teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 121538.80 km z czego 18167.65 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 17.11 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2024 2023 2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009 Profile for meteor2017

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 26.11 km
  • 9.50 km terenu
  • czas 01:57
  • średnio 13.39 km/h
  • temperatura 21.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu po lesie

Niedziela, 11 kwietnia 2021 · dodano: 15.04.2021 | Komentarze 2

Ciepła, słoneczna niedziela, więc oczywiście wypad do lasu.

Bagienko nad jednym ze strumyczków - rok temu było tu sucho, tylko miejscami trochę błotniście, w ogóle wszystkie okoliczne mokradła powysychały. W tym roku szczęśliwie są one znów wypełnione wodą. Trzeba korzystać z każdej okoliczności przyrody - rok temu spędzaliśmy czas na jednej z tych kęp przy drzewach na środku mokradełka, teraz zaś na brzegu (nie wzięliśmy środków przeprawowych typu kalosze, wodery, OP-1, ponton, kajak, łódź podwodna...).





Klu




Coraz bardziej wiosennie.





Symboliczny robal na dziś.



Jaszczurka, zapewne żyworódka.




Trochę trainspottingu - samotna SM42



Byk (ET22) z tajemniczym (dla mnie ) transportem.



Elf i to widziany już drugi raz w ciągu tygosnia... to rzadkość na tej trasie, zwykle są tu Impulsy i kible, oraz piętrusy na kursach przyspieszonych. Elfy i Flirty spotykałem tu bardzo rzadko.










  • dystans 29.80 km
  • 8.00 km terenu
  • czas 01:44
  • średnio 17.19 km/h
  • temperatura 43.3°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Doo-inne-ćwierć-koła Żyrardowa

Sobota, 10 kwietnia 2021 · dodano: 14.04.2021 | Komentarze 7

Kolejna pętelka po okolicy, min. w celu sprawdzenia paru miejsc.

Glinianki pod Wiskitkami. Sobota, ciepło, więc tak jak się spodziewałem, okolica nie była bezludna, na brzegu byli wędkarze... ale z tych najmniej ruchliwych, co to nad sam brzeg podjeżdżają samochodem i siadają kilka kroków od niego. Jakby mogli, to by chyba z samochodu nie wysiadali - zresztą kiedyś takiego widziałem, jak siedział na fotelu przy otwartych drzwiach. Jednak jak poszedłem głębiej w miejsce, gdzie nie dało się wjechać samochodem, to żywego ducha nie było.




Tam spotkanie z mniej więcej czterema zaskrońcami.




A po drodze... na przykład podbiały pospolite.




Trzmiel zapylający bluszczyk kurdybanek.



Sporofity mchu.




Sprawdziłem po drodze miejscówkę z norkami, podejrzewam że to kolonia brzegówek. Jeszcze jest, a jeśli mam rację co do mieszkańców, to jaskółki jeszcze nie przyleciały.



Pisia Gągolina.






  • dystans 20.39 km
  • 13.00 km terenu
  • czas 01:30
  • średnio 13.59 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu do lasu

Piątek, 9 kwietnia 2021 · dodano: 13.04.2021 | Komentarze 2

Tym razem dla odmiany w to samo miejsce co poprzednio, dlatego że wiało solidnie i co prawda rypaliśmy pod wiatr, a gdy wracaliśmy to wiatr znacznie ustał... ale za to miejscówka nieco osłonięta od głównego wiatru przez gęsty las i dostawaliśmy tylko bocznymi podmuchami, z kierunków gdzie las rzadszy, albo nie było wcale z powodu wycinek.









Ciepło, słonecznie i było mnóstwo pająków - miejscami jak człowiek chodził powoli po suchych liściach, to spod nóg uciekały dziesiątki takich pajączków.



Tramwajki



Oko w oko z krocionogiem



Chrząszcz, którego poprzednio zidentyfikowaliśmy wstępnie (z dużą dozą niepewności) jako hurmaka olchowca.





A to, hmm... podejrzewam, że może być jakiś śluzowiec (choć głowy nie dam). W tym wpisie przegląd kilku śluzowców, które znaleźliśmy w zeszłym roku.











