teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 113081.85 km z czego 16367.75 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.96 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2024 2023 2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w kategorii

mazowieckie

Dystans całkowity:36996.27 km (w terenie 6288.62 km; 17.00%)
Czas w ruchu:2151:17
Średnia prędkość:17.20 km/h
Maksymalna prędkość:52.20 km/h
Liczba aktywności:556
Średnio na aktywność:66.54 km i 3h 52m
Więcej statystyk
  • dystans 24.86 km
  • 9.00 km terenu
  • czas 01:37
  • średnio 15.38 km/h
  • rekord 27.20 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Tradycyjna kwiatkowycieczka nad Pisię Gą Gę Gą Gił

Sobota, 4 kwietnia 2015 · dodano: 04.04.2015 | Komentarze 6

Wycieczka krótka ledwie za miedzę, bo pogoda zmienna jako że kwiecień plecień bo przeplata, trochę garnca i trochę padalca... znaczy tego, no opadów atmosferycznych (atmotorusoidalnych nie stwierdziliśmy).

A nad Pisią Gągoliną, jak to nad Pisią Gągoliną... typowy kadr Pisiowy z mostku



Tam z prawej Pisia podchodzi pod skarpę doliny i ją podmywa



Czosnek niedźwiedzi jeszcze nawet nie pączkuje, ale już się zieleni. Kwitnie za to śledziennica skrętolistna i ma nawet śledziennicową wysepkę




Złoć żółta



Zawilec żółty



Zawilec, ale tym razem gajowy



Kokorycz jakaśtam



Zdrojówka rutewkowata



No i moje ulubione przylaszczki pospolite





A tutaj widać, że Pisia zaczyna skracać meander... przy wyższym stanie wody już coś tam płynie i drąży




Dla każdego coś miłego - rzeka, kłody, krzaki i bagna



Żeby nie było że podbiałków już nie ma... bo są




W drodze powrotnej otarliśmy  się o chmurę i trochę nas śnieg przyprószył... ale poszła na Radziejowice, a my pojechaliśmy na Międzyborów. Gdy wróciliśmy do domu, przyszła kolejna (albo ta sama, tylko zakradła się od tyłu) i tym razem zza okien oglądaliśmy fest śnieżycę.



A z innych wieści głosujemy na plac zabaw dla Kluski w Żyrardowie, jeden z 40 które funduje Nivea. Aktualnie Żyrardów jest na prowadzeniu, ale głosowanie na pierwsze 20 placów trwa do końca kwietnia, a głosować można raz dziennie, więc może się to jeszcze zmienić... grunt żeby się zmieścić w pierwszej 20-tce na co mamy duże szanse.

LINK - tu można zobaczyć jak to wygląda i zagłosować... zachęcamy do głosowania na Żyrardów :-)



.
Kategoria mazowieckie


  • dystans 72.60 km
  • 14.30 km terenu
  • czas 04:22
  • średnio 16.63 km/h
  • rekord 30.80 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Zakończenie Zimowego Sezonu Rowerowego

Sobota, 21 marca 2015 · dodano: 23.03.2015 | Komentarze 5

Jako że już oficjalnie zaczęła się wiosna, kończymy zimowy sezon rowerowy, a zaczynamy wiosenny...

Pierwszy stopik na trasie, czyli w Puszczy Mariańskiej pod kościołem. Po pożarze w 1993 ostał się ino jego mały fragment (zdjęcie archiwalne można obejrzeć tutaj: link). Akurat dzieciaki miały zajęcia plastyczne i rysowały kościół, kręcił się też proboszcz... skorzystałem z okazji i zweryfikowałem informacje o darach dla klasztoru od Sobieskiego wracającego spod Wiednia i ponoć faktycznie jest nakrycie dla konia (czaprak) pochodzące z łupów, ale akurat obecnie jest w renowacji.

Kolejny stopik - dworek w Lisowoli, a z akcentów wiosennych kotki lezczynowe.




