teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 121892.90 km z czego 18249.75 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 17.11 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2024 2023 2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009 Profile for meteor2017

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 3.10 km
  • czas 00:20
  • średnio 9.30 km/h
  • temperatura -11.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Na ślizgawkę

Poniedziałek, 4 stycznia 2016 · dodano: 04.01.2016 | Komentarze 3

- Tata, nie guzdrol się, bo mama malznie!



Kaczki mają coraz mniejsze bajorko... Dzisiaj nie karmiliśmy sami, była też inna dziewczynka z rodzicami.




A oto i nasz cel - Żabie Oczko.



- Tata, co to jest?
- ślizgawka.
- Aha. A co się z tym lobi?
- Ślizga.
- Aha...




BACh
- Cy tak dobze?



Słabym punktem okazały się rękawiczki - ciepłe jednopalczaste z jakimś polarem w środku cały czas się zsuwały, a dzianinowe za ciepłe nie są. A z Kluską jak to z Kluską, nie da się wyjść na krótko i nijak nie da się jej zaciągnąć z powrotem (bez wielkiej awantury). Siedzi do momentu aż zmarznie, a wtedy i tak jest awantura ;-) na szczęście dziś nie było powrotu na syrence. Jak jej zmarzły ręce, to się rozpłakała, ale po zapakowaniu na fotelik się uspokoiła, dała się zagadać i w spokoju wróciliśmy do domu. Dopiero gdy usłyszała mamę przez domofon, znów się rozpłakała żeby się poskarżyć.

To jeszcze kupić jakieś sensowne rękawiczki, lub coś wymyślić i będzie dobrze.


  • dystans 4.24 km
  • czas 00:16
  • średnio 15.90 km/h
  • temperatura -16.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Po Klu na dworzec

Niedziela, 3 stycznia 2016 · dodano: 03.01.2016 | Komentarze 0

Ubieranie trochę trwa i wyszliśmy ciut za późno... a jak przyciąłem to lavinka zaczęła marudzić że jej twarz zamarza, więc pojechałem szybciej przodem, a lavinka wolniej za mną. Wpadłem na peron dwie minuty przed pociągiem, lavinka minutę później (na większości skrzyżowań miałem czerwone światła, albo przejeżdżał samochód z pierwszeństwem)... ale pociąg się spóźnił.

Czekamy i dopijamy herbatę... zostało mi trochę w termosie.



Ciepło jest, sam sobie załóż czapkę.



Mama! Tata!



Okutali mnie jak na Syberię!





  • dystans 70.00 km
  • 27.00 km terenu
  • czas 04:12
  • średnio 16.67 km/h
  • temperatura -15.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Licznik liczy podwójnie :-)

Niedziela, 3 stycznia 2016 · dodano: 03.01.2016 | Komentarze 7


Powoli mrozek zaczyna być konkretny... to jeszcze nie jest może -20°C, ale już blisko. Z rana było jakieś -15°C, w południe doszło co najwyżej do -11°C. Za to wiatr był słabszy niż wczoraj.

No i w tych okolicznościach przyrody, licznik zaczął mi szwankować... co prawda według termometru rowerzysty powinien zamarzać przy -20°C a nie -15°C, jednak starałem się żeby dokładność termometru była +/-5°C, a więc się zgadza :-) Co prawda do tej pory nawet przy -20°C licznik mi nie szwankował, ale to był inny licznik, a na tym rowerze mam teraz jakieś zastępcze badziewie.

A zaczął szwankować w Miedniewicach, gdy ruszyłem po krótkim postoju, kilka chwil później patrzę,  a licznik pokazuje 0km/h, byy zaraz się zmienić na 9km/h. Nim do bił do mojej aktualnej prędkości, minęło jeszcze kilka chwil. Miał s pore opóźnienie w pokazywanie prędkości, ale nawet jak  jadąc miałem 0km/h, to metry mi się naliczały. Po jakimś czasie zaczął wyświetlać prędkość już w czasie rzeczywistym, ale po następnym  postoju znowu to samo. Jak pamiętałem, to wkładałem licznik podczas postojów do kieszeni i wtedy było w miarę ok.