  • dystans 41.60 km
  • 13.80 km terenu
  • czas 02:18
  • średnio 18.09 km/h
  • temperatura 4.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Doo(ćwierć)koła Żyrardowa

Wtorek, 6 kwietnia 2021 · dodano: 10.04.2021 | Komentarze 6

Taka tam rundka po okolicy.

Jeden z okazałych dębów... jeszcze rośnie.



Ten już nie.



Jednym z głównych celów było sprawdzenie przejezdności kilku dróżek leśnych, czy nie są aby zryte przez ciężki sprzęt od ścinki i czy da się przebić tam z Kluską.

Tę drogę należy sobie odpuścić.



Suchszy Dopływ Suchej, o którego mokrość dbają bobry.



Sucha. Kładka wciąż tu jest... a właściwie któraś kładka z kolei i szeroka, że ho, ho! To już nie jedna-dwie deseczki, ale pięć! Tyle że bez poręczy. No i drzew nie ma.



Jest też dodatkowa kładeczka w bok.



Samiec sarny nad Suchą.



Kokorycz nad Suchą. Ogólnie z kwiatkami było krucho - przez cały dzień chłodno i pochmurno, a w nocy była nwet przymrozek, toteż większość kwiatków była oklapła lub złożona.



Nasiona wiązu.



Oto dlaczego tę Suchą nazywam Suchą Żyrardowską.



O, szlak tędy poprowadzili, w sumie słusznie. Nie jestem na bieżąco z aktualnymi szlakami w okolicy, część zmieniła bieg, poza tym wyznakowano nowe... jako że ich tutaj nie potrzebuję, to czasem tylko zauważam znaki.



Tu był domek dróżnika, ale został wyburzony (podaj podczas remontu linii kolejowej), śladami po nim są - piwniczka i okazałe drzewo (chyba lipa, sądząc po liściach).




Ostatnio jak przejeżdżaliśmy koło przystanku Sucha Żyrardowska, zauważyłem kątem oka nowy plac zabaw. Dziś rzuciłem na niego okiem.



Plac zabaw jest ogrodzony, a obk niego jest siłownia plenerowa... jest jeden szkopuł, nie ma przejścia bezpośrednio między nimi - trzeba wyjść furtką na drogę i tamtędy dojść do siłowni. Szczegół, ale upierdliwy dla rodzica, który ma dziecko na placu, a chce sobie poćwiczyć na siłowni... i jak jest potrzeba pójść do dziecka (albo na odwrót), to trzeba rypać naokoło.



No dobra, rano był lód na kałużach, ale bez przesady.



O, jest i bocian (jeden z trzech na gnieździe, które widziałem na trasie).



Tasznik



Całe stada śmieszek




Podjechałem też nad Pisię.

Pniaki w czosnku niedźwiedzim.



Zawilec żółty



Kokorycz



Miodunka




Przylaszczka



O, jakieś larwy miały wyżerkę



Jeszcze wizyta nad Bobrzym Jeziorkiem i do domu.






  • dystans 20.64 km
  • 9.50 km terenu
  • czas 01:25
  • średnio 14.57 km/h
  • temperatura 12.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Leśne dyngusowanie

Poniedziałek, 5 kwietnia 2021 · dodano: 07.04.2021 | Komentarze 7

Dziś sporo się działo, jak to w Śmigus Dyngus, musieliśmy rano z Kluską zamontować nad drzwiami ubikacji dyngusowy prysznic... znaczy kubek z wodą, która się wylewała przy otwieraniu drzwi. Kluska rok temu po przeczytaniu Tytusa, gdzie Tytus robił dowcipy na Nowy Rok, postanowiła że też zrobimy nieśmiertelny dowcip z kubłem wody. Rok temu kombinowaliśmy jak to zamontować, teraz mieliśmy wszystko opracowane i przygotowane, tylko zainstalować.

