teczka bikera meteor2017
meteor2017 bs-profil
Hołmpejcz
Wujka To Miego pocztówki zza miedzy
Szef kuchni poleca - Bubble Berry Coffee
Mini Atlas Motyli
Archiwum MfPRDKW
Poczet rowerów
Jakieś tam wykresy
Kalendarium
- 2025, Październik17 - 9
- 2025, Wrzesień25 - 28
- 2025, Sierpień28 - 18
- 2025, Lipiec30 - 64
- 2025, Czerwiec24 - 38
- 2025, Maj28 - 40
- 2025, Kwiecień12 - 25
- 2025, Marzec18 - 46
- 2025, Luty12 - 32
- 2025, Styczeń15 - 50
- 2024, Grudzień21 - 69
- 2024, Listopad13 - 25
- 2024, Październik22 - 58
- 2024, Wrzesień16 - 36
- 2024, Sierpień9 - 19
- 2024, Lipiec12 - 32
- 2024, Czerwiec18 - 74
- 2024, Maj12 - 44
- 2024, Kwiecień15 - 56
- 2024, Marzec15 - 43
- 2024, Luty8 - 35
- 2024, Styczeń5 - 14
- 2023, Grudzień9 - 41
- 2023, Listopad10 - 43
- 2023, Październik22 - 106
- 2023, Wrzesień21 - 102
- 2023, Sierpień18 - 81
- 2023, Lipiec14 - 47
- 2023, Czerwiec19 - 74
- 2023, Maj28 - 100
- 2023, Kwiecień23 - 127
- 2023, Marzec16 - 87
- 2023, Luty19 - 99
- 2023, Styczeń17 - 91
- 2022, Grudzień18 - 113
- 2022, Listopad26 - 112
- 2022, Październik31 - 91
- 2022, Wrzesień30 - 114
- 2022, Sierpień22 - 95
- 2022, Lipiec26 - 104
- 2022, Czerwiec30 - 68
- 2022, Maj34 - 136
- 2022, Kwiecień23 - 78
- 2022, Marzec25 - 91
- 2022, Luty20 - 88
- 2022, Styczeń25 - 123
- 2021, Grudzień15 - 110
- 2021, Listopad21 - 64
- 2021, Październik22 - 105
- 2021, Wrzesień18 - 86
- 2021, Sierpień18 - 110
- 2021, Lipiec13 - 62
- 2021, Czerwiec16 - 78
- 2021, Maj23 - 95
- 2021, Kwiecień22 - 124
- 2021, Marzec19 - 95
- 2021, Luty10 - 38
- 2021, Styczeń14 - 63
- 2020, Grudzień15 - 27
- 2020, Listopad15 - 17
- 2020, Październik23 - 19
- 2020, Wrzesień21 - 77
- 2020, Sierpień16 - 82
- 2020, Lipiec18 - 77
- 2020, Czerwiec21 - 84
- 2020, Maj25 - 102
- 2020, Kwiecień28 - 220
- 2020, Marzec27 - 77
- 2020, Luty18 - 40
- 2020, Styczeń9 - 11
- 2019, Grudzień13 - 15
- 2019, Listopad13 - 12
- 2019, Październik22 - 47
- 2019, Wrzesień21 - 46
- 2019, Sierpień21 - 19
- 2019, Lipiec26 - 31
- 2019, Czerwiec27 - 17
- 2019, Maj35 - 48
- 2019, Kwiecień34 - 40
- 2019, Marzec34 - 49
- 2019, Luty29 - 44
- 2019, Styczeń36 - 162
- 2018, Grudzień16 - 22
- 2018, Listopad23 - 5
- 2018, Październik25 - 20
- 2018, Wrzesień21 - 24
- 2018, Sierpień25 - 57
- 2018, Lipiec26 - 59
- 2018, Czerwiec16 - 44
- 2018, Maj20 - 32
- 2018, Kwiecień23 - 66
- 2018, Marzec23 - 66
- 2018, Luty20 - 87
- 2018, Styczeń15 - 74
- 2017, Grudzień19 - 111
- 2017, Listopad12 - 46
- 2017, Październik24 - 49
- 2017, Wrzesień22 - 82
- 2017, Sierpień22 - 64
- 2017, Lipiec19 - 45
- 2017, Czerwiec21 - 60
- 2017, Maj24 - 171
- 2017, Kwiecień20 - 165
- 2017, Marzec17 - 73
- 2017, Luty11 - 46
- 2017, Styczeń17 - 84
- 2016, Grudzień14 - 48
- 2016, Listopad26 - 129
- 2016, Październik20 - 117
- 2016, Wrzesień26 - 103
- 2016, Sierpień37 - 179
- 2016, Lipiec32 - 278
- 2016, Czerwiec30 - 102
- 2016, Maj36 - 127
- 2016, Kwiecień36 - 139
- 2016, Marzec41 - 173
- 2016, Luty31 - 116
- 2016, Styczeń28 - 180
- 2015, Grudzień16 - 118
- 2015, Listopad21 - 82
- 2015, Październik32 - 98
- 2015, Wrzesień21 - 109
- 2015, Sierpień7 - 29
- 2015, Lipiec27 - 86
- 2015, Czerwiec32 - 71
- 2015, Maj25 - 168
- 2015, Kwiecień17 - 113
- 2015, Marzec16 - 88
- 2015, Luty9 - 90
- 2015, Styczeń4 - 22
- 2014, Grudzień19 - 192
- 2014, Listopad18 - 87
- 2014, Październik12 - 96
- 2014, Wrzesień20 - 85
- 2014, Sierpień13 - 26
- 2014, Lipiec12 - 78
- 2014, Czerwiec17 - 89
- 2014, Maj27 - 122
- 2014, Kwiecień17 - 122
- 2014, Marzec9 - 85
- 2014, Luty7 - 69
- 2014, Styczeń5 - 53
- 2013, Grudzień17 - 187
- 2013, Listopad15 - 117
- 2013, Październik20 - 137
- 2013, Wrzesień18 - 162
