teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 121892.90 km z czego 18249.75 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 17.11 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2024 2023 2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009 Profile for meteor2017

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 16.32 km
  • 4.00 km terenu
  • czas 01:04
  • średnio 15.30 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Przez Jordanek

Sobota, 16 sierpnia 2014 · dodano: 16.08.2014 | Komentarze 0

Myk do lasu z postojem w Jordanku poczas drogi powrotnej


  • dystans 13.50 km
  • czas 03:00
  • średnio 13:20 km/h
  • Chodzenie
współrowerzyści ma wycieczce:

Po Pruszkowie z buta - wycieczka paszportowo-kolejowo-martyrologiczna

Wtorek, 5 sierpnia 2014 · dodano: 07.08.2014 | Komentarze 2

Załatwiamy Klusce paszport i okazało się, że w Żyrku już od jakiegoś czasu się nie da, tylko musimy jechać do Pruszkowa lub Warszawy. Kopsnęliśmy się więc do Pruszkowa. Próbowaliśmy wcelować w jakiś nieco chłodniejszy dzień (co się udało), bo w upale nic więcej byśmy nie obskoczyli... początkowo chcieliśmy podjechać z rowerami, ale prognozy były niepewne i było ryzyko zlewy, więc zabraliśmy parasolki i pojechaliśmy bez rowerów.

I oto wysiadamy w Pruszkowie




Krótki spacer do punktu paszportowego




Wypełnienie i złożenie formularza... kolejki szczęśliwie nie było, bo w sierpniu to już pewnie mało kto załatwia paszport. No i jesteśmy wolni, a zatem w drogę. Po drodze pomnik... tutaj był kiedyś zachowany fragment muru, który otaczał park, a pod którym w czasie wojny rozstrzeliwano mieszkańców. Mur został zburzony, a to co widać, to zbudowany na nowo pomnik... jakby nie można było muru rozebrać i postawić kilka metrów w bok.



Myk przez park i rozwałka kawowo-kanapkowa przy rzeźbach... jedna z rzeźb okazała się kolejowa z torami i tunelem!




Myk pot torami z rurową prowizorką z powodu remontu torów i mostu



A to co? Reper! Identyczny jak te w Żyrardowie... i te co odkryłem też w Błoniu.




Docieramy do terenu dawnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego (powstałych w 1897 roku) im. Hồ Chí Minha (od 1969 r.)

We wrześniu 1939 roku Niemcy zorganizowali tu obóz przejściowy dla polskich żołnierzy, w 1941 obóz pracy dla Żydów po likwidacji pruszkowskiego getta, w międzyczasie warsztaty funcjonowały jako... Warsztaty Naprawcze Wagonów (Ostbahnausbesserungswerke), a w końcu w 1944 po wybuchu Powstania Warszawskiego był tu obóz przejściowy Dulag 121 (Durchgangslager 121 Pruszków) dla ludności cywilnej stolicy, przez który przewinęło się kilkaset tysięcy osób.

Na początek zwiedzamy muzeum



A potem wbijamy się na teren na którym obecnie znajdują się różne firmy, magazyny itp. Od razu natykamy się na wartownię wykonaną z wieżyczki zdobycznego radzieckiego pociągu pancernego, który tutaj skierowano do naprawy... co ciekawe niemal identyczne wieżyczki miał polski pociąg pancerny Pierwszy Marszałek, którego wagony artyleryjskie były kolejno w służbie u bolszewików, Białych, znów u bolszewików, Polaków, Sowietów i Niemców - link (a tutaj: link1 , link2 rysunki tego typu wagonów artyleryjskich, z tej strony)



Obok święta Katarzyna od kolejarzy



Oraz pierwsza z wieżyczek strażniczych na trasie



Hala nr 5 (hala napraw wagonów osobowych, numeracja nadana w czasie funkcjonowania obozu) w obozie pełniła funkcję pomieszczenia przejściowego, gdzie odbywała się wstępna selekcja wysiedlonych. Przy niej jest pomnik... czy też bardziej strefa pomnikowa.





Hala nr 3 - kuźnia (w obozie umieszczano tam kolejarzy i tramwajarzy z rodzinami, a później – mężczyzn uznanych za zdolnych do pracy), a ten budynek za drzewem, to Rozdzielnia Energetyczna.



