teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108749.60 km z czego 15563.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2019

Dystans całkowity:664.51 km (w terenie 91.60 km; 13.78%)
Czas w ruchu:43:15
Średnia prędkość:15.36 km/h
Liczba aktywności:34
Średnio na aktywność:19.54 km i 1h 16m
Więcej statystyk
  • dystans 33.33 km
  • 9.50 km terenu
  • czas 02:15
  • średnio 14.81 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Las, Pisia, Radziejowice

Wtorek, 30 kwietnia 2019 · dodano: 03.05.2019 | Komentarze 1

Najpierw do lasu... ależ zielono się zrobiło.





I przez las do Radziejowic, do parku.








Pisia Gągolina (ale tu jeszcze w parku).



To samo miejsce prawie miesiąc temu.



Zakątek parku z czosnkiem niedźwiedzim



Są już pączki, a na wet kilka kwiatów (w lesie jeszcze nie kwitnie).






A oto i jesteśmy na Pisią, ale w lesie







Jaworowy żłobek



Jaworowe przedszkole




Jawory już kwitną, ale nie mogłem trafić na drzewo odpowiednie do zrobienia zdjęć kwiatów - w lesie korona za wysoko, a w okolicach domu poprzycinali niższe gałęzie i też ciut za wysoko na zdjęcie. W zamian kilka innych kwitnących drzew.

Jesion





Dąb czerwony





Dąb szypułkowy (albo bez-)





Sosna nadzwyczaj zwyczajna



A co to tak skrzypi? To chyba jakiś skrzyp tak skrzypi i jego pędy zadnionośne




Przechodzimy do kwiatków - gwiazdnica wielkokwiatowa




Dąbrówka rozłogowa




Bzzz, bzzz... trzmiel




Konwalijka dwulistna jeszcze nie kwitnie, ale już wkrótce



Konwalia majowa też dopiero wytwarza spiralki ( a tu możesz zobaczyć zeszłoroczną galerię konwaliowych spiralek)



Z których gdzieniegdzie wymykają się pączki



kokoryczka wielokwiatowa też jeszcze w stanie tuż przed kwitnieniem



Fijoł



A to jest ta... ja jej tam... no... pionowka!



Jaskier jakiś




Siódmaczek leśny




Jasnota gajowiec (gajowiec żółty)




 
Jakaś fioletowa jasnota




Jasnota biała (ale nie z lasu, tylko z parku)



Rzeżucha łąkowa



Czosnaczek pospolity



Szczyr







  • dystans 10.00 km
  • czas 00:45
  • średnio 13.33 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu do przedszkola

Poniedziałek, 29 kwietnia 2019 · dodano: 17.05.2019 | Komentarze 0



  • dystans 3.70 km
  • czas 00:12
  • średnio 18.50 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Po Klu na dworzec

Niedziela, 28 kwietnia 2019 · dodano: 17.05.2019 | Komentarze 0



  • dystans 16.03 km
  • czas 01:08
  • średnio 14.14 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu do przedszkola

Piątek, 26 kwietnia 2019 · dodano: 17.05.2019 | Komentarze 0



  • dystans 16.39 km
  • 0.50 km terenu
  • czas 01:08
  • średnio 14.46 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu na dworzec i po bibliotekach

Czwartek, 25 kwietnia 2019 · dodano: 17.05.2019 | Komentarze 0



  • dystans 13.62 km
  • czas 00:55
  • średnio 14.86 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu do przedszkola

Środa, 24 kwietnia 2019 · dodano: 17.05.2019 | Komentarze 0



  • dystans 37.74 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 01:55
  • średnio 19.69 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Po okolicznych bibliotekach

Środa, 24 kwietnia 2019 · dodano: 03.05.2019 | Komentarze 0

Pora obskoczyć okoliczne biblioteki, bo się termin książkom wkrótce kończy. Wiatr nadal silny, prawie tak jak dzień wcześniej, więc najpierw ruszyłem do Radziejowic - tutaj mniej więcej pod wiatr, choć nie był to centralny mordewind. Chwila ulgi na odcinku leśnym.



Kolonia chińskich biedronek




Radziejowice - dworek.



I biblioteka... znaczy dawna powozownia ze stajnią i mieszkaniami, a obecnie dom kultury i biblioteka.



