teczka bikera meteor2017
Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 113060.45 km z czego 16358.75 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.96 km/hmeteor2017 bs-profil
Poczet rowerów
Jakieś tam wykresy
Kalendarium
- 2025, Styczeń4 - 21
- 2024, Grudzień18 - 61
- 2024, Listopad13 - 25
- 2024, Październik22 - 58
- 2024, Wrzesień16 - 36
- 2024, Sierpień9 - 19
- 2024, Lipiec12 - 32
- 2024, Czerwiec18 - 74
- 2024, Maj12 - 44
- 2024, Kwiecień15 - 56
- 2024, Marzec15 - 43
- 2024, Luty8 - 35
- 2024, Styczeń5 - 14
- 2023, Grudzień9 - 41
- 2023, Listopad10 - 43
- 2023, Październik22 - 106
- 2023, Wrzesień21 - 102
- 2023, Sierpień18 - 81
- 2023, Lipiec14 - 47
- 2023, Czerwiec19 - 74
- 2023, Maj28 - 100
- 2023, Kwiecień23 - 127
- 2023, Marzec16 - 87
- 2023, Luty19 - 99
- 2023, Styczeń17 - 91
- 2022, Grudzień18 - 113
- 2022, Listopad26 - 112
- 2022, Październik31 - 91
- 2022, Wrzesień30 - 114
- 2022, Sierpień22 - 95
- 2022, Lipiec26 - 104
- 2022, Czerwiec30 - 68
- 2022, Maj34 - 136
- 2022, Kwiecień23 - 78
- 2022, Marzec25 - 91
- 2022, Luty20 - 88
- 2022, Styczeń25 - 123
- 2021, Grudzień15 - 110
- 2021, Listopad21 - 64
- 2021, Październik22 - 105
- 2021, Wrzesień18 - 86
- 2021, Sierpień18 - 110
- 2021, Lipiec13 - 62
- 2021, Czerwiec16 - 78
- 2021, Maj23 - 95
- 2021, Kwiecień22 - 124
- 2021, Marzec19 - 95
- 2021, Luty10 - 38
- 2021, Styczeń14 - 63
- 2020, Grudzień15 - 27
- 2020, Listopad15 - 17
- 2020, Październik23 - 19
- 2020, Wrzesień21 - 77
- 2020, Sierpień16 - 82
- 2020, Lipiec18 - 77
- 2020, Czerwiec21 - 84
- 2020, Maj25 - 102
- 2020, Kwiecień28 - 220
- 2020, Marzec27 - 77
- 2020, Luty18 - 40
- 2020, Styczeń9 - 11
- 2019, Grudzień13 - 15
- 2019, Listopad13 - 12
- 2019, Październik22 - 47
- 2019, Wrzesień21 - 46
- 2019, Sierpień21 - 19
- 2019, Lipiec26 - 31
- 2019, Czerwiec27 - 17
- 2019, Maj35 - 48
- 2019, Kwiecień34 - 40
- 2019, Marzec34 - 49
- 2019, Luty29 - 44
- 2019, Styczeń36 - 162
- 2018, Grudzień16 - 22
- 2018, Listopad23 - 5
- 2018, Październik25 - 20
- 2018, Wrzesień21 - 24
- 2018, Sierpień25 - 57
- 2018, Lipiec26 - 59
- 2018, Czerwiec16 - 44
- 2018, Maj20 - 32
- 2018, Kwiecień23 - 66
- 2018, Marzec23 - 66
- 2018, Luty20 - 87
- 2018, Styczeń15 - 74
- 2017, Grudzień19 - 111
- 2017, Listopad12 - 46
- 2017, Październik24 - 49
- 2017, Wrzesień22 - 82
- 2017, Sierpień22 - 64
- 2017, Lipiec19 - 45
- 2017, Czerwiec21 - 60
- 2017, Maj24 - 171
- 2017, Kwiecień20 - 165
- 2017, Marzec17 - 73
- 2017, Luty11 - 46
- 2017, Styczeń17 - 84
- 2016, Grudzień14 - 48
- 2016, Listopad26 - 129
- 2016, Październik20 - 117
- 2016, Wrzesień26 - 103
- 2016, Sierpień37 - 179
- 2016, Lipiec32 - 278
- 2016, Czerwiec30 - 102
- 2016, Maj36 - 127
- 2016, Kwiecień36 - 139
- 2016, Marzec41 - 173
- 2016, Luty31 - 116
- 2016, Styczeń28 - 180
- 2015, Grudzień16 - 118
- 2015, Listopad21 - 82
- 2015, Październik32 - 98
- 2015, Wrzesień21 - 109
- 2015, Sierpień7 - 29
- 2015, Lipiec27 - 86
- 2015, Czerwiec32 - 71
- 2015, Maj25 - 168
- 2015, Kwiecień17 - 113
- 2015, Marzec16 - 88
- 2015, Luty9 - 90
- 2015, Styczeń4 - 22
- 2014, Grudzień19 - 192
- 2014, Listopad18 - 87
- 2014, Październik12 - 96
- 2014, Wrzesień20 - 85
- 2014, Sierpień13 - 26
- 2014, Lipiec12 - 78
- 2014, Czerwiec17 - 89
- 2014, Maj27 - 122
- 2014, Kwiecień17 - 122
- 2014, Marzec9 - 85
- 2014, Luty7 - 69
- 2014, Styczeń5 - 53
- 2013, Grudzień17 - 187
- 2013, Listopad15 - 117
- 2013, Październik20 - 137
- 2013, Wrzesień18 - 162
- 2013, Sierpień16 - 74
- 2013, Lipiec4 - 20
- 2013, Czerwiec12 - 98
- 2013, Maj15 - 55
- 2013, Kwiecień8 - 76
- 2013, Marzec8 - 100
- 2013, Luty5 - 56
- 2013, Styczeń7 - 147
- 2012, Grudzień5 - 38
- 2012, Listopad5 - 127
- 2012, Październik4 - 23
- 2012, Wrzesień4 - 27
- 2012, Sierpień10 - 32
- 2012, Lipiec10 - 23
- 2012, Czerwiec6 - 31
- 2012, Maj17 - 116
- 2012, Kwiecień19 - 106
- 2012, Marzec12 - 79
- 2012, Luty4 - 21
- 2012, Styczeń3 - 37
- 2011, Grudzień3 - 31
- 2011, Listopad13 - 135
- 2011, Październik15 - 121
- 2011, Wrzesień15 - 26
- 2011, Sierpień6 - 9
- 2011, Lipiec14 - 2
