans 2.85 km
  • czas 00:10
  • średnio 17.10 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Po klu do przedszkola

Wtorek, 28 listopada 2017 · dodano: 13.12.2017 | Komentarze 0

Coś dla brzuszka



W szatni jeszcze jesień.



- Co telaz mam lobić?

Takie zdanie ostatnio słyszymy non-stop. Nudzi się nam Klusek i musimy jej coraz to nowsze zabawy wymyślać. No to na przykład rysowanie flag sąsiadów. Kolejnego dnia flag biało-czerwonych, a jeszcze następnego flag województw.



Granie na blaszanych kubkach... o to było zajęcie na dłuższy czas, widać że wnuczka perkusisty.



Potem wyciągnąłem go. Ledwie zacząłem ustawiać czarne, zaraz mnie otoczyła białymi... tak sama z siebie, nawet jej nie zdążyłem powiedzieć że na tym polega gra (tu widać, że córka dwójki graczy w kropki). Co ciekawe okrążyła do ścianki, a nie dookoła, mimo że też jej nie mówiłem że tak można!




Z go mieliśmy zabawę przez dłuższy czas, bo z kamyków można było układać rysunki.




Czy labirynty.



A to list do Mikołaja.



  • dystans 4.07 km
  • czas 00:15
  • średnio 16.28 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Po Klu na dworzec

Poniedziałek, 27 listopada 2017 · dodano: 13.12.2017 | Komentarze 0



  • dystans 35.73 km
  • 3.00 km terenu
  • czas 02:04
  • średnio 17.29 km/h
  • rekord 40.40 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Po okolicy (Wiskitki, Guzów)

Sobota, 25 listopada 2017 · dodano: 12.12.2017 | Komentarze 6

Do Wiskitek i Guzowa wybrałem się obejrzeć kościoły pod kątem pocisków... może to dziwne, że obiektów będących tak blisko nie obejrzałem przez całą wiosnę, lato i jesień. To dlatego właśnie że są za blisko... do tej pory nawet jak przejeżdżałem w pobliżu, to szkoda było czasu podjeżdżać do nich, dzięki temu zostały na okres jesienno-zimowy i miałem przynajmniej jakiś cel na krótką wycieczkę.

Pisia Gągolina, która obecnie płynie skrajem Wiskitek, ale na starych mapach (np. z międzywojnia), że wtedy płynęła przez sam środek miejscowości (np. tuż za kościołem). Stąd też lokalizacja młyna (który niestety w ostatnich latach spłonął) w środku Wiskitek z dala od rzeki... bo oryginalnie był nad rzeką, tylko ją przesunięto.



Rzut okiem na kościół (żadnych pocisków nie znalazłem, zresztą za bardzo nie liczyłem na to), od frontu bramy i furtki pozamykane, ale od tyłu znalazłem otwartą furtkę.






Głaz upamiętniający stary cmentarz przykościelny.



Jeszcze przy rynku wypatruję taką tabliczkę... trzeba robić im zdjęcia, bo w każdej chwili mogą zdekomunizować.



Skoro byłem w Wiskitkach, to podjechałem na cmentarz wojenny. Tutaj bez zmian.



Po drugiej stronie jest kirkut. Wlazłem krzaki, szukam macew i nic... już się zastanawiałem czy aby nie zostały usunięte (obok jakieś prace terenowo-budowlane... ale odjeżdżając zauważyłem tabliczkę i furtkę. Okazało się że kirkut został ogrodzony, ale że ogrodzenie betonowe, wyglądało jak od jakiegoś gospodarstwa, placu itp. dlatego początkowo przegapiłem.



Powiększenie po kliknięciu w fotkę tabliczki.



Choć na to teraz nie wygląda, to krzaki zostały wykoszone (ostatnio jak byłem, to do pierwszej macewy trudno było się przebić, a dalej w ogóle bez szans)... data na tabliczce jest 2016, więc pewnie w zeszłym roku. No ale, jeśli nie będzie koszone (przynajmniej raz do roku), to wkrótce znów nie da się tu wejść.






My na Guzów - dawny szpital fabryczny cukrowni. Położony nieco na uboczu z dala od innych zabudowań wsi, prawdopodobnie na wypadek wystąpienia chorób zakaźnych.



A z cukrowni został tylko komin.



Niedawno widziałem wzmiankę o planach budowy nowego kościoła w Guzowie (fundowanego przez Michała Sobańskiego - właściciela pałacu)_, ale nie wiedziałem dokładnie w którym miejscu. Dziś trafiłem na taką informację (powiększenia po kliknięciu w fotki) i sprawa się wyjaśniła.

Ma być zlokalizowany w zupełnie innym miejscu niż obecny (kilkaset metrów dalej), tam też ma być przeniesiona plebania. Co to oznacza dla turysty? Otóż teraz teren pałacu i parku jest ogrodzony i nie ma wstępu (trwa remont), ale rzucić okiem na pałac można z terenu kościoła, który jest przylegającą do pałacu kaplicą. Po budowie nowego kościoła, obecny budynek i teren pewnie przejdą na własność Sobańskich jako część kompleksu pałacowego... czy da się więc w przyszłości obejrzeć z bliska pałac i kaplicę? To zależy czy po remoncie będzie on dostępny dla zwykłego turysty, czy też zamknięty na głucho.







Mazowieckie pola ryżowe.



  • dystans 61.46 km
  • czas 04:03
  • średnio 15.18 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście x9

Piątek, 24 listopada 2017 · dodano: 11.12.2017 | Komentarze 9

Taka tam fotka z przejazdu przez Żyrardów.



