teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 109102.90 km z czego 15619.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2020

Dystans całkowity:559.58 km (w terenie 134.10 km; 23.96%)
Czas w ruchu:35:32
Średnia prędkość:15.75 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:19.98 km i 1h 16m
Więcej statystyk
  • dystans 13.72 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 00:56
  • średnio 14.70 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście

Wtorek, 7 kwietnia 2020 · dodano: 07.05.2022 | Komentarze 0

Bielinek bytomkowiec (Pieris napi)

przeczytaj o motylu na stronach:
- Insektarium
- Wikipedia
- Medianauka
- Świat Makro
- Przyroda świętokrzyska
- Lepidoptera.eu
- LepiWiki

pokolenie wiosenne




Poganiałem też trochę za bielinkami - strasznie trudno je podejść i w większości zdjęcia były takie sobie. Oto na przykład jedno zdjęcie po którym da się stwierdzić, że jest to bielinek bytomkowiec (oprószone żyłki na spodzie skrzydeł).



Te dwa to najprawdopodobniej też bielinki bytomkowce, ale bez zajrzenia na spodnią stronę skrzydełka trudniej jest je zidentyfikować. Zasadniczo samica ma po dwie plamki na skrzydłach, a samiec po jednej, ale ponoć u wiosennych motyli mogą one zanika (motyle są też mniejsze od tych letnich).

To prawie na pewno bielinek bytomkowiec i to samiczka
Ma przyprószone żyłki (to cecha wyróżniająca bytomkowca i właśnie samicę tego gatunku). Samica powinna mieć po dwie plamki na górnych skrzydełkach, i ma jedną wyraźną, oraz tylko ślad drugiej, ale rzeczywiście w miejscu gdzie powinna być.




Mniej pewna identyfikacja jest tego egzemplarza, zakładam jednak że to bielinek bytomkowiec (innych tam nie widziałem) i raczej samiec, ma jakby cień plamki w miejscu w którym plamka powinna być i nie oprószone żyłki, w odróżnieniu od samiczki powyżej.








Bielinek bytomkowiec, tylko z dokładnym ustaleniem płci może być problem, bo choć tutaj mamy dymorfizm płciowy, to jednak musiałbym mieć dobre zdjęcie wewnętrznej części skrzydełek by określić, czy to samiec czy samica.






A ten mi uciekł (i kilka innych też).




Bielinek bytomkowiec, samiczka (bo ma po dwie plamki)









Jak co dzień, nie mogło też zabraknąć bielinka rzepnika. Tutaj samiczka z lekko uszkodzonym skrzydełkiem.







Samczyk



I znów ta sama samiczka







to chyba samczyk



A to ewidentnie samiczka





Zaloty























wiosna 2023

samiec



samiec









samiec




samiec







samiec









samiczka





samiczka



?



samiec




samiec







zaloty






























pokolenie letnie




































wiosna 2024

samiec








  • dystans 15.79 km
  • 2.50 km terenu
  • czas 00:55
  • średnio 17.23 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Piosenka jest dobra na wszystko

Wtorek, 7 kwietnia 2020 · dodano: 07.04.2020 | Komentarze 3

Róża czerwono, biało kwitnie bez,
Nikt z nas nie pęka, chociaż krucho jest,
Wzgórza przejdziemy, wodą popijemy,
Kuchnie polowe diabli wiedzą gdzie.
Kto by się martwił, że na drodze
Kurz i śnieg i deszcz - to znamy już.
Wzgórza przejdziemy, wodą popijemy,
Woda po walce ma jak wino smak.
Róża czerwono, biało kwitnie bez,
Dojdziesz bracie, choć krucho jest.

Oj tak, piosenka "Róża i bez" (czyli ta z czołówki filmu "Jak rozpętałem II wojnę światową" - youtube) bardzo pasuje w obecnej sytuacji. Bzu jeszcze nie ma, ale za to mirabelki kwitną na potęgę. A zamiast róży - krokusy.










Wiadomo ponadto, że "Piosenka jest dobra na wszystko" (youtube) i też bardzo na czasie, to też ją nucimy... z nieco uaktualnionym tekstem.