Hala nr 2 - oddział usług technicznych (w 1944 obozowy szpital)... a teraz jakiś Adibas czy coś w tym stylu.



Obok parking rowerowy chyba jeszcze z czasów ZNTK, a obok nowszy daszek z ławką-palarnią.



A niedaleko kolejna wieżyczka



Docieramy do pompowni i znajdującego się za ogrodzeniem dawnego szpitala robotniczego, a potem szkoły dla dzieci robotników warsztatów (ten budynek z wieżyczką)




W jednym ze zbiorników wody obok robimy sobie rozwałkę... bo słońce zaczęło wyglądać zza chmur i robi się duszno, a w środku cień i przyjemny chłodek.





Resztki bocznic wiodących od bramy XI (swoją drogą ta numeracja jest jakaś dziwna... jeszcze jej nie rozgryzłem). Gdzieś totaj była waga kolejowa.



A oto i brama XI - od środka... a potem od zewnątrz




Papiernia... budynek wybudowany jako papiernia, ale produkcja nigdy nie ruszyła, w czasie I wojny był tu ponoć rosyjski szpital polowy, a potem warsztaty kupiły budynek i urządziły mieszkania dla kolejarzy. W 1941 tutaj byli skoszarowani Żydzi z obozu pracy.



Brama XIV i nadal fukcjonująca (chyba) bocznica.



Kolejna wieżyczka, ta widoczna z okien pociągu za napisem na murze "Tędy przeszła Warszawa".



Idziemy bocznicą wzdłuż Hali nr 1 (napraw wagonów towarowych), tutaj umieszczano ludzi niezdolnych do pracy. Przy;ega do niej kolejna wieżyczka





Koniec bocznicy i ciuchcia 409Da vel SM04 (link)




Jakiś zbiornik ppoż itp





Neogotycki "Pałacyk", czyli budynek administracyjny warsztatów, też doskonale widoczny z pociągu... przynajmniej dopóki nie zamontowali ekranów



No i tyle...
Kategoria z buta i z narty


  • dystans 45.30 km
  • 0.50 km terenu
  • czas 02:34
  • średnio 17.65 km/h
  • rekord 35.90 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Nocny Rower za dwie miedze

Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 03.08.2014 | Komentarze 0

Nocny Rower #5. Miało być dalej, ale totalny upał w dzień, oraz głośne coś co niektórzy nazywają muzyką za oknem sprawiło że nie udało się opracować planu trasy i zgrać skrzynek, tak więc ostatecznie podjechaliśmy do mojej skrzynki kapslowej, a potem pokręciliśmy się po Grodzisku i wróciliśmy już około 1ej.



  • dystans 61.40 km
  • 8.00 km terenu
  • czas 03:38
  • średnio 16.90 km/h
  • rekord 38.10 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Nocny mokry rower na eSeŁce

Piątek, 1 sierpnia 2014 · dodano: 03.08.2014 | Komentarze 1

Nocny Rower #4, tyle że tym razem nieco krótszy bo nie do świtu i wróciliśmy już ok. 1:30... na eSeŁkę by dokonać trochę serwisów:
- jedna skrzynkę ekipa łódzka znalazła walającą się luzem i ukryli nieco inaczej niż była, trzeba było więc przywrócić ją do pierwotnego miejsca ukrycia
- druga się rozkompletowała... otóż mikromobilniak był w miejscu gdzie już był zainstalowany stacjonarny mikrus, no i ta sama ekipa znalazła mobilniaka myśląc że to skrzynka stacjonarna, a ciuchcię która była w środku jako wyposażenie, przenieśli na wschód nad Jeziorkę. Na Jeziorkę ciut daleko, więc kiedy indziej złapię ciuchcię, teraz jechaliśmy zgarnąć pudełko by kiedyś tam złożyć skrzynkę do kupy
- trzecią znaleźli jak trzeba, ale we właśnie ściętym drzewie... skrzynkę uszkodzoną piłą przenieśli kawałek w bok by gdzieś ukryć, trzeba ją ewakuować z terenu, wysuszyć i wymienić pojemnik, oraz znaleźć nową miejscówkę

Jak przejeżdżaliśmy skrajem Mszczonowa, dorwała nas burza i kompletnie przemoczyła, akurat pechowo wszędzie do miejsc gdzie mogliśmy się schować mieliśmy daleko, a jak dojechaliśmy pod pewien wiadukt to deszcz już prawie przechodził. Przeczekaliśmy resztę i nawroty robiąc rozwałkę, a potem dalej po skrzynki. Te dwie pierwsze ogarnęliśmy, ale trzecią na dziś już sobie odpuściliśmy.


