teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 121892.90 km z czego 18249.75 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 17.11 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2024 2023 2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009 Profile for meteor2017

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 78.16 km
  • 3.00 km terenu
  • czas 04:47
  • średnio 16.34 km/h
  • rekord 38.70 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Akcja Jesień dzień 1: nad Wisłę

Sobota, 5 września 2015 · dodano: 07.09.2015 | Komentarze 10

Jako że w sierpniu było zdecydowanie za gorąco postanowiliśmy zbojkotować końcówkę lata i uznaliśmy że teraz jest już jesień, ło! Dzień co prawda jeszcze ciepły, słoneczny, ale temperatury znośne i sensowne w okolicach 20°C (a nie ponad 30°C w cieniu) a do tego wiaterek który chłodził i chmury które od czasu do czasu trochę cienia dawały... takie lato to mogłoby być, a nie ten sierpniowy piekarnik.

Skoro więc zrobiło się znośnie, wybraliśmy się na weekendówkę. Pierwszy postój pod sklepem w Czerwonej Niwie by nabyć chlebek i drożdżówki, a pierwsza rozwałka w Kozłowie Biskupim pod kościołem.. Trafiliśmy idealnie, bo kościół był otwarty przed pogrzebem, więc mogliśmy zajrzeć do środka, a ludzie zaczęli się schodzić gdy my już się zbieraliśmy, więc mieliśmy spokój przy kawie i kanapkach.



Za Kozłowem wiatr zaczął się wzmagać, dziś miał być południowy ale potem przechodzący z S na SSW... a my jechaliśmy generalnie na WNW więc mieliśmy boczny i nam trochę przeszkadzał, w ogóle mieliśmy wrażenie że wieje bardziej z SW. Tak dojechaliśmy do Rybna, gdzie była kolejna rozwałka (mamy tam obczajone sympatyczne ławeczki rozwałkowe przy kwaterze z 1939, zaraz przy wejściu na cmentarz)



Pomnik w Rybnie z okresu międzywojennego.  Identyczne tabliczki takie jak ta (powiększenie), widziałem w Łyszkowicach, Wysokim Kole i Grabowie nad Pilicą. Ten sam wzór, różnią się tylko przynitowanymi tabliczkami z nazwiskami... a jak poguglać, to można znaleźć jeszcze kilka.




Podjechaliśmy jeszcze pod pałac... brama zamknięta, ale właśnie wchodził pan na portiernię i wpuścił nas na teren, żebyśmy mogli fotnąć obiekt z bliska.



Polska w ruinie... za to po drugiej stronie drogi jest nowa siłownia plenerowa i właśnie buduje się boisko z bieżnią.



Za Rybnem w miarę z wiatrem, aż dojechaliśmy do wieży w Ruszkach.




Za każdym razem gdy tu jestem, mam wrażenie że jest więcej tablic informacyjno-edukacyjnych... obecnie są trzy. Oprócz ogólnej o atrakcjach gminy Młodzieszyn, też dwie o wieży i walkach pod Ruszkami w 1939 - jedna chyba już była (powiększenie), ale druga chyba jest nowa (powiększenie ogólne i samej relacji z bitwy)



Podjechaliśmy jeszcze za winkiel na cmentarz z I wojny




Z Rybna do Giżyc rypiemy znów z coraz silniejszym bocznym wiatrem. W temacie gmin... nic nowego nie zaliczamy, ale lubię takie stare witacze.



Mijamy Giżyce (nie zwiedzamy dziś, bo już kiedyś je sobie dokładnie obejrzeliśmy, a żadnych nowych skrzynek tu nie było) i wykręcamy tak że mamy wiatr tylno-boczny. Mijamy Iłów (też bez zwiedzania) i jedziemy na rozwałkę pod cmentarzem z I wojny. Przy okazji reaktywujemy tu skrzynkę.




Potem skok w bok na cmentarz w Oborach... jest on prawie identyczny jak ten pod Iłowem, tylko nie dorobiono schodków i jest bardziej zarośnięty




Mieliśmy dalej się wbić w gruntówy i poszukać cmentarzy olęderskich, jednak gdy skończył się bruk, droga stała się tak piaszczysta że musieliśmy prowadzić rowery, więc sobie tym razem odpuściliśmy. Wrócimy może z lżejszymi rowerami  jakąś wiosną, gdy drogi nie będą tak wysuszone.



