teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 121892.90 km z czego 18249.75 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 17.11 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2024 2023 2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009 Profile for meteor2017

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 50.78 km
  • 0.30 km terenu
  • czas 02:52
  • średnio 17.71 km/h
  • rekord 36.60 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Gdzie by tu dziś... może Polfa Grodzisk?

Niedziela, 21 grudnia 2014 · dodano: 22.12.2014 | Komentarze 10

Gdzie by tu dziś pojechać? Nie lubię jeździć zupełnie bez celu... owszem, jazda na rowerze jest przyjemnością sama w sobie, ale jazda po dobrze znanym terenie jest dosyć nudna i dla samej jazdy niezbyt mi się chce w ogóle wsiadać na rower. Ponadto padające od ponad tygodnia deszcze praktycznie dyskwalifikują większość odcinków terenowych, a zatem wykluczają też część możliwych celów podróży. Ostatecznie postanowiłem pojechać do Grodziska po dwie skrzynki.

Izdebno Kościelne - dwór, niedawno postawiony głaz z zarysem historii na tablicy i kapliczka (a właściwie krzyż)





Jakiś cyklogrobbing też musi być - zajrzałem na cmentarz i odwiedziłem opisywaną kiedyś na blogu mogiłę.




No dobra, popylam dalej do tego Grodziska... wjazdy do tego miasta charakteryzują się w większości zakazem jazdy rowerem po ulicy i dosyć upierdliwymi ciągami pieszo-rowerowymi. Ten fragment i tak jest jeden z lepszych, ale przejazd rowerowy w lewo ma jeden z wyższych krawężników jakie ostatnio na przejazdach widziałem.



No cóż, polityka rowerowa jest lub była w polskich miasteczkach taka: "Rowerzyści won z ulicy na chodniki"... nie dziwi potem, że rowerzyści w Grodzisku jeżdżą po chodnikach (także tam, gdzieś śmieszek rowerowych nie ma). Jak potem siedziałem na przystanku popijając kawę, to z sześciorga rowerzystów którzy przejechali obok, pięcioro jechało chodnikiem (z czerwonej kostki, a jakże!)... i nie da się tego inaczej wytłumaczyć inaczej jak przyzwyczajeniem do takiej jazdy, bo uliczka boczna z ruchem niemal zerowym, nawierzchnia dosyć dobra, kałuż nie było.



No dobra, ale dojeżdżamy do Polfy. Powstała ona w 1885 jako fabryka octu itp. stąd znana była jako octówka. W międzywojniu jako Zakłady Chemiczne, fabryka produkowała dla wojska. A po kolejnej wojnie przekształcona została w Polfę Grodzisk. Niedawno znów zmieniła nazwę na Gedeon Richter, bo tak się nazywa właściciel - węgierski koncern farmaceutyczny.

Domy faryczne



Taka oto rzeźba z logo Polfa Grodzisk -to w środku to herb Grodziska (więcej zdjęć rzeźby na blogu pocztówkowym)





Pałacyk przyfabryczny



Trafo... wygląda jak wieża strażnicza przy obozie w Pruszkowie




Kolejny dom fabryczny, po wojnie siedziba UB




Dobra, to tyle jeśli chodzi o Polfę, jedziemy dalej



Rozpierducha na przejeździe kolejowym, buduje się wiadukt. Jest to obecnie dla mnie spore utrudnienie przy wjeździe do Grodziska, gdy nie jadę szosą główną, tylko bocznymi drogami przez Izdebno. Teraz żeby przedostać się do prawotorowej części Grodziska (czyli centrum), muszę przenosić rower kładką przy dworcu, albo jechać dalej do wiaduktu ruchliwej szosy na Błonie i A2... jeszcze trochę ta sytuacja się utrzyma.



A obok kapliczka z papieżykiem.




