teczka bikera meteor2017
meteor2017 bs-profil
Hołmpejcz
Wujka To Miego pocztówki zza miedzy
Szef kuchni poleca - Bubble Berry Coffee
Mini Atlas Motyli
Archiwum MfPRDKW
Poczet rowerów
Jakieś tam wykresy
Kalendarium
- 2025, Listopad1 - 0
- 2025, Październik21 - 9
- 2025, Wrzesień25 - 28
- 2025, Sierpień28 - 18
- 2025, Lipiec30 - 64
- 2025, Czerwiec24 - 38
- 2025, Maj28 - 40
- 2025, Kwiecień12 - 25
- 2025, Marzec18 - 46
- 2025, Luty12 - 32
- 2025, Styczeń15 - 50
- 2024, Grudzień21 - 69
- 2024, Listopad13 - 25
- 2024, Październik22 - 58
- 2024, Wrzesień16 - 36
- 2024, Sierpień9 - 19
- 2024, Lipiec12 - 32
- 2024, Czerwiec18 - 74
- 2024, Maj12 - 44
- 2024, Kwiecień15 - 56
- 2024, Marzec15 - 43
- 2024, Luty8 - 35
- 2024, Styczeń5 - 14
- 2023, Grudzień9 - 41
- 2023, Listopad10 - 43
- 2023, Październik22 - 106
- 2023, Wrzesień21 - 102
- 2023, Sierpień18 - 81
- 2023, Lipiec14 - 47
- 2023, Czerwiec19 - 74
- 2023, Maj28 - 100
- 2023, Kwiecień23 - 127
- 2023, Marzec16 - 87
- 2023, Luty19 - 99
- 2023, Styczeń17 - 91
- 2022, Grudzień18 - 113
- 2022, Listopad26 - 112
- 2022, Październik31 - 91
- 2022, Wrzesień30 - 114
- 2022, Sierpień22 - 95
- 2022, Lipiec26 - 104
- 2022, Czerwiec30 - 68
- 2022, Maj34 - 136
- 2022, Kwiecień23 - 78
- 2022, Marzec25 - 91
- 2022, Luty20 - 88
- 2022, Styczeń25 - 123
- 2021, Grudzień15 - 110
- 2021, Listopad21 - 64
- 2021, Październik22 - 105
- 2021, Wrzesień18 - 86
- 2021, Sierpień18 - 110
- 2021, Lipiec13 - 62
- 2021, Czerwiec16 - 78
- 2021, Maj23 - 95
- 2021, Kwiecień22 - 124
- 2021, Marzec19 - 95
- 2021, Luty10 - 38
- 2021, Styczeń14 - 63
- 2020, Grudzień15 - 27
- 2020, Listopad15 - 17
- 2020, Październik23 - 19
- 2020, Wrzesień21 - 77
- 2020, Sierpień16 - 82
- 2020, Lipiec18 - 77
- 2020, Czerwiec21 - 84
- 2020, Maj25 - 102
- 2020, Kwiecień28 - 220
- 2020, Marzec27 - 77
- 2020, Luty18 - 40
- 2020, Styczeń9 - 11
- 2019, Grudzień13 - 15
- 2019, Listopad13 - 12
- 2019, Październik22 - 47
- 2019, Wrzesień21 - 46
- 2019, Sierpień21 - 19
- 2019, Lipiec26 - 31
- 2019, Czerwiec27 - 17
- 2019, Maj35 - 48
- 2019, Kwiecień34 - 40
- 2019, Marzec34 - 49
- 2019, Luty29 - 44
- 2019, Styczeń36 - 162
- 2018, Grudzień16 - 22
- 2018, Listopad23 - 5
- 2018, Październik25 - 20
- 2018, Wrzesień21 - 24
- 2018, Sierpień25 - 57
- 2018, Lipiec26 - 59
- 2018, Czerwiec16 - 44
- 2018, Maj20 - 32
- 2018, Kwiecień23 - 66
- 2018, Marzec23 - 66
- 2018, Luty20 - 87
- 2018, Styczeń15 - 74
- 2017, Grudzień19 - 111
- 2017, Listopad12 - 46
- 2017, Październik24 - 49
- 2017, Wrzesień22 - 82
- 2017, Sierpień22 - 64
- 2017, Lipiec19 - 45
- 2017, Czerwiec21 - 60
- 2017, Maj24 - 171
- 2017, Kwiecień20 - 165
- 2017, Marzec17 - 73
- 2017, Luty11 - 46
- 2017, Styczeń17 - 84
- 2016, Grudzień14 - 48
- 2016, Listopad26 - 129
- 2016, Październik20 - 117
- 2016, Wrzesień26 - 103
- 2016, Sierpień37 - 179
- 2016, Lipiec32 - 278
- 2016, Czerwiec30 - 102
- 2016, Maj36 - 127
- 2016, Kwiecień36 - 139
- 2016, Marzec41 - 173
- 2016, Luty31 - 116
- 2016, Styczeń28 - 180
- 2015, Grudzień16 - 118
- 2015, Listopad21 - 82
- 2015, Październik32 - 98
- 2015, Wrzesień21 - 109
- 2015, Sierpień7 - 29
- 2015, Lipiec27 - 86
- 2015, Czerwiec32 - 71
- 2015, Maj25 - 168
- 2015, Kwiecień17 - 113
- 2015, Marzec16 - 88
- 2015, Luty9 - 90
- 2015, Styczeń4 - 22
- 2014, Grudzień19 - 192
- 2014, Listopad18 - 87
- 2014, Październik12 - 96