Kolejny stopik (z porządną rozwałką na schodkach!) w Białej Górze... klimatyczne ruiny, tylko pytanie co to jest? Na mapie z 1937 nic tu nie ma. Z pomocą mogą przyjść informacje z tablicy informacyjnej przy Domu Opieki w Wycześniaku. Otóż pobliski folwark Wycześniak (na tej mapie z 1937 Fw. Żerań) w w 1932 roku przejmuje  Żerański i buduje tutaj chlewnię, owczarnię, stajnię, parowozownię, elektrownię wodną...  być może więc część z tych obiektów powstała nie w kompleksie głównym folwarku, tylko nieco dalej (może owczarnia?), wtedy ten teren nie był całkowicie zalesiony...to by też tłumaczyło dlaczego nie ma tego jeszcze na mapie. Strumyk który płynie w wąwozie poniżej ruin mógł być kiedyś spiętrzony, bo jest tam resztka jakby grobli, może jakiś to ta elektrownia wodna (aczkolwiek w samym Wycześniaku jest trochę większy strumień i też ze stawami).

Co dalej? W czasie II wojny folwark stacjonowali tutaj Niemcy i ponoć też prowadzili działalność rolniczą... może to oni wybudowali te budynki? Możliwe też że powstały po wojnie, kiedy folwark został upaństwowiony. Od 1958 przejmuje go Spółdzielnia Samopomoc Chłopska i od 1965 prowadzony jest tutaj istniejący do dziś Dom Opieki. Są tu też organizowane zielone i białe (a co to? to od Białej Góry?) szkoły.






lavinka forsuje strumyk metodą "na kozicę" (górską? nie, morską!)




Po drodze piochy i skrzynka... mieliśmy głupawkę z mchem (szczegóły w fotologu)



Kolejny cel naszej wycieczki, jesteśmy w dolinie Rawki i przebijamy się do grodziska (mazowieckiego)



Oto jest! Kolano Rawki i grodzisko Dzwonkowice!




No i kolejna rozwałka




Forsujemy Rawkę i jedziemy do grodziska w Starej Rawie







Tutaj zrobiłem mały rekonesans... otóż jakiś czas temu znalazłe to zdjęcie (źródło).



No tak, cmentarz z I wojny nad Rawką, zdjęcie z 1941... ale gdzie? Zza chałup wystaje kościół. Drewnianych kościołów nad Rawką nie jest dużo, a pasuje tylko jeden, właśnie ten w Starej Rawie (jest jeszcze w Boguszycach, ale odpada, bo ma dach jednokalenicowy).  Niestety nie za bardzo da się zrobić takie zdjęcie, bo dużo krzaków, a chałupy wyższe. Znalazłem jedno miejsce skąd da się zrobić podobną fotkę, ale oryginalny kadr był chyba z punktu nieco na zachód.




I jeszcze jedno - sygnaturka jest nieco inna, ale może ją  wymienili na większą gdy kryli dach blachą. Na wszelki wypadek rzuciłem okiem na kościoły które znajdują się w pewnej odległości od rzeki, ale też nie znalazłem nic co by pasowało.

Edit: wygląda jednak że to kościół murowany w Bolimowie (tylko że mi wyglądał na zdjęciu na drewniany i tylko takie sprawdzałem), a cmentarz istniejący do dziś we wsi Kolonia Bolimowska Wieś.



Kawałek za Starą Rawą trafiamy na gong... z szyny kolejowej. Po drodze nieco później widzieliśmy drugi taki gong z metalowym młoteczkiem przyczepionym obok na łańcuchu.



Kolejny stopik w ruinach gospodarstwa - w krzakach kamień młyński (na przedwojennej mapie jest tu wiatrak), jeden ceglany budynek z reperem i piwniczka.




Na koniec jeszcze cyklogrobbing. Cmentarz ewangelickiw lesie pod Franciszkanami i Podfranciszkanami. Ani jeden nagrobek z inskrypcją się nie zachował. Wydaje mi się, że kiedyś już tu byłem, ale nie pamiętam na 100%






  • dystans 16.42 km
  • 6.50 km terenu
  • czas 01:13
  • średnio 13.50 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Leśne przyjęcie na trzy osoby

Wtorek, 17 marca 2015 · dodano: 17.03.2015 | Komentarze 9

Słońce świeci, wiatr wieje, a my jedziemy na tradycyjną rozwałkę do lasu... po wybraniu miejsca postoju zajęliśmy się rozpakowaniem i gdy ja z Kluską bawiłem się na dróżce piłką, lavinka rozwiesiła hamak. A potem rozłożyliśmy zestaw kawowy, napełniliśmy imbryczek (kawa zbożowa z mlekiem) i rozpoczęliśmy przyjęcie. Początkowo Kluska przywyczajona do zabawy pustym imbryczkiem i filiżankami trochę porozlewała, więc to ja nalewałem, ale potem już było lepiej i na koniec już sama napełniała filiżanki.