Potem usłyszałem na klatce schodowej krakanie - aha, pewnie jakaś kawka (ew. gawron) wpadła tam i nie może się wydostać. Wziąłem więc ręcznik (żeby ją złapać, owinąć i tak wynieść na dwór) i wyszedłem na schody... tylko że akurat ucichła. Zszedłem na sam dół i żadnego ptaka nie znalazłem, widać się wydostała. Wróciłem, a za jakiś czas znów słyszę skrzeczenie - znów wyszedłem i podążyłem za głosem na górę (tam tylko zerknąłem), ale ptaka nie ma... tylko sąsiadka wygląda przez drzwi i pyta "Wy też to słyszycie? Bo się zastanawiałam czy mi się tylko wydaje". Rozejrzałem się i zobaczyłem kawkę - siedzi na zewnętrznym parapecie przy uchylonym oknie i kracze tak, że pogłos się niesie na klatce schodowej.

Tym razem nie było akcji wynoszenia, czy wyganiania ptaka, ale już wyganiałem z mieszkania, a to  jakiegoś wróblo-mazurka, gołębia, a nawet nietoperza.


Jedziemy - Kluska czyta uwspółcześnioną wersję mitów greckich (z tej samej serii, co wcześniej sztuki Szekspira), teraz akurat na głos czyta nam o wojnie trojańskiej.



Swoją drogą, są niektóre rzeczy, co zmieniają się na lepsze - może człowiek wybrać się w Lany Poniedziałek bez ryzyka, że ktoś go zleje kubłem wody. Kiedyś sobie odpuszczałem rowerowanie w ten dzień, z czasem zauważyłem że nie jest tak źle i jeśli człowiek szybko wymknie się z miasta, a potem omija co większe wsie (najlepiej udać się do lasu), to ryzyko zlania jest minimalne. A teraz w ogóle jest jak w normalny dzień... owszem, można trafić na jakieś dzieciaki z pistoletami na wodę, czy innymi śmigusówkamia, ale taki strumyk wody nie jest jakimś wielkim problemem (jak jest ciepło, to szybko wysycha, a jak jest zimno to nawet nie przebije się przez warstwy ubrania).

W temacie wody, droga do skrzynki Ruda Darniowa jest częściowo zalana - normalna sytuacja w czasie normalnej wiosny, jak wiosną nie ma tu wody (jak rok temu), to znaczy że jest bardzo sucho, a jak jest wyjątkowo mokro to wody tu jest dużo więcej.



Szałas stoi



Szałasiki dla zabawek wymagały napraw, ale znów stoją.



Jajeczka na dziś



A tu droga zalana przez strumyczek tędy płynący, który często przez większość roku jest wyschnięty. Nie ma on nazwy. a kak spojrzałem na mapy topograficzne, nie jest nawet zaznaczony, pierwsze cieki wodne zaczynają się dopiero za lasem... i teraz zagadka hydrograficzna, który z dwóch zaznaczonych cieków, jest jego przedłużeniem? Sprawa jest o tyle istotna, że jeden uchodzi do Suchszego Dopływu Suchej, a drugi do samej Suchej.  Trzeba kiedyś to zbadać. A ten strumyk roboczo nazywam Rudym Potokiem.




Dziewczynka z kubełkiem




To właśnie na terenach podmokłych nad tym ciekiem wodnym znalazłem pierwsze w życiu bryły rudy darniowej i dlatego właśnie tu założyłem skrzynkę o niej. Tak, tutaj na tym zdjęciu pod wodą i pod ziemią na pewno jest ruda darniowa.



W pobliskiej Dolinie Suchszego Dopływu Suchej można spotkać żurawie. Właśnie dziś dwa przykołowały do nas i jeden wyllądował w pobliżu na mokradłach Rudego Potoku (fotki z poziomu ziemi nie mamy, bo postanowiliśmy nie przeszkadzać naszemu sąsiadowi).



Jeśli chodzi o pogodę, to wiało konkretnie, dojazd ciężki pod wiatr, ale na miejscu byliśmy dobrze osłonięci. Niestety jak lavinka ponad godzinę po przyjeździe zerknęła na radary, to zobaczyła zbliżające się deszcze... w zasadzie w prognozach od kilku dni ściana deszczu miała dotrzeć do nas dopiero punkt 17.

lavinka początkowo chciała się zwijać i wracać, ale dopiero co przyjechaliśmy i Kluskę ciężko by było namówić do powrotu... ostatecznie stanęło na tym, że rozbijemy namiot i w razie czego w nim przekiblujemy, a na powrót wykorzystamy przerwę w deszczach. Tak więc rozstawiliśmy namiot, załadowaliśmy tam graty, na zewnątrz zostawiliśmy tylko kocyk i hamak, które szybko zwinęliśmy gdy zaczęło kropić... ale wkrótce przestało i nie zanosiło się na kolejne opady, tak więc ponownie rozwiesiliśmy hamak i do końca już nic nie kapało, mimo że w sumie ze trzy fale deszczy (wg radarów) przechodziły.

