teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108781.00 km z czego 15566.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2020

Dystans całkowity:622.02 km (w terenie 91.00 km; 14.63%)
Czas w ruchu:31:54
Średnia prędkość:18.25 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:34.56 km i 1h 52m
Więcej statystyk

po mieście

Czwartek, 30 lipca 2020 · dodano: 17.08.2020 | Komentarze 0

Rusałka żałobnik (Nymphalis antiopa)

- Insektarium
- Wikipedia
- Medianauka
- Świat Makro
- Lepidoptera.eu
- LepiWiki



wiosna
















lato














  • dystans 49.00 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 02:41
  • średnio 18.26 km/h
  • temperatura 30.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Usmażona pętelka po bibliotekach

Poniedziałek, 27 lipca 2020 · dodano: 11.08.2020 | Komentarze 1

Było goręcej niż się spodziewałem, a to głównie dlatego, że po południu chmury sobie poszły i było tylko trochę obłoczków.




Dopiero później zaczęło się pojawiać więcej chmur, grożąc że na koniec jeszcze dorwie mnie zlewa.



Bociania rodzinka na stołówce.



Zwykle robię sobie krótki stopik na kładce nad Pisią Tuczną w Jaktorowie, ale teraz po drodze jest remont ulic i najlepiej pojechać naokoło (zwykle można się przebić, ale jak akurat wyjątkowo robotnicy jednak pracują, to niekoniecznie). Poza tym na kładce jest ciężko o cień, więc w gorący dzień też jest to nienajlepsza miejscówka.

Dlatego zrobiłem sobie krótki postój w cieniu nad stawami.



Przy okazji znalazłem nową skrzynkę. Z ciekawych fantów - naszywka sprawności Kosmonauty... jakby była Kluska, to z pewnością chciałaby się wymienić.



Poza tym można było poobserwować wazki. A więc tak - pszczółki się bzykają, gzy się gzią, co robią motyl nie wiemy... a ważki niewątpliwie zajmują się ważkimi sprawami, bo przedłużenie gatunki niewątpliwie do takich spraw należy.



Jeszcze mały trainspotting po drodze - Kiblolino, czyli zmodernizowany ED72 w barwach Polregio.



I jeszcze Vectron in blanco.



Zlewa mnie tym razem nie dorwała, a pod wieczór mogliśmy oglądać taką chmurę deszczową z mikrotęczą pod spodem.




I pomyśleć, że prawdziwe upały miały dopiero nadejść... teraz odpuściłem sobie dalsze biblioteki, tylko z rana mogę zrobić jakąś krótką rundkę po najbliższych bibliotekach.




  • dystans 35.10 km
  • czas 01:58
  • średnio 17.85 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście

Piątek, 24 lipca 2020 · dodano: 10.08.2020 | Komentarze 4

Na mieście ostatnio zostały w kilku miejscach zainstalowane takie ustrojstwa. Generalnie ma to mrygać jak pieszy lub rowerzysta zbliża się do przejścia/przejazdu i znajduje się na nim. Jestem dosyć sceptycznie nastawiony do takich wynalazków, w kraju gdzie większość kierowców olewa przepisy, takie coś będzie mieć ograniczoną skuteczność... może na niektórych zadziała, ale czy na tych co prują stówę w zabudowanym, przejeżdżają na czerwonym, wyprzedzają na gazetę i czołówkę to wątpię.



Toto ma dwa tryby świecenia - białe i czerwone. Czerwone jest w dzień odrobinę lepiej widoczne, ale ogólnie w dzień są słabo, albo i całkowicie niewidoczne - w słoneczny dzień to musiałem szukać słupka, żeby dostrzec mryganie, gdy jechałem ulicą i rowerzysta tędy przejechał. Nie rozgryzłem jak zostały ustawione, bo raz mryga na biało, raz na czerwono, czasem w ogóle (już nawaliło?),



Moim zdaniem, zamiast montować coś co w dzień jest słabo widoczne, co może nawalić, lepiej by było postawić coś co działa całą dobę i w 100% (a nie tylko wtedy, gdy kierowca zauważy i łaskawie zechce zwolnić), czyli wyniesione przejścia/przejazdy. Byłoby to skuteczniejsze i podejrzewam że tańsze. Jedno ze skrzyżowań w mieście zostało jakiś czas temu przebudowane na wyniesione, rany jaki komfort przy przejeżdżaniu, nie muszę oceniać z jaką prędkością jedzie samochód na horyzoncie i czy zdążę przejechać, bo wiem że musi zwolnić.