Piosenka jest dobra na wszystko
Piosenka na drogę zbyt bliską
Piosenka na wiosnę za szybką
Piosenka przybliży Ci ją

Piosenka to sposób z refrenkiem
Na jakieś sejmowe brewerie
Na posła z ministerkiem
Piosenka - de son la chanson

Piosenka to jest klinek na splinek
Na brzydki rządu uczynek
Na zakaz rzucony na rynek
Na taki jakiś nie taki ten byt

Piosenka pomoże na wiele
Na co dzień jak i na pandemię
Na to żebyś Ty patrzał weselej
Piosenka - canzona, das Lied

Dzisiaj wyszedłem tylko wyrzucić śmieci... no, ale że śmietnik nam się ostatnio spalił (fotki w tym wpisie), to musiałem trochę pojechać do następnego, stąd ten dystans. Ponieważ patrol mógłby nie uznać mojego tłumaczenia, postanowiłem że wyjazd na miasto połączę z wizytą w sklepie, a że spodziewałem się kolejek (faktycznie były, choć mniejsze niż w zeszłym tygodniu), toteż zakupy wziąłem ze sobą z domu, żeby nie musieć w nich stać.

Tak na marginesie, teraz ciężko spotkać w Żyrardowie jakiś patrol... o ile po poprzednim rozporządzeniu, od 25 marca faktycznie jakby było na mieście więcej patroli, to teraz je zupełnie wymiotło. Od 1 kwietnia naprawdę ciężko spotkać, a jeśli już to albo stoi pod kebabem, albo pod cmentarzem, albo straż miejska stoi pod targowiskiem (bo po zamknięciu targu, sprzedawcy handlowali na parkingu), albo jeździ po osiedlowych uliczkach puszczając z głośników apele.

Do lasu nie można, choć Lasy Państwowe na swojej stronie przekonują, jakie to działanie zdrowotne ma las:

"Wydzielane przez drzewa fitoncydy powodują, że w powietrzu leśnym jest o połowę mniej bakterii niż w mieście. To takie leśne, lotne antybiotyki, gdyż wykazują działanie grzybo- i bakteriobójcze oraz hamujące rozwój wirusów. (...) Spośród drzew leśnych największe ilości fitoncydów wydzielają gatunki iglaste. Inhalacje z dodatkiem sosnowych i świerkowych olejków eterycznych z powodzeniem są stosowane w leczeniu infekcji górnych dróg oddechowych ze względu na swoje właściwości dezynfekujące." (źródło)



Znalazłem sobie jednak legalne sosenki, żeby się poinhalować... młode pędy niedługo wystrzelą.



A to co do diaska?  Kwiat? Szyszka?



Nie jestem w lesie, tylko na drodze publicznej (a konkretnie na ddr-ce). Z lewej za drogą jest park leśny (oznaczony dwiema tabliczkami), a z prawej las nienależący do LP, więc chyba legalnie można w nim przebywać.




A tak na serio, wyskoczyłem dziś na rower, bo bardzo potrzebowałem się odstresować po wczorajszym dniu... rundka po opłotkach, chyba nawet nie wyjeżdżałem z granic Żyrardowa i  na wszelki wypadek nie byłem dalej niż 2,5km od domu.

Otóż Kluska jest strasznie ruchliwym dzieckiem, chwilę w miejscu nie usiedzi, toteż obecna sytuacja jest dla niej i dla nas bardzo trudna. Staramy się ją wybiegać, ale mamy z każdym tygodniem coraz mniej możliwości, a Kluska to wulkan energii. Efekt jest taki, że niemal biega po ścianach, a w każdym razie po meblach.

Otóż wczoraj zleciała z fotela na podłogę, na rękę... początkowo baliśmy się, że złamała sobie rękę, bo bardzo ją bolało, zaczęło puchnąć i jeszcze miała jakąś krzywą rękę. Szlag, no zajebiście! Jeszcze w obecnej sytuacji jechać do szpitala.. póki co zajęliśmy się nią, owinęliśmy rękę pieluszkami tetrowymi, obłożyliśmy rzeczami z zamrażalnika (min. torbą warzyw mrożonych) i telefonicznie zorientowaliśmy się co możemy zrobić. Normalnie to byśmy poszli do żyrardowskiego szpitala, obecnie się okazało, że musielibyśmy jechać do Warszawy, do jednego z dwóch szpitali... oczywiście wolelibyśmy tego uniknąć, bo obecnie to jedno z bardziej ryzykownych miejsc, no ale jak trzeba będzie.

