teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 121794.80 km z czego 18226.85 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 17.11 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2024 2023 2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009 Profile for meteor2017

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 3.59 km
  • czas 00:32
  • średnio 6.73 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Wycieczka na ulicę Mireckiego

Wtorek, 17 lipca 2018 · dodano: 19.07.2018 | Komentarze 1

Druga wycieczka na ulice Mireckiego - bo jedna z lepszych przedszkolnych koleżanek Kluski mieszka właśnie na tej ulicy.  Ostatnio w foteliku, dziś na własnym rowerze i nieco większy kawałek tej ulicy oblecieliśmy.

Najpierw trzeba dojechać.



Po drodze jakaś babcia prosi nas o wniesienie torby na kółkach na drugie piętro. Babcia pilnuje rowerów, a my wnosimy.




No i jesteśmy na ulicy Mireckiego




Reper alfabetyczny



To coraz rzadszy widok, wraz z remontami chodników znikają stare płyty z inicjałami M.Ż. (zakładam, że to ma znaczyć Miasto Żyrardów).



Jest tu jeszcze kilka starych ceglanych kamienic.





A to wieżyczka obserwacyjna przeciwlotnicza. W Żyrku jeszcze mamy ze dwie takie (obie na szkole podstawowej nr 7).



To widok zza rynku, bo z ul. Mireckiego za słabo widać.



Rzadki widok w Żyrardowie, czyli mur pruski. Dwa pierwsze domki mają taką konstrukcję w całości, pozostałe tylko na pięterku... z większych domów jeszcze co najmniej dwa znajdą się z murem pruskim na poddaszu. Ponadto widać tutaj reszki szalowania deskami (obecnie w kolorze zszarzałym), kiedyś dom był nimi obity w całości, ale teraz w większości już są zdjęte.





Familijniak, jeden z najstarszych budynków w mieście, bo z lat 1860.




Kolejna tablica upamiętniająca poległych w 1945 roku radzieckich czołgistów trochę się zapadła w styropian (jedną z tych tablic oglądaliśmy niedawno na poprzedszkolnej wycieczce)



Skręcamy w ul. 1 Maja i jedziemy wzdłuż muru fabrycznego.



Ciekawe, czy te szczerby też od ostrzału, całkiem możliwe, w końcu wzdłuż tej ulicy było główne natarcie w 1945, a niedaleko chyba rozbito czołg, której załogę upamiętnia powyższa tablica.




Kolejna tablica, tym razem taki smaczek




Powrót ulicą Limanowskiego



  • dystans 4.04 km
  • czas 00:15
  • średnio 16.16 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Po Klu na dworzec (wpław)

Poniedziałek, 16 lipca 2018 · dodano: 19.07.2018 | Komentarze 0

Leje tak gdzieś od tygodnia. Było ryzyko, że jadąc po Kluskę na dworzec, będziemy musieli wiosłować w największą zlewę... ale nie, na szczęście dosłownie tuż przez naszym wyjściem przestało padać, więc ruszyliśmy śladem czarnych chmur przez mokre miasto.



W drodze powrotnej musieliśmy się przeprawić przez trochę zalaną ulice Ossowskiego... tutaj zawsze zalewa po ulewnych deszczach, teraz i tak mało wody, bywa więcej. Kluska jak to zobaczyła, to zaczęła śpiewać szantę, której się uczyła w przedszkolu:

Hej, ho, żagle staw,
Ciągnij linę i się baw,
! Hej, ho, śmiało steruj
Statkiem, który jest z papieru,
Hej!

I tak ze śpiewem na ustach dopłynęliśmy... znaczy dojechaliśmy do domu.






  • dystans 9.04 km
  • czas 00:39
  • średnio 13.91 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Do biblioteki między deszczami

Sobota, 14 lipca 2018 · dodano: 18.07.2018 | Komentarze 2

Po porannych deszczach, gdy już przestało padać i z radarów wynikało że za winklem nie czai się kolejna zlewa, wyskoczyłem szybko do biblioteki...  coś tam miało potem znowu przyjść i popadać, więc wracając zatrzymałem się jeszcze na stacji, pofocić pociągi, a jak zacznie się zbierać na deszcz, albo nawet kropić to chodu, do domu blisko to może mnie nie zleje.

