teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108816.95 km z czego 15571.85 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2015

Dystans całkowity:575.87 km (w terenie 64.95 km; 11.28%)
Czas w ruchu:38:42
Średnia prędkość:14.88 km/h
Maksymalna prędkość:42.40 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:27.42 km i 1h 50m
Więcej statystyk
  • dystans 4.70 km
  • czas 00:19
  • średnio 14.84 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Pod-wieczorny Jordanek

Środa, 30 września 2015 · dodano: 01.10.2015 | Komentarze 0

Wieczorny standarcik na Jordanek... zwykłe kręcenie się na karuzeli jest nuuudne!





Dzisiaj wyjście z placu zabaw było bezbolesne, bo tata nauczył tańczyć Krakowiaka i pojechała do domu pokazać babci... a wieczorem było tańczenie i śpiewanie. Krakowiaka rzecz jasna , a właściwie Krakowiaczka. Tańczenie i śpiewanie było zresztą już  w drodze powrotnej w foteliku, aż mi rowerem bujało... nawet trochę tekstu sobie przypomniałem - Krakowiaczek jeden, miał czegoś tam siedem, lala la la la la, lala la la la la

Poza tym z ciekawostek z ostatnich dni... ekspedycja na kałuże.



Dziecko wróciło całe mokre, z kaloszków wylaliśmy wodę... nic dziwnego skoro Kluska usiadła, uklękła, a nawet położyła się w kałuży.



Jeden z wieczornych wypadów na boisko przy mojej dawnej szkole (a właściwie dwóch) - trener Kluska siedzi na piłce i trenuje dzieciaki (widoczne w tle:
- Ej, szybciej biegać za tą piłką! Wy dwaj, nie śpimy, moja prababcia pod kasztanami ma więcej życia! Jak podajesz, no jak podajesz!???



  • dystans 23.81 km
  • 11.00 km terenu
  • czas 01:39
  • średnio 14.43 km/h
  • rekord 25.70 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Rekonesans grzybowy #2

Środa, 30 września 2015 · dodano: 30.09.2015 | Komentarze 7

Miałem nadzieję, że po sobotnim deszczu pojawią się grzyby... co prawda mapa występowania twierdziła, że u nas nadal nie ma, ale wolałem to sprawdzić osobiście. I faktycznie, nadal ni ma :-(

No to kontrolnie odwiedziłem hipotetyczne opieńki znalezione tydzień temu... wziąłem jeden kapelusz i zrobiłem wysyp zarodników - białe (albo prawie białe), więc chyba rzeczywiście opieńki.



A to jeszcze inne grzybki dla wariaga



A poza tym trwa inwazja trującej maślanki... tego grzyba było najwięcej w lesie (też wziąłem dwa kapelusze, zrobiłem wysyp - szarofioletowy)





Edit: lavinka wyciągnęła mikroskop z szafy i teraz robię wysyp na szkiełka... będziemy oglądać zarodniki w powiększeniu :-) Następnym razem wstawimy zrzuty ekranu.

Edit2: No to wrzucamy zdjęcia z mikroskopu. Te większe zarodniki to opieńka, te mniejsze maślanka, jedne i drugie w powiększeniu x10 i x40. Dla porównania mój włos (x40)








  • dystans 18.75 km
  • 6.50 km terenu
  • czas 01:10
  • średnio 16.07 km/h
  • rekord 24.60 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Rekonesans grzybowy

Czwartek, 24 września 2015 · dodano: 26.09.2015 | Komentarze 4

Ponieważ na rynku pojawiły się grzyby - podgrzybki i kanie, postanowiłem sprawdzić jak wygląda sytuacja w lesie. Bo mogły one pochodzić z dalszych regionów, zwłaszcza że mapa występowania pokazywała że u nas za bardzo nie ma grzybów.

I faktycznie nie znalazłem ani jednego podgrzybka... nie znalazłem też ani jednej czubajki, które zwykle napotykałem już na ścieżce i przy niej, które występują całe lato i gdy innych grzybów w ogóle nie ma, to one są. Wydaje mi się że mimo wrześniowych opadów, nadal jest za sucho w lesie (może po sobotnim deszczu coś się pojawi).