Teraz wykręcam mniej więcej na północ i jadę... jakie jadę? Lecę mniej więcej z wiatrem (choć też nie centralnie, jak miejscami za bardzo na wschód wykręcałem, to trochę bocznymi podmuchami dostawałem.



Taki żarłok jak rzęsorek rzeczek z pewnością mieszka nad Pisią Tuczną. No to fotka pamiątkowa z Pisią Tuczną.



Pora na szósty przedobiadek! (powiekszenie po kliknięciu w fotkę).




No i powrót. Obawiałem się bocznego wiatru, ale był jednak leciutko z tyłu i raczej pomagał niż przeszkadzał, więc jechało się całkiem dobrze. Tylko odcinki gdzie wykręcałem chwilowo na południe były ciężkie.


.



  • dystans 14.08 km
  • 0.20 km terenu
  • czas 01:20
  • średnio 10.56 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu do biblioteki w burzy piaskowej

Wtorek, 23 kwietnia 2019 · dodano: 02.05.2019 | Komentarze 6

Do przedszkola na czterech kółkach... to znaczy ja na dwóch i Kluska na dwóch. A wiało, że ho ho! Miejscami prawdziwa burza piaskowa, na szczęście trasa przebiegała miejscami gdzie nie było obok większych piaszczystych połaci... ale jak potem jechałem do sklepu, to początkowo widząc czarną chmurę myślałem że coś się pali, a to wywiewało drobno zmielony żużel, którym był wysypany jakiś parking (dobrze że byłem po nawietrznej).




Przedszkolny parking małego rowerzysty.




Po przedszkolu do biblioteki.




A potem jeszcze zahaczyliśmy o park... tylko na chwilkę, bo trzeba było uważać przy tym wietrze żeby na głowę nie spadł jakiś konar, albo całe drzewo... no, ale na dzisiaj przewalonym drzewie trzeba było strzelić sobie fotkie, czyż nie? No i obejrzeć karpę.





Poza tym czytamy podczas jednego z postojów, czytamy książeczkę "Filip - wynalazca z Żyrardowa" (tutaj dostępna online). Jest to wierszowana historyjka o Filipie mieszkającym we współczesnym Żyrardowie, który ewidentnie jest inkarnacją  Philippe’a de Girarda. Tak po prawdzie historyjka jakaś fascynująca nie jest, no cóż, to książka powstała na zamówienie miasta, a jej celem było pokazanie w tle miasta i kilku charakterystycznych budynków osady fabrycznej. Klusce się jednak podobała, ale to głównie ze względu na zgadywanie co to za budynek i jego szukanie.

Zaczynamy od budynku łaźni i pralni.




Pałacyki, czyli wille dyrektorskie



Resursa



Plac z kościołem i babińcem (z prawej, czyli domem przedszkolanek z ochronki). Moja szkoła  (z lewej) nie zmieściła się w kadrze, a fontanna była właśnie zagrodzona z powodu malowania.

Kluska najbardziej się ucieszyła, że na koniec jest jej przedszkole (ochronka), ale dziś już nie podjeżdżaliśmy, kiedy indziej zrobimy sobie zdjęcie.



A tu stare płyty chodnikowe w części placu przy kościele. Jeszcze są, bo częściowo wymienione na kostkę, a że obecnie ta część placu też w większości służy za parking, to proces ich niszczenia przyspieszy, co doprowadzi w końcu też do ich wymiany na kostkę... trzeba robić fotki, póki są.



A, jeszcze takie dwa bukieciki dla mamy.



Różowy śnieg.



Odnośnie wypożyczonych ostatnio książek, jedną ze śmieszniejszych ostatnio było "Kosmiczne jajo" z serii "Kurczaki Luzaki". Jeszcze kilka jest z tej serii, więc obowiązkowo wstawiamy do kolejki do wypożyczenia.



Wycieczka kurczaków z kosmosu... normalnie jakbyśmy widzieli przedszkolną grupę Kluski, która jest ponoć najgłośniejszą grupą w przedszkolu (powiększenie po kliknięciu w fotkę).



Książka z serii "Mysi Domek", natomiast zachwyca ilustracjami... są nimi zdjęcia pokoików i innych scenerii wykonanych przez autorkę, na potrzeby tych książeczek. Autorka wykonała ponoć ponad 100 takich pokoików! Treść jak treść, ale te modele są cudowne, po prostu oka nie można oderwać.



