teczka bikera meteor2017
Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 113060.45 km z czego 16358.75 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.96 km/hmeteor2017 bs-profil
Poczet rowerów
Jakieś tam wykresy
Kalendarium
- 2025, Styczeń4 - 20
- 2024, Grudzień18 - 61
- 2024, Listopad13 - 25
- 2024, Październik22 - 58
- 2024, Wrzesień16 - 36
- 2024, Sierpień9 - 19
- 2024, Lipiec12 - 32
- 2024, Czerwiec18 - 74
- 2024, Maj12 - 44
- 2024, Kwiecień15 - 56
- 2024, Marzec15 - 43
- 2024, Luty8 - 35
- 2024, Styczeń5 - 14
- 2023, Grudzień9 - 41
- 2023, Listopad10 - 43
- 2023, Październik22 - 106
- 2023, Wrzesień21 - 102
- 2023, Sierpień18 - 81
- 2023, Lipiec14 - 47
- 2023, Czerwiec19 - 74
- 2023, Maj28 - 100
- 2023, Kwiecień23 - 127
- 2023, Marzec16 - 87
- 2023, Luty19 - 99
- 2023, Styczeń17 - 91
- 2022, Grudzień18 - 113
- 2022, Listopad26 - 112
- 2022, Październik31 - 91
- 2022, Wrzesień30 - 114
- 2022, Sierpień22 - 95
- 2022, Lipiec26 - 104
- 2022, Czerwiec30 - 68
- 2022, Maj34 - 136
- 2022, Kwiecień23 - 78
- 2022, Marzec25 - 91
- 2022, Luty20 - 88
- 2022, Styczeń25 - 123
- 2021, Grudzień15 - 110
- 2021, Listopad21 - 64
- 2021, Październik22 - 105
- 2021, Wrzesień18 - 86
- 2021, Sierpień18 - 110
- 2021, Lipiec13 - 62
- 2021, Czerwiec16 - 78
- 2021, Maj23 - 95
- 2021, Kwiecień22 - 124
- 2021, Marzec19 - 95
- 2021, Luty10 - 38
- 2021, Styczeń14 - 63
- 2020, Grudzień15 - 27
- 2020, Listopad15 - 17
- 2020, Październik23 - 19
- 2020, Wrzesień21 - 77
- 2020, Sierpień16 - 82
- 2020, Lipiec18 - 77
- 2020, Czerwiec21 - 84
- 2020, Maj25 - 102
- 2020, Kwiecień28 - 220
- 2020, Marzec27 - 77
- 2020, Luty18 - 40
- 2020, Styczeń9 - 11
- 2019, Grudzień13 - 15
- 2019, Listopad13 - 12
- 2019, Październik22 - 47
- 2019, Wrzesień21 - 46
- 2019, Sierpień21 - 19
- 2019, Lipiec26 - 31
- 2019, Czerwiec27 - 17
- 2019, Maj35 - 48
- 2019, Kwiecień34 - 40
- 2019, Marzec34 - 49
- 2019, Luty29 - 44
- 2019, Styczeń36 - 162
- 2018, Grudzień16 - 22
- 2018, Listopad23 - 5
- 2018, Październik25 - 20
- 2018, Wrzesień21 - 24
- 2018, Sierpień25 - 57
- 2018, Lipiec26 - 59
- 2018, Czerwiec16 - 44
- 2018, Maj20 - 32
- 2018, Kwiecień23 - 66
- 2018, Marzec23 - 66
- 2018, Luty20 - 87
- 2018, Styczeń15 - 74
- 2017, Grudzień19 - 111
- 2017, Listopad12 - 46
- 2017, Październik24 - 49
- 2017, Wrzesień22 - 82
- 2017, Sierpień22 - 64
- 2017, Lipiec19 - 45
- 2017, Czerwiec21 - 60
- 2017, Maj24 - 171
- 2017, Kwiecień20 - 165
- 2017, Marzec17 - 73
- 2017, Luty11 - 46
- 2017, Styczeń17 - 84
- 2016, Grudzień14 - 48
- 2016, Listopad26 - 129
- 2016, Październik20 - 117
- 2016, Wrzesień26 - 103
- 2016, Sierpień37 - 179
- 2016, Lipiec32 - 278
- 2016, Czerwiec30 - 102
- 2016, Maj36 - 127
- 2016, Kwiecień36 - 139
- 2016, Marzec41 - 173
- 2016, Luty31 - 116
- 2016, Styczeń28 - 180
- 2015, Grudzień16 - 118
- 2015, Listopad21 - 82
- 2015, Październik32 - 98
- 2015, Wrzesień21 - 109
- 2015, Sierpień7 - 29
- 2015, Lipiec27 - 86
- 2015, Czerwiec32 - 71
- 2015, Maj25 - 168
- 2015, Kwiecień17 - 113
- 2015, Marzec16 - 88
- 2015, Luty9 - 90
- 2015, Styczeń4 - 22
- 2014, Grudzień19 - 192
- 2014, Listopad18 - 87
- 2014, Październik12 - 96
- 2014, Wrzesień20 - 85
- 2014, Sierpień13 - 26
- 2014, Lipiec12 - 78
- 2014, Czerwiec17 - 89
- 2014, Maj27 - 122
- 2014, Kwiecień17 - 122
- 2014, Marzec9 - 85
- 2014, Luty7 - 69
- 2014, Styczeń5 - 53
- 2013, Grudzień17 - 187
- 2013, Listopad15 - 117
- 2013, Październik20 - 137
- 2013, Wrzesień18 - 162
- 2013, Sierpień16 - 74
- 2013, Lipiec4 - 20
- 2013, Czerwiec12 - 98
- 2013, Maj15 - 55
- 2013, Kwiecień8 - 76
- 2013, Marzec8 - 100
- 2013, Luty5 - 56
- 2013, Styczeń7 - 147
- 2012, Grudzień5 - 38
- 2012, Listopad5 - 127
- 2012, Październik4 - 23
- 2012, Wrzesień4 - 27
- 2012, Sierpień10 - 32
- 2012, Lipiec10 - 23
- 2012, Czerwiec6 - 31
- 2012, Maj17 - 116
- 2012, Kwiecień19 - 106
- 2012, Marzec12 - 79
- 2012, Luty4 - 21
- 2012, Styczeń3 - 37
- 2011, Grudzień3 - 31
- 2011, Listopad13 - 135
- 2011, Październik15 - 121
- 2011, Wrzesień15 - 26
- 2011, Sierpień6 - 9
- 2011, Lipiec14 - 2
- 2011, Czerwiec13 - 83
- 2011, Maj12 - 78
- 2011, Kwiecień9 - 35
- 2011, Marzec2 - 3
- 2010, Listopad1 - 1
- 2010, Październik13 - 14
- 2010, Wrzesień4 - 9
- 2010, Sierpień3 - 3
- 2010, Lipiec6 - 4
- 2010, Czerwiec7 - 3
- 2010, Maj8 - 5
- 2010, Kwiecień9 - 10
- 2010, Marzec1 - 0
- 2009, Grudzień7 - 13
- 2009, Listopad8 - 16
- 2009, Październik11 - 5
- 2009, Wrzesień19 - 21
- 2009, Sierpień18 - 14
- 2009, Lipiec25 - 11
- 2009, Czerwiec7 - 16
- 2009, Maj5 - 12
- 2009, Kwiecień10 - 22
- 2009, Marzec10 - 10
- 2009, Luty5 - 0
- 2009, Styczeń5 - 12
Wpisy archiwalne w kategorii
mazowieckie
Dystans całkowity: | 36996.27 km (w terenie 6288.62 km; 17.00%) |
Czas w ruchu: | 2151:17 |
Średnia prędkość: | 17.20 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.20 km/h |
Liczba aktywności: | 556 |
Średnio na aktywność: | 66.54 km i 3h 52m |
Więcej statystyk |
- dystans 82.29 km
- 7.60 km terenu
- czas 05:36
- średnio 14.69 km/h
- rekord 34.40 km/h
- temperatura 28.0°C
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Kwietniowo-lipcowa majówka 3 - wiatr, skwar i burze
Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 · dodano: 13.08.2018 | Komentarze 0
mikrożwirownia - Chojnowo - Sarnowo - Niechłonin - Gródki - Płośnica - Rutkowice - Turza Wielka - Uzdowo - Sławka Wielka - Kozłowo - Sarnowo - Kolonia Sarnowo Wybudowanie - Działdowo >>> Warszawa >>> Żyrardów (TRASA)relacja być może w bliżej nieokreślonej przyszłości
Kategoria mazowieckie, warmińsko-mazurskie, wyprawki
- dystans 83.96 km
- 8.40 km terenu
- czas 05:11
- średnio 16.20 km/h
- rekord 38.40 km/h
- temperatura 26.0°C
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Kwietniowo-lipcowa majówka 2 - jako te skwarki na asfalcie
Niedziela, 29 kwietnia 2018 · dodano: 13.08.2018 | Komentarze 0
krzaki - Szulbory - Góra - Stare Gralewo - Raciąż - Gradzanowo Kościelne - Radzanów - Ratowo - Pączkowo - Szreńsk - Kuczbork Osada - Chojnowo - punkt widokowy (TRASA)relacja być może w bliżej nieokreślonej przyszłości
Kategoria mazowieckie, wyprawki
- dystans 108.77 km
- 5.80 km terenu
- czas 06:21
- średnio 17.13 km/h
- rekord 35.80 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Kwietniowo-lipcowa majówka 1 - dokąd właściwie jedziemy?
Sobota, 28 kwietnia 2018 · dodano: 13.08.2018 | Komentarze 0
Żyrardów - Kaski - Brochów - Wyszogród - Rębowo - Mała Wieś - Bodzanów - Kosino - Radzanowo - Woźniki - Staroźreby - Ostrzykówek - las (TRASA)relacja być może w bliżej nieokreślonej przyszłości
Kategoria >100, mazowieckie, wyprawki
- dystans 16.71 km
- 1.90 km terenu
- czas 01:05
- średnio 15.42 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Z Klu nad Pisię spotkać huanna
Wtorek, 24 kwietnia 2018 · dodano: 25.04.2018 | Komentarze 4
Ponieważ huann pisał, że z racji dnia wolnego i korzystnego wiatru, podskoczyłby w nasze okolice i może byśmy się gdzieś dołączyli... po ustaleniu co i jak, umówiliśmy się na naszej tradycyjnej miejscówce rozwałkowej nad Pisią Gągoliną po 15-ej +/-dwa kwadranse żyrardowskie. Najpierw po Klu do przedszkola, a potem w miarę najkrótszą i najszybsza trasą nad Pisię... mimo pewnych opóźnień tu i tam, wyrobiliśmy się zapowiedzianym czasie i na miejscu byliśmy ok. 15:20.Klu już na zjeździe do Pisi opowiadała, że zaraz zrobi zupę owocowo-warzywową, a jak pytałem czy dorzuci kiełbaski, to powiedziała że jedną tak. No i od razu gdy wysiała i się przywitała, poleciała robić zupę - znaczy dorzucać różne rzeczy do rzeki i mieszać ją kijkiem.