Ale żeby nie było, i tak zahaczyliśmy o cmentarz olęderski w Ładach. W zasadzie opis stąd się zgadza, poza tym że jednak parę nagrobków jest zachowanych. Jest kilka rozbitych, jeden z resztkami zdobień i trzy tablice z dobrze zachowanymi inskrypcjami (tylko oczyścić z mchu).






Krzyż przy drodze... na pniaczku



No i w końcu docieramy nad Wisłę w rejonie Kępy Sempławskiej. Jest to wyspa na Wiśle i dostęp na nią jest poprzez groblę, jednak da się przejść przez nią gdy poziom w Wiśle jest poniżej 3 metrów, zwłaszcza że grobla jest poważnie uszkodzona. My skorzystaliśmy z rekordowo niskiego stanu (235 cm) i bez problemu przeszliśmy przez groblę.




Uszkodzony fragment



Na wyspie jest skrzynka. Jednak droga na wprost nie jest najlepsza, poprzedni zdobywcy piszą o przedzieraniu się przez krzaki, osty o wysokości 2m itp. My postanowiliśmy znów wykorzystać niski stan wody i obejść wyspę brzegiem dookoła. Niestety brzed wyspy okazał się wysoki i stromy i u jego podnóża był czasami wąski pasek plaży, a czasami nie. Jednak na skraju wyspy rosły głównie trawy (a nie jakieś pokrzywy, osty, czy inne jeżyny), przez które były wydeptane zwierzęce ścieżki, toteż mimo wszystko trasa naokoło okazała się optymalna, mimo że dwa razy dłuższa od tej na azymut.

A to druga, mniejsza grobla po drodze.




Dotarliśmy do łachy przy głównym korycie Wisły... bardzo malownicze miejsce i mieliśmy nadzieję zanocować w tym miejscu, niestety przez brak dookoła wyspy nie mogliśmy tu przepchnąć rowerów, toteż musieliśmy zrezygnować z tej koncepcji. Minęliśmy winkiel wyspy, skręcamy w lewo i idziemy w kierunku skrzynki... po chwili jednak łacha się kończy i musimy znów wejść w trawy na wyspie.





A oto i cel... słup wysokiego napięcia, a obok niego wielkie, betonowe konstrukcje zabezpieczające przed krą.






Jest i skrzynka. Ogólnie czytając logi  to w porównaniu z poprzednikami mieliśmy lajcik - przeprawiliśmy się suchą groblą (niektórzy przez uszkodzony fragment musieli brodzić po kolana), marszem naokoło wyspy ominęliśmy prawdziwą dżunglę w jej środku, odpadło też żmudne odkopywanie skrzynki... poprzednik który był 1 3/4 roku po wcześniejszej ekipie, musiał się przebić przez darń i korzenie krzaczka który wyrósł przy skrzynce, a tu się okazało że kilka dni temu założyciel był i świeżo przekopał się do skrzynki ;-)






No i droga powrotna, do grobli dotarliśmy o zachodzie słońca.



Zdecydowaliśmy się na nocleg na plaży przy grobli. ślady ognisk i trochę śmieci świadczyło że miejsce jest uczęszczane przez lokalsów, ale na szczęście nikt się do tej pory nie pojawił, więc mieliśmy nadzieję że po nocy już nikt nie przybędzie.

Zapodaję jeszcze poranne fotki z biwaku... oczywiście mieliśmy po nim sporo piachu w różnych miejscach (np. w kubku od termosu, kieszeniach itp), ale to i tak pikuś w porównianiu z parodniową wędrówką plażą. To był raczej taki przedsmak :-)



Rozbiliśmy się w zaroślach, a nie na piasku, żeby nie spać pod linią wysokiego napięcia.



Jeszcze nie wiem co to za zielsko, ale w wolnej chwili sprawdzę :-)
Edit: no dobra, zidentyfikowałem to zielsko, jest to łączeń baldaszkowy, w kontekście krów które rano wyszły na brzeg Wisły, mogła to być zła wróżba, dlatego szybko się zwinęliśmy o poranku (więcej o tym zielsku na blogu pocztówkowym)



Galeria na Picasie - tutaj więcej zdjęć z weekendówki



.