Płaskorzeźba może być tego samego autorstwa, co Odlotowa Kapliczka #2 (niestety ciągle nie udaje mi się zlokalizować ponownie Odlotowej Kapliczki #1)




W temacie kapliczek, jeszcze jeden stary kapliczko-krzyż





Na koniec w Kozłowicach kapliczka z odłamanym krzyżem (ale trzyma się jeszcze na krzaczorach, choć na zdjęciu słabo widać)


Kategoria mazowieckie


  • dystans 53.20 km
  • czas 03:22
  • średnio 15.80 km/h
  • rekord 32.80 km/h
  • temperatura 5.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Cyklogrobbing z chaszczowaniem #3

Sobota, 20 grudnia 2014 · dodano: 20.12.2014 | Komentarze 15

W nocy padał deszcz, ale w dzień miało być w miarę bezdeszczowo (mnie więcej do 17-ej) i ciepło (ok 5C)  ale wietrznie (10 m/s, a w porywach nawet 20m/s)... rypaliśmy niestety w większości na zachód, czyli pod wiatr, jedynie jak czasem wykręcaliśmy na npółnoc to mieliśmy boczno-tylny.

Rano było słonecznie, ale potem naszły chmury i słońce tylko czasem zza nich wychodziło, a przez chwilę nawet jakaś mżawa wystąpiła.



W końcu dotarliśmy do celu, czyli na cmentarz z I wony w Borzymówce by uczestniczyć w sprzątaniu... ale okazało się, że tylko my się stawiliśmy, innych pewnie dopadła gorączka przedświąteczna, albo zniechęciła średnia pogoda. No nic, najpierw drugie śniadanie, rozejrzymy się, a potem zobaczymy (może ktoś spóźnialski dojedzie).

Posiliwszy się, postanowiliśmy przynajmniej trochę prac wykonać, skoro już tu przyjechaliśmy. Niestety nie dysponujemy dużym sekatorem, ani tym bardziej piłą spalinową, więc zakres możliwych prac był ograniczony. Nie wziąłem też mojego zestawu do rozpalania ogniska (zapalniczka + świeczka), toteż nie mogliśmy się zająć paleniem gałęzi. Ale na szczęście ostatnio była mocna ekipa i na dwie piły tak przyciachali krzaki, że daliśmy rady na bieżąco tego uprzątnąć... no to postanowiliśmy to zrobić dzisiaj - wyciągnąć i wyplątać z gęstwiny wycięte gałęzie, by oczyścić teren i zrobić miejsce na dalsze cięcie.

A więc tak - ja wyciągam gałęzie,  lavinka przenosi je na kupkę... ale kto będzie je liczył?






Początkowo wydawało się, że roboty jest niewiele, ale okazało się że krzaki zostały naprawdę solidnie przycięte i większość tej gęstwiny którą widać za nami udało się zlikwidować, zostały tylko pojedyncze badyle.



Jak skończyliśmy, to miejsce wyglądało tak (porównanie mniej więcej podobnych kadrów przed i po)






Drewniany mega kamerton



Fajrant! Pora na trzecie śniadanie i kawę.



No tak... a ciekawe co dziś na obiad



Choinka krzalowa... bo prawdziwy eSKaPeBol ma choinkę z tarniny, jeszcze tylko ją przyozdobić jeżynami (zamiast łańcucha) i pokrzywami (zamiast anielskiego włosa), a charakterze bombek powiesić puszki mielonki i pasztetu :-) to ja dodam jeszcze, że kiedyś na wycieczce w Beskidzie w czasie Niedzieli Palmowej, zrobiliśmy palmę krzalową (z całego chojaka), która miała ze dwa metry i dwie osoby musiały ją nieść na cztery ręce.



A spod krzaków wyłoniła się prehistoryczna, podpróchniała kłoda... parę fotek z trofeum.




Z tym poziomym konarem to ciekawa sprawa, bo ja usiadłem na nim bez problemu, a jak lavinka potem przysiadła to zaczął trzeszczeć i baliśmy że się pod nią złamie. Ale to pewnie dlatego, że ja siadałem jeszcze, gdy z jednej strony opierał się na gęstwinie gałęzi, a potem je uprzątnęliśmy i tego oparcia już nie było.



Co było wycięte, wyciągnęliśmy z krzaków, w sumie dwie godziny roboty (po odliczeniu przerwy śniadaniowej i fotostopów)... zastanawialiśmy się jeszcze nad zebraniem śmieci, które spod krzaków się wyłoniły, ale zaczęło siąpić, baliśmy się że na dobre się rozpada, więc postanowiliśmy wracać. Wkrótce faktycznie siąpienie się zagęściło, ale na szczęście potem przestało... jednak przez całą drogę od czasu do czasu jakaś mżawka się pojawiała (na dobre rozpadało się mniej więcej zgodnie z prognozą, czyli o 17:30). Na szczęście w tę stronę mieliśmy głównie wiatr tylno-boczny, ale były też odcinki bardziej pod wiatr.