A tak w ogóle, ostatnio czytałem książkę Pawła Wiktorskiego "Lot nad kołyską", są to jego wspomnienia z okresu międzywojennego. Pierwsza część to wspomnienia z dzieciństwa spędzonego głównie w Żyrardowie (aż wstyd, że dopiero teraz na nią trafiłem!), druga to podchorążówka i służba w pułku artylerii, a trzecia to studia weterynarii.

Pamiętacie jak rok temu mieliśmy pod Żyrkiem ognisko ptasiej grypy, a jesienią jechaliśmy przez Podlasie przez strefy zagrożone afrykańskim pomorem świń (dla przypomnienia wpis o ptasiej grypie), oraz o pomorze świń i jeszcze zgnilec amerykański pszczół jako bonus)... tak na marginesie przypadki zarażonych dzików były od tej pory nie gdzieś za Siedlcami, a w Warszawie i Kampinoskim Parku Narodowym. Trochę archaicznie mi brzmiała terminologia i miałem wątpliwości co do tych mat.

Otóż czytając wspomnienia autora z praktyk weterynaryjnych trafiłem na fragment o pomorze świń (klasycznym, nie afrykańskim), który sporo wyjaśnił - otóż środki zapobiegawcze w przypadku takich zaraz jest taki sam od co najmniej 80 lat! Czyli że wyznaczanie obszarów zapowietrzonych i zagrożonych wymyślono ze sto lat temu, albo i dużo dawniej (stosowana terminologia jest nadal taka sama i dlatego brzmi archaicznie!).

Oto jak się zaczynał kawałek odnośnie pomoru świń, zaś cały fragment o zarazie i wojsku maszerującym przez maty - tutaj.



Jeszcze odnośnie tych mat dezynfekcyjnych, o ile ich wyłożenie w gospodarstwach może i ma sens, to sensowność ich wykładania na drogach dojazdowych jest moim zdaniem wątpliwa... może i się sprawdzały gdy ruch był przede wszystkim pieszy i konny, a samochody trafiały się bardzo rzadko. W czasach dużego natężenia ruchu pojazdów dużo cięższych i szybszych niż wozy konne, można się zastanawiać nad skutecznością takich środków.

Jeszcze pół biedy, jeśli w gminie pomyślą, żeby ustawić znaki z ograniczeniem prędkości... wtedy mata jeszcze jakoś się trzyma, ale bez tego rozpędzone samochody roznoszą matę w strzępy.




A skoro zeszliśmy na motoryzację, to na koniec jeszcze taki kawałek z Lema.




  • dystans 93.55 km
  • 14.00 km terenu
  • czas 05:57
  • średnio 15.72 km/h
  • rekord 44.40 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Z Warszawy do Celestynowa

Środa, 15 listopada 2017 · dodano: 09.12.2017 | Komentarze 7

Dzień krótki, trasa długa, więc trzeba rano ruszyć. Ruszam jeszcze przed świtem i jadę na drugą stronę Warszawy. W zasadzie zamiast jechać rowerem przez miasto, mógłbym podjechać pociągiem, ale stacja Włochy jest obecnie nieczynna (remont linii do Grodziska), a jak już człowiek ruszył i dojechał do Zachodniej, to nie chciało mi się wbijać w pociąg.



Postanowiłem, że gdy zjadę Agrykolą, to nie pojadę dalej ddr-ką w bok i przy kanałku, bo potem trzeba przenosić rower kładką. Stwierdziłem że pojadę dalej prosto Szwoleżerów, obejrzę przy okazji dawną cerkiew, na skrzyżowaniu przejdę przez przejście na drugą stronę Wisłostrady, a tam jest już nowa ddr-ka.

W zasadzie plan dobry, ale na skrzyżowaniu ze światłami nie było przejścia na drugą stronę Wisłostrady! Nie czułem się na siłach przebijać przez wielopasmowe skrzyżowanie skręcając w lewo, więc pojechałem chodnikiem do tej nieszczęsnej kładki, którą chciałem ominąć, teraz  przynajmniej już wiem dlaczego rowerzyści jeżdżą tędy często chodnikiem, mimo ddr-ki po drugiej stronie, no i tą cerkiew obejrzałem... tyle dobrego z tych kombinacji.

A cerkiew... prawdopodobnie była to cerkiew p.w. św. Martyniana i była to cerkiew Lejb-Gwardyjskiego Pułku Ułanów... w okresie międzywojennym kościół garnizonowy 1 Pułku Szwoleżerów, a od 1945 do dziś katedra Kościoła Polskokatolickiego





Tablica poświęcona znanemu skadinąd Mannerheimowi, który był dowódcą wspomnianego pułku ułanów.



Jadę do nowej kładki rowerowej pod Mostem Łazienkowskim. Jestem na 510 km (z hakiem) Wisły, w tle Gruba Kaśka.




Oto i wjazd na na południową kładkę (bo kładki są dwie), ale ta jest mniej uczęszczana bo nie ma z niej bezpośrednio przejazdu nad Wałem Miedzeszyńskim i przez ślimaki węzła. Tak w ogóle dojazd do kładki nie jest taki oczywisty... sprawdziłem wcześniej, ale i tak miałem te perypetie ze sforsowaniem Wisłostrady.



Na kładce zamontowano barierki proste, szkoda że nie użyto stosowanych w takich sytuacjach barierek wygiętych łukowato, które umożliwiają jazdę bliżej krawędzi kładki i zwiększają jej szerokość efektywną.



A to kładka północna, która jest pieszo-rowerowa.