  • dystans 70.11 km
  • 5.00 km terenu
  • czas 04:53
  • średnio 14.36 km/h
  • rekord 34.70 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Nocny Rower #3: pod skrzydłami Bociana i Boeinga

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 28.07.2014 | Komentarze 19

Na nocny rower pojechaliśmy nieco wcześniej niż zazwyczaj, bo też upał nie był aż taki nieznośny dzięki chmurom... ale jak chmury sobie poszły, to zaczęło się nagrzewać. Zaczęliśmy więc od bunkra w utrzymanego w gorących klimatach - Tobruk, o dziwo nie w piasku ale w prawdziwie tropikalnej dżungli (klimat się zmienia?)



Przemknęliśmy obok peronu 8 Warszawy Zachodniej... dawniej osobna stacja Warszawa Wola.




Dalej Odolanami do Włoch (a więc dlatego tak ciepło)... a oto do czego prowadzi zrobienie labiryntu na mało używanych bocznicach.






Tak dotarliśmu do wybudowanego kilka lat temu przystanku koljowego Aleje Jerozolimskie... obok istniejącego wcześniej przystanku WuKaDki. Niestety graffiti przy ławkach są coraz bardziej zasrayowane przez wandali, te bociany jeszce się jakoś trzymają, ale na kolejnych przystankach już niemal całkowicie zasrayowali...



Żeby podjąć, a potem odłożyć skrzynkę musieliśmy przeczekiwać ludzi... w sumie postój trwał prawie 30 minut, w międzyczasie coś tam wszamaliśmy, obfociliśmy bociany i pociągi - Elfy, EN57, a nawet radziecka Tamara (czyli TEM2 tudzież SM48). Perony i wiaty nagrzane, jest gorąco...





Jak odjeżdżaliśmy, akurat zachodziło słońce, a klimaty kolejowe powoli zamienialiśmy na lotnicze... Mercedes Benz, czy Boeing Bęc? Jako że w użyciu był pas startowy, którym samoloty wylatują nad Włochami (pewnie z powodu corocznego letniego remontu, zwykle startując przelatują nad Ursusem), był to już któryś z kolei samolot który nad nami leciał.




Ruszyliśmy na Gliniankę Fajansową... kilka lat się tu wybieraliśmy i co? Jak się wybraliśmy, to okazało się że niedawno ją zasypali i zostało w tym miejscu tylko kilka kałuż :-( Za to połazilismy sobie po krzakach wyższych od lavinki. Co prawda w krzakach jest nieco chłodniej niż na peronie, ale strasznie parno... chodziło się jak w tropikalnej dżungli, człowiek po chwili spływał potem.



W te okolice prowadziła bocznica kolejowa... ale ta cysterna i ciuchcia już stąd nie odjadą.





No dobra, ale miało już być bardziej lotniczo  a nie kolejowo... no to proszę - podstawa działa przeciwlotniczego (ponoć 75 mm Flak 97(f), ale trudno mi to zweryfikować czy w ogóle podać więcej szczegółow). A pikanterii temu miejscu dodawały latające nam nad głowami samoloty.




Ruszamy na Fort Okęcie, a tam takie oto znaki... myśleliśmy że może to jakaś ścieżka edukacyjna i oznaczenia prowadzące do pomnika ale nie, to parking lotniskowy, jak lecicie sobie samolotem to możecie tu zaparkować ;-) A obok fortu pomnik katarstrofy lotniczej, Tam robimy sobie pierwszą większą rozwałkę z kawą i kanapkami.




Samoloty latają nam nad głowami, bo jesteśmy dokładnie nad linią pasa... jak podjechaliśmy pod skrzynkę prawie na terenie lotniska tuż za końcem pasa, grupa spotterów z aparatami stała obok, co nieco nam utrudniało jej podjęcie... zwłaszcza jak jeden koleś do nas podszedł wysępić szluga i nie chciał uwierzyć że nie palimy.

A potem ruszyliśmy naokoło lotniska... w sumie zrobiliśmy półkole aż dotarliśmy na drugi koniec tego pasa.