Znalazłem tylko coś co chyba jest opieńką... ale na opieńkach się nei znam, więc pewności nie mam.



Rosła tez trująca maślanka (chyba)




Znalazłem też zapomniany kopciuszkowy trzewik



  • dystans 21.41 km
  • 2.50 km terenu
  • czas 01:43
  • średnio 12.47 km/h
  • rekord 26.40 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Dzień bez Samochodu w Skierniewicach

Wtorek, 22 września 2015 · dodano: 25.09.2015 | Komentarze 12

Z okazji Dnia bez Samochodu i darmowych przejazdów Kolejami Mazowieckimi, oraz komunikacji miejskiej w Warszawie (w tym Szybką Koleją Miejską), mieliśmy zamiar pojeździć pociągami i rowerami w i pod Warszawą. Niestety Kluska znów przywlokła jakiegoś wirusa i mnie zaraziła. Rozłożyłem się i min. wypadł nam weekend (kiedy chcieliśmy podskoczyć do Skierniewic i podserwisować nasze skrzynki), do wtorku trochę wydobrzałem, ale nie do końca, więc postanowiliśmy na krótko podskoczyć pociągiem właśnie do Skierniewic.

W Żyrardowie na stacji po roku zastoju od miesiąca trwają powoli prace. Właśnie stawiają kolejny daszek nad środkowym peronem... podobno jesli nie skończą z tym remontem do końca roku, to stracą dofinansowanie unijne.




A w Skierniewicach zdziwko, bo też trwa remont torów... zdziwiliśmy, bo wydawało  nam się, że ten odcinek już ukończony, ale tutaj chyba prace nad odcinkiem do Łowicza się rozpoczęły. Budują nowy peron i przedłużają do niego kładkę (doczepioną do wiaduktu).




Poza tym przenumerowali tory... do tej pory były tu tory 1, 2  i ni z gruszki ni pietruszki 5. To mi nieco popsuło szyki, bo mój quiz dworcowy zakładał zliczenie numerów torów. Zresztą sama skrzynka z powodu remontu też zniknęła.



Praking rowerowy przy dworcu... to są wyrwikółka, ale jak ktoś przypina stary rower cienką linką, to mu wszystko jedno, zresztą miejsca na nim za mało, więc można się porządnie przypiąć do barierki przy peronie (jeszcze sporo jej zostało, więc prędko chyba miejsca nie zabraknie).







Zresztą rowery poprzypinane są wszędzie gdzie się da




Inwazja warszawianki na kostkę



Podjechaliśmy pod garnizon i zrobiliśmy przegląd pomników i pomniczków w rejonie placu pod kościołem garnizonowym 9d. cerkwią). Przy wjazdach na teren d. koszar poustawiano takie tablice:L





Już na samym placu jest pomnik 26DP




Oraz dwie kolejne tablice




I jeszcze pomnik odzyskania niepodległości w 1918




A w granizonie jak to w garnizonie... wizyta w anclu pod kasztanami (bo logbook się kończył)



Magazyn warzyw... może uda się założyć kolejną skrzynkę (pomysł mamy)




Sprawdziliśmy dwie skrzynki -  przy willi pułkownikowskiej iw  MPSie, których ostatnie ekipy nie mogły znaleźć, skrzynki są, ale dobrze się maskują Poza tym raktywacja skrzynki MiGowej w pewnym od niego oddaleniu, przy okazji zbadaliśmy ścieżkę, która przebiega odtąd wzdłuż Łupii łukiem okrążając garnizon (przy okazji stamtąd grzybki dla wariaga)






Wizyta na kwaterze z 1939 przy okazji szukania skrzybnki w tym temacie (której lavinka jeszcze nie miała)



W drodze powrotnej w parku zajrzeliśmy do rury




Zbadaliśmy też, że wybudowali obiecany plac zabaw na skraju parku. Głównie zestawy linowe (nawet do zjeżdżalni trzeba wejść po linie) i parę drabinek. generalnie dla większych dzieci. Jest też parę pomniejszych zabawek dla małych dzieci (np. konik i jedna z mniejszych piaskownic jakie kiedykolwiek widziałem) Kluska oczywiście by próbowała wleźć na liny, choć to jest generalnie ponad jej możliwości. Tak więc jak podrośnie można z nią tu przyjechać, ale teraz niekoniecznie.






