teczka bikera meteor2017
Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 113104.45 km z czego 16377.55 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.97 km/hmeteor2017 bs-profil
Poczet rowerów
Jakieś tam wykresy
Kalendarium
- 2025, Styczeń6 - 23
- 2024, Grudzień18 - 61
- 2024, Listopad13 - 25
- 2024, Październik22 - 58
- 2024, Wrzesień16 - 36
- 2024, Sierpień9 - 19
- 2024, Lipiec12 - 32
- 2024, Czerwiec18 - 74
- 2024, Maj12 - 44
- 2024, Kwiecień15 - 56
- 2024, Marzec15 - 43
- 2024, Luty8 - 35
- 2024, Styczeń5 - 14
- 2023, Grudzień9 - 41
- 2023, Listopad10 - 43
- 2023, Październik22 - 106
- 2023, Wrzesień21 - 102
- 2023, Sierpień18 - 81
- 2023, Lipiec14 - 47
- 2023, Czerwiec19 - 74
- 2023, Maj28 - 100
- 2023, Kwiecień23 - 127
- 2023, Marzec16 - 87
- 2023, Luty19 - 99
- 2023, Styczeń17 - 91
- 2022, Grudzień18 - 113
- 2022, Listopad26 - 112
- 2022, Październik31 - 91
- 2022, Wrzesień30 - 114
- 2022, Sierpień22 - 95
- 2022, Lipiec26 - 104
- 2022, Czerwiec30 - 68
- 2022, Maj34 - 136
- 2022, Kwiecień23 - 78
- 2022, Marzec25 - 91
- 2022, Luty20 - 88
- 2022, Styczeń25 - 123
- 2021, Grudzień15 - 110
- 2021, Listopad21 - 64
- 2021, Październik22 - 105
- 2021, Wrzesień18 - 86
- 2021, Sierpień18 - 110
- 2021, Lipiec13 - 62
- 2021, Czerwiec16 - 78
- 2021, Maj23 - 95
- 2021, Kwiecień22 - 124
- 2021, Marzec19 - 95
- 2021, Luty10 - 38
- 2021, Styczeń14 - 63
- 2020, Grudzień15 - 27
- 2020, Listopad15 - 17
- 2020, Październik23 - 19
- 2020, Wrzesień21 - 77
- 2020, Sierpień16 - 82
- 2020, Lipiec18 - 77
- 2020, Czerwiec21 - 84
- 2020, Maj25 - 102
- 2020, Kwiecień28 - 220
- 2020, Marzec27 - 77
- 2020, Luty18 - 40
- 2020, Styczeń9 - 11
- 2019, Grudzień13 - 15
- 2019, Listopad13 - 12
- 2019, Październik22 - 47
- 2019, Wrzesień21 - 46
- 2019, Sierpień21 - 19
- 2019, Lipiec26 - 31
- 2019, Czerwiec27 - 17
- 2019, Maj35 - 48
- 2019, Kwiecień34 - 40
- 2019, Marzec34 - 49
- 2019, Luty29 - 44
- 2019, Styczeń36 - 162
- 2018, Grudzień16 - 22
- 2018, Listopad23 - 5
- 2018, Październik25 - 20
- 2018, Wrzesień21 - 24
- 2018, Sierpień25 - 57
- 2018, Lipiec26 - 59
- 2018, Czerwiec16 - 44
- 2018, Maj20 - 32
- 2018, Kwiecień23 - 66
- 2018, Marzec23 - 66
- 2018, Luty20 - 87
- 2018, Styczeń15 - 74
- 2017, Grudzień19 - 111
- 2017, Listopad12 - 46
- 2017, Październik24 - 49
- 2017, Wrzesień22 - 82
- 2017, Sierpień22 - 64
- 2017, Lipiec19 - 45
- 2017, Czerwiec21 - 60
- 2017, Maj24 - 171
- 2017, Kwiecień20 - 165
- 2017, Marzec17 - 73
- 2017, Luty11 - 46
- 2017, Styczeń17 - 84
- 2016, Grudzień14 - 48
- 2016, Listopad26 - 129
- 2016, Październik20 - 117
- 2016, Wrzesień26 - 103
- 2016, Sierpień37 - 179
- 2016, Lipiec32 - 278
- 2016, Czerwiec30 - 102
- 2016, Maj36 - 127
- 2016, Kwiecień36 - 139
- 2016, Marzec41 - 173
- 2016, Luty31 - 116
- 2016, Styczeń28 - 180
- 2015, Grudzień16 - 118
- 2015, Listopad21 - 82
- 2015, Październik32 - 98
- 2015, Wrzesień21 - 109
- 2015, Sierpień7 - 29
- 2015, Lipiec27 - 86
- 2015, Czerwiec32 - 71
- 2015, Maj25 - 168
- 2015, Kwiecień17 - 113
- 2015, Marzec16 - 88
- 2015, Luty9 - 90
- 2015, Styczeń4 - 22
- 2014, Grudzień19 - 192
- 2014, Listopad18 - 87
- 2014, Październik12 - 96
- 2014, Wrzesień20 - 85
- 2014, Sierpień13 - 26
- 2014, Lipiec12 - 78
- 2014, Czerwiec17 - 89
- 2014, Maj27 - 122
- 2014, Kwiecień17 - 122
- 2014, Marzec9 - 85
- 2014, Luty7 - 69
- 2014, Styczeń5 - 53
- 2013, Grudzień17 - 187
- 2013, Listopad15 - 117
- 2013, Październik20 - 137
- 2013, Wrzesień18 - 162
- 2013, Sierpień16 - 74
- 2013, Lipiec4 - 20
- 2013, Czerwiec12 - 98
- 2013, Maj15 - 55
- 2013, Kwiecień8 - 76
- 2013, Marzec8 - 100
- 2013, Luty5 - 56
- 2013, Styczeń7 - 147
- 2012, Grudzień5 - 38
- 2012, Listopad5 - 127
- 2012, Październik4 - 23
- 2012, Wrzesień4 - 27
- 2012, Sierpień10 - 32
- 2012, Lipiec10 - 23
- 2012, Czerwiec6 - 31
- 2012, Maj17 - 116
- 2012, Kwiecień19 - 106
- 2012, Marzec12 - 79
- 2012, Luty4 - 21
- 2012, Styczeń3 - 37
- 2011, Grudzień3 - 31
- 2011, Listopad13 - 135
- 2011, Październik15 - 121
- 2011, Wrzesień15 - 26
- 2011, Sierpień6 - 9
- 2011, Lipiec14 - 2
- 2011, Czerwiec13 - 83
- 2011, Maj12 - 78
- 2011, Kwiecień9 - 35
- 2011, Marzec2 - 3
- 2010, Listopad1 - 1
- 2010, Październik13 - 14
- 2010, Wrzesień4 - 9
- 2010, Sierpień3 - 3
- 2010, Lipiec6 - 4
- 2010, Czerwiec7 - 3
- 2010, Maj8 - 5
- 2010, Kwiecień9 - 10
- 2010, Marzec1 - 0
- 2009, Grudzień7 - 13
- 2009, Listopad8 - 16
- 2009, Październik11 - 5
- 2009, Wrzesień19 - 21
- 2009, Sierpień18 - 14
- 2009, Lipiec25 - 11
- 2009, Czerwiec7 - 16
- 2009, Maj5 - 12
- 2009, Kwiecień10 - 22
- 2009, Marzec10 - 10
- 2009, Luty5 - 0
- 2009, Styczeń5 - 12
Wpisy archiwalne w kategorii
mazowieckie
Dystans całkowity: | 36996.27 km (w terenie 6288.62 km; 17.00%) |
Czas w ruchu: | 2151:17 |