Na szczęście sytuacja się stabilizowała, pod wpływem mrożonek opuchlizna się nie rozwinęła, ból zaczął być lżejszy, nic nie siniało, Kluska mogła ruszać palcami (a nawet nadgarstkiem) nie wyjąc z bólu.  Ręka też jakby mniej krzywa, a jak dokładnie obejrzeliśmy i porównaliśmy z druga ręką, to wyszło że Kluska ma obie ręce takie krzywe, a jeszcze początkowo tak trzymała dłoń, że wydawała się jeszcze bardziej krzywa. Usztywniliśmy deseczką i obandażowaliśmy.

Następnego dnia już było w miarę ok, wydaje się że to tylko stłuczenie, może lekkie skręcenie nadgarstka. Normalnie byśmy poszli po poradę, by się upewnić, ale w obecnej sytuacji... no cóż, obserwujemy dalej i miejmy nadzieję, że to tylko to.

Podsumowując:
- #zotanwdomu to najbezpieczniejsze miejsce na świecie





  • dystans 14.28 km
  • 6.30 km terenu
  • czas 00:58
  • średnio 14.77 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Drugi Piknik Partyzancki

Poniedziałek, 6 kwietnia 2020 · dodano: 28.07.2022 | Komentarze 0



  • dystans 22.79 km
  • 5.00 km terenu
  • czas 01:26
  • średnio 15.90 km/h
  • temperatura 11.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Zapraszamy do cyrku, zostańcie w domach!

Niedziela, 5 kwietnia 2020 · dodano: 05.04.2020 | Komentarze 14

Po mieście jeździ czerwony maluch i z głośników leci komunikat "w związku z epidemią kornawirusa...", "zostańcie w domu..." itd. itp. Mieszkańców to nieco bawi, bo zwykle ten maluch jeździł po mieście i ogłaszał "zapraszamy do cyrku..." Dobrze, że nie pomylili kaset, bo jeszcze by wyszło "Zapraszamy do cyrku, zostańcie w domach!". Fotki tego czeronego nie mam, złapałem tylko samochód straży miejskiej, który też puszczał jakiś komunikat.

Żarty, żartami, ale co mamy robić? Płakać? To prosta droga, żeby wpaść w deprechę, to już lepiej się śmiać, bo śmiech to zdrowie.



Jak się zorientowałem, że dziś jest niedziela handlowa i jeszcze że za tydzień są święta, to postanowiłem wyskoczyć do sklepu. Kalkulowałem sobie tak, że dużo ludzi pewnie nawet nie wie, że dziś sklepy są otwarte, tak jak ja przegapiłem że w styczniu była niedziela handlowa... liczyłem więc, że dziś kolejek nie będzie, albo przynajmniej mniejsze, a w tygodniu pewnie będą z powrotem i to może większe, bo święta coraz bliżej.

No i nie zawiodłem się, kolejek nigdzie nie było (przynajmniej z rana) i mogłem się wbić do Kauflandu, gdzie ostatnio były absurdalne kolejki, więc omijałem go szerokim łukiem. Na fotce wyznaczona strefa kolejkowa przed sklepem (była już 1 kwietnia), ogólnie Kaufland wprowadza dużo szybciej różne środki ostrożności niż inne markety w okolicy (Dino, czy Biedronka). Stacja dezynfekcji przy wejściu, rękawiczki jednorazowe na warzywach, zapakowane pieczywo, plastikowa szybka przed kasą (panie dziś miały przyłbice), personel w rękawiczkach, ograniczenie osób przy kasie i oznaczenie taśmami stref przy niej itp. Przed wprowadzeniem seniorów była nawet osobna kasa dla osób 65+. No cóż, widać że niemiecka sieć.



Potem udałem się realizować inne niezbędne potrzeby życiowe, najpierw pojechałem na cmentarz, ale nie wszedłem bo dziś trochę ludzi tam było, więc pojechałem w kierunku następnego cmentarza...

To jest las należący do LP, droga chyba jest publiczna, ale głowy nie dam... równoległa na pewno jest, ale bardziej dziurdziołowata, ale na tej żadnych zakazów nie było (w ogóle w terenie żadnych zakazów nie stwierdziłem), więc uznałem że jest publiczna i mogę jechać.

(Aha, jak przejeżdżałem drogą przez wcześniejszy las, to ścieżką z boku wyjechał pan wioząc sporego pieska w koszyku na bagażniku (pies też ma swoje codzienne potrzeby życiowe). A najważniejsze jest to, że akurat tamta część lasu nie należy do LP.)



