teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 110822.35 km z czego 15873.75 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.93 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 53.74 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 03:11
  • średnio 16.88 km/h
  • rekord 42.50 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Trzynastopiątkowa weekendówka #1: Dzień Bociana

Piątek, 13 sierpnia 2021 · dodano: 15.08.2021 | Komentarze 9

Od czerwca nie byliśmy na biwaku, bo albo upał, albo leje... w końcu stwierdziliśmy, że spróbujemy gdzieś wyskoczyć, jak będzie okienko pogodowe, ale jak się skończyły opady, to znowu zaczęło robić się gorąco. Stwierdziliśmy jednak że jedziemy, bo tak nigdy się nie wybierzemy, a trochę już nie mogliśmy wysiedzieć w domu.

Ruszamy w piątek (trzynastego) rano nad Wisłę. W zasadzie lepiej by było wyruszyć w czwartek, bo nieco chłodniej, ale dla odmiany na Wiśle przechodziła fala z Małopolski, w środę był maksymalny stan, a potem woda zaczęła opadać.... niestety trochę wolniej niż w Warszawie i powyżej, ale na miejscu zobaczymy co i jak. Póżniej i tak za bardzo nie możemy jechać, bo w poniedziałek dla odmiany ma lać.

Jazdę tradycyjnie zaczynamy czytaniem książek (jeszcze zanim wsiedliśmy na rowery).




Po drodze też min. dyskusja, jakie są przesądy o rzeczach przynoszących pech, czy w ogóle o przesądach).

Od rana słonecznie i  coraz cieplej, ale przynajmniej wiatr mniej więcej w plecy i pomaga.

Przynajmniej odcinek od Oryszewa do Szymanowa jest wyremontowany i dobrze się jedzie.



No, niecały - zostało nieco ponad 500m starego, zmasakrowanego asfaltu składającego się z dziur, łat i pęknięć.  Może specjalnie, żeby zwolnili i nie wypadali na zakręcie (albo nie wpadali na kogoś wypadającego zza zakrętu), bo nowy gładki asfalt na długiej prostej z małym ruchem prowokuje do dociśnięcia gazu.



Śmiejemy się, że to rezerwat przyrody "Dziurdzioł Mazowiecki", przed remontem cały ten odcinek mniej więcej podobnie wyglądał. Jadąc od Szymanowa spory kawałek trzeba było jechać lewą stroną drogi (samochody też tak robiły), bo prawa była tak zmasakrowana, że nie dało się jeździć.



A za Szymanowem... przybyła nowa kraina - Pojezierze Pisowa, bowiem Pisa wylała i pozalewała łąki.




Tutaj spotykamy pierwsze kilka bocianów, Kluska zaczyna je liczyć i do końca dnia naliczymy ich 12 (z pewnością było o jeden więcej, ale trzynasty pewnie się pechowo schował w krzakach).



Mała biała kropka w głębi tego zdjęcia, to też bocian.



A oto i Pisia (Obojga Wód), już nie występuje z brzegów, ale nadal jej sporo.



Tak jak poprzedni, postój na placu zabaw w Dębówce.



Żniwa w pełni, rolnicy się spieszą, prace polowe trwają nawet po nocy żeby zdąćyć przed poniedziałkowymi deszczami.



Utraty też sporo (według wodowskazów jest stan ostrzegawczy, a nawet już na granicy z alarmowym).



Dojeżdżamy do Brochowa, zwykle robimy sobie postój na skwerku pod kościołem obronnym  (Kluska sobie biegała po murach i wchodziła w strzelnice), ale dziś ławki są w słońcu, więc zjeżdżamy w dół ze skarpy Bzury, skąd jest ładny widok na kościół zza starorzecza.





Instalujemy się w cieniu wierzb mazowieckich. Robi się coraz goręcej i postanawiamy tutaj przeczekać najgorsze godziny.




Łąki w dolinie Bzury.




Na klepisku trwają prace ziemne.



Potrzebna woda, sztuka jest nabrać ją ze starorzecza i nie wpaść przy okazji do wody. Przywiązujemy linkę do kubełka, Kluska rzuca go do wody.



Potem trzeba oczyścić wodę z rzęsy, ewakuować ślimaczki z powrotem do starorzecza.



I już można zalewać kanały.



Były też spotkania z przyrodą - pierwszy na trasie tygrzyk paskowany. Jak widać polowanie się powiodło.

