teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108860.05 km z czego 15577.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2020

Dystans całkowity:559.58 km (w terenie 134.10 km; 23.96%)
Czas w ruchu:35:32
Średnia prędkość:15.75 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:19.98 km i 1h 16m
Więcej statystyk
  • dystans 22.53 km
  • 2.60 km terenu
  • czas 01:22
  • średnio 16.49 km/h
  • temperatura 16.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Trzeci Piknik Partyzancki

Piątek, 17 kwietnia 2020 · dodano: 18.04.2020 | Komentarze 5

Dziś jeszcze półlegalnie, bo choć w zasadzie można, to w zasadzie nie można... ale od poniedziałku ma być już w pełni legalnie (miejmy nadzieję).

Mieliśmy półtora tygodnia przerwy, jeździliśmy tylko solo, bo Kluska spierdzieliła się w domu zeskakując z fotela i kontuzjowała sobie rękę... było ryzyko, że jakieś złamanie i trzeba będzie jechać do szpitala (dowiedzieliśmy się, że najbliższy do którego możemy się z tym udać jest w Warszawie). Rękę usztywniliśmy i w następnych dniach obserwowaliśmy, nie pogarszało się, Kluskę trochę bolało, ale z bólu nie wyła... potem zaczęło się polepszać. Chyba stłuczenie, ale nie mamy pewności, czy nie było pęknięcia, czy ukruszenia kości promieniowej. W każdym razie Kluski już nie boli, wygląda że jest ok, usztywnienia już nie stosujemy, ale profilaktycznie jeszcze bandażujemy i robimy okłady.

Przez te półtora tygodnia ledwie wytrzymaliśmy z dzieckiem biegającym po meblach (rany, żeby znów sobie czegoś nie zrobiła). Kontakt z przyroda bardzo dobrze wpływa na Klu i  jest szczególnie potrzebny w obecnej sytuacji, gdy nie może się spotkać z koleżankami, czy pobiegać po podwórku. No to uciekamy z domu w jakieś bezpieczne miejsce... znaczy w plener, w krzaki.


Jedziemy, stosujemy się do zakazów i nakazów... lavinka zachowała taki odstęp, że aż zniknęła z tyłu. No może nie chodzi o te 2m (niby z dzieckiem poniżej 13 roku życia można bliżej, ale nie jest dokładnie wyszczególnione, czy tylko jeden opiekun moze być bliżej, czy więcej), chodzi raczej o to, żebyśmy mniej się rzucali w oczy. I tak się zaraz napatoczyliśmy na straż miejską, która puszczała przez megafony komunikat "Zostańcie w domach".



Maseczka maseczką, ale są też codzienne potrzeby życiowe... żryyyyć! Kluska za miastem dostaje bułę



Tymczasem lavinka tak została z tyłu, że pomyliła drogi, pojechała świeżo wyasfaltowanym skrótem i wyskoczyła przed nami... nawet stwierdziłem, ze ten sakwiarz przed nami wygląda jak lavinka, dopiero jak się zbliżyłem, a on skręcił tam gdzie my, to stwierdziłem że to jednak lavinka







Niestety malownicza droga, która biegnie skrajem lasów i pól, służy lokalsom do wywozu śmieci i całe stosu się piętrzą obok niej (szczególnie części samochodów)... no cóż, to niestety norma skrajów lasów, dróżek za wsią i różnych nieużytków w naszym kraju.

Klusce jednak się podoba, znajduje oponę i musimy ją zatargać w głąb krzaków na naszą miejscówkę piknikową. Wiadomo, że najfajniejsze zabawki znajduje się na śmietniku... jakbyśmy w czasie mojego dzieciństwa znaleźli oponę na podwórku, też bylibyśmy zachwyceni.



Oponokonik



Mały partyzant w krzakach



Kanoe




Nasze obozowisko w sosenkowych krzakach






Były gry terenowe z szyframi... Kluska szuka kolejnej wiadomości



Mały Indianin na zwiadzie w brzeziniaku



Cirrus na niebie, pogoda się zje... zepsuje.





Lotnik! Kryj się!