Gdy dotarłem, właśnie odjeżdżał opóźniony z 10 minut Dart (PKP Intercity), a za peronami dostrzegłem stojący pociąg... nic nowego, tam na bocznicy stoją pociągi KM z/do Żyrardowa czekając na swoją kolej, ale ten miał inne barwy. Hmmm, ŁKA? Chyba tak... ale co tam robi? Może przepuszczał tego Darta? Super - myślę - może Bajkowy i uda mi się strzelić fotę nim się rozpędzi na dobre.



Wtem! Przemknął Flirt ŁKA z Łodzi - standardowy + Skra.




A chwilę później skład z Bajkowym jadący z Warszawy.




No dobra, to co tam stoi? Faktycznie, jeśli przepuszcza jadąc z tamtej strony to wjeżdża w perony i stojąc przy peronach czeka, a tam są bocznice na które zjeżdża się jadąc od strony Żyrardowa. Może się zepsuł? Podjechałem kawałek w rejon tunelu, ale tędy bliżej nie mogłem podejść (to znaczy mogłem, ale to już łażenie tuż przy bocznicy za ekranami).



Pal sześć deszcz, najwyżej mnie zmoczy, ale muszę zobaczyć z bliska co i jak.

Podjechałem więc dalej i  od strony Małego Tunelu i Pisi dobiłem ścieżką do bocznicy. No tak, chyba faktycznie jakaś awaria - bo i z przodu i z tyłu świeciło tylko po jednym reflektorze.  Stoi jedna jednostka, a do Warszawy jeżdżą dwie, albo i trzy, pewnie jeden odczepili, odstawili na bocznice a reszta pojechała dalej... przynajmniej kurs nie wypadł, co najwyżej było jakieś opóźnienie.




Poniższą fotkę można podpisać - Flirt ŁKA w krzakach w Żyrardowie.



A od strony Warszawy można zjechać na bocznicę i przepuścić pociąg - jak ten towarowy, który właśnie zjeżdża z bocznicy na główny tor.



A co tam jeszcze na bocznicach?





A co do deszczu, to po drodze zaczęło siąpić, ale nim rozpadało się na dobre, dojechałem do domu, więc przeszło ulgowo.

.


  • dystans 12.03 km
  • czas 00:50
  • średnio 14.44 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Nad zalew itp.

Czwartek, 12 lipca 2018 · dodano: 17.07.2018 | Komentarze 1

Ponieważ Zalew Żyrardowski został ostatnio otwarty po przebudowie, postanowiliśmy się wybrać i obejrzeć jak teraz wygląda. Nie to żebyśmy pchali się na otwarcie, albo w słoneczny weekend... wybraliśmy się w środku tygodnia w pochmurno-deszczowy dzień żeby było mało ludzi. To znaczy taki był plan, bo gdy tylko ruszyliśmy, to się rozpogodziło, wyszło słońce i zaczęło się robić za gorąco.



Na dojeździe mamy dwie nowe śmieszki rowerowe - jeden to krótki łącznik od tunelu przy stacji. A teraz pytanie - czy piesi będą chodzić śmieszką rowerową, jeśli im na środku chodnika poustawiamy słupy?



Przy samym zalewie też jest nowa ddr-ka i to o dziwo asfaltowa. Żyrardów co prawda w temacie dróg rowerowych przeszedł z epoki kostki łupanej do kostki gładzonej, ale w tej utkwił na długie lata, teraz chyba zaczyna odkrywać asfalt. Nie to żeby była idealna, bo oczywiście jest dup na progu przy wjeździe i potem na wyjazdach (ale wysokość i tak chyba nieco poniżej żyrardowskiej normy)m poza tym ciut przywąsko.




Generalnie według planu ddr-ka miała być naobkoło zalewu z kładką przez Pisię Gągolinę, czyli gdzieś tu powinno być odbicie w lewo, a nie widać żeby był przygotowany rozjazd. Na razie został prawie zakończony pierwszy etap przebudowy zalewu, czy na tym się skończy, czy też przebudowa będzie kontynuowana... a jeśli tak, to na ile według dotychczasowych planów, no cóż, trudno mi na te pytania odpowiedzieć.