Na wszelki wypadek sprawdzałem dystans, by potem zweryfikować czy licznik nalicza poprawnie. I po jakimś czasie zorientowałem się że chyba jednak coś jest nie tak...chyba za dużo mi tych kilometrów nalicza, prawie że dwa razy więcej. Gdy stiknęło mi 100km miałem już pewność. W domu przeklikałem trasę na mapie i wyszło że do Miedniewic było w miarę ok, a potem zaczął przekłamywać... i zamiast 55km naliczył mi 95km.  Może gdy zmarzł,  stwierdził że jak będzie dwa razy więcej kilometrów naliczał, to dwa razy szybciej do domu dojedziemy ;-)


Kaczki na Bielniku dzielnie bronią przed lodem swojej sadzawki.(wczoraj było tak)




Postój na cmentarzu w Bolimowskiej Wsi... okazało się, że top rondo budują na skrzyżowaniu tuż obok cmentarza, myślałem że chodzi o skrzyżowanie bliżej Rawki (pisałem wczoraj że stąd ekshumowano szczątki żołnierzy, których pochowano na cmentarzu w Budach Grabskich  - fotki na samym dole)






Jak dla mnie, ta tabliczka jest kwintesencją cmentarzy pierwszowojennych:



Tutaj nawet Rawka jest dziś zamarznięta



Skoro byłem w Bolimowie, to podjechałem do tego gongu ppoż (drugi jest kawałek dalej w bocznej uliczce), co to według miejskiej legendy jest wykonany z butli po chlorze użytym w jednym z ataków gazowych nad Rawką i Bzurą, a  śledztwo Stanisława Kalińskiego, który skontaktował się z producentem butli, wykazało że to nieprawda i że butla jest prawdopodobnie po tlenie (link do artykułu).



Tablica (z 1938) upamiętniająca poległych w latach 1914-20 mieszkańców gminy Bolimów. Ufundowana na 20-lecie odzyskania niepodległości.



Aleja drzew przy drodze na Nieborów.



No to wbijam się w las.



Kapliczkowe drzewa.






Balaton... może nie jest zbyt okazały (zwłaszcza że w tym roku na wpół wyschnięty), ale własny i za miedzą.





Bul bul



Buuul



Bu bul bul



Buuul buuul



Bul bul bul bul bul bul bul bul bul bul bul bul bul bul bul bul bul bul bul bul bul bul



Bul



I grzybki dla wariaga :-)



Tradycyjna fotka na lodzie... skoro Jeziorko Łabędzie wyschło w tym roku, to będzie z Balatonu



Wodowskaz na Korabiewce



Reper wodowskazowy... w tej roli śruba kolejowa



Hmm, to jaki dziś poziom lodu?



Mogiła pod Smolarnią... w ciągu ostatnich kilku lat zmieniała się dwa razy, więc warto zaglądać czy znowu coś tu się nie zmieniło ;-)






  • dystans 69.57 km
  • 23.00 km terenu
  • czas 04:10
  • średnio 16.70 km/h
  • temperatura -11.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Mróz, Wiatr, Słońce, Cyklogrobbing

Sobota, 2 stycznia 2016 · dodano: 02.01.2016 | Komentarze 5

Dziś było zimniej (w ciągu dnia oscylowało w okolicach -9°C), i wiatr był silniejszy... postanowiłem więc polecieć z wiatrem, a potem wbić się do Puszczy Bolimowskiej gdzie:
+ las daje  osłonę przed wiatrem
- drzewa trochę zasłaniają słońce
+ jazda w terenie wymaga więcej wysiłku i bardziej rozgrzewa
+ wolniej się jeździ, toteż jest mniejszy pęd powietrza, czyli mniej chłodzi

Po podliczeniu plusów i minusów z wynikiem 3:1 za tą opcją, tak właśnie zrobiłem (i była to słuszna decyzja, plusy nie kłamały). Co prawda pozostawała jeszcze kwestia powrotu i to wieczorem gdy zaczyna spadać temperatura... ale miałem nadzieję że wiatr nieco zelżeje (i tak było), rozważałem powrót głównie lasami (trasa wolniejsza i dłuższa, ale nie miałem już na nią czasu), ewentualnie trasą nieco mniejszym wygwizdowem niż poranna.

No to ruszamy - staw fabryczny na Bielniku już w większości zamarznięty... tylko kacze bajorko kaczki utrzymują w stanie płynności.