- 2011, Czerwiec13 - 83
- 2011, Maj12 - 78
- 2011, Kwiecień9 - 35
- 2011, Marzec2 - 3
- 2010, Listopad1 - 1
- 2010, Październik13 - 14
- 2010, Wrzesień4 - 9
- 2010, Sierpień3 - 3
- 2010, Lipiec6 - 4
- 2010, Czerwiec7 - 3
- 2010, Maj8 - 5
- 2010, Kwiecień9 - 10
- 2010, Marzec1 - 0
- 2009, Grudzień7 - 13
- 2009, Listopad8 - 16
- 2009, Październik11 - 5
- 2009, Wrzesień19 - 21
- 2009, Sierpień18 - 14
- 2009, Lipiec25 - 11
- 2009, Czerwiec7 - 16
- 2009, Maj5 - 12
- 2009, Kwiecień10 - 22
- 2009, Marzec10 - 10
- 2009, Luty5 - 0
- 2009, Styczeń5 - 12
Wpisy archiwalne w kategorii
>100
Dystans całkowity: | 17866.95 km (w terenie 1819.80 km; 10.19%) |
Czas w ruchu: | 977:26 |
Średnia prędkość: | 18.28 km/h |
Maksymalna prędkość: | 58.30 km/h |
Suma podjazdów: | 4460 m |
Liczba aktywności: | 152 |
Średnio na aktywność: | 117.55 km i 6h 25m |
Więcej statystyk |
- dystans 146.73 km
- 17.70 km terenu
- czas 07:47
- średnio 18.85 km/h
- rekord 36.60 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Z wiatrem do Mławy 1: na północ ile się da
Sobota, 5 lipca 2014 · dodano: 08.07.2014 | Komentarze 4
Postanowiliśmy na weekend ruszyć z wiatrem... w sobotę był silne wiatr SE, więc ruszyliśmy na NW... a w zasadzie NNW, przy czym końcówka była N nawet z leciutkim odbiciem na E. Niestety dzień był upalny i dużo słońca... ufff jak gorąco.TRASA
Pobudka skoroświt, chcieliśmy wyjechać o 7:00 i na tę godzinę umówiliśmy się z Werroną, ale mieliśmy obsuwę. Ja jeszcze skoczyłem na rynek po chleb, bułki i jagodzianki, a spod bloku wyruszyliśmy w końcu ok. 7:30. Z wiatrem po prostu lecieliśmy i nie wiadomo kiedy dojechaliśmy do Szczytna... a mieliśmy tylko do Mławy ;-)
Cięliśmy tylko z małymi postojami, aż końcu przejechaliśmy przez Wisłę i w Wyszogrodzie zrobiliśmy sobie pierwszą większą rozwałkę w miejscu starego mostu...kanapki (z dżemem wiśniowym i serkiem kanapkowym), kawa mrożona, a ja jagodziankę (lavinka twierdzi że dla niej za słodkie).
W Wyszogrodzie lavinka zaczyna zaliczać nowe gminy (ja mam jeszcze dwie wcześniej odwiedzone), zaczynamy też zwiedzanie... zaraz za Wyszogrodem Rębowo - kościół, obok nagrobek sędziego i pomnik ogólnowojenny (klik w pomnik i grób, by zobaczyć powiększenie tabliczek)
Kolejny fotostop pod kościołem w Orszymowie
Za Wilkanowem lądujemy na bruku... robimy sobie też większą rozwałkę w cieniu pod lasem.
Jak naszły chmury, ruszyliśmy dalej... jedziemy, jedziemy, słońce niestety znów wychodzi zza chmur, a tu nagle lavinka wypatrzyła gdzieś na polach ceglanych spichlerz. No to skok w bok do niego.
Słońce przygrzewa coraz bardziej, bo chmury gdzieś sobie poszły, jedziemy terenem lekko wzgórzowym... te podjazdy i skwar (bo drzew przy drodze nie ma) sprawiają że lavinka zaczyna wysiadać. Robimy sobie więc postój na jednym ze wzniesień, przy bocznej drodze ocienionej szpalerem drzew. Wieje zdrowo i szybko nas chłodzi...
- Daleko jeszcze do Góry?
- Dziesięć kilometrów... no góra jedenaście.
W jednym z zagajników po drodze jest kopiec z pomnikiem... no nie wiem, jak przeliczyłem to taka równa rocznica mi nie wyszła (klik w 2 zdjęcie by powiększyć napis).
Jest i Góra, postój przed kościółkiem (jeju, ale tutejszy ksiądz fałszuje!)... natomiast Werrona szukając kosza na śmieci odkryła starą, opuszczoną szkołę, marniejącą obok nowowybudowanej.
Tuż za Górą skrzynka przy ruderce... i Werrona wracała do Żyrka, a my jechaliśmy dalej.
Przycinamy kawałek (do Drobina) Dziesiątką... nie jest źle, ruch nie jest jakiś bardzo intensywny i jest alsfaltowe pobocze, a po drodze realizujemy hasło "lavinki na traktory!"
A tu padły lavinka i jej rower
Drobin... kościółek, skwerek, fontanna i kolejna rozwałka
Jakieś 3,5 km za Drobinem lavinka zorientowała się, że zgubiła gdzieś okulary... a ja pamiętałem że położyła je na ławce przy fontannie... no to wróciłem się i były, leżały tam nadal! Dzięki temu trzy razy mijałem Zagrodę Graffiti... Włączył mi się tryb quizowy i wyszło mi Crocodile Rock, czyli piosenka Eltona Johna... jak to teraz połączyć z czaszką, bocianem i drobiem?
