teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 119877.50 km z czego 17797.45 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 17.08 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2024 2023 2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009 Profile for meteor2017

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2025

Dystans całkowity:1334.20 km (w terenie 341.30 km; 25.58%)
Czas w ruchu:69:10
Średnia prędkość:19.29 km/h
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:44.47 km i 2h 18m
Więcej statystyk
  • dystans 81.60 km
  • 8.20 km terenu
  • czas 04:09
  • średnio 19.66 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Poulewnie

Czwartek, 10 lipca 2025 · dodano: 22.07.2025 | Komentarze 3

Wreszcie, wreszcie przyszły deszcze i lało całą środę, czyli niż genueński dotarł do nas. Korzystając, że w czwartek  już nie padało, ale nie było też słońca (choć kilka razy wyjrzało) i temperatura jest optymalna 14-20 stopni, trochę pojeździłem po okolicy nadrabiając nierowerową środę. Padać to właściwie nadal padało - ale na wschodzie, na południu, na zachodzie... te chmury deszczowe na wschodzie, to nawet widziałem gdy doszły gdzieś nad Wisłę.

Krajobraz po ulewach, czyli Okrzesza wypełnia koryto do wrąbka (tutaj tuż przed ujściem do Pisi). Chciałem zrobić jej zdjęcie z kładki nad Pisią (widoczna w głębi kadru), ale nie udało mi się dojść, bo łąki i ścieżka na nich wiodąca były zalane. Teoretycznie mogłem się dostać na kładkę z któregoś końca i dojść nią w to miejsce, ale nie chciało mi się rypać z buta naokoło.



Pisia wyglądała tak.



Czasami jak mocniej przybierze, to ten mostek znajdje się pod wodą, ale teraz jeszcze aż tak dużo wody nie było, musiałoby popadać jeszcze z jeden dzień... no może pół.



Rzut okiem na wschód -0 gdzieś tam właśnie leje.




Łabędzie na stawach w Jaktorowie.



W tych krzakach jest łabędzie gniazdo, ostatnio jak tam byłem, to widać je było z drogi, ale od tej pory pałak wodna podrosła i je ładnie skryła.



Perły genueńskie od Gabriela.



Łoset



Dziewanna chyba pospolita



Dziewanna kutnerowata



A na niej bzygi




Bzyg prążkowany



Mszycznik jakiś



Tojeść pospolita. Nie wiem dlaczego tak się nazywa, skoro jej się zasadniczo nie jada, co najwyżej używa jako zioło.



Nawet grzybki momentalnie się pojawiły po deszczach.







  • dystans 15.50 km
  • 0.10 km terenu
  • czas 00:52
  • średnio 17.88 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście

Środa, 9 lipca 2025 · dodano: 22.07.2025 | Komentarze 0



  • dystans 38.25 km
  • 9.30 km terenu
  • czas 01:59
  • średnio 19.29 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Czarne maliny i trochę robali

Wtorek, 8 lipca 2025 · dodano: 21.07.2025 | Komentarze 3

Wybrałem się na jeżyny, które okazały się... "czarnymi malinami". Wiem, wiem, dla mnie określenie "czarna malina" też było definicją jeżyny, ale  może po kolei.

Już wcześniej podejrzewałem, że ten krzak to jakaś hodowlana odmiana jeżyn, być może nawet jakiś mieszaniec malinowo-jezynowy, bo owocuje wtedy gdy maliny, a nawet ciut wcześniej. Tym razem postanowiłem poszukać informacji o niej i chyba udało mi się ten krzak zidentyfikować, ale nie jako odmianę jeżyny, tylko jako malinę. I co ciekawe nie jest to jakaś odmiana maliny właściwej, tylko odrębny gatunek - pochodząca z Ameryki Północnej malina zachodnia, jeden z gatunków "czarnych malin", bo jak się okazuje, nie wszystko co czarne to jeżyna.



Okazało się, że krzak jest wydajniejszy niż przypuszczałem, miałem ze sobą pojemnik 1,5 litra i zakręcany plastikowy kubek, co starczyło na nieco ponad połowę owoców. Ale może to i dobrze, bo gdybym jeszcze dłużej tam posiedział, to bym wracał w deszczu.

Bo generalnie miała być rundka przedupalno-przeddeszczowa, ale zarówno upał mnie dopadł, jak i deszcz... deszcz to tylko trochę na szczęście, końcówkę miałem w mżawce, a ostatnie 200m w regularnym deszczu, ale zdążyłem przed główną zlewą.