- 2013, Sierpień16 - 74
- 2013, Lipiec4 - 20
- 2013, Czerwiec12 - 98
- 2013, Maj15 - 55
- 2013, Kwiecień8 - 76
- 2013, Marzec8 - 100
- 2013, Luty5 - 56
- 2013, Styczeń7 - 147
- 2012, Grudzień5 - 38
- 2012, Listopad5 - 127
- 2012, Październik4 - 23
- 2012, Wrzesień4 - 27
- 2012, Sierpień10 - 32
- 2012, Lipiec10 - 23
- 2012, Czerwiec6 - 31
- 2012, Maj17 - 116
- 2012, Kwiecień19 - 106
- 2012, Marzec12 - 79
- 2012, Luty4 - 21
- 2012, Styczeń3 - 37
- 2011, Grudzień3 - 31
- 2011, Listopad13 - 135
- 2011, Październik15 - 121
- 2011, Wrzesień15 - 26
- 2011, Sierpień6 - 9
- 2011, Lipiec14 - 2
- 2011, Czerwiec13 - 83
- 2011, Maj12 - 78
- 2011, Kwiecień9 - 35
- 2011, Marzec2 - 3
- 2010, Listopad1 - 1
- 2010, Październik13 - 14
- 2010, Wrzesień4 - 9
- 2010, Sierpień3 - 3
- 2010, Lipiec6 - 4
- 2010, Czerwiec7 - 3
- 2010, Maj8 - 5
- 2010, Kwiecień9 - 10
- 2010, Marzec1 - 0
- 2009, Grudzień7 - 13
- 2009, Listopad8 - 16
- 2009, Październik11 - 5
- 2009, Wrzesień19 - 21
- 2009, Sierpień18 - 14
- 2009, Lipiec25 - 11
- 2009, Czerwiec7 - 16
- 2009, Maj5 - 12
- 2009, Kwiecień10 - 22
- 2009, Marzec10 - 10
- 2009, Luty5 - 0
- 2009, Styczeń5 - 12
- dystans 0.80 km
- czas 00:04
- średnio 12.00 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Z dzieciakami do EkoParku
Piątek, 13 września 2019 · dodano: 18.09.2019 | Komentarze 0
Do szkoły jakieś 800m, w zasadzie nawet nie opłacało się brać roweru, ale miałem sakwy z jedzeniem, książkami do czytania itp. a potem także plecakiem Kluski. Dalej 3.1km z buty... bo trójki nie dałbym rady przewieźć na rowerze (przynajmniej nie na tym w obecnej konfiguracji).Po drodze robili bukiety.
I zbierali kasztany... znaczy ja musiałem doskoczyć i zerwać, bo wtedy jeszcze same nie spadały (teraz już spadają).
W EkoParku Klu uczyła koleżankę piosenki o wagarach z Tytusa.
Niebo
A tak z innej beczki, ostatnio Kluskę naszło na malowanie. Oto efekty, te pierwsze cztery obrazki noszą tytuły:
- "Jesienny wiatr"
- "Halloween"
- "Złość"
- "Lato"
- "Łabędź"
- "Ptak"
- "Fioletowe słońce"
- "Kwiat"
- "Matematyka"
- "Ranek"
- "Magiczna Kraina"
- "Niebo"
A to "Róża k.", czyli portret kuzynki Róży. Dziewczynka kwiat.
A to nasz podręcznik do plastyki
- dystans 48.13 km
- 1.00 km terenu
- czas 02:51
- średnio 16.89 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Na wagary, na wagary przyszedł czas...
Czwartek, 12 września 2019 · dodano: 17.09.2019 | Komentarze 1
Korzystamy z ładnej pogody i znów jedziemy z Kluską na wagary... zaległości w szkole sobie nie narobi, bo dopiero zaczynają uczyć się literek, właśnie poznają literkę O. Albo inaczej, jedziemy nie na wagary, a na zieloną szkołę z nieco ambitniejszym programem.Klusce ostatnio podoba się Tytus, a że do XXII księgi mamy w domu komplet (brakuje nam tylko dwóch), to jest co czytać... W księdze XIV Tytus też leciał na wagary, więc po drodze uczymy się, a potem śpiewamy piosenkę o wagarach, która została hymnem tej wycieczki. Tytus (a właściwie Papcio Chmiel) wymyślił tekst, ja opracowałem melodię, a Kluska sposób śpiewania - znaczy że początek śpiewa ona, potem lavinka, potem ja, a końcówkę o kokosach i bananach wszyscy razem.
Dziś jedziemy do biblioteki w Grodzisku. Zaczynamy od muralu "Życie Bałtyku".
Tutaj jest lekcja biologi na naszej zielonej szkole (czy może ogólniej - przyrody, bo tak jest na początkowym etapie nauczania).
O, znaleźliśmy drzwi do otchłani!
A to chyba lekcja historii.
A teraz lekcja geologii... czyli skały obrobione w kształt kul, stojące na sąsiednim skwerku. Są tu piaskowce, granity, marmury, zlepieniec, sjenit, trawertyn i może coś co przegapiliśmy.
Zwała na największy piaskowiec!