Jak wróciłem, lavinka już znalazła skrzynkę przy kapliczce za ośrodkiem buddyjskim, wpisała nas i odłożyła z powrotem. A ponieważ wyszło słońce, pojechała dalej zalec w cieniu drzewa. Mijamy ośrodek buddyjski, w parku sporo namiotów rozstawionych, obok także dwa duże... jakaś impreza się szykuje? Okazało się że zaczynają się Letni Kurs. Kawałek dalej mijamy pole zboża kompletnie przerośnięte makami (fotka z innej małomakowego pola, bo tam niestety nie zatrzymaliśmy się w porę)... to pole makowo-pszenne natchnęło nas do wymyślania nazw bułek upieczonych z takiej mąki... i tak wymyśliliśmy:
- bułeczki halunki
- opiumki pszenne
- hajzerki
- bułka bompotowa
Koziebrody... a na skraju wsi tory na Sierpc
W Koziebrodach sympatyczny wiejski skwerek
W taki upał trzeba się dobrze nawodnić
Siemiątkowo... na tym kamieniu była tablica, ale już nie ma.
No dobra, pora znaleźć jakieś miejsce na nocleg... może tu?
Ostatecznie jednak śpimy w lesie pod Chraponiem. Las sosnowy, a my rozkładamy się na miękkim materacu z mchu, po wydłubaniu wszystkich szyszek jest super wygodnie. Na kolację tortellini i lulu... noc bardzo ciepła.
Więcej zdjęć na Picasie:
- meteor2017 (na razie tylko pierwszy dzień
- lavinka
Kategoria >100, mazowieckie, weekendówki
- dystans 162.60 km
- 3.50 km terenu
- czas 07:45
- średnio 20.98 km/h
- rekord 41.70 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Na Przyczółek Magnuszewski
Wtorek, 1 lipca 2014 · dodano: 03.07.2014 | Komentarze 10
Ile to razy ja się wybierałem na ten przyczółek, ale zawsze coś nie wychodziło, a to jechałem gdzie indziej, a to coś tam... w końcu się udało. Pogoda idealna, w miarę chłodno, tylko popołudniu słońce zaczynało przygrzewać... ale potem znów się chowało za chmurami, nie padało, były co prawda chmury deszczowe, ale pod żadną nie wpadłem. Wiatr w plecy, siodełko w d... i zap...amy!A tu możemy przyjechać z Kluską za rok
Lewiczyn... ja nie wiem co jest z tym zamykaniem furtek na teren kościoła, najpierw odbiliśmy się od bramy w Tumie i w pobliskim kościółku gotyckim, teraz tu... oczywiście jak ktoś chce, to i tak wejdzie przez ten niziutki murek.
Wbiłem się w sady by dojechać do mogiły powstańców styczniowych i kaplicy kawałek dalej... jakoś tak dziwnie, jadę środkiem sadu, obok ludzie zbierają truskawki, aż tu nagle!
Jako że do tej mogiły prawie nokt nie dociera, jest też pomnik dla jadących szosą główną.
No to wjeżdżam do Warki
Hmmm... Warka żąda dostępu do morza?
Pomnik lotników... a właśnie, na niebie jakieś podejrzane chmury zaczynają się pojawiać, bałem się że rozprują się o pomnik i lunie.
Rynek - ratusz, studnia i Stefan Czarniecki na koniu. A na rynku rozwałka... nie pierwsza tego dnia, bo mam już za sobą 90km, ale tutaj wreszcie odpalam termos z kawą.
Tabliczki na ratuszu. Ponieważ i tak jest dużo zdjęć we wpisie, to nie wstawiam tu wszystkich, tylko linkuję do pozostałych ( tablica1, tablica2, tablica3). A tablica 4 wyjaśnia skąd w Warce taki pomnik lotników, no i pojawia się pierwszy odprysk walk na Przyczółku Magnuszewskim... czy też warecko-magnuszewskim.
Zanim wyjadę z Warki, jeszcze postój po kościołem... a poza tym kapliczki, pomniki i kolejne tabliczki (1, 2, 3) przy wejściu do kościoła.
Jeszcze mały postój, by nabyć napoje pobudzające
I leciiimyyy!!! Oj, chyba starą Warkę mi sprzedali, bo gdzie Rzym, gdzie Krym? Gdzie Warka, gdzie Ostrołęka?
O, pomnik przyrody...
Kolejny pomnik upamiętniający walki na Przyczółku Magnuszewskim ( powiększenie napisu)
A obok na cmentarzu mogiła lotników... z 1939 ( powiększenie)
Odlot!
Most na Pilicy... i sama Pilica tuż przed ujściem do Wisły
Nowa gmina Wita/Żegna
Wreszcie docieram do Mniszewa, jednego z głównych celów wycieczki, a konkretnie do skansenu bojowego ( tablica informacyjna). W ogóle trochę się spieszyłem, bo bałem się że jak przyjadę za późno, to się nie dostane do środka... okazało się że jest czynny 10-18. Ale zanim się wbiję na wydmę z prezentowanym złomem, rzut okiem na placyk przy szosie:
Można się tam zapoznać z mapami walk na przyczółku ( mapa1, mapa2). A oto plan skansenu (powiększenie).
Niestety nie zdążyłem do skansenu gdy był jeszcze w stanie kompletnego rozkładu... teraz trwają prace przy traszejach, postawiono nowe tabliczki (póki co jedna stara się zachowała), a prace prowadzili akurat jacyś żołnierze. Trochę jednak klimatu zapuszczonego skansenu jeszcze pozostało (także na minus, do czołgu można wejść, ale mnóstwo tam śmieci). Ale te transzeje to jakaś ściema, mają głębokość gdzieś do kolan, może wyżej (ale nie do pasa)... jak skończą, idealnie będą się nadawać dla Kluski do biegania, ale z rzeczywistością to chyba niewiele wspólnego mają.
