teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 120776.35 km z czego 17992.15 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 17.09 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2024 2023 2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009 Profile for meteor2017

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w kategorii

>100

Dystans całkowity:17967.35 km (w terenie 1827.80 km; 10.17%)
Czas w ruchu:982:37
Średnia prędkość:18.29 km/h
Maksymalna prędkość:58.30 km/h
Suma podjazdów:4460 m
Liczba aktywności:153
Średnio na aktywność:117.43 km i 6h 25m
Więcej statystyk
  • dystans 100.68 km
  • 9.00 km terenu
  • czas 05:56
  • średnio 16.97 km/h
  • rekord 49.50 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Longinada 2: Pierwsza Setka

Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 02.09.2013 | Komentarze 9

kemping - Skollenbord - Notodden - Heddal - Yli - Gvarv - Ulefoss (MAPY: bikemap, GPSies, anksowe endo)

Zaczynamy w okręgu Buskerud (Kongsberg kommune), a kończymy w Telemarku (Notodden, Sauherad i Nome kommune).



Skrzynki:
- Kroksjø i Lågen (Earthcache, Buskerud)
- Labro vegmuseum (Buskerud)
- Христианство с налетом язычества (geocaching.ru, Telemark)
- Øvre Verket (Telemark)
- Ulefoss sluse - Telemarkskanalen (Telemark)

Podsuszyliśmy się w domkach, a pogoda się poprawiła i od razu przyjemniej jechać w trasę. Startujemy ostro i zaraz skok w bok na starorzecze rzeki Lågen. Jest tu tzw. Earthcache, czyli wirtualna skrzynka edukacyjnie o tematyce z zakresu geografii. Robimy sobie fotki by je potem wrzucić do logów, szukamy też odpowiedzi na kilka pytań (np. jak szerokie jest starorzecze w miejscu gdzie przechodzi przez niego droga), a potem wracamy na trasę.




Jedziemy w kierunku Kongsberga, ale nie wjeżdżamy do miasta, tylko na opłotkach wbijamy się do muzea Labro (link)... to w zasadzie kompleks kilku muzeów nad rzeką Labro. Nas interesuje Labru Vegmuseum, czyli muzeum drogownictwa - bo tam pod jedną z maszyn jest skrzynka :-) Jesteśmy tu punkt 11:00, muzeum jednak wygląda na zamknięte, no to się wbijamy. Problem polega na tym, że skrzynka ma być pod ogonem maszyny... maszyn jest kilka a możliwych interpretacji też jest kilka. Dla mnie ogon, to długie, ciągnące się coś i pod nim szukam. Dla lavinki to tył maszyny... to ona miała rację, ale skrzynki nie znalazła, bo myślała że to część maszyny, A skrzynka w maskowaniu norweskim, czyli praktycznie na wierzchu - ja się zajrzało, to było widać.




Wyjeżdżając zorientowaliśmy się, że da się wejść na śluzy elektrowni wodnej na wodospadzie Labro (w drewnianym budynku na jej szczycie jest chyba Vassdragsmuseum - Muzeum Zasobów Wodnych). Jak odjeżdżamy, dopiero jakiś facet zaczyna się krzątać po terenie muzeum.




Ale koniec tego dobrego, przed nami największy podjazd tego. Tuż przed przełęczą wjeżdżamy do Telemarku, a na przełęczy jest urządzone miejsce odpoczynku z ławkami, kibelkiem, mapami i węzłem szkaów pieszych.




Uwaga klempa!



A potem zjazd do Notodden... przy wjeżdzie do miasta spotykamy grupę, okazało się że Marta się wypieprzyła na wirażu, ale na szczęście na obtarciach, uszkodzonym kasku i złapanej się skończyło. Jedziemy dalej z anksem i szukamy skrzynki - mikromagnetyka na starym moście. Jak to często bywa z mikrusami... nie znaleźliśmy.




Dojeżdżamy do największej atrakcji dzisiejszego dnia, czyli Heddal stavkyrkje, kościół z 1242 roku, który jest największym norweskim kościołem klepkowym/słupowym/masztowym.