  • dystans 5.82 km
  • czas 00:23
  • średnio 15.18 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Na peron

Piątek, 4 września 2015 · dodano: 07.09.2015 | Komentarze 0

Odstawić dziecko do pociągu




  • dystans 4.70 km
  • czas 00:19
  • średnio 14.84 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Wielki powrót sklepiku jordankowego

Czwartek, 3 września 2015 · dodano: 03.09.2015 | Komentarze 3

W sierpniu była za gorąco, więc nie jeździliśmy na Jordanek... co najwyżej wieczorem odwiedzaliśmy osiedlowy plac zabaw na który jednak Kluska jechała na rowerku biegowym, bo jest blisko... nawet jak jechaliśmy na ten dalszy plac. Dziś było chłodniej, chociaż gdy wyszło słońce to i tak zrobiło się za gorąco (jednak gdzie tam do sierpniowych upałów), później jednak przyszły chmury i zrobiło się przyjemnie.



Eee, chyba przegapiliśmy



Minęły fale upałów, można z powrotem otworzyć sklepik z lodami. Że co? Że w upały llody by szły jak ciepłe bułeczki? Może by szły, jeśli by się wcześniej nie roztopiły.



Zaczął się rok szkolny i dzieci było mniej, ale i tak nie zabrakło interakcji... jeden chłopiec zaopiekował się lodami pod nieobecność Kluski i gdy zaczęła się z nimi po przerwie bawić, chciał jej zabrać. A jak rysowaliśmy kredą, to pewna dziewczynka zabrała kubek z kredą i gdy Klusce udało się wydobyć z niego kawałek kredy, to dziewczynka próbowała go Klusce wyrwać, ale po chwili uciekła z płaczem... bo Kluska ugryzła ją w palec. Ale jak mam ją pocieszyła, to wróciła i już grzecznie dalej się bawiły.

A tu tańce na cyferkach. Osiem!




Dziewięć!



Dziesięć!!!



No i tradycyjne karmienie kaczek, gołębi i ... Kluski. Z tyłu Maszyna Turinga (turing 2), czyli rower pana który też karmił kaczki. Nie obyło się bez małej awantury, bo Kluska chciała jeszcze na plac zabaw w parku, ale było już dosyć późno.




  • dystans 29.73 km
  • czas 03:20
  • średnio 8.92 km/h
  • rekord 26.00 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście

Środa, 2 września 2015 · dodano: 04.09.2015 | Komentarze 0

Walgina rdestniak (Timandra comae)

przeczytaj o motylu na stronach:
- Insektarium
- Wikipedia
- Medianauka
- Lepidoptera.eu
- LepiWiki















  • dystans 8.40 km
  • 2.00 km terenu
  • czas 00:32
  • średnio 15.75 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Ulubiona wydma w Międzyborku

Środa, 2 września 2015 · dodano: 03.09.2015 | Komentarze 20

Uff, wreszcie zrobiło się chłodniej, więc pojechaliśmy do lasu. Niby w lesie zawsze jest cień, ale żeby do niego dotrzeć trzeba było się przebić przez skwar. Poza tym miejscówka z głębokim cieniem lasu liściastego i bez krzaków jest dosyć daleko, bliżej to takie sosnowe gdzie słońce się przebija i nadal mocno przypieka.

Ale dziś chmury i chłodek, toteż podskoczyliśmy wieczorem na naszą ulubioną ostatnio wydmę w Międzyborowie.





Kluska się chowa



A kuku!



Tulimy



Fajrant... kawunia musi być



Jest tam nawet piaskownica





Poza tym graliśmy w piłkę w okopach (był chyba rozejm bożonarodzeniowy... tak wiem, pomyliłem fronty ;-)), Kluska swskakiwała do hamaka, zbiegała z górki, a raz nawet obeszliśmy wydmę srogą dookoła i od tyłu zaszliśmy mamę w hamaku.