Rozwałka na Katiuszy... akurat szła czarna chmura, nawet zaczęło kropić, ale w końcu przeszła bokiem.
Trochę czasu tu spędziłem i musiałem od tej pory ostro pedałować i za dużo nie szwendać się po krzakach... kierunek W, pierwszy stopik, kościół w Rozniszewie.
Kawałek dalej pomnik na skraju wsi Zakrzew... prawda że znajomo wygląda> (zbliżenie napisu)
Stamtąd kierunek SE na tytułowy Magnuszew. Na północ ode mnie wędrowała chmura z zasłoną deszczu, z map pogodowych wynikało że chmury też mniej więcej na SE płyną, jednak miałem wrażenie że nieco się zbliża... ale nie martwiło mnie to za bardzo, bo za Magnuszewem odbijałem na SW.
Magnuszew, na skwerku stoi sobie haubica (patrz tabliczka), oraz pomnik Braterstwa Broni. Poza tym na cmentarzu pochowani są polscy żołnierze polegli w walkach na przyczółku (radzieccy zaś w Garwolinie), ale to może następnym razem tam zajrzę.
W lesie mijam cmentarz z I wojny. Cmentarz ładnie otoczony drewnianym płotkiem, na nim kapliczka i jeden zachowany nagrobek (zbliżenie)... poza tym współczesne betonowe krzyże, które tak średnio mi pasują do tego miejsca.
Trzebień pałac.
Kolejne ważne miejsce w tematyce przyczółkowej... Studzianki Pancerne mają nawet herb z czołgiem - link (herb zaprojektowany przez Szymona Kobylińskiego).
Mauzoleum (tablica informacyjna o bitwie pod Studziankami, oraz mapka)... oraz zbliżenie na tabliczki: tabl1, tabl2, tabl3
A w pobliżu Tysiąclatka... też taka przyczółkowa, tylko ciekawe co to za ustrojstwo przy wejściu.
Tutaj zastanawiałem się jeszcze czy jechać na pociąg do Warki... zdążyłbym, ale musiałbym ostro przyciąć i odpuścić cmentarz w Grabowie, tak więc postanowiłem jechać na stację do Grabowa na przedostatni pociąg do Warszawy (ostatnim nie zdążam na pociąg do Żyrka). A po drodze... te cholerne bociany!
Na wjeździe do Grabowa nad Pilicą zdziwko... drzewka we włóczce. Spodziewałbym się czegoś takiego w Warszawie, w Łodzi, ale w jakimśtam Grabowie? Co prawda nie był to sweterek, tylko zwykład owijka, ale też fajna.
Obok urząd gminy i pomnik Marii Konopnickiej... eee... znaczy Komornickiej (tabliczka), oraz tablica upamiętniająca miejsce zrzutu (foto)
Jeszcze wspomniany cmentarz z I wojny, identyczne krzyże z tabliczkami widziałem w Bodzentynie w świętokrzyskiem. Poza tym obok tablica upamiętniająca poległych w wojnie polsko-bolszewickiej.
No i ostatnia prosta na stację. Kasa czynna 4:20-15:50, biletomatu nie ma, tak więc kupować musiałem u kierpocia (na szczęście z przodu był przedział rowerowy, jabkby co, widziałem że w Warce jest biletomat.. Jeszcze tylko przepuściłem pociąg do Radomia (okazało się, że aktualnie tutaj jeżdżą po jednym torze) i myk do Wwy, tam przesiadka i myk do Międzyborowa... przed Żyrkiem czasem staje i stoi, dlatego wolałem jechać z Międzyborka (to tylko 4km, ze stacji w Ż. zaś 1,5km.
).
Kategoria >100, mazowieckie
- dystans 102.43 km
- 6.70 km terenu
- czas 05:41
- średnio 18.02 km/h
- rekord 33.70 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Z upału pod burzę
Sobota, 28 czerwca 2014 · dodano: 29.06.2014 | Komentarze 1
Oczywiście znów przejeżdżamy przez eSeŁkę... i to dwa razy (w tę i z powrotem).Rozwałka w Osuchowie, naprzeciwko szkoły z bąbelkami
Żniwa?
Kapliczka z połowy XIX wieku
Konie-c Błędów?
Eeee... chyba nie koniec
A potem dotarła do nas chmura burzowa... trochę nas zlało, bo zadekowaliśmy się dopiero na trzecim przystanku na przeczekanie... jakoś nie mieliśmy ochoty kiblować w burzy pod blaszaną wiatką.
Uff przeszła, możemy jechać dalej
Najpierw jechaliśmy przez Lipie, a potem...
Kategoria >100, mazowieckie
- dystans 101.79 km
- 17.00 km terenu
- czas 05:24
- średnio 18.85 km/h
- rekord 34.70 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Na eSeŁkę pod Tarczyn
Niedziela, 15 czerwca 2014 · dodano: 16.06.2014 | Komentarze 2
Przeserwisować okoliczne skrzynki... nie tylko na eSeŁce, oto ruiny dworu w JeżewicachA tak przepływa Tarczynka pod S-Ł
Bobry nad Tarczynką
eSeŁkowa flora i grzybnia
Nieokeszowany przepust
Okeszowany wiadukt
Nastawnia, stacja i bocznice w Tarczynie
Jakoś początkowo nic a nic nie jeździło... w końcu coś myknęło jak byłem kawałek od torów... a potem złapałem jeden z TLK puszczonych tędy objazdem z powodu remontów.