- 2014, Wrzesień20 - 85
- 2014, Sierpień13 - 26
- 2014, Lipiec12 - 78
- 2014, Czerwiec17 - 89
- 2014, Maj27 - 122
- 2014, Kwiecień17 - 122
- 2014, Marzec9 - 85
- 2014, Luty7 - 69
- 2014, Styczeń5 - 53
- 2013, Grudzień17 - 187
- 2013, Listopad15 - 117
- 2013, Październik20 - 137
- 2013, Wrzesień18 - 162
- 2013, Sierpień16 - 74
- 2013, Lipiec4 - 20
- 2013, Czerwiec12 - 98
- 2013, Maj15 - 55
- 2013, Kwiecień8 - 76
- 2013, Marzec8 - 100
- 2013, Luty5 - 56
- 2013, Styczeń7 - 147
- 2012, Grudzień5 - 38
- 2012, Listopad5 - 127
- 2012, Październik4 - 23
- 2012, Wrzesień4 - 27
- 2012, Sierpień10 - 32
- 2012, Lipiec10 - 23
- 2012, Czerwiec6 - 31
- 2012, Maj17 - 116
- 2012, Kwiecień19 - 106
- 2012, Marzec12 - 79
- 2012, Luty4 - 21
- 2012, Styczeń3 - 37
- 2011, Grudzień3 - 31
- 2011, Listopad13 - 135
- 2011, Październik15 - 121
- 2011, Wrzesień15 - 26
- 2011, Sierpień6 - 9
- 2011, Lipiec14 - 2
- 2011, Czerwiec13 - 83
- 2011, Maj12 - 78
- 2011, Kwiecień9 - 35
- 2011, Marzec2 - 3
- 2010, Listopad1 - 1
- 2010, Październik13 - 14
- 2010, Wrzesień4 - 9
- 2010, Sierpień3 - 3
- 2010, Lipiec6 - 4
- 2010, Czerwiec7 - 3
- 2010, Maj8 - 5
- 2010, Kwiecień9 - 10
- 2010, Marzec1 - 0
- 2009, Grudzień7 - 13
- 2009, Listopad8 - 16
- 2009, Październik11 - 5
- 2009, Wrzesień19 - 21
- 2009, Sierpień18 - 14
- 2009, Lipiec25 - 11
- 2009, Czerwiec7 - 16
- 2009, Maj5 - 12
- 2009, Kwiecień10 - 22
- 2009, Marzec10 - 10
- 2009, Luty5 - 0
- 2009, Styczeń5 - 12
- dystans 107.21 km
- 5.50 km terenu
- czas 05:45
- średnio 18.65 km/h
- rekord 37.70 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Gmina Nadarzyn... i inne
Niedziela, 13 lipca 2014 · dodano: 14.07.2014 | Komentarze 9
Gdzie by tutaj dzisiaj pojechać... rzut okiem na ICM - wiatr zachodni, rzut okiem na mapę OC - w rejonie Nadarzyna mamy parę skrzynek, no to jedziemy.Przybycie do Nadarzyna zameldowaliśmy w urzędzie gminy... budynek zajął 5. miejsce w konkursie na Makabryłę Roku 2011 (info), jak przeczytałem wypowiedź Piechocińskiego, to oplułem się ze śmiechu.
Co prawda gminę mamy już zaliczoną, ale i tak taką fotkę zaliczającą wykonaliśmy
Następnie pojechaliśmy zająć nasz pokój w Żabim Hotelu
Potem ruszyliśmy na zwiedzanie muzeum motoryzacji
A strażniczo ochotnicza orkiestra dęta
Robi nam papparara
Jadę patrzę, a-leją zasłużonych! Aż się odcisnęło B jak Gmina Brwinów
Kapliczka ładna, ale niedługo tej ciekawej "rzeźby" nie będzie widać spod sztucznych kwiatków, misiów, różańców... ot wsiejskie poczucie estetyki.
Przekraczamy Granicę... jako że wewwnątrz EU, to na dowód
A tę tabliczkę chyba wczesną wiosną stawiali
GeoKapsel #2 :-)
Eee...?
Populacja krasnoludków spada, zadbaj oczystość w lesie sam!
Kaczy Staw w Pruszkowie po remoncie... ostatnio jak tu byłem to akurat trwała wielka rozpierducha
Przejazd kolejowy pod Błoniem, czekamy aż przejedzie osobówka Kolei Mazowieckich
Szlaban się nie otwiera, pewnie coś z drugiej strony jedzie... a tak, TLK śmignęło
Ale nadal szlaban zamknięty... po jakiś czasie wypatrzyliśmy światełka, ale jak ich wypatrywaliśmy to z drugiej strony znienacka przejechał InterRegio
W końcu i światełka zamieniły się w kolejne TLK, a szlaban się wreszcie podniósł... i tak niezła kumulacja
Kategoria >100
- dystans 20.71 km
- 9.00 km terenu
- czas 01:26
- średnio 14.45 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Uwaga, nisko latające szyszki...