W końcu trzeba było się zwinąć, by zdążyć przed tą właściwą ścianą deszczu po 17-ej. A jak zwykle w takim momencie Kluska zajęła się przygotowywaniem podchodów dla mamy, a to sporo trwa. Jeszcze mieliśmy czas, bo wiemy że zbierać trzeba się zacząć co najmniej godzinę wcześniej, a i tak trzeba było przypilnować Klu żeby sprawnie to robiła - a to nie jest łatwe, bo poganianie Kluski jest jak poganianie lodowca. W końcu udało się zebrać, oczywiście za późno - trzeba było ostro ciąć do domu, ale wiatr mieliśmy głównie w plecy (zgodnie z planem, dlatego dziś w tym kierunku ruszyliśmy). DO domu dotarliśmy 16:55 i właśnie zaczynało kropić... ale zaraz przestało. Okazało się, że ściana deszczu owszem dotarła, ale akurat w tej ścianie była dziura na naszym poziomie. Ponownie zaczęło popadywać pół godziny później, a na fest lunęło po godzinie.



Jeszcze część przyrodnicza na koniec - przylaszczka



Poza tym z kwiatkami tu słabo, to nie jest miejsce na wczesnowiosenne kwiatkowycieczki.



Kiełkująca paproć



A teraz robale - najpierw owady, a konkretnie owady z rzędu chrząszczy.

Najciekawszym znaleziskiem był ścierwiec (z rodziny omarlicowatych). Skubany zaraz się chował w mchu.





Jakiś maluch z rodziny ryjkowcowatych.




Z żukokształtnych był żuk leśny (rodzina gnojarzowatych).



Był też maluch z rodziny stonkowatych. Podejrzewam, że hurmak olchowiec, ale mógł też być inny, np. jakaś pchełka.




To tyle jeśli chodzi o chrząszcze, powyżej skorek (z rzędu skorków).

Tu poniżej jakaś larwa, którą podejrzewałem o bycie larwą skorka... ale nie, to jakiś inny owad.





I jeszcze inna larwa




Kluska znalazła jeszcze takie coś. Sądząc po kształcie, jest to jakiś pluskwiak z rodziny tarczówek.



To tyle jeśli chodzi o owady, były też wije, a konkretnie krocionogi.




No i pancerzowce - trudno mi powiedzieć, czy to stonoga., czy też prosionek (oba z rzędu równonogów), zwłaszcza gdy jest taki śpiący i zwarty w sobie.







  • dystans 17.35 km
  • 0.50 km terenu
  • czas 01:22
  • średnio 12.70 km/h
  • temperatura 8.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Leśne jajowanie

Niedziela, 4 kwietnia 2021 · dodano: 04.04.2021 | Komentarze 4

Jajeczny wypad do lasu, jak świeciło słońce, to było ciepło i przyjemnie, ale jak nachodziły chmury, to się robiło zimno (zwłaszcza że wiał wiatr).

Jajka na twardo ugotowane w cebulaku.



Gospodarz miejscówki, czyli Pan Marian



Chata Mariana



Szałas chyba nam się udało, bo znaleźliśmy w nim gniazdo... rzeczywiście, siadały na nim w zeszłym roku jakieś ptaszki (chyba sikorki), dziś też przyleciała modraszka - może to ich gniazdo.



Również krecik wprowadził się po sąsiedzku i tuż obok szałasu są kretowiska.



Zawilce gajowe kwitły jakoś tak nieśmiało



Zaczynają też kwitnąć trawy, a konkretnie kosmatka







Drukarnia kornika



Z robali najokazalszy był ten oto biegacz. Najprawdopodobniej biegacz gajowy, ale głowy nie dam.