A teraz małe podsumowanie i rzut okiem na krajobraz po pracy - krzaki po wyciągnięciu ze zbitej gęstwiny, zwiększają swoją objętość kilkakrotnie, toteż zalegają tam spore ilości chrustu. Część jeszcze z poprzedniego tygodnia, a nawet sprzed dwóch, bo moce przerobowe ognisk były mniejsze niż wydajność osób pracujących w krzakach. W tej chwili jest tam paliwa na kilkadziesiąt godzin podtrzymywania ognia.





Widok na postęp prac - przed początkiem prac na cmentarzu, tutaj była zwarta ściana krzaków - od samej polany (czyli tej jasnej plamy w środku kadru),  a te krzaki na prawo przy pomniku i z lewej strony w drugim planie, to kupy chrustu.






O, nasi tu byli



A to jeszcze do wycięcia.



To by było na tyle, na koniec jeszcze retroprasówka, czyli okres przedświąteczny sto lat temu - jaki prezent wysłać żołnierzom do okopów? Kto wie, może coś z tej gorzelni trafiło nad Rawkę i Bzurę? Kurjer Poznański 20.12.1914



Brytyjski żołnierze otrzymali natomiast prezent od królewny Mary (wiki), zdjęcia tego pudełka udało mi się wyguglać (link1, link2, link3, link4), co ciekawe ołówek był opakowany w łuskę i imitował nabój karabinowy (kurczę, a myślałem , że wymysł geocachingu). Kurjer Warszawski, 28.12.1914.



Belgowie natomiast mieli otrzymać prezent od swojego króla Alberta I (wiki), ale z pewnym opóźnieniem, bo król chyba za późno zamówił.


Kategoria mazowieckie


  • dystans 54.65 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 03:08
  • średnio 17.44 km/h
  • rekord 26.00 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Cyklogrobbing z chaszczowaniem #2

Sobota, 13 grudnia 2014 · dodano: 13.12.2014 | Komentarze 15

Miałem zamiar wyjechać skoroświt i jeszcze sobie gdzieś pojeździć... ale wstałem, wyjrzałem za okno, a tam pada, więc sobie odpuściłem. Po dziewiątej już nie padało, więc pojechałem prosto na cmentarz w Borzymówce (zahaczając tylko o rynek w celu nabycia pączka i chleba).

Babskie Budy.... nie, nie mam na myśli tej chałupki, to nazwa wsi w której ta chałupka stoi.




Dzisiaj, podobnie jak tydzień temu, trzebiliśmy gąszcz tarninowy w tylnej części cmentarza, czyli tuż przed pomnikiem. Zbita masa powoli się przerzedza, ale jeszcze trochę roboty zostało. Urobek trzeba potem jakoś zutylizować, padały propozycje by przerobić na papier toaletowy, albo upleść z tarniny płotek wokół cmentarza (skutecznością dorównujący zaporom z drutu kolczastego),  stanęło jednak na tym że podgrzejemy atmosferę (bo jest trochę grobowa) emisją ciepła i CO2.

Jacek na stosie




Nie, to nie jest atak chlorem, fosgenem, ani nawet iperytem na Kiełbaskę ... zadymiamy dwutlenkiem węgla z parą wodną, oraz dodatkiem wielu innych gazów wędzarniczych. Wobec dużej  ilości gałęzi do spalenia, najlepiej sprawdził się system kilku małych ognisk, paliwa zostało jeszcze na następne okazje.




Z rzeczy ważnych - wypito kilka termosów herbaty (oj sushi przy tej robocie), a ja osobiście obaliłem też mały termosik kawy (pod pączka - drugie danie trzeciego śniadania). Na obiad zupa grzybowa na prawdziwych grzybach (dla bardziej odpornych także wkładka muchomorowa), oraz nieco przypalona kiełbaska z ogniska.

Na zakończenie zapodam jeszcze dwa kawałki retroprasówki z Gazety Łódzkiej 12.04.1915 (nieco większy rozmiar po kliknięciu w obrazek).


