teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108781.00 km z czego 15566.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:1247.05 km (w terenie 169.30 km; 13.58%)
Czas w ruchu:68:39
Średnia prędkość:18.17 km/h
Maksymalna prędkość:51.60 km/h
Suma podjazdów:3690 m
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:65.63 km i 3h 36m
Więcej statystyk
  • dystans 103.24 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 06:22
  • średnio 16.22 km/h
  • rekord 51.60 km/h
  • pod górkę 1920 m
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Longinada 3: szturmem zdobywamy zamek

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · dodano: 12.05.2012 | Komentarze 14

Kanał Kupa-Kupa - Karlovac - Duga Resa - Jarce Polje - Vodena Draga - Bosiljevo - Trosmarija - Ogulin - Potok Musulinski - Jasenak - przełęcz noclegowa ok. 1060m



Rano wyruszyliśmy znad kanału Kupa-Kupa do Karlovaca, gdzie mieliśmy przeskoczyć na drogę nr 23 na Dugą Resę. Nie wyszło nam to zbyt sprawnie, trochę się pokręciliśmy po mieście zanim to się udało, ale dzięki temu obejrzeliśmy kawałem Karlovaca. Drogowskazy nam w tym nie pomogły, bo były strasznie długodystansowe - na Senj (tam mieliśmy być dopiero jutro popołudniu i to bocznymi drogami), czy nawet na Rijekę.




Gdy dotarliśmy do Dugiej Resy, skręciliśmy w nieco boczniejszą drogę i zaczął się pierwszy podjazd, za górką była dolina rzeki Dobra i miejscowość Jarce Polje gdzie pod sklepem dogonił nas bus.



Spod sklepu ruszyłem przed grupą, żeby znaleźć skrzynkę KAMETAL#01, na miejscu okazało się że jest to źródło przy którym właśnie jakiś rolnik nabierał wody. Przeczekując go, zagaiłem z pytaniem czy woda nadaje się do picia, bo było to bajorko które nie wzbudzało zaufania, dostałem odpowiedź, że owszem do picia. Jak pojechał, okazało się że w miejscu gdzie nabierał jest stały przepływ świeżej wody i tam faktycznie jest ona sensowna. A skrzynki w końcu i tak nie znalazłem.



Myśląc że grupa mnie minęła, ruszyłem ostro do przodu... ten odcinek najbardziej mnie chyba dziś zmęczył, raz że środek dnia i upał, dwa że droga biegła terenem krasowym, gdzie co chwilę było góra-dół, że nie nadążało się zmieniać przerzutek. Bardzo malowniczy odcinek, ale męczący.




Tak dojechałem do Bosiljeva, gdzie zwiedziłem opuszczony zamek rodu Frankopanów. Tutaj nieco historii, okazuje się że po wojnie zamek został skonfiskowany i urządzono w nim dom starców. Później od początku lat 60, do 80. była tu restauracja i motel, a potem zamek stał opuszczony. W czasie wojny domowej w latach 90. w zamku przygotowano szpital rezerwowy, jednak nie został on nigdy wykorzystany, w 1996 co prawda zamek wydzierżawiono, ale nadal stoi zapuszczony.

To tyle w skrócie, zatrzymałem się tutaj odsapnąć w cieniu i napić się kawy z mlekiem czekoladowym (rewelacyjne połączenie) i zacząłem zwiedzać zamek od zewnątrz. Gdy wydawało się że nie da się dostać do środka (wspinaczka po murze była nieco ryzykowna), znalazłem okno, gdzie po odgięciu kraty dało się przecisnąć między deskami. No i wsiąkłem na amen... w międzyczasie minęła mnie grupa główna, pod zamek podjechał bus, a ja zwiedzałem zamek... to była zdecydowanie perełka dzisiejszego dnia.