Jak się zatrzymałem zrobić zdjęcie, to kaczki myślały że z żarciem przyjechałem i zaczęły się spływać do mnie i włazić po schodkach... nie dziś, może w tygodniu przyjadę z Kluską.



Pisia Gągolina.



Sucha (Żyrardowska), obecnie Zimna... hmmm, miesiąc temu ciek był prawie suchy i nie ciekł tylko stało parę kałuż (foto). Co ciekawe jest spiętrzenie, tam w oddali wypatrzyłem coś, co jest chyba betonowym progiem.




Postój w krużgankach przy klasztorze w Miedniewicach. Osłonięte od wiatru, a ławeczki w słońcu... idealnie :-) No to skorzystałem i wyicągnąłem termos z herbatą i placki z jabłkiem zza pazuchy. Tak, dziś schowałem placki do wewnętrznej kieszonki kurtki, chociaż już kompletnie zimne po kilkunastu kilometrach, to jednak nie były tak zmrożone jak wczoraj. Ech, chyba muszę kupić termos na jedzenie... starzeję się chyba.



Siedziałem obok stacji X drogi krzyżowej i stacji IX (Zwykły Dzień ;-)) czegoś tam.


Sucha (Mariańska)... obecnie Zimna




Z Miedniewic jechałem idealnie z wiatrem, słońce ogrzewało plecy... ech, mógłbym tak jechać w nieskończoność. Nie spieszyłem się więc, tylko jechałem niespiesznie 20km/h, bo było bardzo przyjemnie.

Ciek wodny o wilgotności 100%, bez znaczenia strategicznego.



W Woli Szydłowieckej odbiłem w las i musiałem walczyć z silnym bocznym wiatrem, o którego istnieniu przez ostatnie kilka kilometrów zupełnie zapomniałem.

A tam ciekawostka... otóż archeolodzy dr Anny Zalewskiej oznaczyli krzyżem miejsce które kiedyś wytypowaliśmy. Otóż na sąsiednim cmentarzu spotkaliśmy z rok temu Jacka Słupskiego i panią z Bolimowskiego parku Krajobrazowego. Jacek miał też namiary na jakieś stanowisko ogniowe i ruszył go poszukać, a my wskazaliśmy im inne miejsce po drodze,  które wcześniej z lavinką wytypowaliśmy jako potencjalną mogiłę zbiorową (ot, takie charakterystyczne wzniesienie jakby kopczyk).

I widać że to miejsce przekopali archeolodzy i chyba znaleźli jakieś szczątki, skoro postawili krzyż. A więc jednak :-)





Na cmentarzu gdzie wtedy spotkaliśmy Jacka. Tu też postawili krzyż.



Drzwi do lasu na ścieżce przyrodniczej nazywanej przez nas roboczo Happy Tree Friends ;-)




Dobra brama, ma nawet grzybki dla wariaga




A obok krzyż... im dalej w las, tym więcej krzyży. Być może to taki krzyż przydrożny, bo stoi przy krzyżówce (aczkolwiek jakiś mały jak na taki krzyż), a może... jakaś mogiła?



Przy gajówce ostatnio przybyło ławek i wiatka stanęła... niestety piaskownica kompletnie zarosła,Hmmm, jak będziemy się tu wybierać z Kluską, to muszę zabrać saperkę, przekopiemy w czynie społecznym ;-) No i z desek naokoło prawie nic nie zostało, szkoda bo były na nich namalowane zwierzątka.



Mauzoleum dwóch wojen Joachimów-Mogiły






Witamy w Polsce (powiększenie napisu)... takie same metalowe tablice widziałem w Maizeray (w tym wpisie na dole) i jakoś nikt ich nie kradł :-/



Tych tablic skradziono sporo, większość uzupełniono tyle że teraz plastikowymi żeby nikogo nie korciło (np. ta ostatnia, taka błyszcząca). Natomiast nadal brakuje dwóch, być może zginęły później, gdy wykonywano kopie. Tak więc powyższy napis jest aktualyy.



A zresztą co daleko szukać, obok stoi tablica edukacyjna BPK i ktoś sobie wyciął i ukradł mapkę... tiaaa. Z innych ciekawostek jest zdjęcie gongu ppoż z Bolimowa, podpisane że jest wykonany z butli po chlorze użytym w jednym z ataków gazowych nad Rawką i Bzurą. To jest bardzo ładny przykład miejskiej legendy (sam kiedyś myślałem że są po chrorze), śledztwo Stanisława Kalińskiego, który skontaktował się z producentem butli, wykazało że to nieprawda i że butla jest prawdopodobnie po tlenie (link do artykułu).