Drogowskazy...szkoda że większość miejsca zajmuje znak roweru, a na napisy zostało tak mało miejsca że są ledwo widoczne z roweru. Krótko mówiąc fajnie że pomyślano o czymś takim, szkoda że wykonanie oznakowania jest bardzo słabe.




Rozjazd po drugiej stronie Wisły... teraz w lewo, czy w prawo? Jest drogowskaz ale nie przed rozjazdem, ale na jego środku. Przy małej czcionce oznacza to, że jeśli ktoś chce się według niego orientować w dalszej jeździe, musi się rozkraczyć na środku skrzyżowania żeby przeczytać gdzie prowadzą strzałki (przy okazji utrudniając przejazd innym).

Ja jadę dalej w lewo kładką nad Wałem Miedzeszyńskim.



Zjazd w prawo prowadzi na ddr wzdłuż Wału Miedzeszyńskiego, na kładkę południową, oraz w dół na ścieżkę rekreacyjną łęgami nadwiślańskimi.



Kładka przeprowadzająca prosto i bezkolizyjnie przez Wał Miedzeszyński i ślimaki węzła, czyli przez taki oto koszmarek komunikacyjny.

Szkoda że takiej kładki brakuje z drugiej strony - nad kanałem do Portu Czerniakowskiego, Wisłostradę i przez ślimak węzła. De facto nie da się tam kontynuować jazdy na wprost na zachód - trzeba skręcić i objechać port i dalej można jechać wzdłuż Wisły na północ lub południe. To już lepiej było zrezygnować z kładki południowej, a a zaoszczędzone kwoty przeznaczyć n przedłużenie kładki północnej.

Jeśli ktoś chce jednak na zachód, to musi się cofnąć na południe i przenieść rower kładką. W ogóle sforsowanie Wisłostrady jest nietrywialnym zadaniem, najbliższy przejazd rowerowy w Płocku... no dobra, żartowałem, bo już przy Moście Poniatowskiego, a w kierunku południowym dopiero chyba na poziomie Mostu Siekierkowskiego.

To jest generalnie problem infrastruktury rowerowej Warszawy, że jest fragmentaryczna i budowana fragmentami... zwłaszcza w centrum, bardziej na opłotkach łatwiej o dłuższy ciąg rowerowy (choć i tak trafiają się jakieś nieciągłości, braki przejazdów rowerowych, czy w ogóle noszenie schodami). O, tu przykład postulowanych przejazdów przez centrum Warszawy na stronie Zielonego Mazowsza, chociaż ta przejezdność nad Wisłą też jest chyba chwilowa, między kolejnymi etapami budowy bulwarów.




Podsumowując - fajnie że kładka powstała, bo każdy przejazd przez Wisłę w Warszawie jest na wagę złota, fajnie że od wschodu jest kładka przez autostrady miejskie i ślimaki, oraz da się zjechać na ddr-y wzdłuż

No dobra, jedziemy dalej, bo ledwie przekroczyłem Wisłę, a kawałek drogi przede mną. Tak więc bez zbędnych postojów dojeżdżam na Marysin Wawerski, do kościoła felicjanek.

We wrześniu 1939 Niemcy po zajęciu Wawra wykorzystywali wieżę jako punkt obserwacyjny, a w pobliżu stała artyleria ostrzeliwująca Warszawę. Ponoć nawet kościół trochę oberwał gdy polska artyleria się odgryzała. Ponadto przyjechał tutaj Hitler z Himmlerem i z tarasu wieży obserwowali broniącą się Warszawę.

Natomiast w 1944 Niemcy chcieli zaminować wieżę, ale nie zdążyli... potem w listopadzie ostrzeliwali ją (była już po drugiej stronie frontu) uszkadzając zarówno wieżę jak i sam kościół, aż siostry poprosiły polskich saperów o wysadzenie wieży by zapobiec dalszemu ostrzałowi i zniszczeniom (co nastąpiło). Górna część wieży została odbudowana stosunkowo niedawno, bo w latach 2007-2008.

Linki:
- link 1 - na dole relacja felicjanek min. z wizyty Hitlera (na dole strony) + kilka zdjęć archiwalnych
- link 2 - filmik z Hitlerem na wieży (bo ten z powyższego linku się nie wyświetla)
- link 3 - historia kościoła




No dobra, ale nie to było celem mojej wizyty... celem było obejrzenie groty Matki Boskiej przed kościołem, do budowy której został użyty gruz z wysadzonej wieży, oraz pociski: "Z pozbieranych z niej kamieni siostry własnymi rękoma zbudowały przed kościołem, po zakończeniu wojny, jako wyraz wdzięczności za swoje ocalenie, grotę Matki Bożej z Lourdes. Dla upamiętnienia trudnych czasów wmurowano tam również fragmenty bomb, których w 1944 r. na teren klasztorno-kościelny padło około sześćdziesięciu."



A oto i pociski, a raczej ich fragmenty. Winobluszcz tak oplata grotę, że wypatrzeć je można tylko porą bezlistną. Naliczyłem 6 fragmentów z co najmniej 2 pocisków (czubki), choć może być tego więcej w miejscach gdzie jest dużo łodyg łodyg.



No, kaliber konkretny.





Stamtąd ruszam na południe. Pociski w grocie miałem namierzone wcześniej, po drodze obejrzę jeszcze kilka kościołów, ale już nic namierzonego nie miałem i w terenie też już nic nie znajdę. Pierwszy na był kościół w Radości.




Cyklogrobbing w Józefowie - mogiła żołnierzy poległych w 1939.