Kategoria mazowieckie


  • dystans 38.72 km
  • 2.50 km terenu
  • czas 02:05
  • średnio 18.59 km/h
  • rekord 28.30 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Cyklogrobbing na biało

Środa, 10 grudnia 2014 · dodano: 10.12.2014 | Komentarze 12

Ta mgła, co wczoraj oszroniła mi licznik, w mroźną noc osiadła na wszystkich i rano było biało. Wszystko było w szadzi. Nawet kapliczki... a nie, ona chyba na biało pomalowana, ale za to sztuczna różna ma krawędzie białe od kryształków lodu.




Mimozami zima się zaczyna... czy jakoś tak



Warunki na drodze były dosyć dobre






CMK i patyczek w wiórkach kokosowych... lodowych




I ten no... sweter



Mszczonów - tajemnicza kapliczka przy Skierniewickiej, która wygląda jak mogiła (a może to faktycznie jakaś mogiła?),





No to jeszcze wizyta na cmentarzu i kwaterze z 1939 (oprócz żołnierzy spoczywają tu cywile)... tylko strasznie tu łyso teraz, we wspomnieniach z dzieciństwa mam jednak to miejsce bardziej zadrzewione, no i chyba w ogóle ciut inaczej wyglądało (ale szczegółów nie pamiętam).





Kwatera z 1939 powstała ponoć na miejscu kwatery z I wojny... ten prawosławny krzyż już wcześniej mnie zastanawiał, a ponoć on właśnie z tamtego cmentarza pozostał i jest umieszczony za mogiłami pod płotem. Przy płocie jest też drugi krzyż - jednoramienny. (info)

A odnośnie I wojny we Mszczonowie - artykulik z 30.10.1914 (Kurjer Warszawski)




A skoro już byłem na cmentarzu, to jeszcze krzyż z kółeczkami :-) Nie szukałem, sam mi się rzucił w oczy




Pora wracać...











  • dystans 55.64 km
  • 4.65 km terenu
  • czas 03:04
  • średnio 18.14 km/h
  • rekord 30.80 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Cyklogrobbing w kierunku południowym

Wtorek, 9 grudnia 2014 · dodano: 09.12.2014 | Komentarze 19

Mały stopik na kawę w Puszczy Mariańskiej... ponoć Sobieski też sobie tutaj zrobił rozwałkę pod lipą, kiedy jechał na Wiedeń. Co upamiętnia pomnik, przypomnę że ostatnio odwiedzaliśmy Sobieskiego pod Parkanami.



Jest też lista Panów Marianów... ale tylko do 1864, bo potem pewnie zamknęli im melinę i przenieśli się do pobliskiego lasu Marianów.



Skrzynka z cyklu ruderki lavinki - Transparentna Stodoła




Droga do Jeruzala




Z cyklu Historia na szlaku




A szlak cyklogrobbingowy



Cmentarz... zaczynamy od kwatery z 1939






Obok kwatery



A naprzeciwko



Moje ulubione krzyże żeliwne z kółeczkami... początkowo miałem nadzieję że da się te krzyże jakoś jednoznacznie datować, ale chyba nie. Poza tym jest ich spora różnorodność, jakąś pracę spokojnie można by napisać z inwentaryzacji krzyży z kółeczkami ;-) A w Jeruzalu jest tych krzyży jeszcze więcej niż w Puszczy mariańskiej





Innych krzyży żeliwnych też tutaj sporo




A teraz garść starszych grobów











Powrót już po nocy w marznącej mgle... w Żyrku musiałem zetrzeć szron z licznika, by coś na nim zobaczyć


  • dystans 46.24 km
  • 6.00 km terenu
  • czas 02:36
  • średnio 17.78 km/h
  • rekord 31.40 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Cyklogro... a nie, dziś tylko na eSeŁkę :-)

Niedziela, 7 grudnia 2014 · dodano: 07.12.2014 | Komentarze 6

Kopalnia kwarcu sypkiego Olszówka-Wręcza




U nas na Mazowszu jest taka anomalia pogodowa,  nie padają płatki śniegu,  tylko kostki lodu.