Najchętniej bym tu zanocował, ale był jeszcze kawał dnia i trzeba było się jeszcze wdrapać na tysiąc metrów, więc trzeba było jechać dalej. Dalsza droga wiodła do góry, nieco większy podjazd był za sztucznymi jeziorami, a choć nadal był to teren krasowy (tyle że bardziej leśny), to droga była wyrównana i nie było takiej huśtawki jak na poprzednim odcinku - jednak to ten odcinek niektórym dał w kość, bo gdy już się wydawało że się wypłaszcza i zaraz będzie w dół, to po chwili znów było do góry, ja ten odcinek łyknąłem sprawnie i dogoniłem Korę. Po drodze jakieś opuszczone betonowe konstrukcje w krzakach (kamieniołom? coś tam na końcu drogi widać na satelicie), jakieś wysypisko...




Punktem zbornym był Ogulin, gdzie po posileniu się kanapkami, uzupełnieniu wody i obejrzeniu zamku ruszyliśmy na główny podjazd tego dnia. Już przed Ogulinem zbierały się chmury i tutaj próbowało nawet chwilę kropić, chmura przeszła bokiem i tyle co potem jechaliśmy mokrymi drogami. Aha, ważnym punktem była Pekara gdzie nabyłem słodkie bułki.




Gdy wspinaliśmy się w góry, z boku majaczyła skała Kleku 1181m, a my wjechaliśmy na wysokość ok. 1060m i zanocowaliśmy w okolicach przełęczy. Co ciekawe, jak poszedłem w krzaczki, to znalazłem skrzynkę, a nawet całe mnóstwo skrzynek... były to skrzynki na butelki, gównie po Coca-coli, które potem użyliśmy jako siedziska przy ognisku. A rano jak poszedłem w krzaczki, to długo nie mogłem wyjść z lasu tyle tam było kwiatków ;-)






Zobacz też wpisy na blogu pocztówkowym:
- Klek 1181m
- Trzej Muszkieterowie TAM
Kategoria Chorwacja, >100


  • dystans 118.81 km
  • 3.40 km terenu
  • czas 06:08
  • średnio 19.37 km/h
  • rekord 50.10 km/h
  • pod górkę 1010 m
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Longinada 2: Przez granicę w te i nazad

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 2

Zagorska Sela - Razvor - Kumrovec - /HR/SLO/ - Bistrica ob Sotli - Bizeljska ves - Bizeljsko - Brezovica na Bizeljskom - Stara vas Bizeljsko - Zupelevec - Slogonsko - Kapele - Dobova - /SLO/HR/ - Senkovec - Laduc 0 Prigirje Brdovecko - Ladus - Senkovec - /HR/SLO/ - Dobova Mostec - Brezice - Catec ob Savi - Prilipe - Ribnica - /SLO/HR/ - Bregana - Lug Samoborski - Samobor - Rude - Plesivica - Jastrebarsko - Novak Petrovinski - Izimje - Ceglje - Budrovci Draganicki - Kanał Kupa-Kupa

5 skrzynek (wszystkie z GC, 3 w Chorwacji i 2 w Słowenii)
- Kumrovec HR
- Lonely wagon HR
- Sava rapids SLO
- Prilipe - Slovenian tropics SLO
- Highlander01 HR



Jako że zebrałem się nieco wcześniej niż reszta grupy. Zresztą dziś nastapił podział na grupę główną rowerową (trasa jak ja, tylko bez skoków w bok) i grupę dziecięco-busową która odwiedziła termy. ja myknąłem solo do Kumrovca po skrzynkę przy rozpadającym się amfiteatrze i zapuszczonym hotelu-ośrodku. Kumrovec to miejscowość w której Druže Tito przyszedł na świat, w jego domu rodzinnym powstała ekspozycja, a wokół niego powstał skansen. Do skansenu się nie wbijałem, może kiedy z lavinką :-)



Dalej myknąłem pierwszy raz dzisiaj przez granicę i zaraz na Słowenii zaczął się pierwszy z dwóch większych dzisiejszych podjazdów, na którym minąłem 4 osoby z grupy rowerowej.




A potem znów skok w bok na Chorwację po dwie skrzynki, z czego znalazłem tylko jedną w zapomnianym wagonie towarowym, ale za to fotnąłem kilka chorwackich pociągów i pierwszy z licznych na trasie pomnik partizanow.