Po zupie przyszedł czas na podwieczorek - znaczy kawa z ciasteczkiem w naszym zestawie piknikowym.
O po kawie zagraliśmy w Pizzę! To jest gra, którą wspólnie własnoręcznie wykonaliśmy z Kluską. Grę wymyśliłem poprzez kompilację dwóch innych planszówek plus parę własnych elementów.
Gra polega na zrobieniu pizzy z trzema składnikami. Rzuca się kostką i w zależności od tego jaka liczba wypadnie, można wziąć ćwiartkę ciasta na pizzę, oraz składniki które kładziemy na tę pizzę. Składników do pizzy jest pięć (pieczarki, pepperoni, oregano, żółty ser i pomidory) i początkowo wszystkie pasują, ale że na wszystkich ćwiartkach pizzy muszą być te same, to gdy już się ustali te trzy, wybór jest ograniczony.
huann jako pierwszy skompletował pizzę i otrzymał tytuł szefa kuchni... te tytuły wymyśliliśmy, żeby Kluska nie wygrywając nam za bardzo nie marudziła, a otrzymując jakiś tytuł (dalej są starszy kuchcik, młodszy kuchcik i dostawca pizzy) ma jakąś nagrodę pocieszenia.
Tym razem Klu chciała być młodszym kuchcikiem, ale ukończyła pizzę jako druga... ale ustaliliśmy że nie będzie starszego kuchcika, tylko młodszy, za to będzie dwóch dostawców pizzy.
Tu widać ściągę do kostki. Początkowo graliśmy sześcienną (1 - ciasto, 2-6 kolejne składniki), ale okazało się że ciasto jest wąskim gardłem, blokuje dalszą grę, bo ciągle się czeka na kolejny kawałek ciasta. Dlatego z zestawu do RPG wzięliśmy kostkę ośmiościenną i na dwie liczby jest ciasto, ponadto dołożyłem znak zapytania - można wybrać dowolny składnik z wyjątkiem ciasta (też nieco poprawia płynność gry, zwłaszcza pod koniec, gdy pizza jest gotowa i brakuje jednego, czy dwóch składników).
A to nasze pizze, ja byłem trzeci, zaś lavinka nie dokończyła swojej, bo długo na początku nie mogła wylosować ciasta i nie mogła zacząć układać składników.
Wycieczki po lesie - odbyliśmy wyprawę na kamienną górę (wystający z ziemi głaz narzutowy) i nad malowniczy meander, który często był na blogu. Było jeszcze kopanie piłki, zabawa z wiaderkiem, nabieranie wody z Pisi na mostku jest teraz o tyle trudne, że poziom wody jest dużo niżej... no i Klu utopiła kubełek, a lavinka go ratowała... dziś tyle się działo, że nawet nie porobiłem z tych wszystkich czynności i miejsc zdjęć.
A Klu ma ostatnio etap chodzenia po kłodach... jeśli nie są przerzucone przez rzekę, albo metr-dwa nad ziemią, to jest spoko.
Ole!
A jedno z drzewek przy hamaku, z którego ostatnio w miejscach uszkodzeń kory wyciekał sok i mrówki się zbierały by go spijać, a który zidentyfikowaliśmy wstępnie jako klon lub jawor... wydaje się, że na 90% jest jaworem, ale na 100% stwierdzimy gdy liście się całkowicie rozprostują.
Jest też mnóstwo kwiatków, tylko kilka fotek dziś - bluszczyk kurdybanek rosnący na mostku.
Piżmaczek wiosenny rosnący obok.
Łuskiewnik różowy schowany w gąszczu innych roślin (min. czosnku niedźwiedziego, który jeszcze nie kwitnie, ale już ma pąki).
No i pora wracać, huann musiał już lecieć na pociąg, poza tym od północy ocierała się o nas chmura deszczowa i gdy bardziej nią bujnie na południe to i nas lunie.
Na dworzec dotarliśmy ze sporym zapasem, więc huann miał sporo czasu na kupienie biletu, my na pozwiedzanie dworca - obejrzeliśmy piece kaflowe w środku, a sprawdzając czy się otwiera palenisko i popielnik odkryliśmy schowek pewnego pana na puszki... o czym nam opowiedziała pani sprzątająca na dworcu. A poza tym pokazałem Klusce reper z orzełkiem.
- Orzeł biały?
- Tak, tylko zardzewiały.
W międzyczasie zaczęło kropić, więc się trochę schowaliśmy pod daszkiem, ale na szczęście nie przeszło w regularny deszcz... dopiero wieczorem lunęło, gdy dawno byliśmy w domu.
Wjeżdża towarowy, więc zaczęliśmy liczyć - Kluska wagony, a huann kontenery.
No i pora się pożegnać, bo zaraz wjedzie pociąg na Uć.
A oto i on - ostatni InterRegio w Polsce.
Kategoria mazowieckie
- dystans 53.58 km
- 21.80 km terenu
- czas 03:37
- średnio 14.81 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Na cmentarz przez bagna
Sobota, 21 kwietnia 2018 · dodano: 23.04.2018 | Komentarze 2
Dwa tygodnie Łukasz, Jacek i Paweł organizowali wiosenne sprzątanie cmentarza w Budach Grabskich... lavinka się tam wybrała, ale mi troszkę szkoda było pierwszego weekendu z idealną pogodą, więc wyskoczyłem na weekendówkę za pociskami. Potem Łukasz pisał, że nie mogą w kolejne weekendy... dziś zdecydowaliśmy się podskoczyć sami coś tam porobić. W planach są tez inne cmentarze, ale że z braku ogródka nie mamy na składzie ciężkiego sprzętu ogrodniczego (kosiarki, sekatory, grabie), a nawet jeśli, to część z tego ciężko by było zabrać rowerem to nasze możliwości były w tym zakresie ograniczone. Poza tym nie wiemy, jakie prace poza wykoszeniem chęchów są potrzebne, czy planowane na kolejnych cmentarzach. Pojechaliśmy więc na ten sam cmentarz, bo tam jeszcze zostały rowy do oczyszczenia z gałęzi i konarów, a to byliśmy w stanie zrobić dysponując dwiema parami rąk obutymi w rękawice robocze.Ale najpierw wstąpiliśmy na bagno po skrzynkę, a co! W zasadzie chciałem tam zajrzeć, gdy będzie kwitło (okrężnicą bagienną), a dwa lata temu kwitło w połowie maja... ale co tam, może się uda jeszcze w maju podskoczyć.
O, taki zmutowany torfowiec próbował nas pożreć.
I rzęsa starała się nas pochłonąć.
Nie to, że na bagnie nic jeszcze nie kwitnie. Bo kwitną na przykład trawy i kaczeńce.
A skrzynka... byłem tu półtora miesiąca temu, jak bagno było zamarznięte, ale jej nie znalazłem. Szukałem bez GiePSa, więc miałem spory obszar do przeszukania, a potem okazało się że była pod śniegiem. Z GiePSem i bez pokrywy śnieżnej poszło szybko, bo kesza zauważyliśmy już z pewnej odległości, ale okazało się, że do logbooka nie da się wpisać, bo jest mokrą szmatą., poza tym pojemnik się odkleił i jest luzem... więc ta wilgoć chyba z roztopów i deszczy, a nie dlatego że bagno się podniosło i pochłonęło skrzynkę, bo ta by wtedy odpłynęła.
Ponieważ na bagnie postanowiliśmy się tradycyjnie rozbić z hamakiem, to zabrałem się do suszenia logbooka - najpierw scyzorykiem porozdzielałem karteczki (inaczej się nie dało, tak były zlepione), poprzekładałem chusteczką i odcisnąłem, potem rozłożyłem na specjalnej konstrukcji patyczkowej na słońcu i wietrze. Podczas bagiennego pikniku ładnie podsechł, choć nadal była wilgoć na zgięciach, ale już bez problemu dało się weń wbić z pieczątki i wpisać.
A teraz pora na hamakowanie - no może nad największą głębiną się nie rozbiliśmy, ale tam wszędzie gdzie są trawy jest i woda.
A na brzegu paprocie kiełkują, fioły kwitną.
Coś się już wykluło, czy raczej coś innego miało jajecznicę na śniadanie?
Po hamakowaniu ruszyliśmy dalej, ale zahaczyliśmy jeszcze o częściowo zalane okopy.
Do tej pory drogi gruntowe takie sobie, ale przejezdne bo błoto wyschło. Dalej mogliśmy próbować dobić do asfaltu, ale postanowiliśmy dalej przebijać się lasem. Na skraju Smolarni okazało się, że we wsi drogę utwardzili gruzem, więc zdecydowaliśmy się objechać dróżką leśną... a tam albo zryte przez ciężki sprzęt i błoto (jechać dało się tylko środkiem)
Rozbabrane nie było tylko tam, gdzie zwalone drzewa... część przez wichury, część przez bobry.
Część drzew bobry pięknie pocięły na kawałki, a poza tym dokładnie okorowały.
No cóż tu gruz, tam błoto i kłody pod koła... takimi dróżkami się jeździ, gdy jest jakaś rundka po okolicy i mamy czas wbijać się w nieprzejezdne, czy trudno przejezdne odcinki. Warto było zobaczyć, jak teraz ten fragment wygląda i przekonać się, że na dłuższych trasach nie ma co się tu wbijać, tylko pojechać naokoło asfaltem.
Zresztą dalej podobnie... niestety w Puszczy Bolimowskiej teraz bardzo dużo ścinek i już chyba nie mam bocznych i malowniczych dróżek leśnych, które nadały by się do przejazdu przez las... wszystkie zryte przez ciężki sprzęt i trzeba rypać główniejszymi drogami utwardzonymi tłuczniem i z wyciętymi drzewami kilka metrów od drogi. Nie chciałem jechać jedną z takich autostrad ścinkowych, tylko skręciliśmy w jedną z prawdziwych dróg leśnych, ale okazało się że od ostatniego mojego przejazdu były tu ścinki i w połowie dosyć ciężko się jedzie, ech.