Piątek, 11 lipca 2014 · dodano: 12.07.2014 | Komentarze 7
Wypad z Kluską do lasu... a tam bieganie i rzucanie świerkowymi szyszkami.Czerwony Kapturek z koszyczkiem
- dystans 60.25 km
- 6.10 km terenu
- czas 04:01
- średnio 15.00 km/h
- rekord 25.10 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Nocny Rower 2014 #1
Wtorek, 8 lipca 2014 · dodano: 11.07.2014 | Komentarze 9
Pruszków 21:15 - Komorów 23:15 - Pruszków 0:30 - Brwinów 1:30 - Podkowa Leśna 1:45 - Grodzisk Mazowiecki 3:00 - Jaktorów 5:00 - Żyrardów 5:45Jako że ostatnio w dzień zwykle nie da się jeździć, bo albo upał albo zlewa, albo najpierw jedno a potem drugi... to tradycyjnie już ruszyliśmy na nocny rower (pierwszy raz w tym roku). Myk na pociąg 20:43 i ciuch ciuch do Pruszkowa. Pociąg jechał dobrze i spóźnienie nie przekraczało 5 minut, gdy stanął jakieś 500-600m przed stacją w Pruszkowie, a kierpoć ogłosił postój z przyczyn technicznych 10min. lavinka zaczyna nabierać doświadczenia jazdy tą trasą, bo stwierdziła, że e 10min to pewnie na początek, bo potem postój oczywiście może się przedłużyć. Na szczęście stary skład EN57, więc dało się otworzyć drzwi, wyjść z pociągu, a nawet znieść rowery (kolejne doświadczenie kolejowe lavinki, która jeszcze nie miała okazji tak wysiadać).
Ruszyliśmy na Pruszków i keszowanie początkowo ze zmiennym skutkiem, ale potem całkiem udane (nawet znaleźliśmy kesza,, którego ze względu na przypałową miejscówkę kiedyś za dnia nie znaleźliśmy). Następnie myk do Komorowa (dotarliśmy o 23:15), szukać mogił partyzantów... dostać się można przez teren parku z pałacem (obecnie oddział szpitala), ale po nocy to tak nie bałdzo, więc wybraliśmy drogę od parku. Udało się znaleźć przerwę w płocie, ścieżynkę i dojechać prawie na miejsce... a tam nie ma mostku na rzeczce, mimo że na mapie jest. Znaleźliśmy więc skrzynkę GC po tej stronie, a do skrzynki OC musieliśmy się przeprawić... dobrze że zabrałem ręcznik :-)
Po wszystkim zrobiliśmy sobie w parku pierwszą większą rozwałkę na trasie - kanapki, herbatki i kawa z termosu. Niestety w pewnym momencie latarnia oświetlająca naszą ławkę zgasła... ale wkrótce się zapaliła "Pewnie musiała zrestartować Windowsa" ;-)
Chwilowo wróciliśmy do Pruszkowa, a potem myk wertepami na środek łąk gdzie jest lotnisko dla modeli samolotów. Była już prawie pierwsza, ale przy wpisywaniu się do logbooka daty nam się pokiełbasiły, bo przy poprzedniej skrzynce był jeszcze wtorek, a tu już środa... śmieliśmy się, że jedziemy w bańce czasu miejsca zamieszkania i w Żyrku wciąż jest wtorek ;-)
Przejeżdżamy przez Brwinów
I na Podkowę Leśną (1:45).... Zastanawiałem się czy podjeżdżać do Podkowy po tę skrzynkę, ale jak zobaczyłem opis i komcie, to stwiedziłem że teraz albo nigdy. Na tak przypałową skrzynkę środek nocy jest najlepszy, nikt nie przeszkadzał w podejmowaniu, tylko pawie nas strzaszyły...
Zrobiliśmy sobie potem rozwałkę na stacji - niestety kafejka o tej porze nieczynna (nowa na stacji Wukadki - WuCafe), ale byliśmy na to przygotowani, mieliśmy własne kanapki, herbatniki, kawę z termosu. W międzyczasie przejeżdżający policjanci nas zlustrowali, ale nic nie demolowaliśmy i piliśmy kulturalnie z kubeczków a nie flaszek...
Myk do Grodziska (3:00)... podjeżdżamy do pierwszej skrzynki, zaczynamy szukać, a tu zatrzymuje się policja - sprawdza dowodziki czy nie należy nas prewencyjnie zatrzymać, numery ram czy nie kradzione, ale wszystko jest w porządku i pojechali dalej. No to szukamy dalej, przetrzepaliśmy bliższą i dalszą okolicę znaku ale wreszcie namierzyliśmy skrzynkę... otóż wpadła w rurę ogrodzenia, próbujemy wyjąć, długopisem, patyczkiem i nic, w końcu EUREKA, ponieważ okazało się że rura jest wypełniona wodą (dlatego skrzynka nie spadła na dno, tylko pływała), postanawiamy dolać wody, korzystając z Prawa Archimedesa wg. lavinki: ciało umoczone pływa ;-) Po wyjęciu okazało się, że drucik mocujący mocowanie się naderwał, próbowaliśmy resztki tak nagiąć by spełniał swoje funkcje, ale przerdzewiały połamał się do końca i odpadł.
W sumie w Grodzisku znaleźliśmy 3 skrzynki a nie znależliśmy 2... np. przy tych stawach się nie udało.
Kolejne stawy, ajpierw próbowaliśmy się wbić z jednej strony, ale uliczka kończy się płotem kilkadziesiąt metrów od skrzynki. No to myk od drugiej strony, tym razem się udało bez pudła, na czuja pojechaliśmy właściwą ścieżką pośród krzaków pod samego kesza. Tu już zaczęło się robić całkiem jasno, szarówka zaczęła przechodzić w prawdziwy dzień. Byliśmy tu pierwsi, nawet przed wędkarzem, zainstalował się nad stawem gdy my lataliśmy po krzakach.
Jeszcze spotkanie z (pierwszą?) WuKaDką
I drugą podstawiającą się
Rozwałka na deptaku w miejscu dawnych torów WuKadki... kiedyś była dłuższa)
Na mostkach donice z kwiatami... prawie jak we Francji, gdzie wsie i miasteczka konkurują w konkursie ukwiecenia i przy wjeździe na tabliczce jest podana iliość "kwiatków", która oznacza stopień ukwiecenia. Grodzisk nie zdobyłby nawet jednego "kwiatka", ale te mostki to krok naprzód.