Zdobycie granitu
Układ kolisty (np.chodniki) i na pierwszy rzut oka wydaje się, że to Układ Słoneczny... zwłaszcza po rzucie okiem na ten piaskowiec, który wygląda jak Jowisz. Tak czy inaczej, jak jakiś inny układ planetarny rzeczywiście cała ta kompozycja wygląda.
Marmurowy Neptun (a może przebrawiony Saturn?) z przeskalowanym satelitą.
Planeta salceson.
Widok na wewnętrzną cześć układu z jego rubieży... czyli jakiegoś odpowiednika Pasa Kuipera.
I ponownie - zwała na największy piaskowiec!
Z mniejszych kamieni robimy kompozycję - jest to "Świątynia Kamieni"... to chyba podchodzi pod lekcję plastyki.
w-f
A teraz pora na lekcję astronomii i sami konstruujemy Układ Słoneczny w mniejszej skali. To jest Słońce i planety wewnętrzne.
Uzupełniamy układ o gazowe olbrzymy
To chyba orbity księżyców gazowych olbrzymów... i/lub ich pierścienie.
Uwaga! :-)
Dorzuciliśmy jeszcze trochę materiału skalnego... mogą to być planety karłowate i kilka większych asteroid.
Język polski, poznajemy literę O i robimy szlaczki z literą O... Kluska nie znosi takich szlaczków, bo to jedno z najnudniejszych zajęć. Czy można wkleić to zdjęcie zamiast robić pracę domową z tymi szlaczkami? Niby korzystamy z dziennika elektronicznego, ale jest on strasznie toporny i niezbyt interaktywny... na przykład próbowaliśmy usprawiedliwić online tę nieobecność i się nie udało, musieliśmy tradycyjnie w dzienniczku.
No i docieramy do biblioteki, a konkretnie do filii nr 2 w tzw. Pawilonie Kultury. Klusce najbardziej do gustu przypadła biedronka.
O, ale cegła.
Wejście na pięterko.
Na antresoli.
Z cyklu - wypatrzone w książkach
Przed pawilonem leżaczki, to na chwilę się instalujemy (na przeczytanie jednej, krótkiej książeczki), ale zaraz potem jedziemy dalej, bo na słońcu jest ciut za gorąco.
Na koniec instalujemy się na placu zabaw w Parku Skarbków.
Aaale mam rękę!
Cirrus na niebie, pogoda się zje... zepsuje.
Wracamy, po drodze jakieś wielkie stado... nie wiem, chyba szpaków? Lepszych zdjęć nie udało się zrobić.
Po drdze czytamy (rany, zanim dojechaliśmy, to połowę książek przeczytaliśmy... fakt, że niezbyt długie). Zaczynamy od "Bardzo głodna gąsienica".
- Aj, zgłodniałam przy tej gąsienicy.
Kolejna zabawna książeczka "Wszyscy ziewają".
Na koniec czytanie Tytusa - o tu, na tej stronie jest piosenka o wagarach.
A to kilka książeczek, dosyć łatwe, Kluska szybko czyta i co chwila trzeba się zatrzymywać by dać kolejną.... ale są całkiem fajne i zabawne.
Oto fragment gąsienicy.
- dystans 45.46 km
- 10.00 km terenu
- czas 02:34
- średnio 17.71 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Kurki, prawdziwki, czubajki
Środa, 11 września 2019 · dodano: 14.09.2019 | Komentarze 0
87 kurek15,5 prawdziwka
7 czubajek
Myk do lasu, zobaczyć co tam po deszczach... najpierw sprawdziłem jeżyny, nadal czerwone
A potem zająłem się grzybami - kurek trochę było, ale mniej niż tydzień temu.
Za to pojawiły się prawdziwki... niestety tylko jeden nie miał robaczywej nóżki, z pozostałych nadawały się tylko kapelusze, przy czym czasami musiałem wyciąć też kawałek w rejonie trzonka, a z jednego ledwie pół kapelusza się ostało.
Ile borowików jest w tym kadrze?
I jeszcze kilka fotek, wszystkie prawdziwki młode i dobrze, bo starsze chyba by były całe robaczywe.
W jednej nóżce, oprócz robali nawet żuczek (leśny?) się zainstalował
Do tych borowików dozbierałem kilka czubajek (muchomorów rdzawobrązowych), wybierałem tylko ładniejsze, a początkowo nie zbierałem zanim trafiłem na pierwsze prawdziwki, bo nie wiedziałem czy będę miał wystarczającą masę grzybów do duszenia.
Na początku, jak miałem ledwie ze 3-4 prawdziwki, to zastanawiałem się nawet czy by nie spróbować zbioru muchomorów czerwieniejących... ale zrezygnowałem, bo nigdy ich nie zbierałem i za słabo znam. A takich maleńkich muchomorów w ogóle lepiej nie zbierać, bo za mało charakterystyczne i można się naciąć.
Jeśli chodzi o grzyby jadalne, to były jeszcze gołąbki-surojadki... ale ich nie zbieram, zbyt dużo gatunków i nie wiem które jadalne, a które nie. Poza tym tylko jednego, ale mocno ponadgryzanego zajączka widziałem (w weekend z Kluską znaleźliśmy kilkanaście zajączków, z czego kilka nierobaczywych, czubajki i dwa prawdziwki). Kozaków i podgrzybków ani śladu.
Kilka innych grzybków
W mchach i widłakach płonie ogienek
Ćma wstęgówka karminówka, pąsówka, albo inna podobna. Świeżo przepoczwarzona (obok widać wśród liści kokon poczwarki) i dlatego jeszcze siedziała nieruchomo, dzięki czemu mogłem ją dokładnie obfocić i nie uciekała.