  • dystans 5.10 km
  • czas 00:21
  • średnio 14.57 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Karmią y Gonią

Piątek, 18 września 2015 · dodano: 22.09.2015 | Komentarze 1

Ijo ijo ijo ijo!

Odkąd wyciągnąłem mój stary Lego wóz strażacki na baterie który robi ijo ijo, Kluska też robi ijo ijo!



Stojak rowerowy typu wyrwikółka służy do siedzenia.



A potem pojechaliśmy do parku i na mostek... ja karmiłem gołębie, a Kluska je ganiała.




Hej, wracajcie! Tam!



No mówię - tam!



No!




Ej no, wracajcie!









  • dystans 4.00 km
  • czas 00:17
  • średnio 14.12 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

W parku pod wierzbą

Środa, 16 września 2015 · dodano: 22.09.2015 | Komentarze 3

Dziś bieganie dookoła i w gałązkach wierzby



Oj, bucik spadł!




Recital Kluski na moście wiszącym




Mały partyzant padł



  • dystans 5.10 km
  • czas 00:21
  • średnio 14.57 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Do parku i na Jordanek

Wtorek, 15 września 2015 · dodano: 22.09.2015 | Komentarze 0

Najpierw do parku powłazić gdzie się da.







A potem jeszcze na Jordanek. Skakanie z i do karuzeli... oczywiście w biegu.




  • dystans 4.27 km
  • czas 00:18
  • średnio 14.23 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Nocna przejażdżka z Kluską z dworca

Poniedziałek, 14 września 2015 · dodano: 22.09.2015 | Komentarze 0

Po ogarnięciu się po weekendówce jeszcze myk na dworzec odebrać Kluskę wracającą z babcią z Warszawy.


  • dystans 80.66 km
  • 3.25 km terenu
  • czas 04:24
  • średnio 18.33 km/h
  • rekord 42.40 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Wisła rzeką strategiczną, dzień 3 - Jabole we mgle

Poniedziałek, 14 września 2015 · dodano: 20.09.2015 | Komentarze 7

krzaki - Budy Opożdżewskie - Nowa Wieś - Kociszew - Grójec - Wilczogóra - Sadków Szlachecki - Teodorówka - Osuchów - Wręcza - Żyrardów
MAPA TRASY

W nocy odwiedziły nas dziki - chrumkały, ryły, a jeden stał przy namiocie i dyszał. A rano wytarabaniając się ze środka spłoszyłem sarenkę.



Jesteśmy w samym środku warecko-grójeckiego zagłębia sadowniczego, więc cały czas jedziemy przez sady... to tutaj powstał tytuł "Jabole we mgle", którym lavinka nazwała nawet całą wycieczkę.




Maryjka w Kociszewie po drodze



Poza tym po tych wszystkich pomnikach i mogiłach, zwłaszcza po tym mieczu z Powstania Styczniowego, a także tych zapachach z Warwinu, lavinka miała fazę i wpadła na pomysł napisania opowiadania o dziadku Pana Mariana (Pan Marian miał imię właśnie po dziadku), który szedł walczyć w powstaniu, wziął kosę, wziął starego jabola z piwniczki, ale nim dotarł do partyi, usiadł strudzony pod lasem, sięgnął do węzełka po flaszkę i se golnął... po czym obudził się 150 lat później w sadzie.