Z innych grobów w oczy rzuca mi się grób rzeźbiarza Edmunda Majkowskiego (wiki), zresztą autora powyższej rzeźby na grobie żołnierzy. Część z jego dzieł występuje podwójnie i na przykład ten orzeł ma bliźniaka na pomniku niepodległości w Przasnyszu, a część płaskorzeźb z jego grobu można spotkać przy kościele w Przasnyszu - foto (gdyż z tej miejscowości pochodził).




Przy okazji trafiam na grób powstańca poległego pod Babicami, o czym świadczy konstrukcja masztu na grobie, nawiązująca do masztów znajdującej się wtedy pod Babicami Transatlantyckiej Centrali Radiotelegraficznej (wiki).




Kościół w Józefowie.




ddr-ka w Józefowie... tak jest co chwilę na skrzyżowaniach. Lokalsi jadą albo ulicą, albo przejeżdżają przejściami dla pieszych, bo zsiadanie co chwila z roweru jest dosyć upierdliwe. Skoro i tak sprawna jazda wymaga złamania jakiegoś przepisu, to wybieram ten którego złamanie zapewnia wygodniejszą i szybszą jazdę - znaczy jadę ulicą (zwłaszcza że ruch znikomy). Zresztą i tak ddr się wkrótce kończy.



Docieram do Świdra, który przekraczam kładką na dawnym moście kolejki wąskotorowej (z Jabłonny przez Warszawę do Karczewa). Na plaży nad rzeką rozwałka, bo pora na kawę i kanapki.



W Otwocku jadę obejrzeć kościół.





Dalej mijam dawny pensjona Gurewicza (wiki), trwa właśnie jego przebudowa... przy czym nie jest on już obecnie w całości drewniany, ma konstrukcję betonową, tylko z zewnątrz obłożony drewnem.



I na cmentarz - kwatera żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego i Armii Czerwonej.




Hmmm, trochę to dziwne - o ile żołnierze radzieccy mają zamiast krzyży takie obeliski, to Żydom z LWP postawili krzyże.




Obok mniejsza kwatera żołnierzy z 1939.



Z Otwocka jadę do Karczewa, robię skrót przez las i tam na niewielkim wzgórku trafiam na słupek... początkowo zastanawiam się, czy nie oznaczyli jakiejś mogiły, albo czegoś, ale okazuje się że to po prostu stały punkt dla biegów na orientację. Potem jeszcze na trasie spotkam ich więcej w różnych miejscach, zdaje się że to pomarańczowe to dziurkacz do dziurkowana karty i potwierdzania odwiedzania karty (mam wrażenie że mają różną ilość bolców, ale mogło mi się coś pomylić bo zbyt dokładnie nie sprawdzałem).



Leśny, bardzo krzalowy plac zabaw.



Skoro jechałem do tej pory mniej lub bardziej wzdłuż dawnej kolejki karczewskiej, to trzeba się zatrzymać przy karczewskim samowarku. Jest nawet rozkład jazdy... nie to, żeby aktualny (powiększenie po kliknięciu w fotkę).




Czerwona Droga, o niej jeszcze dziś będzie.



Skoro jestem w Karczewie, to rzut obiektywem na kościół.






"Na pamiątkę 50-letniego jubileuszu niepokalanego poczęcia NMP 1904 roku"... hmmm, znaczy niepokalanie poczęta w 1854, a potem ją wsadzili do machiny czasu i przerzucili wstecz o kilkanaście stuleci?

A tak na serio, to w 1854 papież ustanowił dogmat o niepokalanym poczęciu i funkcjonuje on bodajże tylko w katolicyzmie... inne kościoły chrześcijańskie odrzucają dogmat, choć zasadniczo uznają niepokalane poczęcie Maryi (choć nie wiem czy wszystkie), np. we wspomnianym na początku wycieczki kościele polskokatolickim "traktowane jest jako prawda wiary, a nie jako dogmat, co znaczy, że wiara w nie nie jest uważana za konieczną do zbawienia."



Myk na cmentarz wojenny z II wojny światowej (w rogu cmentarza parafialnego).






A ta ceglana kapliczka na cmentarzu, to ponoć mogiła żołnierzy z Insurekcji Kościuszkowskiej 1794.



Grób kandydata nauk matematycznych... początkowo myślałem, że chodzi o studenta matematyki/ Ale lat czterdzieści parę? Radca kolegialny urzędujący w Petersburgu? (powiększenie po kliknięciu w fotkę).



Kolejna nekropolia, tym razem niepozorny cmentarzyk wojenny "Osiny"  w Otwocku Małym - tutaj ponoć spoczywają żołnierze sascy polegli w 1705, powstańcy styczniowi, oraz żołnierze i cywile którzy zginęli w 1939.





Na północnym skraju wsi Wygoda trafiam na tablicę "Szlaku fortyfikacji Przedmościa Warszawa 1915-1944". Są na niej ogólne informacje o Przedmościu Warszawskim, oraz opis fortyfikacji z 1944 w rejonie Wygody i okolicznych wsi z informacjami o ich zdobyciu przez czerwonoarmistów. Informacje konkretne, z mapką... brak tylko informacji o przebiegu szlaku i gdzie szukać kolejnych tablic, ale zakładam że dziś jeszcze na jakieś trafię (powiększenia: o przedmościu, obrona okolic Wygody + mapka).



A to ten młyn.



Witamy w Polsce



Przebijam się błotnistą płytówą (!) przez tereny podmokłe



By dotrzeć do tzw. Czerwonej Drogi... nazwa jak najbardziej, bo jest to ceglanka wybudowana przez Niemców w latach 40. jako droga rokadowa wzdłuż umocnień przedmościa, oraz ta droga z Karczewa do bunkrów na Białej Górze.