Średnia prędkość: | 17.20 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.20 km/h |
Liczba aktywności: | 556 |
Średnio na aktywność: | 66.54 km i 3h 52m |
Więcej statystyk |
- dystans 55.66 km
- 15.00 km terenu
- czas 03:44
- średnio 14.91 km/h
- rekord 24.10 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Przedmoście Warszawskie
Sobota, 27 września 2014 · dodano: 30.09.2014 | Komentarze 5
Myk rano w deszczu na dworzec, mieliśmy wystartować pociągiem o 7:37 i na przesiadkę na Zachodniej mieliśmy godzinę. Niby dużo, ale ze względu na przeciągające i kumulujące się remonty na trasie Warszawa - Skierniewice jest to rozsądne minimum... co z tego, skoro i tak nie zdążyliśmy. Pociąg przyjechał do Żyrardowa spóźniony ok. godziny, a na Zachodniej był spóźniony już półtorej. Dobrze że akurat dziś bliska trasa, na której pociągi kursują co godzinę (a nie co dwie lub trzy) i do tego na Pilawę (a może Dęblin) mieliśmy pół godziny, w sam raz by bez pośpiechu zakupić drożdżówki. W ogóle część pociągów była nawet odwołana, a inne (z obu kierunków) miały duże opóźnienia).Na Zachodniej już ładnie świeciło słońce, a my już powinnśmy startować ze Starej Wsi a nie czekać na pociąg :-(
A tu ciekawostka - zmodernizowany skład w którym wreszcie czytelnie oznaczyli przedziały rowerowe, a nie jak do tej pory małymi ikonkami )tak jak te kwadraciki pod dwójką). Poza tym po modernizacja nadal są tu dwa przedziały rowerowe na jednostkę (a tutaj cztery, bo pociąg składał się z dwóch jednostek). Niestety część zmodernizowanych składów ma tylko jeden przedział rowerowy na jednostkę - najlepiej ustawić się pośrodku, bo najczęściej jeden jest właśnie przy łączeniu jednostek, a drugi z przodu lub z tyłu... ale zdarzają się wszystkie kombinacje, czasem oba są pośrodku,a czasem że jeden jest z przodu, drugi z tyłu a pośrodku żadnego (tak było w drodze powrotnej, o czym potem).
Rzut okiem na stojące Pędolino na Olszynce Grochowskiej.
I jesteśmy na piaszczystych szlakach Mazowieckiego Parku Krajobrazowego.
Docieramy na Przedmoście Warszawskie (ładnie opisane na Wikipedii) - oto dwa bunkry zbudowane w latach 1940-41, obecnie jeden odrestaurowany a przy drugim trwają prace (został odkopany z wydmy).
Mazowiecka rowerzystka jadąca po piachu pod górkę.
Poza tym serwisowałem skrzynki związane z tym tematem Przedmościa Warszawskiego - Czerwona Droga (ceglana droga rokadowa z 1940-41), Rów Przeciwczołgowy (z 1944) i Omszały Okop (też z lat 40.).
Potem myk przez opłotki Otwocka i zahaczyliśmy o opuszczony dwór.
Budynek stacji Świder dawnej kolejki wąskotorowej
Takie tam po drodze... burzy się, ale na szczęście nie padało
Jedziemy na bunkry w Józefowie - oto na fotce bunkier przy śmieszce rowerowej... Oj te otwockie, józefowskie i okoliczne śmieszki strasznie wertepiaste są, w większości kostkowe lub płytowe. Te płytki czasem się kolebocą pod kołami, a bywa że skrajne są nieco wyżej i trzeba jechać środkiem.
A teraz bunkry józefowskie... budowane przez Niemców na Przedmościu w latach 1915-16, nie wiem czy te też, ale bunkry tej linii były wykorzystane bojowo w 1920 i 1944.
Częściowo na terenie miejskim, toteż nierzadko na posesjach, w większości zasypane, a jeśli nie to ze względu na tony śmieci i tak nie da się wejść do środka. Poza tym część wysadzona w powietrze.
Kolejny przy śmieszce, na której zastosowano bodaj najgorszy rodzaj kostki, zwłaszcza gdy ta zaczyna się rozłazić na boki to te zygzakowate szczeliny wprawiają rower w wibracje :-/
Od skrzynki do skrzynki, od bunkra do bunkra... zebraliśmy wszystkie literki, cyferki i mogliśmy udać się do skrzyni finałowej.
Do pociągu mieliśmy jeszcze sporo czasu, dojechaliśmy do torów przy stacji Józefów i postanowiliśmy przyciąć na północ co by nie marznąć, a przy okazji nabić kilometrów do tak żenującego dystansu. I tak do pociągu wsiedliśmy aż siedem stacji daje :-) Brzmi nieźle, ale tu stacje są gęsto, takie naziemne metro.
A właśnie... wjechał skład zmodernizowany, staliśmy pośrodku, a przedziały rowerowe były z przodu i z tyłu... żeby już nie biegać po peronie władowaliśmy się pośrodku, a tam już jeden rowerzysta z rowerem ;-) no to się dostawiliśmy.
A na Wschodniej czekając na pociąg... Moja interpretacja hasła: wygląda na to, że specjalizacją Naszej Galaktyki jest produkcja mleczna i statystycznie większość jest hodowcami bydła... takie Podlasie Wszechświata ;-)
Kategoria mazowieckie
- dystans 106.61 km
- 12.50 km terenu
- czas 06:53
- średnio 15.49 km/h
- rekord 29.20 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Cyklogrobbing wrześnowy #2 - dzień SE pod wiatr
Niedziela, 14 września 2014 · dodano: 17.09.2014 | Komentarze 8
Zieeew...Poranek zaczynamy od cmentarza z I wojny, który jest po drugiej stronie drogi leśnej.