Przegląd robali... o takich było sporo. Ten upolował pająka (albo znalazł martwego), po czym zatargał go w kępę traw.





Temu motylkowi życie dało w kość



O, jaki słodki chrząszcz!



Aaaaa scypawka! Skorek znaczy.



Uwaga lotnik! Znaczy ten, no... myszołów? Widzę go tu, lub w promieniu kilkuset metrów trzeci raz, parę dni temu tylko cień na niebie udało się sieknąć (w tym wpisie)



A co ro na tym drzewie? Gniazdo? Ale dziwne, jakby wisiało w powietrzu... może tzw. czarcia miotła (wiki)?



Uff, po całym dniu w krzakach od razu lepiej.


  • dystans 19.65 km
  • 2.50 km terenu
  • czas 01:10
  • średnio 16.84 km/h
  • temperatura 17.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Dzień Maseczki

Czwartek, 16 kwietnia 2020 · dodano: 17.04.2020 | Komentarze 7

Pierwszy dzień obowiązkowego zasłaniania ust i nosa okazał się pierwszym prawdziwym dniem testu maseczki... bo zrobiło się zadziwiająco ciepło, mimo bardzo silnego wiatru. I co? I maseczka zdała egzamin, nawet jak jechałem z wiatrem w pełnym słońcu (z powrotem pod wiatr, więc się nie liczy). No, zobaczymy jak będzie powyżej 20 stopni...

Choć początkowo zastanawiałem się nad kominkiem, to jednak postawiłem na maseczkę... troczki utrzymują maseczkę na miejscu, można ustawić na czubku nosa (nawiew od góry) i się nie zsuwa... a poza tym nie zasłania szyi, co w ciepły dzień będzie istotne.



Maseczka ultralekka z przewiewnego materiału, specjalnie na rower. Tak wygląda pod światło:



To był dzień maseczki na bikestatsie, trochę mnie dziwiły narzekania na maseczki, ze ciężko się w tym jeździ... a potem następnego dnia, zrobiłem krótką rundkę do sklepu. Mimo że było jeszcze poniżej 10 stopni, to miałem szczerze dosyć grubszej maseczki do sklepów, wtedy zrozumiałem narzekania innych rowerzystów i doceniłem tę ultralekką maseczkę.



Pojechałem obadać kolejną miejscówkę nieleśną (krzaki i zagajniki nie należące do Lasów Państwowych). Okazała się całkiem przyjemna, czego się zresztą spodziewałem, bo jesienią byłem tu w poszukiwaniu maślaczków.  





A obok jest taki brzeziniak i takie fajnie półłąkowe tereny, ale one sa mniej osłonięte i chociaż od drogi nie widać, to lepiej jednak skitrać się bardziej w sosenkach.






Przynajmniej część sosenek jest sadzona i są one różnych odmian, albo nawet gatunków. Na pierwszej fotce jest krótkoiglasta i średnioiglasta (standardowa), a na drugiej średnioiglasta i długoiglasta. Wydaje się, ze są co najmniej trzy odmiany/gatunki, ale może być ich więcej.




Szyszunie





świeże pędy, lada moment wystrzelą



Kwiaty (też zwane szyszkami) męskie, a właściwie jeszcze pączki





I pączki kwiatów/szyszek żeńskich




A to z tej dugoiglastej sosny.



Jes tu też trochę posadzonych modrzewi, właśnie wypuszczają igły.








To będą kwiaty żeńskie






A to męskie





Oba naraz



Szyszunia



Biedronka siedmiokropka




I azjatycka... chyba



Tu chyba jakaś myszka mieszka... albo inny gryzoń



Baranki na dobranoc





  • dystans 21.06 km
  • 5.50 km terenu
  • czas 01:22
  • średnio 15.41 km/h
  • temperatura 9.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Crash test maseczek

Środa, 15 kwietnia 2020 · dodano: 15.04.2020 | Komentarze 13

Od jutra obowiązkowe zasłanianie ust i nosa, toteż postanowiłem przetestować maseczkę. Początkowo zastanawiałem się, czy na rowerze nie korzystać z kominka, ale to jednak trochę niewygodne, bo się trochę zsuwa, jak się przyciśnie okulary, to trochę parują, a poza tym zakrywa też szyję, co w ciepły dzień niekoniecznie jest dobre.