Po drodze na cmentarz się rozmyśliłem, bo pomyślałem że tam też będą ludzie, toteż zatrzymałem się w jakichś krzakach, gdzie poza biedronkami i pscółkami nie było żywego ducha, a potem wróciłem do domu. Postój na herbatkę z termosu wypadł mi na  CMK Północ - o nie jest las, to nie jest park, to jest nasyp kolejowy, zachowałem też od najbliższej osoby odległość 100-200m i to przejeżdżającej samochodem lub pociągiem.

Tak w ogóle, jest to nieistniejąca linia kolejowa, po której jeżdżą pociągi widmo... serio! Po prostu słychać pociągi jeżdżące po wiedence lub CMK, ale ich nie widać. Byłem akurat w miejscu, w którym pociągi na CMK bym zobaczył, ale żaden akurat nie jechał.





Mirableki... ewentualnie inne wiśnie. Mam wrażenie, że miejscami już tarnina zaczyna kwitnąć.







A to mała dygresja - wiśnia ozdobna z osiedla.



Biedronek było sporo.



W drodze powrotnej przy torach, zauważyłem, że leży martwy ptak, drapieżny, ale nie wiem jaki gatunek (nie znam się zupełnie). Nie wstawiam fotek, ale jak ktoś jest zainteresowany ,to daję linki (foto: ptak1, ptak2) (Edit: wg informacji z komentarzy - myszołów zwyczajny)


Wszystko zgodnie z nakazami i zakazami, oczywiście realizacja potrzeb życiowych, niezbędny środek higieny i niezbędne minimum... kolejny dzień kwarantanny narodowej za nami, czekamy co nam przyniesie kolejny tydzień, jakie obostrzenia, no i dowiemy się o ile przedłużą okres obowiązywania dotychczasowych (pewnie na razie znów o kolejne dwa tygodnie).


  • dystans 8.20 km
  • 3.50 km terenu
  • czas 00:40
  • średnio 12.30 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Pierwszy Piknik Partyzancki

Sobota, 4 kwietnia 2020 · dodano: 18.04.2020 | Komentarze 9

[wpis sprzed dwóch tygodni, dzień po wprowadzeniu zakazów wstępu do lasów... wstrzymałem się tymczasowo z jego publikacją czekając na rozwój sytuacji]

Piknik partyzancki czyli uciekamy z więzienia (Kluska tak powiedziała, gdy wyjeżdżaliśmy z domu).

Pradziadek Kluski w czasie wojny pędził bimber (trzy razy hitlerowcy zacier mu wylewali), potem z praprababcią szmuglował na wieś i przywoził rąbankę etc. Pradziadek  z drugiej strony w czasie powstania przeprowadzał ludzi kanałami. Ciotka w czasie stanu wojennego kolportowała ulotki... to co? My nie przeszmuglujemy Kluski na łąkę? Trzeba kultywować rodzinne tradycje. Co nam grozi? Mandat? Włóczenie po sądach? Śmiech na sali, pradziadkowi grozili że mu dziecko zastrzelą.

Może lekko przesadzamy z tą konspiracją, policja (póki co) rowerzystów nie łapie, ale ewentualny mandat zależy od mętnej interpretacji, a my z Kluską na Weehoo już nie jesteśmy zwykłym rowerzystą solo i bardzo zwracamy na siebie uwagę. Tak więc przemykamy się bocznymi uliczkami osiedlowymi, skrótami i tylko krótki odcinek główniejszą drogą, a potem już w gruntówę na łąki - tam też w bok nad Pisią Gągoliną i bunkrujemy się w sosenkach.




Zaraz, zaraz, muszę doczytać ten fragment.



Miejscówkę z grubsza znaliśmy, ale udało nam się znaleźć świetną kryjówkę... w tym momencie ukonstytuawał się piknik partyzancki. Tak wczuliśmy się w klimat, że nawet zaczęliśmy śpiewać piosenki partyzanckie... no może nie do końca partyzanckie, ale inne wojenne trzymające klimat. Zaczęliśmy od "Deszcze niespokojne" (wersja zwykła i na melodię "Whisky"), potem "Róża i bez" (z czołówki "Jak rozpętałem druga wojnę światową", o! koniecznie trzeba obejrzeć!), potem jakoś samo przeskoczyło na "Pieśn o małym rycerzu", a stąd już krok do "Rycerze trzej" (Kabaret Elita)...