Zresztą nawet część zrealizowana nieco odbiega od najbardziej aktualnego planu (dostępny tutaj - online są dostępne jeszcze dwie wcześniejsze wersje, które czasem w newsach wypływają choć są bardzo nieaktualne). O, na przykład stojaki rowerowe na parkingu miały być w dwóch rzędach (sztuk 40), a jest tylko połowa tego... i tu rada, to wolne miejsce aż kusi do parkowania samochodów i czasem ktoś podstawi prawie na styk pod same stojaki, lepiej więc przypinać rowery tak aby nie wystawały do tyłu.



Pętla autobusowa.



To tyle przed terenem, teraz wchodzimy na ogrodzony teren zalewu. Przybyły ławki, drzewka... póki co jest tu jeszcze nadal wygon i patelnia, trzeba poczekać aż drzewka podrosną. Aha - oto strona zalewu.





Jest plac zabaw i parę urządzeń do ćwiczenia.




Pomosty.




Pomost do cumowania sprzętu pływającego.



Można wypożyczyć rowerki wodne i kajaki.




Swoją drogą, co to za czasy gdy rowerek wodny jest w kształce samochodu... w zasadzie to już nie rowerek, a samochodzik wodny.



WOPR Żyrardów rusza na ratunek




Plaża i kąpielisko





Na terenie są jeszcze bujawki, hamaki, stoły do ping-ponga... i ponoć stoliki z szachownicami, ale nie widziałem, bo każdego stołu z bliska nie oglądałem, możliwe że gdzieś tam są.



Boiska



Końcówka plaży... to byłoby całkiem przyjemne miejsce, bo wreszcie jakiś cień, ale że daleko od obsługi, to już jakieś flaszki się walają, bo za daleko do kosza naśmieci (do czarne z lewej strony kadru).




Dalej jest jeszcze kawałek terenu, gdzie jest nawet trochę drzew, tyle że nie został on objęty pierwszym etapem... na planach jest do zagospodarowania, ma być tu drugi plac zabaw, siłownia, strefa grilla itp. (o ile następny etap zostanie zrealizowany i to w takim zakresie jak jest na planach).




Za długo nie zabawiliśmy, bo niestety słońce przypiekało, a jak wspomniałem zacisznych miejsc w cieniu tam niewiele. No to się zmyliśmy, po drodze złapaliśmy jedną skrzynkę w urbexie, a potem myk na dworzec porobić zdjęcia pociągom. Już jadąć w tamtą stronę zrobiliśmy postój na trainspotting, więc wrzucam fotki zbiorczo na koniec wpisu.



Najpierw kilka InterRegio Łódź - Warszawa. Co ciekawe teraz nie jeżdżą w weekendy i można je spotkać tylko w tygodniu (ma to pewnie związek z weekendowymi kursami ŁKA do Wwy). Linię obsługują zmodernizowane kible - EN57 i ED72.

Oto jeszcze w barwach łódzkich z serii EN57AKŁ (jednak nadal nosi oznaczenie EN57, bo z tej modernizacji tylko jeden skład przemianowano na EN57AKŁ, a trzy pozostałe już nie).




Nowsze modernizacje są pomalowane w barwy PolRegio. Tu na przykład EN57ALd



Co prawda w rozkładzie jazdy są opisane "przewóz rowerów w wagonach nieprzystosowanych", to jednak tu widzimy że jest "przystosowany" z częścią dla rowerów. No, ale może nie wszystkie kursujące jednostki są "przystosowane". Co ciekawe przy piktogramie jest dopisana ilość miejsc dla rowerów (czyli pewnie wieszaków, czy stojaków).



Kolejna z nowszych modernizacji EN57FPS Feniks.



I najnowsza nowość, czyli ED73Ac. ED72 jest dłuższy od EN57 o jeden człon (ma ich cztery, a nie trzy) i jest jedną z wersji dalekobieżnych kilbli (D w nazwie jest właśnie od "dalekobieżny", E oczywiście od "elekstryczny").