W lesie
A tu żuczek obrabia czyjąś kupę, chyba temu komuś nie bardzo idzie trawienie żołędzi
Dopisek, co zebrałem tydzień później 17-ego (bo wpisy wrzucam z opóźnieniem)
- 57 podgrzybków (chyba się zaczyna wysyp)
- 20 zajączków
- 40 czubajek (wysyp trwa, mógłbym zebrać kilka razy tyle)
- 18 kurek
- 13 prawdziwków (głównie bez nóżek)
- 9 kozaków
- 5 kań
- 1 maślak
- dystans 38.68 km
- 3.50 km terenu
- czas 02:30
- średnio 15.47 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Wagary w bibliotece i tunelu
Czwartek, 5 września 2019 · dodano: 08.09.2019 | Komentarze 3
Dziś Kluska miała iść do szkoły na 7:45... ojojoj, kiedy do przedszkola jeździliśmy na 8:30, zwykle byliśmy na styk, a równie często nawet trochę spóźnieni. Postanowiliśmy więc skorzystać z ładnej pogody, dać jeszcze jeden dzień się wyspać (na pitek też na 7:45) i pojechać na wagary... no tak, pierwszy tydzień szkoły, a my już wagarujemy.Pierwsze śniadanie Klu w zasadzie zjada w rowerze... bo zaraz po wstaniu (skoroświt po 9-ej), nie ma apetytu i kanapkę dojadała wsiadając do roweru, więc w zasadzie była ciągłość, bo zaraz zabrała się za zapasy na drogę zgromadzone w kieszonce.
Później czytała "Wścibionki" i do Radziejowic prawie całe przeczytała.
Wścibionki vs Pan Wściubiaczek
Zaczynamy od wizyty w bibliotece Radziejowice... a potem drugie śniadanie.
Wagary, wagarami, ale zaliczamy lekcję wuefu na siłowni plenerowej
Tuż za płotem jest remiza i nagle zaczęła wyć syrena... z palcami w uszach oglądamy jak dwóch panów biegnie, a inni podjeżdżają, jak wyprowadzają wóz, dosiadają się kolejni już przebrani i jak na sygnale ruszają do akcji.
A potem myk do Mszczonowa, do którego stąd już blisko. Mimo wagarów jednak przyjechaliśmy do szkoły... bo biblioteka jest w budynku szkolnym.
Latem był konkurs na wakacyjną fotkę z książką wypożyczoną z mszczonowskiej biblioteki. Oto nasza konkursowa fotka (opowiadanie "Minigolf" o Mikołajku).
Dziś oprócz wypożyczenia książek, odbieramy nagrodę - kubek i torbę z logo biblioteki i tematycznym hasełkiem. Płócienna torba jest duża i solidna, da się z nią obskoczyć kilka bibliotek i się nie urwie od ciężaru wypożyczonych książek.
A my tymczasem robimy na skwerku postój na trzecie śniadanie i czytanie.
A teraz ruszamy zaliczyć wisienkę na torcie - szukać skrzynki w tuneliku. Tunelik to w zasadzie przepust pod nasypem eSeŁki. Przepust jest dość niski, bo zasypany naniesioną ziemią, zwłaszcza wejście. Ale ogólnie dosyć przyjazny - piaseczek, prawie nie ma śmieci... no trochę ich wyzbierałem od strony skrzynki podczas jej zakładania i serwisów, przede wszystkim usunąłem szkło.
Kluska oczywiście chciała iść pierwsza... pozwoliła mi tylko sprawdzić wejście by usunąć ewentualne śmieci, czy szkło i pokrzywy. Odkopywanie skrzynki.
Przerwa na czwarte śniadanie.
Pan Marian gra nam do kotleta.
A potem ruszamy odłożyć skrzynkę i obowiązkowo idziemy na drugi koniec tunelu... dalej tunelik jest nieco wyższy, bo dno opada, ale też robi się trochę błotniście... a na końcu, przy drugim wejściu.... natrafiamy na dwa martwe psy, czy inne lisy. Kluska była bardzo podekscytowana odkryciem, na szczęście zadowoliła się obejrzeniem ich z pewnej odległości. Podejrzewam że ktoś zabił psy i je tu wrzucił, ale nie mówiłem tego, rzuciłem że to zdechłe lisy (żeby było że zmarły śmiercią naturalną).
One już tam leżą jakiś czas, bo na szczęście już nie śmierdziało padliną. Klusce bardzo się podobało odkrycie, potem opowiadała koleżance, a ona była niepocieszona że nie zrobiliśmy im zdjęcia.
Powrót
Podziemna piaskownica, odcinek między pierwszym wejściem a skrzynką jest bardzo przyjemny i nadaje się do zabawy, lavina nie mogła się nas doczekać i zastanawia się czy aby się nie zgubiliśmy w tuneliku, co jest trudne bo jest prosty... ale my jesteśmy zdolniachy.
No i pora wracać.
Jeszcze tylko lekcja przyrody. Liście gruszy miały jakieś przebarwienia.
Po zajrzeniu pod spód, okazało się że to galasy. Sądząc po tych wypustkach, larwy już z tego wyszły, a może nawet przepoczwarzyły (wygląda to trochę jak resztki poczwarek).
I jeszcze taką ładną gąsieniczkę po drodze spotkaliśmy.... hmm, chyba pora wypożyczyć "Wielką Księgę Robali"!