Śliwki nabierają kolorów. W zeszłym roku je przegapiłem, bo raz jak byłem, to co prawda już były niby dojrzałe, ale jeszcze kwaśne i stwierdziłem że poczekam... ale potem były koszmarne upały i nim się zebrałem na kolejną wizytę, to minęły prawie dwa tygodnie i prawie wszystkie śliwki opadły, została nędzna resztka na spróbowanie, na przetwory nie było co liczyć.

Tym razem mam nadzieję, że dzięki rundkom przedupalnym dam radę trzymać rękę na pulsie. Poza tym nie jest tak sucho i gorąco, to może nie będą miały tendencji do opadania tak szybko.



Co tam jeszcze... dziewanna, krzaki wielkości człowieka.




Dzień wcześniej po raz pierwszy spotkałem tego chrząszcza (barciel pszczołowiec), a tu proszę - następny dzień i kolejne spotkanie, tym razem siedział na krwawniku.




Jakieś strangalie lub zmorszniki też tam były.




Tutaj solo, ale na różowo-fioletowym krwawniku.



Kolejne ciekawe spotkanie miałem na kępie oregano, zatrzymałem się je obejrzeć, bo oregano rzadko u nas rośnie, znam może ze cztery stanowiska... a tu okazało się, że życie kwitnie, czego tam nie było. Parę ciekawszych robali udało mi się sfocić, choć kilka mi uciekło.

Jednym z ciekawszych żyjątek na oregano były kraśniki. Te motylki spotkałem do tej pory jedynie dwa razy (raz też spotkałem gąsienice), ale pojedyncze sztuki, a tutaj były co najmniej cztery. W Polsce występuje kilka gatunków kraśników, które różnią się czerwonymi plamkami, to prawdopodobnie jest kraśnik rogalik, a wcześniej spotkane należały chyba do innych gatunków.





Był też inny motyl, którego rzadko widuję, a tylko raz do tej pory udało mi się zrobić zdjęcie - ogończyk, ale który dokładnie gatunek, to trzeba dokładnie przeanalizować przepaski na skraju skrzydeł.



A z chrząszczy dosyć efektowny się trafił - to jest albo kruszczyca złotawka, albo kwietnica różówka (oba sa bardzo podobne).



Trafiła się spora, dosyć ciekawa błonkówka




A także muchówka




Jeszcze jedna błonkówka



O, a te gąsienice widzę po raz pierwszy. Żerowały na jednej roślince (starzec) i ją konkretnie obskubały... sam nie wiem ile ich tam było, może pięć, a może więcej. A konkretnie jest to proporzyca marzymłódka, imago jest nieco podobne do kraśników, o tyle że czarne z czerwonymi plamkami (jednak układ plamek na tyle charakterystyczny, że łatwo odróżnić).




A na kwiatku dzikiej róży - kwietnik, który upolował bzyga prążkowanego. Ale co tam robi ten chrząszcz, to nie wiem..




Jak się zorientował, że jest w ukrytej kamerze, to szybko zwiał pod kwiatka... ale nie ze mną te numery Kwietnik!



Obok na baldaszkowcu życie towarzyskie kwitło



To mi wygląda na samca zmorsznika czerwonego




A to chyba samica strangalii czarniawej.



Obydwa osobniki i jeszcze błonkówka.



Dwie muchówki, ta z prawej to jakaś zbójniczka (to nazwa rodzajowa, a nie opis charakteru).




Uff, trochę tego było... jakby tak codziennie za robalami latał, to teraz zmiast półtora tygodnia zaległości miałbym półtora miesiąca... albo półtora roku.



  • dystans 56.50 km
  • 11.50 km terenu
  • czas 02:56
  • średnio 19.26 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Międzydeszczówka mżawówka

Poniedziałek, 7 lipca 2025 · dodano: 20.07.2025 | Komentarze 1

Całkiem przyjemnie było, choć czasem kropiło, siąpiło i mżyło... ale w pewnym momencie zaczęło wyglądać słońce i zrobiło się gorąco... to już wolałem to siąpienie dla ochłody, zwłaszcza że mimo tych deszczy dzień był ciepły.



Zatrzymałem się przy tych baldachach, bo zauważyłem na nich czarne plamy... myślałem, że to jakieś robale, a okazało się, że w środku kwiatostanów są kępki takich ciemnofioletowych kwiatków.



W pączkach i rozwijające się były w jaśniejszym odcieniu fioletu, dopiero rozwinięte były prawie czarne. I jeszcze te różowe na brzegach, które potem były w zasadzie całkiem białe.