Tabelka Szlak turystyczny "Walk nad Rawką" - powiększenie



Rodziny czasem odwiedzają pochowanych tutaj żołnierzy (powiększenie karteczki)




Kiedyś na podstawie mapy wytypowałem że zanim powstało mauzoleum w okresie międzywojennym, za nim był drugi krąg cmentarza i po zbadaniu tego miejsca znalazłem jakby lekkie okrągłe wzniesienie i ten głaz Ponadto w bok w lesie było zaznaczone coś jakby krzyż i tam znalazłem kolejny kopczyk.

I gdy archeolodzy zaczęli ten teren badać, oprócz tych wytypowanych przeze mnie, znaleźli jeszcze kilka śladów cmentarzy. Po wycięciu krzaków i jak się wiedziało że coś jest na rzeczy, faktycznie dało się wypatrzeć zarysy cmentarzy. Ponoć te był całkiem spory kompleks cmentarny, raczej największy nad Rawką i Bzurą. Zajrzałem żeby zobaczyć czy nie są obecnie jakoś oznaczone (jak ten pod Wolą Szydłowiecką), ale póki co bez większych zmian.



A to nie ciek wodny, a okop... z pewnością o niemiałym znaczeniu strategicznym.



Tradycyjna rozwałka na murku i  dalej w drogę.



Szlak skarpą Rawki, min innymi biegnący okopami w skarpie. A z prawej ładnie zamarznięte starorzecze, a dokładnie staro-meander Rawki.



O, tak ładnie zamarznięty.





W dolinie



Ciek wodny suchy, nie mylić z Suchą



Meandry rzeki Grabinki Natura 2000



Natura 2016 objawia się zwierzęciem wpadniętym do wody poprzez załamanie się lodu. Ewidentnie pies, bo leśne zwierzaki chyba nie są takie głupie.



Zwłaszcza że tam z prawej strony kadru znów załamał lód



Można by sądzić że bobry odleciały do ciepłych krajów, ale nie. A co się będę produkował, zacytuję Wikipedię

Zimę bobry spędzają we wspólnej komorze nory, lub żeremiu, dzięki czemu temperatura we wnętrzu rzadko spada poniżej –10 °C. Zwykle jednak temperatura powietrza w norze podczas zimy nie spada poniżej 0 °C. Bobry nie zapadają w sen zimowy. Zachowują dobowy cykl aktywności i po pokarm zwykle wybierają się nocą. Znalezione gałązki wciągają do nory, gdzie się posilają.



A Rawka mrozom się nie poddaje... a w każdym razie nie do końca.




Krzyż osadzony na lupie niemieckiego działa z II wojny światowej... zniszczonego lub zdobytego w potyczce w pobliżu (nie pamiętam). Ponoć jest drugi taki, muszę w końcu go kiedyś poszukać.




Cmentarz w Budach grabskich 1. Faktycznie ładnie wykoszony... Łukasz wspominał o tym wycinaniu krzaków przez... chyba przez Jacka o ile pamiętam.




O! I bardzo słusznie



A tymczasem w Rawce trafiłem na skrzyżowaniu na takie tablice



Cmentarz za peronem stacji Skierniewice Rawka



Krzyż postawiony w 2015 (byłem tam w zeszłym roku i jeszcze nie było), widziałem takie na innych cmentarzach. Chyba zamówili więcej i im zostało.



Młyn na Rawce.





Cmentarz w Budach Grabskich 2 (ten nad Rokitą).



A na nim nowa mogiła - otóż 6 listopada 2015 pochowano tu szczątki 5 żołnierzy armii rosyjskiej, ekshumowane w Bolimowskiej Wsi podczas budowy ronda (informacja o tym)




Jar Rokita... suchy jak pieprz.