Tablica stoi... nie pamiętam czy jak ostatnio tędy przejeżdżałem była już postawiona, czy jeszcze leżała.



Drogowskazy do bunkrów, nigdy nie było trudno do nich trafić, ale teraz nawet ślepy ich nie przegapi.



Jeden z moich ulubionych okopów - malowniczo omszały.



No i docieram do bunkrów w rejonie Białej/Dąbrowieckiej Góry zbudowanych w 1941 (ten odcinek przedmościa fortyfikowali Niemcy w latach 1940-41, a potem w 1944). Kiedyś można było sobie po nich połazić z latarką, od kilku jednak lat są zamknięte i odnawiane... kiedyś trzeba się wybrać tak, żeby móc je w końcu zwiedzić w stanie aktualnym.

Zgodnie z oczekiwaniem trafiam tutaj na tablice szlaku... tablic jest tu zresztą kilka - kilka starszych, jedna o przedmościu i dwie o bunkrach (odnowione, bo pierwsze które postawili ktoś spalił), no i ta nowa o bunkrach. Osobiście uważam że rzuty ze starych tablic są dużo bardziej czytelne niż nieco efekciarskie te nowe wizualizacje 3D... ale dobrze że nie usunęli starych tablic stawiając nową, dzięki temu się uzupełniają.

Przedmoście Warszawskie - tablica, (punkt oporu Biała Góra: opis, mapa, schron obserwacyjny Regelbau 120a: schemat, opis, druga tablica schron bojowy Regelbau 514: schemat2, opis2, druga tablica2)

Aha, jeśli chodzi o szlak, to znalazłem stronę mudedykowaną www.przedmoscie.warszawa.pl ale za dużo informacji na ten temat nie ma, poza ogólną wzmianką: "Docelowo „Szlak Przedmościa Warszawa” ma się składać z kilku (8-12) dużych tablic skupionych przeważnie na trasie „Warszawskiej Obwodnicy Turystycznej” (czerwonego szlaku PTTK) oraz ścieżki dydaktycznej wokół Dąbrowieckiej Góry." oraz w aktualnościach informacją z zeszłej zimy że stanęły cztery pierwsze tablice (na Dąbrowieckiej Górze, Górze Sobotów, w Góraszce i Zagórzu)... od tej chwili przybyło chyba więcej, bo trafiłem na piątą. Niestety brak dokładniejszych informacji (o mapce tablic nie wspominam)... ale to niestety u nas standard, że informacja zwłaszcza online szwankuje (patrz mój wpis o Szlaku Frontu Wschodniego). Mam nadzieję że się poprawi, gdy staną wszystkie tablice i że do tej pory jacyś idioci nie zniszczą tablic.




A skoro już tu jestem, to rzut okiem na bunkry - schron obserwacyjny Regelbau 120a z obroną wejścia (strzelnica na prawo od wejścia i jeszcze w głębi wejścia).




Taka tam tabliczka "nie deptać trawy"



Kopuła obserwacyjna i wyjście ewakuacyjne.




Schron bojowy Regelbau 514 do ognia bocznego, a dokładnie do ostrzału drogi biegnącej ze wschodu. Aktualnie trwają prace wewnątrz tego schronu.




Rów przeciwczołgowy... a może by tak wypożyczalnia kajaków w bunkrach? Taka podwarszawska flotylla rzeczna... no kanałkowa.



Po przebiciu się przez las, docieram do Celestynowa - rzut okiem na kościół i pomnik obok (miejsce małego sabotażu w czasie II wojny - na pomniku została wymalowana  kotwica, która ponoć przetrwała bodaj do lat 90.)




Pomnik z 1946 upamiętniający ofiary II wojny naprzeciwko kościoła ( tablica ścieżki dydaktycznej)




Docieram do dworca... to był plan minimum, ponieważ mam jeszcze kawałek dnia przed sobą, ruszam więc wykonać plan maximum, czyli do Kołbieli.



Pomnik przy dworcu, upamiętniający ofiary nalotu 1 września 1939 (powiększenie po kliknięciu w fotkę)



Oraz drugi na pamiątkę akcji AK w Celestynowie, znanej choćby z książki "Kamienie na szaniec" (tablica)



Opuszczam Celestynów, ale jeszcze rzut okiem na pomnik przy północnym przejeździe kolejowym, upamiętniającym inną akcję, a dokładnie wykolejenie pociągu (powiększenie po kliknięciu w fotkę - a tu tablica)



W lesie za Celestynowem okazały i mający swoje lata krzyż.




Kołbiel - najpierw na cmentarz. Kwatera żołnierzy poległych w 1939.




Oraz druga, żołnierzy z 1920.




Rzut okiem na kościół (pocisków brak)



Hmmm, ciekawy pomnik - "Pamięci bojowników o Polskę Ludową poległych w kampanii wrześniowej..."?



No dobra, wracam na stację Celestynów... mógłbym co prawda jechać na stację Kołbiel, ale raz że ona nie jest w Kołbieli tylko kawałek od niej w innej wsi, co prawda nieco bliżej od Celestynowa, ale znowu nie aż tak bardzo, za to brak tam kasy i biletomatu, musiałbym więc wbijać się na początku składu do pociągu (a nie wiadomo, czy tam będzie miejsce na rowery) żeby kupić bilet u konduktora.

Ale, ale, jeszcze kawałeczek dnia jest, choć już niedługo zachód słońca. Mogę jechać prosto na stację na pociąg, albo pokręcić się jeszcze po okolicy, a następny pociąg jest godzinę później. O tej prze roku trzeba korzystać z każdego kwadransa dnia, więc wybieram to drugie.

