teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 110567.05 km z czego 15845.25 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.93 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 8.34 km
  • czas 00:37
  • średnio 13.52 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu do parku i na dworzec

Piątek, 20 lipca 2018 · dodano: 22.07.2018 | Komentarze 2

Wczoraj wypożyczyliśmy książeczkę o tematyce kolejowej. Przy rysunku i opisie małej lokomotywy manewrowej rzuciłem, że podobną, tylko zieloną widzieliśmy u nas na Bielniku. Ale Klu jakoś nie mogła sobie przypomnieć... myślę że jakbym pokazał jej zdjęcia, to by załapała o czym mówię. Ale co tam zdjęcia, przecież można podjechać i jeszcze racz obejrzeć na żywo.



Prawda że podobna? Książeczka jest tłumaczona z niemieckiego, więc tabor jest czerwony, czyli w barwach Deutsche Bahn. Z wyjątkiem białego ICE3, który jest min. na okładce.



Ale skoro już tu byliśmy, to trzeba było przeczytać książeczkę jeszcze raz - po raz trzeci, czy czwarty. Przysiedliśmy więc na schodku w cieniu i przeczytaliśmy.



A potem do parku, gdzie dziewczyny wczoraj się umówiły... mnie to jak najbardziej pasowało, bo w parku dużo cienia idealne miejsce na taki słoneczny i gorący dzień. A jak się spotkają, to przynajmniej ładnie się bawią i mamy je z głowy, a nie że Kluska zaczyna się nudzić i trzeba co chwila jej coś wymyślać.

Obowiązkowo na rurze.



Te drabinki już samodzielnie pokonuje.




A potem na dworzec. Dziś Klu jedzie później, żeby było więcej czasu w parku, a przy okazji żeby pojechała piętrusem.



A te? Podobne?








No i pojechała, a więc pora na Walerego Wątróbkę, bo akurat wysmażyłem kolejny odcinek a la Wiech (przypominam, że poprzednie - Mazowiecka Luxtorpeda i Wczasy pod topolą były w tym wpisie):



Podróż dwupiętrową kamienicą

W ten deseń minął nam tydzień letniaków i pora wracać do ukochanej Stolycy. Czekamy na stacji, a tu wjeżdża lokomotywa obrobiona w zielono-żółty rzucik, normalnie jakby prosto z Zachęty się urwała. Zresztą ponobnież tak było, któregoś dnia ktoś ją buchnął z bocznicy, kolejarze obszukali wszystkie i nic, sprawdzili nawet muzeum kolejarskie czy przez pomyłkie jej nie zabrali na eksponat z zeszłego stulecia, bo taka bardziej kanciata jak pudełko, a nie opływowata luxtorpeda jakie się teraz robi, ale też nie było. Z pomocą policji zrobili nalot na wszystkie meliny gdzie się znajdowało kradzione szyny, trakcje i papier z ustępu pociągowego. Takżesamo bez skutku. Dopiero któryś konduktor poszedł na wystawe i zdębiał. Przeciera oczy ze zdumienia czy to nie fantasmorgana, ale szukana lokomotywa dalej stoi pośrodku sali, no to wsiadł za wajhy, dał kontraparę i bez pytania artystów zasunął na Odolany.

Jeszcze tabliczkę jej przyspawali z napisem "Hetman Stanisław Jan Jabłonowski", ponoć dlatego że stoi kolejka patronów, a ulic za mało nowych powstaje, więc ich imieniem chrzczą teraz wszystko co się da. Jeszcze Jednych patronów usuwają na śmietnik historii, żeby zrobić miejsce na nowych, ale to wszystko mało. Stoją poważne persony w kolejce i się kłócą jak szczeniaki - pan tu nie stał, wiąchy puszczają takie że literaci i młodzież mogą się jeszcze dokształcić, ten zasunie kopa innemu w pierwszą krzyżową, następny znowu sąsiadadowi podfonarzy ślipka. A z fiołkami zasadzonymi pod oczami patron się na tabliczkę nie nadaje, musi wracać w domowe zacisze i się kurować, kolejka przepada.

