teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 121747.70 km z czego 18213.55 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 17.11 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2024 2023 2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009 Profile for meteor2017

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 14.39 km
  • 0.20 km terenu
  • czas 01:00
  • średnio 14.39 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Dmuchawce, gołębie, biblioteka

Wtorek, 7 maja 2019 · dodano: 10.05.2019 | Komentarze 0

(5,69km  26min Klu)

Dziś po przedszkolu do biblioteki, ale najpierw fotka przed przedszkolem z książeczką o Żyrardowie (tą co ostatnio).



- Kluka, kilka kroków do przodu, bo tutaj nie widać, że ten budynek na rysunku to twoje przedszkole.




Parking rowerowy pod bzem.




Plac zabaw pod kasztanami... tutaj trochę zasłoniętymi bzami.



Pomalowali i uruchomili fontannę, to fotka z fontanną, kościołem i moją szkołą... babiniec był tydzień temu zamiast szkoły.





Dom kultury



Fabryka



Sezon dmuchawcowy w pełni




A tu cmentarz pod kasztanami... nie bez powodu jedna z uliczek przy cmentarzu nazwana jest Kasztanową (kiedyś kasztanowców było więcej, ale te przy ulicy zostały wycięte przy budowie parkingu, ostały się te na terenie cmentarza i ulicy Limanowskiego wiodącej do głównej bramy). Poza tym kiedyś funkcjonował w Żyrardowie zwrot "przenieść się pod kasztany".





A poza tym wspominałem już, że gołębie założyły nam na balkonie gniazdo (w tym wpisie). Pierwsze jajko odkrylśmy rano 14 kwietnia (ale złożone mogło być od wieczora 12. do ranka 14. kwietnia), zaś drugie 16. rano.

Jeszcze 29 kwietnia prezentowały się tak i jest to ostatnie zdjęcie jajek.



Później przez tydzień nie widzieliśmy jajek, staraliśmy się nie płoszyć ptaków, które też były mniej płochliwe (tata gołąb jako bardziej płochliwy miał swoją metodę - siedział tyłem i miał to wszystko w ... ).



6 maja odkryliśmy, że gołąbki się wykluły. Nie wiemy dokładnie kiedy, ale mam wrażenie, że jakoś w połowie tego tygodnia, mam wrażenie że rodzice bardziej dbali o dogrzanie świeżo wyklutych piskląt. Poza z tej okazji Kluska postanowiła nadać imiona rodzicom (jajka zostały nazwane - Nango i Cappuccino, przy czym C. to to starsze) i stanęło na tym, że są to Alicja i Alan.



7 maja



9 maja




  • dystans 50.59 km
  • 5.50 km terenu
  • czas 03:17
  • średnio 15.41 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Wyprawa na Marsa i Saharę...

Niedziela, 5 maja 2019 · dodano: 17.05.2019 | Komentarze 2

Dzisiaj jedziemy na Marsa



A może raczej na Saharę?




Hmmm, pustynnie jakoś... ale w zasadzie i Sahara i Mars to pustynie. Pytanie tylko, czy nie skalibrowałem źle kolorów (automatycznie mi robi niebo w ziemskich kolorach).









O, jest jakaś wegetacja roślinna



I ślady cywilizacji (ziemskiej czy marsjańskiej?)






No dobra, a tutaj szerszy plan górki.





Jak zakład górniczy, to może jednak Śląsk i hałda?



A może Mazury?




Dobra, dobra, tak czy inaczej pizga zdrowo i trzeba się schować za wydmą, czy inną górką przed wiatrem.



Ze żwirowni jedziemy na eSeŁkę...Nie, tu nie wychodzę z krzaków, tylko z tuneliku.



Pierwszy trainspotting na trasie



Widok z wiaduktu eSeŁki na CMK i wiadukt drogowy



O, EP09 w barwach narodowych na stulecie niepodległości.



Akacja  jeszcze się nie zdecydowała by zakwitnąć.



Ale głóg już tak




Jakiś starzec




Fijołek polny



Taki tam brzeziniak... pod linijkę



Z widokiem na CMK




Rzeźba pt. "Pomnik Pana Mariana"



Instalacja pt. "Toaleta między S-Ł a CMK"



Stacja Mszczonów i Vectron w barwach DB.