Pod Celestynowem wypatrzyłem rezerwat Bocianowskie Bagno i ze dwie ścieżki dydaktycznej, poza tym jadąc w drugą stronę widziałem tam właśnie drogowskazy do Centrum Edukacji Leśnej. Na miejscu trafiłem na infrastrukturę w stylu jaki widzieliśmy ostatnio na parkingu leśnym nad Wkrą. Tyle że tutaj nie w jednym miejscu, ale bardziej rozproszona wzdłuż drogi do centrum.



Co do CEL miałem nadzieję że będzie coś ogólnodostępnego w stylu tego co zrobili przy nadleśnictwie Puszcza Mariańska (patrz wpis Leśne Przedszkole), ale niestety zawiodłem się... co tam dokładnie jest nie miałem okazji sprawdzić, bo odstraszały tabliczki "zakaz wstępu", a żeby skorzystać trzeba się wcześniej umówić i do tego jest to dla większych grup. Czyli będąc turystą indywidualnym z dzieckiem można to miejsce wykreślić z planów.



Obejrzałem więc, co tam w okolicy jest ogólnodostępnego.



Oprócz powyższej trasy biegowej, jest ścieżka zdrowia.




No i ścieżka przyrodnicza przez Goździkowe Bagno i sąsiednią wydmę.





Potem przebiłem się na druga stronę szosy, gdzie miałem zaznaczoną drugą ścieżkę przyrodniczą  w rezerwacie Bocianowskie Bagno. Przy szosie parking już z klasycznymi drewnianymi wiatkami. Ruszam zielonym szlakiem pieszym, wg mapy powinny być jeszcze szlak rowerowy i wspomniana ścieżka... nie ma. Prowadzony szlakiem docieram nieco naokoło do bagna. Ponieważ już się ściemnia i pora wracać, nie próbuję iść po śladzie ścieżki której nie ma i dotrzeć do bagna od drugiej strony, może kiedyś za dnia.

Według starszych map nie ma jeszcze tej ścieżki przez Goździkowe Bagno, a jest przez rezerwat Bocianowskie Bagno... na nowszych dopiero są obydwie. Wydaje się więc, że z oznaczeniem i budową nowej ścieżki zlikwidowali starą.



No to myk do Celestynowa i powrót do Żyrardowa z przesiadką w Warszawie. Tam jeszcze niespodzianka - trafiam na podwójny skład 14WE - to w zasadzie modernizacja EN57, tak zaczynał Newag (wtedy jeszcze ZNTK Nowy Sącz), zanim zaczął produkować Impulsy i inne, robił coś takiego. Zdziwiłem się, bo wydawało mi się że SKM sprzedała już wszystkie swoje 14WE, a tu jeszcze dwie jednostki (jako jeden skład) jeżdżą.





  • dystans 62.21 km
  • 1.50 km terenu
  • czas 03:38
  • średnio 17.12 km/h
  • rekord 35.00 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Do Wwy tędy i owędy

Wtorek, 14 listopada 2017 · dodano: 27.11.2017 | Komentarze 6

Z wiatrem, kierunek Warszawa... pod Baranowem i pod Stanisławowem, aż chce się zanucić:

Tu na razie topielisko
Ale będzie Looo-otnisko!




Wodoloty już mogą lądować. A tak na marginesie przy budowie Centralnego Portu Kosmicznego... tfu, Komunikacyjnego mają przesuwać Pisię Tuczną.

- O! Co to są te?
- Pasy startowe!
- Aha...
- Panie dyrektorze, tu jest Pisia Tuczna!
- A to nie nie nie, to nie... nie nie. A nie, dobrze! To Pisię Tuczną damy tutaj, a ten niech sobie stoi w zieleni.

(źródło na jutubce, bo co oryginał, to jednak oryginał :-))

O tym że kolej do CPK jest już prawie gotowa wspominałem, prawda?




Po drodze sprawdzam kościoły, których jeszcze nie sprawdziłem pod kątem pocisków... nie miałem wielkich nadziei, a jakoś mi nie było po drodze się tu szwendać, albo nie miałem specjalnej ochoty wbijać się w bardziej zurbanizowane rejony bliżej Warszawy. Jednak jazda po mieście, to przy dzisiejszym ruchu to ciężki kawałek chleba.

W Grodzisku pocisku oczywiście nie znalazłem, ale sfociłem taką oto tablicę na kościele:



A pod jednym ze sklepów z zabawkami.



Od Grodziska do Warszawy trwa remont linii podmiejskiej, tory zdjęte... tu w Milanówku. A w Piastowie pociąg ostatnio zahaczył o naczepę, która za bardzo wystawała na skrajnię. Tiaaa,  nawet jak jest remont sąsiedniej linii to co i raz są opóźnienia, bo a to awaria rozjazdów, a to ekipa remontująca się źle ustawi i pociąg zahaczy, a to śmo, a to owo...




Jedna z chałupek w Milanówku. W ogóle teraz jest dobry sezon na Milanówek, czy Podkowę Leśną, bo wille nie są zasłonięte przez krzaki.



Kościół w Milanówku - pocisków też brak (tablice informacyjne - kościół, szlak chopinowski)




Krypta, ale zamknięta.



Pomnik Szopena (jak do niedawna jeszcze pisano), nie jest tu bez powodu. W latach 1944-45 tutaj bowiem przechowywano urnę z jego sercem.




A to już Brwinów i krzyż upamiętniający miejsce egzekucji Powstańców Listopadowych. Do niedawna takiego zdjęcia nie dało się zrobić, bo krzyż był obparkowany przez samochody (tylko patrzeć, aż któryś uszkodzi ogrodzenie), ale teraz na podjeździe są ustawione donice kwiatowe.