Pomyślałem, że dobra będzie maseczka z przewiewnego materiału specjalnie na rower (a do sklepu itp. z grubszego materiału). lavinka w międzyczasie wpadła na ten sam pomysł i oto efekt... testuję te maseczki, choć chłodny dzień nie jest najlepszy do testów, co i jak wyjdzie dopiero w praniu jak się ociepli.



Dzisiaj pojechałem po raz kolejny na nasyp nieukończonej linii kolejowej, oto przegląd maseczek:

Maseczka terenowa (rowerowa)



Maseczka szturmowa (sklepowa)



Kominek dla porównania



Oto maseczki bez mordowkładki



Trochę trainspottingu




To jeden z ostatnich krzaków mirabelkowych, który kwitnie na trasie, większość już przekwitła i płatki opadły.



Ale za to jabłonie zaczynają kwitnąć.








I modrzewie zaraz zaczną kwitnąć




Na sosny jeszcze trochę poczekamy



Czeremcha już prawie prawie... w mieście już kwitnie



A to jak już zakwitnie, będę mógł spróbować zidentyfikować, bo na razie się nie podejmuję



Biedroneczka łąkowa? (ale tak naprawdę nie wiem)



Zakładam, że to skorupki ślimaka zaroślowego.





Ten nasyt jest teraz dziurawy jak rzeszoto, ze sześć wejść do nor naliczyłem, a z pewnością jest ich więcej.




lavinka wzięła się za szycie maseczek, no to teraz zagadka - oto maseczki trzypokoleniowe. Dla babci, lavinki i Kluski. Teraz pytanie - która dla kogo (na razie wstrzymam się od odpowiedzi, żebyście mogli typować).





  • dystans 27.09 km
  • 2.70 km terenu
  • czas 01:38
  • średnio 16.59 km/h
  • temperatura 7.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Krótki wypad nad Pisię

Wtorek, 14 kwietnia 2020 · dodano: 14.04.2020 | Komentarze 8

Dziś parę razy prószył śnieg - o z takich chmur.




Orany, gdzie ja dojechałem... a miała to być krótka wycieczka po Mazowszu (i to zachodnim).



Droga publiczna przez las - jedna i druga.




Przy wjeździe do lasu nie ma już kartki z zakazem do 11-ego (sami zdjęli, czy też ktoś życzliwy zdjął?), nie ma też kartki z nowym zakazem. Nie ma też żadnego komunikatu na stronie nadleśnictwa... a zatem chyba można do lasu?

Tak się zastanawiam, czy może nie zdecydowali po ostatnim rozporządzeniu nie wychylać się i przeczekać do następnego nic z tym nie robiąc... ludzie i tak w zasadzie do lasu nie chodzą, a tak nie narażają się na jakieś pozwy o bezprawne zamknięcie lasu.

A nad Pisią jak zwykle przyjemnie.








Jeden z okolicznych głazów narzutowych



Czosnek niedźwiedzi jeszcze nie kwitnie, ale już pączkuje. Jest objęty ochroną częściowa, ręczny zbiór dozwolony jest w wojwództwach ślaskim, małopolskim i podkarpackim, czyli pewnie tam gdzie jest go więcej, bo u nas znam to jedno stanowisko... no i jeszcze w parku w Radziejowicach (tak się zastanawiam, że może w tym parku był posadzony i nasionka spłynęły Pisią, by tam wykiełkować... taką mam teorię skąd ten czosnek tutaj).W Beskidzie Niskim w każdym razie czosnku jest dużo, bywa że cała góra jest w czosnku.

Znajoma w kontekście czy można troszkę zerwać, stwierdziła że to na pewno czosnek małopolski, bo rośnie na polu, a nie na dworze. Natomiast ja przyczyniłem się do uratowania ok. 10 cebulek, które były wyorane przy mostku, na fragmencie zrytym przez ciężki sprzęt i posadziłem w miejscu gdzie jest go niedużo (przyjęły się!).




Łany czosnku po drugiej stronie rzeki, ale tam się nie zapuszczałem, bo zbyt blisko drogi.