Kategoria mazowieckie
- dystans 46.62 km
- 10.70 km terenu
- czas 02:44
- średnio 17.06 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Kurki i troszkę różności
Środa, 4 września 2019 · dodano: 07.09.2019 | Komentarze 2
Zacząłem od jeżyn, ale te które półtora tygodnia temu były czerwone, nadal w większości są czerwone... ostatecznie uzbierałem nieco ponad kubeczek.Za to kurki nie zawiodły, nadal nie jest ich zbyt dużo i strasznie trzeba było się nachodzić, żeby je uzbierać, ale ostatecznie dziś był najlepszy zbiór w tym roku - 121 sztuk.
To chyba najdorodniejsza kurka dzisiaj, choć ze względu na brak skali, nie widać tego na zdjęciu.
Setna kurka.
W jednym miejscu trafiłem też na kilka kań... w sumie jakieś 8 +/-2, ale w większości stare i/lub robaczywe, do celów konsumpcyjnych nadawały się 2 (dobre i to).
Jeden piaskowiec modrzak, trafiłem na niego na początku i myślałem że będzie więcej grzybów do duszenia, ale niestety nie... gdybym wiedział, to bym go w ogóle nie zbierał.
Bo zebrałem tylko tę jedną czubajkę... trafiłem jeszcze na jakieś 2-3 z rozwiniętymi łebkami, ale albo robaczywa, albo dostrzegłem kątem oka jadąc rowerem i nie chciało mi się zatrzymywać dla takiego maleństwa...
Tak w ogóle, to ja tego grzybka w atlasie nie miałem, najbardziej podobny do niego był twardzioszek przydrożny i zastanawiałem się że może to on. Ale nic dziwnego że nie mogłem go w atlasach znaleźć, wtedy był traktowany jako brązowa odmiana muchomora mglejarka (obecnie szarawy), nazwa "muchomor rdzawobrązowy" została ponoć w 1992.
Prawdziwek - kompletnie robaczywy... znalazłem też jednego chyba-podgrzybka w połowie zjedzonego przez chrabąszcze, a druga połówka robaczywa.
A co to takiego czerwonego? Czyżby kozak?
E, nie...
Psiaki... tak się u nas mówi na małe, niepozorne grzybki. Część z nich może być nawet jadalna, ale trudno je zidentyfikować i odróżnić od niejadanych (w moim starym atlasie większości z nich i tak pewnie nie było). A poza tym nawet gdyby, to gra nie jest warta świeczki, człowiek się namęczy, naidentyfikuje, nazbiera, a ma z tego ledwie maleńką ilość... ile tego trzeba by nazbierać by było tyle masy ze średniej wielkości podgrzybka? Kto wie, może nawet tego twardzioszka przydrożnego udało mi się sfocić?
Las
Mimozami jesień się zaczyna... mimoza, a właściwie nawłoć kanadyjska, lub późna (olbrzymia), to gatunek pochodzący z Ameryki Północnej i można na jej przykładzie zobaczyć jaki problem stanowią gatunki inwazyjne, bardzo się bowiem rozprzestrzeniła i teraz pełno jej na wszelakich łąkach.
A to prawdopodobnie nawłoć pospolita, czyli rodzimy gatunek nawłoci.
A w nocy mieliśmy takiego oto srebrzystego gościa... piękna była, zwłaszcza że opalizowała, czego nie widać na zdjęciach.
Częściowe zaćmienie żarówki przez ćmę
- dystans 36.89 km
- czas 02:30
- średnio 14.76 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
po mieście
Sobota, 31 sierpnia 2019 · dodano: 03.09.2019 | Komentarze 0
Wizyta na Bielniku, gdzie trwa renowacja lokomotywy spalinowej 409Da 271. Jest już odmalowana, ale jest jeszcze trochę detali do rekonstrukcji - na przykład lampki z przodu są już zrekonstruowane, a z tyłu jeszcze nie, podobnie logo producenta (Zastal) wymaga jeszcze odmalowania (albo doczyszczenia), zakładam też że numer lokomotywy również wróci na jej boki.Fotki lokomotywy sprzed renowacji, a konkretnie z 2018 można zobaczyć w innych wpisach na blogu - zimą, latem, jesienią.
Len w doniczkach raczej nędzny, ale udało się trafić na kilka kwiatów i to akurat w dobrym miejscu by sfocić razem z lokomotywą.
Mając na świeżo fotki lnu, postanowiłem zobaczyć czy pobliskie mozaiki jeszcze są i na ile wiernie są odwzorowane kwiaty (jeszcze kilka fotek można zobaczyć we wpisie Polski Len).
A tymczasem w parku zaczęły kwitnąć zimowity
A poza tym zauważyłem wbetonowane kółka zębate, hmmm byłem w tym miejscu parę razy i ich nie widziałem, ale fakt że można przegapić.
- dystans 49.70 km
- 1.10 km terenu
- czas 02:30
- średnio 19.88 km/h
- temperatura 31.0°C
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Upalnie po bibliotekach
Poniedziałek, 26 sierpnia 2019 · dodano: 01.09.2019 | Komentarze 11
Musiałem podskoczyć do biblioteki w Grodzisku, by oddać książkę (już raz przedłużałem termin zwrotu i nie mogłem więcej). Niestety zrobiło się upalnie, miałem jeszcze kilka dni rezerwy, ale zapowiadało się że będzie jeszcze goręcej, więc nie było co zwlekać... Oczywiście, jakby co to mogłem awaryjnie podskoczyć pociągiem, ale a opcja była ostatecznością.Ruszyłem rano, żeby załapać się na poranny chłodek... w cieniu było przyjemnie, dodatkowo jadąc pod niezbyt silny wiatr miałem dodatkowe chłodzenie. No, mogłem się zebrać z godzinę wcześniej, ale się nie zwlokłem.
