teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 120298.80 km z czego 17880.05 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 17.08 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2024 2023 2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009 Profile for meteor2017

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 21.50 km
  • 11.40 km terenu
  • czas 01:08
  • średnio 18.97 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Kurkowy prezent na Mikołajki

Piątek, 6 grudnia 2024 · dodano: 26.12.2024 | Komentarze 2

Grzybstats Mikołajkowy:
- 10 mrożonych kurek
- 1 mikrokania
- kilkanaście pieńków płomiennic zimowych
- wirtualne boczniaki mikołajkowe

Zacząłem z grubej rury - coś żółtopomarańczowego mignęło mi w liściach, gdy zsiadłem, okazało się że są to... kurki! Chyba ostatnie w tym roku, ale jeszcze kilka dni zostało, to nie mów hop! bo może ci jeszcze coś wskoczy do garnka.

Te kurki to chyba w nagrodę, bo ostatnio mniej więcej w tym miejscu sprzątnąłem dwie puszki. Najpierw zatknąłem je na gałęziach, by obciekły i podeschły. Zatknąłem tuż przy ścieżce, żeby kłuły w oczy i z nadzieją, że tym razem ktoś inny je zabierze... a gdzie tam, choć akurat blisko miasta i sporo ludzi tu chodzi, zwłaszcza w weekendy, to z miesiąc wisiały i nic. Teraz jeszcze jakąś małpkę zgarnąłem, żeby grzybnia miała czyściej.



Mała kania się też trafiła.



Udało się też znaleźć trochę płomiennic zimowych, czy tam zimówek aksamitnotrzonowych... jak zwał, tak zwał, obie nazwy ładne.




Starsze owocniki zwykle są ciemniejsze.



O, tu widać czerniejący trzonek.



A tu wyglądają prawie jak enoki... takie trochę kiełki grzybowe.




Płomiennica nadaje się do duszenia, do zup, sosów, także do marynowania. Jest dosyć smacznym grzybem, choć o delikatnym smaku, np. jak zrobimy zupę na bulionie, to zdominuje on smak płomiennic, jeśli chcemy najlepiej poczuć jej smak, to chyba najlepiej udusić niezbyt mocno przyprawiając. Z tym, że ze względu na śluz, duszone płomiennice robią się kleiste, jakby ktoś zalał kisielowatym sosem. W zasadzie to wychodzi taki gęsty sos z dużą ilością grzybów... jak ktoś chce, to może pozbyć się tego śluzu, wrzucając płomiennice do wrzątku na kilka chwil, ale niezbyt długo, żeby smaku też nie straciły. Mi tam smakują takie kisielowate.

Mało tego, jest nie tylko smaczna, ale i zdrowa, zaliczana jest do grzybów leczniczych i ma działanie (uwaga, cytuję): przeciwgrzybiczne (sic!), przeciwzapalne, przeciwnowotworowe, przeciwwirusowe i immunomodulacyjne.




W towarzystwie innego grzybka.




A, to ten mózg od mykodiesla... ta, jak jej tam... galaretnica mięsista.




O, tu jeszcze jakieś czarne kuleczki sa po bokach, jakiś śluzowiec?



A to fioletowe, to chyba chrząstkoskórnik purpurowy.



To jeden z grzybów nieco podobnych do płomiennicy, hełmówka jadowita lub łuskwiak zmienny.





Grzybek z mikrolodowiskiem dla robaczków



No, nie mogłem się powstrzymać



O, taką kolonię grzybów trafiłem





A tu... gdy w trakcie oględzin odsłoniłem zgrubiały trzonek, przez myśl mi przemknęło, że może boczniak mikołakowy, fajnie by było coś takiego znaleźć w Mikołajki. Tyle, że i tak był kompletnie robaczywy. W domu jak porównałem zdjęcia, to okazało się, że trzonek faktycznie podobny, ale kapelusz ma malutki względem trzonka, a poza tym... w Polsce nie występuje. Wygląda mi na lejkówkę szarawą.