Zastanawia mnie jedno, że gdy się przyjrzeć drewno zewnętrznemu, to wygląda jakby było wypalane... a może słonko je tak przygrillowało?



Szukamy tez skrzynki, opis w zasadzie żaden i skrzynka z gatunku tych do odpuszczenia... ale skoro i tak tu jesteśmy i mamy postój, to spróbowaliśmy, ale nie udało się znaleźć. Za to znaleźliśmy hasło do rosyjskiego virtuala, oraz zupełnie przypadkowo wlepkę munzee (to taka zabawa smartfonowa, trzeba mieć appkę munzee, na miejscu znajdujemy i skanujemy QR-kod który daje nam link do zalogowania punktu, dodatkowo appka weryfikuje czy nasze współrzędne zgadzają się ze współrzędnymi punktu - lavinkamogłaby to zalogować, gdyby przy kościółku było wi-fi).



Na pobliskim parkingu spotkanie z busem i gotowanie obiadu, gdy już się posiliśmy, ruszamy dalej... pod skansenem trafiamy na tablice upamiętniające pisarzy i artystów z Heddal: Ingebjørg Mælandsmo, Anne Bamle, Olav Kaste. Ciekawa jest ta ostatnia tablica - podpowiem, że ta podobizna z lewej jest wklęsła.




No i skansenik (Heddal Bygdetun, zobacz też wpis na blogu), który jest czynny w norweskim sezonie, znaczy do 15 sierpnia.



Odbijamy w bok na mniej ruchliwą drogę... co prawda tutaj była i tak droga rowerową, jednak przyjemnie się jedzie bocznym asfaltem, a nie przy ruchliwej szosie. Za rzeką przejeżdżamy przez... środek lotniska ;-) bowiem droga przecina pas i są szlabany jak przy przejazdach kolejowych - tutaj jest to przejazd samolotowy.



Góra, dół, góra, dół, góra, góra, góra... i widok na Notodden za jeziorem Heddalsvatnet.



Wkrótce wjeżdżamy do biedniejszej komuny (znaczy gminy) i asfalt się kończy. Okazuje się, że żółta droga na mapie nie zawsze oznacza asfaltową nawierzchnię (okaże się to jeszcze nieraz na trasie).




Jeszcze paniczna ucieczka przed krwiożerczym traktorem, Pierwszy Dzień Pieszego Rowerzysty... a ktoś zauważył, że chmury niepokojąco rozbudowują się do góry (następny dzień pokaże, że niepokój był słuszny).





Dojeżdżamy do Gvarv... stąd bus miał zabierać tych, co odpadną, ale problem w tym, że bus dopiero tu nas minął, więc zanim wóci to jeszcze trochę. Namawiałem ją żeby poczekała na busa, bo w tym roku nie ma takiej kondycji i może się zarżnąć jadąc całą trasę, ale jako że wszyscy chcieli jechać dalej, to lavinka nie chciała zostawać tu sama... zwłaszcza że były tu jakieś koncerty w wielkich wig-wanach i trochę pijanej młodzieży kręciło się po okolicy.

Za Gvarv kontakt z pierwszymi tunelami (znaczy wcześniej jakieś z wiaduktu widzieliśmy, ale tutaj kontakt był bliski). Pierwszy miał zakaz wjazdu dla rowerzystów, ominęliśmy go więc starą drogą, natomiast przez drugi, krótszy tunel przejechaliśmy.



W Ulefoss rozbijamy się na miejscu piknikowym nad jeziorem. Równiutko, trawka, oraz kibelki w budowli która w zamyśle miała naśladować kształt śluzy na Kanale Telemarku.



Znów nocujemy blisko skrzynki - jedna jest nawet bardzo blisko, ale to jakiś mikrus ze słabym opisem, najbliższa spisana jest 300 metrów stąd. Jedziemy więc, okazuje się jednak że była jakaś reaktywacja i teraz jest już tylko mikro. Jedziemy też po następną przy śluzie Ulefoss. Obok w Sluse Cafe trwa impreza, jakiś koleś śpiewa włoskie przeboje po norwesku, a my szukamy skrzynki... jest ciemno my jeszcze nie wiemy na które elementy śluzy da się bezpiecznie wejśc, a na które nie. W końcu lavinka odpala GiePSa, który upenia nas, że musimy przejść po śluzie na drugą stronę kanału - a potem jest już łatwo, bo skrzynka w "maskowaniu norweskim". Nim wróciliśmy na nocleg, stuknęło 100km na liczniku.