Rodzinny oddział partyzancki w terenie.





Kluska w swojej bazie, czyli ćwiczyliśmy komendę "Lotnik! Kryj się!", gdy przelatywał jakiś helikopter, czy samolot (dronów nie było)... klimat wprowadziła jeszcze syrenka, która zaczęła wyć z pobliskiej remizy.



Spotkania z przyroda - mikrobiedronka, ona naprawdę była malusia. Mieliśmy nawet bliskie spotkanie (niemal oko w oko) z sarenką, ale nie zdążyliśmy zrobić zdjęcia. No i ptaki - przelatywały nad nami gołębie i mewy, a różne maleństwa (typu pliszka) buszowały w sosenkach.



Grzybek, chyba jeszcze z poprzedniego sezonu.



Przedpole naszej bazy.



Mamy stąd dobry widok na miasto.




Po drodze nie spotkaliśmy nawet żadnego patrolu. Wracamy do domu, wyglądamy przez okno... a tam radiowóz pod kebabem.





  • dystans 13.13 km
  • 8.00 km terenu
  • czas 01:05
  • średnio 12.12 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Ostatni raz do lasu

Piątek, 3 kwietnia 2020 · dodano: 04.04.2020 | Komentarze 29

Pożegnanie z miastem (na krótko), czyli panorama osiedla znad Pisi Gągoliny



Pożegnanie z lasem (na długo), czyli świerk w towarzystwie dębów, na tle młodszej sośniny.



Takie maleństwo kwitnie (na razie nie miałem czasu, by spróbować zidentyfikować).





Tak wygląda chodnik na jednym z osiedli... szeroki, ale totalnie zastawiony samochodami, w normalnych warunkach dwa wózki się nie miną, a obecnie nie da się zachować bezpiecznej odległości od osoby idącej z naprzeciwka, ludzie albo to olewają, albo mijają chodnikiem lub ulicą. Może zamiast wprowadzać durne zakazy, wywalić samochody na ulicę, a samą uliczkę zrobić jednokierunkową? Ruch obecnie jest duśo mniejszy.

Kilka lat temu, jak chodziłem tędy z Kluską w wózku, to samochody dopiero zaczynały się ustawiać na tym chodniku... mogłem obserwować przyrost ilości aut w mieście, bo dosłownie z miesiąca na miesiąc ich przybywało. Obecnie chodnik jest zastawiony po obydwu stronach, nie zachowane jest 10m odstępu od przejścia dla pieszych.



Gdy wróciłem do domu, okazało się że Lasy Państwowe wprowadziły zakaz wstępu do lasów. Tiaaa... zobaczymy czego nam zabronią w przyszłym tygodniu i ile jeszcze te zakazy będą utrzymane - miesiąc? Dwa? Bo że za tydzień w święta zniosą, to chyba nikt nie wierzy, wtedy chyba jeszcze nie będzie nawet górki zachorowań.

U kolegi Marecky'ego podpatrzyłem pomysł by się wybrać do lasu jako myśliwy... mamy taki oto sprzęt do polowań.



Oto fotka Kluski z łukiem - ona będzie myśliwym, my będziemy robić za nagonkę i fru do lasu. Mamy jeszcze dzidę przystroloną kolorową mulinką i piórami dzięcioła (znalezione w lesie).



A w nocy się nie wyspaliśmy, po 5-ej lavinkę obudził wybuch, a potem drugi. Mnie obudziła straż pożarna. Ciężko było określić gdzie się pali, z okien i balkonu widzieliśmy tylko czarny dym gdzieś z końca bloku lub zza niego i płomienie odbijające w oknach bloku naprzeciwko... było dosyć groxnie, bo nie wiedzieliśmy co i gdzie się pali, czy jakieś mieszkanie na końcu bloku, czy może śmietnik. Będzie się trzeba ewakuować, czy nie? Jednak straż opanowała sytuację, nic się nie działo, więc stwierdizliśmy ze chyba śmietnik i próbowaliśmy jeszcze podrzemać.

Rano okazało się, że rzeczywiście śmietnik i samochód obok. Wydaje się że zapalił się śmietnik, a od niego samochód (bo tylko pół spłonęło), ale pewności nie ma, bo wiatr był w stronę śmietnika... wydaje się, że w najbliższym czaise miejsce parkingowe przy śmietniku będzie wolne, aż do czasu gdy ktoś nowy sprowadzi się na osiedle.