- lavinka, stań pod tablicą.





Po drodze zahaczyliśmy o Fort Zbarż, ostatnio tu byliśmy w styczniu 2010 i trwała budowa szosy, tunelu kolejowego na lotnisko i diabli wiedzą czego jeszcze... okazało się że fort jest zalany jeszcze bardziej niż był, prawdopodobnie nasypy trasy itp zablokowały odpływ wód i spiętrzyły je jeszcze bardziej. Tutaj szukaliśmy trzech skrzynek, a na koniec zrobiliśmy sobie rozwałkę na trawie...

Ponieważ wracaliśmy tędy po 4-ej, to podjechaliśmy pod fort zrobić poranne zdjęcie. Poniżej dla porównania zdjęcia z 2010 (też byliśmy po nocy, więc zdjęcia tylko z bliska z fleszem).





Opuszczamy okolice lotniska i ruszamy nad torami na wschód... a tam znajdujemy skrzynkę w sweterku :-) Teraz co prawda są upały, ale w zimę z pewnością też jest jej ciepło.



Kręcimy się w okolicach toru wyścigów konnych Służewiec... co czuć ;-) Wbijamy się w Ursynów i oto jedna z przypadłości - asfaltowy chodnik i kostkowa śmieszka, zaś lavinka pokazuje jak się w takim miejscu jeździ.



Podjeżdżamy do skrzynki "Kolej Grójecka"... dla nas jako założycieli skrzynek na tej linii (ale bliżej Grójca), jest to punkt obowiązkowy. Okazuje się że jest to jedna z serii Ursynowska Ścieżka Edukacyjna (info). W środku znajdujemy zdjęcie (lepsza jakość tutaj a tu link z drugą fotką) i wspomnienie.




Ale samej skrzynki początkowo w ogóle nie mogliśmy znaleźć, w międzyczasie udało nam się nawet namierzyć tabliczkę uliczki Bocianiej (!)



Jedziemy dalej i jest kolejna skrzynka z tej serii - Czerwoniak, który niestety otynkowali (foto historyczne tutaj). A potem Lew... skrzynki niestety  nie znaleźliśmy, a stare totki są tu i tu.



Trochę się jeszcze kręcilimy po okolicy, znajdujemy parę skrzynek i robimy rozwałkę w nowym parczku koło Kopy Cwila. Okazuje się że zlikwidowali ogródki działkowe, ale krzaczków, drzewek itp nie wykosili tylko wytyczyli alejki, postawili ławki i można tam chodzić podżerać śliwki :-)

Na fotce tunel, którym się przebijamy na drugą stronę Puławskiej... w ogóle to jakaś koszmarna, trzypasmowa autostrada, do ego obok wielkie estakadowe skrzyżowanie, przebić się na drugą stronę na długim odcinku nie ma gdzie.



Plan wykonany (wszystkie skrzynki spisane odwiedzone, choć nie wszystkie znalezione), powoli ruszamy w kierunku pociągu... trafiamy do Włoch idealnie pośrodku dwugodzinnej przerwy między pociągami (byśmy mieli więcej czekania, gdyby nie myk na poranne zdjęcie w forcie Zbarż).





Ostatecznie jednak postanawiamy wsiąść we wcześniejszy pociąg do Grodziska i zapada decyzja nie czekać na ten do Żyrka, tylko przyciąć stamtąd już rowerami... po drodze ostatnie bociani akcent, bocian przeleciał nam dwa metry (może mniej) nad głowami. Słońce coraz wyżej i jak dojeżdżamy do domu (6:35) zaczyna się robić gorąco.

No to co, pora na kawkę... dwie kawki poproszę!





  • dystans 12.70 km
  • 3.00 km terenu
  • czas 00:53
  • średnio 14.38 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z zasypiającą Kluską

Czwartek, 24 lipca 2014 · dodano: 25.07.2014 | Komentarze 0

Mniej więcej w połowie Kluska nam zasnęła i trzeba było jechać wolno starając się omijać wertepy...