A potem jedziemy na cmentarz parafialny, gdzie jest kwatera wojenna z 1939... i orzełek dla wariaga ;-)
Jest też drewniana kaplica
Potem jeszcze myk na plac do sklepu uzupełnić wodę... przy okazji nabyłem ciasteczka na wagę, jedne okazały się tak pyszne że skończyły się przy następnej skrzynce i żałowałem że nie kupiłem więcej...
Brzozów Stary - kościół... z gigantycznymi przyporami
A na cmentarzu nie tylko kwatera z 1939, ale też grób Cichociemnych
Giżyce - cmentarz
Pod kościołem okazało się że jest jakiś odpust, a może z okazji dożynek te stragany? Dobrze się złożyło, bo lavince zapodziała się chusta na głowę (później okazało się, że zwinęliśmy ze śpiworem), więc tu nabyła jasną bandamę, bo słońce strasznie już przygrzewało.
Jedziemy da lasów młodzieskich, a po drodze kolejne pamiątki 1939ego, ot krzyż przydrożny z taką tabliczką.
I cmentarz w Starych Budach.
A w drodze do kolejnego cmentarza zaliczyliśmy premię górską i zdobyliśmy Górę Kornatę... a potem piochy, piochy i wreszcie leśny cmentarz.
Do kolejnego cmentarza, trzeba było jechać takimi oto dróżkami.
Gdy tu dotarliśmy skwar się zrobił nieznośny, więc zrobiliśmy sobie większą rozwałkę z kawą mrożoną z termosu i kanapkami i spędziliśmy tutaj dobrą godzinę. A miejsce malownicze, w środku lasu, na wydmie. Kiedyś się tego cmentarza naszukałem (ale znalazłem), bo miałem niezbyt dokładną mapę, a cmentarz był źle zaznaczony.
Młodzieszyn, miejsce pamięci w dzwonnicy.
Juliopol... Jadąc na weekend wiedzieliśmy że większość FTFów jest wygarnięta, tylko nie zalogowana, ale liczyliśmy że kilka uda się zgarnąć. Jednak na naszej trasie do tego miejsca wszystko wyczyszczone (za to mamy cały wór STFów), a w trzech następnych FTFy padły dopiero dzisaj, więc niewiele się spóźniliśmy.
Jednak przy tej skrzynce udało nam się zdobyć honorowy certyfikat pierwszego znalazcy Co ciekawe, chyba nie byliśmy pierwszą ekipą przy krzynce, bo były wyraźne ślady szukania, ale skrzynka dobrze ukryta i sam się sporo naszukałem nim ją znalazłem.
Mistrzewice
Most Witkowicach...skrzynki nie szukamy, bo kiedyś ją znaleźliśmy, zresztą za dużo tu ludzi.
Kamion, pierwsza wzmianka o wsi jest już z 1065 roku... Zacznę od kościola (jednak co źródło, to inne informacje) - wzmianka o pierwszym, drewnianym jest z 1345 lub 1486 roku (zależnie od źrdła), kolejne kościoły budowano w 1670, 1841 (według innego źródła, przeszedł wtedy gruntowny remont)... kościół spłonął w 1915 gdy Kamion był na linii frontu, odbudowano w 1918 (drewniany), a obecny w 1978.
A teraz Kamień św. Jacka - legenda głosi, że św. Jacek Odrowąż (wiki), zmierzając do Wyszogrodu nie mógł znaleźć żadnej łodzi do przeprawy przez wezbraną Wisłę, naznaczył więc rzekę znakiem krzyża i zaczął chodzić po wodzie. Jednak towarzyszący mu bracia obawiali się pójść w jego ślady, więc św. Jacek rozłożył swój płaszcz na wodzie i w nim przeprawili się bracia.(nie wiem czy w sensie, że zakonni, czy bracia św. Jacka).
Natomiast na kamieniu ponoć odpoczywał i odcisnął ślad swojej stopy... aczkolwiek są też podania, że to stópka Matki Boskiej (a to pewnie stąd, że ponoć nim obudowano go kapliczką, kamień stanowił podstawę pod figurę Matki Boskiej).
Jedziemy jeszcze kawałek na północ, do pozostałości po drewnianym moście do Wyszogrodu... Teraz żeby się przeprawić trzeba pojechać na zachód do nowego mostu, pożyczyć płaszcz od św. Jacka, albo... my chcieliśmy się zabrać ze ścigaczem KU-30 (link), ale był on pod obstrzałem i nie mógł się zatrzymać.
Zawróciliśmy więc na południe i po drugiej stronie Bzury, w Brochowie odwiedziliśmy dawny cmentarz wojenny.
Dawny, bo zwłoki przeniesiono w 1952 na cmentarz wojenny w Sochaczewie... ale ekshumacja była niezbyt dokładna, część ciał zostało i te przeniesiono na cmentarz parafialny w Brochowie i tak powstała tamtejsza kwatera wojenna.
Dalej zdjęć nie ma, a poza tym stała trasa znad Bzury... dobrze że wiatr prawie ustał.
A zdjęcia do obejrzenia w albumie na Picasie
Kategoria >100, mazowieckie, weekendówki
- dystans 128.66 km
- 6.00 km terenu
- czas 07:19
- średnio 17.58 km/h
- rekord 34.30 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Cyklogrobbing wrześniowy #2 - dzień NW z wiatrem
Sobota, 13 września 2014 · dodano: 16.09.2014 | Komentarze 3
Korzystając z ładnej pogody, wolnego weekendu i tego że ostatnio pojawiło się sporo skrzynek dotyczącyh cmentarzy z wrześia 1939, ruszyliśmy za Bzurę.Ale pierwszy odwiedzony cmentarz był z 1915 nad Rawką.
Ale po drugiej stronie Rawki za to kwatera wojenna z 1939 i pierwsza skrzynka na trasie.
A po drodze...
W Kompinie przekraczamy Bzurę i jedziemy na cmentarz... który był na blogu w zeszłym miesiącu
A potem objeżdżamy Łowicz północnym skrajem, odwiedzamy kolejny klimatyczny mostek na Bzurze i pierwszy na świecie stalowy most spawany (na Słudwi)
A następnie zwiedzamy skansen w Maurzycach... tu spędzamy duuużo czasu i na koniec robimy rozwałkę w cieniu z kawą mrożoną. Bo zrobiło się strasznie gorąco i nam trochę w czasie zwiedzania przygrzało.
Lecimy szosą główną na zachód do Zdun, a tam kwatera wojenna, klimatycznie zieleniejący kościół neogotycki i wbijamy się w boczną drogę na północ.