Tak więc myslę, że trzeba jeszcze trochę porządków porobić żeby miejsca dla patronów znaleźć. Najpierw wyrzucić te wszystkie Kubusie Puchatkowe i Sierotki Marysie wont na śmietnik historii, potem eksmitować Polne, Krucze, Zajęcze jak kto chce natury i świeżego powietrza zażywać, to niech na głęboką prowincję, albo na Bielany jedzie, a nie na prencypialną ulicę. Co zrobić z takimi, co wczasy pod gruszą chcą na ulicy Wiejskiej spędzać? Jak już się z tym zrobi porządek i ruch w kolejce do przodu powstanie, to i atmosfera tamże się uzdrowi, bo nie ma nic gorszego niż stać w ogonku i ani wte, ani w tamte.

Tak dumaliśmy z Gienią na peronie, ale lokomotywa posunęła do przodu a za nią już wjechały normalnie malowane wagony, tylko ze słoneczkiem z boku, które się zostało po dziecięcych plenerach. Kolorek, kolorkiem, ale te wagony co wjechali, wielkie jak kamienice, dwupiętrowe! Bez namysłu się wtarabaniliśmy na górę, bo tam lepszy widok i czekamy odjazdu, a tu nic i jakoś tak podejrzanie pusto w środku. Już się zaczęliśmy bać, że zajęliśmy miejsca w wagonie, który na bocznicę odstawiają, ale siostrzenica pokazuje że telewizorek wyświetla gdzie będzie jechać. Faktycznie, pokazuje że na Warszawę, na wschód. Dodała jeszcze że pociąg stoi, bo wcześniej przyjechał i czeka na podróżnych żeby powsiadali.

Dziw nad dziwy, żeby pociąg był opóźniony albo w ogóle odwołany, to normalna rzecz, ale żeby tak wcześniej przyjechał i do tego czekał? Pekaesom się takie rzeczy zdarzały, tylko one nie czekały, bo za kółkiem przeważnie wesołe szoferaki siedzieli i psikusy lubieli podróżnym płatać. Jak przyjechał wcześniej to prędko odjeżdżał zanim pasażerowie zdążyli się zorientować i musieli czekać dwie godziny na następny. Albo tabliczek nie zmieniali, w te i nazad z jedną jeździli, czasami z poprzedniego dnia, a jak się obywatel pytał dokąd ten autobus, to odpowiedź dostawał "Tabliczki nie widzi? Ślepa komenda!". Z temi tabliczkami to i w pociągach potem psikusy były, widać kierowcy pekaesów na maszynistów się przekwalifikowali.

No to siedzimy spokojnie dalej, a właściwie to nieco niespokojnie, ja sięgnąłem nawet za pazuchę po piersiówkie z lekarstwem na uspokojenie. Gienia wyciągła gar z bigosem na drogę i dalej rąbać z tych nerwów. A stolik przed siedzeniami mieliśmy pragrypsny jak w jakim Warsie, toteż rozłożyliśmy się z tem garem, talerzami i jak w restauracji posiłek spożywamy. W końcu pociąg ruszył i to chyba nawet w dobre strone. Tylko jak się rozpędził, bujać zaczęło niemożebnie, choroby wysokościowej i morskiej dostaliśmy, oraz mgłości nas złapali.
- Gieniuchna - mówię do pobladłej małżonki - zasuwamy na dół, może tam nie huźda.
Tak więc zebraliśmy cały majdan i kierujemy się na dół. Ale schodki wąskie i strome, cały czas bujało, a ja tylko na jedną nóżkie wypiłem i krok nierówny miałem. Totyż zaraz na trzecim schodku się wygruziłem i zacząłem zjeżdżać, Gieni tak zasunąłem dubla w pierwszą krzyżową, że też na nogach się nie utrzymała i razem sturlaliśmy się na zbity pysk na sam parter, a wszystkie klamoty na nasz. Konduktor zaraz przyleciał i pomógł siostrzenicy nas odgruzować, pozbierać i usadzić się na wolnych siedzeniach. Po czym wyjął taki aparacik, prześwietlił nam bilety promieniowaniem nadczerwonym, przystęplował się i poszedł dalej.