  • dystans 2.88 km
  • czas 00:08
  • średnio 21.60 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Upalny wieczór

Poniedziałek, 31 sierpnia 2015 · dodano: 03.09.2015 | Komentarze 0

Wieczorem po Kluskę na dworzec... cały czas skwarnie, ale przynajmniej długie cienie, to człowiek nie przypiekał się na słońcu. Mimo to za gorąco, że nawet nie chciało mi się wyciągać z kieszeni aparatu, żeby strzelić fotkę.

Kluska nie chciała wsiąść do fotelika, po dłuższym deliberowaniu pod dworcem w końcu zdecydowała się iść na piechotę. Ale po 2/3 czy 3/4 drogi zmęczyła się i władowała się babci na ręce. Potem w końcu załadowaliśmy ją do fotelika (nie to żeby bez awantury), ale że już byliśmy blisko domu, to doszliśmy już prowadząc rowery.


  • dystans 22.88 km
  • 7.50 km terenu
  • czas 01:24
  • średnio 16.34 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Oglądanie tablicy edukacyjnej (I wojna), czyli żena roku

Piątek, 28 sierpnia 2015 · dodano: 01.09.2015 | Komentarze 16

Dziś wieczorkiem myk odwieźć Kluskę na dworzec.



I wsadzić do pociągu... do tego, co właśnie odjeżdża.




A na nowej bocznicy (stare są z drugiej strony peronu) stoi sobie Impuls, które to jeżdżą od niedawna na naszej trasie. Hmmm, może czeka na testy? Otóż później w nocy jeden z Impulsów na CMK jadąc 226 km/h ustanowił nowy rekord prędkości polskiego pociągu (a dokładnie "rekord Polski dla pojazdów zaprojektowanych i wyprodukowanych wyłącznie w Polsce") i tym samym pobił rekord prędkości sprzed 2,5 roku ustanowiony przez inny Impuls. Natomiast rekord na polskich torach należy do Pendolino - 293 km/h

Niestety pociąg stał za daleko i numery są nieczytelne, więc nie mamy pewności czy to był akurat ten skład, ale to by wyjaśniło dlaczego tu stał. W każdym razie jest to obecnie najszybszy polski pociąg.



A na peronie jak widać... nie postawiliśmy dwa tygodnie temu tych słupków w czynie społecznym, to nadal leżą.



Skoro już byliśmy na rowerach, to postanowiliśmy trochę się powłóczyć po okolicy. Najpierw do Międzyborowa sprawdzić moją skrzynkę i tablice informacyjne co to ostatnio je stawiali. Już stoją, okazuje się że jest to ścieżka dydaktyczna v. 2.0

Pierwsza ścieżka dydaktyczna (link) składała się ze słupków oznaczających przystanki, oznaczeń szlaku i opisu tych przystanków w internecie. Szlak niestety był niestety słabo oznaczony, początek jako tako odnalazłem, ale dalej to już połowicznie, część przystanków odnalazłem, a część nie. Poza tym od początku były błędy w opisie, na przykład zamiast 1944, był 1939  ( po wielu latach wreszcie ten błąd poprawili, ale na jednej ze stron nadal wisi - link).

Najpierw odwiedziliśmy.... środek lasu (powiększenie), hurra, teraz wiemy gdzie jest środek lasu!



Opracowanie i wykonanie... w treści niestety to widać, o czym za chwilę



Potem podjechaliśmy na wydmę z okopami, ostatnio nawet odkryłem że tu jest jeden ze słupków ścieżki, których kiedyś nie znalazłem. i teraz zgodnie z oczekiwaniami natrafiliśmy tu na kolejną tablicę.
(powiększenie)




A teraz o tablicy, okazuje się że prawie w każdej linijce jest jakiś błąd..

Najpierw zainteresowałem się zdjęciami, bo na jednym są żołnierze w hełmach brytyjskich... i faktycznie znalazłem zdjęcie w Wikipedii (foto), wykonane w 1917 przedstawia australijskich żołnierzy pod Ypres, potem znalazłem drugie i okazało się że jest z bitwy nad Sommą, a żołnierze obsługują brytyjski karabin maszynowy (foto). No cóż, rozumiem że na zdjęcia znad Rawki i Bzury trudno, ale mogli wstawić chociaż z frontu wschodniego.

A potem zacząłem czytać.

Drugi szczyt wydmy z olbrzymią liczbą porostów i kilkoma ciekawych kształtów sosnami smołowymi.