Powrót na Słowenię i myk nad Sawę do skrzynki przy przełomach. Tam postój i schładzanie się zimnym mlekiem czekoladowym i moczenie nóg w Sawie.



Jako że za mostem w Brezicach był punkt zborny, odpaliłem komórkę i dowiedziałem się z SMSa od Longina że są "200m w prawo za starym spalonym mostem". Ruszyłem więc nowym mostem i wypatrzyłem kolejny starszy. Z niego widziałem most autostradowy, ale nigdzie spalonego... juz miałem dzwonić do Longina, gdy pojawił się Longin we własnej osobie, pokazał gdzie jesteśmy i gdy usłyszał o "starym spalonym moście", kazał mi przeczytać SMSa jeszcze raz... otóż to był "stary STALOWY most" na którym właśnie się znajdowaliśmy.



Upał był dzisiaj naprawdę konkretny, to największą gorączkę przeczekaliśmy w rzece Krka, konsumując burka z serem, którego przywiózł z miasta Longin.



Gdy ruszylismy, znów się odłączyłem, bo jeszcze na Słowenii miałem jedną skrzynkę, a na wzgórzach w Chorwacji drugą... Po drodze pomnik z wojny dziesięciodniowej link



Do Samoboru dotarłem już mocno zgrzany (nadal było bardzo gorąco) i wpadłem wprost na przypięte rowery longinady. Tutaj mieliśmy czas na zwiedzenie Samoboru, co prawda nad miastem był zamek i obok w krzakach skrzynka, ale już nie chciało mi się z tego przegrzania tam podjeżdżać, nawet nie bardzo mi się chciało robić zdjęć w samym mieście (gorąco i za dużo ludzi ja na mój gust - jakaś impreza miejska się odbywała). Ot, trochę sobie połaziłem.




A za Samoborem mieliśmy największy podjazd dzisiejszego dnia (dobrze że zaczynało robić się chłodniej, a i cienie były dłuższe). Na przełęczy pod schroniskiem też regularna impreza, a na ławkach pod kapliczką rozłożyła się jakaś rodzina z żarciem... lecz zanim się zdążyliśmy dołączyć, to zwinęli majdan i odjechali.




Zjazd był bardzo przyjemny, jak to zjazd, dodatkowo bardzo malowniczą okolicą, droga biegła pięknymi grzbiecikami, wśród ciekawej rzeźby terenu... żadne fotki tego nie oddadzą.




A po zjeździe już główną drogą w zapadającym zmierzchu cięliśmy na nocleg na... kanałem Kupa-Kupa. Otóż w Karlovacu spotykają się do Kupy 4 duże, spływające z gór rzeki - Kupa, Dobra, Mrezica, Korana. Żeby zmniejszyć ryzyko powodzi, został wykopany kanał-obwodnica Karlovaca który biegnie od rzeki kupa (ponizej ujścia do niej Dobrej) do rzeki Kupa ale juz ponad 20km za Karlovacem. W razie czego kanał ten przejmuje wody Rzek Kupa i Dobra, a zagrożenie jest tylko ze strony dwóch pozostałych rzek. Nad tym kanałem właśnie nocowaliśmy.



Fotki oczywiście cały czas dogrywam na Picasę
Kategoria Chorwacja, Słowenia, >100


  • dystans 80.42 km
  • 2.00 km terenu
  • czas 04:54
  • średnio 16.41 km/h
  • rekord 51.30 km/h
  • pod górkę 760 m
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Longinada 1: A Ptuj!