Mszczonowska wieża ciśnień





Baszta Cechu Elektryków




Młyn przy ulicy Młynarskiej




  • dystans 36.71 km
  • 7.50 km terenu
  • czas 02:18
  • średnio 15.96 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Dwory i inne ruinki pod Wręczą

Sobota, 4 maja 2019 · dodano: 12.05.2019 | Komentarze 1

Pierwszy odwiedzony obiekt, to ruiny dworu we Wręczy.









Zimujące komary powoli przygotowują się do rozpoczęcia sezonu.



Żaba też



Koleiny obiekt - dworek z folwarku Raczyn. Teraz już bez dachu, bez podłogi pierwszego piętra, część ścian się zawaliła, tak że nawet po parterze nie da się chodzić... a pamiętam gdy jeszcze na pięterko dało się wejść (i dach był).




Cegła z sygnaturą



Bobrza tamka na Okrzeszy poniżej dworu



Pędy płonne skrzypów




Ruiny młyna na Okrzeszy.






Pomnik przy szosie (dawna DK 50).





Tzw. Dąb Chełmońskiego przy tej samej szosie i przystanek autobusowy Korytów przy Dębie.



O, w lesie też ktoś się bawił w podchody.



Kwiaty sosny



Kwiaty... eee, już szyszeczki modrzewia.




Wszystkie drogi prowadzą nad Pisię Gągolinę






Jakieś drzewko kiełkuje, młody jaworek?



Nadrzewna kolonia szczawika zajęczego



No dobra, a co tam kwitnie? Czosnek niedźwiedzi.




Gwiazdnica wielkokwiatowa



Gajowiec żółty



Dąbrówka rozłogowa



Przerwa na żuczka



Konwalie majowe już prawie, prawie...




No, dawaj, dawaj...



No i proszę - pierwsze już kwitną.



Jeszcze w mieście trafiłem na kwitnący jawor




I zatrzymałem się przy jarzębinie






  • dystans 74.88 km
  • 10.30 km terenu
  • czas 04:30
  • średnio 16.64 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Do Skierniewic sprawdzić co tam w garnizonie

Środa, 1 maja 2019 · dodano: 08.05.2019 | Komentarze 7

W Żyrku zalęgła się jakaś poczwara, więc postanowiliśmy uciec z miasta.



Irysy póki co są jeszcze tylko zielone



Ratujemy jaszczurkę przed przejechaniem, przeganiając ją z asfaltu



Rower miejski w Skierniewicach? Na to wychodzi, a właściwie to wojewódzki... zresztą jak zwał tak zwał. Ruszył w 10 miastach województwa (mapa stacji na stronie rowerowelodzkie.pl), przy czym prawie 20 w samej Łodzi. Z tym że rower wojewódzki nie jest kompatybilny z Łódzkim Rowerem Miejskim, ba! chyba nawet trzeba mieć nowe konto żeby z niego korzystać. Rowery sa tzw. czwartej generacji, znaczy można je zostawiać na stacjach, ale także poza (z tym że wiąże się to z dodatkową opłatą 5zł).





Mapka stacji w Skierniewicach - powiększenie po kliknięciu w fotkę.



To pola... a tamto jakieś topolowe krzaki.



Ogród różany. Czyli stopik w skierniewickim parku.





Pałac Ślubów, czy Willa kozłowskich. Po remoncie zyskał róziowy kolorek, przy czym dużo bardziej intensywny... teraz trochę zbladł i jest jeszcze znośny, ale kiedyś człowieka zęby bolały od samego patrzenia. A może go rzeczywiście przemalowali na jaśniejszy róż po protestach mieszkańców? Bo są jakieś wzmianki w necie na ten temat, ale żadna pewna.

Tak czy inaczej jest lepiej, ale najlepiej i tak byłoby na biało.



Jabłcuś na tropie (powiększenie tablicy po kliknięciu w fotkę).



Szlak wyznaczają metalowe jabłuszka na chodniku.



W miarę nowy skwerek nad Łupią (jak ostatnio przejeżdżaliśmy, to już chyba był) z widokiem na kościół



I z biustem Jana Kozietulskiego, pochodzącego ze Skierniewic pułkownika z czasów wojen napoleońskich (min. dowodził szwadronem podczas słynnej szarży pod Somosierrą).