Wracając zahaczyłem o skrzynkę lavinki, do której jakiś zwierz się dobierał
A gdy wyłaziłem z przepustu, przejechał transport drewna ze wschodu
Kategoria >100, mazowieckie
- dystans 110.94 km
- 5.50 km terenu
- czas 05:31
- średnio 20.11 km/h
- rekord 43.20 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Łódź pod F-16 / dzień #0: Krótki Upalny Kawałek
Piątek, 23 maja 2014 · dodano: 28.05.2014 | Komentarze 10
Żyrardów - Mrozy - Jesionka - Radziwiłłów - Skierniewice - Maków - Święte Laski - Lipce Reymontowskie - Kołacin - Brzeziny - Eufeminów - Wiączyń - UćGryplan był taki - rano z Kluską na spacer, potem dopakować się, coś zjeść, napić się kawy i jak Kluska przyśnie na rower i do Łodzi... lavinka miała poczekać na babcię i dojechać wieczorem pociągiem. Ukryty sens tego panu był taki, że ja się dziś zrypię cisnąc w upale do Łodzi i nie będę tak poganiał lavinki w weekend. Zjadłem więc botwinkę i tuż przed 15 wyruszyłem. Gorąco, silny wiatr boczny, boczno przedni, a czasem boczno-tylny... przypomniał mi się Krótki Upalny Kawałek, czyli moja pierwsza wycieczka rowerowa do Łodzi, zwłaszcza że trasa w sporej części powtórzona, tyle że wtedy wszyscy napotkali lokalsi kierowali mnie na Brzeziny, to teraz jadąc w inną część Łodzi właśnie przez te Brzeziny pojechałem.
A Lipce w tym roku wcześnie przyszły... lekko nawet sierpniami dziś trąciło.
Ciekawostką były pola za Lipcami... obsiane jednym zbożem, ale mniej lub bardziej regularnie wyrastały z niego większe kępki innego zboża, tak jakby ktoś co dwa kroki dosiał garstkę innego ziarna. Początkowo pomyślałem, że w zeszłym roku pole było obsiane tym drugim zbożem, albo że domieszano je do ziarna głównego, jednak zdziwiło mnie że wyrasta one prawie zawsze kępkami, a nie pojedynczymi kłosami.
A oto i Brzeziny - pałacyk Kleiberta, obecnie Muzeum Regionalne. A obok tabliczka jakich kilka pod Brzezinami spotkałem, a konkretnie jej lewa strona ze szlakami (link).
Jeszcze przed Łodzią zaczynam cyklogrobbing i łapię dwie pierwsze skrzynki (bo miałem mały zapas czasu). Najpierw cmentarz w Wiączyniu (info).
A potem cmentarz dla zwierząt
Chwilę potem miałem dowód, że opuszczam opłotki a wjeżdżam do dużego miasta. Gdy minął mnie samochód, następny był dosyć daleko, wjechałem z bocznej dróżki na szosę i jadę... po chwili samochód mnie dogonił, ale nie mógł mnie wyprzedzić bo droga wąska, ja nie jechałem milimetr od krawędzi tylko prawie metr, a z naprzeciwka jechał inny samochód. No i biedaczek musiał nieco zwolnić, a przy wyprzedzaniu mnie obtrąbił. Nie wiem o co mu dokładnie chodziło - że nie poczekałem aż szosa będzie wolna po horyzont, czy też że jechałem tak że nie mógł mnie wyprzedzić na gazetę? Bo go te trzy sekundy zbawią.
Jakoś się dotyrtałem do huanna i Moniki, a że było trochę czasu do pociągu lavinki to zostałem nakarmiony chłodnikiem (botwinkowym), na to truskawki w bite śmietanie i cukrze, potem ciasto, drugi kawałek ciasta i dokładka chłodnika (przepis od M. podaję na samym ole ku pamięci). W trakcie obżarstwa przyszedł SMS od lavinki, że na samym starcie ogłosili 40min. opóźnienia jej pociągu. Potem to opóźnienie wydłużyło się do ponad godziny. W końcu z huannem wyjechaliśmy naprzeciw. lavinka jechała puściutkim InterRegio kilka minut za napchanym TLK. Potem jeszcze huann nas odprowadził kawałek ddr-ką... fajnie się jechało - asfalcik zero pieszych i rowerzystów, światła na skrzyżowaniach już wyłączone.
Dalej jechaliśmy już sami według instrukcji huanna, tuż przed północą wbiliśmy się w Piotrkowską w sam środek imprezy. Trzeba było jechać ostrożnie by na kogoś nie wpaść, a jechało się lepiej po wymianie nawierzchni, nocne oświetlenie też nieźle się prezentuje. Im dalej na północ, tym mniej życia nocnego, aż opuściliśmy Pietrynę i wbiliśmy się w brukowaną Nowomiejską... szlag, trzeba było jechać równoległą. Kawałek dalej zatrzymaliśmy się przy krawędzi drogi by spojrzeć w którą przecznicę skręcić, a tam jakaś pani pyta ile bierzemy za kurs... ??? ... po chwili wyjaśniła że stoimy na postoju taksówek i może byśmy rozważyli zamontowanie fotela dla pasażerów na bagażniku :-) A potem już myk do odhuanni, spaghetti i spać, bo rano trzeba wstać.
Przep. na chłodn. a''la M.!:
6 jaj.!
400 g - jog. gęs.!
Pęcz. botw. z mały. buracz.!
350 mililitrów bul.!
2 łyżki soku z cytr.!
Pęcz. rzodk.!
3 ogór. grunt. / vel 1 norm.!
1 ogór. małoso.!
2,5-3 łyżecz. koperk. śwież.!
4 łyżk. szczyp.!
sól, pieprz, cuk. do smak.!
2-5 ząb. czos. (posiek. lub prask.)!
Bot. oczyśc. i pokr. wraz z bur. i ugot. w bul. dod. soku z cytr.!
Got. wywar schł. w lod.! Do jog. dodać start. na tar. rzodk., pokr. ogór. i posiek. kop. i szczyp.
Do jog. dod. schłodz. wyw. z botw. i wszy. wymiesz.!
Dopr. sól., pie. i ewent. szczyp. cukr.
Schł. w lod. 2-3 h, pod z ugot. na twa. jajk.!
Smacz.!