Wczoraj przyszalałem ze zdjęciami kwiatków, więc dziś tylko symbolicznie bluszczyk kurdybanek i fiołek (bo co to za wiosenny wypad nad Pisię bez kwiatków).



Po drodze wypatrzyłem też gwiazdnicę wielkokwiatową, która zaczyna kwitnąć.




A ponieważ wszystkich nas dręczą teraz podobne pytania, postanowiłem je zebrać i odpowiedzieć na nie korzystając z własnych doświadczeń:

P: Czy można iść z dzieckiem na spacer do parku?
O: Tak, jednak to dosyć drogo kosztuje.

P: Czy można Jeździć na rowerze?
O: Tak, pod warunkiem, że się nie spotka patrolu.

P: Czy można wyjść pobiegać?
O: Tak, jeśli się biega szybciej niż policjanci.

P: Czy można pojechać do lasu?
O: Tak, pod warunkiem że się dobrze maskuje.

P: Co oznacza termin "niezbędna codzienna potrzeba życiowa"?
O: Nad tym się zastanawia cała Polska. Teoretycznie może oznaczać w zasadzie wszystko, jednak w praktyce oznacza to, jaki humor ma napotkany policjant.



  • dystans 21.14 km
  • 2.50 km terenu
  • czas 01:09
  • średnio 18.38 km/h
  • temperatura 16.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Kwiatkowycieczka nad Pisię

Poniedziałek, 13 kwietnia 2020 · dodano: 13.04.2020 | Komentarze 6

Dziś postanowiłem wyskoczyć skoroświt nad Pisię Gągolinę, żeby zdążyć przed popołudniowymi zlewami. Niestety okazało się, że właśnie nadchodzą jakieś chmury deszczowe... nic to, postanowiłem się jakoś przemknąć między nimi. W mieście trochę mnie skropiło, ale szybko umknąłem przed chmurą. Za miastem pojechałem nieco główniejszą szosą, a nie opłotkami... jednak z rana w Lany Poniedziałek na palcach jednej ręki mogłem policzyć mijające mnie samochody (w tym żaden patrol).

Jednak za miastem zobaczyłem, że zaraz mogę się władować pod inną chmurę deszczową... ale udało się, dopiero w lesie zaczęło kropić i szybko schroniłem się w szałasie, który choć wiatrem podszyty, to jednak przed takim deszczykiem chronił wystarczająco. A zresztą, takie marne siąpiradło mi niestraszne, a na szczęście solidnie się nie rozpadało, tylko jeszcze parę razy coś tam pokapywało. Większa zlewa poszła bardziej na północ ode mnie, kolejna przyszła tutaj jak już odjechałem, a mi tę chmurę udało się ominąć od północy (widziałem tylko zasłony z deszczu z lewej, gdy dojeżdżałem do domu). A główna zlewa przyszła po 13-ej.



Czy można do lasu? W Lasach Państwowych i w nadleśnictwie pod które podlega ten las, chyba nie rozgryźli temat przed świętami, a teraz temat musi poczekać aż święta się skończą. Na ich stronach żadnych nowych zakazów, czy przedłużeń nie ma, a na wjeździe jest informacja, że zakaz obowiązywał do 11.04. Jest 13.04, więc jestem w świątecznej luce zakazów... jakby co, to będę się na to powoływał.  Jeszcze tydzień, czy dwa temu bym pewnie tej luki nie wykorzystywał, ale coraz bardziej mi brakowało wiosennej Pisi i jej kwiatków.



Ale i tak nie mam zamiaru ryzykować i na kogoś się napatoczyć. Zakładam, że nie tak łatwo trafić na straż leśną (zwłaszcza w święta), a jeśli już na drodze... podejrzewam, że nie będzie im się chciało wysiadać z samochodu by patrolować jakieś krzaki i boczne ścieżki. No to omijam drogę i mostek (poza tym, jesli są jakieś fotopułapki, to pewnie tam), wbijam się w ścieżkę,  potem na przełaj i  przekraczam Pisię w bród. Śmigus Dyngus!