Cmentarz w Pruszkowie - kwatera z I wojny. Gapa ze mnie, bo jak ostatnio tu byłem robić zdjęcia kwatery z II wojny, to tę przegapiłem choć jest obok... wiedziałem że gdzieś na tym cmentarzu jakieś groby z I wojny są, ale wtedy sobie już odpuściłem szukanie, a dziś znalazłem zanim zacząłem szukać.





Regulamin cmentarza z 1961, bardzo ciekawy (powiększenie). Nawet nie chodzi o zakaz jazdy rowerem, choć w małych miastach i na wsiach babcie i dziadki często dojeżdżają do grobów na rowerach (a taki punkt regulaminu raz jest, a raz nie ma). Chodzi mi na przykład o:
- zabrania się obierania drogi przejściowej przez cmentarz
- spacerowania dla rozrywki
- za modlitwę na cmentarzu za zmarłych uzyskuje się odpust 7 lat przez cały rok
- odpust zupełny w oktawie dnia zadusznego S.C.P. 31-X-1934 r.



Pospacerowałem sobie po cmentarzu... poniekąd dla rozrywki, bo takie spacery o walorach poznawczych mają w sobie elementy edukacyjne, krajoznawcze, historyczne, ale i rozrywkowe (przynajmniej dla mnie).



A oto grób byłego prezesa Sokoła (inskrypcja)




Jest trochę tego typu grobów, chyba w większości z międzywojnia... wygląda na robotę jakiegoś miejscowego kamieniarza. Wzory się powtarzały. Na cmentarzu w Pruszkowie-Żbikowie jest ich mniej, ale jeden na pewno widziałem.




Przy tunelu na stację... z jednej strony barierki ze stojaków rowerowych.



I jeszcze wieża ciśnień obok.



Pruszków-Żbików, to jedyny dziś na trasie kościół z pociskami. Nic nowego nie odkryłem, bo miałem je namierzone i nawet na zdjęciach, ale słabej jakości (bo nie wiedziałem, że tam są gdy im robiłem). Teraz zdjęcia niewiele lepsze, bo pochmurno, ciemno, pociski wysoko, a mój aparacik robi takie sobie zdjęcia na dużym powiększeniu i gdy oświetlenie słabe. Ale sprawdziłem, że poza tymi trzema w wieży nic więcej nie ma.




Plebania



Jeszcze myk na żbikowski cmentarz - grób weterana Powstania Styczniowego (powiększenie)



Mogiła Legionisty rannego w 1916, a zmarłego już w rodzinnych stronach w 1918. Raczej błędnie napisali, że pod Stochodem... powinno być raczej nad Stochodem, bo Stochód to rzeka. W 1916 ruszyła rosyjska ofensywa (tzw. ofensywa Brusiłowa), w jej trakcie Legiony stoczyły bitwę pod Kostiuchówną i musieli się cofnąć właśnie na linię Stochodu, gdzie front zaległ do 1917.




Znalazłem jeszcze taki ciekawy grób... hmmm, pod Lesznem? Coś mi zaczęło świtać, bo coś tam czytałem przy okazji szukania kościoła mariawitów w Lesznie. W domu sprawdziłem że rzeczywiście, w 1906 roku mariawici przejęli miejscowy kościół, ale proboszcz z sąsiedniego Zaborowa zorganizował wyprawę zbrojną, odbyła się bitwa i kościół został odbity, a w następnych latach mariawici wybudowali nową świątynię (wiki).




No i tyle, bo wieczór i coraz ciemniej i już po nocy do Warszawy zajechałem.
Kategoria mazowieckie


  • dystans 36.90 km
  • czas 02:01
  • średnio 18.30 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Jubileuszowe spotkanie z huannem

Niedziela, 12 listopada 2017 · dodano: 26.11.2017 | Komentarze 8

Wyjechaliśmy na spotkanie z huannem, który jechał z Łodzi do Warszawy i któremu po drodze stuknęło 100 000km na tym rowerze. Chłodnawo, boczny wiatr i w ogóle... tradycyjny stopik na Pisi Gągolnie.



Umówiliśmy na strategicznie położonym przystanku w Szymanowie... byliśmy tam ze sporym zapasem, ale nie czekaliśmy bardzo długo, bo i huannowi udało się szybciej dojechać. Nie siedzieliśmy tam zbyt długo, żeby nie marznąć i dalej ruszyliśmy razem.

Rozlewiska nad Pisią połączonych wód w Szymanowie.



Rowerzyści w Kaskach? To musi być gmina Baranów!



Głowna rozwałka w Kaskach przy nowo wybudowanej tężni na tyłach biblioteki gminnej.



Tężnia już nie działa, dlatego próbujemy się inhalować wywąchując resztki solanki spomiędzy gałązek.



Między Szymanowem a Kaskami wyszło na chwilę słońce i zrobiło się przyjemnie ciepło, ale potem zaszło z powrotem i znów powiało chłodem. A ponieważ  lavinka skarżyła się, że marzną jej końcówki (dłonie i stopy), to choć planowaliśmy początkowo potowarzyszyć huannowi nieco dłużej, to jednak zaraz za Kaskami pożegnaliśmy się i odbiliśmy w kierunku Żyrardowa.