Kategoria >100, łódzkie, weekendówki
- dystans 100.44 km
- 6.00 km terenu
- czas 05:48
- średnio 17.32 km/h
- rekord 45.00 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Kierunek: Pruszków
Sobota, 10 maja 2014 · dodano: 12.05.2014 | Komentarze 6
Na początek myk przez Izdebno do Milanówka. Tam przez kładkę, a przy okazji złapanie skrzynki... oczywiście w tym momencie nastąpiła kumulacja - dwie rowerzystki, pan z wózkiem i jeszcze kilkoro pieszych.Potem spotkaliśmy wycieczkę, a wśród nich znajomego architekta lavinki i jego żonę. Chwilę pojeździliśmy z nimi, a potem myk na Podkowę Leśną... kapliczka-pomnik na rogu Gołębiej i Bażantów,
Dalej do Parowu Sójek, trochę ulicami Kukułek i Słowiczą... najabardziej nam się jednak podobała ulica Sępów.
Myk na Pruszków, ale wcześniej w lasku największa i bodaj najfajniejsza skrzynka na trasie. Postój na kwę, ciastka i podsuszenie fantów.
lavinka jako Neptun, czyli bierki zostały rzucone
A potem wjazd do Pruszkowa (uliczką przy której budowie odkryto dymarki) i sporo keszowania w tym mieście, Na początek pomnik Kościuszkowców.
Fontanka quizowa
Dom pod bocianem
Gustaw Holoubek jako JP II
Zawarłem bliższą znajomość z owcą i nakarmiłem krowy
Przejazd przy mostku pod torami kolejowymi... trwa remont na torach pospiesznych. Chyba jeden mostek już zrobili, teraz robią drugi - po lewej filary, po prawej prowizoryczne puszczenie kabli (pod nimi się przejeżdża).
No dobra, wracamy... ale zahaczamy o złomowisko w Gąsinie
Stoją tam czołg T-55, oraz działo samobieżne (a dokładnie haubica sam.) 2S1 Goździk , a tu artykulik o nich.
Górka śmieciowa w tle
A tym zdjęciem lavinka zalicza virtuala
Jeszcze skrzynka poświęcona dymarkom... takie bryły zostały wyorane przez rolników, a czy to żużel dymarkowy (jak twierdzi założyciel), czy też ruda darniowa (moja hipoteza).... to musiałby specjalista zbadać. huann miał co nieco wspólnego z geologią, to mu wyślemy próbki, albo nawet tam zaprowadzimy, bo o blisko jego tradycyjnej trasy na Warszawę :-)
Kategoria >100, mazowieckie
- dystans 109.34 km
- 7.50 km terenu
- czas 05:35
- średnio 19.58 km/h
- rekord 35.30 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
myk myk między chmurami
Niedziela, 13 kwietnia 2014 · dodano: 15.04.2014 | Komentarze 9
Człowiek jeździł tyle razy przez Puszczę Mariańską, a dopiero teraz zauważyłem na skraju rezerwatu żywicowane sosny.Smocze kurhany pod Kamionem dla wariaga
Dawny most na Rawce... kiedyś już był na blogu, ale z drugiej strony rzeki.
Krzyż upamiętniający motocyklistę, który zginął w wypadku... niby typowy widok przy drodze, ale krzyż jest jeszcze z okresu międzywojennego (KLIKnij w fotkę, by zobaczyć tabliczkę) .
A tu kapliczka z okazji 19 000 lecia śmierci Jezusa (KLIK).
Witamy w Skierniewicach :-(
Wiosenny garnizon... byłoby przyjemnie, gdyby nie ryk samochodów ścigających się w pobliżu.
W Lesie Zwierzynieckim też wiosennie
Kapliczka na wzgórzu pod Makowem... trochę zaczęło tu kropić, ale przeszło.
Nie oszczędzę Wam widoku urzędu gminy Maków ;-P
Godzianów z daleka
Najpierw Września, to może teraz na Lipce w kwietniu? Eee, może następnym razem
Byczki - kapliczki (KLIK, KLIK, KLIK)
Jadę na przełaj do następnej wsi
Janisławice
Po drodze, gdzieś na Łupią...
Przed Kamione zauważyłem że idzie na mnie wielka, czarna chmura... w Kamionie mnie dorwała, ale ledwie skrajem, trochę popadało i poszło dalej na wschód, a ja jadąc na NE wkrótce wyjechałem ze strefy skropionej na suchy asfalt.
Tymczasem S-Ł w wiosennej szacie
- dystans 104.91 km
- 10.60 km terenu
- czas 05:44
- średnio 18.30 km/h
- rekord 32.50 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Do Ośrodka Medycyny Alternatynej podleczyć korzonki
Sobota, 12 kwietnia 2014 · dodano: 14.04.2014 | Komentarze 3
Rano na rynek po bułki, nie będziemy przecież jechać o suchym pysku, a jakaś zagrycha do tej kawy się przyda. Czuć już okres przedświąteczny, bo na pierwszych światłach korek na trzy zmiany świateł... w sobotę przed- i popołudniu są największe korki w Żyrku, te światła są idiotycznie ustawione, ale do tej pory jeszcze takiego zatoru tu nie trafiłem. Na uliczkach wokół rynku zatory są normalką w soboty, bo każdy chce zaparkować przy samym rynku, a jest to możliwe tylko jak chwilę wcześniej ktoś odparkuje... ale dziś i tutaj bardziej się korkowało, na samym rynku też więcej ludzi. Dobra, chleb, bułki i pączek zakupione, uciekamy z tego zakorkowanego miasta.A z ciekawostek, to dwa dni później na spacerze z Kluską przykleiliśmy karnego kutasa na jakimś samochodzie, który zastawił chodnik i musieliśmy go omijać trawnikiem. Jakaś dziwna rejestracja i kod kraju... CD po sprawdzeniu okazało się, że to samochód pracownika ambasady.
Po drodze w Kuklówce, w rejonie dworku Chełmośkiego nowy pomnik (KLIK - jak tak będę pisał, to znaczyć będzie że po kliknięciu w zdjęcie jest powiększenie napisu).