Następnie załadowałem się z rowerem do szałasu. Teraz jeszcze trochę nas widać ze ścieżki (z drogi już nie), ale jeszcze trochę się zazieleni, to miejscówka będzie dobrze ukryta.







Nabrałem i przywiozłem do domu wody z naszej świętej rzeczki. Dlaczego Pisia Gągolina to nasza ulubiona rzeka? Dlaczego ta miejscówka należy do naszych ulubionych? Ano dlatego:









To jest pobliski pniak do utrzymania kwarantanny. Jak po zamknięciu szkół, a po wprowadzeniu zakazów sporo ludzi spacerowało po okolicy i nawet ze dwa-trzy razy ktoś dotarł do naszej miejscówki, to jedna rodzina, która chyba miała chrapkę na nasz pniak, mogła się kopsnąć ponad sto metrów dalej i właśnie tutaj urządzić piknik.



Poza tym dolina Pisi Gągoliny to najbardziej rozkwiecone wiosną miejsce w okolicy, tradycyjne miejsce na kwiatkowycieczki. Oto dzisiejszy przegląd co w trawie piszczy... a właściwie kwitnie.

Śledziennica skrętolistna




Ponieważ ranek był pochmurny, to część kwiatków było pozwijana, ale potem zaczęło czasem wyglądać słońce, to można było złapać jakieś rozwinięte egzemplarze.

Ziarnopłon wiosenny






Zawilec gajowy




Zawilec żółty





Zdrojówka rutewkowata





Kokorycz





Łuskiewnik różowy





Fiołek




A ten, to... przecież to grzyb!



Bluszczyk kurdybanek






Jasnota





Miodunka




Szczawik zajęczy




W marcu widziałem jak wyrasta i ma pączki, teraz to już w zasadzie przekwita... miałem sprawdzić we wpisach z zeszłego roku co to, ale sobie przypomniałem, że szczyr.




Taki ło też ma pączki.



I taki krzaczek też.




Czosnek niedźwiedzi też ma dopiero pączki





  • dystans 22.88 km
  • 2.50 km terenu
  • czas 01:20
  • średnio 17.16 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Czy można do lasu?

Niedziela, 12 kwietnia 2020 · dodano: 12.04.2020 | Komentarze 5

Dziś była próba rozgryzienia, czy można do lasu. Otóż dotychczasowy zakaz obowiązywał do wczoraj (11 kwietnia), niby zakazy zostały przedłużone, ale odnośnie lasów sprawa wygląda tak:

§ 16. 1. Do dnia 19 kwietnia 2020 r. zakazuje się korzystania z:
1) pełniących funkcje publiczne i pokrytych roślinnością terenów zieleni, w szczególności: parków, zieleńców, promenad, bulwarów, ogrodów botanicznych, zoologicznych, jordanowskich i zabytkowych, a także plaż;
2) pełniących funkcje publiczne terenów leśnych, w szczególności: parkingów leśnych, miejsc postoju pojazdów, miejsc edukacji leśnej, miejsc małej infrastruktury leśnej i miejsc biwakowania.

Teraz pytanie, co obejmuje termin "pełniące funkcje publiczne tereny leśne" poza tymi wyszczególnionymi? Na stronie Lasów Państwowych nic nie ma, nadal wisi zakaz do 11 kwietnia, może też rozkminiają co rząd miał na myśli i czy zakazywać, czy nie. Zajrzałem na stronę nadleśnictw - Nadleśnictwo Grójec nic, natomiast Nadleśnictwo Radziwiłłów wywiesiło nowy zakaz wstępu do lasu do 19 kwietnia. A mapa z zakazami? Tam jest, że zakaz obowiązuje w 427 z 430 nadleśnictw (a zatem nie wszystkich!), tyle że jak wprowadzali zakazy, też trwało zanim zaktualizowali.

To co? Las Żyrardowski odpada, ale w zasadzie w Radziejewskim nie nie wolno, jeśli będę omijał tereny pełniące funkcje publiczne? No to jadę do lasu... no, nie tak na beszczela, najpierw jadę drogą która biegnie częściowo przez las, skrajem działów leśnych, a częściowo przy polach do których jest dojazdem, czyli raczej legalnie.



Samotny dąb.