No i dojechaliśmy na cmentarz, ale była już prawie 16. Poniżej dwa zdjęcia - z października 2015 i aktualne. W międzyczasie chęchy zostały wykoszone w listopadzie 2015, kolejne koszenie było dwa tygodnie temu.
lavinka prezentuje swoje rękawice ogrodnicze
Bierzemy się do roboty - do oczyszczenia ze stosów konarów i gałęzi (które tam chyba trafiły w czasie ścinki w okolicy) są rowy dookoła cmentarza. W półtorej godziny (z fajrantami) uprzątamy lewy i tylny rów. Gdybyśmy przyjechali wcześniej, to byśmy dali radę ogarnąć i prawy (przedniego nie ma, bo przód cmentarza jest zniwelowany), ale już zrobiło się późno i trzeba było wracać.
A na cmentarzu paprocie już wychylają łebki.
Jabłonka lada moment zakwitnie.
Nieliczne zawilce jeszcze kwitną.
Bażant w drodze powrotnej.
Kwitnące jagody
I bukiet kaczeńców na koniec.
Kategoria łódzkie, mazowieckie
- dystans 104.18 km
- 6.00 km terenu
- czas 06:17
- średnio 16.58 km/h
- rekord 36.90 km/h
- temperatura 22.0°C
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Za pociskami wzdłuż Narwi 2
Niedziela, 15 kwietnia 2018 · dodano: 22.05.2018 | Komentarze 6
krzaki bobrowo-zawilcowe - Winnica - Kacice - Pułtusk - Przewodowo - Gzy - Osiek - Gołymin-Ośrodek - Szyszki - Strzegocin - Nasielsk >>> Warszawa >>> Żyrardów (TRASA) (ALBUM)Pobudka skoroświt, żeby nie tracić dnia - poranne mgły nad bobrzym rozlewiskiem.
I w drogę - pierwszy na trasie jest kościół w Winnicy, na stronie parafii znalazłem pdf z jej historią, gdzie można przeczytać, że w 1380 zostało wybudowane murowane prezbiterium kościoła, a obecny kościół zosał zbudowany w latach 1484-1514. Nie wspominają czy to stare prezbiterium zostało wchłonięte przez obecną bryłę kościoła, czy rozebrane i wybudowane nowe... ale mam wrażenie że raczej to drugie.
Ciekawostką jest, że kościół miał pierwotnie dwie wieże, prawą murowaną, a lewą na dole murowaną, a u góry drewnianą. Prawa została rozebrana na początku XIX wieku ze względu na zły stan, ale nadbudowano lewą, która jest obecnie cała murowana. Pierwotnie miały być też murowane sklepienia, ale ostatecznie przykryto drewnianym sufitem i tak jest chyba do dziś.
W wieżę z trzech stron są wmurowane łuski pocisków artyleryjskich, sztuk pięć... i to na oko chyba nie najmniejsze siedemdziesiątki, tylko zapewne kaliber co najmniej 100mm. Prawdopodobnie z II wojny, bo w historii parafii jest tylko z tego okresu lakoniczna wzmianka o zniszczeniach wojennych: "Pod koniec wojny kościół został poważnie uszkodzony i wymagał szybkiego remontu"
Jadę dalej, rzut okiem na kościół w Kacicach.
A dalej na polski schron bojowy do ognia bocznego (ponoć dwustronnego, ale nie latałem po obsianym polu żeby to sprawdzić z drugiej strony) wybudowany w 1939 roku. Wokół Pułtuska jest ponoć 5 takich bunkrów (tutaj o nich), jednak odpuściłem sobie latanie po polach (zwłaszcza że na mapkach z tego rejonu bywają często bardzo niedokładnie zaznaczone), później po drodze rozglądałem się za jednym z nich, ale nie wypatrzyłem.
Za bunkrem widać krzaki Fortu Kacice... niewiele można znaleźć w necie na jego temat, poza tym że jest ziemny budowany od 1880 roku. Obecnie strasznie zakrzaczony i nawet z dopiero kiełkującymi liśćmi trudno było zrobić jakieś zdjęcie na którym widać jakiś zarys wałów, czy fosy... muszę uwierzyć na słowo, że ziemny bez obiektów murowanych, bo w tej gęstwinie trudno było cokolwiek wypatrzeć, owszem znalazłem ruiny dwóch budynków, ale wyglądały na dobudowane później i bez funkcji obronnych.
Na Przedmościu Pułtusk jest jeszcze drugi fort - Lipniki. Odwiedziłem go nieco później, pod koniec zwiedzania Pułtuska, ale zdjęcia wstawiam już tutaj obok pierwszego fortu. Ponoć powstał w tym samym czasie i również ziemny. Na jego terenie jest kilka budynków, ale mogą być późniejsze. Fort na terenie ogródków działkowych i nie udało mi się wejść, więc tylko fotka na krzaki zza ogrodzenia.
Dziś krótsza trasa, a że rano wstałem, to mam trochę czasu (choć bez przesady) na zwiedzenie Pułtuska. Zaczynam od kolegiaty. Trochę musiałem przyciąć, żeby zdążyć na przerwę między mszami (tutaj nawet je zawczasu spisałem, żeby zajrzeć do środka) i choć dotarłem nieco później niż chciałem, to na styk udało się zdążyć, zanim ludzie zaczęli się schodzić na następną.
Tak więc mogłem sobie pooglądac i pocykać wnętrza.
Na zewnątrz co prawda pocisków nie znalazłem, ale wypatrzyłem taki dziwny kamień... może jeden z odłamków meteorytu pułtuskiego? A może po prostu wmurowany ze względu na to że taki nietypowy (może jakieś legendy są z nim związane).
Samych kościołów mam do obejrzenia w Pułtusku kilka... no to do roboty. Następny w kolejce jest pobliski kościół pojezuicki i pobenedyktyński. Kościół w trakcie ostrzału w 1944 i 1945 został częściowo zniszczony (min. wieże,część dachu, część frontonu, sklepienia), przy czym wieże nie zostały po wojnie odbudowane i obecnie są tylko takie ich kikuty w podstawie... zresztą odbudowana fasada też nieco się różni (tu archiwalne zdjęcie).
Rzut obiektywem od tyłu, ta przybudówka z prawej to chyba zakrystia, a ten budynek z lewej to dawne kolegium jezuickie.
Tutaj jechałem na pewniaka, bo na zdjęciach lavinki wypatrzyłem charakterystyczny pypeł w wieży. Na miejscu okazało się że z jej drugiej części jest też drugi pocisk.
Na tyłach kościoła można obejrzeć jedyny zachowany element murów miejskich, czyli basztę (mury zostały rozebrane XVIII i XIX w.).
Jest dostępne online sprawozdanie z badań archeologicznych w latach 1979-80 (link do pdf), z których wynika, że przy zakrystii kościoła (zdaje się, że ta przybudówka trzy fotki wyżej) odkryto relikty drugiej półokrągłej baszty, ponadto stwierdzono że ścianę zakrystii tworzy fragment muru obronnego.
No dobra, jest w Pułtusku druga baszta, z tym że była ona parę razy przebudowywana i obecną formę nadano jej podczas rekonstrukcji w 1953 roku (tutaj fotka jakoś z lat 1910-15). Znak upamiętniający powódź jest na dobudowanym do baszty budynku szpitala.
A to jedna z rzeczy z których Pułtusk bardziej słynie, czyli najdłuższy parking w Europie... czy jakoś tak. Tu widok spod murów otaczających park przy zamku, a parking... znaczy rynek kończy się przed tą jasną dzwonnicą przy kolegiacie w głębi kadru. No dobra, dalszą część zajmuje targowisko, ale to nie oznacza że tam nie parkują samochody, tylko że zajmują mniejszy procent powierzchni rynku.
Dawna wieża ratusza, przy czym obecny ratusz to budynek powojenny (o dziwo całkiem udany). Wieża była częściowo zniszczona w czasie ostatniej wojny, ale pocisków w niej nie stwierdziłem... aczkolwiek muszę jeszcze przejrzeć dokładnie zdjęcia.
Aha, z ważnych wydarzeń z historii Pułtuska, to tam przy rynku po drugiej stronie ratusza w kolejce stała Miećka Aniołowa i kupowała futro (powiększenie tablicy)
Zamek, obecną formę przybrał w latach 70. i 80. podczas ostatniej odbudowy.
Kaplica przy zamku
Każde miasto w Polsce musi mieć ławeczkę sławnego obywatela tego miasta. Pułtusk ma ławeczkę Klenczona.
No, to jeszcze dwa kościoły zostały do obejrzenia. W jednym trwała msza, ale jako tako udało się zapuścić żurawia i pocisków nie stwierdziłem.
Drugi, który w XIX wieku został zakupiony przez gminę ewangelicką, był użytkowany przez nią do 1944 roku. Obecnie mieści się w nim Archiwum Państwowe. Może w tygodniu da się wejść na dziedziniec, ale dziś musiałem zza muru porobić zdjęcia. O ile miałem możliwość stwierdzić, to pocisków chyba nie ma, ale są inne relikty.
Jest trochę takich obłych kamieni wmurowanych... ale chyba zbyt nieforemne na kule armatnie (przynajmniej te mniejsze), ale może mają takowe udawać? Bo wmurowane tak jak spotykałem zwykle kamienie które bardziej na kule mi wyglądały. A może takie pociski używane jeszcze w katapultach? No cóż, jak zwykle im głębiej w otchłań dziejów, tym więcej pytań niż odpowiedzi.
O, jeszcze taki, też nieforemny.
A to już prawie na pewno kula, tak idealnie obrobiona do kształtu kulistego. Poza tym dwa żarna.
O, a to jest niezły kamulec! I też pytanie czy to kula, czy co? Bo taki jakby spłaszczony, a nie idealnie kulisty... za to z pewnością po obróbce.
Chwila odpoczynku od różnych zagwozdek i rzut okiem na Narew i nadnarwiańskie, obecnie dosyć mokre łąki (rzut okiem z mostu, który jest kładką pieszo-rowerową).
Wzgórze (tudzież Góra) Abrahama, na którym znajdowała się wybudowana w 1903 roku cerkiew (tak wyglądała).
Pod wzgórzem znajdują się podziemia (wybudowane wcześniej niż cerkiew), przez kratę w wejściu do nich da się strzelić fotkę.
Domy przy Traugutta i 17 stycznia... niestety nie znalazłem informacji na ich temat. Intrygujący jest też ten okrągły budyneczek.