Dolewka za dolewką, a do tego herbatniczki





Przerwa na bujanie w hamaku, rzucanie piłką i chowanie się w dołku pod świerkiem





Ale to tylko przerwa, wracamy do rzeczy najważniejszych... myślałem że termos (mały) kawy to będzie za dużo, ale nie, było w sam raz.




Poza tym mieliśmy gości, cytrynki wpadły na kawę



Kategoria mazowieckie


  • dystans 60.94 km
  • 11.50 km terenu
  • czas 03:15
  • średnio 18.75 km/h
  • rekord 36.10 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Serwis eSeŁkowy

Poniedziałek, 16 marca 2015 · dodano: 16.03.2015 | Komentarze 5

Przejażdżka serwisowa po okolicy, zajrzałem do 5 skrzynek, poza tym jedną zainstalowałem w terenie (jesienią ewakuowałem, bo trwały jakieś prace), oraz umieściłem w nowym miejscu mobilniaka co bezskutecznie próbowaliśmy zrobić wczoraj. Na początku pod wiatr 9uff, ale ciężko), potem z wiatrem ziuuuu, a na koniec znów pod wiatr lub z bocznym.




A w Korabiewicach postawili nowy nagrobek w miejscu mogiły... a już myślałem, że znów pomyliłem cmentarze (pierwsza fotka z 2011,druga z dziś)



Kategoria mazowieckie


  • dystans 60.67 km
  • 8.20 km terenu
  • czas 03:29
  • średnio 17.42 km/h
  • rekord 35.30 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Od Rawki wieje wiatr

Niedziela, 15 marca 2015 · dodano: 15.03.2015 | Komentarze 5

Być w Kamionie i nie wrzucić zdjęć Smoczych Kurhanów... to się równa opieprz od wariaga. No to wrzucam ;-)




Kapliczka przy skrzyżowaniu



Rawka River



Siedzimy w parku podworskim w Kamionie na skarpie Rawki, miodunki plamiste kwitną, wiatr wieje, a my popijamy kawę...

(na melodię Od Turbacza wieje wiatr)
Dziś od Rawki wieje wiatr,
Czuć kiełbaski swąd...

(bez melodii)
choć pieką daleko stąd

(na melodię Morskich Opowieści)
Hej! Ho! Keczapu podaj!
Hej! Ho! Musztardy nałóż!
I ratujmy tę kiełbaskę
Bo się zaraz spali





Są też grzybki z dedykacją :-)



Rawka Station... a właściwie jej okolice



Rawka River



Płynie przez las sosnowy




  • dystans 75.45 km
  • 4.00 km terenu
  • czas 03:38
  • średnio 20.77 km/h
  • rekord 32.50 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Cyklogrobbing mimochodem

Wtorek, 10 marca 2015 · dodano: 10.03.2015 | Komentarze 3

Bo jakoś mi się nawinęło parę cmentarzy przydrożnych po drodze... ale wszystkie już były kiedyś u mnie na bikestatsie.

A wycieczka z okazji galopującej wiosny

Na początek pierwszowojenny cmentarz w Radzikowie, 8 tablic nieczytelnych... chyba że po oczyszczeniu z mchu dałoby się coś odcyfrować




Łaźniew, pozostałości folwarczno-pegeerowskie zamieniły się w Mount Cegielesty (tak wyglądało to w grudniu 2013: foto1 foto2)



Pilaszków - cmentarz 1939






Zrobiłem tu sobie małą rozwałkę na pniaku z widokiem na pracującą jakąś mutację spycha



Rokitno, mogiła z I wojny




Szmaty które zepsuły daleki kadr z kościołem w Rokitnie, myślałem że to powierzchnia reklamowa, ale okazały się propagandą antyaborcyjną... nie daję zbliżeń, bo ktoś może teraz jeść śniadanie.kolację, a plakaty są dosyć drastyczne.