Pojechaliśmy założyć kolejną skrzynkę na eSeŁce (w miejsce jednej zniszczonej), oto rozwałka po założeniu skrzynki finałowej (jeszcze etap 1 do ogarnięcia), znaleźliśmy sobie najabardziej menelskie miejsce.



Jeszcze wizyta kurtuazyjna u mojej skrzynki mobilnej, która po wielu perypetiach wreszcie została skompletowana i rypiemy z powrotem do domu... ogólnie mglisto i mokro, ale nie było mżawy jak wczoraj. Szczęście nie wiał wiatr, ani nie złapał mróz (to by była dopiero szklanka!).


Kategoria mazowieckie


  • dystans 55.87 km
  • 4.50 km terenu
  • czas 02:56
  • średnio 19.05 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Cyklogrobbing z chaszczowaniem

Sobota, 6 grudnia 2014 · dodano: 07.12.2014 | Komentarze 15

Wszystkie wojska walczące na Mazowszu doceniają jakość tutejszych dróg, które zapewniają dobre zaopatrzenie i dojazd na pierwszą linię.



Tymczasem na (owocowym) froncie wschodnim zastój... wobec tego nasi sadownicy postanowili przerzucić posiłki na front zachodni i południowy. W tym celu zastosowano najnowszą technikę opracowaną w skierniewickim instytucie sadownictwa - jabłka się zostawia do pierwszych mrozów, po czym w postaci mrożonek zbiera i transportuje do odbiorcy... ponoć w cieplejszym klimacie coraz częściej stosuje się plasterki mrożonych jabłek zamiast kostek lodu.




Tamże występują hieny cmentarne, natomiast w naszej strefie klimatycznej - koty cmentarne.



Natomiast na cmentarzu, swego czasu postanowiono utworzyć plantację śliwy tarniny. Jednak z powodu małego popytu, plantacja została opuszczona i obecnie nadaje się tylko na opał. Właśnie trwają prace likwidacyjne, w planach jest posadzenie poziomek (jeśli nie uda się hodowla na cmentarzach pierwszowojennych, trzeba będzie tradycyjnie posadzić w rowie przeciwczołgowym).







Fajrant, pora udać się do restauracji polowej "Chemiczne smaki" prowadzonej przez kuchcika z 36. pułku pionierów. Restauracja ta serwuje ponoć najlepszy kwas pruski na wschód od Odry, ospy i szkarlatyny. Daniem dnia był jad kiełbasiany z gazem musztardowym.

- Kelner! Moja kiełbasa jest przypalona!
- Przypaliła się w ogniu walki.



Po obiedzie dotarło wsparcie w postaci dwóch kompanii pił mechanicznych (Motorkettensäge Pionier Kompanie)



Wraz z zapadaniem zmroku, wyż znad Syberii przesunął się w kierunku Rawki i Bzury, a cmentarz znalazł się w rękach rosyjskich. Na miejscu urządzono herbaciarnię polową "Przy mogile". Niestety nie mieliśmy zgody Rady Ochrony Pamięci Walk na wkopanie herbaciarni według wzoru jak na zdjęciu poniżej (wyszukane przez wariaga), na szczęście według prognozy ICMu na dzień dzisiejszy, opad pocisków miał być znikomy.




Ponieważ z powodu odcięcia linią frontu węgle dąbrowskie nie docierają i już się skończyły, a zamówiony transport węgli donieckich jeszcze nie dotarł (Info - Kurjer Warszawski 11.09.1914 i 09.09.1915), ostatnio samowar jest opalany koksem lub miejscowym torfem, ale nie dziś! Dzisiaj przyszła świeża dostawa galicyjskiego węgla drzewnego, prosto od bieszczadzkich węglarzy.