  • dystans 80.34 km
  • 8.00 km terenu
  • czas 04:51
  • średnio 16.56 km/h
  • temperatura -10.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Początek sezonu rowerowego na dwóch patelniach placków

Piątek, 1 stycznia 2016 · dodano: 01.01.2016 | Komentarze 18

Placki z jabłkiem smażyłem rano, żeby były lepsze... ale to działa przy temperaturach choć odrobinę powyżej zera, bo jak na dworzu jest od -10°C do -6°C* to nie ma to sensu, okazało się że na pierwszym postoju placki były już przemrożone i smakowały tak jakbym je wczoraj usmażył i zostawił w lodówce. Tak więc z trzech patelni zjadłem tylko dwie (1 patelnia = 6 placków).

*) - wg. stacji meteo Skierniewice (skoro byłem w powiecie skierniewickim), w Żyrardowie nie ma online :-(

No to jedziemy - kościółek na terenie zakładu poprawczego w Studzieńcu




Z okazji przekraczania eSeŁki - miejscowy specjał :-)



Kaskady Korabiewki



Szlak Starych Dworków,  który kilka razy dziś spotykałem 9jeszcze jakiś żółty, niebieski...i chyba tyle).



W tej ruderce w trawach spędziłem sporo czasu, bo rozwałka z herbatą i plackami, bo szukanie skrzynki, bo szukanie okularów które Werrona zgubiła podczas zakładania (nie znalazłem), bo zwiedzanie (chałupka + stryszek i piwniczka, kurnik, szklarenka, ogródek, pawilon w stylu łódzkim).




Wspomniany kurnik, a z tyłu chyba jakiś gołębnik, albo takie cuś na króliki? (tam też nie było okularów... budy nie sprawdziłem).





Maryjka w Woli Pękoszewskiej, niestety nieodatowana




Dwór tamże




Kolejna kapliczka tamże




hmmm, nie wiem ile do sakw naładowałem i czy mieszczę się w limicie... ale mam transport placków z jabłkami, a więc wiozę owoce :-)



Głaz Mszczonowski, największy głaz narzutowy na Mazowszu (choć w województwie łódzkim).




Tradycyjna fotka na nim



Z dedykacją dla wariaga zadanie typu "policz porosty i mchy" :-)




Cmentarz w Chojnacie. Cyklogrobbing musi być.






Hmmm?



Niby gdzie?



Może tu



Wiejski sklepik w  Paplinie




I znów Korabiewka



A na koniec Sucha... choć dziś mogłaby się nazywać Zimna :-)




  • dystans 3.80 km
  • czas 00:16
  • średnio 14.25 km/h
  • temperatura -3.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Zakończenie sezonu rowerowego 2015

Czwartek, 31 grudnia 2015 · dodano: 31.12.2015 | Komentarze 14

Kluska nie chciała wyjść z domu, bo przyszły płyty z Peppą... ostatnio to jedna z jej ulubionych bajek. Już się baliśmy, że nie uda jej się z domu wyciągnąć, ale na szczęście był odcinek z kaczuszkami, które zawsze znajdą drogę do jedzenia, no i Peppa karmiła kaczki. Udało się więc namówić Kluskę by pojechać z Peppą (pluszową) karmić kaczki... ufff.

Aha, dodam że Kluska w tym roku (tak jak i w poprzednik) jeździła na rowerze w każdym z dwunastu miesięcy.

A przy okazji na plac zabaw... chciałem jechać na Jordanek,bo jest bardziej nasłoneczniony, ale Kluska chciała na plac zabaw do parku. Najpierw witamy się z drzewem, o które zwykle opieramy rowem.



O, naprawili most wiszący i inne... no to można biegać i skakać! Patrz Peppa jak to się robi.





Idziemy dalej w park... każdy chyba chodził po krawężniku.



Czerwony kinolek i policzki, ale dziecko nie chciało wracać.



No i ostatnie  karmienie kaczek w tym roku





Kluska ogląda świnkę Peppę.




  • dystans 5.00 km
  • czas 00:22
  • średnio 13.64 km/h
  • temperatura -2.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Kluską do biblioteki

Środa, 30 grudnia 2015 · dodano: 30.12.2015 | Komentarze 5

Wybraliśmy się z Kluską do biblioteki... a konkretnie do oddziału dziecięco-młodzieżowego. W zasadzie mieliśmy ją zapisać, ale okazało się, że od 2016 jest zmiana zasad funkcjonowania i będą wydawać nowe karty, więc i tak byśmy musieli na nowo ją zapisywać, a że to ledwie kilka dni, to się dziś wstrzymaliśmy.