Po drodze jaskółki przygrywały mi na strunach linii minimalnego napięcia.
W Grodzisku krótki stopik na skwerku (z mapy wynika, że zyskał nazwę Park Piłsudskiego), który parę razy mijaliśmy w czasie remontu, a ostatnio nawet po remoncie, ale było za ciepło i Klu była za zmęczona by się już zatrzymywać. Dziś postanowiłem obfocić Układ Słoneczny, czyli kamienne planety osadzone w trylince, która symbolizuje ciemną i jasną materię.
Z ulicy widać było Jowisza.
Niestety po dokładnym obejrzeniu okazało się, że nie jest to Układ Słoneczny, co najwyżej jakiś inny układ planetarny, co sugeruje kołowa kompozycja... sama ilość kul (szesnaście) nie jest argumentem ostatecznym, bo mogły być doliczone niektóre duże księżyce i planety karłowate, ale dokładając ich ułożenie dochodzimy do wniosku, że to jednak nie Układ Słoneczny.
Generalnie jest to kompozycja raczej geologiczna, kule opatrzone są tabliczkami informującymi jaka to skała i skąd pochodzi.
Planeta Salceson. Poza tym widać że doookoła przestrzeń usiana jest asteroidami i meteoroidami.
To od biedy mógłby być Neptun z Trytonem.
Oraz inne obiekty
Pas Kuipera
Jako że cienia tam mało i nie było ławki z pełnym cieniem, to obfociłem i pojechałem dalej, a postój sobie zrobiłem na zacienionej ławeczce w innym parku (nad Stawami Goliana). Tutaj odpaliłem kawkę mrożoną z termosu i kanapki na drugie śniadanie.
Tu też wysypane żwirkiem... lubię taki żwirek, zawsze można pooglądać kamienie i np. poszukać skamieniałości.
Docieram w końcu do biblioteki - byłoby to dobre miejsce na postój, tyle że jest to betonowa patelnia... przy rozsądniejszych temperaturach owszem, ale nie dziś. Oddaję, wypożyczam kilka książek i jadę z powrotem, tym razem do biblioteki w Jaktorowie.
Na drugą stronę torów i szosy głównej przebijam się wcześniej i rzucam okiem na okolice zespołu szkolno-przedszkonego. Wejście do przedszkola w muralu.
Kolorowe ławeczki na placu zabaw.
Półka z Mikołajkiem w bibliotece... przy czym oprócz oryginalnego Mikołajka duetu Goscinny - Sempé, są też takie piąte wody po kisielu, jak książeczki z opowiadaniami, które powstały na podstawie scenariuszy serialu animowanego, który powstał na podstawie oryginalnego Mikołajka, a ilustracjami jest zrzuty z serialu. Jest też książka napisana na podstawie filmu pełnometrażowego, aktorskiego (muszę przy okazji zajrzeć jakie są ilustracje).
W międzyczasie okazało się, że jedna pani pod biblioteką przypięła rower, ale zamek w zapince nawalił i nie dało się odpiąć... udała się po pomoc na pobliski plac budowy, skąd przyszedł pan z piłą tarczową i "odpiął" rower.
Normą jest, że niektórzy nie wożą zapinek ze sobą, tylko zostawiają na stałym miejscu przypinania... ta chyba już dawno została tu na stałe.
Koparka burzycielka pieska... będzie mi go brakowało.
Powrót już po południu, czasem z wiatrem, czasem wiatr boczny i nawet lekko z przodu... już nie chłodził, to było raczej jak powiew z otwartego paleniska. Ufff...
A jeśli chodzi o wypożyczone książki - wypożyczyłem stare wydanie czytanego aktualnie Mikołajka pt. "Joachim ma kłopoty". Tytuł całego zbiorku jest od jednego z opowiadań, ale w najnowszych wydaniach został zmieniony na "Mikołajek ma kłopoty", pewnie po to żeby się pojawiał w wyszukiwaniach i nie było wątpliwości że to ksiązką o Mikołajku.
Poza tym obejrzałem jeszcze ze dwie książki obrazkowe z serii "Rok w...", ale nie wzbudziły one mojego entuzjazmu, natomiast trzecia wygląda bardzo obiecująco, mi się podoba, zobaczymy czy spodoba się Klusce.
Tak wygląda plansza z aktualnym miesiącem (powiększenie po kliknięciu w fotkę). Fajnie jest, bo zimą niektóre zwierzęta śpią, a inne są pod postacią jajeczek.
Spis zwierząt (klik), oto zwierzęta których można szukać na planszach, z krótkim, zabawnym opisem.
- dystans 47.03 km
- 12.60 km terenu
- czas 02:40
- średnio 17.64 km/h
- temperatura 28.0°C
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Jeżyny i troszkę kurek
Niedziela, 25 sierpnia 2019 · dodano: 29.08.2019 | Komentarze 3
Gorąco i słonecznie, więc możliwie jak najwcześniej myk do lasu, żeby jak najwięcej skorzystać z porannego chłodku i dłuższych cieni.Na miejscu okazało się że z jeżynami jest tak sobie... część albo już zasuszona i spleśniała, albo dla odmiany jeszcze zupełnie niedojrzała. Już myślałem że będzie nędza, ale ostatecznie znalazłem parę krzaczków z których udało się uzbierać sensowną ilość.
O, a ta chyba już nie da rady w tym roku dojrzeć.