Stopik w Jaktorowie przy turze, sprawdzenie że skrzynka, której ostatnio parę osób nie znalazło jednak jest. A do Żyrka dotarliśmy o 5:45
Kategoria mazowieckie
- dystans 83.27 km
- 9.70 km terenu
- czas 05:12
- średnio 16.01 km/h
- rekord 41.40 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Z wiatrem do Mławy 2: śladami bitwy pod M.
Niedziela, 6 lipca 2014 · dodano: 10.07.2014 | Komentarze 9
Rano zbieraliśmy się dosyć powoli... pewnie dlatego że wczoraj spory dystans, a w nocy średnio się spało z powodu duchoty. Ale w końcu ruszyliśmy. Jak już wspomniałem, spaliśmy w lesie pod Chraponiem.TRASA
Dzie jadą? Czego chcą?
Można też zinterpretować nazwę oddziecięco
Daleko nie odjechaliśmy, a lavinka już zakłada skrzynkę w opuszczonym gospodarstwie
Klasztor w Ratowie
Pączek niestety tylko wirtualny :-( Ale za to wczoraj były całkiem realne jagodzianki :-)
Szreńsk, mały postój pod sklepem, by uzupełnić wodę, nabyć chleb, mleko czekoladowe... ale na ławce oblazły nas mrówki. A poza tym kościół i ruiny zamku (przy nich rozwałka połączona z kawą, kanapkami i szukaniem skrzynki).
Za Szreńskiem odnotowaliśmy pewien przychód... niwielki, ale zawsze coś
Jedziemy niespiesznie do przodu... niestety w większości jest słońce. Jedziemy przez dosyć skomplikowane wioski - mianowicie po kilka ulic i trzeba trochę na czuja skręcać, muszę więc pilnować mapy i nie dać zagadać się lavince, ale udaje się jakoś pojechać bezbłędnie. Po drodze krajobrazowo przyjemnie - pola na lekko już falującym terenie, jakieś kapliczki (jedna z 1915 - klik w obrazek by zobaczyć drugi napis), gorzelnie (to białe) itp.
Po drodze musimy sobie zrobić kolejną większą rozwałkę w jakimś lasku, bo upał daje się we znaki... a huann esemesował o jakimś piekącym się byku. Tutaj piecze się meteor2017 i lavinka.
W końcu wbijamy się w las pod Iłowem, przekraczamy granicę województwa, przejeżdżamy przy nadleśnictwie Dwukoły... swóją drogą, ponoć w tym lesie niejaki Mansfeld (pruski leśnik) wprowadził nową metodę zalezienia - młode drzewa sadził on w kręgi o promieniu kilkudziesięciu metrów, natomiast środek obszaru miał zalesiać się sam. Takie miejsca nazywa się teraz gniazdami Mansfelda (info za wiki) niestety nie mieliśmy okazji ich poszukać
Wjeżdżamy do Iłowa... a tu witają nas ceglane domki... robotnicze? kolejowe? przy uliczkach Lipowej i Akacyjnej (zobacz na Google Street View).
Naprzeciwko większy budynek (fabryczny?) w którym w czasie II wojny mieścił się obóz przejściowy, oraz dla dzieci), aktualnie przerabiany na lofty, poza tym w okolicy torów jeszcze kilka czerwoniaków.
Przy torach jeszcze lokomotywa Ty45, obok strażnica kolejowa z IIWŚ, a dalej wieża ciśnień z 1910 roku.
Stąd ruszamy na SE do Mławy... ale wcześniej wjeżdżamy w las i mamy podjazd do cmentarza w Mławce. Odcinek pod górę w taki upał (dobrze że w lesie) zmordował lavinkę i padła, dlatego sam idę w las i schodzę ze skarpy szukać skrzynki bez GiePSa. Bez szans. Wracam po lavinkę, która odsapnęła i z jej sprzętem namierzamy skrzynkę... pudełko i fanty rozrzucone dookoła, pozbieraliśmy więc, przeserwisowaliśmy, daliśmy nowy logbook (starego nie znaleźliśmy) i zakopaliśmy z powrotem. W ogóle skrzynka nie miała znalezienia od 2 3/4 roku i jedno nieznalezienie, tak więc udało nam się ją odczarować.
A cmentarz żołnierzy niemieckich, częściowo z I wojny, ale rozbudowany o część z II wojny... trochę mi się kojarzy z Joachimowem-Mogiły, krzyże natomiast z cmentarzem w Modlinie.
W międzyczasie naszły chmury dalej widać było czarne chmury burzowe i z daleko słychać było grzmoty. Uciekamy przed nimi do Małwy i przekraczamy odwieczną granicę Mazowsza. Mława była mazowiecka, a Iłowo krzyżackie (a potem pruskie)... chwilowo po zaborach obie miejscowości były w Prusach, ale potem była tu granica między Prusami a Księstwem Warszawskim, potem Królestwem Polskim (czyli prusko rosyjska). Po I wojnie Iłowo, Działdowo i okolice zostały Włączone do II RP bez plebiscytu.
Myk na dworzec kupić bilet na pociąg za 3,5 godziny (skoro już się ustaliło kiedy i skąd jedziemy)... burze rozeszły się po bokach, więc my myk na bunkry. Po drodze przecięliśmy tory kolejki wąskotorowej (nieczynnej i zarośniętej), oraz obadaliśmy infrastrukturę rowerową Mławy... mamy to pasy rowerowe po polsku... Z KOSTKI!