  • dystans 3.20 km
  • czas 00:13
  • średnio 14.77 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Wieczorny myk nad parkową Pisię

Poniedziałek, 21 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 3

Gdzie Werrona wodowała kajak... eee, nie przywieźli żagla do niego :-/





  • dystans 45.91 km
  • 2.50 km terenu
  • czas 03:30
  • średnio 13.12 km/h
  • rekord 26.00 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Warszawski Nocny Rower

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 21.07.2014 | Komentarze 3

Jako że w dzień upał albo leje, to żeby nie tracić zupełnie weekendu, już po raz drugi tego lata ruszyliśmy na Nocny Rower, tym razem do Warszawy. Pociąg przyjechał opóźniony 10min. kolejne 20min. złapał stojąc po Pruszkowem i na Powiślu wysiedliśmy ok. 22ej. Sobota wieczór, tym samym pociągiem jechała imprezowa i hałaśliwa ekipa... patrzyliśmy gdzie wsiadają, bo było oczywiste że władują się do służbowego/rowerowego, żeby wsiąść do innego, bo byśmy mieli koszmarną podróż.

Zaczynamy od serwisu moich dwóch skrzynek na Powiślu, które straciły logbooki. Oto pomnik tasiemca, oficjalnie zwana rzeźbą Unity, dar chicagowskiej Polonii, za której transport i instalację miasto przybuliło 454 000 zł ( info).




Ruszamy mniej więcej wzdłuż Wisły na północ... keszowanie z różnym skutkiem, znajdujemy dwie skrzynki, innych nie znajdujemy lub nawet nie podejmujemy poszukiwań bo siedzą na nich ludzie... Na foto Zamek Królewski od strony Wisły.



Po północy jednak zaczyna nam się lepiej wieść, wyjechaliśmy z głównej strefy imprezowej - mniej ludzi (ale nie zupełny brak), ciszej i spokojniej... oto jeden z pomników i Zdrój Królewski przy którym robimy nieco dłuższy postój na podjedzenie herbatników i dorzucenie nowego logbooka do skrzynki... a tak w ogóle to już chyba trzecia skrzynka, którą znajdujemy w tym miejscu ;-)





Przejechaliśmy pod koleją obwodową i zrobiliśmy rundkę dookoła Cytadeli... oprócz Rosja, również Niemcy ufortyfikowali okolicę, którzy tu dostawili bunkry (stąd skrzynki przy dwóch Tobrukach).




Kolejna skrzynka przy Bramie Bielańskiej, trzeba było wtarabanić się na skarpę... lavinka utknęła na podejściu zaatakowana przez krwiożercze ślimaki. Tutaj też logbook się skończył, więc dołożyliśmy nowy. Skorzystaliśmy z ławek przy Cytadeli i zrobiliśmy sobie porządną rozwałkę z kawą i kanapkami.

2:00 - Mostem Gdańskim myk na Pragi  pod ZOO i (nieistniejący) Lunapark





Jedziemy przy ZOO (czuć!) pieszo-rowerową i mocno wertepiastą trasą. Po drodze siłownia... lavinka żadnej plenerowej sołowni nie przepuści, więc przymusowy postój na przetestowanie przyrządów.

Na Pradze też jakiś poniemiecki bunkierek się znalazł



2:50 - wracamy Mostem Świętokrzyskim na Powiśle... wreszcie robią przejazd rowerowy po praskiej stronie (przejście dla pieszych, mam nadzieję też). W tym miejscu żeby przebyć skrzyżowanie  jadąc jednostronną ddr-ką, trzeba bowiem trzy razy przejechać przez światła zamiast raz, bo na jezdni zjazdowej z mostu nie zrobili przejazdu i przejścia... o tej porze nikt się tym nie przejmował, tylko wszyscy przechodzili na wprost.



Widoczki z mostu.... syrenka bidulka w klatce na środku budowy, a tam jest już szkielet motylka - wyjścia z metra.





Jedziemy dalej na południe... wzdłuż Czerniakowskiej robią ddr-kę




3;30  - tak jak kiedyś zakręciłem kurek dla Łodzi, tak teraz chciałem zakręcić dla Warszawy... ale nie udało się, kurek umieszczony na parkingu, a mimo dzikiej godziny kręcili się i ludzie i samochody. Trzeba tu wrócić za dnia i porobić mu zdjęcia.




3:30 - pomnik desantu 1 Armii LWP w 1944, robimy sobie tutaj kolejną rozwałkę z kawą i kanapkami... desantu na nas dokonują komary, ale stosujemy broń chemiczną.



Jedziemy kawałek Wałem Zawadowskim... odcinek terenowy i docieramy na Most Siekierkowski. Nie przejeżdżamy na drugą stronę, tylko na środek po skrzynkę i wracamy na suchy ląd.