Dziadek wstał, zerwał jabłko i skosztował. W życiu nie jadł czegoś równie pysznego, zerwał jeszcze kilka na drogę, po czy usłyszał jakieś krzyki. W jego kierunku biegł jakiś młodzian w szarawarach z potrójnymi lampasami i wygrażał pięściami. Dziadek nie stracił rezonu i spytał:
- Gdzie ja jestem młody człowieku?
Ten nie odpowiedział, tylko kontynuował wymienianie nazw chorób, wydalin, co bardziej wstydliwych części ciała i profesji. Po czym rzucił się na dziadka z pięściami. Dziadek nie tracił czasu na myślenie, chwycił za kosę i zdzielił go bez łeb trzonkiem, aż ten nakrył się nogami obutymi w fikuśne trzewiki.
- Cie choroba, ani chybi z madziarskiej strony, albo i zamorskie.

(...)

- A powiedz mi Maryś, byłeś ty na jakiej wojnie?
Pan Marian podrapał się w głowę z namysłem, po czym niepewnie odparł:
- No byłem.
- A z kim się billiście? Z Moskalami? Z Niemcami?
- Z ZOMO.
- A co to takiego? Austryjaki może?
- Nie, Polacy - po czym,  widząc dezaprobatę na twarzy dziadka szybko dodał - ale pachołki Moskwy.
- A to dobrze - ucieszył się dziadek - rżnąć Targowicę ile wlezie!

No, takich dialogów jeszcze parę przeprowadziliśmy, po czym trafiliśmy na tabliczkę z informacją o pojemności flaszki dziadka Mariana.



Wjeżdżamy do Grójca. lavinka wspomniała ostatnio, że ciągle nam nie po drodze, albo czasu nie mamy, ale chciałaby wreszcie zwiedzić Warkę (co wczoraj uczyniliśmy) i Grójec.

Zaczynamy od kolejki grójeckiej - oto stacja



Obok wieża ciśnień (identyczna jak w Tarczynie) do której aktualnie da się wejść.




A po drodze kolejka na jednym z domów.



Jabole Grójeckie!!! :-)




Pomnik Dziadka... no to parę słów z mojej historii rodzinnej, otóż  w domu u mojego dziadka przez całą komunę stało popiersie Piłsudskiego, gdy dzieciaki pytały kto to, odpowiadał, że Dziadek. Dzieciaki rozumiały to dosłownie i o to chodziło, żeby nie wygadały się gdzie nie trzeba.



Obok w budce nabywamy bułki, ja nabyłem prostokątny z jabolem i trójkątny w wiśnią mocną... bo nie mogłem się zdecydować który kupić. A potem jeszcze ruszamy na park obfocić rzeźby.





Mały stopik na placu (w tle ratusz)




I kolejny postój przy kościele.








Przykład charakterystycznego dla Mazowsza wątku ceglanego, zwanego też wątkiem grójeckim.




Parę domów  drodze... zwłaszcza tę kamienicę focimy, bo nie wiadomo ile jeszcze postoi.




Wizyta na cmentarzu, przy kwaterze z 1939 lavinka pomaga mi odczyta kompletnie zasłoniętą przez płożące się tujkić tabliczkę



Odwiedzamy jeszcze kwaterę z I wojny i kirkut.





Po czym opuszczamy Grójec i jedziemy do domu... trasa znana więc mało fotostopów, a poza tym spieszymy się żeby wrócić o w miarę rozsądnej porze, ogarnąć się i pojechać na dworzec odebrać dziecko wracające z Warszawy.



Jedziemy przez sady i przejeżdżamy obok najwyższego punktu Wysoczyzny Rawskiej.



Mirabelki też były



Wszystkie zdjęcia w albumie Jabole we mgle na Picasie


.
Kategoria wyprawki


  • dystans 77.58 km
  • 18.00 km terenu
  • czas 05:07
  • średnio 15.16 km/h
  • rekord 30.30 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Wisła rzeką strategiczną, dzień 2 - Przyczółek Magnuszewski

Niedziela, 13 września 2015 · dodano: 19.09.2015 | Komentarze 9

Puszcza Kozienicka - Chodków - Studzianki Pancerne - Trzebień - Magnuszew - Kępa Skórecka - Mniszew - Rozniszew - Anielin-Kępa - Zakrzew - Warka - Budy Opożdżewskie - krzaki na skraju lasu i sadów
MAPA TRASY

Poranek na biwaku - śniadanie, kawa, pakowanie i w drogę. Kawa przy ognisku, żeby nie wystygła, a w popiele grzeje się woda do mycia ząbków.