Zresztą sami zobaczcie (powiększenia po kliknięciu w fotki):





Na koniec nieco starsza pozycja - tomi wierszy Lucyny Szubel (z 1993 roku). Tutaj głównym atutem też są przepiękne ilustracje (autorstwa Ewy Salamon). Wiersze jak wiersze, ja się na poezji nie znam więc się o nich nie wypowiadam, poza stroną techniczną, czyli że czyta mi się je ciężko, bo są niebieskie (bardzo, bardzo jasno niebieskie, zupełnie wyblakłe) i nie bardzo mogę złapać rytm... no nie potrafię czytać poezji. Kluski też nie fascynuję, widać po jej minie, że są to trochę flury.



Ale ilustracje... (powiększenia po kliknięciu w fotki)







  • dystans 5.03 km
  • 3.00 km terenu
  • czas 00:30
  • średnio 10.06 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu na ścieżkę zdrowia

Poniedziałek, 22 kwietnia 2019 · dodano: 27.04.2019 | Komentarze 1

Dziś do lasku międzyborowskiego, zwanego od niedawna Parkiem Procnera, w którwym również od niedawna jest ścieżka zdrowia.

Ale najpierw kilka kółek dookoła domu.




Ścieżka zdrowia - stacja pierwsza. O, to już Klu potrafi przejść całe bez spadania.



Jedziemy dalej



A i tu na rękach po szczebelkach wspiąć się pod górę (a nie tylko w dół).



Rozwałka przy kolejnej stacji z placem zabaw i siłownią plenerową. Początkowo były tu 2-3 prowizoryczne ławeczki, potem przybyła jedna ławka, druga ławka, a teraz widzimy że dostawili ławki ze stołem.





A w tych okolicach mini podchody z jajem jak wczoraj. Tylko że lataliśmy wokół miejsca rozwałkowego przy siódmej stacji ścieżki zdrowia.



Zabawy z aparatem



Żyrafa!





  • dystans 17.68 km
  • 6.00 km terenu
  • czas 01:30
  • średnio 11.79 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

W pogoni za jajem

Niedziela, 21 kwietnia 2019 · dodano: 27.04.2019 | Komentarze 1

Świąteczny wypad do lasu



Klu bardzo się boi psów, po drodze jeden latał bez smyczy i nawet zaczął biec w naszym kierunku, ale docisnąłem i został daleko w tyle. ale Klu trochę się przestraszyła. A kawałek dalej inny pies przestraszył Klu odskakując ze szczekaniem do ogrodzenia... Klu aż się rozpłakała. Żeby poprawić jej humor, zacząłem złorzeczyć na tego psa i grozić co mu zrobię - nabiję na patyk, zrobię szaszłyk i upiekę nad ogniskiem... dalej wspólnie ustaliliśmy, że zrobimy z niego kotleta, tylko trzeba go porządnie utłuc żeby zrobił się płaski... a w ogóle to nie kotleta, bo przecież nie z kota. Tylko co? Psotleta? Stanęło na tym, że psiakleta.

Dolina Suchszego Dopływu Suchej... do tego miejsca dało się dojść na peryskopowej, dalej już pełne zanurzenie, czyli wlewka do butów.




Hmmm, pamiętam że tu były czerwone owocki, ale nie pamiętam już jakie.



A potem jajopodchody. Znaczy ja ruszam, zostawiam strzałki i jajka... a czasem też jakieś karteczki z zadaniami. Mimo sporego wyprzedzenia, lavinka z Kluską zaczęły mnie wkrótce doganiać i musiałem (Klu ostro poganiała - "Ruchy, ruchy!" to standardowa odzywka) i musiałem się sprężać, a strzałki już były mniej staranne.



Jajo i zadanie.



Rozwałka pod świerkiem i mierzenie obwodu.




Dzidziuś świerk, a że obok było jeszcze kilka, to uznaliśmy że jest to świerkowe przedszkole... nieco większy świerk w pobliżu uznaliśmy za panią przedszkolankę.



Kopa!



Kwiat paproci... znaczy te, no - pączek.



To też nie kwiaty, tyle że tym razem świerka - też pączki.




Jajo podchodów ciąg dalszy - tym razem my uciekamy, a lavinka goni. Ruchy, ruchy!



Tej strzały nie da się przegapić.



Gdy wracaliśmy, Kluska stwierdziła (podjadając podręczne zapasy z kieszonki), że jest tak głodna, że zje wszystko... nawet to czego nie lubi, np. kiwi. Nawet psa!