Jak widać też ma piktogram pomnożony przez ilość miejsc dla rowerów.



Lokomotywa EP08, wyprodukowano ich tylko 15 sztuk w latach 70. Nazywana Świnią, ze względu na pierwotne malowanie (na pomarańczowo), tutaj w standardowych barwach PKP Intercity. Widać też zdeklasowaną jedynkę, poznajemy to po kartce na drzwiach z informacją że jedzie jako klasa druga, mimo że jest to wagon klasy pierwszej.



"Bolimek" z Warszawy do Żyrardowa, czyli piętrus typu push-pull (w Kolejach Mazowieckich jeżdżą jedyne tego typu składy w Polsce). Tu wagon sterowniczy Twindexx (produkcji Bombardiera).



Wagony środkowe są typu Sundeck od Pesy, a zostały dokupione później.



Lokomotywa TRAXX Bombardiera w KM nosi oznaczenie EU47 i nazwę Hetman (był konkurs na nazwę i malaturę... stąd esy floresy), a każda z tych lokomotyw ma swojego patrona.




No i chodu, bo zbliża się chmura deszczowa... tym razem udało się zdążyć do domu przed deszczem.


.


  • dystans 51.76 km
  • 5.50 km terenu
  • czas 02:36
  • średnio 19.91 km/h
  • rekord 33.60 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Na jagody między deszczami

Środa, 11 lipca 2018 · dodano: 14.07.2018 | Komentarze 3

Pogoda jaka jest, każdy widzi za oknem... ostatnio albo leje, albo leje. Znaczy albo leje się żar z jasnego nieba, albo leje deszcz - tak czy inaczej człowiek mokry, albo od potu, albo od deszczówki.

. Po nocnych i porannych deszczach postanowiłem zaryzykować i pojechać do lasu na jagody (ale dalej, bo tam są ładniejsze), najwyżej mnie zleje, albo się ugotuję. Rano jeszcze po drodze jakieś mżawki krążyły, ale potem się rozpogodziło i zaczęło się robić gorąco... Ja zaś zainstalowałem się w lesie i zbierałem systemem - dwa kubki (po 0,5l) i fajrant, czyli kawka, kanapki, ebook, a potem znów dwa kubki i fajrant itd.





A poza tym jeżyny się zaczęły, nazbierałem kontrolnie jeden kubek najdojrzalszych.



Szyszki na dębie... właściwie to nie są prawdziwe szyszki, tylko galasy, które wytworzyło drzewo które zaatakował  owad letyniec szysznica, oczywiście tego nie zbierałem, bo po co mi larwy letyńca?



Żeby nie było, że dziś nie ma żadnych robali - najpierw latolistek cytrynek (nazwę ma tak opisową, że nawet nie wiedząc jak wygląda, po samej nazwie można by go rozpoznać).



Dostojka malinowiec





- Posuń się z tego kwiatka bo się nie mieszczę.
- E dryblas, może pora trochę schudnąć?
- A w trąbkę chcesz?



Ten mniejszy kolega z uszkodzonym skrzydełkiem, to też może być jakiś mniejszy gatunek dostojki... ale głowy nie dam.




Ponieważ gdzieś tam daleko na zachodzie zaczęło grzmieć i co prawda ta burza raczej mi nie groziła, bo chmury szły zasadniczo na północ, ale skoro już atmosfera zaczęła się zagęszczać, to pora się zmywać, bo jak nie ta, to następna mnie dorwie. I faktycznie, gdy wyjechałem z lasu zobaczyłem że z południa, zza torów zbliżają się ołowiane chmury, no to długa!

Pośpiech pośpiechem, ale przy torach warto się zatrzymać i zrobić fotkę pociągu - tu ED72Ac w barwach Polregio jedzie jako InterRegio z Łodzi do Warszawy.



W Sokulach zaczęło kropić... ale też zobaczyłem tam, że uciekłem głównej chmurze, która już przeszła na tę stronę torów... gdybym z pół godziny później ruszył, to byłbym właśnie pod tą chmurą. Ja dostawałem tylko jakimiś pobocznymi bryzgami, w Działkach zaczęło bardziej padać (ale nie była to totalna zlewa), a jak w Żyrardowie dojechałem do parku, to w ogóle przestało padać. Pod domem chyba w ogóle ledwie pokropiło, bo chodniki już prawie suche były.