A to coś, to nie jest żadna biedronka czterokropka, tylko wygłodek biedronkowaty. Nie należy nawet do rodziny biedronkowatych, lecz do... wygłodkowatych.



Nogi słonia... czy tam grabów.



Pora wracać, bo się ściemnia.





  • dystans 24.50 km
  • 13.00 km terenu
  • czas 01:19
  • średnio 18.61 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Grzybstats zerowy prawie do końca

Czwartek, 5 grudnia 2024 · dodano: 25.12.2024 | Komentarze 9

Grzyby w lesie, owszem były, ale nie takie żeby coś nazbierać. Za to cieszyły oko i obiektyw. Szczególnie pięknoróg.








W podobnej kolorystyce był trzęsak pomarańczowożółty, który teoretycznie nawet mógłbym dozbierać jako domieszkę.



Płomiennice też były, ale malutkie, bo zajrzałem do miejscówki którą dzień wcześniej wyzbierałem. Widać też, że zamrożone.





Znów w nocy przymroziło





Ale piędziki wciąż na posterunku.



Było trochę słońca, więc w lesie było dosyć ładnie i przyjemnie.




Gdybym nic nie uzbierał, to miałem jeszcze kubek z grzybek.



A ten fioletowy grzybek w mchach, to galaretnica mięsista. Co ciekawe, wytwarza on mieszankę związków organicznych, nazwaną przez naukowców mykodieslem, ze względu na podobieństwo do stosowanych mieszanek paliwa. Toteż jest brany pod uwagę, jajko potencjalne źródło biopaliw.





To mi wygląda na łycznik późny.




A to... być może boczniak, a może łyczak muszlowy.



Wygląda jak wrośniak różnobarwny, ale głowy nie dam. A obok...



...próchnilec gałęzisty



Żylak promienisty



Oraz kilka innych grzybków







Już w drodze powrotnej postanowiłem jeszcze poniuchać w lesie i zaraz udało się trafić dwie kępki płomiennicy. A już wymyśliłem tytuł wpisu - "Grzybstats zerowy".





Zatoczyłem jeszcze kilka coraz większych kręgów, ale na kolejne wiązki płomiennicy nie trafiłem. Za to znalazłem boczniaczka żółtopomarańczowego, ponoć to u nas gatunek dosyć rzadki, no cóż, w tym roku to drugie stanowisko na które trafiłem.





  • dystans 17.70 km
  • 5.50 km terenu
  • czas 00:57
  • średnio 18.63 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Płomiennicobranie (po mieście i opłotkach)

Wtorek, 3 grudnia 2024 · dodano: 24.12.2024 | Komentarze 4

W zasadzie nie wybierałem się na grzyby, jechałem na drugą stronę miasta i by nie przebijać się przez centrum, objeżdżałem opłotkami - łąkami i przez las... i tam trafiłem na płomiennice. Wracając zatrzymałem się w lesie na dłużej i udało się całkiem sporo nazbierać. Kilka razy kropiło, ale na szczęście nie rozpadało się na dobre.

Płomiennica zimowa (w niektórych starszych atlasach - zimówka aksamitnotrzonowa), to sztandarowy grzybek zbierany zimą. Do tej pory nie miałem okazji jej zbierać, bo trafiałem na pojedyncze kępki, za mało na zbiór. Teraz wreszcie udało się znaleźć w lesie blisko miasta, tam zwykle nie szukam grzybów, bo jest ich mało, a ludzi dużo, jednak o tej porze mało kto szuka grzybów.



Tak w ogóle, to jest ona bliską krewną znanego z kuchni wschodnioazjatyckiej i uprawianego tam grzyba enoki (to kalka z japońskiego). Do niedawna uważano, że jest to jeden gatunek, ale najnowsze badania sprawiły, że enoki wydzielono jako osobny gatunek... choć tu i ówdzie jeszcze można przeczytać, że enoki to płomiennica zimowa.