Te domy trafiłem po drodze do dawnych carskich koszar. Budynki koszarowe po jednej stronie są obecnie domami mieszkalnymi i są we w miarę dobrym stanie.
Niestety budynki na opuszczonym terenie jednostki po drugiej stronie są w fatalnym stanie - totalnie wyprute ze wszystko co się da, a przy okazji kompletnie zniszczone, do tego dziurawe dachy, albo ich brak bo się spaliły... we wnętrzach też niejednokrotnie ślady ognia, do tego mnóstwo szkła z tłuczonych flaszek. Z zewnątrz jeszcze się jakoś prezentują, ale w środku totalna ruina.
Dwa duże koszarowce, chyba identyczne jak w Skierniewicach, tyle że nieotynkowane. Ten z fotki poniżej już bez dachu.
Na górnym piętrze koszarowca ściany poprzeczne były wymurowane, ale wzdłuż korytarzy te oddzielające korytarz od pokoi były z drewnianego szkieletu obitego deskami, na których był położony tynk na ścianie. Może na niższych piętrach też, ale nie sprawdzałem.
Koszarowa wieża ciśnień.
Wyjeżdżając z Pułtuska zahaczam jeszcze o kościół cmentarny i tutaj znajduję nie namierzony wcześniej pocisk. W opisie kościoła wzmianka, że był uszkodzony w 1944.
Jeszcze kawałek dalej na północ - cmentarz żołnierzy radzieckich w Kleszewie, jednocześnie był to punkt widokowy na Narew (przez te "okna" i z tarasu niżej), ale niestety jak widać przez "okna" teraz krzaki podrosły i zasłoniły widok (nawet jak prawie nie ma liści, to jest ledwie szczątkowy).
Odbijam w bok i ostatecznie opuszczam dolinę Narwi. Kościół w Przewodowie, tutaj żadnego pocisku nie.ma
Za to jest pocisk w sąsiednich Gzach. Na stronie parafii jest dostępna kronika i pod rokiem 1920 jest następujący wpis: "Zreperowano filar zniszczony przez pocisk niemiecki i wmurowano tam klosz szrapnela."
No, tutaj przynajmniej mamy jasną informację co i kiedy. To było jeszcze przed dotarciem Armii Czerwonej w te okolice, dalej jest bowiem taki opis: "Tymczasem doniesiono polskiej artylerii stojącej w lesie na Baranówce, że na wieży kościelnej mają Bolszewicy punkt obserwacyjny. Artyleria skierowała swój ogień na wieżę, którą trochę uszkodzili. Od pocisków uszkodzony został dach i wyleciało przeszło 100 szyb w kościele."
Kawałek dalej przy drodze w Osieku mogiła Powstańców Styczniowych.
Kościół w Gołyminie
Zestaw gotycki w murze kościoła
Zestaw 2.
Pocisków nie ma, ale jest... kamień. który początkowo zinterpretowałem jako kulę, ale gdy się przyjrzałem, to z powodu jego nieforemności mam wątpliwości.
Tutaj wykręcam na południe i o ile do tej pory było w miarę z wiatrem, to teraz jakieś 30km do Nasielska jest rypaniem pod wiatr. Co prawda bliżej mam np. do stacji w Ciechanowie (np. przez Opinogórę), ale w Nasielsku i po drodze mam jeszcze dwie obiecujące miejscówki do sprawdzenia.
Kolejny kościół - szyszki. Tutaj udaje się znaleźć jeden pocisk.
Pod Szyszkami trafiam na nowiutki pomnik. Okazuje się, że to odsłonięta miesiąc wcześniej tablica w miejscu śmierci Mieczysław "Roja" Dziemieszkiewicza i Bronisława "Mazura" Gniazdowskiego, którzy zginęli w 1951 próbując wyrwać się z obławy.
Kościół w Strzegocinie, brak pocisków w fasadzie i widocznych częściach kościoła, jednak nie mogłem obejść go dookoła i sprawdzić z tyłu.
No i wreszcie Nasielsk, tu w kościele tkwią trzy pociski. W historii na stronie parafii czytamy "W czasie I wojny światowej wielkich zniszczeń dokonała artyleria rosyjska. Poważnie uszkodzone zachowały się dach, wieże, ściany. sklepienie i ołtarz główny." oraz "1945 - Artyleria radziecka, a następnie niemiecka uszkodziły mury. dach i sklepienie świątyni. ".
Ze względu na raczej nowocześniejszy wygląd pocisków (zwężające się z tyłu) to raczej artefakty z II wojny.
Dalej jadę do miejscowości Nowe Pieścirogi, bo tam się znajduje stacja Nasiels. Obecnie jest tam nowy dworzec - tzw. IDS (Innowacyjny Dworzec Systemowy). To jeden z kilku postawionych ostatnio przez PKP niewielkich, nowoczesnych dworców. Na tej linii widziałem takie np. tydzień wcześniej w Mławie, czy w zeszłym roku w Ciechanowie. Są one mniej więcej takie same, różnią się przede wszystkim wielkością rozplanowaniem części zadaszonej, oraz elewacją (w Mławie jest szara, a w Ciechanowie drewnopodobna).
W sąsiedztwie dworca - stary, opuszczony młyn.
Oraz wieża ciśnień, identyczna jak w Żyrardowie.
O, szynobus z Sierpca.
Ja wsiadam w Elfa z Ciechanowa czy Działdowa - rowerów w środku sporo (ciepły, słoneczny weekend), a że do Modlina niedaleko, to zostaję na pomoście. W Modlinie przesiadam się w kolejnego Elfa, który szybko zapełnia się rowerzystami - wieszaki zajęte, przestrzeń obok też, kolejni rowerzyści muszą się instalować na pomostach.
Tuż przed Wschodnią
Dotarłem na Wschodnią, a Elf wcale nie odjechał, tylko stał dalej...
Tuż przed naszym wjazdem coś chyba pieprznęło, bo pociągi stały i zaczęły łapać opóźnienie... 5, 10, 15 minut i tak dalej. Nic, albo prawie nic nie odjeżdżało, ludzie zaczęli wysiadać z tego Elfa, żeby może czym innym podjechać, ale nie było czym. Na tablicy przestały się mieścić pociągi (foto tablicy z opóźnieniami).
Ja miałem sporo czasu na przesiadkę, więc czekałem na rozwój sytuacji. W pewnym momencie zaczęły jeździć pociągi, bałem się tylko że zanim rozładują kolejkę, to mój też złapie spore opóźnienie. A tu nagle Łowicz odjechał o czasie! Ostatecznie mój też odjechał mniej więcej o czasie, mimo że była spora kolejka opóźnionych pociągów, tak więc miałem farta, bo mimo emocji odjechałem (i dojechałem) o czasie.
Kategoria >100, mazowieckie, weekendówki
- dystans 133.79 km
- 4.00 km terenu
- czas 07:18
- średnio 18.33 km/h
- rekord 37.20 km/h
- temperatura 20.0°C
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Za pociskami wzdłuż Narwi 1
Sobota, 14 kwietnia 2018 · dodano: 12.05.2018 | Komentarze 10
Żyrardów - Kaski - Kampinos - Modlin - Stanisławowo - Pomiechowo - Cegielnia Psucka - Dębe - Wola Kiełpińska - Serock - Dzierżenin - Pokrzywnica - krzaki nad Pokrzywnicą (TRASA) (ALBUM)W kolejny weekend postanowiłem znów ruszyć z wiatrem (głównie) i udać się w kolejny rejon gdzie miałem namierzonych kilka kościołów z pociskami. Pobudka skoroświt i wcześnie rano ruszam na północ w mleku... co mi przypomniało czego zapomniałem - mini buteleczek z mlekiem do kawy. Tak więc zatrzymałem się pod pierwszym czynnym sklepen na trasie (w Kaskach), gdzie nabyłem pieczywo i kartonik z mlekiem skondensowanym.
Pisia Tuczna w mleku
Początek dobrze znanymi terenami, w miarę z wiatrem, toteż z krótkimi postojami i prawie bez fotostopów... przejeżdżając przez Puszcze Kampinoską, z przykrością zauważyłem, że jedna z kapliczek została zburzona i postawiona na nowo. Ech, dobrze, że choć tabliczka się ostała.
A tak wyglądała kapliczka kiedyś.
Dalej do mostu na Wiśle (tuż poniżej ujścia Narwi do Wisły), dalej minąć Twierdzę Modlin... a tutaj łąki nad Narwią (albo Bugonarwią) ze starorzeczami za Starym Modlinem.
A to jeden z bunkrów wybudowanych w 1939 roku w obrębie twierdzy.
Dalej postanowiłem zahaczyć o modliński cmentarz prawosławny... ponieważ cmentarz jest bardzo duży, porobiłem zdjęcia tylko części nagrobków/ Poniżej tylko kilka zdjęć, a tutaj - link do albumu ze wszystkimi zdjęciami z cmentarza, na początku, do torów jest jeszcze cmentarz w Mławie (mam nadzieję, że ten link zadziała, bo do udostępnienia Google mi wygenerowało link w usłudze skracania linków, którą właśnie zamyka).
Z części musiałem zgarnąć trochę ciulu, żeby dało się zrobić zdjęcie.
Uwaga brzoza!
Cerkiew św. Aleksandry w Stanisławowie (wiki). Podjeżdżałem od tyłu, żeby nie rypać szosą główną, ale było zamknięte, więc musiałem jednak od frontu... chodnikiem, bo ruch taki, że strasznie długo trzeba czekać na przekroczenie jezdni (a tutaj musiałbym dwa razy), a potem jechać ze wszystkimi samochodami wyprzedzającymi na gazetę.
Tutaj zdziwko, bo wydawało mi się że inaczej wygląda... i faktycznie, do niedawna miała tylko jedną, szarą kopułę, a po remoncie w latach 2014-16 pięć i to złotych, a do tego złoty dach.
Tak w ogóle to jest druga cerkiew w tym miejscu - pierwsza została uszkodzona w 1915 roku i w okresie międzywojennym rozebrano ją i zbudowano w jej miejscu obecną, mniejszą (pierwsza cerkiew, również na planie kwadratu, miała bok prawie dwa razy dłuższy - to chyba jej zdjęcie, pewności nie mam, bo znalazłem rysunek podobnej, ale nieco innej cerkwi w tym artykule... ale z rysunkami różnie to bywa).
A po drugiej stronie jest Pomiechowo i kościół.