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 08.05.2012 | Komentarze 13

/SLO/ Ptuj - Apace - Lovrenc na Dravskem polju - Ptujska Gora - Majsperk - Breg - Spodnja Sveca - Stoperce - Tlake - Rogatec - Trzisce - Rogatska Slatina - Podcertrek - Imeno - Podcertrek /SLO/HR/ Poljana Sutlanska - Miljana - Plavic - Zagorska Sela

3 skrzynki (wszystkie z GC, wszystkie w Słowenii)
- VRAZOV TRG - DomKULTure (HomeOfCULTure)
- SONCNI PARK ( Sonny Park )
- PTUJ Castle



Do Ptuja dotarliśmy busem ok. 6:00, po wypakowaniu i złożeniu rowerów ruszyliśmy mostem pieszo-rowerowym przez Drawę zwiedzać Ptuj (miasteczko i zamek - więcej o nich tu: link1 link2), a ja przy okazji znalazłem 3 skrzynki, a nie znalazłem też 3.





Odprawa przed dalszą trasą



Na Słowenię trafiliśmy w między świętami link - 27 kwietnia Dzień oporu przeciwko okupatorowi (dan upora proti okupatorju), oraz dwudniowego Święta Pracy 1-2 maja (praznik dela). Miasta i wioski było obwieszone flagami słoweńskimi, unijnymi, občiny, ale w Ptuju który jest jakieś 20km od Mariboru, była też flaga Europejskiej Stolicy Kultury 2012, którą jest właśnie Maribor link



Ponieważ zostałem nieco dłużej w Ptuju, grupa pojechała, a ja ją potem goniłem... a zrobiłem to tak skutecznie, że na Ptujską Górę dojechałem przed nimi. Prawdopodobnie lepiej wybrałem drogi wyjazdowe z miasteczka, co było zadaniem nietrywialnym, bo miasteczko było tuż poza zasięgiem mapy.



Na górze jest sanktuarium maryjne, a na tablicy informacyjnej jest wymieniane jednym tchem z takimi sanktuariami jak: Częstochowa, Lewocza, Mariazell, Marija Bistrica. Z powstaniem santuarium wiąże się legenda o slepej dziewczynce, która dzięki modlitwom całej rodziny do Marii dziewczynka odzyskała wzrok, a ojciec z wdzięczności wybudował na górze kościół. O Ptujskiej Gorze: link, legenda: link



To była ta pierwsza górka na wykresie, kolejna górka to przełęcz. A po drodze jakiś mini-skansenik link na skraju miejscowości Rogatec.





Miejscem gdzie spotykaliśmy się z busem i ekipą jadącą pociągiem było uzdrowisko Rogaska Slatina, tutaj główną atrakcją była fontanna od której gdy powiało szła przyjemna bryza, co doskonale chłodziło w upale który nastał w ciągu dnia.



Jadąc Słowenią cały czas spotykaliśmy świerki jako Drzewka Majowe link, w Chorwacji i Bośni już tej tradycji nie było (wracając jeszcze gdzieś w Austrii takie coś nam mignęło).



Dalej ruszyliśmy razem, na południe wzdłuż granicy z Chorwacją i jeziora które... wyschło. Generalnie był to Jugosłowiański Beskid Graniczny, a miejsce jeziora wyglądało jak zasypany zalew Klimkówka z Pieninami Gorlickimi dookoła.




Był pewien problem z przekroczeniem granicy, bo przejście które mieliśmy na mapie jest już zamknięte, a kolejne do którego trafiliśmy okazało się przejściem dla małego ruchu granicznego. Pogranicznik początkowo twierdził że nie wolno, gdy powiedzieliśmy że policja nas na to przejście skierowała, to dodał że musielibyśmy mieć pozwolenie, gdy drążyliśmy temat okazało się że on może takie pozwolenie wypisać i będzie to kosztowało 1,58 euro, na co ostatecznie przystaliśmy, a pogranicznik wziął się do wypisywaniu kilkunastu pozwoleń (wyraźnie próbował tego uniknąć) co trochę trwało. Ostatecznie wjechaliśmy do Chorwacji, niestety Longin w międzyczasie znalazł broszurkę ze zbyt dokładną mapą i postanowił jechać skrótami na których większość grupy (poza mną i Robertem) prowadziła rowery... w międzyczasie też zgubiliśmy Heńka i Julię z dzieciakami, którzy zostawali w tyle. Te wszystkie perypetie spowodowały że nie dotarliśmy do zamku Vieliki Tabor... ale poza tym dzień był całkiem udany. A jak już się zebraliśmy do kupy to ruszyliśmy szukać noclegu.