Już samo to by wystarczyło by się zatrzymać, ale do tego robale też były,

Na przykład barciel pszczołowiec




Strangalia wysmukła




A to też jakaś strangalia lub zmorsznik... zarówno wśród  strangalii jak i zmorszników są takie czarne z żółtymi przepaskami, jak i brązowe.



Prężec na cykorii



Kolejna muchówka na cykorii, tym razem kuliboda.



A tu dla odmiany cykoria w nietypowym kolorze, czasem jeszcze białe widuję.



Motylek też był, przeplatka atalia.



Dziewanna pospolita



Takie lejki przypisywałem larwom mrówkolwa...  jednak gdy czasami rozkopywałem taki lejek-pułapkę, to nic tam nie znajdowałem. Dochodziłem więc do wniosku, że albo jest to coś innego, albo pułapka została opuszczona. Obstawiałem raczej to pierwsze, bo jakoś dziwne wydawało mi się, by wszystkie sprawdzone lejki były opuszczone. Przy czym kiedyś spotkałem imago mrówkolwa (tak jakby w zeszłym roku - ten wpis), więc miałem pewność że u nas się pojawiają.




Tym razem też nie mogłem się powstrzymać, ale znów żadnej larwy w środku nie znalazłem... już miałem się oddalić, gdy zobaczyłem kuleczkę oblepioną piaskiem. A jak pogrzebałem, to znalazłem następną i kilka innych (część wyglądała na pustą i miała z boku dziurkę). Wyglądało mi to jakieś jajo lub poczwarkę, zakopałem to z powrotem w piasku.

Gdy szukałem informacji co to, trafiłem na... mrówkolwa. Bo okazuje się, że tak wygląda właśnie poczwarka mrówkolwa i prawdopodobnie to ona. Czyli okazuje się, że jednak dobrze identyfikowałem te dołki, tylko było już za późno na larwę.



Zeszłoroczne szyszki są obecnie takie





  • dystans 37.20 km
  • 6.80 km terenu
  • czas 01:56
  • średnio 19.24 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Zadziwiająco przyjemna rundka przedupalna

Niedziela, 6 lipca 2025 · dodano: 19.07.2025 | Komentarze 0

Miało być jeszcze goręcej niż w poprzednich dniach, zresztą noc była ciepła, więc poranek choć nadal przyjemny, to jednak był zdecydowanie cieplejszy... ale od rana było pochmurno, toteż jechało się zadziwiająco przyjemnie, aż kusiło wykręcić jakiś większy dystans, ale wiedziałem że prognozy prawdopodobnie nie kłamią i wkrótce zrobi się gorzej. I rzeczywiście, już na końcówce zaczęło wychodzić słońce i momentalnie zrobił się skwar.

Ten pajączek to chyba jakiś nalistnik.




Główny czas kwitnienia czarnych bzów już minął, ale zdarza się jeszcze na jakimś krzaku jeden lub kilka kwitnących kwiatostanów.




Choć w większości są już obsypane zielonymi owocami.







  • dystans 44.10 km
  • 17.60 km terenu
  • czas 02:19
  • średnio 19.04 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Na jagody za gorąco

Sobota, 5 lipca 2025 · dodano: 19.07.2025 | Komentarze 1

Tym razem szybko zrobiło się za gorąco i nie przybyły żadne chmury z odsieczą, więc szybciej skończyłem i zarządziłem odwrót.

Bzyg prążkowany na cykorii podróżnik



Więcej bzygów i więcej cykorii





Ten cień to łoś, tylko taką fotkę udało mi się cyknąć, ale chwilę wcześniej przedefilował przede mną przechodząc przez drogę.



Omięk powolny był zbyt wolny i został upolowany przez jakiegoś bokochoda



Jeszcze więcej os niż dzień wcześniej, pewnie dlatego że goręcej. Poza tym widać, że upał i susza dają się we znaki jagodom, kóre obsychały, bałem się że zaraz zaczną opadać i sezon jagodowy szybko się skończy, ale na szczęście zapowiadane były solidne opady.




Dziurawiec








  • dystans 43.40 km
  • 16.00 km terenu
  • czas 02:16
  • średnio 19.15 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Na jagody z osami

Piątek, 4 lipca 2025 · dodano: 18.07.2025 | Komentarze 2

Nieco chłodniej po totalnym piekarniku, choć dzień nadal ciepły, czy wręcz gorący (lato). Poranek przyjemny, ale po południu zaczęło się robić za gorąco i może bym wcześniej skończył zbiór, ale na szczęście przyszły chmury i zrobiło się lepiej.