W Borowie Kościelnym zaczynamy od pomnika, potem oglądamy popadające w ruinę przytulisko (miejscowa kobita się dziwowała że nam się podoba ten budynek "Taaa, najpiękniejszy w całej wsi..."), a na koniec kościół, plebanię i chrzcielnice.
A Luszyn? okazał się najciekawszą miejscowością którą odwiedziliśmy na trasie (spośród tych w których wcześniej nie byliśmy) - wjeżdżamy, a tu kościółek... i to nie byle jaki, tylko renesansowy (czy też jak to piszą gotycko-renesansowy, bo nasze okresowo renesansowe kościółki mocno architektonicznie w gotyku siedziały).
Po chwili zwiedzania i focenia jakiś pan powiedział że jest otwarty i możemy zwiedzić. No to weszliśmy przez zakrystię, zwiedzamy aż nagle słyszymy "Czy młodzi są jeszcze?" - to ksiądz przyszedł i zaczął opowiadać o kościele, a na koniec otrzymaliśmy błogosławieństwo (rowery też) - myśleliśmy że weźmie kropidło i pokropi, ale tylko go dotknął (chyba mają tu jakieś wi-fi do błogosławieństwa)... zacytuję jeszcze komentarz lavinki po tym wszystkim "Czym to się zmywa? Siarką?"
Jedziemy dalej, a tu pałac, gorzelnia, cmentarz z I wojny...
Aż wreszcie cmentarzyk parafialny (a tam na jednym z grobów spore gniazdo os czy pszczół!), kwatera wojenna z 1939, no i skrzynka.
Ale to nie koniec atrakcji Luszyna. Na dróżce przy cmentarzu nowy asfalt, a że z mapy wynika że biegnie do Kiernozi, postanowiliśmy zaryzykować i nie wracać do głównej. A tu po jakimś czasie nawierzchnia się zmienia na... również utwardzoną, ale tym razem kocimi łbami. Tak więc dotelepaliśmy się do asfaltu na Kiernozię spory kawałek tą starą drogą pałacowo-dworską.
W Kiernozi najpierw podjechaliśmy pod kościół odwiedzić panią Walewską (krypta "zamknięta" tylko przywalonym kawałkiem betonu), marudziła że jej tabliczkę wymieniono na mniej klimatyczną (tutaj jest stara: link). Potem pod pałac. A na koniec na cmentarz wojenny.
No to myk na Osmolin - wizyta pod kościółkiem i na cmentarz na mogiłę. Obok mogiła dzieci zabitych przez bombę :-( po obliczeniach otrzymujemy współrzędne miejsca gdzie spadła ta bomba i tam jest skrzynka. A poza tym nastała noc.
Następna miejscowość, kwatera wojenna i skrzynka - Słubice. Ponadto paskudnyy cpr (ciąg pieszo-rowerowy), ile razy przejechaliśmy nieprzepisowo nie zsiadając z roweru, to nie zliczę.
No i Sanniki... ostatni cmentarz, ostatnia skrzynkach, a wszytko przy głośnych wyrobach muzykopodobnych spod remizy gdzie odbywała się impreza dożynkowa.
Ostatnia prosta do Iłowa i wbijamy się do lasu na nocleg.
C.d.n. (a więcej zdjęć na Picasie)
Dobranoc
Kategoria >100, łódzkie, mazowieckie, weekendówki
- dystans 101.59 km
- czas 05:23
- średnio 18.87 km/h
- rekord 35.30 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Cyklogrobbing wrześniowy nad Bzurą
Środa, 10 września 2014 · dodano: 11.09.2014 | Komentarze 7
Jak przechodziliśmy z Kluską obok Lidla, zauważyliśmy starszego pana z rowerem i wielką przyczepką. Okazało się, że jest to Leintijs Romanovskis, czyli 74-letni rowerzysta z Łotwy, który jeździ rowerem po Europie... po powrocie do domu, szybko się zebraliśmy z lavinką i polecieliśmy pod Lidla by się wstęplować i wpisać do kroniki cyklisty. Więcej we wpisie na pocztówkach.A potem ruszyliśmy nad Bzurę... z krótkim postojem pod kultowym sklepem w Czerwonej Niwie, gdzie wszamaliśmy bułkę z jabłkiem, pączka z jabłkiem i przeczytaliśmy tablicę ogłoszeń (klik w obrazek by powiększyć).
A stamtąd nad samą Bzurę do Kozłowa Biskupiego... na cmentarz gdzie jest mogiła zbiorowa z września 1939.
Wybraliśmy się w tym kierunku, ponieważ właśnie została opublikowana seria kilkudziesięciu skrzynek upamiętniająca bitwę nad Bzurą. Tutaj byliśmy pierwsi.
Podjechaliśmy pod kościół, gdzie zrobiliśmy tradycyjną rozwałkę.
Po czym przez kultowy mostek (z moją skrzynką) przeprawiliśmy się przez Bzurę.
W Kozłowie Szlacheckim zanotowaliśmy pewne braki... jedna skrzynka zaginęła bowiem przed publikacją, ostał się ino pokrowiec.
Cmentarz z I wojny w Złotej (z frontu nad Bzurą, ale 100 lat temu)... niedawno postawili tam tablicę szlaku frontu wschodniego I wojny. Oto zbliżenia: foto1, foto2, foto3
Rozwałka :-) zrobiliśmy i my
A po drodze kapliczka, chałupka... pamiętam że fociliśmy je po drodze do Włocławka lat temu trzy.
A w Jeziorku trafiliśmy na kapliczkę-krzyżo-pomnik z tablicami upamiętniającymi żołnierzy wrzęsnia (foto) i powstańców styczniowych (foto).
Kocierzew... kwatera wojenna którą również odwiedziliśmy w 2011 po drodze do Włocławka.
Obok spoczywa... dziadek Józefa Chełmońskiego.
W rogu cmentarza jest skład starych, identycznych krzyży... czyżby kiedyś stały one na kwaterze wojennej z 1939, ale potem zostały wymienione?
No i skrzynka... tutaj byliśmy drudzy.
A następnie myk na Rybno.
A obok kościoła pomnik z 1931 upamiętniający poległych w walkach o niepodległość (foto tablicy)
Jest i kwatera z 1939 na cmentarzu... jest ona naprawdę duża i są ławki do rozwałki.
A oto i skrzynka, tu też byliśmy drudzy.