W Żyrardowie właściwa zlewa przyszła później z kolejną chmurą, ale mnie już było wszystko jedno.




  • dystans 13.09 km
  • 6.40 km terenu
  • czas 01:01
  • średnio 12.88 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Poranny trainspotting w lesie

Niedziela, 8 lipca 2018 · dodano: 13.07.2018 | Komentarze 8

Po deszczu poranek zapowiadał się chłodny, wyskoczyliśmy do lasu zainstalować się z hamakiem przy torach i pofocić pociągi. Rano faktycznie przyjemny chłodek, jednak szybko zaczęło wychodzić słońce i zaczęło się robić coraz cieplej... jak wracaliśmy, to już skwar był na całego.

Udało się upolować (oczywiście bezkrwawo, obyło się bez rozlewu olejów i smarów - strzelaliśmy tylko migawkami):

- 7 45WE Impuls (Kolei Mazowiekich)
- 4 Flirty (Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej)
- 3 ED161 Dart (PKP Intercity)
- 2 EP07 (PKP Intercity)
- 1 EP09 (PKP Intercity)
- 1 ET22 (PKP Cargo)


Flirt  (Wwa - Łódź), a konkretnie "Marszałek" w okolicznościowej malaturze, już był ze dwa razy na blogu (skład ze sczepionych dwóch Flirtów, drugi w standardowym malowaniu ŁKA, dziś wszystkie sfocone Flirty były podwójne).



Kolejny Flirt (Łódź - Wwa), tym razem "Bajkowy". Zdaje się, że ŁKA specjalnie puszcza tutaj swoje specjalnie malowane Flirty na weekendowe kursy, by pochwalić się w stolycy. Moim zdaniem słusznie, bo mikole w Warszawie pewnie chętnie upolują taki rodzynek (zawsze to darmowa promocja ŁKA), a ja po drodze... szkoda tylko że w Żyrku się nie zatrzymuje, to mógłbym go dokładnie pocykać, a tak muszę w biegu, co nie jest łatwe bo tutaj pruje na całego.



Po dwóch weekendowych gościach, standarcik na tej trasie, czyli Impuls (Wwa - Skierniewice).



I kolejny w drugą stronę (Skierniewice - Wwa), niestety słońce wyszło i fotka słaba wyszła, bo lavinka na hamaku w cieniu, pociąg w słońcu... kontrasty jak diabli.



W dłuższych przerwach między pociągami można było sobie pohamakować, porobić zdjęcia lasu, coś wszamak, wzmocnić się kawką itp. itd.



Niestety nie działał na tym odcinku nasz system wczesnego ostrzegania, czyli elektroniczne odstraszacze zwierząt UOZ-1. Gdy działają, są bardzo wygodne, bo gdy zbliża się pociąg zaczynają szczekać (i wydawać inne odgłosy), ostrzegają na tyle wcześnie że człowiek zdąży się przygotować do fotki, a jednocześnie nie naczeka się jak głupi... jak się okazało działały dopiero te za obwodnicą, a my się zainstalowaliśmy kawałek przed.

Można było próbować korzystać z semaforów, ale ciężko było się tak ustawić by widzieć w obie strony, a  z hamaka w krzakach i tak niewiele by było widać... zresztą zielone światło potrafi wisieć bardzo długo. Ostatecznie podpieraliśmy się rozkładem jazdy




A tu wspomniana przerwa na focenie lasu.



Jakiś grzybek nawet się znalazł.



I ślimole, które chyba próbowały wejść do hamaka, bo wspinały się po jednym z drzew na którym go rozwiesiliśmy. Nie zdążyły, bo wcześniej się zwinęliśmy.





No to wracamy na tory i leci Dart - IC "Leśmian" (Białystok - Łódź).



IC "Kormoran" (Olsztyn - Wrocław), tym razem to skład wagonowy prowadzony przez EP07.



I następny Impuls (Wwa - Skierniewice)



Drugi Dart - IC "Pilecki" (Racibórz - Wwa).