Jadę, nigdzie nie ma wywieszonych  zakazów. Wbijać się tu w las? E, nie... tędy biegnie szlak, więc jesli coś uznać za pełniące funkcje publiczne, to właśnie ten szlak.



Wbijać się w następną dróżkę leśną za szlabanem? Nie, też zbyt publiczne (a właściwie większe ryzyko wpakowania się na jakąś fotopułapkę). Wbijam się kawałek dalej na przełaj. Daleko nie idę, tyle żeby dotrzeć do naszego szałasu z jesieni. W zasadzie wolałbym wbić się głębiej, żeby zupełnie mnie nie było widać od strony drogi (ciut za mało liści jeszcze), ale szałasu przecież nie przeniosę...  ale jestem ubrany na zielono, więc się maskuję.




Rower skitrałem do szałasu, żeby nie było go widać i na jakiś czas się zainstalowałem. Trochę poleżałem w szałasie słuchając ptaków, trochę pospacerowałem po lesie oglądając kwiatki i inne motylki. A potem dyskretnie na drogę i chodu.



To jest największy głaz narzutowy na Mazowszu... naszym zdaniem, tylko trzeba go odkopać. Oficjalnie ten tytuł dzierży Głaz Mszczonowski, ale to dlatego, że jego właśnie odkopali.



Powoli, ale las zaczyna zielenieć.





Tak, graby pokrywają się zielenią




Las pokrył się dywanami zawilców







Ziarnopłon wiosenny się między nimi zaplątał, jeden i drugi.




Jakiś motylek (chyba osadnik egeria)




W oddali jakiś drapieżnik... nie pierwszy dzisiaj, ale drugiemu nawet takiej fotki z oddali nie mogłem zrobić.




Jak wracałem, mijałem inny wjazd do lasu, tym razem z zakazem wstępu... ale do 11 kwietnia.



Jak wyjechałem na chwilę na szosę główną, zaraz napatoczyłem się na patrol policji, niby minęli mnie nie zatrzymując się, ale i tak wolę bocznymi drogami i dróżkami się przebijać. Z tego co widzę, to nie tylko ja.



Na koniec już w mieście - dojeżdżam do skrzyżowania, przepuszczam samochód, bo ma pierwszeństwo, a ten prawie się zatrzymuje i kierowca przez otwarte okno życzy "Wesołych Świąt". Patrzę, a to kolega z podstawówki.


  • dystans 14.41 km
  • 5.00 km terenu
  • czas 00:55
  • średnio 15.72 km/h
  • temperatura 15.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

To nie jest las, to jest nasyp kolejowy

Sobota, 11 kwietnia 2020 · dodano: 14.04.2020 | Komentarze 6

Dziś znowu jadę na miejsce, które nie jest lasem, ani parkiem, bulwarem, biblioteką czy czymś tam innym zakazanym... to jest nasyp kolejowy, tyle że nigdy tam torów nie położyli.

Jadąc skrótem przy torach udało mi się ustrzelić jadącego z Warszawy Flirta Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. Maszynista pozdrowił mnie trąbnięciem. Normalnie w weekendy te pociągi jeżdżą sczepione po dwie lub trzy jednostki, teraz tylko jedna, poza tym są tylko trzy kursy tam i z powrotem (nie pamiętam ile było przed wirusem, ale co najmniej dwa razy tyle).



Krótki stopik na półwiadukcie - świetna miejscówka trainspottingowa. Jedzie Impuls Kolei Mazowieckich.



A tu towarowy z wunglem do stolycy.



- Tu zwiadowca 117A, odkryłem bogate złoże nektaru, przyślijcie zespół wydobywczy.



- Jesteśmy, przystępujemy do wydobycia.
- No, nie spieszyliście się, konkurencja była pierwsza.



Rany, co to jest?




A to?




Biedronka siedmiokropka vs biedronka azjatycka



Rozkwitały jabłonie i grusze...




Coraz więcej zieleni w lesie... eee, znaczy to oczywiście nie jest las, tylko nasyp kolejowy.




A tutaj, to już w ogóle... ten krzak czeremchy jest niesamowity.