Za Żelechowem pierwsza rozwałka
A potym jak lavinka kichnęła w kawę i wylała mi ją na bidon... ruszyliśmy dalej.
Minęliśmy centra handlowe Wólki Kosowkiej i lavika poczuła się jak na koloniach, a wiadomo dla miastowego taka wiejska zagroda jest prawie równie egzotyczna jak ZOO.
- Dzień dobry. Jak się pan czuje? Dobrze dają jeść?
- Muuu!
Żmije na drzewach?
No i dojechaliśmy do ośrodka, sądząc po eternicie, przeprowadzano tutaj terapię azbestem. Nieco więcej o ośrodku, a także zdjęcia z czasów świetności (polecam, niezły odlot) znajdziecie tutaj.
Jedną z atrakcji jest ujeżdżanie nosorożców
Jedziemy dalej
Mała chałupka w krzakach... ta puszka jest nienapoczęta i zawartość jeszcze jest, tyle że chyba się zliofilizowała, bo zawartość grzechocze gdy nią potrząsnąć.
Mostek na Jeziorce
Witamy w Polsce :-(
Kategoria mazowieckie, >100
- dystans 144.01 km
- 7.00 km terenu
- czas 08:17
- średnio 17.39 km/h
- rekord 43.70 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
od Września do Piątku 3
Poniedziałek, 7 kwietnia 2014 · dodano: 10.04.2014 | Komentarze 18
lasek - Besiekiery - Grabów - Byszew - Błonie - Topola Królewska - Łęczyca - Tum - Góra Świętej Małgorzaty - Piątek - Oszkowice - Bielawy - Chruślin - Łowicz - Arkadia - Nieborów - Bolimów - Miedniewice - Żyrardów (MAPKA)Zaczynamy od cyklogrobbingu - miejsce oznaczone na mapach jako bratnia mogiła, okazuje się mogiłą pierwszowojenną z nagrobkiem z lastriko.
Długo szukamy cmentarza... niestety screeny z dokładnymi mapami zostały w domu na karcie pamięci. Już mamy odpuścić, gdy lavinka na mapce w swojej komórce dostrzega zaznaczony cmentarz. Nie jest on całkiem dobrze zaznaczony, ale kieruje nas w dobry fragment lasu i namierzany cmentarzy. Może ewangelicki, olęderski, ale może też być wojenny.
W okolicach jeszcze ze dwa cmentarzyki, ale nie mamy czasu by do nich jechać i szukać, jedziemy więc dalej.
W pobliżu, za zagajnikiem dwa domy wapienne i ruiny ceglano-kamiennego budynku gospodarczego.
Wkrótce też natrafiamy na opuszczony i wpół zrujnowany wapienniak... Jest to budynek gospodarczy, obok w krzakach ruiny ceglanego domu mieszkalnego. Tutaj doskonale widać jego konstrukcję - obramienia otworów (okiennych, drzwiowych), naroża i poziom stropu są wykonane ze zwykłej cegły. Poza tym budynek jest obłożony wapieniem obrobionym na kształt cegły... jednak poza cegłą licową, wapień budujący ściany nie jest już obrobiony.
Pierwszy taki budynek dostrzegliśmy tuż za Koninem (tyle, że wapień licowy był nieregularny)... do Koła był może jeszcze z jeden, jednak najwięcej budynków z wapienia było między Kołem a Łęczycą (zwłaszcza od połowy między miejscowościami, a samą Łęczyca). Za Łęczycą, a przed Piątkiem też jeszcze kilka takich budynków dostrzegliśmy.
Kiedyś z huannem widzieliśmy też kilka domów wapiennych, również na północ od Łodzi (więc może wyznaczały południową granicę ich występowania), tylko gdzie to było? A właśnie, mam nadzieję że huann jako osoba bardziej znająca się na geologii wyjaśni dlaczego akurat w tym obszarze występują domy wapienne :-)
Oto jeszcze kilka fotek i przykład że takich domów spotkaliśmy więcej, ale były otynkowane.
Z ciekawostek, za Łęczycą domów wapiennych było już niewiele, za to bardzo dużo budynków z białej cegły wapienno-piaskowej (silikatowej)... na pierwszy rzut oka wyglądają niemal identycznie, bowiem podobnie lub wręcz w identyczny wzór zastosowano cegłę białą i czerwoną (co ciekawe widziałem też budynki w negatywie, gdzie budynek czerwony miał białe obramienia). Obstawiam, że takie wzory zostały zapożyczone od starszych domów wapiennych, gdzie były one uzasadnione konstrukcyjnie.
Nauczyliśmy się też odróżniać dom wapienny od siliktowego, otóż wapień-cegiełka z bliska jest bardziej nierówny i ma lekko żółtawy odcień, a cegła wapienno-piaskowa jest biała lub biało szara.
Dojeżdżamy do zamku w Besiekierach, gdzie jest pierwsza skrzynka... co my się jej naszukaliśmy. A na murach jest trochę starych napisów, oprócz tego poniżej załączam: foto1, foto2.
Postój w Grabowie, by uzupełnić żarcie... ciekawy jest dosyć długi rynek, tyle że pośrodku walnęli remizę i jest rozdzielony na dwie części.
Cholerny gender... kapliczkę syfnie odnowili, tabliczkę zamalowali i nie wiadomo czy w tej kiecce jest kobita, czy jakiś mnich albo inny święty.
A ten koleś też w jakichś fikuśnych ciuszkach, o długich włosach nie wspomnę... przynajmniej podpisany.
Byszew, pałac, kolejna rozwałka i bardzo przyjemna skrzynka... miejsce w sam raz...
Z rana jechaliśmy głównie na południe, lub południowy-wschód. Wiatr zachodni ;ub południowy trochę przeszkadał... gdy dojechaliśmy w pobliże Neru płynące pradoliną Warszawsko-Berlińską, wykręciliśmy na wschód, a wiatr w końcu zdecydował się że wieje z zachodu i ładnie nam pomagał (a był silniejszy niż wczoraj).