Rypiemy szlakiem niebieskim po żwirkowanej drodze, po czym skręcamy w szlak niebieski i drogę leśną... nie utwardzoną żwirkiem, więc chwila ulgi, ale ogólnie komfort jazdy jest zbliżony, bo droga nieco piaszczysta i korzenna.




Gdy jednak wyjeżdżamy z lasu promocyjnego, zaczynają się piochy




Takim oto mostkiem przekraczamy kolejną strategiczną rzekę - Radomke i wjeżdżamy na przyczółek warecko-magnuszewski.




Najpierw jednak mały skok w bok do pomnika oddziału majora Dobrzańskiego... bo pseudonim Hubal przybrał dopiero kilka dni później po przerwaniu marszu na południe (kierunek Węgry lub Rumunia) i podjęciu decyzji o przejściu do działań partyzanckich. Swoją drogą data 1.10.1939... pytanie czy data jest poprawna, bo gdzie indziej (kalendarium) można spotkać informację, że było to 2 października. Natomiast na południe, w lesie koło wsi Łaszówka jest mogiła ułanów poległych w tej potyczce (ale nie mieliśmy tyle czasu na tak dokładny cyklogrobbing).

Aha, na stronie o oddziale Hubala jest też katalog pomników i mogił.




Jest tu też tabliczka "Szlak Bojowy 31 Pułku Strzelców Kaniowskich", który operował tu dwa tygodnie wcześniej, a jeszcze wcześniej walczył np. we Mszczonowie (tam jest pomnik, 31 pSK, przy okazji sprawdzę czy wzbogacili go o taką tabliczkę).



Gruntóeami przez las docieramy do mauzoleum w Studziankach Pancernych. Od tego miejsca powtarzamy częściowo moją trasę sprzed roku. Tutaj pierwsza większa rozwałka tego dnia. (O walkach na przyczółku i pod Studziankami - tablica 1, tablica 2, tablica 3)




Saperka lavinka melduje gotowość do budowy przeprawy pontonowej! Co? Nośność stado słoni lub pół tuzina czołgów.



Tysiąclatka pancerna w Studziankach... o widzę, że maskowanie się rozpełzło nad drzwi, a także na schody. Rok temu było go mniej.






W sklepiku pod szkołą dokonaliśmy uzupełnienia prowiantu i w drogę. Stopik na cmentarzu z I wojny światowej pod Trzebieniem, przy okazji pozbieraliśmy flaszki z terenu cmentarza i złożyliśmy w jedną kupkę przed płotkiem (jedną plastikową zabraliśmy symbolicznie ze sobą, żeby umieścić w najbliższym koszu na śmieci).



Magnuszew wita - haubica i pomnik braterstwa broni





Akurat do Magnuszewa zajechały stare traktory - nahałasowałyi nasmrodziły przy okazji



Myk na cmentarz, gdzie jest kwatera wojenna żołnierzy polskich poległych w 1939 i 1944. Przy bramie cmentarza stoją trzy tablice informacyjne o historii okolicy - o wojnie, o miejscowości, o cmentarzu itp.






A potem myk w bok, żeby nie jechać szosą główną i wzdłuż wału nad Wisłą jedziemy w kierunku Mniszewa (z w yjątkiem krótkiego odcinka udało się asfaltem), w ten sposób wjeżdżamy do jabolowej krainy warecko-grójeckiego zagłębia sadowniczego.



Wisienka na torcie, czy raczej granat w chlebaku, czyli skansen w Mniszewie. Tutaj kolejny dłuższy postój z rozwałką, zwiedzaniem, rozkładaniem namiotu (lavinka zostawiła w nim lampkę rowerową, a przy okazji podsuszyliśmy), oraz centrowaniem koła.