Z innych nowości na mieście, wyremontowana ulica Narutowicza, na części otrzymała nawierzchnię z kostki udającej klinkier (dobrze, że nie kostkę granitową, bo kolejna uliczka by odpadła). Ciekawy jest pasek ułożonego bruku, doceniam że taki krótki, bo choć lubię bruk jako taki, to jazda po nim jest koszmarem... a taki kawalątek da się przejechać bez bólu.

No i dwa przejścia w okolicy zostały wyniesione - bardzo dobre rowiązanie w sąsiedztwie podstawówki, przedszkola i placu miejskiego.



Zamontowane zostały tablice z nazwami ulic według nowego wzoru. Dawny Plac Wolności i dawna ulica Dzierżyńskiego, a w tle dawna Trójka, czyli moja dawna szkoła.



Z cyklu mniej nowych nowości, ale też nie starości, uliczka cpr-em którą ze względu na ten cpr omijamy jak możemy... chodzi zwłaszcza o upierdliwe slalomy na skrzyżowaniach między słupkami, ogrodzeniami itp. (a według oznakowania, w ogóle należałoby zejść z roweru i przeprowadzić na każdym skrzyżowanku). Uliczka ma na tyle mały ruch samochodowy, że bardzo przyjemnie by się nią jechało, gdyby nie obowiązek jechania śmieszką.



Z innych ciekawostek, takie winko z półki sklepowej... nie skusiłem się. Jeśli miałbym się skusić, to tylko dla butelki, ale wtedy trzeba by zawartość wylać, bo w domu nie ma nikogo, kto by to wypił.






  • dystans 7.47 km
  • 4.00 km terenu
  • czas 00:40
  • średnio 11.21 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Na łąki nie zobaczyć komety

Środa, 22 lipca 2020 · dodano: 09.08.2020 | Komentarze 10

Któregoś wieczoru wybraliśmy się na łąki za miastem poobserwować niebo. W zasadzie chcieliśmy zobaczyć kometę C/2020 F3 (NEOWISE), ale się nie udało... trzeba było wcześniej spróbować, ale albo nie było odpowiednich warunków do obserwacji, albo nie mieliśmy okazji ruszyć z Kluską na obserwację. Teraz też idealnie nie było, bo jednak była niewielka ilość chmur, które utrudniały obserwację. W następnych dniach udało się upolować kometę i to z balkonu (przed okresem gorszej pogody nie było takiej możliwości), ale była widoczna tylko głowa i do tego dopiero przez teleskop.

Ale mimo wszystko wycieczka była całkiem udana, obserwowaliśmy Jowisza z księżycami galileuszowymi, Saturna i  jego pierścienie, gwiazdy, Księżyc... mejscówka przetestowana na przyszłość (zwłaszcza gdy będzie się wcześniej robić ciemno). Najśmieszniejsze było to, że Kluska zaczęła się robić śpiąca zaraz po 22ej i niedługo nam zasnęła na kocyku i potem musieliśmy ją śpiącą holować do domu. Normalnie w domu to ciężko ją zagonić do łóżka przed 23, nie ma to jak na świeżym powietrzu.

lavinka rozstawia teleskop, a lewej strony zachodzi Księżyc.





Kluska gra na harmonijce



Kluska gra na fujarce



Jowisz był gwiazdą wieczoru (gwiazdą błądzącą). Księżyce galileuszowe ładnie się z jednej strony ustawiły. Fotki oczywiście nie mamy, ale wrzucam zrzut z ułożeniem księżyców (aktualna mapka z księżycami Jowisza dostępna jest na stronie Sky & Telescope). W odbiciu lustrzanym, czyli tak jak widzieliśmy w teleskopie.



A taki rysunek odkryliśmy kilka dni później na pudełku z okularami do teleskopu.