A na koniec w kontekście huanna wspominającego jakiś przejazd kolejowy, który widzieliśmy w 2006 jadąc rowerami nad morze... a że Utopia od dawna jest praktycznie martwa, Szprotokoły też i nie ma gdzie wrzucać złotych myśli, to zapodam tutaj zanim zapomnę:

Ja mam pamięć fotograficzną, jak czegoś nie mam na zdjęciach to nie pamiętam.
Kategoria mazowieckie


  • dystans 25.84 km
  • 12.50 km terenu
  • czas 01:42
  • średnio 15.20 km/h
  • rekord 28.30 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Sucha River & Bobery & Macierzanka

Poniedziałek, 9 marca 2015 · dodano: 09.03.2015 | Komentarze 1

Oto Suchszy Dopływ Suchej



Sucha... nazwijmy ją roboczo Żyrardowska, bo przepływa w pobliżu przystanku PKP Sucha Żyrardowska, który jest drugim przystankiem w Jesionce i dlatego nazwano go od rzeczki, a że to pierwsza stacyjka  za Żyrardowem, stąd epitet... nie mylić z tą drugą Suchą (nazwijmy ją Mariańską bo przepływa przez las pod Puszczą Mariańską przez rezerwat o tej nazwie) gdzie dwa dni temu obserwowaliśmy działalność bobrów.



Tutaj też bobry ostro działają, tuż poniżej uścia Suchszego Dopływu Suchej do Suchej zbudowały tamę





No tak... to już wiadomo co się stało z pniakiem, w którym była skrzynka. Pniak był wysokości dorosłego człowieka, fakt że przepróchniały, ale on po prostu zniknął! Widać bobry się nim zajęły. Skrzynka od jakiegoś czasu walała się luzem, no to z kory zaimprowizowałem jej sarkofag.



Chyba spóźniłem się na jajecznicę



A Sucha płynie dalej



Pozostając w temacie wody, studnia opuszczonego gospodarstwa w Tomaszewie



Poza tym odwiedziłem serwisowo jeszcze kilka skrzynek, jedną uratołałem bo jakiś dzik zrył dziuplonorkę i pudełko walało się metr od kryjówki. No i zrobiłem zdjęcie geocoinowi Biedronka (po saksońsku Mutschekübsche), ze skrzynkę Biedronka (po żytrardowsku Macierzanka... ciekawe czemu tak, może dlatego że biedronki lubią kwiat macierzanki?)



Kategoria mazowieckie


  • dystans 71.31 km
  • 3.70 km terenu
  • czas 04:02
  • średnio 17.68 km/h
  • rekord 36.30 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Poukładać książki na półkach i stołach

Niedziela, 8 marca 2015 · dodano: 08.03.2015 | Komentarze 4

Tydzień temu byłem w Petrykozach (link do relacji) i zajrzałem do skanseniku Siemiona... no cóż, Wojciech Siemion zginął 5 lat temu w wypadku drogowym (co nie dziwi w kraju z jednymi z najgorszych w Europie statystykami śmiertelności na drogach, ile my dziś krzyży na poboczach minęliśmy...), dwa lata po pożarze dworku, a skansenik powoli niszczeje. W jednej z chałup na przykład książki zostały pozrzucane i walały się na ziemi.

Książki u nas w domu to rzecz święta, stoją one na półkach książkowych w trzech warstwach - tylna warstwa, przednia warstwa i jeszcze na nich leży kolejna warstwa o ile jest trochę miejsca na nich. Poza tym poupychane są we wszelkich szafkach i kątach. Sam nie wiem ile pozycji liczy nasz domowy księgozbiór, ale na pewno liczba książek jest czterocyfrowa (bo chyba do pięciocyfrowej nie dobiliśmy, chyba że ebookami).

Dlatego też nie mogliśmy patrzeć na taką sytuację... w zasadzie ta biblioteczka siemionowa wyglądała na takie pozycje co to nie są zbyt wartoścowe, a że nie ma ich gdzie trzymać, a jednocześnie żal wywalić (książek się nie wyrzuca!) więc zostały upchnięte w jednej z chałup... za to powstała fajna plenerowa biblioteczka, w której miło poszperać. Postanowiliśmy więc choć trochę ogarnąć chaos i w czynie społecznym zebrać te książki z powrotem na półki. Taki był cel dzisiejszej wycieczki.


Po drodze zahaczyliśmy o eSeŁkę... tutaj betonowe podkłady we Mszczonowie, które zdaje się chronią nasyp przed obsunięciem, bowiem jeśli się nie mylę to właśnie w tym miejscu wiosną 2001 została podmyta skarpa i tor, co spowodowało zamknięcie jednego toru na odcinku Mszczonów-Puszcza Mariańska (jest on zamknięty do dziś, po kilku latach zdjęto nawet trakcję).