Znów Impuls (Skierniewice - Wwa)



EP09 prowadzi pociąg TLK" Małopolska" (Gdynia - Przemyśl)



A za nim Impuls (Wwa - Skierniewice)



Flirt (Łódź - Wwa), jak się okazuje trzeci... a właściwie pierwszy okolicznościowy Flirt o nazwie "Skra". Już kiedyś widziałem tego Flirta, ale myślałem że to jakaś reklama, a okazuje się że na trzecie urodziny został oklejony siatkarzami i logo PGE Skra Bełchatów.




I znów Flirt (Wwa - Łódź), czyli "Bajkowy" wraca z Warszawy.




Tego towarowego nie mieliśmy w rozkładzie jazdy, czyli ET22 ciągnący dosyć krótki (jak na pociąg towarowy) skład.




I znów Impuls (Skierniewice - Wwa).



Dart jako  IC "Słowacki" (Wwa - Wrocław).



A co tam z naprzeciwka jedzie?



Tak, to IC (bez nazwy) Wrocław - Białystok! Spóźniony jakieś 50 minut, ciągnięty przez EP07... niewykluczone że jest to skład zastępczy, bo z ikon z atrybutami pociągu wynika że chyba powinien być kolejny Dart.



Ostatni pociąg na dziś, czyli Impuls (Wwa - Skierniewice) pod obwodnicą, a my wracamy do Żyrka.



Niestety serwisówka wzdłuż torów jest fatalnej jakości, wysypana grubym tłuczniem, który za bardzo wystaje z ziemi, albo bardzo rozjeżdżona, więc jako alternatywna trasa za bardzo się nie nadaje... tylko na takie krótki tyrtanie się fatalnymi gruntówami po najbliżsej okolicy. Równolegle, parę metrów w las jest ścieżka (jeśli akurat nie jest zaorana przeciwpożarowo, ale akurat nie była), tyle że ona zanika w miejscach bardziej podmokły, a gdzie indziej czekają różne przeszkody terenowe i kłody pod nogi.. ale fragmentami i tak lepiej nią jechać niż serwisówką.




W parku spotkaliśmy jeszcze Stefana na spacerze, który mieszka w Industrialnej Zagrodzie (link) przy Muzeum Lniarstwa na Bielniku.  Zagroda ruszyła wiosną, Kluska była tam np. z całą grupą z przedszkola. A Stefan pochodzi z Kazachstanu i cytując za stroną zagrody "Jego ukochany przysmak to suchy chlebek. Najlepszymi kumplami Stefana są osiołki - Lojzik i Żwirek."





  • dystans 5.65 km
  • czas 00:30
  • średnio 11.30 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z klu upalnie do biblio i parku

Czwartek, 5 lipca 2018 · dodano: 12.07.2018 | Komentarze 1

Tradycyjnie już do biblioteki - o taki stosik oddajemy, trzeba uważać, żeby nie pogubić po drodze na pięterko.



Dwa pluszowe moliki (czyli małe mole książkowe).



Równie tradycyjna fotka na krowie.



A potem do parku, bo gorąco... zaczęliśmy od czytania, potem trochę pograliśmy w wypożyczoną grę. Niestety na placu zabawa nie było nikogo znajomego, a domek z rurą nieczynny z powodu malowania... tak więc Klusce zaczęło się nudzić, a dla mnie za gorąco, nie miałem nawet siły wymyślać jej zabaw i innych zajęć, więc dosyć szybko wróciliśmy do domy.



  • dystans 16.09 km
  • 7.70 km terenu
  • czas 01:11
  • średnio 13.60 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Do lasu na kiełbaskę

Środa, 4 lipca 2018 · dodano: 10.07.2018 | Komentarze 4

Dzień cieplejszy, ale przedpołudnie jeszcze sensowne. Wybraliśmy się więc do lasu pod Sokule, gdzie jest miejsce ogniskowe w lesie... a właściwie na skraju lasu. Z jednej strony chcieliśmy się schować pod drzewami przed słońcem, z drugiej strony nie chcieliśmy się wbijać za bardzo w las ze względu na liczne teraz komary, muchy i inne upierdliwe badziewie.