Poza tym, wbiliśmy się w Aleję Marszałkowską, która chyba docelowo ma być dopełnieniem obwodnicy, czyli omijajjącym centrum zjazdem z DK 7 na szosy do Iłowa/Działdowa i na Żuromin... tyle że nie ma na razie połączenia z nimi. Coś się buduje, jakieś wiadukty nad torami (w Mławie, i po drodze na Iłowo), to może połączą.
Aha, na DDRce zalega pioch... myśleliśmy że dopiero skończyli budowę, ale że miejscami skrajna część zdrowo zarasta zielskiem w szczelinach kostki, to wydaje się że to raczej z sypania zimą jeszcze nie zmietli. Poza tym z jednej strony drogi jest chodzik, a z drugiej nie ma bo jest DDR... co lepsze w ostatniej części jest tylko śmieszka, a chodnika nie ma wcale! Więc którędy mają chodzić piesi, jak nie DDRką? Zjazdu na szosę w miejscu gdzie odbija na DK 7, oczywiście nie, a do tego rów utrudnia przebicie się... więc musieliśmy pojechać jeszcze kawałek i się cofnąć... no bo rowerzyści nie jeżdżą "siódemką", a że oprócz nas wjeżdżał na nią jakiś lokals, tyle że w drugą stronę, to pikuś.
Jedyny plus, to że pomyśleli o lampach nad śmieszką i chodnikiem, bo oświetlone drogi + długie cienie bywają czasem dosyć upierdliwe w takich miejscach.
A wbić na DK 7 nie jest łatwo, bo zaczęły się powroty z weekendu i z północy dłuuugie sznury samochodów, które trzeba przeczekać. Kawałek jedziemy siódemką, jest co prawda asfaltowe pobocze szerokości pasa rowerowego (z wyjątkiem miejsc gdzie są pasy do skręcania), ale niektórym idiotom tak się spieszy, że wyprzedzają całą kolumnę samochodów... niedługo potem jechała karetka na sygnale, jakoś nas to wcale nie zdziwiło.
A w siódemkę się wbiliśmy żeby dojechać do Żulinka (gmina Wieczfnia Kościelna), gdzie jest Pomnik Piechura, Mauzoleum Żołnierzy Września i bar Wiarus. Bar zamknięty, a poza tym zaczęło padać, więc tylko wyjąłem skrzynkę z lufy armaty i myk do opuszczonego baru. Trochę padało z chmury która mijała nas z lewej, ale tylko skrajem zahaczyła, więc wkrótce przeszło, akurat się posililiśmy,
Odkładanie skrzynki było gorsze, bo lufa była mokra.
Potem kontynuujemy zwiedzanie... jest tu jeszcze jeden uszkodzony bunkier (tradytor dwustronny, czyli do prowadzenie ognia bocznego z 2 ckm-ów), przerobiony na pomnik... z jednej strony mapka walk w rejonie Mławy, z drugiej tablice z listą poległych.
Jedziemy jeszcze kawałek siódemką i skok w bok w gruntówę na bunkry (odwiedziliśmy same tradytory, dwu lub jednostronne, w rejonie Mławy tworzyły solidny punkt oporu ( link)
Kolejny bunkier stanowił punkt obserwacyjny bocianów... kilka usiadło na nim, kolejne pasły się na łące, pojedyńcze latały. W sumie jakieś 10-11. Wokół bunkra resztki transzei (doskonale też widoczne na m apie satelitarnej), prawdopodobnie wykopane na inscenizację bitwy pod Mławą, która tu się odbywa.
Ogólnie te kwietne łąki były cudowne... jak byśmy tu byli miesiąc, a może pół wcześniej, byłoby jeszcze ładniej.
Gdzieś przy dróżce zauważam głaz będący zapewne fragmentem jakiegoś bunkra.
Być może z tego w tych krzakach na fotce poniżej, albo innego który jest gdzieś w lesie za plecami.
Jeszcze jeden bunkier oglądamy z bliska (tradytor jednostronny tym razem) i koniec na dzisiaj... przeprowadzam atak ręczny przez otwór do obrony wejścia, powyżej jest otwór kominkowy (od piecyka).
A za lasem mogiła żołnierzy z 1939
Mieliśmy jeszcze w planach kilka skrzynek pod Mławą w ciekawych miejscach, ale już był czas powoli zwijać się na pociąg. Przycieliśmy więc na Mławę, przebiliśmy się z jeszcze większym trudem przez DK 7, tym razem sznury samochodów się nie kończyły wcale (trzeba było złapać jakąś większą szczelinę, na szczęście ze względu na wysepki samochody musiały nieco zwalniać), szybka skrzynka przy okazałej kaplicy na cmentarzu, fotostop przy kopcu powstańców styczniowych i jesteśmy na stacji Mława Miasto mając sporo zapasu do pociągu.
Przyjechał Elf... niestety w Elfach jest mały zakątek na rowery, a jechała nim z Działbowa rowerowa grupa ponad 20 osób, w związku z tym rowery były wszędzie. Nasze upchnęliśmy na pustym pomoście ustawiając tak żeby ciut ponad pół wejścia było drożne i dało się przejść do przedziału.
A najlepsze było to, że w grupie tej spotkaliśmy koleżankę Magdę! Czas minął nam miło na rozmowie, ludzie dosiadali ale na szczęście pociąg nie był naładowany jak ten z Radomia którym wracaliśmy ze świętokrzyskiej wycieczki, ludzi było mniej więcej tyle co miejsc siedzących, może ciut więcej.