Fotki:
- Norsk-Longinada 1 - moje (będę stopniowo dogrywał)
- Norwegia - Longinada 2013 - lavinki (całość)
Kategoria >100, Norwegia


  • dystans 130.49 km
  • 9.00 km terenu
  • czas 06:30
  • średnio 20.08 km/h
  • rekord 36.40 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Fort Cybulice i okolice

Środa, 29 maja 2013 · dodano: 30.05.2013 | Komentarze 7

Ale najpierw trzeba było przyciąć na drugą stronę Puszczy Kampinoskiej... a pośrodku Łasica zalewająca łąki.




W forcie odkryłem, że tutaj też są poziomki bojowe. Albo to jakaś nowinka z okresu międzywojennego, stosowana zarówno przez Polaków w różnych fortyfikacjach, jak i Sowietów (np. na Linii Mołotowa), albo to rosyjski wynalazek i tutaj ostały się jeszcze z czasów zaborów.




A potem zaczęły się rudery, ruderki i tym podobne... o na przykład tutaj za tą akacją są ruinki, w których miałem nawet FTFa




Potem skrzynka w dużym domu olęderskim (tym z numerem 12)





Ruderek było jeszcze kilka, ale zdjęć na razie tyle... Po drodze wbiłem się jeszcze do jednego z budynków prochowni Ordona.






A potem długa droga powrotne do domu... po wyjeździe z Puszczy zauważyłem, że nad horyzontem niebo się zaciąga czarną zasłoną. Od pewnego momentu wiedziałem że wbiję się prosto w ten deszcz i burzę, bo jechałem centralnie w tę chmurę i nie miałem jak ominąć. Dorwała mnie za Baranowem (w Holendrach).
Kategoria mazowieckie, >100


  • dystans 120.49 km
  • 15.00 km terenu
  • czas 06:38
  • średnio 18.16 km/h
  • rekord 43.70 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Jaki Nowy Rok, taki cały rok?

Wtorek, 1 stycznia 2013 · dodano: 01.01.2013 | Komentarze 6

Żyrardów - Oryszew - Mikołajew - Budki Piaseckie - Sochaczew - Tułowice - Łasice - Przęsławice - Piaseczno - Górki - Hilarów - Wilcze Tułowskie - Miszory - Famułki Królewskie - Famułki Brochowskie - Bromierzyk - Łazy - Pasikonie - Zawady - Paski - Hermanów - Oryszew - Żyrardów

Ładna pogoda, a ja mogę się zerwać na cały dzień, to postanowiłem sieknąć setkę. Jak postanowiłem, tak zrobiłem - zerwałem się skoroświt i na rower, kierunek N z lekkim odbiciem na W. Słońce świeci, wiatr wieje w plecy, szron topnieje na drogach, na których ruch niemal zerowy. Pierwszą osobą, którą spotkałem, był rowerzysta, w ogóle w Żyrku i po drodze do Sochaczewa więcej spotykałem rowerzystów niż samochodów... dopiero w Socho statystyka się popsuła.

Trudne były dwa odcinki - jeden leśny w okolicach Przesławic i Piaseczna, droga oblodzona, w ciągu dnia topniejąca i teraz potwornie śliska. Fragmentami też odcinek kampinoski był oblodzony, a czasem gdy lód się pode mną zarywał, okazywało się że jechałem kałuża. Ze dwa albo trzy razy kałuża była długa i prułem dalej lód jak lodołamacz.