To zaś rysunek poglądowy z porównaniem wielkości naszej gwiazdy głównej i Arktura. Arktur jest aktualnie pierwszą gwiazdą widoczną z naszego balkonu, wychodzimy z pokoju i mamy go wieczorem centralnie na wprost.



Kluska od dawna interesuje się Kosmosem, ale te wakacje są wyjątkowo kosmiczne... korzystając z tego zainteresowania przystąpiliśmy do zdobywania sprawności Astronoma, z tego powodu więcej czytamy popularnonaukowych książek o Kosmosie, jak i beletrystyki z tematyką kosmiczną. Oto czytam w którejś książeczce:

- "Światło z najbliższej gwiazdy potrzebuje aż czterech lat na dotarcie do Ziemi - mówimy więc, że gwiazda jest oddalona o cztery lata świetlne"
- Tata, coś tu chyba pokręcili, gdzieś czytałam, że światło leci 8 minut.
No tak! W książce użyli skrótu myślowego, przez co wyrazili się nieprecyzyjnie, przecież najbliższą nam gwiazdą jest Słońce, a nie jakaś tam Proxima Centauri.


Mamy taką fazę, że nawet tort urodzinowy był w kształcie planety i jej księżyców. Naobkoło różne sondy, łaziki (np. zbudowane z klocków Lego).




Co ciekawe, nawet NASA zrobiła Klusce prezent na urodziny i mogliśmy oglądać start rakiety, która wyniosła w kosmos misję marsjańską Mars 2020, a dokładnie łazika Perseverance z helikopterkiem Ingenuity. To był naprawdę świetny prezent, bo Kluska ma fazę na łaziki ("to są takie słodziaki, prawda?")

To jest już trzecia misja w kierunku Marsa w lipcu (ale kumulacja), pierwsza była Al Amal (orbiter wysłany przez Zjednoczone Emiraty Arabskie), a druga Tianwen-1 (chiński orbiter, lądownik i łazik).


Tak w ogóle my nie jesteśmy normalni... normalni ludzie oglądają transmisje jakiegoś meczu, a my odpalamy proste animacje z orbitami planetoid, trajektorią sondy* i kibicujemy jej by doleciała do celu ("Dawaj, dawaj, dawaj,  JEEEEEEEEST!!!)... aż lavinka powiedziała, żebyśmy się tak nie darli, bo kibole z osiedla się zlecą myśląc, że jakiś mecz przegapili.

*) - na anglojęzycznej wiki sa takie fajne gify z animowanymi orbitami planetoind i innych ciał, czy z trajektoriami sond (tutaj sonda Dawn, Westa i Ceres)



W międzyczasie wykonaliśmy własną sondę - Ladybird-1 i Klu zadecydowała że wyślemy ją do planety karłowatej Makemake.



Na spodzie logo misji Makemake 2020.



Ale na tym nie koniec, oto sonda Ladybird-2, która poleci na kolejną niezbadaną z bliska planetę karłowatą (misja Eris 2020).



ŻAK - Żukowa Agencja Kosmiczna



No i łazik, łazik koniecznie musi być! Łazik o nazwie Beetluś poleci na Ceres (misja Five O'Ceres - bo po odkryciu była uważana za piątą od Słońca planetę). Co prawda Ceres była już badana przez sondę Dawn, ale nic na niej nie lądowało, a do pasa głównego planetoid jest bliżej niż do Pasa Kuipera.









Kluska poprosiła na urodziny o jakiś ręcznie wykonany prezent astronomiczny. Przygotowałem jej więc mini książeczkę z listą i podstawowymi informacjami a aktualnie działających sondach kosmicznych, z doklejoną rozkładaną mapką... mapka poglądowa, ale starałem się żeby w miarę możliwości planety i sondy były mniej więcej w dobrym rejonie zlokalizowane wg stanu na koniec lipca (powiększenie mapki).




  • dystans 42.00 km
  • 3.50 km terenu
  • czas 02:14
  • średnio 18.81 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Świdośliwa, maliny i kurki

Środa, 22 lipca 2020 · dodano: 08.08.2020 | Komentarze 4

Kolejny myk do lasu, tym razem głównie po świdośliwę (trochę do bieżącej konsumpcji, w tym do placków, resztę na drugą partię dżemu).