Płomiennica ma swój sposób na mrozy, otóż zawarte w niej substancje sprawiają, że choć grzyb zamarza, to woda w nim nie... a przynajmniej nie tworzy kryształków lodu, które by uszkodziły strukturę komórek. Normalnie grzyby po zamarznięciu i odmrożeniu zmieniają się w mokrą szmatę, a płomiennica nie i może kontynuować wzrost.



Płomiennica wyróżnia się pomarańczowobrązowym kolorem kapelusza, choć starsze owocniki mają ciemniejszy odcień brązu. Taka wiązka jest widoczna z daleka i rzeczywiście wygląda jakby płomyk płonął na pniaku.



Kapelusze są pokryte śluzem i gdy jest wilgotno, to są śliskie niczym maślaki. Rosną na martwym drewnie, czasem nawet na żywych drzewach. Zdarza się, że wyrasta ze ściółki, ale pewnie rośnie na gałązkach w niej zagrzebanych.



Takie białe blaszki to ważna cecha rozpoznawcza, inne grzyby wiązkowe rosnące na pniakach o tej porze mają raczej brązowe, a maślanka sinawe. Również biały wysyp zarodników wyróżnia płomiennicę.



Trzonek też jest charakterystyczny, taki jakby zamszowy, początkowo jasny, z wiekiem robi się ciemnobrązowy, prawie czarny. Nie ciemnieje on równomiernie, tylko stopniowo od dołu.





A poza tym są niezwykle fotogeniczne, obiektywu od nich nie można oderwać.




To małe grzybki, ale czasem trafi się dorodna wiązka.




O, nawet muchówka się na niej trafiła... przykleiła się?




Tutaj małe płomienniczki schroniły się przed deszczem pod kapeluszem starej opieńki.



Jakby były kompletnie białe i miały dłuższe nóżki, to by wyglądały jak kuzyn enoki.



Kilka podobnych grzybków, ale przy odrobinie wprawy i opatrzenia można płomiennicę bez trudu odróżnić.






A ten mózg, to galaretnica mięsista




No i trzęsak pomarańczowożółty, ze względu na kolor łatwo go znaleźć.



O, ostatnia kania.



Piędziki na posterunku, choć coraz ich mniej.






  • dystans 43.80 km
  • 4.00 km terenu
  • czas 02:15
  • średnio 19.47 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Mrozy, lecę do ciepłych krajów

Poniedziałek, 2 grudnia 2024 · dodano: 24.12.2024 | Komentarze 5

Taki szkic, który wykonałem kilka dni wcześniej, ale pasuje do tego wpisu, o czym poniżej.



Poranek był mroźny.





Zimowy jeż



Tak w ogóle, zrobiło się dosyć ślisko, bo trochę zamarznięte, trochę rozmarznięte i w ogóle... woda na lodzie, to najlepsza ślizgawica. A że polscy kierowcy nawet w idealnych warunkach pogodowych nie potrafią jeździć bezwypadkowo, to teraz urządzili sobie Poniedziałkowy Armageddon Drogowy.

Pierwszą stłuczkę widziałem na zakręcie w Mrozach. Gdy przecinałem obwodnicę, widziałem że stoi policja zamykając wjazd... bariera energochłonna na rondzie była świeżo skasowana, ale nie wyglądało że o to chodzi (to chyba jeszcze wspomnienie weekendu). Potem przeczytałem że był poważny wypadek jakieś kilkanaście kilometrów dalej i obwodnica była zablokowana w obu kierunkach. A gdy dojechałem z powrotem do Żyrka, to na jednym ze skrzyżowań widziałem sporo syfu, pozostałości po świeżym wypadku.



Ponieważ nie mieszkam w województwie łódzkim, toteż zarówno na Syberię, jak i do Afryki mam trochę daleko... ale znalazłem jakieś miejscowości, które z grubsza pasują.




W Aleksandrii zajrzałem na cmentarz ewangelicki, na którym rośnie kilka okazałych dębów.







Jak człowiek przyjrzy się czemuś z bliska, to nawet zwykły listek potrafi zainteresować. Ten listek topoli wyglądał jak mapa wyschniętych kanałów nawadniających... no jeden trochę działał, bo wzdłuż niego się zieleniło, ale reszta wyglądała na suchą jak pieprz.