Pisia Tuczna i rozlewiska... oczywiście z dedykacją, jakżeby inaczej.




huann jak zwykle dostarczył nam pakiet materiałów promocyjno-turystycznych. Tym razem np. książeczkę Śladami Reymonta w łódzkim, czy przewodnik mazowieckiej części Szlaku Frontu Wschodniego. Oprócz tego garść pomniejszych broszur, nowy Bitewnik Łódzki, trochę smyczek i innych fantów przydatnych do napełniania skrzynek, np. cały pęk smyczek łęczyckich (szkoda że nie mieliśmy takich jak byliśmy tego roku w Łęczycy, byśmy tam wrzucili do skrzynki).



Co do Szlaku Frontu Wschodniego I Wojny Światowej, to z tej publikacji wreszcie dowiedziałem się jaki ma przebieg w woj. mazowieckim., bo do tej pory nigdzie nie widziałem (były tylko lokalizacje tablic). Tak w ogóle, to jest to szlak samochodowy (ciekawe, czy ktoś w ogóle korzysta z takich szlaków?), który powstał na stulecie I wojny. Miał przebiegać przez 8 województw i zdaje się że wg. planów miał być ukończony w 2015, przy czym w małopolskim tablice stały już na początku 2012 (jeśli nie wcześniej), a w łódzkim drogowskazy stawiano jakoś na przełomie 2015/16.

Problemem tego szlaku jest to, że nie ma jednej strony na której można by znaleźć jakiś ogólny przebieg szlaku... przy czym po internetach można znaleźć mapkę z projektem całego szlaku (mapa jpg) i może nawet nie warto by jej linkować, bo w części województw ostateczny przebieg różni się trochę, a czasem całkowicie od tego projektu, gdyby nie to że trafił na materiały oficjalne (np. mapa łódzka, przewodnik świętokrzyski).

W ogóle w każdym województwie inaczej, a do informacji o szlaku i jego przebiegu w poszczególnych województwach nie tak łatwo dotrzeć... czasem są jakieś publikacje papierowe (mapa, przewodnik) jeśli uda się je zdobyć i tylko niektóre dostępne w wersji cyfrowej, czasem jakaś specjalna strona szlaku, czasem jakieś mapki krążą po internetach, czasem są na tablicach w terenie... a właśnie, w terenie też jest różnie, czasem są to tylko tablice przy obiektach na szlaku (mazowieckie), czasem tylko drogowskazy na trasie (łódzkie), czasem jedno i drugie (małopolskie, podkarpackie), a w pozostałych województwach nie wiem.

Poniżej małe zestawienie materiałów online do których udało mi się dotrzeć, dołączam jpg-i mapek znalezione w internecie luzem, czasem konwertowałem z przeodnika w pdf-ie, albo robiłem zdjęcia z materiałów papierowych niedostępnych online. Może jednak ktoś chce skorzystać z tego szlaku i mu się przyda :-)


MAZOWIECKIE - mapa północ (jpg), mapa południe (jpg), strona szlaku z tablicami

ŁÓDZKIE - mapa (jpg) + legenda (jpg)

ŚWIĘTOKRZYSKIE - przewodnik (w 3 plikach + mapa 100 MB) (linki)

MAŁOPOLSKIE - mapa (jpg),  mapa (online), przewodnik (linki), oraz strona szlaku

PODKARPACKIE - szlak 1 mapa (jpg), strona szlaku 1szlak 2 mapa (jpg)

LUBELSKIE - mapa (online)

PODLASKIE - nic nie znalazłem, w ogóle tam powstał?

WARMIŃSKO-MAZURSKIE - mapa (jpg), przewodnik (pdf)


  • dystans 4.09 km
  • czas 00:17
  • średnio 14.44 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu na dworzec

Piątek, 10 listopada 2017 · dodano: 05.12.2017 | Komentarze 0



  • dystans 4.00 km
  • czas 00:15
  • średnio 16.00 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Po Klu na dworzec

Poniedziałek, 6 listopada 2017 · dodano: 05.12.2017 | Komentarze 0



  • dystans 10.60 km
  • 0.30 km terenu
  • czas 00:37
  • średnio 17.19 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Trochę urbexowania

Poniedziałek, 6 listopada 2017 · dodano: 24.11.2017 | Komentarze 6

Jakoś nam zalegały dwie skrzynki po sąsiedzku - za blisko żeby specjalnie się wybrać, a z rowerem na miejscówkę nie da się wbić. Dziś więc podjechaliśmy tam właśnie specjalnie, najpierw rowerami na dworzec i za tunelem przypiąć rowery do stojaków na nowych park&ride.

Stojak bliżej wejścia do tunelu (czyli przejścia na perony) zastawiony na sztywno - tylko jedno miejsce było.



Za to drugi luźnawy - dalej od wejścia, a poza tym zasłonięty zadaszeniem tunelowy i może nie wszyscy o nim wiedzą. Na jednym i drugim po 10 stojaków (poza tym jeszcze jedno podobne stanowisko buduje się po drugiej stronie torów). Oczywiście część samochodowa na obydwu parkingach zastawiona na sztywno + cała okolica obstawiona. tyle tego.




Kawałek z buta, przecisnąć się przez szczelinę (kiedyś wchodziło się przez okna, ale zamurowali już dawno) i jesteśmy na terenie urbexu. To część zabudowań żyrardowskich zakładów za torami... tu była min. roszarnia, po wojnie tkaniny techniczne itp. A lavinka zapomniała wziąć telefonu z GiePSem i znaleźliśmy tylko jedną skrzynkę, oraz pierwszy etap drugiej (trzeba tu będzie jeszcze wrócić).











Cegiełki różne... a żeby nie wrzucać żenującego dystansu na bikestatsa, to powrót przez miasto nieco naokoło z zahaczeniem o jeszcze jedną skrzynkę, której lavinka jeszcze nie miała.