Za Mszczonowem... bałwanek będzie u lavinki



Cmentarz w lesie pod Ręczajem koło Grzegorzewic. Prawdopodobnie ewangelicki, w każdym razie nie wojenny, bo jest na mapach sprzed I wojny. Oto jedyny zachowany grób.



Jesteśmy w Petrykozach i zaczynamy od rozwałki pod wiatrakiem... zanim zdążyliśmy się wypakować, podjechał od strony dworku jakiś pan na rowerze i spytał czy mamy pompkę, bo muchyba powietrze schodzi w kole... podpompowałem, pogadaliśmy, okazało się że pan jest z Życia Żyrardowa, że osobiście znał Siemiona, a ponieważ opona zaczęła się robić znów miękka to znów podpompowałem, a pan stwierdził że do znajomego który mieszka niedaleko może uda mu się dojechać.

Aha, poguglałem i znalazłem trochę informacji o zgromadzonych tu eksponatach, a zatem po kolei:
- dwa wiatraki (koźlaki) z ok 1830 roku, przeniesione w latach 80-tych z pobliskiego Chudolipia i Zimnicy



- karczma ze Skuł z połowy XIX wieku (której fotki były tydzień temu  i o której była dyskusja... dziś mogliśmy zajrzeć do środka, bo drzwi były otwarte, okiennice też, tyle że nikogo nie było)



- autentyczna barć



- kuźnia z początku XIX w




- chałupa pełniąca niegdyś rolę szpitala dla ubogich j (pochodzi z ok 1830 roku, spod Krosna)

Czyli ta chałupa w której są półki z książkami... to by się zgadzało, bo nad wejściem jest tabliczka Targowiskia 57 ( wiki), w jednym miejscu widziałem też informację, że kuźnia też ponoć spod Krosna.



No dobra, zabieramy się za książki - na początek z grubsza je pozbieraliśmy i wynieśliśmy na zewnątrz, gdzie trochę słońce prześwitywało i było całkiem ciepło. Niestety dach coraz bardziej dziurawy, w wielu miejscach leje się woda, a te ksiązki które leżały tam gdzie były mokre dechy niestety mocno zawilgły.






Poddasze robi się niebezpieczne, bo większość dech jest mokra i przegnita, więc lepiej po nim nie chodzić... a szkoda, bo jest tam jeszcze trochę prac które chyba zostały po warsztatach. Podoba mi się wykorzystanie ramy okiennej jako ramy obrazu (tu na popiersie Kisielewskiego).




Zostawiliśmy książki niech chwilę podeschną na trawie, a my ruszyliśmy w kierunku dworku. Punkt pierwszy - krąg energetyczny. lavinka ładuje akumulatorki w środku kręgu, łóżko co prawda bez materaca, ale trawa dobrze go zastępuje. Przypmina mi się instrukcja obsługi kręgu w Ursusie, było min. ostrzeżenie żeby zbyt długo nie przebywać w środku ;-)





Jest jeszcze półkrąg wokół pmnikowego dębu... chyba debu, bo w końcu nie sprawdziłęm



I jeszcze takie coś po drodze




Chałupa według tabliczki z Machnatki (obok jakaś stodoła i studzienka... aczkolwiek do tej ostatniej ciężko podejść bo pośrodku bagienka stoi)... ale nie spod Radomia, tylko bardziej spod Grójca (wtedy był w woj. radomskim). Gmina Błędów (i Wypaczeń).







A oto i dworek - stan obecny ( tutaj fotki z cyklu wczoraj i dziś)








W okolicach dworku






Wracamy do hospicjum, książki w lepszym stanie układamy na stole w rogu, zdaje się że tam są najmniej narażone na wilgoć (ta dziura w dachu na zdjęciach jest akurat przekryta szkłem lub jakimś plastikiem). Półki niestety są częściowo zawilgocone. Te bardziej wilgotne książki rozwieszamy na drabinie i pojedynczo rozkładamy na suchszej części półek, na parapetach itp. Obawiam się, że to trochę robota głupiego, bo wkrótce znowu się może znajdzie jakiś idiota i to wszystko pozwala...  a jak dach nie zostanie zabezpieczony, to wkrótce i na stół zacznie lać się woda, a wcześniej czy później chałupa się zawali... ech