Hmmm, sporo tych bocianów... teoretycznie możliwe że to jedna rodzina, bo ponoć mogą składać do 7 jaj, jesli tak to z wynikiem 2+6 byłyby chyba lokalnymi rekordzistami. Chyba że to jednak dwie rodzinki.



Mikołajek płaskolistny



To końcówka sezonu na świdośliwę, bo owoce już masowo opadają.



Jeżyny jeszcze nie są gotowe do zbioru



W temacie owoców, jeszcze taka niepozorna roślinka




Z grzybów - 62 kurki



To zdaje się muchomor czerwieniejący, jeśli tak to jadalny... ale nie zbieram.



I jeszcze taki grzybek.



Wracając znów na słupie w tym samym miejscu spotkałem drapieżnika.



Tym razem nie poleciał gdzieś daleko, tylko pokołował nade mną.





Powrót przy takiej pogodzie, niestety nie załapałem się za dużo na cień od tych chmurek, większość drogi przypiekało słońce w przerwach między nimi.





  • dystans 49.50 km
  • 11.50 km terenu
  • czas 02:54
  • średnio 17.07 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Jagody, kurki i kania

Wtorek, 21 lipca 2020 · dodano: 07.08.2020 | Komentarze 1

Myk do lasu na zbiory, a jak wracałem w sakwach miałem parę litrów jagód, 169 kurek, jedną kanię.

W zasadzie znalazłem dwie kanie, ale tylko jedna była wystarczająco duża do zbioru. Jedna kania to niewiele, ale zawsze można było spróbować pierwszego kotlecika kaniowego w tym roku.




Cytrynek, po drodze próbowałem złapać w obiektyw jakieś pomarańczowe motyle, oraz rusałkę żałobnika, ale uciekały skubane.



Tym razem też zielony pająk na mnie spadł (lub wlazł). Wygląda na ten sam gatunek co poprzednio (fotki w tym wpisie), ale chyba młodszy osobnik, bo ma mniej pękaty odwłok, jednak z takim samym wzorem.

Prawdopodobnie jest to samica  gatunku spachacz zielonawy (Micrommata virescens).



Złożył jajo (jaja)? Czy może to ma być jakaś substancja odstraszająca?



To coś przyklejone na korze - z lewej u góry.









  • dystans 19.95 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 01:00
  • średnio 19.95 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Motyle (po mieście i okolicy)

Poniedziałek, 20 lipca 2020 · dodano: 06.08.2020 | Komentarze 1

Na motyle najlepiej pojechać na jakąś kwietną, niekoszoną łąkę... w słoneczny dzień, co oznacza że będzie gorąco. Mam taką jedną przez którą przejeżdżam po drodze do lasu na jagody, grzyby itp, ale jak przejeżdżam tamtędy w słoneczny dzień, to nie zatrzymuję się bo śpieszę się by zdążyć do lasu przed największym żarem, a jak wracam, to zwykle jestem zmęczony i jest za gorąco.

Mówię sobie, że muszę się tam wybrać specjalnie na motylki (i to w miarę rano nim zrobi się upał), ale zawsze jest tyle rzeczy, że w końcu nie mam kiedy... Któregoś poranka, gdy jechałem sprawdzić miejscówkę dalej na łąkach pod kątem możliwości obserwacji nieba, zatrzymałem się tam na parę chwil, chętnie bym został dłużej, ale znów czas gonił. Jednak parę motylków udało się uchwycić, oto one.

Przestrojnik jurtina (samica)





Przestrojnik trawnik. Nie wiem, czy kiedykolwiek udało mi się go sfocić z rozłożonymi skrzydłami




Czerwończyk żarek




Czerwończyk dukacik (samiec)



To chyba też




Ten motyl to też raczej czerwończyk dukacik, ale samica.

Ładnie i grzecznie siedziała na kwiatku, to mogłem ją obcykać dookoła.










To by było jeśli chodzi o motylki, teraz pora na inne  owady, które wpadły mi w obiektyw.




I jeszcze jeden.




Ale się zleciało towarzystwo.






  • dystans 46.00 km
  • 12.00 km terenu
  • czas 02:17
  • średnio 20.15 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Jagody i kurki w sosie komarowym

Sobota, 18 lipca 2020 · dodano: 05.08.2020 | Komentarze 2

Kolejny wypad do lasu, tym razem na jagody.