Dobra, jadę dalej... żeby nie rypać główną, objeżdżam bocznymi drogami (które też bywają ruchliwe, ale nie aż tak) i nadrabiam w ten sposób z 10km. Zbliżam się też na odległość ok. 4km od stacji, na której jutro wsiądę do pociągu, ale zrobiwszy uprzednio pętlę 150km.
Takie coś na trasie.
Zapora Dębe na Narwi (albo Bugonarwi, jak czasem nazywano odcinek rzeki między miejscem gdzie łączy się Narew i Bug, aż do jej ujścia do Wisły).
Powyżej jest już Zalew Zegrzyński.
A poniżej Narew
Mmmm, jaka smakowita pianka.
Zawsze mnie dziwiła instytucja studni oligoceńskich w Warszawie... do czajnika wlewa się po prostu wodę z kranu, po co kombinować. No tak, ale my mamy w wodociągach wodę z ujęć głębinowych w lesie żyrardowskim, w zasadzie oligocenkę mamy w kranach. Tymczasem w Warszawie woda jest Wisły lub Zalewu Zegrzyńskiego (wiadomo, po różnorakim oczyszczeniu i w ogóle... ale jednak), patrząc na poniższe obrazki można zrozumieć dlaczego warszawiacy biegają do studni oligoceńskich. A przecież teraz woda w Wiśle, czy Narwi jest o wiele czystsza niż kiedyś.
Wśród piasku, kamyków i muszelek na brzegu moją uwagę zwróciły muszelki niewielkiego małża. Po sprawdzeniu okazało się, że jest to racicznica zmienna (dreissena polymorpha). Nie mogłem się powstrzymać i nazbierałem garść dla Kluski.
Po odpoczynku nad Narwią, dalej w drogę. Fort Dębe jest otoczony ogródkami działkowymi, więc tylko rzut okiem na zamknięte bramy prawie bez zatrzymywania. Kolejny postój pod kościołem w Woli Kiełpińskiej - jest i pocisk, sądząc po zwężającej się końcówce, chyba z II wojny.
Sypcie pączków pełen worek,
Bo dziś mamy tłusty wtorek,
Sypcie pączki, sypcie chrusty,
Jak zapusty, to zapusty...
Chociaż jeszcze tego dnia zawitałem pod Izbę Pamięci i Tradycji Rybackich w Serocku, to jednak na pączki się nie załapałem i to wcale nie dlatego, że dziś nie był Tłusty Wtorek (tylko sobota i chyba nie tłusta bo nieco się spóźniłem), ale przede wszystkim dlatego, że izba była zamknięta. Chrustu sobie sam na noclegu nazbierałem, owszem był kaloryczny, ale dla mnie raczej mało strawny, więc został strawiony przez ogień.
Jeziorko Chojno, które nieco wylało i pełno tam było od ptactwa wodnego.
No i wjeżdżam do Serocka - motywem przewodni dziś nad Narwią i Zalewem jest...
A te nasypy otaczające z dwóch stron boisko, to umocnienia w serocku usypane w latach 1807-09, tzw. Wały Napoleońskie. Gdy podjechałem, to chyba szykowano się na jakiś meczyk, bo paru zawodników biegało po boisku i przy wejściu kręciło się trochę ludzi nosząc barierki itp. Ale to by mi za bardzo nie przeszkadzało, niestety jakiś idiota na tych trybunach puszczał muzykę chyba na cały regulator... przy takim sprzęcie stadionowym to był naprawdę potworny hałas, myśli niemal nie słyszałem i chodziłem na wpół kołowaty. Szybko strzeliłem kilka fotek i czym prędzej uciekłem, a i tak byłem ogłuszony.
Udałem się na bardziej dziką część wałów... mimo sporej odległości, niestety i tu docierało koszmarne dicho ze stadionu (zresztą chyba w całym Serocku było słychać). Do tego z szosy dobiegał ryk motorów, szrotów bez tłumika, quadów (tak, widziałem kilka razy jednego kolesia, co jeździł w kółko po Serocku na quadzie)... oni sobie chyba jakieś konkursy robią, który głośniej napierdzi (niestety tak jest teraz wszędzie - we wszystkich miastach, miasteczkach i wsiach... ale tutaj było wyjątkowo dużo). Normalnie, poczułem się jak na wakacjach - któregoś lata będąc w Karkonoszach, gdy szliśmy górami, dobiegał nas z dołu hałas ze Szklarskiej i Karpacza - odgłos koncertów i motorów... to mnie skutecznie zniechęca do odwiedzania popularnych miejsc letniskowo-wypoczynkowych (a do takich należą okolice Zalewu Zegrzyńskiego, największy zbiornik wodny w pobliżu Warszawy).
Przejeżdżam przez rynek i inne uliczki Serocka...
Aż docieram do wspomnianej wcześniej Rybackiej Izby Pamięci... czy jakoś tak. Zamknięta. Pierwotnie w tym budynku była szkoła, obecnie wystawa multimedialna... no to nie żałuję że zamknięta. A obok całkiem przyjemny skwerek i w ogóle w tym miejscu w miarę zacisznie.
Od dołu do kościoła można się tak dostać, ja jednak podjechałem od góry.
A oto i kościół ufundowany przez ostatnich książąt mazowieckich.
Są też pociski, dwa w północnej ścianie. Jeden sporego kalibru pod oknem, a drugi mniejszy nieco wyżej i też pod oknem... ale owalnym.
Wąwozy między grodziskiem, a skarpę na której kawałek dalej stoi kościół. Dół całkiem przyjemny.
Góra niestety okostkowana i obetonowana. Mam nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł, żeby to samo zrobić z dolną częścią.
Jest i grodzisko Barbarka.
Widok na ujście Bugu do Narwi... chociaż zdaje, że obecnie to nadal Zalew Zegrzyński.
Przy szosie głównej przez Serock, o dziwo są pasy rowerowe... oczywiście ten samochód po drugiej stronie zastawia pas, bo tylko połowicznie wjechał na miejsce parkingowe.
Dalej jest już jednostronny ddr - niestety odseparowanie go żwirkiem od szosy nie było dobrym pomysłem, samochody i tak zjeżdżają, żeby zaparkować na ddr-ce, a żwirek się po niej wala i trzeba uważać.
Opuszczam Serock, kolejny postój to kościół w Dzierżeninie. Są i pociski. Sztuk 8 - głównie w fasadzie.
We froncie lewej wieży jest 5 pocisków
U podstawy prawej kolejne 2, ten niżej to większy kaliber i nieco uszkodzony (odłupany).
A w północnej ścianie lewej wieży takie cudo. No, tu było naprawdę sporego kalibru.
Odbijam od Narwi i ruszam w kierunku jakiegoś lasku na nocleg.
- Zdzisiek, patrz na tego!
- Którego?
- No tego pod nami.
- Co to za jeden?
- Wariat chyba jakiś, gapi się na nas i czymś celuje.
- Ufff, pojechał sobie.
Klusek!?! O nie, to już przesada, my z jedną ledwie wyrabiamy.... to ja może skręcę w lewo.
Nocleg w lasku, w którym wypatrzyłem jakieś okopy. Fajnie by było rozbić namiot na dnie jakiejś ziemianki albo rowu, ale ze względu na obsypującą się ziemię, na dnie jest za mało płaskiego miejsca. Rozbijam się nieco bliżej rozlewisk rzeczki Pokrzywnicy.
Potem okazuje się, że te rozlewiska to przez bobry, a ja się rozbiłem może ze 20m od bobrzej tamy... eee, nie będę się już przenosił, może jedną noc ze mną wytrzymają, a ja z nimi. Potem znalazłem jeszcze padlinę - na wpół zjedzonego gołębia (z obrączką), no szlag. W nocy słyszałem jakiś hałas w wodzie, tak jakby bóbr bił ogonem o wodę...ponadto coś się chyba jeszcze kręciło po okolicy, bo truchło znalazłem rano przewleczone kilka metrów dalej.
Kategoria >100, mazowieckie, weekendówki
- dystans 113.42 km
- 6.50 km terenu
- czas 06:14
- średnio 18.20 km/h
- rekord 41.80 km/h
- temperatura 15.0°C
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Pocisnąłem za pociskami 1
Sobota, 7 kwietnia 2018 · dodano: 12.04.2018 | Komentarze 15
Żyrardów >>> Warszawa Zachodnia >>> Tłuszcz >>> Pasieki - Ponikiew Mała - Czernie - Brzezienko Rościszewskie - Wąsewo - Rososz - Goworowo - Ponikiew Duża - Różan - Ponikiew-Zawady - Czerwonka Szlachecka - Maków Mazowiecki - Krasne - Szczuki - Bogate - krzaki (MAPA) (ZDJĘCIA)Na dzisiaj Łukasz zapowiedział prace porządkowe na cmentarzu w Budach Grabskich. Trochę biłem się z myślami, bo chciałbym dołożyć swoje dwie lewe ręce do pomocy, ale... kurczę, taka pogoda, aż chce się gdzieś przyciąć na weekendów, zwłaszcza że ostatnio kilka razy plany weekendowe nam nie wypalały z powodu pogody (tyle co wyskoczyliśmy na weekendówkę minimum okołowarszawską). Ostatecznie zdecydowałem ze jadę z wiatrem (spod Różana do Mławy), a że lavinka stwierdziła że nie czuje się jeszcze na weekend pod namiotem i została reprezentować nas na cmentarzu, to zaplanowałem dłuższą trasę.
Ruszam skoro świt, bo ok. 7-ej mam pociąg. Mogłem próbować jechać pociągiem po 5-ej, żeby mieć więcej czasu w terenie... ale nie czułem się na siłach na taką pobudkę. Mam dwa pociągi w odstępie 10 minut, łapię ten wcześniejszy, czyli piętrową Wiedenkę. Są to te nowsze wagony piętrowe od Pesy, więc mam okazję przetestować je na sobie. Miejsce na rowery jest w wagonie sterowniczym, ale mniej niż w składzie Bombardiera... zresztą formalnie to nie są miejsca rowerowe lecz dla niepełnosprawnych. Tak więc nie jadę ani na górze, ani na dole, lecz pośrodku (w Bombardierze jest na dole).
Na Zachodniej nabyłem świeże pieczywo i złapałem zmodernizowany kibel (EN57AL) do Tłuszcza. Ruszamy z 5-minutowym opóźnieniem... w Tłuszczu na przesiadkę mam nieco ponad 10 minut na przesiadkę.Gdy stanął przed Rembertowem, przyszła konduktorka sprawdzać bilety, to podpytałem o przesiadkę w Tłuszczu (czy z tego samego peronu itp.).