A oto i zamek:



Więcej zdjęć na Picasie, tam też będę na bieżąco wrzucał fotki z kolejnych dni.

Zobacz też wpisy na blogu pocztówkowym:
- Oflagowana Słowenia
- Drzewka majowe
- Ptuj
- Ptujska Gora
- Skansen Rogatec
- Rogaška Slatina
- Sotelsko Jezero
Kategoria Słowenia, Chorwacja


  • dystans 6.57 km
  • czas 00:31
  • średnio 12.72 km/h
  • rekord 27.00 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Longinada 0: Na start

Piątek, 27 kwietnia 2012 · dodano: 07.05.2012 | Komentarze 4

Żyrardów >>> Warszawa Wschodnia >>> Bielsko-Biała >>> Ptuj

Kilometry z wypadu na rynek i potem na dworzec i pociągiem na WW.

Dalsze zadanie transportowe było nietrywialne, bo jechało nas 13 osób dorosłych + 5 dzieci. Bus zabiera 8 osób poza kierowcą. Tak więc ze Wschodniej do BB. Tak więc 6 osób jechało ekspresem WW-BB ale z 10 rowerami, 2 rowerkami dziecięcymi i bagażami wszelakimi. Jako że InterCity nie przewiduje że podróżny może mieć więcej niż jeden rower, nie dało się kupić więcej niż 8 biletów na rowery (trzebaby kupić bilety dla kolejnych osób z miejscówkami i dopiero do tego bilety na rower), tak więc 4 rowery jechały na gapę, ale szczęśliwie konduktorzy nie zwracali szczególnej uwagi na ich ilość. Nieco później ruszał grupa rodzinno-dziecięca nocnym do Wiednia.

Tym pociągiem nie jedziemy:



Jechaliśmy tym:




W BB dołączały dwie osoby Krakowa, razem ładowaliśmy wszystko do busa i nasza ósemka jechała do celu. Bus mógł nas zgarnąć z Warszawy, ale w ten sposób unikaliśmy korków wyjazdowych na długi weekend. Po drodze w czasie postoju w Austrii znalazłem skrzynkę przyautostradową w krzakach bzu za kiblem (Numismatik oder Rastplatz Triestingtal).

Kategoria mazowieckie


  • dystans 48.24 km
  • 17.00 km terenu
  • czas 02:31
  • średnio 19.17 km/h
  • rekord 35.50 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Po pierwiosnki i groszek dla wariaga

Czwartek, 26 kwietnia 2012 · dodano: 26.04.2012 | Komentarze 3

Ale najpierw - kapliczka




Dzisiaj normalnie upał! Żeby nie być gołosłownym - to fotka z popasu (celowo w cieniu, żeby się nie ugotować), w krótkich spodenkach i rękawku.



Nie strzelać do rezerwatu!



A oto jedyne miejsce, które znam, w którym w okolicznych lasach rosną i kwitną pierwiosnek i groszek wiosenny. Jest to łagodne i niewysokie wzgórze, na którego szczycie są resztki... chyba jakiegoś wyrobiska żwiru.



Pierwiosnki są bardzo powszechne w Beskidach, dlatego może tu rosną bo to miejsce przypomina minigóry z miniurwiskami... pierwiosnki rosną tu głównie na skraju wyrobiska.



A groszek dla odmiany poza wyrobiskiem, na łagodnym wierzchołku wzgórza.

Kategoria mazowieckie


  • dystans 44.16 km
  • 9.00 km terenu
  • czas 02:23
  • średnio 18.53 km/h
  • rekord 41.60 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Wzdłuż Pisi Gągoliny

Wtorek, 24 kwietnia 2012 · dodano: 25.04.2012 | Komentarze 5

Trochę kwiatko-wiosnowycieczka wyszła





Nad Pisią



Czosnek niedźwiedzi już jest, ale jeszcze nie kwitnie



A tu sam nie wiem co mam myśleć - grób rozkopany, obok karteczka Gminnego Centrum Informacji Mszczonów... pytanie czy to jakiś wandalizm i kartka pojawiła się później, czy jakieś działania GCI które jak wandalizm wyglądają? W każdym razie - grób rozkopany, obok walają się płotek i krzyż z tabliczką.