To zdanie pochodzi z pierwotnego opisu ścieżki, na sosnach smołowych się nie znam, ale olbrzymiej ilości porostów tu nie widziałem (chociaż jakieś się znajdzie), za to było bardzo dużo mchów.

Okopy pochodzą z I wojny światowej /front 1914-1915/.

To chyba jedyne zdanie bez błędu... ja też obstawiałem że są to okopy z I wojny, bo Rosjanie przygotowali zapasowe pozycje obrony zarówno niedaleko Rawki, jak i dalej w kierunku Warszawy (Błonie, Leszno, Nadarzyn, Jeziorka). Zwłaszcza że gdzieś w pobliżu stało jakieś wojsko rosyjskie (wspomina  o tym Hulka-Laskowski).  Aczkolwiek zawsze jest pewne niewielkie prawdopodobieństwo, że np. są one z II wojny, dopóki informacja nie zostanie potwierdzona. Ta notka mogłaby stanowić jakieś dodatkowe potwierdzenie  gdyby pisał to ktoś kto na tym się zna, ale dalsza lektura tablica każe traktować wszystkie informacje z przymrużeniem oka.

Najbardziej znaczącym epizodem wojennym tego okresu jest bitwa nad Rawką, po której pamiątkami są liczne cmentarze wojenne w Bolimowie i okolicach.


Najbardziej znaczącym epizodem wojennym??? W 1914 i 1915??? Eee... no cóż, na pewno wojna pozycyjna nad Rawką i Bzurą była najbardziej znaczącym epizodem wojennym nad Rawką i Bzurą, ale poza tym? Nawet ograniczając się do frontu wschodniego mamy kilka istotnych bitew w rejonie Prus Wschodnich i rejonie przygranicznym, czy rosyjską ofensywę w Galicji, Karpatach z upadkiem Twierdzy Przemyśl, apotem bitwą pod Gorlicami (która może pretendować do jednej z ważniejszych bitew I wojny).

Ale nawet ograniczając się do rejonu między Łodzią i Warszawą mamy równie ważne (o ile nie ważniejsze)epizody - operację warszawsko-dęblińską, bitwę pod Łodzią, czy wielki odwrót od połowy lipca 1915 (spowodowany nie sytuacją nad Rawką i Bzurą, a sytuacją i odwrotem na południu i północy frontu wschodniego).

Na początku 1915 roku front prusko-rosyjski ustabilizował się na linii rzeki Bzury i Rawki, obejmując tereny Rudy Guzowskiej i obecnego Międzyborowa.

prusko-rosyjski??? No tak... chyba dzieci traktują słowa "pruski" i "niemiecki" jako synonim, albo właśnie się uczyły o rozbiorach. Co prawda Prusy były największym i dominującym państwem Cesarstwa Niemieckiego, ale nie jedynym, ale to Niemcy jako całe państwo wypowiedziały wojnę Rosji, a nie tylko Prusy, czy każde z osobna.

A co oznacza że front objął tereny Rudy (o niej jeszcze będę pisał) i Międzyborowa? Gdybym nie znał tematu, to bym pomyślał że te okopy obok tablicy były właśnie na linii frontu, a nie że linia frontu przebiegała co najmniej 17km stąd. Ok, miejscowości znajdowały się na bliskim zapleczu frontu, nawet samoloty niemieckie tu dolatywały, ale sformułowanie jest dosyć niezręczne i wprowadzające w błąd (gdyby tylko to było na tablicy, to bym się nie czepiał)

Latem 1915 roku teatr działań wojennych przesuwa się na wschód.

Tutaj o dziwo bez błędów, ale linijka jeszcze się nie skończyła.

Z niemieckich okopów jakie tu widzimy, armia pruska rusza w kierunku Warszawy, wkraczając do nie 5 sierpnia 1915.r.

No i znowu "armia pruska", po sąsiedztwie "niemieckich" okopów widać że traktują te słowa jako synonim i używają zamiennie. Ale okopy niemieckie? Tutaj? Chyba inna osoba to pisała niż zdanie powyżej i właśnie pomyślała że tędy przebiegał front... a może chodziło o to że Niemcy mieli takie same okopy jak te tutaj? Takie zdanie jest jednak błędne, lub wprowadzające w błąd.