Skansen otwarty 10-18, wstęp 5zł (ulgowy 3zł). Rok temu ten nowy budynek był w budowie, teraz jest już ukończony, ale jeszcze nieczynny. Pani z kasy powiedziała że aktualnie zbierają eksponaty do sali muzealnej i jeśli się uda to do przyszłych wakacji otworzą.

Mapy: skansenu, walk na przyczółku, obrony na przyczółku. Tablica: walki na przyczółku




Eee... ale te transzeje to ciut za płytkie zbudowali (za to do biegania dla dzieci w sam raz). Szkoda tylko że robota wykonana byle jak, rok temu myślałem że ta folia wystaje, bo nie zdążyli uporządkować... ale teraz dalej wystaje.




W ogóle miejscówka fajna, bo nie ma zakazu włażenia na eksponaty... trzeba przyjechać tu z Kluską, zwłaszcza że jest sporo różnych wajch i pokręteł którymi można ruszać i kręcić. Do Warki można pociągiem, a stamtąd jest ok. 20km.




Kolejna miejscowość na trasie to Rozniszew. Te wyrwy w ścianie kościoła, to chyba ślady walk na przyczółku.




Po drodze na cmentarz jest Kopiec Kościuszki... tylko tablicę informacyjną niefortunnie postawili za krzakami głogu, bo krzaczki podrosły i ją zasłoniły.





A oto cmentarz i dwie mogiłyzbiorowe - jedna powstańców styczniowych i druga z I wojny.






Jeszcze jeden pomnik wojenny na wyjeździe ze wsi.




A potem myk z drogi wojewódzkiej za tabliczkami do wsi Anielin-Kępy i tam w las do miecza.



Ostatni pomnik walk na przyczółku magnuszewkim, bo za chwilę przekraczamy Pilicę i opuszczamy przyczółek.



A oto i Warka, dla odmiany mogiła powstańców styczniowych.



Rzut okiem na most kolejowy na Pilicy.



Ohel jako ostatni relikt kirkutu



Znaną postacią historyczną związaną z Warką był Piotr Wysocki. Urodził się w Winiarach (obecnie część Warki), a po powrocie z zesłania mieszkał w samej Warce.




Dom z XIX wieku, tzw. Dworek na Długiej (info i mapa trasy turystycznej)



Plac z ratuszem za Czarnieckim (postawili go tu z okazji bitwy pod Warką) i studnią przykrytą taflą szkła tak popękaną, że nie da się zajrzeć do środka.



Kościół farny, chociaż już opuściliśmy przyczółek magnuszewski, to kościół oberwał w czasie walk (info)




Kościół Mariacki (info)



Obok kapliczka słupowa




i urbexik




śmieszka rowerowa nieosłupkowana, przez co kierowcy zwężają ją przy parkingu.



Jesteśmy w Winiarach, a tu... Warwin! Normalnie symfonia zapachów! Gdy jechaliśmy obok do dworku, kolejno dolatywały nas zapachy:
1. taniego wina (aż strach było się zaciągać, żeby nie zacząć jeździć wężykiem ;-)
2. soku jabłkowego
3. drożdży
4. słodu... tak mi się wydaje

A potem wracamy i mijamy zapachy w odwrotnej kolejności, zjeżdżamy wzdłuż kanałku w kierunku skrzynki i niestety zapach zmienia się na ściekowy, to pewnie od tego co płynęło obok kanałkiem. No to szybki wpis i chodu. W sumie dziwne, bo kiedyś już tędy przejeżdżałem i nic chyba nie czułem... a dziś ten słód i drożdże czuć było jeszcze za cmentarzem.

Aż mi się przypomniały czasy młodości, gdy przyjeżdżając pociągiem, moje rodzinne miasto poznawałem po smrodzie drożdży z Polmosu....człowiek się zaciągnął i od razu wiedział że już trzeba wysiadać. lavinka też sobie przypomina, że jak jechała pociągiem do Katowic, to na którejś stacji musieli zamykać okna, niewątpliwie był to Żyrardów ;-) W ogóle waliło tutaj wtedy z jednego zakładu bardziej niż z drugiego. Śmierdziało z Polmosu, Roszarni, Zakładów Lniarskich, Bielnika, Garbarni... 