Kolejna siedmiokropka



Inne pędy też zielenieją




Postbazie



Taka tam opuszczona chatka



Angielska gorzka




Przynajmniej z etykietki, bo sądząc po kolorze, to zawartość niekoniecznie...



Gdy wracałem, zrobiłem krótki fotostop przy cmentarzu, by udokumentować pączki kasztanowców.




Oraz kwitnące klony




Bzykająca wkładka gratis do zdjęcia... jak to mówi Kluska: wiosna puściła bąka.




  • dystans 14.41 km
  • 4.50 km terenu
  • czas 00:57
  • średnio 15.17 km/h
  • temperatura 14.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Na glinianki

Piątek, 10 kwietnia 2020 · dodano: 11.04.2020 | Komentarze 4

Dziś postanowiłem podskoczyć na glinianki... trochę bałem się, czy nie będzie zbyt dużo wędkarzy, ale nie... jak podjechałem (od tej bardziej ustronnej strony), to żywego ducha nie było. Dopiero dalej w krzakach wypatrzyłem jednego wędkarza.









Czy to jest wejście na nasz cypelek? Nie, to poprzedni...



O, to jest nasz ulubiony cypelek, ma kilkaset metrów... jak jest mniej wody, to może da się wejść na niego z drugiej strony, ale głowy nie dam.





- Cześć żaba! Buziaczka?
- Fuuuj!!!



Ziarnopłon wiosenny



Wierzbowe postbazie.



Wracając pojechałem dróżką za wsią... byłaby to całkiem przyjemna okolica, gdyby nie zwały śmieci przy drodze.



O, tarnina zakwitła.





I ten, fiołek polny



Chmurki malowane





Z innych ciekawostek - gołębie próbują założyć u nas na balkonie gniazdo. Rok temu złożyły u nas jaja, wykluło się w sumie osiem pisklaków w seriach po dwa, ale niestety strasznie brudziły, a do tego miały pasożyty, które się rozłaziły. Bardzo lubimy te gołębie i trochę nam ich żal (może to te co rok temu, albo ich potomstwo), ale w tym roku nie możemy dopuścić, żeby się zagnieździły. Wszystkie doniczki zostały wyposażone w zasieki uniemożliwiające gniazdowanie, za dnia je gonimy, ale rano jak wstaniemy, to już jest gotowe nowe gniazdo. I tak codziennie... teraz poprzestawialiśmy doniczki i stosujemy różne przeszkadzacze, a one wciąż próbują.




  • dystans 21.00 km
  • 8.50 km terenu
  • czas 01:20
  • średnio 15.75 km/h
  • temperatura 24.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Krótki wypad w plener

Czwartek, 9 kwietnia 2020 · dodano: 10.04.2020 | Komentarze 18

Za co można dostać mandat w Żyrardowie? Trzeba ewidentnie złamać któryś zakaz, na przykład w grupie kilkuosobowej pić alkohol w parku (za to groził mandat, nawet przed pandemią). Więcej informacji na ten temat na stronie Żyrardowa.

"Fantazja oraz niefrasobliwość zaskakuje policjantów, którzy interweniują w przypadkach spotkań towarzyskich na terenie parków, oraz spotkań sąsiedzkich w plenerze zakrapianych alkoholem, pod pretekstem zatrucia koronawirusa."

Rowerzyści raczej mają spokój i jak nie pojadą przez park, czy lasem, to raczej nie muszą się przejmować u nas, że policjant uzna ich potrzebę życiową za niewystarczająco potrzebną. Zresztą od początku kwietnia trudniej spotkać patrole, podejrzewamy, że część mogła zostać ściągnięta do Warszawy, gdzie są obstawione bulwary i parki, przez co ileś tam patroli jest uziemiona. Jakby co, to w pytaniach i odpowiedziach na www.gov.pl nadal jest, że wyjście na rower jest realizacją niezbędnych codziennych potrzeb.



Poza tym można sobie wydrukować plakat (z tej samej strony - ostatni plakat pt. "zostań w domu"), na którym jest jak byk, że spacery i uprawianie sportu są dozwolone.