  • dystans 20.58 km
  • 3.00 km terenu
  • czas 01:10
  • średnio 17.64 km/h
  • temperatura 8.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Niezbędny środek higieny

Czwartek, 2 kwietnia 2020 · dodano: 03.04.2020 | Komentarze 10

... tak to się teraz nazywa.

Szybki myk do lasu, tylko niezbędne minimum - ot pojechałem się przewietrzyć i zaraz wróciłem (zgodnie z zaleceniami ministra).

Lasek przez który przebiega skrót, ma dosyć feralną nazwę. Ale w takim małym mieście nie dostają sraczki na tym punkcie jak w dużych miejscowościach... zresztą w tym "parku" miasto już dawno bez odgórnych nakazów pozamykało (otaśmowało) newralgiczne elementy - plac zabaw, ścieżkę zdrowia, siłownię plenerową... zresztą co mieliby zrobić? Otaśmować cały las? Wszystkie skwerki na mieście? Dwa parki w mieście pełniące głównie funkcję placu zabaw też od dawna zamknięte, teraz dodatkowo zamknęli park miejski (odpadł jeden skrót rowerowy)... no ale one mają ogrodzenie i furtki.

Natomiast sformułowanie w rozporządzeniu jest na tyle ogólne, że pozwala zamknąć praktycznie wszystko co zielone - łącznie z trawnikiem przed moim blokiem - "zakazuje się korzystania z pełniących funkcje publiczne i pokrytych roślinnością terenów zieleni, w szczególności: parków, zieleńców, promenad, bulwarów, ogrodów botanicznych, zoologicznych, jordanowskich i zabytkowych, a także plaż."



Tak więc, jak już dojechałem posiedziałem sobie na pieńku przy głazie, napiłem się herbatki, zobaczyłem co tam w naszym szałasie, pospacerowałem dookoła po lesie, głęboko pooddychałem... nikogo w zasięgu wzroku nie było.

A ten głaz, to naszym zdaniem największy głaz narzutowy na Mazowszu, a może i w Polsce... tylko trzeba go odkopać. Głaz Mszczonowski też pewnie tak wyglądał, zanim go odkopali. Obok ten pień brzozy z nosem, to nasz totem.




Kwiatki ostatnio takie pozwijane, bo chłodno i/lub pochmurno.




Jestem przygotowany, mogę pojechać do Biedronki. Jakby patrol się czepiał, to przecież jadę po zakupy... zresztą żadnego nie spotkałem, mimo że przejeżdżałem obok komisariatu. Nie... kłamię - widziałem jeden samochód straży miejskiej pod targowiskiem, po tym jak miasto zamknęło targowisko, handlarze sprzedawali z samochodów na parkingu. Teraz już pilnują i jest tylko kilka stoisk na prywatnych placach naokoło rynku. Uruchomił się też nowy sklep - w miejscu gdzie była cukiernia, potem go zamknęli, zostawili tylko pawilon na rynku obok, lokal stał pusty i zamknięty (teraz zdaje jest spożywczy + środki higieny, nie oglądałem dokładnie, tylko co kątem oka zobaczyłem w przelocie).



A Kluska wystawiła mi i lavince takie oto zaświadczenie... sama to wymyśliła słuchając naszych rozmów.



A propos, mam informacje odnośnie kolejek dla seniorów - jest trochę śmiesznie, trochę strasznie i przede wszystkim dosyć absurdalnie. Ponoć kwitnie w kolejkach życie towarzyskie, a jak się seniorzy rozgadają, to często odruchowo nie trzymają dystansu (bo to przysunie się do rozmówcy, nachyli...). Babcie się denerwują, że nie zdążą wejść do 12-ej, bo myślą że tylko w tych godzinach mogą robić zakupy, a trafiają się też ponoć takie, co myślą że odwrotnie, właśnie w tych nie mogą...

Z moich obserwacji wynika, że kolejki są chyba dłuższe w godzinach dla seniorów, a że był dosyć zimny wiatr, to jak nie koronawirus, to zwykłe przeziębienie przetrzebi emerytów (może to tajny plan ZUSu?).