A wracając do Warwinu, produkuje on tanie wina, cydr, soki, koncentraty, aromaty... na stronie zakładu można zobaczyć jakie aktualnie produkuje wina i cydry, a na stronie winka.net także etykietki archiwalne.






A oto i dworek w Winiarach. Tu się urodził Piotr Wysocki, tu spędził dzieciństwo Kazimerz Pułaski (choć niektóre źródła błędnie podają że też się tu urodził), toteż jest tu teraz Muzeum Pułaskiego, a w parku są dwa pomniki Pułaskiego. Park i dworek niedawno przeszły rewitalizację. (info)






Jedziemy dalej i mijamy kolejną kapliczkę słupową.



Cmentarz (nadal czuć Warwin) - grób Piotra Wysockiego...



... oraz weterana Powstania Styczniowego .



Mijamy pomnik września 1939... to może nie będę się produkował, tylko zacytuję z tej strony o nim:

Rezerwiści wareccy zobowiązani moralnie do upamięt­nienia wojny obronnej Polaków w 1939 r„ sponta­nicznie, całkowicie społecznie, w ramach swoich możliwości, bez powoływania specjalnych komitetów, w kilka­naście dni postawili w 1989 r. przy ul. Polnej obelisk „1939– WRZESIEŃ-1989″! Podstawa, symbo­liczny fragment bunkrów kpt. Raginisa spod Wizny, głaz w kształcie kropli krwi, orzeł w koronie –z czapki obrońcy Polski i krzyż, który symbo­lizuje modlitwę, ostatnią nadzieję umiera­jącego na polu bitwy żołnierza polskiego.



Pomnik Lotników... pomnik już wcześniej obfociłem, więc zalinkuję tylko do wpisu na blogu pocztówkowym.



Zanim wyjedziemy z Warki mijamy jeszcze jeden pomnik




Rondko i śmieszka rowerowa... hmmm, jak to przepisowo przejechać? Chyba trzeba by wjechać na rondko, objechać je dookoła i wjechać na śmieszkę po drugiej stronie. Ewentualnie zejść z roweru i przeprowadzić po pasach.



Jedziemy za Warkę, chcemy zanocować w lesie między Warką a Grójcem. Możemy objechać od północy i stamtąd wbić się w las, ewentualnie z kierunku Warki wjechać do lasu i spróbować się przebić trochę na północ. Ponieważ jest już dosyć późno, próbujemy tego drugiego, a nie jest to proste gdy wieś jest otoczona sadami.

Jakoś udaje nam się w końcu dotrzeć jakąś dróżką na skraj lasu (zgodnie z mapą) i co dalej? Mapa wskazuje że droga biegnie skrajem lasu, no to przebijamy się skrajem lasu i sadu choć drogą trudno to nazwać. I tak dojeżdżamy do ogrodzenia... jednak odkrywamy że w lesie jest ślad tej drogi której szukaliśmy, ale że jest niejeżdżona zamieniła się w ścieżkę, która jest trochę uczęszczana. Jedziemy nią, aż się kończy i wbijamy się w gąszcz przez który nie ma szans się przebić. Cofamy się i znajdujemy przecinkę w bok... która zaraz się znów kończy... amboną. Ponieważ jest już prawie ciemno, więc decydujemy się rozbić na tej przecince, bo nie ma szans żeby coś tu wjechało (sami ledwie wjechaliśmy), a szansa że któs tutaj się przypałęta też jest mała. Ale niestety jesteśmy trochę za płytko w lesie by nie docierały do nas odgłosy wsi i drogi. Poza tym z rana trzeba będzie się cofnąć i objechać las dookoła, przez co będziemy kilka kilometrów do tyłu. Ale poza tym miejscówka spoko.

Wszystkie zdjęcia w albumie Jabole we mgle na Picasie.

.
Kategoria mazowieckie, wyprawki