A z Rybna to już tniemy do domu
Kategoria mazowieckie, łódzkie, >100
- dystans 61.58 km
- 6.00 km terenu
- czas 03:48
- średnio 16.21 km/h
- rekord 40.70 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Twierdza Dęblin - Azoty Puławy
Sobota, 6 września 2014 · dodano: 18.09.2014 | Komentarze 0
chwilowo nie mam czasu zrobić relacji... może później Kategoria lubelskie, mazowieckie, weekendówki
- dystans 56.22 km
- 11.50 km terenu
- czas 02:55
- średnio 19.28 km/h
- rekord 31.60 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Na eSeŁkę i nad Pisię
Środa, 27 sierpnia 2014 · dodano: 28.08.2014 | Komentarze 6
Wizyta serwisowa na eSeŁce... otóż jedna ze skrzynek ucierpiała podczas wycinki, drwale ścięli drzewo na wysokości dziupli w której była skrzynka, skrzynka ucierpiała, ale nadal była na miejscu i ekipa z Łodzi ewakuowała ją w bezpieczne miejsce. Dziś zabrałem ją do serwisu.Poza tym spotkałem Pana Mariana w koparce na torach ;-) wiózł szynę... czyżby remontowali nieczynny tor między Puszczą Mariańską a Mszczonowem?
O, a tak ładnie jest zarośnięty ten tor pod Mszczonowem
Stacja Mszczonów... po starych podkładach widać że jakieś roboty torowe były
Potem reaktywowałem skrzynkę "Spływ Pisią Gągoliną" , kapitam Bolko kontynuuje rejs
Co ciekawe dawne stawy rybne (PGRyb Kaczków) zostały oznaczone tabliczkami (kilk w fotkę - powiększenie), powstaje też wiatka.
Kategoria mazowieckie
- dystans 55.15 km
- czas 02:57
- średnio 18.69 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Od mżawy do mżawy
Niedziela, 24 sierpnia 2014 · dodano: 26.08.2014 | Komentarze 1
Kurczę, taka jakaś jesień się dziś zrobiła... od rana padało, wiał wiatr i było tak zimno że trzeba było włożyć pełne buty (zamiast sandałów), bluzę z długim rękawem, długie spodnie, pełne rękawiczki. Wyjechaliśmy wieczorem gdy nieco się przejaśniło i przestało padać, ale wkrótce znów zaczęło siąpić. Na szczęście z przerwami i przy skrzynkach nie padało, to spokojnie można było dokonać logowpisów.Najpierw znaleźliśmy na osiedlu graffiti dla tematycznej skrzynki mobilnej
Holendry tak, a Baranów nie wpuszczamy
Kościółek w Żukowie
- Dalej jedziemy prosto...
- Znaczy zygzakiem?
- Tak, to jest takie pojęcie matematyczne - prosta procentowa.
Tłuste lavinko
Kategoria mazowieckie
- dystans 45.91 km
- 2.50 km terenu
- czas 03:30
- średnio 13.12 km/h
- rekord 26.00 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Warszawski Nocny Rower
Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 21.07.2014 | Komentarze 3
Jako że w dzień upał albo leje, to żeby nie tracić zupełnie weekendu, już po raz drugi tego lata ruszyliśmy na Nocny Rower, tym razem do Warszawy. Pociąg przyjechał opóźniony 10min. kolejne 20min. złapał stojąc po Pruszkowem i na Powiślu wysiedliśmy ok. 22ej. Sobota wieczór, tym samym pociągiem jechała imprezowa i hałaśliwa ekipa... patrzyliśmy gdzie wsiadają, bo było oczywiste że władują się do służbowego/rowerowego, żeby wsiąść do innego, bo byśmy mieli koszmarną podróż.Zaczynamy od serwisu moich dwóch skrzynek na Powiślu, które straciły logbooki. Oto pomnik tasiemca, oficjalnie zwana rzeźbą Unity, dar chicagowskiej Polonii, za której transport i instalację miasto przybuliło 454 000 zł ( info).
Ruszamy mniej więcej wzdłuż Wisły na północ... keszowanie z różnym skutkiem, znajdujemy dwie skrzynki, innych nie znajdujemy lub nawet nie podejmujemy poszukiwań bo siedzą na nich ludzie... Na foto Zamek Królewski od strony Wisły.
Po północy jednak zaczyna nam się lepiej wieść, wyjechaliśmy z głównej strefy imprezowej - mniej ludzi (ale nie zupełny brak), ciszej i spokojniej... oto jeden z pomników i Zdrój Królewski przy którym robimy nieco dłuższy postój na podjedzenie herbatników i dorzucenie nowego logbooka do skrzynki... a tak w ogóle to już chyba trzecia skrzynka, którą znajdujemy w tym miejscu ;-)
Przejechaliśmy pod koleją obwodową i zrobiliśmy rundkę dookoła Cytadeli... oprócz Rosja, również Niemcy ufortyfikowali okolicę, którzy tu dostawili bunkry (stąd skrzynki przy dwóch Tobrukach).
Kolejna skrzynka przy Bramie Bielańskiej, trzeba było wtarabanić się na skarpę... lavinka utknęła na podejściu zaatakowana przez krwiożercze ślimaki. Tutaj też logbook się skończył, więc dołożyliśmy nowy. Skorzystaliśmy z ławek przy Cytadeli i zrobiliśmy sobie porządną rozwałkę z kawą i kanapkami.
2:00 - Mostem Gdańskim myk na Pragi pod ZOO i (nieistniejący) Lunapark
Jedziemy przy ZOO (czuć!) pieszo-rowerową i mocno wertepiastą trasą. Po drodze siłownia... lavinka żadnej plenerowej sołowni nie przepuści, więc przymusowy postój na przetestowanie przyrządów.
Na Pradze też jakiś poniemiecki bunkierek się znalazł
2:50 - wracamy Mostem Świętokrzyskim na Powiśle... wreszcie robią przejazd rowerowy po praskiej stronie (przejście dla pieszych, mam nadzieję też). W tym miejscu żeby przebyć skrzyżowanie jadąc jednostronną ddr-ką, trzeba bowiem trzy razy przejechać przez światła zamiast raz, bo na jezdni zjazdowej z mostu nie zrobili przejazdu i przejścia... o tej porze nikt się tym nie przejmował, tylko wszyscy przechodzili na wprost.
Widoczki z mostu.... syrenka bidulka w klatce na środku budowy, a tam jest już szkielet motylka - wyjścia z metra.
Jedziemy dalej na południe... wzdłuż Czerniakowskiej robią ddr-kę
3;30 - tak jak kiedyś zakręciłem kurek dla Łodzi, tak teraz chciałem zakręcić dla Warszawy... ale nie udało się, kurek umieszczony na parkingu, a mimo dzikiej godziny kręcili się i ludzie i samochody. Trzeba tu wrócić za dnia i porobić mu zdjęcia.
3:30 - pomnik desantu 1 Armii LWP w 1944, robimy sobie tutaj kolejną rozwałkę z kawą i kanapkami... desantu na nas dokonują komary, ale stosujemy broń chemiczną.