Kategoria mazowieckie


  • dystans 62.03 km
  • 16.50 km terenu
  • czas 03:41
  • średnio 16.84 km/h
  • rekord 28.00 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Trochę krzaków na przedwiośniu

Sobota, 7 marca 2015 · dodano: 07.03.2015 | Komentarze 4

Dzisiaj pogoda miała być taka sobie - pochmurno, z rana deszczowo i w ogóle... ale jutro ma być ładniej. Postanowiliśmy więc zrobić dzisiaj tylko krótką traskę, ot tak żeby się rozruszać (znaczy lavinka, bo ja miałem zamiar jeszcze pojeździć gdy ona zawróci), a jutro pojechać nieco dalej.

A więc niespieszny poranny start... akurat prosto w deszcz, na szczęście to tylko jakaś spóźnialska chmura i szybko przeszło, ale i tak było mokro. Myk do Miedniewic i rozwałka w krużgankach.



Potem pojechaliśmy dalej, ale na chwilę odbiliśmy w bok, bo lavinka chciała zrobić zdjęcie z widokiem na klasztor.



Rzut okiem na pierwszowojenne mogiły (ale dziś do nich nie podchodziliśmy.



Oraz nasyp zaraz obok za gospodarstwem, który ostatnio wypatrzyłem na mapie. Pytanie czy to kolejna mogiła, czy jakiś inny wał?




Cmentarzyk nad Suchą... tutaj zrobiliśmy sobie pożegnalną rozwałkę.



Jeszcze rzut okiem na Suchą - kurczę, jakoś dużo w niej wody...




No tak... a oto przyczyna, lavinka poszła w górę rzeczki i znalazła bobrzą tamkę, ale tam w dole musi być jeszcze jakaś porządna tama.



Potem każde ruszyło w swoją stronę - lavinka do domu, a ja w poszukiwaniu Miasta Saperów. Tak, kiedyś już znalazłem takie skupiska dziur, które wydają się być pierszwowojennymi ziemiankami, a ostatnio namierzyłem kolejne takie skupisko, które pasowało do opisu angielskiego dziennikarza Roberta Scotlanda Liddella (ebook tutaj)

Sapper Town in the Wood
Poland, July, 1915.

Sapper Town—half warren, half garden city— lies in the heart of a wood in Poland. I came to it suddenly one sunny morning when I sought sanctuary amid the shady trees from the burning sun and quivering haze of heat in the wide fields without.

Bedrooms form the warren of the town ; they are below the ground. The walls are made of earth and huge pine logs. The ceilings are massive ones of fallen trunks and soil and bags of sand. Above that the roof is covered with green brandies, so that the eyes of the German hawks that fly across the wood each day may see naught but foliage beneath. These German hawks have keen sight.

There are no windows in the sleeping huts. The rooms are always nearly dark. They are airless and stuffy. The smell of stale brown bread and cheap tobacco hangs about them ; the smell of human bodies also. But, they tell you, it is healthier there at times than in the open, and, German shells permitting, the warren is for sleeping quarters only. The dining-rooms, like cafes in the park, are in the open. The tables stand quite near the gloomy cellar doors. The men eat leisurely and in comfort, and safety is at hand in the black holes at the first boom of coming danger.

The garden city of Sapper Town is of winding leafy paths, of tiny ornamental plots of ground ; of fancy borders round the hidden huts. There is a gymnasium under the trees, with a vaulting horse and pine-wood bars of sundry shape, and in the centre of Sapper Town is a bandstand made with no other tools but axes. It is an ambitious affair, complete in all except the band. There are no trumpets in the town, no violins, no tinkling keys. The orchestra of death plays just beyond the wood, and strolling players with giant flutes come to the town disguised as shrapnel shells. A common kitchen stands just outside the wood. Soup and stews are made in wholesale quantities ; and boiling water for the eternal tea. The town itself is fireless ; no tell-tale smoke shows up above the trees.