Na koniec przesiadka za Zachodniej, przejście z peronu 8 (który dawniej był osobnym przystankiem Warszawa Wola) na peron 3 i w pociąg do domu.
Wszystkie zdjęcia na Picasie:
- album meteora2017
- album lavinki
Kategoria mazowieckie, weekendówki, warmińsko-mazurskie
- dystans 146.73 km
- 17.70 km terenu
- czas 07:47
- średnio 18.85 km/h
- rekord 36.60 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Z wiatrem do Mławy 1: na północ ile się da
Sobota, 5 lipca 2014 · dodano: 08.07.2014 | Komentarze 4
Postanowiliśmy na weekend ruszyć z wiatrem... w sobotę był silne wiatr SE, więc ruszyliśmy na NW... a w zasadzie NNW, przy czym końcówka była N nawet z leciutkim odbiciem na E. Niestety dzień był upalny i dużo słońca... ufff jak gorąco.TRASA
Pobudka skoroświt, chcieliśmy wyjechać o 7:00 i na tę godzinę umówiliśmy się z Werroną, ale mieliśmy obsuwę. Ja jeszcze skoczyłem na rynek po chleb, bułki i jagodzianki, a spod bloku wyruszyliśmy w końcu ok. 7:30. Z wiatrem po prostu lecieliśmy i nie wiadomo kiedy dojechaliśmy do Szczytna... a mieliśmy tylko do Mławy ;-)
Cięliśmy tylko z małymi postojami, aż końcu przejechaliśmy przez Wisłę i w Wyszogrodzie zrobiliśmy sobie pierwszą większą rozwałkę w miejscu starego mostu...kanapki (z dżemem wiśniowym i serkiem kanapkowym), kawa mrożona, a ja jagodziankę (lavinka twierdzi że dla niej za słodkie).
W Wyszogrodzie lavinka zaczyna zaliczać nowe gminy (ja mam jeszcze dwie wcześniej odwiedzone), zaczynamy też zwiedzanie... zaraz za Wyszogrodem Rębowo - kościół, obok nagrobek sędziego i pomnik ogólnowojenny (klik w pomnik i grób, by zobaczyć powiększenie tabliczek)
Kolejny fotostop pod kościołem w Orszymowie
Za Wilkanowem lądujemy na bruku... robimy sobie też większą rozwałkę w cieniu pod lasem.
Jak naszły chmury, ruszyliśmy dalej... jedziemy, jedziemy, słońce niestety znów wychodzi zza chmur, a tu nagle lavinka wypatrzyła gdzieś na polach ceglanych spichlerz. No to skok w bok do niego.
Słońce przygrzewa coraz bardziej, bo chmury gdzieś sobie poszły, jedziemy terenem lekko wzgórzowym... te podjazdy i skwar (bo drzew przy drodze nie ma) sprawiają że lavinka zaczyna wysiadać. Robimy sobie więc postój na jednym ze wzniesień, przy bocznej drodze ocienionej szpalerem drzew. Wieje zdrowo i szybko nas chłodzi...
- Daleko jeszcze do Góry?
- Dziesięć kilometrów... no góra jedenaście.
W jednym z zagajników po drodze jest kopiec z pomnikiem... no nie wiem, jak przeliczyłem to taka równa rocznica mi nie wyszła (klik w 2 zdjęcie by powiększyć napis).
Jest i Góra, postój przed kościółkiem (jeju, ale tutejszy ksiądz fałszuje!)... natomiast Werrona szukając kosza na śmieci odkryła starą, opuszczoną szkołę, marniejącą obok nowowybudowanej.
Tuż za Górą skrzynka przy ruderce... i Werrona wracała do Żyrka, a my jechaliśmy dalej.
Przycinamy kawałek (do Drobina) Dziesiątką... nie jest źle, ruch nie jest jakiś bardzo intensywny i jest alsfaltowe pobocze, a po drodze realizujemy hasło "lavinki na traktory!"
A tu padły lavinka i jej rower
Drobin... kościółek, skwerek, fontanna i kolejna rozwałka
Jakieś 3,5 km za Drobinem lavinka zorientowała się, że zgubiła gdzieś okulary... a ja pamiętałem że położyła je na ławce przy fontannie... no to wróciłem się i były, leżały tam nadal! Dzięki temu trzy razy mijałem Zagrodę Graffiti... Włączył mi się tryb quizowy i wyszło mi Crocodile Rock, czyli piosenka Eltona Johna... jak to teraz połączyć z czaszką, bocianem i drobiem?
Jak wróciłem, lavinka już znalazła skrzynkę przy kapliczce za ośrodkiem buddyjskim, wpisała nas i odłożyła z powrotem. A ponieważ wyszło słońce, pojechała dalej zalec w cieniu drzewa. Mijamy ośrodek buddyjski, w parku sporo namiotów rozstawionych, obok także dwa duże... jakaś impreza się szykuje? Okazało się że zaczynają się Letni Kurs. Kawałek dalej mijamy pole zboża kompletnie przerośnięte makami (fotka z innej małomakowego pola, bo tam niestety nie zatrzymaliśmy się w porę)... to pole makowo-pszenne natchnęło nas do wymyślania nazw bułek upieczonych z takiej mąki... i tak wymyśliliśmy:
- bułeczki halunki
- opiumki pszenne
- hajzerki
- bułka bompotowa
Koziebrody... a na skraju wsi tory na Sierpc
W Koziebrodach sympatyczny wiejski skwerek
W taki upał trzeba się dobrze nawodnić
Siemiątkowo... na tym kamieniu była tablica, ale już nie ma.