Trochę siedzieliśmy przy koszach z książeczkami dla maluchów



A także przy koszu z zabawkami... potem przyszły też dwie starsza dziewczynki, które upchnęły młodszego brata przy zabawkach, a same zainstalowały się przy stanowiskach komputerowych. No i sęk w tym że Kluska też chciała do komputera.W końcu stwierdziliśmy że pora się zmywać, Kluska wypożyczyła (na moją kartę) książkę która najbardziej jej się spodobała - o pociągach.



Biblioteka dziecięca jest tam na górze po prawej... a przy schodach jest nawet dodatkowa poręcz dla dzieci.



Wracając jeszcze postój w parku na karmienie kaczek... i gołębi.





  • dystans 6.36 km
  • czas 00:25
  • średnio 15.26 km/h
  • rekord 20.00 km/h
  • temperatura -1.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Pierwszy śnieg w ilościach homeopatycznych

Wtorek, 29 grudnia 2015 · dodano: 29.12.2015 | Komentarze 25

No dobra, wcześniej raz coś padało... śnieg z deszczem przechodzący w śnieg, ale wcale więcej nie było, a do tego był mokry.



Najpierw myk do parku, a tam inspekcja pokrywy śniegowej ławki... za mało nawet na małego bałwanka. Aha, te budynki z tyłu, to dawna szkoła i koszary policyjne z międzywojnia.





Karmimy kaczki w Żabim Oczku.



Kluska nie miała zamiaru zostać w parku i przez mostek powędrowała dalej, na plac zabaw obok parku. Sęk w tym że był on w cieniu, ale na szczęście plac nie jest duży i po zaliczeniu wszystkich przyrządów, udało się ją namówić na przeniesienie się na bardziej nasłoneczniony Jordanek. Zapakowałem ją do fotelika i pojechaliśmy dalej.

Tańczy i śpiewa zespół z Tczewa.



Mróz lekki był, ale bez przesady... jeśli siedzenia i zjeżdżalnie były na słońcu, to pokryte były wodą (przydał się stary ręcznik do wycierania), a jeśli w cieniu, to był na nich lód.

Uff, trzeba uzupełnić utracone kalorie.





  • dystans 28.94 km
  • 8.00 km terenu
  • czas 01:47
  • średnio 16.23 km/h
  • rekord 41.00 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z wiatrem... albo pod wiatr

Sobota, 26 grudnia 2015 · dodano: 26.12.2015 | Komentarze 5

Wyjazd z miasta z wiatrem przednio-bocznym, ale jak za Kozłowicami skręciłem i złapałem tylno-boczny to śmigałem z prędkością ponad 30 km/h, bez żadnego wysiłku.

A gdzie dziś? Na CMK Północ :-) Nie lubię jeździć bez celu, więc jakiś cel trzeba było sobie wybrać, a na CMK Północ jeździmy zwykle w okolicach zimy, gdy dni są krótkie i nie nastrajają na dalsze trasy. Zwłaszcza gdy jest mokro, bo tam da się dojechać asfaltem, a wzdłuż są betonki... wytrzęsą człowieka, ale przynajmniej nie wbije się w rozmokłe gruntówy.

W ostatnich latach mało jeździliśmy na CMK Północ, a jeśli już to odwiedzając te obiekty które były najbardziej po drodze. Za to w tym roku była okazja zrobić małą inwentaryzację obiektów, większość już kiedyś namierzyliśmy, ale stuprocentowej pewności nie mam czy wszystkie z tych teraz odwiedzanych, musiałbym sprawdzić archiwalne zdjęcia.

Zaczynam od dwóch obiektów obok siebie - przepust i tunel drogowy.



Mogłoby się wydawać że ten tunel to jednak mostek... ale obok niego i tak jest przepust. A że odwodnienie nie działa, to powstało jeziorko bezodpływowe.





O, a te słupy przyCMKowe trzeba odwiedzić jak przyleca bociany



Wałki polskie odwiedziliśmy poprzednio... ale przegapiliśmy przepust, który się za nimi schował w trzcinach



Po drodze pomyślałem, żeby w jednym z kolejnych przepustów schować się na popas (kawa + placki), ale okazało się w środku mocno wieje... wiatr zachodni, a przepusty są otwarte na lini wschód-zachód i jak lejki łapią wiatr.