Tak w ogóle nazwała go tygrysem szablastoszczękoczułkowym.



Tak w ogóle początkowo miał się nazywać szablastożuwaczkowym, ale zorientowaliśmy się, że przecież pająki nie mają żuwaczek. Po namyśle stwierdziliśmy więc, że tygrys szablastożuwaczkowy to ten na zdjęciu poniżej (fotka jeszcze z Dębówki).



A poza tym gąsieniczka rusałki pawik (było ich więcej na trasie).



A to kosarz.Często na takie długonogi mówi się korsarze (przynajmniej u na się mówiło), co ciekawe - kosarze nie są pająkami (to inna grupa pajęczaków), ale wśród pająków są podobne długonogie (np. nasosznik). Jak je odróżnić? Najłatwiej po tym, że kosarze mają w miarę jednolite ciało bez widocznego podziały na głowotułów i odwłok (jak ma to miejsce u pająków).



Ale cóż to? Ma sześć nóg? Spodziewałbym się raczej ośmiu, jak u pająków.



Hmmm, chyba jest czwarta para - tylko taka malutka. Ale czy to aby na pewno odnóża kroczne? Może nogogłaszczki, które u niektórych ponoć są spore.



Nie, nogogłaszczki to chyba te grubsze białe między tymi pomarańczowymi odnóżami.



W końcu ruszamy dalej. A tego witacza w czerwcu na 90% nie było.



W końcu dojeżdżamy nad Wisłę, i teraz chwila prawdy. Plaża na którą jedziemy jest dosyć wysoka, ale czy wystarczająco żeby jej nie zalało? Woda opada wolno i jest nadal o 70-80cm więcej niż w czerwcu, gdy tu byliśmy.  Liczymy jednak, że może zaleje niższe partie, ale góra będzie dostępna.

Gdy idziemy do rzeki, Kluska znajduje jakąś żabkę.



Docieramy na brzeg i okazuje się, że nasza plaża wygląda tak... no tak, piątek trzynastego! I jak tu nie wierzyć w przesądy?



Aha, to jest stan średni (nawet nie wysoki, czy ostrzegawczy). Eee, zaraz... to nawet nie jest metr więcej, ale dużo więcej. Póżniej po przeanalizowaniu sytuacji, doszliśmy do wniosku, że to dlatego że woda przelała się przez groble (są dwie oddzielające ten rejon od głównego nurtu - druga jest po prawej w głębi). Normalnie woda za groblą była wyżej o metr lub więcej i się przelewała w dwóch wyrwach, spadając wodospadem. Jak fala poszła górą, to poziom wody skoczył nie o niecały metr, ale o dwa lub więcej. No cóż, cały czas się uczymy Wisły i jest to dla nas cenna nauka.



Bez większej nadziei sprawdziliśmy jeszcze drugą plażę w pobliżu, która chyba jest nieco wyższa, ale tam już dróżka do niej jest zalana. Ostatecznie znajdujemy przyjemną łączkę przy wale przeciwpowodziowym i decydujemy się tam na nocleg, a potem zastanowimy się co robić następnego dnia, skoro plan pierwotny się zawalił.

Rozbijanie namiotu nie jest łatwe, bo Kluska po złożeniu masztu, zaczęła się nim bawić że jest żyrafą i hasać po łące (maszt u góry jest zagięty i faktycznie można sobie wyobrazić, że jest głową na długiej szyi).



W końcu udaje się rozbić namiot.



Łąki poniżej naszej namiotowej są czosnkowe - pełno na nich kwitnącego dzikiego czosnku. Ogólnie miejsce jest przyjemne, zwłaszcza jak na awaryjny nocleg.




Później, gdy już zapadał zmrok, z Kluską jeszcze bawiliśmy się w chowanego na łąkach - znaczy trzeba było gdzieś odbiec i położyć się w trawach. Myślałem, że po takim tarzaniu się po łące, kleszcze z nas będziemy wyciągać tuzinami (zwłaszcza że nie ma jak się na świeżo umyć, czy przebrać) - a tu nic, ani jednego.



Nasi sąsiedzi - pluskwiaczek



Larwa świerszcza



W końcu zaszło Słońce i zasiedliśmy przy ognisku - ogień buzował, woda w menażce bulgotała, kiełbasa na patyku skwierczała, świerszcze i pasikoniki cykały, Księżyc zachodził, Jowisz z Saturnem zerkały  znad wału, a gwiazdo do nas mrugały, meteory spadały (jeden prawie wpadł na Jowisza)... i tylko to %@*%#% komary zakłócały wieczorną sielankę.