Cuś w rodzaju walentynki



No i docieramy do bramy, która wiedzie do kotłowni, w której przez jakieś dwa lata działała Kulturownia.







Hmmm, postać literacka? Z jakiej książki, bo nie kojarzę... aha, pierwotnie stała tutaj buda, ale dawno jej już nie ma.



Prawie jak w oranżerii.



Widok z dachu na garnizon, a konkretnie na koszarowiec.



Jeden ze starych, ceglanych budynków. Mój ulubiony.



A ulubiony min. ze względu na listę obecności na murach (powiększenia poniższych fotek z cegłami po kliknięciach w fotki).





Godzinami mógłbym gapić się w te cegły i oglądać podpisy... dziś było wysoko, silne słońce, które dobrze oświetlało ścianę południową (nieźle też zachodnią) i dzięki cieniom w rowkach można było zrobić dobre zdjęcia większości napisów.





Tutaj zagadka z cyklu "który napis do którego?" Otóż 1903 nie może dotyczyć "26 P.A.P 8 B." (26 Pułk Artylerii Polowej 8 Bateria - od 1931 był to 26 PAL - Pułk Artylerii Lekkiej, faktycznie ten pułk tu stacjonował)., bowiem jest to jednostka z okresu międzywojennego. 1903 albo jest datą bez podpisu, ale dotyczy wpisu z niższej linii cegieł "Natan Farszt(?) Stał 16/VII". To mogą być trzy osobne wpisy, albo dwa... Natana bym raczej nie wiązał z 26 PAP, bo wtedy raczej literkiP i A były wykaligrafowane z zawijaskami, raczej 1903, bo trójka ma taki zawijasek jak N i S.



Tu sprawa raczej jasna - 10 pułk piechoty, III batalion... co prawda 10pp stacjonował w okresie międzywojennym w Łowiczu, ale właśnie z wyjątkiem 3 batalionu, który trafił do Skierniewic.



A tu kolejna zagadka - "3 B.P.P. Bateria  120(?)"

Zacznę od tego, co to za Bateria 120 (chyba 120). Na Wikipediii w "artyleria polska na froncie wschodnim" znalazłem wzminakę, że w skład pułku piechoty wchodziła bateria moździerzy 120mm.

Natomiast 3 B.P.P. odszyfrowałem dosyć karkołomnie jako 3 Berliński Pułk Piechoty... ta hipoteza jest o tyle cienka, że w Skierniewicach stacjonował nie 3. a 2. B.P.P.  Jednak zaraz po wojnie różne rzeczy się działy, więc przynajmniej część tej jednostki mogła zahaczyć o Skierniewice.

Nie przywiązuję się jednak za bardzo do tego rozszyfrowania napisu, poza tym B. może też oznaczać Batalion, drugie P. jest słabiej napisane, być może w pośpiechu, albo ktoś później dopisał, poza tym to mogą być dwa różne napisy - 3 BPP i Bateria 120 itp.



Taka ciekawostka, czyżby Izabella to była jakaś sanitariuszka z lazaretu, który być może w początku 1945 tu był ulokowany?



Skoro już dotarłem do 1945, to dwa wpisy które wykonał Stefan Dura z Wielunia w dwóch kolejnych dniach sierpnia.




1947 37 PAL... to żadna zagadka, bo ten pułk faktycznie przez jakiś czas po wojnie tu stacjonował.



Jeden z moich ulubionych napisów - REFERENDUM Dn. 30-6-1946 GŁOSUJ 3 RAZY TAK. Bardzo ciekawy jest częściowo zdrapany napis ALBO NIE...albo ALBO NIE JAK... albo ALBO NIE TAK... przy czym to nie musi być jeden napis, tylko kilka wpisów z wojny propagandowej na murze (raz dopisane NIE, raz TAk...).



Skoro jestem już przy różnych hasłach, tym razem antysemickie - PRECZ Z ŻYDAMI i na cegłach niżej ŻYD TO PASOŻYT. Ciekawe, czy jest to napis przedwojenny, czy powojenny.



Ściana północna jest o tyle ciekawa, że tam jest chyba najwięcej napisów cyrylicą, przy czym daty są zarówno przedwojenne jak i międzywoejenne.