Muchomor rdzawobrązowy chowający się pod jagodami.



Przy okazji nazbierałem w okolicy 57 kurek



Kozak kompletnie robaczywy



Jajeczka, sądząc po pajęczynie w sąsiedztwie, chyba pająków.



Biała ciemka




Ale prawdziwą gwiazdą wycieczki była ta ćma. Chyba zaspana, cierpliwe znosiła sesję foto, w tym także przechylanie krzaczka na którym siedziała.









Przetacznik, chyba długolistny.





W lesie wytrzymałem z komarami tylko 4,5 litra jagód, a potem się ewakuowałem, bo chmary tych krwiopijców żyć nie dawały... może i dobrze, bo tak jak dzień wcześniej zapowiadane były deszcze popołudniu, ale dziś faktycznie jakieś krążyły. Po drodze trochę mnie pokropiło, ale zdołałem wyslalomować między większymi deszczami i dotarłem do domu nim rozpadało się na dobre.




A ten co? Stopa do Afryki łapie na tej drodze?




  • dystans 52.00 km
  • 13.00 km terenu
  • czas 02:28
  • średnio 21.08 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Świdośliwa, maliny, jagody

Piątek, 17 lipca 2020 · dodano: 04.08.2020 | Komentarze 6

Po czym poznać początek żniw? Po korkach na A2... serio! Otóż tego dnia ponoć na A2 z naczepy do rowu spadł kombajn, tylko nie jestem pewien, czy to korki spowodowane tym wydarzeniem, bo raz była mowa o wypadku pod Wrześnią, a drugi raz pod Wiskitkami (może dwa kombajny spadły?). A dwa dni wcześniej inny kombajn spadł, również na A2  tylko pod Świeckiem. Taka nowa świecka tradycja na początku żniw.

Korek w obu kierunkach, bo na obu połówkach autostrady puszczali samochody tylko jednym pasem.




Tego drapieznika spotkałem siedzącego na słoppie, ale zaraz poleciał.



Główny cel wypadu - nazbieranie świdośliwy.





Przy okazji nazbierałem trochę malin, a potem pojechałem dalej zebrać jeszcze jagód. A na fotce dojrzewająca borówka.



Kurek specjalnie nie szukałem, ale po drodze trafiło się 9 sztuk.




Pora na robale - dziś motylki




Pscółki się bzykają, gzy się gzią, a co robią motylki? (przestrojnik trawnik)




A tu trzeci próbował się dołączyć, ale nie został zaakceptowany.



Zakamuflowany latolistek.



To pozostałość po poczwarce... prawdopodobnie ćmy. Widziałem w ostatnich miesiącach bardzo podobną, ale jeszcze pełną.




Ostatnio widziałem po raz pierwszy turkucia podjadka... a tu proszę, kolejne spotkanie (w zupełnie innej miejscówce).



Z prognoz wynikało ryzyko zlewy, bo popołudniu miały krążyć jakieś burze i ulewy.  Ale nic w pobliżu nie przechodziło, jak wracałem zobaczyłem takie cumulonimbusy, ale uznałem że są za daleko by mi zagrozić i miałem rację, bo ta ulewa była dobre 130km ode mnie, pod Ostrołęką.







  • dystans 9.16 km
  • 1.20 km terenu
  • czas 00:37
  • średnio 14.85 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Kopalnia złota 2

Poniedziałek, 13 lipca 2020 · dodano: 02.08.2020 | Komentarze 2

Wracamy do naszej kopalni złota, demontujemy zabezpieczenia i przystępujemy do roboty.




Trzeba było naprawić schodki i to ze dwa razy, bo trochę się rozwalały.




Praca zespołowa.





Zmiana... ja też miałem swoją szychtę, tylko nie mam na zdjęciach.



I tak nam minął kolejny dzień na wydmach.




Oczywiście nie było mowy o żadnym zasypywaniu kopalni... i tak było nam ciężko wyciągnąć Kluskę do domu i nie chcieliśmy dodatkowej dramy na wyjeździe. Znów zabezpieczyliśmy kopalnie, a ja podjechałem zasypać i uporządkować następnego dnia rano.



Tradycyjny zestaw robali