Jedziemy ddr-ką wzdłuż Trasy Siekierkowskiej z odbiciem na pętelkę wokół fosy Fortu X... to żadna droga rowerowa, tylko prawdziwa ścieżka! Jako że nie ma charakteru komunikacyjnego, tylko rekreacyjny, to zarosła po bokach... a nikt oczywiście jej nie pieli.




Ostatnio bardzo rzadko tu bywamy, więc dostrzegliśmy zmiany... przybyły tabliczki informacyjno historyczne Korzenie Siekierek



Zostały powieszone znaki zezwalające na sprejowanie filarów trasy




Pojawiła się siłownia plenerowa... a lavinka jej nie przepuściła ;-)




Tak sobie jeździmy, keszujemy, wschodzi słońce, mija nas pierwszy wędkarz...



Aż tu nagle sprawdzam godzinę i jest prawie 5:30! Trzeba pędzić na pociąg który mamy za godzinę, bo potem jest dwuipółgodzinna przerwa. Jedziemy min. pasem rowerowym na Spacerowej... pas jest tylko po jednej stronie, co generuje pewne problemy, na przykład rowerzystów jadących pod prąd, bo ich ddr-ka doprowadziła do szerokiego pasa, ktory wygląda jak dalszy ciąg ddr-ki, a po drugiej stronie ulicy nic.



Mimo wczesnej godziny, spotykamy pierwszych rowerzystów (albo ostatnich)



Korzystamy z niedawno zrobionej ddr-ki na Banacha... wcześniej była tam wymalowana śmieszka na wertepiastym chodniku. Jest też kilka nowinek - jedna z pierwszych w Warszawie podpórek i przejazd rowerowy robiony niższym kosztem (po przekonaniu drogowców, że dla rowerzystów nie trzeba dostawiać nowych świateł, tylko wystarczy wymienić szybki na taką pieszy/rowerzysta na jednej).



Na Zachodnią docieramy kropieni z czarnej chmury. Mamy nawet mały zapas czasu... pociąg nawet w miarę punktualny, w Żyrku okazuje się że jechała nim ta sama ekipa co w tamtą stronę, ale zmarnowani po nocnej imprezie, więc ich nie słyszeliśmy.

Wyjazd całkiem udany, dystans nieduży ale to są uroki jazdy głównie po mieście, +18 skrzynek (8 OC, 7 OC/GC, 3GC)... no i najważniejsze że dobrze się bawiliśmy :-)
Kategoria mazowieckie


  • dystans 68.30 km
  • 8.10 km terenu
  • czas 03:17
  • średnio 20.80 km/h
  • rekord 36.80 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Po klipsiaki

Środa, 16 lipca 2014 · dodano: 16.07.2014 | Komentarze 5

Do Tesco w Skierniewicach, gdzie jest promocja na pudełka klipsowe... w czymś trzeba te skrzynki zakładać ;-)

Ledwie wyjechałem z domu i przejechałem mały kawałek, a tu mijam świeże jeszcze miejsce wypadku... jeden samochód władował się w ogrodzenie placu zabaw przedszkola, drugi stoi na środku ulicy (nie wiem czy stuknięty). Prawdę mówiąc nie wiem jak na tych uliczkach mogło dojść do wypadku... nawet jak jeden jechał jak wariat. Moim zdaniem to był "syndrom pustych, bocznych uliczek" i obaj jechali za szybko i tak jakby nic tędy nie jeździło... no i spotkali się na skrzyżowaniu.

A tu Jar Rokita



I rozpoczynamy sezon grzybków dla wiariaga :-)






W ogóle dziś był dzień debili i śladów ich działalności, jakiś cwaniaczek wywiózł śmieci do lasu, jakieś wycięte krzaki z ogródka (pewnie z tych domków pod lasem) i zwalił je na ścieżce którą jeździmy (w piątek ich jeszcze nie było). Tiaaa... trzeba będzie udrożnić, pierwszy pęk już odwaliłem na bok.




  • dystans 8.25 km
  • czas 00:29
  • średnio 17.07 km/h
  • rekord 25.70 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście

Poniedziałek, 14 lipca 2014 · dodano: 14.07.2014 | Komentarze 0

Wygłoba szczawiówka (Euclidia mi)