Ognisko samo się nie rozpali, najpierw trzeba nazbierać drewna.



A potem rachu ciachu i już można piec kiełbaski. Mimo wszystko było dosyć ciepło, a przy ognisku w tych warunkach za ciepło, więc ognisko małe tyle co upiec kiełbaski i potem już go nie podsycaliśmy i nie rozpalaliśmy na nowo, zwłaszcza że zaczęło wychodzić słońce i zrobiło się gorąco... dobrze że od razu zajęliśmy się pieczeniem kiełbasek, bo potem było na to za ciepło.



Kluska wcinała kiełbaskę z dżemem pomidorowym (jak mówi na ketchup), ja zaś z dżemem gorczycowym.

lavinka natomiast ani z tomatem, ani z gazem musztardowym, tylko preferowała sam jad kiełbasiany.



Przyjechali, rozpalili, zjedli... to pora na fajrant.



Ojej, lavinka za słaby przywiązała hamak!



A to baby butterfly, który wlazł na Kluskę i zasnął... chyba larwa bielinka rzepnika, bo też jest zielona, ale głowy nie dam.



Ale jak się obudziła, to zasunęła taką stumetrówkę w te i nazad po ławie, że chyba padł jakiś rekord. Ogólnie Klusce bardzo się podobała, no cóż w lesie zawsze znajdzie się jakiegoś fajnego robala.




A to jakiś inny dzidziuś motylek.



Czerwończyk dukacik.



SA teraz część artystyczna wycieczki, czyli rysowanie kredkami w notesie.



Potem wyciągnąłem jeszcze torbę z grami... tu na przykład dobutsu shogi, jedna partyjka, a potem Kluska grała sama ze sobą i według własnych zasad.

Poza tym jeszcze kopani piłki, najpierw ze mną, potem z mamą... ale nie mogłem długo odpocząć, bo Kluska stwierdziła że lavinka źle kopie (sukces jak trafiła w piłkę i kopnęła prosto), a to chodzi żeby piłka poleciała prosto i równo ścieżką, tak żeby jeszcze Klu nie miała problemu ją trafić i kopnąć porządnie z rozbiegu.



I na koniec jeszcze zagadka - co to za rysa na drzewie? Pierwsze skojarzenie, to ślad po piorunie...  ale chyba nie, bo brak zwęgleń. Wygląda raczej na coś celowego - zerwany pasek kory i pośrodku jeszcze wąskie nacięcie. Sięga bardzo wysoko. Kolejne skojarzenie, to nacięcie w celu pozyskania żywicy, ale to też chyba nie, bo standardowo żywicowało się o tak: pocztówka z żywicowaniem.




  • dystans 52.85 km
  • czas 03:00
  • średnio 17.62 km/h
  • rekord 36.70 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Jaka bajka? Pchła Szachrajka!

Wtorek, 3 lipca 2018 · dodano: 09.07.2018 | Komentarze 5

podtytuł: "Jeść, pić, cośtam".

Korzystając z chwilowej przerwy w upałach i nieco chłodniejszego dnia, jedziemy do Błonia do Parku Bajka. Zwykle potrafimy te 25 kilometrów przejechać za jednym zamachem (nie licząc oczywiście drobnych fotostopów itp), ale tym razem musieliśmy się zatrzymać już w Baranowie (tym od lotniska) - najpierw lavinka zaczęła marudzić, że jest głodna bo zapomniała zjeść śniadania, zaraz dołączyła Kluska, że chce pić, no to jęknąłem że nawet 10km nie da się przejechać, bo "jeść, pić, cośtam".



Potem już jakoś udało się doturlać do Błonia, ale tam nie wbiliśmy się od razu do Parku Bajka, tylko odwiedziliśmy obiekt z zupełnie innej bajki, a konkretnie pomnik pewnej słynnej błonianki. Do tej pory nie mieliśmy okazji obejrzeć go z bliska, bo jest na terenie jakiejś poradni i w weekend na teren nie da się wejść... zaś rzeźba stoi dosyć daleko od płotu. Dziś skorzystaliśmy z okazji, że jesteśmy w środku tygodnia i przy okazji pokazaliśmy Klusce.