Tytułowe osy, które zaczęły się zlatywać do moich jagód, a jedna próbowała się utopić w herbacie, toteż musiałem robić za słoneczny patrol.




Znów taką poczwarkę zebrałem z jagodami, wydaje się, że to cytrynek, a to dlatego że...




... trafiłem cytrynka świeżo po przepoczwarzeniu obok skórki poczwarki.






To chyba żagnica południowa. Nad słoneczną droga leśną latały ze trzy takie, każda miała kawałek drogi jako swoje terytorium, choć czasem wlatywały do sąsiadki, ale były przeganiane.



Pierwsza malynka



A tymczasem na łące - przytulia biała





  • dystans 40.25 km
  • 8.50 km terenu
  • czas 02:06
  • średnio 19.17 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Poranna rundka przedkoszmarniejsza

Czwartek, 3 lipca 2025 · dodano: 17.07.2025 | Komentarze 1

Już noc była cieplejsza, toteż choć poranek przyjemny, to szybko zrobiło się za gorąco. Po 9-ej było już koszmarnie i z każdą minutą robiło się coraz gorzej... w cieniu jeszcze było znośnie, ale na słońcu miałem wrażenie, że zaczynam skwierczeć.

Lipa nie narzeka, tylko sobie beztrosko kwitnie, pachnie - taka reklama bistro dla owadów.




Bzyg pospolity, albo jakiś mszycznik skusił się i wstąpił na przekąskę.



Owocujący krzak jeżyn...  taki trochę dziwny, bo zaczyna owocować tuż przed malinami, generalnie mam wrażenie że trafiła tu jakaś odmiana hodowlana.




Zresztą nie tylko ta jeżyna, przy tej drodze leśnej można spotkać jeszcze inne roślinki, których nigdzie indziej nie widziałem, mam wrażenie że trafiły tutaj z  tłuczniem i ziemią użytymi do utwardzania.

Na przykład ten dzwonek - zdaje się że dzwonek skupiony.




Jeszcze taki dzwonek




Naparstnica purpurowa, jeszcze naparstnicę pospolitą tu widuję (o żółtych kwiatach).




A nawet lilia złotogłów. Tym razem tyle, przy tej drodze jeszcze min.i orliki widywałem.





  • dystans 40.10 km
  • 17.20 km terenu
  • czas 02:07
  • średnio 18.94 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Rundka przedkoszmarna

Środa, 2 lipca 2025 · dodano: 16.07.2025 | Komentarze 1

...czyli w zasadzie przedupalna, ale przed takim koszmarnym upałem.

Ja to się chowałem w cieniu, ale taki bodziszek łąkowy, który tam rósł, wystawiał swoje anteny w poszukiwaniu słońca.




Z prawej jeszcze jakiś robal się załapał, chyba jakiś ryjkowiec np. oskrobek towarzyski



Topornica pstra (vel cieciorka pstra).





  • dystans 46.20 km
  • 6.50 km terenu
  • czas 02:24
  • średnio 19.25 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Poranna rundka przedupalna

Wtorek, 1 lipca 2025 · dodano: 16.07.2025 | Komentarze 1

No i dobiłem do lipca. Kontynuuję rundki przedupalne, które uratowały mi dystans w czerwcu, bez nich by chyba było tak samo nędznie jak w kwietniu... zresztą nie tylko dystans, pomogły utrzymać formę (a nawet ją poprawić), oraz wagę (a nawet trochę jej zrzucić). W upały często przybieram nieco na wadze, bo upały nie tylko do jazdy na rowerze skutecznie mnie  zniechęcają, ale także do  jakiejkolwiek aktywności. Kwietniowe upały mnie zupełnie zniechęciły do czegokolwiek (o tej porze były szczególnie dotkliwe, bo teraz przynajmniej trochę się do gorąca przyzwyczaiłem... ale tylko odrobinkę), ale maj był lepszy i się rozkręciłem, a w czerwcu w miarę utrzymałem aktywność mimo deszczy i upałów.

Przyjemnie chłodny poranek, ale cały czas lampa, toteż szybko zrobił się skwar... ale w cieniu jeszcze długo było miło.

Z robali trafił się grzebyczak żółtawy



Siedział w wiązówce błotnej, ten kwiatek można spotkać np. w rowach, a warto się nad nim pochylić, bo cudownie pachnie.



Ślaz




Taka tam wakacyjna pocztówka