A teraz będzie kawałek o gazach bojowych i tu będzie najwięcej błędów i to nie chodzi o jakieś wprowadzające w błąd sformułowania.

Pierwsze użycie gazów bojowych na świecie nastąpiło na tych terenach na początku 1915 roku. Był to chlor użyty przez armię pruską.

Zacznijmy od tego, że użycie gazów bojowych w czasie I wojny światowej nie było pierwszym na świecie. Gazów trujących używali już starożytni przed naszą erą. Używali ich Chińczycy, prawdopodobnie też Spartanie podczas oblężenie Aten podpalili mieszankę wydzielającą trujące opary... natomiast na ziemiach polskich, trującego dymu użyli prawdopodobnie Mongołowie pod Legnicą w 1241. Owszem, nie używano gazów bojowych na dużą skalę jak w czasie I wojny i nie były to raczej gazy zabójcze tylko odurzające, łzawiące itp. ale jednak.

W czasie I  wojny zaś jako pierwsi użyli gazów (łzawiących) Francuzi w sierpniu 1914, później tego roku także Niemcy... tak więc nie było to nawet pierwsze użycie gazów bojowych w czasie tej wojny.

Ale wracając do opisu - 31 stycznia 1915 pod Bolimowem Niemcy użyli nie chloru, tylko pociski gazem łzawiącym (bromek ksylitu) i środkiem powodującym kichanie (dianizyna). Używali ich także wcześniej, także na froncie wschodnim, tylko że ich użycie 31 stycznia jest w miarę dobrze udokumentowane i użyto tu sporej ilości pocisków. Chloru użyli dopiero 31 maja (również pod Bolimowem)

Na froncie zachodnim użyto innego gazu kilka miesięcy później i od nazwy miasta Ypres nazywamy ten gaz Iperytem.

Chodzi pewnie o użycie chloru 22 kwietnia 1915 pod Ypres. Iperytu użyto dopiero dwa lata później, czyli w lipcu 1917.

Dopóki pisali ogólnie, to można było uznać że były to nieprecyzyjne i niezbyt fortunne sformułowania, ale jak przyszło do konkretów to wyszło szydło z worka i mylą wszystko ze wszystkim z czego wychodzi pomieszanie z poplątaniem. Mylą chlor z iperytem i kilka różnych ataków gazowych które na dodatek wcale nie były pierwsze.

Ciekawostka: Ruda Guzowska to miejsce, gdzie znajdowała się największa w Europie fabryka lnu. Od 1916 roku znane jako Żyrardów, ponieważ pod okupacją niemiecką Ruda Guzowska uzyskała prawa miejskie i nazwę Żyrardów.


To miejsce wcześniej było znane jako Żyrardów (osada fabryczna), na początku I wojny był już praktycznie na wszystkich mapach, również w prasie ta nazwa była w użyciu (nazwy używano już prawie wyłącznie w tekstach o historii Żyrardowa). I to nie jest tak że Ruda Guzowska otrzymała prawa miejskie i nazwę... to do osady fabrycznej Żyrardów przyłączono tereny okolicznych wsi i folwarków, a nazwa już była wcześniej.

Uff, to już koniec erraty... ciekaw jestem innych tablic na tematy historyczne, trzeba sprawdzić co tam piszą o 1863, 1944, czy o stanowisku archeologicznym Ciekawe czy będziemy mieli taką samą polewkę jak tutaj.

Tak się przy okazji zastanawiam, jaki jest sens stawiania tabliczek edukacyjnych z treścią opracowaną przez uczniów z Uczniowskiego Klubu Sportowego... to nie są tablice edukacyjne, tylko dezinformacyjne a poziom pasuje co najwyżej do sciaga.pl . Ok, może w trakcie realizacji młodzież dowiedziała się o froncie nad Rawką i Bzurą (z błędami), ale treść to prezentować można co najwyżej w gazetce szkolnej, bo wydawać kasę na takie tablice to trochę żena, wypadałoby chociaż treść skonsultować z kimś kto choć trochę zna się na temacie (czy poza wuefistą ktoś to czytał? jeśli historyk to naprawdę słabego mają w Międzyborku).