Uzupełniwszy płyny i kalorie kiełbaską, kisielkami i herbatkami, idziemy spać... chrrr.



Komentarze
meteor2017
| 18:05 niedziela, 22 sierpnia 2021 | linkuj @Pim - Dzięki za informację, co prawda śledzimy teraz na bieżąco poziom Wisły i szacowaliśmy że już plaża powinna być nad wodą... ale co innego takie szacunki i domniemania, a co innego taka informacja z pierwszej ręki. Chcemy w tym roku jeszcze się tam wybrać, może się uda.

A swoją drogą, jakbyśmy sie tydzień później wybrali, to może byśmy się spotkali :-)
Pim | 17:15 niedziela, 22 sierpnia 2021 | linkuj Spieszę zameldować - plaża wróciła do stanu normalnego. Biwak z 21/22. Ale spałem na plaży na zachód od zachodniej tamy.
lavinka
| 19:54 czwartek, 19 sierpnia 2021 | linkuj Ten poranny czosnek z łąk to nawet jest od 2014 objęty ochroną częściową, bo się rzadki okaz z niego zrobił.
meteor2017
| 09:29 środa, 18 sierpnia 2021 | linkuj @Trollking - Klimat się ociepla ;-) Kiedyś w Europie występowały lwy afrykańskie, jeszcze wrócą te czasy...

Odnośnie książek, to i my się bardzo cieszymy, że udało nam się Klusce zaszczepić bakcyla czytania... teraz po prostu staramy się go podtrzymać.
Trollking
| 22:36 poniedziałek, 16 sierpnia 2021 | linkuj Tygrysy, żyrafy, jadowite pająki... a to przecież centrum Polski :)

Fajna relacja. A, i po raz enty szacun za książkowanie!
meteor2017
| 13:05 poniedziałek, 16 sierpnia 2021 | linkuj @Marecki - Kluska i tam ma wygodniej niż my, przy naszym trybie jazdy z dosyć częstymi i długimi postojami daje radę... zresztą my wcześniej potrzebujemy postoju na odpoczynek niż ona na rozprostowanie nóg ;-) Ale niestety Weehoo nie rośnie razem z Kluską, więc jak ostatecznie wyrośnie, to nie bardzo jest alternatywa (a na swoim rowerze takiej trasy nie zrobi - jest zdecydowanie poza zasięgiem).

Sam jeszcze niedawno myślałem, że "korsarz" o pająk ;-) Zresztą "korsarz" może być pająkiem, bo tak się mówi na podobne długonogie pajęczaki, zarówno na kosarze, jak i np. pająka nasosznika.

Dzięki za ostrzeżenie, generalnie z większymi pająkami trzeba ostrożnie, ale widzę że tamten jest rzeczywiście dosyć groźny.
Marecki
| 08:57 poniedziałek, 16 sierpnia 2021 | linkuj A Kluska to juz nie za duża jest na to siedzisko ? W takich kuckach, to chyba niezbyt wygodnie.. Na pajęczakopodobnych znam sie srednio, myślałem że korsarz to pająk. Apropo, uważajcie na kolczaki zbrojne, te gryzą i to nieprzyjemnie. Woda w rzekach istotnie wezbrała, u mnie w Odrze też z metr więcej..
meteor2017
| 21:14 niedziela, 15 sierpnia 2021 | linkuj @huann - też mi się wydawało, że ropuszka... ale teraz zastanawiam się, czy aby nie kumak - on też jest trochę gruzełkowaty z wierzchu, a brzuszka mu nie sprawdziliśmy.

Powyżej Bzury, zresztą taka jedna Bzura jak na całą Wisłę to by dużo nie zmieniła... my tę falę obserwujemy mniej więcej od Sandomierza, toteż wiedzieliśmy, że będzie skok poziomu, ale skok był większy niż by to wynikało z wodowskazów.
huann
| 21:06 niedziela, 15 sierpnia 2021 | linkuj Ta żabka to ropuszka.
Byłem dziś psacerowo nad Wartą i Widawką, tam też dużo wody.
A Wy biwakujecie powyżej, czy poniżej ujścia Bzury? Bo może to Bzura tyle wody przyniosła?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa hwala
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]