Kolejnym miejscem którego szukałem, była druga rosyjska  linia obrony... Łukasz mi zwrócił na nią uwagę. Dziś udało się tam wybrać i okazało się że to faktycznie była potężna linia obronna, nawet teraz okopy są głębokie, a szańce robią wrażenie (zdjęcia tego nie oddają), jedna z fos jest nawet wypełniona wodą. Zdaje się, że to o tej zapasowej linii obrony pisał Liddell:

There was a little sandy path amongst the bushes with room enough for one. It took me to an empty trench, well built with logs and slabs
of pine, thence to the town itself, half-way between the vacant trench and one in front filled with reserves of fighting men. Beyond that again was the first-line trench with its continual drama of life and death. '

Huge ditches have always to be dug to hold the backward flow of men in case the lines in front are burst. Barbed wire has to be stretched amongst the trees and in the fields. The enemy, they say, will not break through. That trench in front, swarming with life and terrible with death and awful pain, will not give way. But ^—and this is the sappers' motto—prevention is the better part of valour.







Przy okazji natrafiłem też na sosny, które były kiedyś żywicowane



Na koniec udałem się na okopy pierwszej linii... znaczy nad Rawkę. A skoro głosowałem w konkursie Rzeka Roku na Rawkę (która wygrała - info), to trzeba było w końcu znaleźć skrzynkę założoną z tej okazji. Farta miałem niesamowitego, bo znalazłem ją 130m od miejsca ukrycia! Walała się bez fantów logbooka - dałem nowy i poszedłem odłożyć na miejsce. W ten sposób ją uratowałem, chociaż teraz jest niestety pustawa.








  • dystans 75.99 km
  • 14.50 km terenu
  • czas 04:19
  • średnio 17.60 km/h
  • rekord 33.60 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Mazowieckie różności

Niedziela, 1 marca 2015 · dodano: 05.03.2015 | Komentarze 19

Dzień zacząłem od eSeŁki i szukania skrzynki lavinki... przy okazji estowałem stary smartfon lavinki, który ostatnio uruchomiłem i który używam jako GiePSa... przy okazji używam go także jako czytnika ebooków, a Klusce zainstalowałem Painta dla dzieci, odgłosy zwierzątek i parę innych (może by jeszcze poszukać aplikacji do treningu nocnikowego?). Ten telefon jest idealny, bo nikt do mnie na niego nie zadzwoni... bowiem do nieodbierania połączeń i niedzwonienia służy mi nadal stary telefon, który zwykle ma wyłączone dzwonki, jest rozładowany, został w domu, albo jest głęboko w sakwie więc i tak go nie słyszę



Kolejny punkt na trasie, to teren dawnego folwarku Dańki (obecnie Badowo-Dańki). Park zaczyna się kapliczką




Dwór z zewnątrz jeszcze jako tako wygląda... ale w środku już totalna rozwałka





Cegły IT (nie mylić z ET), ciekawe z jakiej cegielni... to chyba jakieś inicjały, więc może być trudno z lokalizacją.



Resztki spichlerza... chyba




Dalej są jeszcze nieco nowsze, popegeerowskie zabudowania.




Petrykozy, mini skansenik przy dworku... to miejsce wcześniej też było zapuszczone, ale po śmierci Siemiona coraz bardziej popada w ruinę - dworek spłonął, książki w jednej z chałup porozwalane, dziur nie ma już komu łatać.







Rozwałka przy chałupie ze Skuł... bo zakładam że tabliczka oryginalna





Wiaduktem na ulicy Przejazdowej wracam na północną stronę eSeŁki.



A oto i Skuły i tablica z Piłsudskim... a raczej jej kopia (przynajmniej tak wynika z drugiej tabliczki), ponoć oryginał wisiał na Urzędzie Pocztowym.




Powiększenie tablicy po kliknięciu w poniższy obrazek:



Jeszcze w Skułach oglądam miejsce po dawnym młynie przy rzeczce Karczunek. Ta rzeczka jakiś kilometr dalej wpada do Utraty i tak powstaje Pisia Tuczna... wiem że to brzmi idiotycznie, ale tak jest na mapach. Ta Utrata, to nie ta Utrata co płynie przez Pruszków, Błonie, Żelazową Wolę do Bzury. Aczkolwiek tamta ma źródła jakieś 200m od biegu Utraty Pisiowej! Może więc komuś z ropędu nazwa się przeniosła dalej na Pisię, albo może w zamierzchłych czasach jakiś kaptaż nastąpił? ;-)





No cóż, Utratę Pisiową i Pisię Tuczną i tak za chwilę przekroczę jadąc słynnymi drogami pramazowieckimi, którymi to jeszcze barbarzyńcy ciągnęli na Rzym, a w późniejszej hitstorii wiele wojsk z nich korzystało i sobie chwaliło.


Kategoria mazowieckie