Za tydzień zostanie wprowadzony obowiązek zakrywania ust i nosa. Tymczasem już od kilku dni w Żyrardowie trwa kolportaż maseczek. Do każdego mieszkania, do skrzynki pocztowej ma być dostarczona paczka z dwiema bawełnianymi maseczkami i instrukcją obsługi (w sumie 26tys. maseczek). Podobna akcja ponoć trwa też w Grodzisku, a wcześniej w maseczki zaopatrywały mieszkańców samorządy Jaktorowa, Milanówka, Wiskitek... podobne działania podejmują też inne samorządy.




Ale przechodząc do kilometrów na bikestatsie - ot, krótki wypad w krzaki, posiedzieć sobie na łonie przyrody.

Bluszczyk kurdybanek



Głóg wypuszcza liście




A ten nawet pączki kwiatowe




Czarny bez także.



Liście brzozowe



Ślimaki zaroślowe (chyba), a właściwie to same skorupki.



Biedronka mączniakówka (jej larwa te jest żółta).



I druga



Ej, posuń się



Motylek (zidentyfikowałem - rusałka ceik).



Sikorka modra w mirabelkach... nie huannie, to nie nazwa dania



Słabo widać? To dam powiększenie.




I z innej perspektyw, na innym drzewku



Wracając musiałem przepuścić na przejeżdzie piętrusa Kolei Mazowieckich.




  • dystans 24.42 km
  • 8.50 km terenu
  • czas 01:30
  • średnio 16.28 km/h
  • temperatura 20.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Nagły Atak Wiosny

Środa, 8 kwietnia 2020 · dodano: 09.04.2020 | Komentarze 4

Kilka ciepłych bardzo ciepłych i słonecznych dni sprawiło, że drzewa zaczęły juz masowo kwitnąć i wypuszczać listki, a przynajmniej pączki.

Mirabelki i tym podobne już na dobre rozkwitły.





Taki dyskretny skrócik przy torach



To nie jest las, to nie jest park, to jest nasyp kolejowy




Wracają do drzew, czeremcha jeszcze nie kwitnie,ale już niedługo, póki co zrobiła się zielona






Klon jesionolistny kwitnie




A w mieście już wykształca noski (podczas gdy zeszłoroczne jeszcze są na drzewie).





Żurawie w locie



Ptaki drą ryje na potęgę... ale ciężko je wypatrzyć, a jeśli już, to smyrgnie taki maluch, że ciężko się przyjrzeć, a tym bardziej  zrobić zdjęcie. Ale przy spotkanie ze stadem jemiołuszek udało mi się strzelić kilka fotek.




Gąsieniczka alpinistka... a właściwie dendroistka.







Wejście do norki liska, czy innego borsuka. Widać jakiś esteta, bo ma obok ogródek, w którym kwitnie starzec.




A teraz mały przegląd kwiatków... niestety kwiatkowycieczka nad Pisię do lasu odpada, to jakieś ruderalne i różne łąkowe stanowiska pozostają.

Jasnota



Fijoł



Mniszek



Podbiały kwitły już w lutym, ale jeszcze można je spotkać.



To tyle relaksującego i uzdrawiającego ciało i ducha kontaktu z przyrodą. Wracając do miasta:



Biedronka z limitem osób na sklepie poradziła sobie w ten sposób, że wystawiają tylko tyle wózków ile może wejść klientów. Nie trzeba liczyć, teoretycznie niepotrzebny jest ochroniarz... teoretycznie, bo co chwila ktoś wchodzi bez wózka (i okrzyk: "gdzie pan idzie bez wózka?!"), bo albo nie doczytał, albo nie zrozumiał.





Ogłoszenie na bramie cmentarza (u nas nie został zamknięty).

Zwróćcie uwagę na pieczątkę... kiedyś na weekendówce spotkaliśmy rowerzystę, który odwiedzał plebanie i zbierał pieczątki. Pokazał nam zeszyt i okazało się, że są różnorodne i niektóre dosyć ciekawe i ładne. Zbieranie pieczątek kojarzy mi się ze schroniskami górskimi i wbijaniem ich do książeczki GOT, aczkolwiek teraz można je spotkać w muzeach i różnych innych miejscach (chociażby właśnie na plebaniach).