To z lewej, to chyba zapis daty... ale może coś innego? To może być 9/3.2. albo 1913.G. albo 9/3.G. albo.... ?

Z prawej jakby 13 Sien. (sientiabria - aczkolwiek to bardzie się domyślam tego Sien,), wtedy może faktycznie 1913 jeśli to część tego samego napisu?



A tu z prawej u dołu? 1.3 NWR. a może 1.ZNWR...



Na koniec jeszcze nowotarski rodak wariaga... to raczej nie 1906, ale 1986 ;-)



Dobra, trzeba jeszcze połazić po jakichś dziurach i tunelach.

Wąchamy kwiatki od spodu




Jeden ze spleśniałych pająków



Tu jeden z budynków po remoncie, choć chyba nie jest użytkowany, a w każdym razie jest w części zamkniętej.



Hmmm? W każdym razie po dwóch nie widać żeby cokolwiek tu się działo.




Wchodzimy do schronu. Niestety te łatwiej dostępne schrony są kompletnie ogołocone z pierwotnego wyposażenia - wszystko wyniesione albo zniszczone. Ta tablica to jeden z ostatnich reliktów.




Dalej w garnizon.



Kolejny ceglany budynek, tu też są napisy na cegłach, ale mniej.




Lazaret. Po remoncie mieści się tu muzeum... aczkolwiek dziś, czyli 1 maja, muzeum było nieczynne i nie dało się zajrzeć do środka. Z doświadczenia wiemy, że w długi weekend majowy, czyli wtedy kiedy można sobie gdzieś pojechać i pozwiedzać, z muzeami różnie to bywa... kilka lat temu na przykład 1 maja zwiedziliśmy muzeum Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej, a następnego dnia obiliśmy się od muzeum Kościuszki w Maciejowicach (czy też bitwy pod Maciejowicami), a jak raz był Rok Kościuszki.



Wrażenia z obejrzenia lazaretu po remoncie? Łyso tak jakoś... pamiętamy jak był wtopiony w zieleń, zwłaszcza że częściowo winobluszcz obrastał mury. Efekt ten był pogłębiony przez to, że właśnie wyszliśmy z opuszczonej części garnizonu, która jest zieloną dżunglą, a także przez to że obok wybudowano nową drogę, więc zieleń została zastąpiona przez asfalt i beton.




Po drugiej stronie ten nowej drogi jest dawny budynek kuchni i jadalni, w którym teraz jest jakieś przedszkole, czy coś... w każdym razie przed budynkiem jest skwerek z placem zabaw. Z tej strony za ogrodzeniem, ale od strony uczelni w koszarowcach już nie. ma ogrodzenia




Mural tuż obok




Jabłcuś tym razem przy koszarach, powiększenie po kliknięciu w fotkę, warto przeczytać żeby zobaczyć jak jest gumkowany okres PRLu... Nie chodzi mi nawet o to, że nic o tym nie napisano w takiej skrótowej notce (choć wystarczyłoby pół zdania że po wojnie, czy do początki XXI wieku koszary były zajęte przez wojsko... nie trzeba zaraz pisać że ludowe, jeśli ktoś bardzo nie chce), ale obecne sformułowanie wprowadza po prostu w błąd - czytamy bowiem, że w okresie międzywojennym stacjonowało tu polskie wojsko, które walczyło w kampanii wrześniowej, a potem zamieniono koszary w kompleks akademicki. Tak to jest sformułowane, że choć osoba zorientowana będzie wiedziała o co chodzi, to niezorientowana pomyśli że zaraz po II wojnie ulokowała się tu Wyższa Szkoła Czegośtam.



MiG od du... rugiej strony.



Obecnie kokpit pełni chyba funkcję gołębnika... i tylko zastanawiałem się, czy to wiatr ruszał sterem na stateczniku, czy gołębie ruszały jakąś wajchą co im z gniazda sterczała.

Kliknij w fotkę by zobaczyć powiększenie i policz gołębie na zdjęciu.



A tu? Ile ich jest?



Willa pułkownikowska w dżungli



Bodziszek pułkownikowski




Bażanty na polu... tam w sumie co najmniej pięć ich naliczyliśmy (z czego dwie samiczki, ale mogło być więcej, bo nieźle się maskowały).