Ponieważ pociąg stał, a ja byłem na końcu składu, to konduktorka przysiadła bo dopiero na stacji mogła przejść do drugiej jednostki i chwile pogadaliśmy. I mówi że jeśli jeszcze postoi, a nieraz przytrzymają pod Rembertowem, to trzeba będzie dzwonić że są pasażerowie na pociąg do Ostrołęki. Bo dyspozytor sam nie zatrzyma, bo to już inna spółka.*
- Kiedyś wjeżdżamy spóźnieni do Tłuszcza i widzę, że Ostrołęka rusza, więc pytam "Ostrołęka, dlaczego odjeżdżasz?", "Mam zielone światło, to jadę"... a to było tylko 5 minut i powinno wystarczyć na skomunikowanie. Na Wileński zaczekają, ale na Zachodnią już niekoniecznie, bo nie wiadomo czy w ogóle przyjedzie...
* - dla mnie to wszystko Koleje Mazowieckie, ale tam faktycznie są też jakieś podziały na oddziały, czy coś
Na szczęście zaraz ruszył i nawet do Tłuszcza nadrobiła prawie całe opóźnienie. Od mojej ostatniej tu przesiadki przez stację przetoczył się remont, teraz okazało się, że nie trzeba było przenosić roweru wysoką kładka, albo skakać za lokalsami skrótem po torach, ale jest przejście podziemne, a przy wejściach na górę wyświetlacze elektroniczne. Przy sąsiednim peronie czekał już w połowie załadowany szynobusik... a konkretnie stary poniemiecki wagon motorowy VT627. Coraz trudniej na nie trafić, bo KM kupują systematycznie nowe SA135, albo dwuczłonowe 222M i stare VT są wycofywane. Ucieszyłem się, bo dwuczłonowym VT628 już jechałem, a pojedynczym VT627 jeszcze nie, a coraz trudniej na nie trafić. A poza tym okazuje się, że pani konduktor też jedzie na Ostrołękę, ale już jako pasażerka.
W środku już było 5 rowerów (zdaje się, że wcześniej był pociąg z Wileńskiej) , mój szósty... na trasie w porywach było 7. Okazało się, że jeden z rowerzystów był z Jedynki (Koło PTTK nr 1 przy PW) i miał prowadzić trasę rowerową na rajdzie, ale nikt się nie zgłosił... poza tym jeszcze była bodaj czteroosobowa grupa piesza na ten rajd.
Wysiadam w Pasiekach i strzelam kilka fotek szynobusu.
Zaczynam rundkę po okolicznych cmentarzach z I wojny. Jako że są okeszowane, to łatwo je zlokalizować, niestety są to mikrusy... pierwszy z ładnie przygotowanym maskowanie, reszta różnie, łącznie ze standardowymi mikromagnetykami i eppendorfką z której nie dało się wyskubać logbooka. Na szczęście dobrze opisane, to nie było większych problemów ze znalezieniem.
Pierwszy cmentarz pod wsią Ponikiew Mała. Zaśmiecony, zakrzaczony z ruinami pomnika (w którym był stos śmieci), ale przynajmniej były tabliczki z informacją że to cmentarz.
Drugi, to cmentarz w Czerniach, który jest na samochodowym Szlaku Frontu Wschodniego (więcej o przebiegu szlaku w różnych województwach pisałem tutaj, przy okazji jak od huanna dostałem przewodnik po odcinku mazowieckim). Drogowskaz jest przy zjeździe z szosy główniejszej do wsi, ale już przy zjeździe w drogę gruntową we wsi nie... jak ktoś nie wie dokładnie gdzie ten cmentarz jest, to może mieć problem ze zlokalizowaniem.
A oto i cmentarz. Stanęła przy nim też tablica szlaku (foto)
Za wsią Brzezienko Rościszewskie był kolejny cmentarz, ale został zaorany. Teraz pod drzewem pośrodku pola stoi głaz z informacją.
Kościół w Wąsewie.
I tutaj jeden z głównych celów tej wycieczki - poszukiwanie pocisków. Okazało się, że pypeć, który wypatrzyłem na zdjęciach online wysoko w fasadzie, to właśnie pocisk. Namierzyłem jeszcze dwa mniejszego kalibru w ścianie zachodniej.
I pytanie z której wojny. Kościół został wybudowany w w latach 1912-1920, więc w zasadzie mogli wmurować pociski z I wojny. Z drugiej strony został też częśćiowo zniszczony w czasie II wojny i po niej odbudowany, co bardziej by wskazywało na ten okres.
Dojazd do cmentarza w Rososzy, który też jest na szlaku (tablica) jest dla odmiany dobrze oznakowany. Chyba został włączony do szlaku w ostatnim momencie, bo na stronie nie ma tablicy (moja fotka tablicy). Cmentarz był porządkowany w ostatnich latach z inicjatywy Rafała Figiela, który był wtedy wikarym w Wąsewie (jest też autorem książki "Bitwa pod Wąsewem"). Rafał Figiel udziela się grupach cmentarno-wojennych, min. na naszej lokalnej na którą zaglądam, więc cmentarz znam ze zdjęć, wysyłał np. zaproszenie grupowiczom na uroczystość po zakończeniu prac na cmentarzu... no to dotarłem, ale z pewnym opóźnieniem.
Korzystam z miejsca na rozwałkę i urządzam sobie pierwszy większy postój na trasie. Ciekawe ławeczki wykonane częściowo z kamieni polnych.
A w Rososzy trafiam na drewniane miniatury kościołów z Wąsewa i Goworowa (nie całkiem realistyczne, bo w wersji artystyczno-ludowej).
Orz... nie, nie kląłem, mimo że musiałem objechać dolinę rzeczki naokoło żeby dotrzeć do kolejnego cmentarza. Po prostu ta rzeczka tak się nazywa.
Najbliższy most był w Goworowie, a oto i sam kościół, a nie jego model. W kościele obecnie nie ma wmurowanych pocisków, ale kiedyś były... 32 bo tyle znaleziono podczas remontu kościoła w 2009, przy czym były one umieszczone zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz (artykuł 1, artykuł 2).
"Jak twierdzi proboszcz, wiadomo było, że w ścianach kościoła są wmurowane łuski, jako pamiątki z czasów I i II wojny światowej. Okazało się jednak, ku zaskoczeniu i zdziwieniu parafian, że są to najprawdziwsze pociski." (artykuł obecnie niedostępny online)
W kalendarium na tablicy w kruchcie kościoła czytamy jeszcze:
"1915 - Od 15 lipca do 5 sierpnia linia frontu utrzymuje się na torach kolejowych. W tym czasie na kościół i plac pada około 700 pocisków artyleryjskich. Uszkodzony dach, sklepienia, prawa wieża, oraz ołtarz NMP
(...)
1944 - 2 września w czasie przechodzenia frontu padł jeden pocisk artyl., który uszkodził sklepienie nad głównym ołtarzem i pobliskie witraże"
Naprzeciwko tablica ze ścieżką historyczną gminy z zanaczonymi obiektami min. właśnie cmentarzami wojennymi. Była dostępna na stronie Gminnego Ośrodka Kultury, ale nie jest, więc daję powiększenia: mapa, legenda, może komuś się przyda.
Cmentarz na północny-wschód od Goworowa, przy szosie na poziomie stacji Goworowo. Tu też niestety krzaki i śmieci, kilka głazów, gdyby je odwalić, może okazałoby się że zawierają inskrypcje nagrobne? Ale nie jest to oczywiste, mogły tu trafić z sąsiednich pól.
- I jak? Żabki biorą?
- A panie, gdzie tam... ile to się trzeba za nimi nałazić po kolana w wodzie.
Ponikiew Duża - tabliczka uszkodzona, wziąłem z ziemi połówkę i zatknąłem za tę drugą, która została na drzewie.
Z tyłu ogrodzona mogiła z 1939, przed nią głazy nagrobne z cmentarza z I wojny.
A jadąc od cmentarza kilka metrów dalej, jeszcze jeden głaz... po usunięciu darni z jego dolnej części i odczytaniu napisu, okazało się że z grobu nieznanego żołnierza niemieckiego.
I drugi cmentarz, bliżej drogi krajowej. Ten znajduje się na Szlaku Frontu Wschodniego (tablica)
Miałem zamiar obejrzeć jeszcze jeden cmentarz po drodze (Dzbądzek lub Kraszewiec, w zależności od trasy), ale zrobiło się późno i postanowiłem przyciąć drogą krajową do Różana już bez postojów. Ruch mniejszy niż przy bocznej szosie Goworowo, na bocznych drogach tak samo grzeją ponad stówą jak tutaj, więc wielkiej różnicy nie było.
Po drodze kątem oka dostrzegam mogiłę (tak na ziemi niczyjej - pomiędzy tabliczkami Kraszewiec i Różan), która się okazuje mogiłą nieznanego żołnierza z 1939.
Edit: okazuje się, że był to ostatni ork, gdy można było tę mogiłę obejrzeć, ponieważ 27 listopada 2018 miała miejsce ekshumacja (tutaj informacja o niej), a szczątki żołnierza pochowano na cmentarzu w Różanie. Zdjęcia mogiły, gdzie je złożono, w relacji poniżej.
Narew!
A to już Różan, to wygląda na jakiś budynek koszarowy w rejonie ziemnego, częściowo zniszczonego Fortu IV w okolicach mostu.
Kościół.
Pociski są - sztuk 6 we froncie wieży.
Widać też ślady ostrzału na murach.
Tutaj konfetti też jest na cenzurowanym... ryż zresztą też.
Wizyta na miejscowym cmentarzu. Przy bramie mogiła z 1920.
W dwóch następnych rzędach, z pięć rozproszonych mogił z 1939, z wyjątkiem jednej wszystkie bezimienne.
I jeszcze dalej, przy wschodnim murze mogiła zbiorowa z różnych okresów II wojny... min. lotnicy polegli w 1939, czy żołnierze którzy zginęli przy rozminowywaniu w 1945.
Edit: 6 grudnia 2018 roku prawdopodobnie w tej mogile złożono szczątki żołnierza poległego w 1939, które ekshumowano z mogiły przy szosie w Kaszewcu (informacja o pogrzebie). Co prawda w relacjach z pogrzebu nie było zdjęć tej mogiły, ale z opisu wynika że chodzi właśnie o tę (ponadto jest zdjęcie konduktu zdążającego wgłąb cmentarza, więc na pewno nie chodziło o te przy wejściu).
I jeszcze grób pułkownika-lekarza w pobliżu bramy.