Kolejny tunel




Trochę ubyło betonki... po co oni te płyty zrywają? Czy tak jak słupy skuwają i wyciągają zbrojenie na złom?



Jeszcze jeden przepust




W ramach wprowadzania w domu elementów świątecznego nastroju, nazrywałem bazi :-)




Skoro już byłem w okolicy, to mały skok w bok na Pisię Tuczną (oczywiście z dedykacją)



Grzybki też się trafiły (też oczywiście z dedykacją)



Kolejny przepust... tym razem w miejscu gdzie zdążyli na nim nasyp usypać




Widok z przepustu pod nasypem, ana bieda-przepust pod betonką



Kolejny przepust podwójny (przebiegający i pod nasypem i pod betonką), bo i ciek większy... początek bierze między Kuklówką (przez którą przepływa Pisia Tuczna) a Radziejowicami (gdzie płynie Pisia Gągolina), przepływa przepustem pod wiedenką, chwilę później pod CMK wykręcającą do wiedenki, a potem tu pod CMK Północ. Dalej płynie min przez Holendry Baranowskie (często przejeżdżamy tamtędy mostkiem) i za Baranowem wpada do pisi Gągoliny.



A tutaj jest tak rozlana, bo bobry zbudowały sobie tamę.




Z drugiej strony nasypu też niezłe bajorko i kawałek dalej kolejna tama (nie zdziłbym się gdyby w przepuście były żeremia).



A wokół pełno śladów działalności bobrów, biorą się nawet za większe drzewa.



Powrót generalnie pod wiatr, ale bardziej osłoniętym terenem... poza tym wiatr trochę osłabł i dopiero po zmroku zaczął znowu solidnie dmuchać.


  • dystans 50.89 km
  • 6.50 km terenu
  • czas 02:47
  • średnio 18.28 km/h
  • rekord 30.60 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Pisia i Gongolina, ale nie Pisia Gągolina

Czwartek, 24 grudnia 2015 · dodano: 25.12.2015 | Komentarze 6

Pisia Tuczna (jest to oczywiste że z dedykacją, również oczywiste jest dla kogo... no bo przecież nie grzybki ;-)). Niedługo przed ujściem do Pisi Gągoliny.



Mostek ze stalaktytami.





Mazowieckie pole



Gongolina... co ciekawe, kiedyś była pisana też jako Gągolina (czego ślady są np. na skrzynce elektrycznej)... i teraz pytanie co było pierwsze - rzeka Gągolina, czy wieś Gągolina i od czego ta nazwa się wzięła? Wieś nie leży nad samą rzeką, ale blisko, jakiś kilometr od niej (niedalego ujścia Tucznej do Gągoliny).

Jest też Gągolin za Bzurą... bliżej od niego do ujścia Rawki do bzury, niż Pisi do bzury (od tego nieco ponad 10km). Jest też Gągolina z drugiej strony Wisły, pod Mińskiem i Gągolin w woj. świetokrzyskim.

A co do samej rzeki Pisia Gągolina, to kiedyś to były dwie alternatywne nazwy, Słownik geograficzny Królestwa Polskiego z XIX w. wymienia kilka nazw tej rzeki - Pisia, Piża, Gągolina, Radziejówka (słownik 1, słownik 2). Wymienia też 7 innych Piś... w ogóle Pisia i podobne nazwy są dosyć popularne w nazewnictwie rzek, np. Pisa, Cisa (Tisa). Aha, Pisia Tuczna była po protu Tuczną.





A teraz pora na CMK Północ i kolejny tunel.






A obok grzybki, bałem się że nie znajdę do dedykacji, ale jednak udało się :-)



A tu prefabrykaty do zrobienia przepustu... tyle że ich nie złożyli w przepust.





Nieśmiertelna betonka



I przepust zmontowany i nawet pokryty ziemią (choć nie nasypem) i porośnięty skrzypami.



Kolejny mostek na Pisi Tucznej



Wielki Kanion Pisi Tucznej.



Wodowskaz... ale inny niż te w okolicach co były na blogu ostatnio. Ten ma podziałkę centymentrową, a nie decymetrową, co w zasadzie na jedno wychodzi bo i tak jest co 10cm




I kolejny, ostatni na dziś mostek na Pisi Tucznej.



I jeszcze jeden ze słupów wzdłuż CMK Północ.