Mieliśmy też świeżo nakopane na miejscu kostki... cukru. Ze względu na ich obfitość, nie trzeba było pić herbaty na prigliadku, więc piliśmy na prikusku. Jak ktoś był człowiekiem (a nie rowerem, lub samochodem), mógł zwiększyć zawartość cukru w cukrze o ok. 40%. (poniższe zdjęcie - Jacek Słupski)



(Słowo wyjaśnienia - w dniu dzisiejszym pojechałem pomagać przy porządkowaniu cmentarza z I wojny w Borzymówce, co w tej chwili polega przede wszystkim na odkrzaczaniu, więcej informacji o pracach i kolejne terminy w tym wątku)


  • dystans 42.27 km
  • 8.00 km terenu
  • czas 02:21
  • średnio 17.99 km/h
  • rekord 34.90 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Cyklogrobbing nad Suchą jedną i drugą

Piątek, 5 grudnia 2014 · dodano: 05.12.2014 | Komentarze 15

Dąb... pomnik przyrody i to taki podwójny, bo z dwiema tabliczkami






A teraz właściwy cel wycieczki - stary, żeliwny krzyż przy torach, na totalnym nigdziu. Bałem się że wyleciał przy okazji remontu torów, miałem nadzieję że jednak go zostawią, zwłaszcza że nie st tuż przy torach, ale ten na skraju cmentarza w Jesionce przecież zniknął kilka lat temu. Na miejscu totalne rozpierducha o sporej szerokości, ale krzyż jest! Nawet ten drugi, nowszy co stał tuż przy torach (ktoś tam wpadł pod pociąg? tam była ścieżka, dzikie przejście przez tory) przenieśli i wkopali obok żeliwnego.

I co? I kółeczka! :-)





Kiedyś się zastanawiał co on tu robi... bo taki trochę cmentarny, ale cmentarza tutaj niby nie ma (a teren tak zryty przez zaorane pasy przeciwpożarowe, że ciężko ocenić czy były ślady mogił czy coś). Może był tu jakiś wypadek kolejowy, może ktoś zginą?

A może właśnie cmentarz z I wojny? Ostatnio czytałem wspomnienia np. angielskiej pielęgniarki Violetty Thurstan, po polsku są dostępne w Bitewnikach Łódzkich nr 5, 6 i 7 (online są dostępne tutaj, ale tylko numery 1-6), a całość po angielsku w projekcie Gutenberg. (Otóż pisze jak urządzili punkt opatrunkowo-operacyjny w domku dróżnika przy zniszczonej stacji Radziwiłłów, a potem pracowali w pociągu z salami opatrunkową i operacyjną, który stał 5 wiorst od Radziwiłłowa. Natomiast opis szpitala Czerwonego Krzyża przy torach wiedenki, można znaleźć we wspomnieniach brytyjskiego dziennikarza R. Liddela Scotlanda (pdf do ściągnięcia tutaj).

W kontekście działających przy linii kolejowej szpitali (rannych można było łatwo ewakuować na tyły pociągami sanitarnymi), nie dziwią też cmentarze - na wschód od Radziwiłłowa są ze trzy, jeden tuż przy torach, a dwa niedaleko. Co prawda wszystkie nie dalej niż 3,5 wiorsty od stacji Radziwiłłów, a powyższa miejscówka 6 wiorst. Dodam, że Liddel opisuje cmentarz na skraju lasu sosnowego, to mógłby być zarówno ten w Jesionce, jak i powyższa miejscówka.

Z innych ciekawostek, u tego dziennikarza można przeczytać że była gdzieś w okolicy rosyjska kolejka wąskotorowa konna. O wąskotorókach polowych można też przeczytać w Bitewniku nr 5.

No dobra, jedziemy dalej jakieś sto metrów i jest - ten krzyż/kapliczka też ocalał. I tu ciekawostką jest data - rok po śmierci Kolbego. Hmm, tak szybko wystawili?  No niby był związany z regionem, założył Klasztor Niepokalanów pod Teresinem, próbował też uruchomić Radio Niepokalanów... Więc może ktos tu był w temacie. A może po prostu błędnie podano datę jego śmierci?





Sosny przy wiedence...ufff, nie wycięli ich podczas remontu.