A statystyki takie:
- 4 skrzynki znalezione, a 1 nie
- 1 waypoint znaleziony, a drugi... chyba spłynął z deszczem




Most na rzece Pisi... połączonych wód Gągoliny i Tucznej



Sochaczew





Bzura



W temacie gmin



Most kolejki na Łasicy



Łabędź na Łasicy



Rozdwojenie jaźni



I kolejny mostek kolejki... tym razem na Kanale Kromnowskim



Plażowanie



Tu był drewniany most w Wyszogrodzie



Bzura, tym razem prawie u ujścia




Jak widać



Cmentarz olęderski



Zachód nad Łasicą



Powrót z założenia nie miał być zbyt łatwy, bo wiatr miał być zasadniczo w pysk... według ICMu słabszy niż rano, według pogodynki wcale bo nie. Ale odcinek kampinoski to było już przegięcie.

Zaczęło się w Famułkach Królewskich gumą i szkłem w oponie... bo jakiś debił musiał rozbić na drodze sylwestrową flaszkę. Potem były odcinki terenowe miejscami mocno oblodzone i jak prułem jakąś zamarzniętą kałuże, rozprułem sobie oponę, aż strzeliło... po oględzinach okazało się, że opona zaczyna mi się przecierać. Może bym nawet dojechał do domu, gdyby nie ten lód. Ostatecznie udało mi się prowizorycznie załatać dziurę - musiałem oponę obkleić naobkoło pałer tejpem (zużywszy prawie cały zapas) i dałem ją na przód. Potem jechałem na niedopompowanej na maksa dętce, żeby znów mi coś nie strzeliło... dopiero w Oryszewie dopompowałaem mocniej, bo stamtąd to i na piechotę do północy bym dodreptał. Na dziurawej oponie przejechałem prawie 40km.

Jaki Nowy Rok, taki cały rok? Może lepiej nie... dobrze że nie jestem przesądny.
Kategoria mazowieckie, >100


  • dystans 107.42 km
  • 9.50 km terenu
  • czas 05:43
  • średnio 18.79 km/h
  • rekord 39.40 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Podzachodniowarszawska setka

Niedziela, 18 listopada 2012 · dodano: 19.11.2012 | Komentarze 3

Park w Ołtarzewie, za cmentarzem wojennym



Jest regulamin, są zakazy, jest o rowerach, ale... o dziwo nie ma zakazu jazdy rowerem jako takiej? Można? Można!




Piastów - ruiny Białego Pałacu... a keszując po Piastowie spotkałem lokalnego geokeszera, który założył skrzynki, których szukałem.





W Michałowicach przy Słonecznej (w pobliżu Jerozolimskich), trafiłem na fajny park maszynowy... tylko pani naprzeciwko niezbyt przyjemna - wyskoczyła na mnie z mordą, że robię zdjęcia. A nie można było grzecznie i kulturalnie poprosić żebym ich nie robił? Trochę ją więc olałem i niezbyt poważnie potraktowałem przez co jeszcze bardziej się zapieniła. Żałuję tylko że na pytanie "A kim pan w ogóle jest?" nie odpowiedziałem "Agentem KGB". No nic, cięte riposty, to nie jest moja mocna strona, ale muszę zapamiętać ją na przyszłość.

A może by tu założyć skrzynkę w którymś z pojazdów? Pani będzie pewnie zachwycona, że tu tylu miłośników motoryzacji przybywa.






A kawałek dalej pomnik




A co to za pomnik? Tu jest wszystko napisane:



Z cyklu "ruderki"



I znowu o parku i rowerzystach. Tym razem po remoncie Parku Skarbków w Grodzisku... a jaki fajny jest tam plac zabaw!


Kategoria mazowieckie, >100


  • dystans 119.60 km
  • 9.00 km terenu
  • czas 06:18
  • średnio 18.98 km/h
  • rekord 45.60 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Pod Grójec nad Jeziorkę

Niedziela, 14 października 2012 · dodano: 17.10.2012 | Komentarze 2



Młyn, łata wodowskazowa i reper wodowskazowy





Kolejny młyn





Geocoin i jesień



Fabryka żelatyny



Kategoria mazowieckie, >100


  • dystans 121.85 km
  • 12.00 km terenu
  • czas 06:08
  • średnio 19.87 km/h
  • rekord 46.40 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Warsiaska setka