A jak tam motylki? Piędziki na posterunku.



Gąsieniczki też



Ale temu przymrozki zaszkodziły.




Jeśli zaś chodzi o grzybki, to znalazłem takiego wzorcowego boczniaka.



To nieco podobny grzyb, ale wygląda na łycznik późny.




Kisielnica kędzierzawa



Żylak promienisty




To niewykloczone, że też... ale niewykluczone też, że co innego.



I jeszcze cuś




I jeszcze cuś innego






  • dystans 21.15 km
  • 10.70 km terenu
  • czas 01:08
  • średnio 18.66 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Grudniowe motylki i grzybki

Niedziela, 1 grudnia 2024 · dodano: 23.12.2024 | Komentarze 2

Jeśli chodzi o motylki, to w grudniu można spotkać piędzika. Są dwa bardzo podobne gatunki - piędzik przedzimek i piędzik siewierak. Stuprocentowej pewności nie mam, ale podejrzewam, że są to przedzimki. Mimo spadku temperatury, nadal dużo ich było.




Choć niektóre nie przetrwały przymrozków.



Jeśli chodzi o grzyby, to spotkałem boczniak. Trochę stary i zastanawiałem się, czy nadaje się jeszcze do zbioru, zresztą nie miałem stuprocentowej pewności, że to boczniak. Ale po sprawdzeniu znikły moje dylematy, grzybek był bowiem zamrożony i kompletnie robaczywy.



To też chyba boczniak... albo łyczak muszlowy.



Spotkałem jeszcze płomennice zimowe, ale za mało na zbiór - ot jedna mała kepka i jeden pojedynczy grzybek.






Trafił się też uszak bzowy. Kilka gatunków uszaków jest uprawiana i powszechnie stosowana w kuchni wschodnioazjatyckiej, u nas znane są jako grzybki mun. Uszak bzowy może być stosowany jako rodzimy odpowiednik grzybów mun, skusiłem się i ja.





Trzęsak pomarańczowożółty, choć w naszych atlasach zazwyczaj oznaczany jako niejadalny, to jest on grzybem jadalnym, jada się go np. w Chinach. Jako bezsmakowy nadaje się raczej jako dodatek, ja go czasem zbiorę jako domieszkę.



Galaretnica mięsista




Pieknoróg... nazwa mówi wszystko.






Boczniaczek pomrańczowożółty, może i niejadalny, ale również bardzo ładny. Owocniki ma dosyć trwałem, widziałem je w tym miejscu miesiąc temu i tylko niektóre zaczęły tracić ze starości na urodzie.




Grzybki na wyjątkowo cienkich nóżkach



A kuku



Tego delikwenta widziałem już tu ostatnio... i nadal nie wiem co to jest.



Stary podgrzybek



Hmmm, grzyb czy śluzowiec?




Graby i dęby o zielonych stopach



Las widziany przez soczewkującą kropelkę.





  • dystans 39.80 km
  • 5.50 km terenu
  • czas 02:05
  • średnio 19.10 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Słońce przed deszczem

Wtorek, 26 listopada 2024 · dodano: 22.12.2024 | Komentarze 2

Dzień zaczął się słonecznie, ale po 13 miało padać...jednak słońce było jeszcze w południe, co uśpiło moją czujność i zacząłem się zbierać do domu, dopiero gdy się zachmurzyło ok. 12:30. Gdy wyjechałem z lasu i zobaczyłem chmury przede mną, myślałem że już na sucho nie dojadę... ale nie, zaczęło padać dopiero przed 15. Ale po kolei...

Najpierw, zanim jeszcze wyjechałem z Żyrardowa, zajrzałem na kładkę nad Pisią.






Kładka ma niecały kilometr, ale nie przeszedłem jej całej, tylko pierwszą połówkę, czyli najciekawszy fragment, skorzystałem z tego że zrobili zejście na ścieżkę w połowie. Oto ścieżka nad Okrzeszą (obie meandrują), która tu wpada do Pisi.