Z kurkami też gorzej niż ostatnio... a zbiór utrudniały żołte liście, których ostatnio sporo naleciało, a także plamy słońca. Ostatecznie udało się nazbierać 36, dobre i to.
O, pierwsza czubajka znaleziona w tym roku... w sumie znalazłem dwie takie, malutkie. Nie zbierałem, bo i tak nie miałem innych grzybów do duszenia.
To tyle jeśli chodzi o zbiory. Rozważałem zostanie w lesie do wieczora, ale nawet tu było średnio przyjemnie - za ciepło, za mało wiatru i ostatecznie ewakuowałem się po południu do domu pod prysznic.
A poza tym padalec i wrzosy.
- dystans 3.50 km
- czas 00:25
- średnio 8.40 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Na hulajnodze do biblioteki (z Klu rzecz jasna)
Czwartek, 22 sierpnia 2019 · dodano: 28.08.2019 | Komentarze 0
To znaczy Kluska z koleżanką na hulajnogach, ja żeby za nimi nadążyć na rowerze (hulajnogi nie mam), brat koleżanki Kluski też na rowerze.Zabrałem dzieciaki do biblioteki w ramach zachęcania do czytania, żeby kluska miała w przyszłości z kim gadać o książkach. Zaczynamy od zwiedzenia biblioteki, a przy okazji gramy w kółko i krzyżyk.
Jedną z naszych ulubionych serii jest Mr. Men i Little Miss. Kilka książeczek mamy w domu, w bibliotece jest też kilkanaście do wypożyczenia. Książeczki są małe, zabwane, tekstu niezbyt dużo, za to dużo obrazków... idealna dla początkujących czytelników. Dzieciakom od czasu do czasu to czytuję i bardzo im się podoba. A format taki, że można kilka wrzucić do plecaka i zabrać na plac zabaw.
Dziś mogliśmy wypożyczyć na konto Kluski 6 książek, więc ustaliliśmy że każdy będzie mógł wybrać po dwie. Dzieciaki wybrały po dwie z serii Mr. Men i Little Miss (poza tym Pana Radosnego przeczytaliśmy w bibliotece).
Kluska natomiast Alcesta i Kostka. Kostek to odkrycie poprzednich wakacji. Proporcje tekstu do obrazków są podobne, ale jednak jest trzy razy grubsza niż te książeczki. Dla dzieciaków nieprzyzwyczajonych do czytania może być za duża, ale jako następny krok idealna. Natomiast Alcest, to wybór opowiadań z dużych zbiorów o Mikołajku, w których głównym bohaterem obok samego Mikołajka jest Alcest, jego kolega który jest gruby i lubi jeść... dlatego Kluska najbardziej go lubi spośród kolegów Mikołajka (a ostatnio opowiadania o Mikołajku to ulubiona lektura Klu).
Poza tym trochę pooglądaliśmy książki obrazkowe... ostatnio w domu oglądali "Rok w Krainie Czarów" (ta książka wg której jest mural w Grodzisku), która bardzo im się podobała, zresztą się nie dziwię, jest to najlepsza książeczka obrazkowa jaką do tej pory mieliśmy. Niestety po nie wszystkie są trochę flurowate, raz że grafika zwykle nie dorasta nawet do pięt, a nawet jeśli to i tak zawartość nie jest porywająca. Tak więc obejrzeliśmy jakiś książeczki z MamOko, ale niektóre postaci są tak podobne, albo tak niewyróżniające się, że dzieciakom ciężko było je znaleźć, a seria z Ulicy Czereśniowej podpadła nam tym, że postaci do szukania, nie są na wszystkich planszach... no to już granda (szukałem z dzieciakami jednej postaci, ale nie znaleźliśmy).
Tak więc "Rok w Krainie Czarów" jest bezkonkurencyjny, "Krasnoludki. Fakty, mity, głupoty" tego samego autora też są fajne. Teraz mamy w domu "Rok w Lesie", jest fajny ale zobaczymy czy także dzieciakom się spodoba.
Ciepło, więc schłodziliśmy się pod kurtyną wodną.
Parę obowiązkowych rundek dookoła fontanny.
Na placu spotkaliśmy zaobrączkowanego gołębia, który pewnie uciekł komuś z gołębnika.
A tu z EkoParku - upiorna orkiestra (z innej wycieczki hulaj-rowerowej po okolicy, ale wrzucam symbolicznie jedną fotkę).
Poza tym ze dwa razy rozbiliśmy Klusce stary namiot na podwórku. Raz dziewczyny siedziały w nim w czasie ulewy i to solidnej... gdy się zbierało na deszcz, Kluska zaczęła śpiewać "W czasie deszczu dzieci się nudzą", no puściłem Klusce parę razy, trzeba dziecku pokazywać repertuar na poziomie, a widzę że podobało się i zapadło w pamięć (bo to już dosyć dawno jej puszczałem).
- dystans 32.22 km
- 1.20 km terenu
- czas 01:59
- średnio 16.25 km/h
- temperatura 20.0°C
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Z Klu do mszczonowskiej biblioteki
Środa, 21 sierpnia 2019 · dodano: 26.08.2019 | Komentarze 0
Rano Klu trochę marudna, ale to nic nowego, a pogoda wprost idealna na wycieczkę rowerową (pochmurno i maksymalnie do 20°C w ciągu dnia), żal zmarnować taki dzień. Niespiesznie się zbieramy, zwłaszcza że z rana jeszcze trochę siąpi, choć niezbyt intensywnie.W końcu ruszamy i Klusce jak zawsze na rowerze, humor momentalnie się poprawia... tylko Rushoffa Offca ledwo ciepła, bo dopiero ją obudziliśmy.