Kirku, pięknie kwitną na nim narcyzy






No to co? Rypiemy z powrotem.


  • dystans 33.33 km
  • 9.50 km terenu
  • czas 02:15
  • średnio 14.81 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Las, Pisia, Radziejowice

Wtorek, 30 kwietnia 2019 · dodano: 03.05.2019 | Komentarze 1

Najpierw do lasu... ależ zielono się zrobiło.





I przez las do Radziejowic, do parku.








Pisia Gągolina (ale tu jeszcze w parku).



To samo miejsce prawie miesiąc temu.



Zakątek parku z czosnkiem niedźwiedzim



Są już pączki, a na wet kilka kwiatów (w lesie jeszcze nie kwitnie).






A oto i jesteśmy na Pisią, ale w lesie







Jaworowy żłobek



Jaworowe przedszkole




Jawory już kwitną, ale nie mogłem trafić na drzewo odpowiednie do zrobienia zdjęć kwiatów - w lesie korona za wysoko, a w okolicach domu poprzycinali niższe gałęzie i też ciut za wysoko na zdjęcie. W zamian kilka innych kwitnących drzew.

Jesion





Dąb czerwony





Dąb szypułkowy (albo bez-)





Sosna nadzwyczaj zwyczajna



A co to tak skrzypi? To chyba jakiś skrzyp tak skrzypi i jego pędy zadnionośne




Przechodzimy do kwiatków - gwiazdnica wielkokwiatowa




Dąbrówka rozłogowa




Bzzz, bzzz... trzmiel




Konwalijka dwulistna jeszcze nie kwitnie, ale już wkrótce



Konwalia majowa też dopiero wytwarza spiralki ( a tu możesz zobaczyć zeszłoroczną galerię konwaliowych spiralek)



Z których gdzieniegdzie wymykają się pączki



kokoryczka wielokwiatowa też jeszcze w stanie tuż przed kwitnieniem



Fijoł



A to jest ta... ja jej tam... no... pionowka!



Jaskier jakiś




Siódmaczek leśny




Jasnota gajowiec (gajowiec żółty)




 
Jakaś fioletowa jasnota




Jasnota biała (ale nie z lasu, tylko z parku)



Rzeżucha łąkowa



Czosnaczek pospolity



Szczyr







  • dystans 37.74 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 01:55
  • średnio 19.69 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Po okolicznych bibliotekach

Środa, 24 kwietnia 2019 · dodano: 03.05.2019 | Komentarze 0

Pora obskoczyć okoliczne biblioteki, bo się termin książkom wkrótce kończy. Wiatr nadal silny, prawie tak jak dzień wcześniej, więc najpierw ruszyłem do Radziejowic - tutaj mniej więcej pod wiatr, choć nie był to centralny mordewind. Chwila ulgi na odcinku leśnym.



Kolonia chińskich biedronek




Radziejowice - dworek.



I biblioteka... znaczy dawna powozownia ze stajnią i mieszkaniami, a obecnie dom kultury i biblioteka.



Teraz wykręcam mniej więcej na północ i jadę... jakie jadę? Lecę mniej więcej z wiatrem (choć też nie centralnie, jak miejscami za bardzo na wschód wykręcałem, to trochę bocznymi podmuchami dostawałem.



Taki żarłok jak rzęsorek rzeczek z pewnością mieszka nad Pisią Tuczną. No to fotka pamiątkowa z Pisią Tuczną.



Pora na szósty przedobiadek! (powiekszenie po kliknięciu w fotkę).




No i powrót. Obawiałem się bocznego wiatru, ale był jednak leciutko z tyłu i raczej pomagał niż przeszkadzał, więc jechało się całkiem dobrze. Tylko odcinki gdzie wykręcałem chwilowo na południe były ciężkie.


.