Oraz prowizoryczna, ale solidna kładka przez Pisię.



Buzi?



W taki bezchmurny dzień fajnie jest nad woda, gdy błękit nieba odbija się w wodzie. Tak więc kolejny stopik przy zalanym wyrobisku dawnej żwirowni pod Wręczą.







Pomost dosyć prowizoryczny i nie budzi zaufania... zresztą teraz wejście nań i tak jest pod wodą.



Tutaj przerwa śniadaniowa, w menu kanapki z dżemem czy też powidłami z dyni.



Jarząb czerwony od owoców. W ogóle w tym roku jarzębiny wyjątkowo obrodziły, większość drzewek, które widuję, ma niespotykaną ilość owoców.




Głóg zresztą też obrodził.



Na koniec wylądowałem w lesie nad Pisią Gągoliną, a tam czekała mnie niespodzianka - boczniakk ostrygowaty. Nie mam za bardzo doświadczenia z boczniakami, toteż wolę uważać, ale ten był prawie wzorcowy.




A to możliwe, że też jakiś boczniak, ale mały i głowy nie dam.



Poniuchałem jeszcze, ale nic więcej nie znalazłem. Znaczy znalazłem podobnego grzyba, ale to prawie na pewno łycznik późny... czasem opisywany jako jadalny, a czasem że niejadalny.




To też chyba łycznik.




Porównanie - z lewej boczniak, z lewej łyczniki.




Poza tym trzęsak pomarańczowożółty



Sromotnik bezwstydny



Coś, co być może jest jakimś śluzowcem



A to też wygląda mi na śluzowca, bo to chyba stary rulik nadrzewny.



A to nowa, tegoroczna fest tama - wiosną jej jeszcze nie było. Na tyle duża, że tak spiętrzyła rzekę, że zalała dno doliny, do tego po bokacch gdzie skierował się nurt, powstało kilka mniejszych tam.



W ten sposób powstało bobrze jeziorko, to już trzecie w tej okolicy na przestrzeni ostatnich kilku lat. Te dwa poprzednie już opadły.



Bobrów nie widziałem, dlatego zwierzaki reprezentuje węzławiec, czyli przedstawiciel wiji.










  • dystans 48.50 km
  • 1.20 km terenu
  • czas 02:34
  • średnio 18.90 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Słoneczna rundka liściopadowa

Poniedziałek, 25 listopada 2024 · dodano: 21.12.2024 | Komentarze 4

Październik trwał tak mniej więcej do 6 listopada, a potem zrobiło się prawdziwie listopadowo. Dopiero pod koniec miesiąca trafił się słoneczny dzień. Skorzystałem z okazji i odwiedziłem min. Uroczysko Rozłogi, czyli dawne stawy rybne.






Kropelka



Słońce, kwiatki, bzygi... i to chyba ze trzy różne gatunki




Tutaj oprócz dwóch bzygów, na mniszku siedzi jeszcze trzecia, mniejsza muchówka.



- Ej, co po mnie łazisz!?



Jeszcze jedna muchówka



Motylki też się pojawiły... przynajmniej te w formie gąsienicowej.




Grzybki też się trafiły, ale takie malutkie



Hmmm, żniwa się zbliżają?



Jeszcze klasyczne kadry z tej trasy





  • dystans 23.45 km
  • 14.00 km terenu
  • czas 01:15
  • średnio 18.76 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Szaro, buro i ponuro

Niedziela, 10 listopada 2024 · dodano: 21.12.2024 | Komentarze 2

... ale przynajmniej nie mżyło, nie dżdżyło i nie siąpiło.

Woda była, ale nie padająca, lecz już opadnięta, stąd klasyczne listopadowe kadry z kropelkami na liściach (też już opadniętych).





Listopadowy las



Tu jeszcze trochę liści na drzewach, no i igieł.



Mech również w kropelkach.



A grzyby nie. Opieńki, a obok czhyba maślanka.



Opieńkowy pieniek.



A to chyba płomiennica zimowa, ale głowy nie dam, bo dokładnie nie sprawdziłem.