Tuż przed Łęczycą przejeżdżamy nad linią kolejową Kutno - Zgierz (gdzie się łączy z torem Łowickim) - Łódź
Nim kierujemy się do Łęczycy, podjeżdżamy jeszcze do Topoli Królewskiej... hmmm, kościółek miał być drewniany, a tu murowany. Po chwili okazuje się, że to zmyłka bo jest zarówno murowany, jak i drewniany.
Na mapie mam zaznaczony drugi kościółek, który okazuje się kaplicą cmentarną... robimy zdjęcia na zewnątrz i w środku (bo akurat jest otwarta), a po chwili jakiś grabarz z mordą na nas, że tu zdjęć robić nie można. W ogóle okolica sprawiła na nas niemiłe, w takim antyturystycznym podejściu wrażenie... niby jeden grabarz to nic, ale o tym jeszcze będzie.
Jeszcze pomnik na cmentarz (tabliczki: foto1, foto2)
I pora zawitać do Łęczycy.
Wąskotorówka Krośniewice - Łęczyca - Ozorków... czy jakoś tak.
Pomnik Bitwy nad Bzurą z tabliczkami wyrastającymi na nim jak grzyby po deszczu.
Zamek... lepszego zdjęcia nie dało się zrobić, ze względu na stojące w kadrach samochody. Poniedziałek, to i muzeum zamknięte (i tak byśmy do środka nie wchodzili), ale na szczęście jest otwarte wejście na dziedziniec.
Poczet królów Polski.
Tum, skansenik otwart w zeszłym roku, a na drugiej fotce drewniany kościółek.
Kolegiata w Tumie pod Łęczycą... jeden z bardziej znanych kościołów w Polsce, jest chyba w większości książek o historii architektury w naszym kraju... brama i wszystkie furtki zamknięte, wejście na teren niemożliwe. Nie wiem jak często mi się zdarza odbić od bramy kościoła w środku dnia (była godzina 15:00), raz na sto razy? Nierzadko nawet da się obejrzeć wnętrze zza kraty. Ale to nawet nie jakiś tam sobie kościół, to kościół w Tumie! Bluzgi poleciały pod adresem proboszcza...
Zresztą miejsce przedstawia się o tak - w najlepszym kadrze, czyli z drogi do grodziska stoją jakieś syfne szklarnie i budy. Z satelity widzę, że da się zrobić jakąś fotkę wbijając się na pola za te gospodarstwa... jeśli jakiś grabarz nie wyskoczy, że po polach biegać nie wolno.
Grodzisko, archeologów nie ma tu już od tak dawna, że połamany szlaban już pogdnił i spróchniał... ale tabliczka z zakazem wstępu nadal tu sobie stoi, a co ma się tu kto kręcić.
No nic, ruszamy na wschód - na horyzoncie Góra Świętej Małgorzaty.
Piątek... mimo że poniedziałek. Kościół pomalowany na żółto, ale wrzucam fotkę dzwonnicy, której szczęśliwie jeszcze nie odnowili.
Tradycyjna fotka przy pomniku środka Polski i ruszamy szosą główną... trochę się obawiałem dużego ruchu, bo kawałek jechaliśmy nią pod Łęczycą - ruch duży, droga wąska. Tutaj jednak droga nieco szersza, a ruch tu i teraz raczej niewielki, więc tniemy w kierunku Łowicza.
W Bielawach stwierdziliśmy, że to nie Tum jest trefny, tylko cała okolica... kolejny kościół z zamkniętym terenem (jakieś łańcuchy i kłódy, wyglądało jakby w ogóle tego kościoła nie otwierali). A t kolejny zabytek, tym razem kościołek gotycki z początku XV wieku.
Kwatera z września 1939. Jesteśmy w strefie Bitwy nad Bzurą, tutaj pochowani są żołnierze z Wielkopolskiej Brygady Kawalerii.
Chruślin... tym razem kościół otwarty... a to dlatego że w ogóle coś tam się działo, jacyś ludzie czekali.
Jest i Łowicz, tutaj lavinka miała wsiąść do pociągu, ale nie chce jej się kołować z przesiadką w Skierniewicach i postanowiła jechać dalej, a przy okazji poprawić rekord dystansu dziennego. Trochę przy wjeździe znów źle skręciłem i nieco łukiem przez miasto, a potem wyjazd.
Dalej już jedziemy w szarówce, a potem już po zmroku to i zdjęć nie ma... zwłaszcza że jedziemy już przez znajome i obfocone nieraz tereny. Przed Łowiczem ustaje wiatr który nas dotąd ładnie popychał.
- dystans 110.09 km
- 6.00 km terenu
- czas 05:48
- średnio 18.98 km/h
- rekord 29.20 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Myk do Wwy
Wtorek, 1 kwietnia 2014 · dodano: 02.04.2014 | Komentarze 1
A w Pruszkowie...Postcośtam, albo neocośtam...
Komercyjna stacja Veturilo... znaczy miejscowe biurowce sobie postawiły, Orange cy cuś. A skrzydełku inne niż dotychczas, ogólne nextbikeowe logo (stare też funkcjonują).
- Cześć stary!
- Cześć nowy!
Pomnik Reduty Ordona z międzywojnia... ale postawiony w złym miejscu, mniej więcej w okolicy gdzie stał rosyjski pomnik zwycięstwa, a nie tam gdzie była Reduta Ordona. Przybyła tabliczka o tym informująca (tutaj powiększenie).
W ostatnich latach ponownie "odkryto" gdzie naprawdę była Reduta Ordona... tym razem przeprowadzono tam prace archeologiczne, powstał też nowy pomnik... pomnik pączkuje (tak wyglądał półtora roku temu: link).
Dinozaur na Bateryjce.
Wiosna przy mostku z 1924 w Tworkach
Jest już ciepło, ale woda nadal zimna
Kategoria >100, mazowieckie