Na rynku miniatura pomnika spod Mławy (znaczy ten jest trochę większy od człowieka).
A przy szosie skwerek z czołgiem i upamiętnieniami żołnierzy WP i Armii Radzieckiej.
Fort I Twierdzy Różan. Fort II jest zamknięty (magazyny, zakłady... a nie miałem czasu by sprawdzać stan aktualny), Fort IV zamieniony na Składowisko Odpadów Promieniotwórczych, a z Fortu IV trudno zrobić zdjęcie na którym coś więcej widać. Toteż skupiłem się na Forcie I.
Są tutaj dwa polskie schrony z 1939, oba jednostronne do ognia bocznego (półtradytory).
Przy czym jeden z nich nieukończony, bo bez stropu.
A to ponoć odciski butów saperów z czasów budowy.
Opuszczam Różan i bocznymi drogami kieruję się na Maków. Ponikiew-Zawady pod nowym kościołem pomnik, a może mogiła Powstańców Styczniowych. Pewności nie mam, znalazłem tylko jakiś pdf ze zdjęciem starej jeszcze tablicy z opisem "miejsce pamięci".
Kościół w Czerwonce Szlacheckiej. Chociaż ściany są ostrzelane, to pocisków w nich nie stwierdziłem.
Oto i Maków Mazowiecki - zaczynam od cmentarz żołnierzy radzieckich.
Potem kościół, a w ni co?
No, sporo kamuli...
... żarno, a w szczycie tej samej szkarpy...
... kula armatnia ...
... a w sąsiedniej szkarpie jest i pocisk. Taki stożek ścięty, to już raczej nowsza konstrukcja, co by wskazywało na II wojnę.
Udaję się na tzw. stary cmentarz. Wyjątkowo niekorzystne światło do zdjęć, słońce nadal mocno świeci, a jest już nisko i do tego prawie wszystkie pomniki mam pod słońce. Groby cywilne.
Mogiła Powstańców Styczniowych.
Kwatera z I wojny
Mogiła z 1920
I jeszcze jeden z pomników.
Opuszczając Maków trafiam na pierwsze ślady wąskotorówki mławskiej. Od tej pory do samej Mławy będę co i raz ją przecinał, albo nawet jechał wzdłuż.
Na kolejny tabor trafiam w Krasnem.
A co do kolejki, to jej historia sięga XIX wieku gdy powstała kolejka cukrowni Krasiniec. Potem w 1915 Niemcy na potrzeby frontu wybudowali kolejkę z Mławy do Przasnysza, a potem dalej... ponoć sięgała przez Różan do Pasiek, gdzie wysiadałem (czyli cała moja trasa była śladem kolejki!).
Chociaż bardziej współczesny przebieg to Mława - Grudusk - Przasnysz - Krasne - Maków. Z przedłużeniem z Makowa do Zamościa Mazowieckiego i odnogą Grudusk -Ciechanów - Krasne.
A to wieża ciśnień przy bramie do parku w Krasnem. Obecnie Muzeum Rodu Krasińskiech, w latach 1933-90 muzeum Marcelego Nowotki, który tu spędził dzieciństwo.
A w wieży... osiem pocisków.
Obok kościół, też znalazłem w nim jeden pocisk. Umieszczony z tyłu tak, że ciężko zrobić stamtąd jakiekolwiek zdjęcie kościoła na którym widać coś więcej niż ścianę.
Dalej pojechałem przez Szczuki, obok cukrowni Krasiniec... niestety było już po zachodzie słońca i coraz ciemniej, więc nie mam zdjęć. Dalej na Bogate, gdzie w kościele zlokalizowałem kolejne pociski. Porobiłem parę zdjęć, na których mało co widać i pojechałem kawałek dalej zanocować w lesie. Zdecydowałem, że może rano tu wrócę porobić zdjęcia pocisków.
A na koniec mała dygresja - kupione po drodze kajzerki... kwadratowe... może tak wyglądały oryginalne pruskie kajzerki? W końcu tu mieli bliżej Prus Wschodnich. To by pasowało do przysłowiowego pruskiego ordnungu, bułki kwadratowe, żeby powierzchnia blachy się nie marnowała (a nie byle jak pacnięte okrągłe jak u nas). Te nacięcia to też pewnie były cztery na krzyż, a nie pięć... oczywiście w celu żeby ciasto się lepiej piekło w środku, bo jak jest pośrodku górka, to w środku powstaje zakalec. Taką mam teorię.
Kategoria weekendówki, mazowieckie, >100
- dystans 62.25 km
- 6.50 km terenu
- czas 04:23
- średnio 14.20 km/h
- rekord 34.40 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Myk na Modlin
Poniedziałek, 26 marca 2018 · dodano: 03.04.2018 | Komentarze 1
Z rana kierujemy się w kierunku Mostu Północnego. Korzystamy z ddr-ki wzdłuż Powstańców Śląskich, która jest jednak nieciągła... tam gdzie nie ma, musimy jechać płytówą robiącą za parking. Jest to pozostałość po wojskowym Lotnisku Bemowo, obecnie w większości zabudowane (ale na starych mapach topograficznych jest w tym miejscu wielka dziura... od razu widać, że jakieś tereny wojskowe).Obecne Lotnisko Bemowo, to pozostałość po lotnisku sportowym (czy jakim tam) obok. To tam za płotem, o nawet coś ląduje.
Górka Śmieciowa w oddali.
Sto drzew na stulecie.
Milion drzew na milionlecie.
Krokusy kwitną na pasach zieleni (nie tylko żółte, między nimi chowają się białe i fioletowe).
Węzeł Młociny obok końcowej stacji metra - perony autobusowe.
Perony tramwajowe.
I tramwaj dwukierunkowy/dwustronny, te tramwaje zostały zakupione do obsługi trasy przez Most Północny na Tarchomin. Trasa budowana etapami i nie miała pętli, dlatego skierowano na nią tramwaje, w których maszynista przesiada się z jednego końca na drugi i do obsługi jazdy w dwóch kierunkach drzwi są po obu stronach (czyli generalnie tak jak w pociągach podmiejskich). Obecnie jest tam jakaś pętla do zawracania na Tarchominie, ale tory biegną dalej i tam zawrotki już nie ma.
Tutaj miał jazdę techniczną i jeździł w kółko.
Pomnik upamiętniający bitwę z września 1939 na przedpolach Warszawy, tzw. Warszawskie Termopile (tabliczka - powiększenie)
Docieramy do Mostu Północnego, gdzie mamy zamiar nową trasą nadwiślańską podjechać do Łomianek (dla mnie nową, bo lavinka fragmentami już nią jechała).
Najpierw zjazd na ostrogę, która ukrywa nieczynną już na szczęście rurę ściekową.Dziś tylko dwóch wędkarzy grzecznie parkujących na brzegu, ale ponoć w sezonie jest więcej i jeszcze wjeżdżają na ostrogę (choć wjazd jest zablokowany, to jednak da się objechać).
Rzut okiem na most i jedziemy dalej.
Trasa nadwiślańskimi łęgami... okresowo może być zalewana.
Starorzecze
A tu zrobiono przystać, całkiem przyjemne miejsce więc zrobiliśmy sobie postój.
Docieramy do Łomianek, jak lavinka się dowiedziała że chcę przez nie jechać, to aż jęknęła i ostrzegała że tam są fatalne chodnikowe ddr-y. Okazało się że nie jest źle, bo w sporej części jest nowy asfaltowy ddr, choć miejscami jeszcze robiony... no i jeszcze trzeba było omijać parkujące na nim samochody.
A oto cmentarz w Kiełpinie, a konkretnie kwatera wojenna. Głównie z 1939, ale są też pochowani polegli i rozstrzelani w dalszej części II wojny.
Pomnik zestrzelonych lotników (tablica - powiększenie)
A na cmentarzu cywilnym - kwatera de Pothsów, czyli właścicieli dóbr Łomianki i Młociny.
Przykładowy nagrobek (powiększenie)
Obok tej kwatery znajdzie się też grób wojskowego - b. porucznika b. wojsk polskich(powiększenie)
Jezioro Dziekanowskie, to jedno z kilku jezior w starorzeczach w okolicy (inne to Kiełpińskie, Cząstkowskie). Zdaje się, że na obecny ich wygląd miało usypanie wałów przeciwpowodziowych, które częściowo odcięły starorzecza od Wisły.
A oto i wał
Który to kilometr Wisły?
Dawny majątek Trębickich - park podworski w Łomnej... zdjęcie o tyle dobre, że nie widać ile tam śmieci (jest tu ich wyjątkowo dużo, to pewnie wpływ popegeerowskiego sąsiedztwa).
Ale spomiędzy śmieci udało się wypatrzeć ziarnopłona wiosennego.
Smętne pozostałości oficyny dworskiej (drewniany dwór ponoć uszkodzony w 1939, został rozebrany po wojnie).
Mogiła zbiorowa żołnierzy poległych w 1939 na cmentarzu w Łomnej.
Kierujemy się na maszt - tabliczkę i strzałkę z bocznej alejki znajdujemy później.
Nie opuszczamy jeszcze Łomnej - oto kaplica grobowa Trębickich.
Obok znajdujemy też praktycznie nieczytelny nagrobek.
Mazowiecki krajobraz... na fotce nie widać, ale tam w oddali kicają sarenki.
Kościół ufundowany przez Trębickich (projektu Henryka Marconiego), zniszczony w czasie I wojny, ale pocisków w nim brak.
Jedziemy dalej, niestety coraz bardziej pod wiatr, który zresztą jakby się wzmaga.
Cmentarz mennonicki w Nowym Kazuniu (o osadnictwie olęnderskim tamże... tam też o cmentarzu i zborze).
Nagrobek z zachowanymi inskrypcjami ( powiększenie 1, powiększenie 2)
I drugi ( powiększenie 1, powiększenie 2)
Ale topole to niezłe tam rosną.
Dawny zbór mennonicki, obecnie dom mieszkalny. Pierwotnie znajdowały się w nim: sala modlitw, szkoła i mieszkanie nauczyciela, a po II wojnie mieściły się tu urząd gminy, posterunek milicji, szkoła.
Krajobraz mazowiecki - krzaki
W Kazuniu oglądamy jeszcze pomnik z 1957, w którym jest urna ze szczątkami 10 żołnierzy poległych w 1939 i pierwotnie pochowanych w mogiłach w okolicy. Historia budowy tego pomnika jest dosyć ciekawa - tutaj artykuł o nim, warto dodać że pomnik częściowo powstał z kamieni z przedwojennego pomnika Piłsudskiego, że początkowo orzeł był żeliwny, a i obecna tablica nie jest ta pierwotna, tylko nowa.