Jedziemy kawałek Wałem Zawadowskim... odcinek terenowy i docieramy na Most Siekierkowski. Nie przejeżdżamy na drugą stronę, tylko na środek po skrzynkę i wracamy na suchy ląd.
Jedziemy ddr-ką wzdłuż Trasy Siekierkowskiej z odbiciem na pętelkę wokół fosy Fortu X... to żadna droga rowerowa, tylko prawdziwa ścieżka! Jako że nie ma charakteru komunikacyjnego, tylko rekreacyjny, to zarosła po bokach... a nikt oczywiście jej nie pieli.
Ostatnio bardzo rzadko tu bywamy, więc dostrzegliśmy zmiany... przybyły tabliczki informacyjno historyczne Korzenie Siekierek
Zostały powieszone znaki zezwalające na sprejowanie filarów trasy
Pojawiła się siłownia plenerowa... a lavinka jej nie przepuściła ;-)
Tak sobie jeździmy, keszujemy, wschodzi słońce, mija nas pierwszy wędkarz...
Aż tu nagle sprawdzam godzinę i jest prawie 5:30! Trzeba pędzić na pociąg który mamy za godzinę, bo potem jest dwuipółgodzinna przerwa. Jedziemy min. pasem rowerowym na Spacerowej... pas jest tylko po jednej stronie, co generuje pewne problemy, na przykład rowerzystów jadących pod prąd, bo ich ddr-ka doprowadziła do szerokiego pasa, ktory wygląda jak dalszy ciąg ddr-ki, a po drugiej stronie ulicy nic.
Mimo wczesnej godziny, spotykamy pierwszych rowerzystów (albo ostatnich)
Korzystamy z niedawno zrobionej ddr-ki na Banacha... wcześniej była tam wymalowana śmieszka na wertepiastym chodniku. Jest też kilka nowinek - jedna z pierwszych w Warszawie podpórek i przejazd rowerowy robiony niższym kosztem (po przekonaniu drogowców, że dla rowerzystów nie trzeba dostawiać nowych świateł, tylko wystarczy wymienić szybki na taką pieszy/rowerzysta na jednej).
Na Zachodnią docieramy kropieni z czarnej chmury. Mamy nawet mały zapas czasu... pociąg nawet w miarę punktualny, w Żyrku okazuje się że jechała nim ta sama ekipa co w tamtą stronę, ale zmarnowani po nocnej imprezie, więc ich nie słyszeliśmy.
Wyjazd całkiem udany, dystans nieduży ale to są uroki jazdy głównie po mieście, +18 skrzynek (8 OC, 7 OC/GC, 3GC)... no i najważniejsze że dobrze się bawiliśmy :-)
Kategoria mazowieckie
- dystans 60.25 km
- 6.10 km terenu
- czas 04:01
- średnio 15.00 km/h
- rekord 25.10 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Nocny Rower 2014 #1
Wtorek, 8 lipca 2014 · dodano: 11.07.2014 | Komentarze 9
Pruszków 21:15 - Komorów 23:15 - Pruszków 0:30 - Brwinów 1:30 - Podkowa Leśna 1:45 - Grodzisk Mazowiecki 3:00 - Jaktorów 5:00 - Żyrardów 5:45Jako że ostatnio w dzień zwykle nie da się jeździć, bo albo upał albo zlewa, albo najpierw jedno a potem drugi... to tradycyjnie już ruszyliśmy na nocny rower (pierwszy raz w tym roku). Myk na pociąg 20:43 i ciuch ciuch do Pruszkowa. Pociąg jechał dobrze i spóźnienie nie przekraczało 5 minut, gdy stanął jakieś 500-600m przed stacją w Pruszkowie, a kierpoć ogłosił postój z przyczyn technicznych 10min. lavinka zaczyna nabierać doświadczenia jazdy tą trasą, bo stwierdziła, że e 10min to pewnie na początek, bo potem postój oczywiście może się przedłużyć. Na szczęście stary skład EN57, więc dało się otworzyć drzwi, wyjść z pociągu, a nawet znieść rowery (kolejne doświadczenie kolejowe lavinki, która jeszcze nie miała okazji tak wysiadać).
Ruszyliśmy na Pruszków i keszowanie początkowo ze zmiennym skutkiem, ale potem całkiem udane (nawet znaleźliśmy kesza,, którego ze względu na przypałową miejscówkę kiedyś za dnia nie znaleźliśmy). Następnie myk do Komorowa (dotarliśmy o 23:15), szukać mogił partyzantów... dostać się można przez teren parku z pałacem (obecnie oddział szpitala), ale po nocy to tak nie bałdzo, więc wybraliśmy drogę od parku. Udało się znaleźć przerwę w płocie, ścieżynkę i dojechać prawie na miejsce... a tam nie ma mostku na rzeczce, mimo że na mapie jest. Znaleźliśmy więc skrzynkę GC po tej stronie, a do skrzynki OC musieliśmy się przeprawić... dobrze że zabrałem ręcznik :-)
Po wszystkim zrobiliśmy sobie w parku pierwszą większą rozwałkę na trasie - kanapki, herbatki i kawa z termosu. Niestety w pewnym momencie latarnia oświetlająca naszą ławkę zgasła... ale wkrótce się zapaliła "Pewnie musiała zrestartować Windowsa" ;-)
Chwilowo wróciliśmy do Pruszkowa, a potem myk wertepami na środek łąk gdzie jest lotnisko dla modeli samolotów. Była już prawie pierwsza, ale przy wpisywaniu się do logbooka daty nam się pokiełbasiły, bo przy poprzedniej skrzynce był jeszcze wtorek, a tu już środa... śmieliśmy się, że jedziemy w bańce czasu miejsca zamieszkania i w Żyrku wciąż jest wtorek ;-)
Przejeżdżamy przez Brwinów
I na Podkowę Leśną (1:45).... Zastanawiałem się czy podjeżdżać do Podkowy po tę skrzynkę, ale jak zobaczyłem opis i komcie, to stwiedziłem że teraz albo nigdy. Na tak przypałową skrzynkę środek nocy jest najlepszy, nikt nie przeszkadzał w podejmowaniu, tylko pawie nas strzaszyły...
Zrobiliśmy sobie potem rozwałkę na stacji - niestety kafejka o tej porze nieczynna (nowa na stacji Wukadki - WuCafe), ale byliśmy na to przygotowani, mieliśmy własne kanapki, herbatniki, kawę z termosu. W międzyczasie przejeżdżający policjanci nas zlustrowali, ale nic nie demolowaliśmy i piliśmy kulturalnie z kubeczków a nie flaszek...