  • dystans 14.08 km
  • 0.20 km terenu
  • czas 01:20
  • średnio 10.56 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu do biblioteki w burzy piaskowej

Wtorek, 23 kwietnia 2019 · dodano: 02.05.2019 | Komentarze 6

Do przedszkola na czterech kółkach... to znaczy ja na dwóch i Kluska na dwóch. A wiało, że ho ho! Miejscami prawdziwa burza piaskowa, na szczęście trasa przebiegała miejscami gdzie nie było obok większych piaszczystych połaci... ale jak potem jechałem do sklepu, to początkowo widząc czarną chmurę myślałem że coś się pali, a to wywiewało drobno zmielony żużel, którym był wysypany jakiś parking (dobrze że byłem po nawietrznej).




Przedszkolny parking małego rowerzysty.




Po przedszkolu do biblioteki.




A potem jeszcze zahaczyliśmy o park... tylko na chwilkę, bo trzeba było uważać przy tym wietrze żeby na głowę nie spadł jakiś konar, albo całe drzewo... no, ale na dzisiaj przewalonym drzewie trzeba było strzelić sobie fotkie, czyż nie? No i obejrzeć karpę.





Poza tym czytamy podczas jednego z postojów, czytamy książeczkę "Filip - wynalazca z Żyrardowa" (tutaj dostępna online). Jest to wierszowana historyjka o Filipie mieszkającym we współczesnym Żyrardowie, który ewidentnie jest inkarnacją  Philippe’a de Girarda. Tak po prawdzie historyjka jakaś fascynująca nie jest, no cóż, to książka powstała na zamówienie miasta, a jej celem było pokazanie w tle miasta i kilku charakterystycznych budynków osady fabrycznej. Klusce się jednak podobała, ale to głównie ze względu na zgadywanie co to za budynek i jego szukanie.

Zaczynamy od budynku łaźni i pralni.




Pałacyki, czyli wille dyrektorskie



Resursa



Plac z kościołem i babińcem (z prawej, czyli domem przedszkolanek z ochronki). Moja szkoła  (z lewej) nie zmieściła się w kadrze, a fontanna była właśnie zagrodzona z powodu malowania.

Kluska najbardziej się ucieszyła, że na koniec jest jej przedszkole (ochronka), ale dziś już nie podjeżdżaliśmy, kiedy indziej zrobimy sobie zdjęcie.



A tu stare płyty chodnikowe w części placu przy kościele. Jeszcze są, bo częściowo wymienione na kostkę, a że obecnie ta część placu też w większości służy za parking, to proces ich niszczenia przyspieszy, co doprowadzi w końcu też do ich wymiany na kostkę... trzeba robić fotki, póki są.



A, jeszcze takie dwa bukieciki dla mamy.



Różowy śnieg.



Odnośnie wypożyczonych ostatnio książek, jedną ze śmieszniejszych ostatnio było "Kosmiczne jajo" z serii "Kurczaki Luzaki". Jeszcze kilka jest z tej serii, więc obowiązkowo wstawiamy do kolejki do wypożyczenia.



Wycieczka kurczaków z kosmosu... normalnie jakbyśmy widzieli przedszkolną grupę Kluski, która jest ponoć najgłośniejszą grupą w przedszkolu (powiększenie po kliknięciu w fotkę).



Książka z serii "Mysi Domek", natomiast zachwyca ilustracjami... są nimi zdjęcia pokoików i innych scenerii wykonanych przez autorkę, na potrzeby tych książeczek. Autorka wykonała ponoć ponad 100 takich pokoików! Treść jak treść, ale te modele są cudowne, po prostu oka nie można oderwać.



Zresztą sami zobaczcie (powiększenia po kliknięciu w fotki):





Na koniec nieco starsza pozycja - tomi wierszy Lucyny Szubel (z 1993 roku). Tutaj głównym atutem też są przepiękne ilustracje (autorstwa Ewy Salamon). Wiersze jak wiersze, ja się na poezji nie znam więc się o nich nie wypowiadam, poza stroną techniczną, czyli że czyta mi się je ciężko, bo są niebieskie (bardzo, bardzo jasno niebieskie, zupełnie wyblakłe) i nie bardzo mogę złapać rytm... no nie potrafię czytać poezji. Kluski też nie fascynuję, widać po jej minie, że są to trochę flury.



Ale ilustracje... (powiększenia po kliknięciu w fotki)







  • dystans 5.03 km
  • 3.00 km terenu
  • czas 00:30
  • średnio 10.06 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu na ścieżkę zdrowia

Poniedziałek, 22 kwietnia 2019 · dodano: 27.04.2019 | Komentarze 1

Dziś do lasku międzyborowskiego, zwanego od niedawna Parkiem Procnera, w którwym również od niedawna jest ścieżka zdrowia.