Był też mniejszy chrząszcz, też raczej z rodziny biegaczowatych... jedną z możliwości jest pospieszek serduszak, ale tutaj idenyfikacja jeszcze bardziej na chybił trafił.




Drewniak (zapewne drewniak widełkowiec vel wij drewniak).



I taka oto larwa, znalazłem zdjęcie takiej larwy (lub bardzo podobnej), więc jest spora szansa, że jest to  ogniczek grzebykoczułki.



To też chyba jakaś larwa



Pajączek na dziś




A na zakończenie  - ślimole






Pierwsze ponad półtora kilometra powrotu z buta zanim wsiedliśmy na rowery... bo dobrze się szło, a Kluska wymyślała piosenkę o Panu Marianie i ją śpiewaliśmy. Stąd też taka średnia.


  • dystans 22.06 km
  • 2.00 km terenu
  • czas 01:18
  • średnio 16.97 km/h
  • temperatura 22.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Pisiowanie cz. 2

Czwartek, 1 kwietnia 2021 · dodano: 03.04.2021 | Komentarze 6

Kolejny wypad nad Pisię, bo Kluska czuła niedosyt, dziś bardziej kwiatkowo, jeden dzień 20 stoponiowy zrobił swoje i można było więcej kwitnących gatunków - już na zjeździe w dolinę witał nas kwiatowy drobiazg.




Witamy nad Pisią



Złoć żółta - tych kwiatuszków jest sporo, ale i tak mam wrażenie że więcej niż dzień wcześniej.





No i oczywiście śledziennica skrętolistna




Z nowości jest kokorycz




Pierwsze kwiaty zawilca gajowego




A także kiełkujący czosnek niedźwiedzi



Były też oczywiście różne robale, na przykład pająki




Trafił się też mikrusek z rodziny ryjkowcowatych





Jedna fala deszczy przeszła na północ od Żyrka (no, wg radarów skrajem zahaczyła o północne skraje Żyrardowa i Międzyboró, więc może tam pokropiło), ale wyruszyliśmy z powrotem nieco wcześniej by zdążyć przed drugą falą... ale chyba mogliśmy siedzieć, bo padało, ale znacznie później niż się spodziewaliśmy.

A w drodze powrotnej kwitnące kotki wierzbowe



Jeszcze fotka z czytania po drodze





  • dystans 21.68 km
  • 2.00 km terenu
  • czas 01:16
  • średnio 17.12 km/h
  • temperatura 21.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Pisiowanie cz. 1

Środa, 31 marca 2021 · dodano: 02.04.2021 | Komentarze 13

Z okazji tego że gorąco, postanowiliśmy schować się w lesie i słusznie, w godzinach wczesnopopołudniowych na słońcu było za gorąco, w cieniu zaś ok.

Robal dnia - biegacz złocisty (tak mi się wydaje, bo doczytałem się że ten prowadzi dzienny tryb życia, a bardzo podobny biegacz zielonozłoty to dla odmiany owad nocny).



Woda w Pisi zimna, ale to nie odstrasza Kluski, choć trzeba było się przyzwyczaić.



Dobra, raz kozie śmierć!



Ekspedycja w górę Pisi



Tutaj jeszcze na sucho, ale kawałek dalej odbyło się wodowanie Kluski na głębinie, na szczęście byliśm,y przygotowani i mieliśmy zapasowe ubrania.




Kluska zrobiła kubełkowe akwarium z nartnikami, które łapała w rzece (oczywiście na koniec je wypuszczaliśmy).




Lekcja przyrody



Skubane łaziły po ściankach, trzeba było przykryć, by nie pouciekały (było trochę daleko od wody i nie byliśmy pewnie czy dadzą radę do niej dotrzeć).



Ze zwierzątek były też żaby




W tym bajorku z żabami Kluska złapała takie coś. Podejrzewamy, że jakaś kałużnica, albo kałużnik, czy też coś innego z rodziny kałużnicowatych (co by nam pasowało, bo rzeczywiście znalezione w kałuży). Jednak to identyfikacja tak na oko, bo równie dobrze może być z zupełnie innej rodziny.