I jeszcze inne grzybki




Stary podgrzybek



Żylak promienisty




A to to nie wiem co to. Może grzyb, a może śluzowiec.




Na łąkach jeszcze czasem jakieś kwiatki można było spotkać, tu zapóźniona nawłoć pospolita.




Większość nawłoci pospolitych wyglądało już tak.





  • dystans 59.45 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 03:08
  • średnio 18.97 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Mgliście, mżyście i do d...

Czwartek, 7 listopada 2024 · dodano: 20.12.2024 | Komentarze 2

... czyli pierwszy prawdziwie listopadowy dzień tego listopada (bo pierwszy tydzień listopada był wyjątkowo ładny). No dobra, tak źle nie było, zwłaszcza w porównaniu z letnimi upałami, które kończyłem właśnie uzupełniać na bikestatsie.

Nawłoć



Poprzedni dzień kończył się mgłą, rano nadal było mgliście, ale gdy ruszyłem to już nieco się przetarło i tylko dalsze kadry były przymglone.





Krwawnik



Trzmielina



Przydworcowy mikro-mural w Grodzisku



Oraz parkingi rowerowe tamże





  • dystans 47.30 km
  • 15.00 km terenu
  • czas 02:30
  • średnio 18.92 km/h
  • temperatura -1.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Mrożone podgrzybki, czyli zakończenie sezonu grzybowego

Środa, 6 listopada 2024 · dodano: 20.12.2024 | Komentarze 3

Grzybstats: 
- 13 podgrzybków brunatnych 

Już poprzedniej nocy były przymrozki, a tej nocy trwały dłużej i były ciut mocniejsze. Tym razem las nie chronił przed mrozem i szron był nie tylko na terenach otwartych.




Listopadowy dywan liści i ścieżka nimi zasypana.



Było morze (liści),
W morzu kołek,
Na tym kołku był wierzchołek,
Na wierzchołku
Siedział... kot.



Poranny krajobraz



Zamrożone grzyby




Przemrożone grzyby, już trochę odtajały.



Znalazłem kilka przemrożonych, lub nawet częściowo zamrożonych podgrzybków, ale udało się też znaleźć kilkanaście których mróz nie dotknął. Jednak coraz trudniej je znaleźć, a ten mróz dodatkowo część załatwił... dlatego oficjalnie uznałem, że to koniec sezonu grzybowego, zwłaszcza że kolejne dni miały być deszczowe i nie zachęcające do wypadów w las.

No, coś tam oczywiście może się trafić, ale typowy, jesienny sezon z grzybowy, gdy można nazbierać naprawdę dużo grzybów, raczej już się miał ku końcowi. Oprócz pojedynczych jesiennych grzybków, jest jeszcze szansa na takie typowo późno jesienne i zimowe, ale ja zwykle nie miałem do nich szczęścia.



A sezon grzybowy okazał się naprawdę dobry, co prawda latem było nędznie, a i jesienny zaczął się późno, bo pod koniec października, ale potem przez prawie półtora miesiąca grzybów można było nazbierać bardzo dużo. Najpierw pojawiły się kanie, potem wszelkie maślaki, aż wreszcie podgrzybki... co prawda większość miejscówek przez większość czasu była pusta, albo z niewielką liczbą grzybów, ale jedna tak obficie owocnikowąła, że przez kilka tygodni zbierałem tam od 100 do 500 grzybów, mimo że codziennie ściółkę czesali tam też inni grzybiarze. W międzyczasie sypnęły też opieńki i kolejny ich wysyp był już na koniec sezonu.

To były główne grzyby, innych było mniej, ale jakiś prawdziwki, kozaki, zajączki, gołąbki, purchawki się trafiały na domieszkę... albo taki galaretek.



W ciągu dnia robiło się coraz bardziej mgliście i się stopniowo zagęszczało.



Gdy zacząłem powrót, było tak:





Gdy wyjechałem z lasu, to jeszcze słońce przeświecało, ale wkrótce i ono znikło.



A do domu dojechałem już w regularnej mgle.