Edit: sprawa się wyjaśniła - link. Do samej inicjatywy mam mieszane uczucia - oto zamiast ziemnej mogiłki, stanie tu zwykły grób i miejsce straci całą swoją magię.






Jak przedzierałem się przez las i krzaki, to czułem się jak w jakim Wietnamie, bo nade mną kilka razy przeleciały dwa śmigłowce... aż miałem odruch, żeby przylgnąć do jakiegoś drzewa (strój miałem zielono-zielony, więc i tak mnie nie bardzo było widać).



A to korek który zaczynał się na 50-tce w połowie drogi ze Mszczonowa do Żyrka... i wcale nie przez to zwężenie, bo za nim też zakorkowane aż do samego Żyrardowa, ciekawe gdzie się zaczynał? W Wiskitkach?

Kategoria mazowieckie


  • dystans 47.95 km
  • 12.00 km terenu
  • czas 02:29
  • średnio 19.31 km/h
  • rekord 33.20 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Myk dookoła chmury

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 6

Jeziorko Łabędzie



Bobrza ramka na Suchej




Szczawik zajęczy i piżmaczek wiosenny




Hubba Bubba

Kategoria mazowieckie


  • dystans 52.88 km
  • 4.00 km terenu
  • czas 02:51
  • średnio 18.55 km/h
  • rekord 30.80 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Myk z Wwy

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · dodano: 20.04.2012 | Komentarze 2

I znów parę fotek z łażenia po Wwie




Kategoria mazowieckie


  • dystans 53.32 km
  • 8.00 km terenu
  • czas 02:52
  • średnio 18.60 km/h
  • rekord 28.50 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Myk do Wwy

Środa, 18 kwietnia 2012 · dodano: 18.04.2012 | Komentarze 6

Parę fotek z łażenia po Wwie.




Kategoria mazowieckie


  • dystans 95.73 km
  • 18.50 km terenu
  • czas 05:06
  • średnio 18.77 km/h
  • rekord 37.80 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Stryjek huann zalicza gminę Mszczonów

Sobota, 14 kwietnia 2012 · dodano: 14.04.2012 | Komentarze 4

Żyrardów - Międzyborów - Stare Budy Radziejowskie - Nowe Budy - Radziejowice - Tartak-brzózki - Hamernia - Budy Mszczonowskie - Mszczonów - Wymysłów - Badów Górny - Gąba - Michalin - Ulaski - Zawady - Franciszków - Chojnata - Kowiesy - Paplin - Jeruzal - Raducz - Nowy Dwór - Stara Rawa - Wzgórze Gaja - Doleck Stary - Gocha - Jeruzal - Studzieniec - Bednary - Żyrardów

W sumie dzisiaj zaliczył tych gmin 6, ale ze mną tylko Mszczonów.

Ale spotkaliśmy się w gminie Radziejowice (wcześniej już zaliczoną), gdzie w parku kwitną lepiężniki różowe.



A potem przejechaliśmy do zaliczania gminy Mszczonów





A potem zaliczaliśmy największe atrakcje Mazowsza czyli województwa łódzkiego... mianowicie największy głaz Mazowsza, administracyjnie już w łódzkiem, który nazywa się Głazem Mszczonowskim... Żądamy przyłączenia Głazu Mszczonowskiego do gminy Mszczonów!!!



A pociągi jadące na południe mają pod górkę... no cóż, jadą na wyżyny, a może nawet w góry.



Pod kościołem w Chojnacie




To ten! To ten spych załatwił drzewo ze skrzynką... i to czyją skrzynką! Skrzynką cioci lavinki od koparek!!!



Przy skrzynce w Starej Rawie.



Ach, no i przeniosłem skrzynkę Wąwozik Mazowiecki do sąsiedniego parowu