Wtorek, 11 września 2012 · dodano: 12.09.2012 | Komentarze 5

Twierdza Warszawa - Punkt Oporu Rakowiec





Fort Mokotów




Powiśle




Tschenßliwitze

Kategoria mazowieckie, >100


  • dystans 118.69 km
  • 23.00 km terenu
  • czas 05:54
  • średnio 20.12 km/h
  • rekord 32.10 km/h
  • temperatura 30.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Setka w taki upał, to nie w kij dmuchał

Poniedziałek, 20 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 15

Żyrardów - Baranów - Witanów - Pass - Leszno - Zaborów - Wyględy Górne - Ławy - Wiersza - Sowia Wola - Stara Dąbrowa - Górki - Kampinos - Pawłowice - Teresin - Kaski - Baranów - Żyrardów

Euro Sreuro, Koko Sroko (KS Partyzant Leszno)




Kampinoski mostek



Były skrzynki, było też trochę wspinaczki



Odbiło mi na Łasicy



Gruszki ulęgałki, konwalia majowa w sierpniu, wrzosy, kruszyna pospolita...






Borówki (u nas jest to synonimem borówki brusznicy, na borówkę czarną na Mazowszu mówi się po prostu jagoda)

Kategoria mazowieckie, >100


  • dystans 129.98 km
  • 7.50 km terenu
  • czas 06:29
  • średnio 20.05 km/h
  • rekord 39.60 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Jak podłożyłem bombę pod izraelską wycieczkę

Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 · dodano: 14.08.2012 | Komentarze 4

Dziś byłem podejrzany o podłożenie bomby pod wycieczkę izraelskiej młodzieży... Postawiłem obok wycieczki rower z plecakiem na bagażniku i poszedłem zwiedzać. Podszedł do mnie koleś z ochrony i poprosił by zabrać plecak. Jak odchodziłem, zauważyłem jeszcze jednego tajniaka. Nieźle chroniona ta wycieczka, ale w kontekście zamachu w Bułgarii, który był ledwie miesiąc temu, trudno się dziwić.

Aha, plecak zawierał: termos z kawą, łopatkę, 3 scyzoryki itp

A teraz z innej beczki - Veturilo i Bemowo Bike:




Gdzie jest Hala Wola? Na Bemowie... a właściwie, to na Jenokach ;-)

Kategoria mazowieckie, >100


  • dystans 150.90 km
  • 8.00 km terenu
  • czas 09:03
  • średnio 16.67 km/h
  • rekord 34.20 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Lipcowa Masa Krytyczna

Piątek, 27 lipca 2012 · dodano: 28.07.2012 | Komentarze 0

Ale upał... dojazd dał mi w kość. Odsapnąłem trochę w parkach na Powiślu podczas szukania kilku i serwisu kolejnych kilku skrzynek. Serwisowałem Schody Odeskie i Gazownię na Powiślu.




Lato nad Wisłą



A tu już rowerzyści zjeżdżają się na Masę




Za chwilę jedziemy



No to jedziemy!






A na fotce Diana, Weronika i Michał

Kategoria mazowieckie, >100


  • dystans 131.13 km
  • 11.00 km terenu
  • czas 06:26
  • średnio 20.38 km/h
  • rekord 45.60 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Na Czersk

Czwartek, 26 lipca 2012 · dodano: 28.07.2012 | Komentarze 3

Ale nie na ten Czersk koło Góry Kalwarii, tylko ten Czersk koło Grójca, który obecnie jest właściwie częścią wsi Jasieniec.

We Mszczonowie spotkałem rowerzystę, z którym jechałem kawałek za Grzegorzewice. Był to brat Sylwek, franciszkaniz z Nepokalanowa i jechał do Bodzentyna koło Kielc, gdzie były chyba jakieś rekolekcje dla młodzieży.

A ja tymczasem na kolejkę grójecką, założyć skrzynkę przy mostkach.



- Niech Pafnucy Ryms, a Makary Łup i żaby nasze.
- A ja proponuję inaczej, niech Makary Ryms, a Pafnucy Łup...



Kościół w Jasieńcu, a na jego terenie kilka starych grobów, pomniki, św. Roch... reper










Piekiełko... takie malutkie





Jeszcze trochę cyklogrobbingu - mogiła powstańców - Belsk Duży... a może już Mały


Kategoria mazowieckie, >100