Myk do Grodziska (3:00)... podjeżdżamy do pierwszej skrzynki, zaczynamy szukać, a tu zatrzymuje się policja - sprawdza dowodziki czy nie należy nas prewencyjnie zatrzymać, numery ram czy nie kradzione, ale wszystko jest w porządku i pojechali dalej. No to szukamy dalej, przetrzepaliśmy bliższą i dalszą okolicę znaku ale wreszcie namierzyliśmy skrzynkę... otóż wpadła w rurę ogrodzenia, próbujemy wyjąć, długopisem, patyczkiem i nic, w końcu EUREKA, ponieważ okazało się że rura jest wypełniona wodą (dlatego skrzynka nie spadła na dno, tylko pływała), postanawiamy dolać wody, korzystając z Prawa Archimedesa wg. lavinki: ciało umoczone pływa ;-) Po wyjęciu okazało się, że drucik mocujący mocowanie się naderwał, próbowaliśmy resztki tak nagiąć by spełniał swoje funkcje, ale przerdzewiały połamał się do końca i odpadł.
W sumie w Grodzisku znaleźliśmy 3 skrzynki a nie znależliśmy 2... np. przy tych stawach się nie udało.
Kolejne stawy, ajpierw próbowaliśmy się wbić z jednej strony, ale uliczka kończy się płotem kilkadziesiąt metrów od skrzynki. No to myk od drugiej strony, tym razem się udało bez pudła, na czuja pojechaliśmy właściwą ścieżką pośród krzaków pod samego kesza. Tu już zaczęło się robić całkiem jasno, szarówka zaczęła przechodzić w prawdziwy dzień. Byliśmy tu pierwsi, nawet przed wędkarzem, zainstalował się nad stawem gdy my lataliśmy po krzakach.
Jeszcze spotkanie z (pierwszą?) WuKaDką
I drugą podstawiającą się
Rozwałka na deptaku w miejscu dawnych torów WuKadki... kiedyś była dłuższa)
Na mostkach donice z kwiatami... prawie jak we Francji, gdzie wsie i miasteczka konkurują w konkursie ukwiecenia i przy wjeździe na tabliczce jest podana iliość "kwiatków", która oznacza stopień ukwiecenia. Grodzisk nie zdobyłby nawet jednego "kwiatka", ale te mostki to krok naprzód.
Stopik w Jaktorowie przy turze, sprawdzenie że skrzynka, której ostatnio parę osób nie znalazło jednak jest. A do Żyrka dotarliśmy o 5:45
Kategoria mazowieckie
- dystans 83.27 km
- 9.70 km terenu
- czas 05:12
- średnio 16.01 km/h
- rekord 41.40 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Z wiatrem do Mławy 2: śladami bitwy pod M.
Niedziela, 6 lipca 2014 · dodano: 10.07.2014 | Komentarze 9
Rano zbieraliśmy się dosyć powoli... pewnie dlatego że wczoraj spory dystans, a w nocy średnio się spało z powodu duchoty. Ale w końcu ruszyliśmy. Jak już wspomniałem, spaliśmy w lesie pod Chraponiem.TRASA
Dzie jadą? Czego chcą?
Można też zinterpretować nazwę oddziecięco
Daleko nie odjechaliśmy, a lavinka już zakłada skrzynkę w opuszczonym gospodarstwie
Klasztor w Ratowie
Pączek niestety tylko wirtualny :-( Ale za to wczoraj były całkiem realne jagodzianki :-)
Szreńsk, mały postój pod sklepem, by uzupełnić wodę, nabyć chleb, mleko czekoladowe... ale na ławce oblazły nas mrówki. A poza tym kościół i ruiny zamku (przy nich rozwałka połączona z kawą, kanapkami i szukaniem skrzynki).
Za Szreńskiem odnotowaliśmy pewien przychód... niwielki, ale zawsze coś
Jedziemy niespiesznie do przodu... niestety w większości jest słońce. Jedziemy przez dosyć skomplikowane wioski - mianowicie po kilka ulic i trzeba trochę na czuja skręcać, muszę więc pilnować mapy i nie dać zagadać się lavince, ale udaje się jakoś pojechać bezbłędnie. Po drodze krajobrazowo przyjemnie - pola na lekko już falującym terenie, jakieś kapliczki (jedna z 1915 - klik w obrazek by zobaczyć drugi napis), gorzelnie (to białe) itp.
Po drodze musimy sobie zrobić kolejną większą rozwałkę w jakimś lasku, bo upał daje się we znaki... a huann esemesował o jakimś piekącym się byku. Tutaj piecze się meteor2017 i lavinka.
W końcu wbijamy się w las pod Iłowem, przekraczamy granicę województwa, przejeżdżamy przy nadleśnictwie Dwukoły... swóją drogą, ponoć w tym lesie niejaki Mansfeld (pruski leśnik) wprowadził nową metodę zalezienia - młode drzewa sadził on w kręgi o promieniu kilkudziesięciu metrów, natomiast środek obszaru miał zalesiać się sam. Takie miejsca nazywa się teraz gniazdami Mansfelda (info za wiki) niestety nie mieliśmy okazji ich poszukać
Wjeżdżamy do Iłowa... a tu witają nas ceglane domki... robotnicze? kolejowe? przy uliczkach Lipowej i Akacyjnej (zobacz na Google Street View).
Naprzeciwko większy budynek (fabryczny?) w którym w czasie II wojny mieścił się obóz przejściowy, oraz dla dzieci), aktualnie przerabiany na lofty, poza tym w okolicy torów jeszcze kilka czerwoniaków.
Przy torach jeszcze lokomotywa Ty45, obok strażnica kolejowa z IIWŚ, a dalej wieża ciśnień z 1910 roku.
Stąd ruszamy na SE do Mławy... ale wcześniej wjeżdżamy w las i mamy podjazd do cmentarza w Mławce. Odcinek pod górę w taki upał (dobrze że w lesie) zmordował lavinkę i padła, dlatego sam idę w las i schodzę ze skarpy szukać skrzynki bez GiePSa. Bez szans. Wracam po lavinkę, która odsapnęła i z jej sprzętem namierzamy skrzynkę... pudełko i fanty rozrzucone dookoła, pozbieraliśmy więc, przeserwisowaliśmy, daliśmy nowy logbook (starego nie znaleźliśmy) i zakopaliśmy z powrotem. W ogóle skrzynka nie miała znalezienia od 2 3/4 roku i jedno nieznalezienie, tak więc udało nam się ją odczarować.
A cmentarz żołnierzy niemieckich, częściowo z I wojny, ale rozbudowany o część z II wojny... trochę mi się kojarzy z Joachimowem-Mogiły, krzyże natomiast z cmentarzem w Modlinie.