Uwaga Vinnitcheq!!! Ratujemy go i z drogi przenosimy na trawę.
- Be beee?
- Ślimak, winniczek.
- Be be?
- Po deszczu ślimaki wychodzą, lubią gdy jest mokro.
- Beee.
Na gruntowym skrócie spotykamy jeszcze jakieś pomrowy (a w każdym razie ślimaki bezskorupkowe).
Po drodze Kluska zaczyna marudzić, że jej zimno... no niby ja jadę w krótkim rękawku, krótkich spodenkach i sandałach, ale ja nie jestym dobrym miernikiem temperatury... na przykład lavinka jedzie w polarze. W sumie jest rześkawo (przyjemnie!), a Kluska się nie rusza jak my, a do tego może przyzwyczaiwszy się do wysokich temperatur, może nagły spadek temperatury poniżej 20° może odczuwać jako zimno. Niby jest w polarze i kurtce, ale podopinaliśmy suwaki ubrań, dopięliśmy też pelerynkę, a nogi dodatkowo owinęliśmy kocykiem. A poza tym jedziemy wolniej, by nie generować zbyt dużego wiatru i ogólnie jest już ok.
Kurnik Zazdrość!!!
- Beee, a moja prapraprababcia była kurą!
"Kurczaki luzaki", jedna z ulubionych serii książkowych Kluski w ostatnich miesiącach.
- A to co?
- Pałka wodna.
- Nie, kupa! Kupa na patyku!
Stopik na skaju żwirowni
Czytanie Mikołajka, Kluska jakby mniej biega, a poza tym odmawia zjedzenia drugiej kanapki z dżemem... o, to już poważny objaw, czyżby była chora. No nic, już blisko to jedziemy.
Kluska na dalszą drogę dostaje do czytania książeczkę z kolejnej ulubionej serii ("O Wilku, który..."). Gdy potem wjeżdżamy do Mszczonowa, Kluska dowiadując się że już dojechaliśmy, stwierdza "ale ja jeszcze nie przeczytałam!", więc ją uspokajam, że zanim przejedziemy przez miasteczko i podjedziemy pod bibliotekę, to akurat skończy (i rzeczywiście akurat skończyła).
Ale zanim dojechaliśmy do Mszczonowa, przejeżdżamy jeszcze przez Chlewik, eee znaczy przez...
We Mszczonowie, Kluska zaczyna nam się pokładać... raz że wejście ze świeżego, rześkiego powietrza zawsze rozkłada człowieka, a dwa że jakby ma temperaturę. No cóż, Kluska trochę pooglądała książeczek obrazkowych, potem znów poleżała, a książki wybraliśmy bez jej większego udziału i decydujemy że trzeba wracać prosto do domu już bez żadnych dodatkowych postojów i atrakcji.
Klu trochę nam po drodze drzemie, ale bliżej Żyrardowa się rozbudza, generalnie jest w dobrym humorze.
Po drodze jesteśmy świadkami meczu między kawkami a gawronami. Nie ma piłki, bo to nie jest mecz piłki kopanej, tylko w odrobaczanie mokrej murawy. Akurat wynik Kawki vs Gawrony był 46:39. Oczywiście kibicujemy kawkom, więc odjeżdżamy z okrzykami:
- Kawki! Kawki! Kawki!
Gruntowy skrócik (dobra, dobra, rower dało się przeprowadzić bokiem prawie suchą oponą), kwitną już mimozy, więc narwaliśmy bukiek, który lavinka ma w sakwie.
Gdy wróciliśmy, Klu zupełnie się rozłożyła... wyglądało na to, że jesdnak się rozchorowała, ale później okazało się, że po prostu kolejny ząb jej rośnie.
A jeśli chodzi o wypożyczone książki... to dwie z nich są bardzo fajne - "Kolorowy potwór" i "Jakiego koloru są buziaki?" Przetestowaliśmy też na koleżance Kluski, też jej się podobało choć ona nie jest taka książkowa jak Klu.
Kolorowy potwór jest o tyle fajny (pomijając to, ze jest to sympatyczna i prosta książka o emocjach), że jako ilustracje ma wycinanki z tektury, jest tam kilka świetnych pomysłów.
Wykorzystaliśmy to i zrobiliśmy własne akwarium.
A poza tym wszystkim, bardzo nam wszystkim się podobało, że autorka wychodzi za linie - żółtym tak entuzjastycznie i z rozmachem kolorowała, że mało co z tego żółtego trafiło do środka!
Klusce tłumaczymy, że jeśli koloruje to może wychodzić za linie ile chce, cokolwiek by pani z przedszkola nie mówiła... bo panie w przedszkolu mają pierdolca na punkcie kolorowania i niewychodzenia za linie. lavinka się nawet zdenerwowała i powiedziała że pani jest głupia, po czym pokazaliśmy jej reprodukcje obrazów wielkich artystów wiszące u na na ścianie:
- To jest obraz Wyspiańskiego. Wychodzi za linie? Wychodzi! A to jest Chełmoński... widzisz tu w ogóle jakieś linie?
Potem była zabawna sytuacja, bo gdy lavinka odbierała Kluskę z przedszkola, jedna z jej koleżanek zapytała:
- Czy to prawda, że pani powiedziała, że nasza pani jest głupia?
Tak więc bardzo rozbawił nas ten żółty.
"Jakiego Koloru są buziaki", to bardzo sympatyczna i zabawna książeczka... Klusce najbardziej podoba się fragment z pszczołami, ale inne również są z humorem. (powiększenia po kliknięciu w fotki).
Kategoria mazowieckie