Na koniec pojeździliśmy okolicznymi gruntówami, którymi dawno nie jeździliśmy, żeby sprawdzić jak tam jakość nawierzchni. Niestety jest gorzej, asfaltu niestety nie położyli, ale w paru miejscach wysypali gruzem lub tłuczniem, tak więc należy omijać szerokim łukiem.


  • dystans 8.45 km
  • 0.50 km terenu
  • czas 00:33
  • średnio 15.36 km/h
  • rekord 21.60 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Lato...

Sobota, 22 sierpnia 2015 · dodano: 23.08.2015 | Komentarze 3

Dziś chyba był najchłodniejszy dzień w sierpniu... toteż stwierdziliśmy, że  trzeba się gdzieś ruszyć i na przykład znaleźć skrzynkę. Błąd, nadal było za gorąco na łażenie po krzakach, trzeba było zostać w domu i czytać książkę.

Ruszyliśmy nad Pisię i staw na tyłach zakładów lniarskich... tam jest ścieżka i wydawało mi się że da się tamtędy przejść z rowerami, ale ostatnio byłem tam pieszo parę lat temu i to chyba jakąś wiosną albo jesienią. Trochę się przepchnęliśmy przez chmielowo-jeżynowo-pokrzywową dżunglę z przeszkodami w postaci zwalonych przez ostatnią wichurę drzew, czy drut kolczasty itp. No cóż, przejść się nie dało, trzeba było zawrócić, co gorsza słońce zaczęło wyglądać zza chmur i zrobiło się gorąco nie do wytrzymania.

Co do skrzynki, to I etap podjęty bez problemu, choć musieliśmy to robić dyskretnie ze względu na spożywających w pobliżu trunki orzeźwiające. II etap w ogóle nie do podjęcia ze względu na siedzących naprzeciwko wędkarzy i spożywających. Ale domyśliliśmy się gdzie będzie III etap i znów trzeba było podejmować dyskretnie w pełnej konspiracji. No i Finał... niestety okazało się że tam gdzie kordy prowadzą nic nie pasuje do podpowiedzi... telefon do założycielki upewnił nas że skrzynka faktycznie jest gdzie indziej, ale już odpuściliśmy sobie dalszą drogę w tamtym kierunku. Podjechaliśmy od drugiej strony, tak jak dawniej dało się tam dojść ale okazało się że przejście jest obecnie zadrutowane...

No cóż, byle do jesieni, a teraz wracamy do książek.






  • dystans 4.52 km
  • czas 00:17
  • średnio 15.95 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu na dworzec

Piątek, 14 sierpnia 2015 · dodano: 22.08.2015 | Komentarze 3

Trochę gorąco, ale jakoś się udało... a wafel podróżny musi być.




Chyba od roku, albo i lepiej peron stoi niedokończony, bez zadaszeń bez przejść podziemnych itp. Okazało się, że ostatnio coś jednak się ruszyło - postawili słupy do zadaszenia przejścia. Chcieliśmy postawić jeden z leżących jeszcze słupów, co by posunęło robotę op miesiąc lub dwa do przodu, ale nie wiedzieliśmy gdzie go postawić.



A oto i brygada budowlana.
- Ziutek, skocz po jakąś butelkę!



- Byle by była z prądem!





  • dystans 19.28 km
  • 1.60 km terenu
  • czas 01:23
  • średnio 13.94 km/h
  • rekord 18.90 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Noc z meteorami

Czwartek, 13 sierpnia 2015 · dodano: 21.08.2015 | Komentarze 0

W dzień cały czas za gorąco. Dopiero po nocy wyskoczyliśmy po dwie nowe skrzynki. Za miastem chwilę pogapiliśmy się w niebo i ja zobaczyłem jeden jasny meteoryt, a lavinka jeszcze drugi słabszy (i trzeci po drodze)/ Ale miałem wrażenie na granicy percepcji że coś mi tam błysnęło jeszcze... nie byłem pewien czy toi meteory, ale chyba tak, dowodem na to okazały się zdjęcia

Otóż lavinka zrobiła dwa zdjęcia niebu ot tak, załapało się na nich praiwe 10 meteorów! (my w tym czasie nic nie widzieliśmy). Jeden jaśniejszy, drugi średni i mnóstwo ledwie widocznych kresek.