O tutaj, za tym jasnoszarym granitem jest krypta z urną.
Obok jeszcze jakiś kopiec ze schronem (niestety nie wiem czy to była pierwotna funkcja tego obiektu), po schodkach można wejść na górę.
A stamtąd zapuścić żurawia na tereny wojskowe przedmościa kazuńskiego.
Przeprawiamy się przez Wisłę... oczywiście nie wpław, tylko mostem S7, przy czym nie jezdnią (nie jesteśmy samobójcami) tylko purchlowatym chodniczkiem obok.
Modliński witacz.
Ruszamy na poszukiwanie polskich schronów z 1939 w pobliżu lotniska. Oto strona ze schronami.
Numer 1 znajdujemy, ale okazuje się że nieco się spóźniliśmy, do niedawna był dostępny w krzakach, a obecnie znajduje się już na terenie ogrodzonym.
Numeru 2 nie udało się namierzyć... mamy wrażenie że kropka na mapce jest nieco niedokładna, co może utrudniać zlokalizowanie go. 3 i 4 znaleźliśmy na mapach satelitarnych i lotniczych, są na ogrodzonym terenie lotniska, ale mieliśmy nadzieję zrobić im fotki z daleka. Niestety, dróżkami technicznymi przy lotnisku dojazdu tam nie ma, trzeba było rypać szosą... a ruch coraz większy, my już i tak byliśmy zmęczeni ruchliwymi szosami w rejonie Kazunia i Modlina, więc sobie odpuszczamy.
Postanawiamy więc jeszcze zahaczyć o inne obiekty twierdzy.
A konkretnie połazić po tunelach kontrminowe.
O, chyba znaleźliśmy zaginioną kompanię kolarzy
I jeszcze jeden... a właściwie dwa - w lewo i prawo.
Odcinek w obrębie fortyfikacji (lity tunel)
A tu już wychodzimy na przedpole, po bokach są "wyjścia" w których można wykonać ziemne tunele i podłożyć kontrminę.
Sala końcowa z takimi właśnie wyjściami. Tu wyjątkowo sucho, pył który wzbiliśmy utrudnia robienie zdjęć z fleszem.
Już po nocy przejeżdżamy przez twierdzę na dworzec. lavinka była trochę zrypana jazdą pod wiatr i ruchliwymi odcinkami drogi, więc ja przenosiłem rowery kładką na peron. Wniosłem swój rower i wracając po rower lavinki mijam ją na schodach. Wyciągnęła rękę i przybiła mi piątkę.
- Praca zespołowa - ty wnosisz rower, a ja wchodzę.
Oto szynobus z Sierpca do Tłuszcza... my zaś wsiadamy do Elfa lotniskowego i jedziemy na Wschodnią się przesiąść.
Gdy nasz pociąg dojeżdżał do Wschodniej, lavinka ustawiając się na pomoście z rowerem zastanawiała się z której strony będzie peron. Wpadłem na dobre rozwiązanie:
- To ty ustaw się w jedną stronę, ja w drugą to zawsze jedno z nas trafi.
Pociąg służbowy na rozkładzie jazdy... no dobra, ale opóźnienie? Pociągu służbowego? Eeee???
To chyba ten służbowy kibel.
A to drugi służbowy kibel... a tak na marginesie, korzystając z dwóch zdjęć niezmodernizowanych EN57 obok siebie, ponieważ te jednostki były produkowane przez ponad 30 lat, a wyprodukowano ich ponad 1400 sztuk, na przestrzeni lat wprowadzano zmiany i jednostki z różnych lat różnią się między sobą różnymi elementami. Na przykład jedna z lepiej widocznych różnic - ten górny ma pionowe łamania czoła i trzy szybki, a ten dolny łamanie poziome i dwie szyby .
I to by było na tyle. Jeszcze tutaj galeria zdjęć z całej trzydniówki.
Aha i jeszcze Kluska dorwała mi się do komputera i przerobiła fotkę służbowego EN57
Kategoria weekendówki, mazowieckie
- dystans 62.21 km
- 1.50 km terenu
- czas 03:38
- średnio 17.12 km/h
- rekord 35.00 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Do Wwy tędy i owędy
Wtorek, 14 listopada 2017 · dodano: 27.11.2017 | Komentarze 6
Z wiatrem, kierunek Warszawa... pod Baranowem i pod Stanisławowem, aż chce się zanucić:Tu na razie topielisko
Ale będzie Looo-otnisko!
Wodoloty już mogą lądować. A tak na marginesie przy budowie Centralnego Portu Kosmicznego... tfu, Komunikacyjnego mają przesuwać Pisię Tuczną.
- O! Co to są te?
- Pasy startowe!
- Aha...
- Panie dyrektorze, tu jest Pisia Tuczna!
- A to nie nie nie, to nie... nie nie. A nie, dobrze! To Pisię Tuczną damy tutaj, a ten niech sobie stoi w zieleni.
(źródło na jutubce, bo co oryginał, to jednak oryginał :-))
O tym że kolej do CPK jest już prawie gotowa wspominałem, prawda?
Po drodze sprawdzam kościoły, których jeszcze nie sprawdziłem pod kątem pocisków... nie miałem wielkich nadziei, a jakoś mi nie było po drodze się tu szwendać, albo nie miałem specjalnej ochoty wbijać się w bardziej zurbanizowane rejony bliżej Warszawy. Jednak jazda po mieście, to przy dzisiejszym ruchu to ciężki kawałek chleba.
W Grodzisku pocisku oczywiście nie znalazłem, ale sfociłem taką oto tablicę na kościele:
A pod jednym ze sklepów z zabawkami.
Od Grodziska do Warszawy trwa remont linii podmiejskiej, tory zdjęte... tu w Milanówku. A w Piastowie pociąg ostatnio zahaczył o naczepę, która za bardzo wystawała na skrajnię. Tiaaa, nawet jak jest remont sąsiedniej linii to co i raz są opóźnienia, bo a to awaria rozjazdów, a to ekipa remontująca się źle ustawi i pociąg zahaczy, a to śmo, a to owo...
Jedna z chałupek w Milanówku. W ogóle teraz jest dobry sezon na Milanówek, czy Podkowę Leśną, bo wille nie są zasłonięte przez krzaki.
Kościół w Milanówku - pocisków też brak (tablice informacyjne - kościół, szlak chopinowski)
Krypta, ale zamknięta.
Pomnik Szopena (jak do niedawna jeszcze pisano), nie jest tu bez powodu. W latach 1944-45 tutaj bowiem przechowywano urnę z jego sercem.
A to już Brwinów i krzyż upamiętniający miejsce egzekucji Powstańców Listopadowych. Do niedawna takiego zdjęcia nie dało się zrobić, bo krzyż był obparkowany przez samochody (tylko patrzeć, aż któryś uszkodzi ogrodzenie), ale teraz na podjeździe są ustawione donice kwiatowe.
Cmentarz w Pruszkowie - kwatera z I wojny. Gapa ze mnie, bo jak ostatnio tu byłem robić zdjęcia kwatery z II wojny, to tę przegapiłem choć jest obok... wiedziałem że gdzieś na tym cmentarzu jakieś groby z I wojny są, ale wtedy sobie już odpuściłem szukanie, a dziś znalazłem zanim zacząłem szukać.
Regulamin cmentarza z 1961, bardzo ciekawy (powiększenie). Nawet nie chodzi o zakaz jazdy rowerem, choć w małych miastach i na wsiach babcie i dziadki często dojeżdżają do grobów na rowerach (a taki punkt regulaminu raz jest, a raz nie ma). Chodzi mi na przykład o:
- zabrania się obierania drogi przejściowej przez cmentarz
- spacerowania dla rozrywki
- za modlitwę na cmentarzu za zmarłych uzyskuje się odpust 7 lat przez cały rok
- odpust zupełny w oktawie dnia zadusznego S.C.P. 31-X-1934 r.
Pospacerowałem sobie po cmentarzu... poniekąd dla rozrywki, bo takie spacery o walorach poznawczych mają w sobie elementy edukacyjne, krajoznawcze, historyczne, ale i rozrywkowe (przynajmniej dla mnie).
A oto grób byłego prezesa Sokoła (inskrypcja)
Jest trochę tego typu grobów, chyba w większości z międzywojnia... wygląda na robotę jakiegoś miejscowego kamieniarza. Wzory się powtarzały. Na cmentarzu w Pruszkowie-Żbikowie jest ich mniej, ale jeden na pewno widziałem.
Przy tunelu na stację... z jednej strony barierki ze stojaków rowerowych.
I jeszcze wieża ciśnień obok.
Pruszków-Żbików, to jedyny dziś na trasie kościół z pociskami. Nic nowego nie odkryłem, bo miałem je namierzone i nawet na zdjęciach, ale słabej jakości (bo nie wiedziałem, że tam są gdy im robiłem). Teraz zdjęcia niewiele lepsze, bo pochmurno, ciemno, pociski wysoko, a mój aparacik robi takie sobie zdjęcia na dużym powiększeniu i gdy oświetlenie słabe. Ale sprawdziłem, że poza tymi trzema w wieży nic więcej nie ma.
Plebania
Jeszcze myk na żbikowski cmentarz - grób weterana Powstania Styczniowego (powiększenie)
Mogiła Legionisty rannego w 1916, a zmarłego już w rodzinnych stronach w 1918. Raczej błędnie napisali, że pod Stochodem... powinno być raczej nad Stochodem, bo Stochód to rzeka. W 1916 ruszyła rosyjska ofensywa (tzw. ofensywa Brusiłowa), w jej trakcie Legiony stoczyły bitwę pod Kostiuchówną i musieli się cofnąć właśnie na linię Stochodu, gdzie front zaległ do 1917.
Znalazłem jeszcze taki ciekawy grób... hmmm, pod Lesznem? Coś mi zaczęło świtać, bo coś tam czytałem przy okazji szukania kościoła mariawitów w Lesznie. W domu sprawdziłem że rzeczywiście, w 1906 roku mariawici przejęli miejscowy kościół, ale proboszcz z sąsiedniego Zaborowa zorganizował wyprawę zbrojną, odbyła się bitwa i kościół został odbity, a w następnych latach mariawici wybudowali nową świątynię (wiki).
No i tyle, bo wieczór i coraz ciemniej i już po nocy do Warszawy zajechałem.
Kategoria mazowieckie