Długo nie siedzieliśmy, gdy do przedziału wparowali szwagier Piekutoszczak i wujo Wężyk, którzy stęsknili się za nami i do Grodziszka na spotkanie nam wyjechali. Szwagier zaraz wyjął z kieszeni pół literka, z drugiej alemuniowe kielonki podróżne i rozstawił na stoliku, który tu był taki przykusy, na obiad z czterech dań już się nie nadawał, ale na mały ochlaj był w sam raz. Tylko zagrychy szwagroszczak zapomniał, no to ja wyjąłem kubełek korniszonków małosolnych, nabytych prosto z beczki na żyrardowskim Kiercelaku i dawaj pod nie gazować. A tu konduktor wraca i jak zobaczył naszą zastawę i zasuwa takie mowe:
- Panowie lepiej schowają tę flaszkie z widoku, bo będę zmuszony panów wysadzić na najbliższej stacji.
Gdy się oddalił, wujo Wężyk pokiwał głową:
- Widać że także samo człowiek tronkowy i wyrozumiałość dla innych ma.
- To lepszy cwaniak - odzywam się - do samej Warszawy pociąg już się nie zatrzymuje, więc i tak wcześniej by nasz nie mógł wyrzucić.
Podumaliśmy chwilę nad tym, jakich to przytomniaków mamy w nowym pokoleniu konduktorów, którą to zadumę brutalnie przerwała Gienia.
- Jednakowoż pretokół mógł spisać, zadzwonić na komisariat i na stacji już by na was granatowe funkcjonariusze czekali, by odeskortować do Żłobka Wytrzeźwień.

Było nie było, zaczem do Warszawy dojechaliśmy flaszkę osuszyliśmy i gdy pociąg w tunel średnicowy wjechał, zrobiło się ciemno, zmęczeni podróżą po kolei się pospaliśmy. Obudziliśmy się dopiero na bocznicy, a właściwie to siostrzenica się obudziła i dawaj nas cucić. Z Olszynki daleko nie mamy, przeskoczyć z dziesięć torów i już prawie jesteśmy w domu, ale szwagier przyfilował przez okno kolejarza, wyskoczył na tory, zasięgnął języka i wrócił z nowiną.
- Ten pociąg jutro rano jedzie nad morze, może nie wracać do domu, tylko przekimać tutaj i jutro pojechać na plażę.
- A ty wiesz jak się nad morze jeździ? Cud jeśli wtarabanisz się do środka, najlepiej próbować oknem.
- No tak, ale my już mamy miejsca zajęte.
- No niby tak, ale potem podróż na glonojada z twarzą przyciśniętą do szyby, przyduszonem przez innych pasażerów, albo w połowie wystając z okna, jeśli chce się mieć dostęp do powietrza.
Ostatecznie sprawę rozstrzygnęła Gienia, która postawiło weto, że najpierw musi odpocząć po tych letniakach, zanim na kolejne pojedzie.



Na koniec jeszcze dwa, przedwojenne tym razem felietony z Walerym Wątróbką publikowane w Dzień Dobry! - jeden o tematyce wakacyjnej, a drugi min. o otwarciu tunelu średnicowego: 1933-08-13, 1933-09-03


Inne kawałki à la Wiech we wpisach:
- Ogniem i sikawką
- Czwarty miesiąc lata
oraz z serii "Letniaki w Żerardowie"
- Luxtorpeda Mazowiecka i Wczasy pod topolą
- Muchomory w sosie komarowem

Ponadto trochę o tym jak Wiech odwiedził Żyrardów:
- Wiech w i o Żyrardowie



Komentarze
meteor2017
| 06:52 poniedziałek, 23 lipca 2018 | linkuj Tak przeglądam książeczkę, patrzę, jakies znajome te lokomotywy... no tak, przecież to nasze Hetmany. To też był powód aby akurat tym pociągiem pojechać i strzelić fotkę porównawczą, kolejnym żeby mieć tematyczne ilustracje do podróży Walerka i Gieni piętrusem... pozostałe dwa powody wymieniłem w opisie :-)

A kawałek z wycieczką nad morze i do Ciechocinka prima sort, szkoda mrugać :-)
malarz
| 04:30 poniedziałek, 23 lipca 2018 | linkuj Lokomotywy muszą być podobne, bo to są Bombardiery Traxx.

Uśmiałem się z "Podróży dwupiętrową kamienicą" :))
Jak zwykle, kilka rodzynków, takich jak np. wczasy pod gruszą na słynnej ulicy.

W felietonie z 13 sierpnia niezły tekst: "pół ryby podają, a każą płacić za całą", a dodatkowo jeszcze ta słona woda w szklankach :D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa luzla
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]