  • dystans 26.96 km
  • 15.50 km terenu
  • czas 02:07
  • średnio 12.74 km/h
  • temperatura 7.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Jazda z nowym rozporządzeniem

Środa, 1 kwietnia 2020 · dodano: 03.04.2020 | Komentarze 16

No to co z jazdą na rowerze? Co ze spacerem? Mnie osobiście najbardziej interesuje, czy mogę pojeździć solo na rowerze, unikając wszelakich kontaktów i w ogóle na różnych zadupiach, gdzie najczęściej nie ma żywego ducha. Ponadto, czy możemy pojechać z lavinka i Kluską do lasu, również w miejsce gdzie nie ma nikogo (a w słoneczny weekend najwyżej jedna osoba na godzinę) i wybiegać dziecko w miejscu odległym o co najmniej dwieście metrów od ścieżki.

W kwestii samej jazdy i spaceru rozporządzenie zmieniło to, że jest zakaz wchodzenia do parków, na bulwary itp.,  trzeba zachować dystans 2m nawet od bliskiej osoby (nie dotyczy rodziców z dziećmi do lat 13), plus zakaz samotnego wychodzenia dla osób nieletnich. Poza tym z niego niewiele wynika, bo "zaspokajanie niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego" można różnie interpretować... Jeśli coś się zmieniło, to właśnie interpretacja (a od interpretacji patrolu zależy, czy będzie chciał nam wlepić mandat). A więc co na to policja? (link piosenki na jutubie) Co mi przypomniało piosenkę Kabaretu Potem pod tym tytułem, Klusce się spodobała i musiałem jej wpisać do śpiewnika.

Sprawdzam więc co na to  oficjalny rządowy FAQ.

Wchodzę na stronę Koronawirus: informacje i zalecenia -> rozwijam menu pod tytułem -> klikam w Pytania i odpowiedzi
 (poniższe zrzuty ekranu pokazują stan na 03.04.2020 i są już po aktualizacjach, zrzuty z 25.03.2020 dałem w tym wpisie)
Najpierw odpowiedź jakie są ograniczenia w przemieszczaniu (nie mam niestety zrzut




To tyle tytułem wprowadzenia, co ze spacerami? Otóż z poniższego wynika, że można (a właściwie nie ma , że nie można) ,byle nie wchodzić do parków itp. Dla porównania zrzut poprzedniej wersji.


Brzmienie odpowiedzi 25.03.2020:


A jazda na rowerze? I tu najlepsze, bo zapis jest dokładnie taki sam jak 25 marca, nic nie zmienili... zapis o bieganiu ma identyczną treść.



No dobra, jest jeszcze jedno małe FAQ przy opisie nowych obostrzeń, aczkolwiek ono za parę dni zniknie z pierwszej strony i trudniej będzie się doklikać:

Wchodzę na stronę Koronawirus: informacje i zalecenia -> przewijamy w dół do Wiadomości -> klikamy 31.03.2020Kolejne kroki w walce z koronawirusem...

I co tu mamy? No że należy unikać miejsc, gdzie gromadzą się ludzie w tym lasów - "należy unikać", a nie "nie można tam iść/jechać"... a tym bardziej jeśli tam nie "gromadzą się ludzie".



No i powtórzenie żeby wyjścia ograniczyć do minimum (to już było) i traktować je jako "niezbędny środek higieny".



Czyli co? Z tego by wynikało, że iść na spacer, jechać rowerem można, byle zachować środki ostrożności (w szczególności stosować się do zaleceń i zakazów - czyli parki, odległości itp.), unikać zatłoczonych miejsc i... jest to nadal "realizacja niezbędnych życiowych potrzeb" i "niezbędny środek higieny". Problem mają ci, którym zamykają lasy miejskie i nie mają gdzie wybiegać psa (huann, a może i Trollking).

Ograniczyć tego typu wyjścia do minimum, co jest określeniem dosyć nieprecyzyjnym... minister może se gdzieś tam mówić, że tylko wyjść, przewietrzyć się i do domu... dla mnie to nie jest środek higieny, w mieście w obecnych warunkach nie jestem w stanie odzyskać równowagi psychicznej (zamknięte tereny zielone), dla mnie jest to pojechanie za miasto, do lasu, żeby posiedzieć sobie gdzieś w odludnym miejscu na pieńku, napić się kawy/herbaty z termosu, posłuchać ptaków, pospacerować między drzewami...