Ale najpierw kilka kółek dookoła domu.




Ścieżka zdrowia - stacja pierwsza. O, to już Klu potrafi przejść całe bez spadania.



Jedziemy dalej



A i tu na rękach po szczebelkach wspiąć się pod górę (a nie tylko w dół).



Rozwałka przy kolejnej stacji z placem zabaw i siłownią plenerową. Początkowo były tu 2-3 prowizoryczne ławeczki, potem przybyła jedna ławka, druga ławka, a teraz widzimy że dostawili ławki ze stołem.





A w tych okolicach mini podchody z jajem jak wczoraj. Tylko że lataliśmy wokół miejsca rozwałkowego przy siódmej stacji ścieżki zdrowia.



Zabawy z aparatem



Żyrafa!





  • dystans 17.68 km
  • 6.00 km terenu
  • czas 01:30
  • średnio 11.79 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

W pogoni za jajem

Niedziela, 21 kwietnia 2019 · dodano: 27.04.2019 | Komentarze 1

Świąteczny wypad do lasu



Klu bardzo się boi psów, po drodze jeden latał bez smyczy i nawet zaczął biec w naszym kierunku, ale docisnąłem i został daleko w tyle. ale Klu trochę się przestraszyła. A kawałek dalej inny pies przestraszył Klu odskakując ze szczekaniem do ogrodzenia... Klu aż się rozpłakała. Żeby poprawić jej humor, zacząłem złorzeczyć na tego psa i grozić co mu zrobię - nabiję na patyk, zrobię szaszłyk i upiekę nad ogniskiem... dalej wspólnie ustaliliśmy, że zrobimy z niego kotleta, tylko trzeba go porządnie utłuc żeby zrobił się płaski... a w ogóle to nie kotleta, bo przecież nie z kota. Tylko co? Psotleta? Stanęło na tym, że psiakleta.

Dolina Suchszego Dopływu Suchej... do tego miejsca dało się dojść na peryskopowej, dalej już pełne zanurzenie, czyli wlewka do butów.




Hmmm, pamiętam że tu były czerwone owocki, ale nie pamiętam już jakie.



A potem jajopodchody. Znaczy ja ruszam, zostawiam strzałki i jajka... a czasem też jakieś karteczki z zadaniami. Mimo sporego wyprzedzenia, lavinka z Kluską zaczęły mnie wkrótce doganiać i musiałem (Klu ostro poganiała - "Ruchy, ruchy!" to standardowa odzywka) i musiałem się sprężać, a strzałki już były mniej staranne.



Jajo i zadanie.



Rozwałka pod świerkiem i mierzenie obwodu.




Dzidziuś świerk, a że obok było jeszcze kilka, to uznaliśmy że jest to świerkowe przedszkole... nieco większy świerk w pobliżu uznaliśmy za panią przedszkolankę.



Kopa!



Kwiat paproci... znaczy te, no - pączek.



To też nie kwiaty, tyle że tym razem świerka - też pączki.




Jajo podchodów ciąg dalszy - tym razem my uciekamy, a lavinka goni. Ruchy, ruchy!



Tej strzały nie da się przegapić.



Gdy wracaliśmy, Kluska stwierdziła (podjadając podręczne zapasy z kieszonki), że jest tak głodna, że zje wszystko... nawet to czego nie lubi, np. kiwi. Nawet psa!


  • dystans 32.67 km
  • czas 02:00
  • średnio 16.34 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Nad Pisię i do lasu

Sobota, 20 kwietnia 2019 · dodano: 25.04.2019 | Komentarze 1

No i czeremchy zakwitły





Brzeziniak też kwitnie i zielenieje





W lesie coraz bardziej zielono






I biało od zawilców





A tu inny, miodunkowy bukiet kolorów



Z nowości, kwitnąć zaczyna gwiazdnica wielkokwiatowa



Zakwitły też pierwiosnki




Oraz groszek wiosenny






Hej, nie śpij! Mamy gości!



Dobra, dobra, a ty wyłaź ze spiżarki



A poza tym bocian