No dobra, pora znaleźć jakieś miejsce na nocleg... może tu?
Ostatecznie jednak śpimy w lesie pod Chraponiem. Las sosnowy, a my rozkładamy się na miękkim materacu z mchu, po wydłubaniu wszystkich szyszek jest super wygodnie. Na kolację tortellini i lulu... noc bardzo ciepła.
Więcej zdjęć na Picasie:
- meteor2017 (na razie tylko pierwszy dzień
- lavinka
Kategoria >100, mazowieckie, weekendówki
- dystans 162.60 km
- 3.50 km terenu
- czas 07:45
- średnio 20.98 km/h
- rekord 41.70 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Na Przyczółek Magnuszewski
Wtorek, 1 lipca 2014 · dodano: 03.07.2014 | Komentarze 10
Ile to razy ja się wybierałem na ten przyczółek, ale zawsze coś nie wychodziło, a to jechałem gdzie indziej, a to coś tam... w końcu się udało. Pogoda idealna, w miarę chłodno, tylko popołudniu słońce zaczynało przygrzewać... ale potem znów się chowało za chmurami, nie padało, były co prawda chmury deszczowe, ale pod żadną nie wpadłem. Wiatr w plecy, siodełko w d... i zap...amy!A tu możemy przyjechać z Kluską za rok
Lewiczyn... ja nie wiem co jest z tym zamykaniem furtek na teren kościoła, najpierw odbiliśmy się od bramy w Tumie i w pobliskim kościółku gotyckim, teraz tu... oczywiście jak ktoś chce, to i tak wejdzie przez ten niziutki murek.
Wbiłem się w sady by dojechać do mogiły powstańców styczniowych i kaplicy kawałek dalej... jakoś tak dziwnie, jadę środkiem sadu, obok ludzie zbierają truskawki, aż tu nagle!
Jako że do tej mogiły prawie nokt nie dociera, jest też pomnik dla jadących szosą główną.
No to wjeżdżam do Warki
Hmmm... Warka żąda dostępu do morza?
Pomnik lotników... a właśnie, na niebie jakieś podejrzane chmury zaczynają się pojawiać, bałem się że rozprują się o pomnik i lunie.
Rynek - ratusz, studnia i Stefan Czarniecki na koniu. A na rynku rozwałka... nie pierwsza tego dnia, bo mam już za sobą 90km, ale tutaj wreszcie odpalam termos z kawą.
Tabliczki na ratuszu. Ponieważ i tak jest dużo zdjęć we wpisie, to nie wstawiam tu wszystkich, tylko linkuję do pozostałych ( tablica1, tablica2, tablica3). A tablica 4 wyjaśnia skąd w Warce taki pomnik lotników, no i pojawia się pierwszy odprysk walk na Przyczółku Magnuszewskim... czy też warecko-magnuszewskim.
Zanim wyjadę z Warki, jeszcze postój po kościołem... a poza tym kapliczki, pomniki i kolejne tabliczki (1, 2, 3) przy wejściu do kościoła.
Jeszcze mały postój, by nabyć napoje pobudzające
I leciiimyyy!!! Oj, chyba starą Warkę mi sprzedali, bo gdzie Rzym, gdzie Krym? Gdzie Warka, gdzie Ostrołęka?
O, pomnik przyrody...
Kolejny pomnik upamiętniający walki na Przyczółku Magnuszewskim ( powiększenie napisu)
A obok na cmentarzu mogiła lotników... z 1939 ( powiększenie)
Odlot!
Most na Pilicy... i sama Pilica tuż przed ujściem do Wisły
Nowa gmina Wita/Żegna
Wreszcie docieram do Mniszewa, jednego z głównych celów wycieczki, a konkretnie do skansenu bojowego ( tablica informacyjna). W ogóle trochę się spieszyłem, bo bałem się że jak przyjadę za późno, to się nie dostane do środka... okazało się że jest czynny 10-18. Ale zanim się wbiję na wydmę z prezentowanym złomem, rzut okiem na placyk przy szosie:
Można się tam zapoznać z mapami walk na przyczółku ( mapa1, mapa2). A oto plan skansenu (powiększenie).
Niestety nie zdążyłem do skansenu gdy był jeszcze w stanie kompletnego rozkładu... teraz trwają prace przy traszejach, postawiono nowe tabliczki (póki co jedna stara się zachowała), a prace prowadzili akurat jacyś żołnierze. Trochę jednak klimatu zapuszczonego skansenu jeszcze pozostało (także na minus, do czołgu można wejść, ale mnóstwo tam śmieci). Ale te transzeje to jakaś ściema, mają głębokość gdzieś do kolan, może wyżej (ale nie do pasa)... jak skończą, idealnie będą się nadawać dla Kluski do biegania, ale z rzeczywistością to chyba niewiele wspólnego mają.
Rozwałka na Katiuszy... akurat szła czarna chmura, nawet zaczęło kropić, ale w końcu przeszła bokiem.
Trochę czasu tu spędziłem i musiałem od tej pory ostro pedałować i za dużo nie szwendać się po krzakach... kierunek W, pierwszy stopik, kościół w Rozniszewie.
Kawałek dalej pomnik na skraju wsi Zakrzew... prawda że znajomo wygląda> (zbliżenie napisu)
Stamtąd kierunek SE na tytułowy Magnuszew. Na północ ode mnie wędrowała chmura z zasłoną deszczu, z map pogodowych wynikało że chmury też mniej więcej na SE płyną, jednak miałem wrażenie że nieco się zbliża... ale nie martwiło mnie to za bardzo, bo za Magnuszewem odbijałem na SW.