Dodam jeszcze przy okazji, że większość środków ostrożności, które są wprowadzane kolejnymi rozporządzeniami, stosujemy już od połowy marca (kilka dni po zamknięciu szkół) - z nikim poza najbliższą rodziną się nie kontaktujemy osobiście i nie spotykamy (wyjątek to kurier z przesyłką), wyjścia ograniczyliśmy do minimum - do sklepu (rzadziej i większe zakupy niż normalnie i od początku zakładam rękawiczki), rowerem z Kluską do lasu i rowerem solo po zadupiach. Kluski nie puszczamy by pobiegała po podwórku (zresztą bez koleżanki to i tak nuda), nie chodziliśmy z nią na spacery po mieście, jak już jechaliśmy, to wgłąb lasu i instalowaliśmy się na pół dnia z dala od ścieżki, by mogła w spokoju się wybiegać. W parkach zatrzymałem się kilka razy przejazdem (kilka zdjęć głównie przyrody i krótki spacer), gdy były zupełnie puste (jedna, dwie osoby na horyzoncie).


No to co? No to higiena przy świetle Księżyca.



Jakaś budowla przybyła, nawet ładnie to wygląda... ale tylko od tej strony.



Suchszy Dopływ Suchej.



Główny nurt idzie korytem, tam gdzie pas drzew pośrodku łąk, ale bobry go przegradzają i nurt rozchodzi się obecnie po zalanych łąkach. Irysy jeszcze nie kwitną.



Ostatnio mamy kilka bajorkowych akwariów w domu - nabieramy do słoika wody z bajorka i obserwujemy, co udało nam się nabrać... na zdjęciu widać fajne glony, ale jakieś żyjątka też są. W sumie z takich bardziej znanych mamy w słoikach - rozwielitki, oczliki, larwy komara (w zamkniętym słoiku!), ślimaki...




Graby puszczają liście



Tarnina jeszcze nie kwitnie



Śnieg! A nie, czekaj...




Urządzenia przy torach już zniszczone... witamy w Polsce, to było do przewidzenia.



A tu jakiś domowej roboty leśny karmnik.



Przejście dla zwierząt nad obwodnicą, korzystają z niego głównie ludzie, bo przejść dla ludzi w lesie nie porobili jest tylko droga przy torach (z jednej strony, bo po drugiej trzeba się przemykać skrajem szosy głównej), toteż ludzie pootwierali sobie furtki (już ich nie otwierają) na wjazdach technicznych i przebiegają przez krajową pięćdziesiątkę bez żadnych przejść.



Dziś głównie po lesie, powrót przy Zalewie Żyrardowskim.



Ujście Okrzeszy do Pisi Gągoliny (z lewej) i kładeczka na Pisi.



Ciekawe dlaczego stację benzynową zamknęli? Zarażony pracownik?




A wracając do rozporządzenia, nie wiem jak sytuacja w sklepach wyglądała 01.04, bo nie byłem w sklepie i żadnego nie mijałem, ale 02.04 ok, 8-ej rano pod Kauflandem wyglądało to tak:



Popołudniu kolejka była jeszcze dłuższa. Minister zdrowia zaleca wyskoczyć z domu tylko na chwilę, żeby się przewietrzyć, a jeśli to nie wystarczy i chcesz dłużej pobyć na świeżym powietrzu, idź sobie postać w kolejce pod sklepem.



Tu kolejka regularna, postokątna, pod Biedronką naprzeciwko kolejka nieregularna typu tłum rozproszony.



Miałem wpaść do Kauflandu, ale zrezygnowałem, zrobiłem rundkę dookoła osiedla i podobna sytuacja była wszędzie - pod Dino, Kluską... ale znalazłem Biedronkę, pod którą stało tylko pięć osób (gdy wychodziłem było już więcej, z dziewięć).



Godziny otwarcia zmieniają się jak w kalejdoskopie, praktycznie pod sklepem człowiek się dowiaduje od której jest czynny i do której... nie mam fotki jak było od 7:30.





I jeszcze zabawne scenki - z okna widzieliśmy się przekradającego nastolatka, luzem bez dorosłych, ubrany w grubą czapę zimową, w maseczce i goglach. A w lesie zobaczyłem jakiś samochód zaparkowany w dziwnym miejscu przy jakiejś bocznej dróżce... rozejrzałem się i za rzeczką w krzakach zobaczyłem zgromadzenie (w odległości mniejszej niż 2m) dwóch panów rozpijających flaszkę .