Nowy most kolejowy na Suchej



A obok cały czas jest kładka



ok. 5 wiorst od Radziwiłłowa, obok przystanku Sucha Żyrardowska... niestety stary, ceglany domek (być może dróżnika) został wyburzony



Jedziemy dalej - kurhany cmentarne pod Miedniewicami. Jeden wykoszony, drugi zakrzaczony i rozdzielone Suchą... ale nie tą ze zdjęć powyżej, tylko drugą Suchą (wpadają one jedna do drugiej za Miedniewicami)




linki:
- Field Hospital and Flying Column (Szpital polowy i Latająca Kolumnka) - Violetta Thurstan
- On the Russian Front (Na Froncie Rosyjskim) - Robert Scotland Liddell
Kategoria mazowieckie


  • dystans 35.28 km
  • 2.00 km terenu
  • czas 01:42
  • średnio 20.75 km/h
  • temperatura 0.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Cyklogrobbing po raz kolejny

Czwartek, 4 grudnia 2014 · dodano: 04.12.2014 | Komentarze 1

Stawy zamarzają, na Bielniku jednak kaczki mają swój zakątek w którym pływają i zapobiegają zamarzaniu. Nic dla nich nie miałem i aż głupio się czułem, bo zatrzymałem się zrobić zdjęcie, a te zaraz zlazły do mnie.




Myk do Puszczy Mariańskiej po skrzynkę... tutaj mała dygresja, na GC jest dosyć silna tendencja parcia na statystyki i pójścia na masówkę. Nieważne że same mikrusy, ważne że kilkadziesiąt, albo kilkaset! Oczywiście nie wszystkie skrzynki są takie, nie wszyscy tak zakładają, ale jest to wyraźnie widoczne. A jak ktoś się nauczy na takich skrzynkach, to nawet jak założy małą to bez fantów...

I tak - wczoraj znalazłem skrzynkę małą w której był tylko logbook i ołówek... prawdopodobnie było tam kilka drewnianych mikro-coinów (bo widzieliśmy takie w skrzynkach tej serii), ale teraz nie ma ani jednego, taaa wszyscy brali sobie na amiątkę, nic nie zostawiając w zamian ;-/

Dziś skrzynka ok. 400ml a w niej... logbook i jeden taki mikro-coin. Nawet ołówka nie było, czy certyfikatu dla pierwszego znalazcy. A logbook żeby chociaż książeczkowy do większych skrzynek, a gdzie tam! Wzór do mikrusów, tyle że nie zwinięty, a złożony. Eeee... po odwiedzanych ostatnio skrzynkach przy cmentarzach z września 1939, to trochę słabo.



A propos, kwaterę z 1939 też odwiedziłem




Zrobiłem też mały przegląd krzyży z kółeczkami, bo na cmentarzu w Puszczy Mariańskiej ich sporo, a różnorodne one, że ho ho... przejrzałem też fotki z kilku cmentarzy pierwszowojennych i porównałem tamte krzyże. No cóż - wzór zbliżone, ale jednak są pewne różnice między nimi: Jesionka, Czerwona Niwa, Franciszków, Gradówek.

Poniżej fotki krzyży z Puszczy Mariańskiej, jakbym inwentaryzował wzory krzyży, to tylko tych z kółeczkami miałbym sporo... różnią się one praktycznie każdym szczegółem - sposobem rozmieszczenia kółeczek (i ich ilością), promieniami odchodzącymi ze środka od Jezuska i daszkiem nad nim, grubością prętów, czy mocowaniem tych zewnętrznych do środkowego (czasem nawet kółeczkami). I daty... część nie ma tabliczek, część z pewnością jest późniejsza (bo jeśli jest 2002 na kompletnie przerdzewiałym krzyżu, to z pewnością stał on wcześniej), a są od początku okresu międzywojennego, aż do przełomu wieków. Innym tematem jest malowanie - część jest cała na czarno, część ma główny krzyż na czarno, a pręty zewnętrzne i ozdobniki na biało lub czarno.













Dla urozmaicenia nieco inny krzyż:



A na pobliskiej krzyżówce podobny krzyż, tyle że większy (niestety nie ma daty)




Kategoria mazowieckie


  • dystans 36.13 km
  • 4.00 km terenu
  • czas 01:48
  • średnio 20.07 km/h
  • rekord 28.90 km/h
  • temperatura 0.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Nad Pisią Tuczną

Środa, 3 grudnia 2014 · dodano: 03.12.2014 | Komentarze 9

Tradycyjna wizyta u jaktorowskiej turzycy





Obok tura buduje się wiadukt nad torami



Pisia Tuczna... z dedykacją dla huanna :-)




Chełmoński, odlew w czymśtam przytwierdzony do głazu, który załapał na stopa lodowiec i przyjechał do nas ze Skandynawii


Kategoria mazowieckie