W międzyczasie naszły chmury dalej widać było czarne chmury burzowe i z daleko słychać było grzmoty. Uciekamy przed nimi do Małwy i przekraczamy odwieczną granicę Mazowsza. Mława była mazowiecka, a Iłowo krzyżackie (a potem pruskie)... chwilowo po zaborach obie miejscowości były w Prusach, ale potem była tu granica między Prusami a Księstwem Warszawskim, potem Królestwem Polskim (czyli prusko rosyjska). Po I wojnie Iłowo, Działdowo i okolice zostały Włączone do II RP bez plebiscytu.
Myk na dworzec kupić bilet na pociąg za 3,5 godziny (skoro już się ustaliło kiedy i skąd jedziemy)... burze rozeszły się po bokach, więc my myk na bunkry. Po drodze przecięliśmy tory kolejki wąskotorowej (nieczynnej i zarośniętej), oraz obadaliśmy infrastrukturę rowerową Mławy... mamy to pasy rowerowe po polsku... Z KOSTKI!
Poza tym, wbiliśmy się w Aleję Marszałkowską, która chyba docelowo ma być dopełnieniem obwodnicy, czyli omijajjącym centrum zjazdem z DK 7 na szosy do Iłowa/Działdowa i na Żuromin... tyle że nie ma na razie połączenia z nimi. Coś się buduje, jakieś wiadukty nad torami (w Mławie, i po drodze na Iłowo), to może połączą.
Aha, na DDRce zalega pioch... myśleliśmy że dopiero skończyli budowę, ale że miejscami skrajna część zdrowo zarasta zielskiem w szczelinach kostki, to wydaje się że to raczej z sypania zimą jeszcze nie zmietli. Poza tym z jednej strony drogi jest chodzik, a z drugiej nie ma bo jest DDR... co lepsze w ostatniej części jest tylko śmieszka, a chodnika nie ma wcale! Więc którędy mają chodzić piesi, jak nie DDRką? Zjazdu na szosę w miejscu gdzie odbija na DK 7, oczywiście nie, a do tego rów utrudnia przebicie się... więc musieliśmy pojechać jeszcze kawałek i się cofnąć... no bo rowerzyści nie jeżdżą "siódemką", a że oprócz nas wjeżdżał na nią jakiś lokals, tyle że w drugą stronę, to pikuś.
Jedyny plus, to że pomyśleli o lampach nad śmieszką i chodnikiem, bo oświetlone drogi + długie cienie bywają czasem dosyć upierdliwe w takich miejscach.
A wbić na DK 7 nie jest łatwo, bo zaczęły się powroty z weekendu i z północy dłuuugie sznury samochodów, które trzeba przeczekać. Kawałek jedziemy siódemką, jest co prawda asfaltowe pobocze szerokości pasa rowerowego (z wyjątkiem miejsc gdzie są pasy do skręcania), ale niektórym idiotom tak się spieszy, że wyprzedzają całą kolumnę samochodów... niedługo potem jechała karetka na sygnale, jakoś nas to wcale nie zdziwiło.
A w siódemkę się wbiliśmy żeby dojechać do Żulinka (gmina Wieczfnia Kościelna), gdzie jest Pomnik Piechura, Mauzoleum Żołnierzy Września i bar Wiarus. Bar zamknięty, a poza tym zaczęło padać, więc tylko wyjąłem skrzynkę z lufy armaty i myk do opuszczonego baru. Trochę padało z chmury która mijała nas z lewej, ale tylko skrajem zahaczyła, więc wkrótce przeszło, akurat się posililiśmy,
Odkładanie skrzynki było gorsze, bo lufa była mokra.
Potem kontynuujemy zwiedzanie... jest tu jeszcze jeden uszkodzony bunkier (tradytor dwustronny, czyli do prowadzenie ognia bocznego z 2 ckm-ów), przerobiony na pomnik... z jednej strony mapka walk w rejonie Mławy, z drugiej tablice z listą poległych.
Jedziemy jeszcze kawałek siódemką i skok w bok w gruntówę na bunkry (odwiedziliśmy same tradytory, dwu lub jednostronne, w rejonie Mławy tworzyły solidny punkt oporu ( link)
Kolejny bunkier stanowił punkt obserwacyjny bocianów... kilka usiadło na nim, kolejne pasły się na łące, pojedyńcze latały. W sumie jakieś 10-11. Wokół bunkra resztki transzei (doskonale też widoczne na m apie satelitarnej), prawdopodobnie wykopane na inscenizację bitwy pod Mławą, która tu się odbywa.
Ogólnie te kwietne łąki były cudowne... jak byśmy tu byli miesiąc, a może pół wcześniej, byłoby jeszcze ładniej.
Gdzieś przy dróżce zauważam głaz będący zapewne fragmentem jakiegoś bunkra.
Być może z tego w tych krzakach na fotce poniżej, albo innego który jest gdzieś w lesie za plecami.
Jeszcze jeden bunkier oglądamy z bliska (tradytor jednostronny tym razem) i koniec na dzisiaj... przeprowadzam atak ręczny przez otwór do obrony wejścia, powyżej jest otwór kominkowy (od piecyka).
A za lasem mogiła żołnierzy z 1939
Mieliśmy jeszcze w planach kilka skrzynek pod Mławą w ciekawych miejscach, ale już był czas powoli zwijać się na pociąg. Przycieliśmy więc na Mławę, przebiliśmy się z jeszcze większym trudem przez DK 7, tym razem sznury samochodów się nie kończyły wcale (trzeba było złapać jakąś większą szczelinę, na szczęście ze względu na wysepki samochody musiały nieco zwalniać), szybka skrzynka przy okazałej kaplicy na cmentarzu, fotostop przy kopcu powstańców styczniowych i jesteśmy na stacji Mława Miasto mając sporo zapasu do pociągu.
Przyjechał Elf... niestety w Elfach jest mały zakątek na rowery, a jechała nim z Działbowa rowerowa grupa ponad 20 osób, w związku z tym rowery były wszędzie. Nasze upchnęliśmy na pustym pomoście ustawiając tak żeby ciut ponad pół wejścia było drożne i dało się przejść do przedziału.
A najlepsze było to, że w grupie tej spotkaliśmy koleżankę Magdę! Czas minął nam miło na rozmowie, ludzie dosiadali ale na szczęście pociąg nie był naładowany jak ten z Radomia którym wracaliśmy ze świętokrzyskiej wycieczki, ludzi było mniej więcej tyle co miejsc siedzących, może ciut więcej.
Na koniec przesiadka za Zachodniej, przejście z peronu 8 (który dawniej był osobnym przystankiem Warszawa Wola) na peron 3 i w pociąg do domu.
Wszystkie zdjęcia na Picasie:
- album meteora2017
- album lavinki
Kategoria mazowieckie, weekendówki, warmińsko-mazurskie