Było całe mnóstwo cytrynków, oczywiście to nie były pierwsze cytrynki w tym roku, towarzyszą nam od pierwszych ciepłych dni tej wiosny. Jednak dziś latały wszędzie, w zasadzie wystarczyło się rozejrzeć i zawsze jakiś był w zasięgu wzroku (a zazwyczaj kilka). Przelatywały czasem jakieś ciemniejsze motyle, ale nie udało mi się żadnego obejrzeć (a co dopiero sfocić) z bliska.

Latolistek cytrynek i śniadanie (możliwe że drugie, trzecie, lub czwarte) na złoci żółtej).



Śjimaciek (podpis wg Klu)



A taki robal zainteresował się naszą herbatką





No i na koniec robal dnia - biegacz zielonozłoty!










  • dystans 25.75 km
  • 14.00 km terenu
  • czas 02:28
  • średnio 10.44 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Trochę po okolicy Suchej

Wtorek, 30 marca 2021 · dodano: 01.04.2021 | Komentarze 9

Kwiatowy drobiazg, stanowisko trochę ruderalne, toteż nie chciało mi się bawić w identyfikację (zapewne uciążliwą), być może jakaś gwiazdnica i jakiś przetacznik.




Leśny odcinek, niestety z powodu ciężkiego sprzętu od ścinek, który tędy jeździł, droga nie nadawała się do jazdy.



Bobrza tamka na Suchszym Dopływie Suchej* - obecnie jest to raczej Mokry Dopływ Mokrej.

* - jest to moja robocza nazwa, bo ciek wody chyba nazwy nie ma i rzeczywiście okresowo wysycha, choć od kiedy pojawiły się bobry, woda utrzymuje się tutaj dłużej.



A oto i Sucha, do której wpada Suchszy dopływ Suchej... Suche są dwie - jedną nazywam Suchą Żyrardowską (tak się nazywa stacja w Jesionce, w pobliżu której Sucha przepływa), a drugą Suchą Mariańską (bo przepływa przez Puszczę Mariańska - znaczy przez las, a nie miejscowość o tej nazwie). Potem jedna Sucha wpada do drugiej (albo odwrotnie), a na koniec wpadają do Bzury (przepływając wcześniej przez wsie Stara Sucha i Nowa Sucha).



Kluska zainstalowała się nad Suchą pod mostem i nie chciała się nigdzie ruszyć:
- Ja tu mieszkam!








  • dystans 10.47 km
  • czas 00:52
  • średnio 12.08 km/h
  • temperatura 19.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Na łąki nad Pisią

Sobota, 27 marca 2021 · dodano: 28.03.2021 | Komentarze 6

Wypad z Kluską na łąki, po drodze spotkanie z dwiema sarenkami... a poza tym pod silny wiatr.




Na miejscu ciepło - na słońcu aż za gorąco, ale w cieniu ciut za zimno... najlepiej było na słońcu gdy wiał wiatr, ale czasami ucichał i przypiekało, zanim zerwał się kolejny podmuch.

Na łące takie atrakcje jak zeszłoroczne purchawki - można im pomagać się rozsiewać, skacząc po nich i wzbudzając chmury zarodników.



Nad samą Pisią kwitnie złoć żółta.




Można spotkać biedronki



Ale prawdziwą gwiazdą łąki była larwa świerszcza polnego. Świerszcz przechodzi przeobrażenie niezupełne, toteż larwa jest podobna do imago. Świerszcz zimuje w postaci larwalnej, na łące były norki i widziałem jak w jednej z nich chował się owad tej właśnie wielkości, jeszcze kilka linień i będzie owad dorosły.








Byśmy posiedzieli tu dłużej, ale po 15-ej była prognozowana zlewa, więc śledziliśmy niebo i radary, żeby w porę się zebrać (ale żeby nie uciekać zbyt wcześnie, bo szkoda było ładnej pogody). Wcześniej zaczęliśmy się pakować, ale ruszyliśmy dopiero gdy zaczęło kropić (to była tylko bardzo daleka forpoczta właściwego deszczu, bo dojechaliśmy do domu ze sporym zapasem).