A stamtąd prosto do Parku Bajka... pcheł tam co prawda już nie uświadczyliśmy, ale rusałkę admirała i larwę macierzanki (znaczy biedronki) z robali mieliśmy okazję spotkać.




Kluska oczywiście najwięcej czasu spędziła w Fabryce Piasku przy Wiosce Indiańskiej. Poprzednio była nieczynna z powodu braku wagoników, a teraz są nowe, metalowe (te drewniane bardziej mi jednak się podobały).







Ja tu mieszkam.



Muzyczny plac zabaw niestety już w rozsypce - cymbałów brak, w tych pionowych brak pałek, rury już jakieś poluzowane, zaś jeden z będnów nie ma wieczka, a drugi też jakiś rozchybotany.



Wieloryby znowu pozamykane, tym razem wszystkie... poza wizytami w pierwszym roku, później zawsze chyba co najmniej część była zamknięta z powodu rekultywacji zieleni, albo czegoś tam.




Kule już przyblakły i się przybrudziły, toteż nie robią takiego piorunującego wrażenia jak początkowo i nie wychodzą tak fajnie na fotkach, ale poza tym ok.



Teraz Kluska już bez problemu śmiga po sieci, więc zamknięcie wieloryba z rurą do zjeżdżania nas nie zabolało, bo tutaj są cztery inne.




Gabinet luster jakoś się trzymają.



Tak samo murki z torem przeszkód są wystarczająco odporne na okoliczności.







Parę godzin tu spędziliśmy i pora wracać.

- Taaakiego żeśmy ostatnio karaska złowili, że na obiad z czterech dań dla całej rodziny trzy pokolenia wstecz i na boki starczyło, a nawet jeszcze na kolację i śniadanie zostało.



- A gdzie go złowiliście.
- Jednego nad Pisią Gągoliną, ale drugiego takiego więcej wypasionego nad Pisią Tuczną. Jeszcze trzeciego może by się udało w Utracie, ale przy wyciąganiu go utraciliśmy, bo żyłka pękła.



- Nie zalewaj ojciec, poślizgłeś się jak ostatnia lebiega na glinie i z kijem do wody wpadłeś.
- Nie poślizgłem, tylko ten drań mnie wciągnął. Fakt, że ilaste podłoże tarcia nie dawało wcale, ale jakbyś mnie za szlówkę złapała jak prosiłem, to byśmy mu radę dali.




  • dystans 4.18 km
  • czas 00:18
  • średnio 13.93 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Zakończenie roku przedszkolnego

Piątek, 29 czerwca 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 1

Tydzień wcześniej było oficjalne zakończenie roku przedszkolnego na cztery fajerki, a teraz top prawdziwe, czyli ostatni dzień w przedszkolu.

Pożegnalne menu.



No to pa!




Poddworcowe klimaty



A przy okazji dworca, wrzucam kilka zdjęć pociągów z tego, ale też z innych dni.

Na pierwszy ogień Dart z okolicznościową naklejką na stulecie.




I jeszcze dwa niedawno zmodernizowane kibelski, które spotkałem jeżdżące jako ostatnie InterRegio w Polsce (Łódź-Warszawa), ale ostatnio tylko w tygodniu... widać w weekend nie wytrzymały konkurencji z ŁKA.

Pierwszy to Feniks (EN57FPS), za którego modernizację zabrała się Fabryka Pojazdów Szynowych w Poznaniu (Cegielski) i jest to jego debiut w tym temacie.



Drugi zaś jak wjechał, to początkowo myślałem że to jakiś Acatus Plus, a dopisek Ac mnie w tym utwierdził. Okazało się że to zmodernizowany ED72 o nowym oznaczeniu ED72Ac, czyli wydłużona czteroczłonowa, dalekobieżna wersja EN57 (produkowano je stosunkowo niedawno, bo w latach 1993-97)...  czoło nietypowe jak dla modernizacji, bo przypomina  raczej takie pociągi Pesy jak Acatus II, Acatus Plus, czy Elf II (modernizację wykonał ZNTK Mińsk Mazowiecki, który jest w konsorcjum z Pesą).