Magnuszew, na skwerku stoi sobie haubica (patrz tabliczka), oraz pomnik Braterstwa Broni. Poza tym na cmentarzu pochowani są polscy żołnierze polegli w walkach na przyczółku (radzieccy zaś w Garwolinie), ale to może następnym razem tam zajrzę.
W lesie mijam cmentarz z I wojny. Cmentarz ładnie otoczony drewnianym płotkiem, na nim kapliczka i jeden zachowany nagrobek (zbliżenie)... poza tym współczesne betonowe krzyże, które tak średnio mi pasują do tego miejsca.
Trzebień pałac.
Kolejne ważne miejsce w tematyce przyczółkowej... Studzianki Pancerne mają nawet herb z czołgiem - link (herb zaprojektowany przez Szymona Kobylińskiego).
Mauzoleum (tablica informacyjna o bitwie pod Studziankami, oraz mapka)... oraz zbliżenie na tabliczki: tabl1, tabl2, tabl3
A w pobliżu Tysiąclatka... też taka przyczółkowa, tylko ciekawe co to za ustrojstwo przy wejściu.
Tutaj zastanawiałem się jeszcze czy jechać na pociąg do Warki... zdążyłbym, ale musiałbym ostro przyciąć i odpuścić cmentarz w Grabowie, tak więc postanowiłem jechać na stację do Grabowa na przedostatni pociąg do Warszawy (ostatnim nie zdążam na pociąg do Żyrka). A po drodze... te cholerne bociany!
Na wjeździe do Grabowa nad Pilicą zdziwko... drzewka we włóczce. Spodziewałbym się czegoś takiego w Warszawie, w Łodzi, ale w jakimśtam Grabowie? Co prawda nie był to sweterek, tylko zwykład owijka, ale też fajna.
Obok urząd gminy i pomnik Marii Konopnickiej... eee... znaczy Komornickiej (tabliczka), oraz tablica upamiętniająca miejsce zrzutu (foto)
Jeszcze wspomniany cmentarz z I wojny, identyczne krzyże z tabliczkami widziałem w Bodzentynie w świętokrzyskiem. Poza tym obok tablica upamiętniająca poległych w wojnie polsko-bolszewickiej.
No i ostatnia prosta na stację. Kasa czynna 4:20-15:50, biletomatu nie ma, tak więc kupować musiałem u kierpocia (na szczęście z przodu był przedział rowerowy, jabkby co, widziałem że w Warce jest biletomat.. Jeszcze tylko przepuściłem pociąg do Radomia (okazało się, że aktualnie tutaj jeżdżą po jednym torze) i myk do Wwy, tam przesiadka i myk do Międzyborowa... przed Żyrkiem czasem staje i stoi, dlatego wolałem jechać z Międzyborka (to tylko 4km, ze stacji w Ż. zaś 1,5km.
Kategoria >100, mazowieckie
- dystans 102.43 km
- 6.70 km terenu
- czas 05:41
- średnio 18.02 km/h
- rekord 33.70 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Z upału pod burzę
Sobota, 28 czerwca 2014 · dodano: 29.06.2014 | Komentarze 1
Oczywiście znów przejeżdżamy przez eSeŁkę... i to dwa razy (w tę i z powrotem).Rozwałka w Osuchowie, naprzeciwko szkoły z bąbelkami
Żniwa?
Kapliczka z połowy XIX wieku
Konie-c Błędów?
Eeee... chyba nie koniec
A potem dotarła do nas chmura burzowa... trochę nas zlało, bo zadekowaliśmy się dopiero na trzecim przystanku na przeczekanie... jakoś nie mieliśmy ochoty kiblować w burzy pod blaszaną wiatką.
Uff przeszła, możemy jechać dalej
Najpierw jechaliśmy przez Lipie, a potem...
Kategoria >100, mazowieckie
- dystans 15.60 km
- 4.00 km terenu
- czas 00:58
- średnio 16.14 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Tradycyjna pętelka z wariacjami
Czwartek, 26 czerwca 2014 · dodano: 29.06.2014 | Komentarze 1
Z tatą, kocykiem i gałęzią rumianku- dystans 77.10 km
- 9.50 km terenu
- czas 03:47
- średnio 20.38 km/h
- rekord 33.90 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Przez eSeŁkę do Garnizonu
Środa, 25 czerwca 2014 · dodano: 29.06.2014 | Komentarze 1
A tak akcja reaktywacyjno-serwisowa... nawet jedną skrzynkę założyłem.Jeszcze na eSeŁce
Jest i garnizon
Trochę fotek z murów (powiększone tutaj: foto1, foto2, foto3, foto4, foto5)
Przyjrzałem się napisowi REFERENDUM, otóż jest jeszcze napis na 3 cegle, za GŁOSUJ 3xTAK... jest tam "ALBO NIE / JAK ????" foto... albo jakoś tak, bo napis częściowo zniszczony.
A tymczasem pod ziemią...
A w części nieogrodzonej dotychczas, na latarni i jednym z budynkó* pojawiły się takie tabliczki.
*) - magazyn amunicji małokalibrowej z rusznikarnią... ta część jest dostępna, ale tył jest zamknięty, znaczy duże, blaszane drzwi jak do garaży.
A takie tam klimaty...
W remoncie jest ul. Kilińskiego i koszarowec przy niej (ten przy cerkwi/kościele).
Przekraczając eSeŁkę w drodze powrotnej...
- dystans 15.72 km
- 4.50 km terenu
- czas 01:04
- średnio 14.74 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze





