teczka bikera meteor2017

meteor2017 bs-profil

Poczet rowerów
Jakieś tam wykresy

Kalendarium
- 2025, Marzec3 - 4
- 2025, Luty12 - 32
- 2025, Styczeń15 - 50
- 2024, Grudzień21 - 69
- 2024, Listopad13 - 25
- 2024, Październik22 - 58
- 2024, Wrzesień16 - 36
- 2024, Sierpień9 - 19
- 2024, Lipiec12 - 32
- 2024, Czerwiec18 - 74
- 2024, Maj12 - 44
- 2024, Kwiecień15 - 56
- 2024, Marzec15 - 43
- 2024, Luty8 - 35
- 2024, Styczeń5 - 14
- 2023, Grudzień9 - 41
- 2023, Listopad10 - 43
- 2023, Październik22 - 106
- 2023, Wrzesień21 - 102
- 2023, Sierpień18 - 81
- 2023, Lipiec14 - 47
- 2023, Czerwiec19 - 74
- 2023, Maj28 - 100
- 2023, Kwiecień23 - 127
- 2023, Marzec16 - 87
- 2023, Luty19 - 99
- 2023, Styczeń17 - 91
- 2022, Grudzień18 - 113
- 2022, Listopad26 - 112
- 2022, Październik31 - 91
- 2022, Wrzesień30 - 114
- 2022, Sierpień22 - 95
- 2022, Lipiec26 - 104
- 2022, Czerwiec30 - 68
- 2022, Maj34 - 136
- 2022, Kwiecień23 - 78
- 2022, Marzec25 - 91
- 2022, Luty20 - 88
- 2022, Styczeń25 - 123
- 2021, Grudzień15 - 110
- 2021, Listopad21 - 64
- 2021, Październik22 - 105
- 2021, Wrzesień18 - 86
- 2021, Sierpień18 - 110
- 2021, Lipiec13 - 62
- 2021, Czerwiec16 - 78
- 2021, Maj23 - 95
- 2021, Kwiecień22 - 124
- 2021, Marzec19 - 95
- 2021, Luty10 - 38
- 2021, Styczeń14 - 63
- 2020, Grudzień15 - 27
- 2020, Listopad15 - 17
- 2020, Październik23 - 19
- 2020, Wrzesień21 - 77
- 2020, Sierpień16 - 82
- 2020, Lipiec18 - 77
- 2020, Czerwiec21 - 84
- 2020, Maj25 - 102
- 2020, Kwiecień28 - 220
- 2020, Marzec27 - 77
- 2020, Luty18 - 40
- 2020, Styczeń9 - 11
- 2019, Grudzień13 - 15
- 2019, Listopad13 - 12
- 2019, Październik22 - 47
- 2019, Wrzesień21 - 46
- 2019, Sierpień21 - 19
- 2019, Lipiec26 - 31
- 2019, Czerwiec27 - 17
- 2019, Maj35 - 48
- 2019, Kwiecień34 - 40
- 2019, Marzec34 - 49
- 2019, Luty29 - 44
- 2019, Styczeń36 - 162
- 2018, Grudzień16 - 22
- 2018, Listopad23 - 5
- 2018, Październik25 - 20
- 2018, Wrzesień21 - 24
- 2018, Sierpień25 - 57
- 2018, Lipiec26 - 59
- 2018, Czerwiec16 - 44
- 2018, Maj20 - 32
- 2018, Kwiecień23 - 66
- 2018, Marzec23 - 66
- 2018, Luty20 - 87
- 2018, Styczeń15 - 74
- 2017, Grudzień19 - 111
- 2017, Listopad12 - 46
- 2017, Październik24 - 49
- 2017, Wrzesień22 - 82
- 2017, Sierpień22 - 64
- 2017, Lipiec19 - 45
- 2017, Czerwiec21 - 60
- 2017, Maj24 - 171
- 2017, Kwiecień20 - 165
- 2017, Marzec17 - 73
- 2017, Luty11 - 46
- 2017, Styczeń17 - 84
- 2016, Grudzień14 - 48
- 2016, Listopad26 - 129
- 2016, Październik20 - 117
- 2016, Wrzesień26 - 103
- 2016, Sierpień37 - 179
- 2016, Lipiec32 - 278
- 2016, Czerwiec30 - 102
- 2016, Maj36 - 127
- 2016, Kwiecień36 - 139
- 2016, Marzec41 - 173
- 2016, Luty31 - 116
- 2016, Styczeń28 - 180
- 2015, Grudzień16 - 118
- 2015, Listopad21 - 82
- 2015, Październik32 - 98
- 2015, Wrzesień21 - 109
- 2015, Sierpień7 - 29
- 2015, Lipiec27 - 86
- 2015, Czerwiec32 - 71
- 2015, Maj25 - 168
- 2015, Kwiecień17 - 113
- 2015, Marzec16 - 88
- 2015, Luty9 - 90
- 2015, Styczeń4 - 22
- 2014, Grudzień19 - 192
- 2014, Listopad18 - 87
- 2014, Październik12 - 96
- 2014, Wrzesień20 - 85
- 2014, Sierpień13 - 26
- 2014, Lipiec12 - 78
- 2014, Czerwiec17 - 89
- 2014, Maj27 - 122
- 2014, Kwiecień17 - 122
- 2014, Marzec9 - 85
- 2014, Luty7 - 69
- 2014, Styczeń5 - 53
- 2013, Grudzień17 - 187
- 2013, Listopad15 - 117
- 2013, Październik20 - 137
- 2013, Wrzesień18 - 162
- 2013, Sierpień16 - 74
- 2013, Lipiec4 - 20
- 2013, Czerwiec12 - 98
- 2013, Maj15 - 55
- 2013, Kwiecień8 - 76
- 2013, Marzec8 - 100
- 2013, Luty5 - 56
- 2013, Styczeń7 - 147
- 2012, Grudzień5 - 38
- 2012, Listopad5 - 127
- 2012, Październik4 - 23
- 2012, Wrzesień4 - 27
- 2012, Sierpień10 - 32
- 2012, Lipiec10 - 23
- 2012, Czerwiec6 - 31
- 2012, Maj17 - 116
- 2012, Kwiecień19 - 106
- 2012, Marzec12 - 79
- 2012, Luty4 - 21
- 2012, Styczeń3 - 37
- 2011, Grudzień3 - 31
- 2011, Listopad13 - 135
- 2011, Październik15 - 121
- 2011, Wrzesień15 - 26
- 2011, Sierpień6 - 9
- 2011, Lipiec14 - 2
- 2011, Czerwiec13 - 83
- 2011, Maj12 - 78
- 2011, Kwiecień9 - 35
- 2011, Marzec2 - 3
- 2010, Listopad1 - 1
- 2010, Październik13 - 14
- 2010, Wrzesień4 - 9
- 2010, Sierpień3 - 3
- 2010, Lipiec6 - 4
- 2010, Czerwiec7 - 3
- 2010, Maj8 - 5
- 2010, Kwiecień9 - 10
- 2010, Marzec1 - 0
- 2009, Grudzień7 - 13
- 2009, Listopad8 - 16
- 2009, Październik11 - 5
- 2009, Wrzesień19 - 21
- 2009, Sierpień18 - 14
- 2009, Lipiec25 - 11
- 2009, Czerwiec7 - 16
- 2009, Maj5 - 12
- 2009, Kwiecień10 - 22
- 2009, Marzec10 - 10
- 2009, Luty5 - 0
- 2009, Styczeń5 - 12
Wpisy archiwalne w kategorii
>100
Dystans całkowity: | 17866.95 km (w terenie 1819.80 km; 10.19%) |
Czas w ruchu: | 977:26 |
Średnia prędkość: | 18.28 km/h |
Maksymalna prędkość: | 58.30 km/h |
Suma podjazdów: | 4460 m |
Liczba aktywności: | 152 |
Średnio na aktywność: | 117.55 km i 6h 25m |
Więcej statystyk |
- dystans 145.24 km
- 10.00 km terenu
- czas 08:22
- średnio 17.36 km/h
- rekord 38.90 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Pomarańczowa Masa Krytyczna
Piątek, 25 maja 2012 · dodano: 26.05.2012 | Komentarze 5
Ale po drodze skrzynka przy schronisku dla zwierząt[url=https://lh5.googleusercontent.com/-LdD7vnGQEf8/T8Cc1YFrftI/AAAAAAAAyPg/3M7Koseba_4/s800/IMG_1026.JPG]
Sielanka
Ale niektórzy w tym czasie radośnie tkwią w korku (16:15, za godzinę będzie gorzej)
18:15 - rusza Warszawska Masa Krytyczna - więcej zdjęć tutaj: link
Kategoria mazowieckie, >100
- dystans 129.24 km
- 23.00 km terenu
- czas 06:37
- średnio 19.53 km/h
- rekord 51.30 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Majowe Lipce
Czwartek, 24 maja 2012 · dodano: 26.05.2012 | Komentarze 3
A po drodze...Dwór w Woli Pękoszewskiej
Kościół w Janisławicach
I dawna szkoła
Kościół w Słupii
A w drodze powrotnej...
Kategoria łódzkie, mazowieckie, >100
- dystans 129.03 km
- 19.50 km terenu
- czas 06:40
- średnio 19.35 km/h
- rekord 40.10 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Uderzyłem na Uderz
Niedziela, 20 maja 2012 · dodano: 21.05.2012 | Komentarze 6
3 skrzynki znalezione, w tym 1 FTF Kategoria mazowieckie, >100
- dystans 123.01 km
- 23.50 km terenu
- czas 06:14
- średnio 19.73 km/h
- rekord 42.00 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Puszcza Komarowo-Konwalijna
Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 21.05.2012 | Komentarze 5
2 skrzynki założone i 5 znalezionych Kategoria mazowieckie, >100
- dystans 145.75 km
- 22.50 km terenu
- czas 07:56
- średnio 18.37 km/h
- rekord 41.80 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Duża Pętla Rawska
Piątek, 11 maja 2012 · dodano: 21.05.2012 | Komentarze 3
w oparach bzuDzień drugi Szlakiem Rawskiej Ósemki. Tym razem 6 FTFów, 4 STFy, 1 TTF i dwie skrzynki spoza serii. Nie udało się podjąć jednej skrzynki (dlatego nie mam kompletu certyfikatów), a to z powodu imprezującej młodzieży.
Grodzisko Kurzeszyn
Mogiła z I wojny w Rawie nad zalewem
W pewnym dworku
Takie tam
Certyfikaty na dziś
Kategoria łódzkie, mazowieckie, >100
- dystans 105.27 km
- 25.50 km terenu
- czas 05:40
- średnio 18.58 km/h
- rekord 46.70 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Mała Pętla Rawska
Czwartek, 10 maja 2012 · dodano: 21.05.2012 | Komentarze 2
w oparach bzuRuszyłem zdobyć nowe skrzynki z serii Szlakiem Rawskiej Ósemki. Podjąłem 8 i tym samym zdobyłem 8 certyfikatów FTF.
Lisna - dworek
Jadę, patrzę, a leją...
Bocian!
Wiosna na całego
Jedna ze skrzynek
Certyfikaty
Kategoria łódzkie, mazowieckie, >100
- dystans 121.09 km
- 2.00 km terenu
- czas 06:27
- średnio 18.77 km/h
- rekord 38.00 km/h
- pod górkę 40 m
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Longinada 8: sielanka na Sawą
Sobota, 5 maja 2012 · dodano: 02.06.2012 | Komentarze 20
Donji Cerovljani (st. Hrvatska Dubica) - Jasenovac - Drenov Bok - Krapje - Puska - Trebez - Lonja - Suvoj - Muzilovcica - Kratecko - Čigoć - Gusce - Lukavec Posavski - Preloscica - Topolovac - Sisak - Tisina Kaptolska - Zircica - Desna Martinska Ves - Desno Trebarjevoa skrzynka na GC:
- SISAK013 - Stara Kuca 2
Poranek na stacji Hrvatska Dubica wraz z pierwszym pociągiem (a może drugim?). Teraz już nie pamiętam, czy sekcja dziecięca (wracająca do Polski pociągiem) została tutaj wpakowana do pociągu, jak było planowane, czy trzeba było ich podwieźć gdzieś gdzie coś złapią.
My natomiast skorzystaliśmy z tego, że spłukiwanie toalety przydworcowej odbywało się przy pomocy szlaucha podłączonego do kranika... no więc wyprowadziliśmy szlauch z toalety i umyliśmy z wczorajszego błota rowery. A po śniadaniu i spakowaniu w drogę! Do Jasenovac!
No tak, wróciliśmy na teren, który należał do Republiki Serbskiej Krajiny, znowu pojawiło się dużo opuszczonych domów, tak po drodze jak i w samym Jasenovacu. I nie tylko domów, wśród ruin jest jakiś hotel i cerkiew.
Pod Jasenovacem zwiedziliśmy chorwacki obóz koncentracyjny... i nie rozprowadzam tu żadnego kłamstwa jasenovackiego, bo obóz był wybudowany i prowadzony przez chorwackich ustaszy. Liczbę osób zamordowanych w obozie ocenia się na ok. 100 tys. z czego połowę stanowili Serbowie, poza tym Żydzi, Romowie, a także muzułmanie bośniaccy i Chorwaci.
Na teren obozu wjeżdża się przy pociągu jakim przywożono więźniów, a dalej jest dróżka z podkładów kolejowych wiodąca do jebutnego pomnika (to drugi co do wielkości pomnik na trasie, ustępujący jedynie temu na Mrakovicy). Dróżka strasznie wertepiasta, ale dawało radę, a jako że grupa się w międzyczasie rozproszyła, co chwila ktoś nią jeździł w te i nazad. Budynki tworzące obóz są obecnie zaznaczone w terenie kopcami i lejami.
Wracając zahaczamy jeszcze o muzeum. Strasznie w środku ciemno, trochę przesadzili z tworzeniem mrocznego klimatu, żeby dokładniej obejrzeć eksponaty musiałem sobie pomagać latarką (szkoda, że od razu nie wpadłem na ten pomysł).
Przejeżdżamy znów przez Jasenovac, a kolejny punkt zborny to sklep, a potem cukiernia, a w niej kawa, baklawa, a na deser jakieś ciasto wiśniowo jakieśtam stanowiące specjalność zakładu.
Jako pierwszy z grupy ruszam dalej, bo w Sisaku jest kilka skrzynek. Za Jasenovacem wyjeżdżam z RSK, ale jest to teren, który leżał w pobliżu granicy, po stronie chorwackiej. Trasa biegnie przez malownicze wioski nad rzeką Sawą. Zwiedzam pierwszą opuszczoną, drewnianą chałupę, a gdy wychodzę, właśnie mnie mija reszta grupy.
Dalej jedzie się przez wioski pełne takich drewnianych chałup. Część jest opuszczona, część zamieszkała. Część jest piętrowa + poddasze, ale część parterowa. Jesteśmy na terenach zalewowych rzeki Sawy, stąd ta zabudowa piętrowa - parter stanowią często pomieszczenia gospodarcze, a dopiero piętro jest mieszkalne. Wejście na górę po schodkach, które często są dobudowane na zewnątrz budynku, ale na przykład w tej pierwszej chałupie którą zwiedziłem, były wewnątrz z przedsionka.
No po prostu bajka, po prostu nie sposób było się nie zatrzymać i nie cyknąć fotki kolejnej chałupy. Dlaczego polskie wsie tak nie wyglądają?
Po drodze od czasu, do czasu mijało się bociany i tak dojechałem do wsi Čigoć. A tam wieeelki bocian, a obok japońska wycieczka. Okazało się bowiem, że wieś Čigoć należy do Europejskiej Unii Bocianów (jak to nazwała Ania). Faktycznie, bocianów w tej wsi było chyba najwięcej, a nawet chodziły po podwórkach zamiast kur.
Już w rejonie Čigoća tych drewnianych chałup było już nieco mniej, a coraz więcej było zwykłego budownictwa. Z każdą wsią, te proporcje się zmieniały i w końcu piętrowe drewniaki stanowiły już tylko nieliczne rodzynki.
Tak dojechałem do Sisaka, a zatem keszowanie pora zacząć. Najpierw skręciłem do zamku, który leży na przewężenie między Sawą i Kupą (kawałek dalej Kupa wpada do Sawy). Po drodze minąłem jakąś stocznię na Sawie. Niestety skrzynki zamkowej nie udało się podjąć, bo obok była zainstalowana jakaś ekipa... zrobiłem sobie popas, ale nie udało mi się ich przeczekać, więc ruszyłem z powrotem i na moście spotkałem naszą ekipę rowerową w komplecie... wcześniej mijałem ich kilka razy i myślałem, że jestm za nimi (bo zdjęć sporo robiłem i jeszcze jedną opuszczoną chałupę i opuszczoną szkołę zwiedziłem). Skierowałem ich do zamku, a sam ruszyłem na miasto.
Próbowałem jeszcze podjąć skrzynkę w pasku, ale było za dużo ludzi, więc przejechałem na drugą stronę Kupy i znalazłem skrzynkę w opuszczonym spichlerzu. Jak się okazało, była to jedyna skrzynka w Sisaku i w ogóle dzisiejszego dnia.
Ruszyłem dalej na południe wzdłuż Kupy, po drodze zwiedziłem opuszczony garnizon, opuszczonych budynków w ogóle po drodze było sporo. Na koniec przy torach zwiedziłem kolejny budynek keszowy, ale znów nic nie znalazłem (według późniejszych logów, skrzynka zginęła). Tam był ładny widok na rafinerię.
Kolejny punkt, to brama przy cmentarzu na górce... w cegłach były dziury, ale gdy tam szukałem, pojawił się jakiś człowiek. Gdy podszedł powiedzial, że jest z ochrony i spytał co robię. No więc powiedziałem, że oglądam napisy na cegłach. Prawdopodobnie są to podpisy wartowników z jednostki (był dogodny punkt do obserwacji mostu kolejowego, rafinerii itp.) Większość z lat 60. ale dało się znaleźć z lat 50. Trochę pogadałem z ochroniarzem, opowiadał że rafineria była w czasie wojny ostrzelana przez Serbów, ale teraz ponownie działa. W każdym razie nici z szukania skrzynki.
Potem podjechałem jeszcze do stacji uzdatniania wody, a może oczyszczalni ścieków. Skrzynki znów nie znalazłem, bo zginęła, al przyjemny urbex.
Próbowałem jeszcze znaleźć skrzynkę w pobliżu stacji, ale widzę że po mnie też ktoś był i nie znalazł. A że już robiło się ciemno, to inne skrzynki postanowiłem sobie odpuścić i pogonić za grupą. Musiałem się jeszcze przebić przez skraj miasta, a tam walą tłumy ludzi, ulice zamknięte, policja kieruje ruchem. A za Sisakiem autokary z młodzieżą, którą rozlokowywano na kwaterach. Podjechałem do grupki z bagażami i śpiworami, dowiedziałem się że jest to jakiś festiwal młodzieży katolickiej (rok temu był gdzieś w Bośni).
Wkrótce dopadłem ekipę. Tym razem spaliśmy nad Sawą.
Zdjęcia z tego dnia i z Zagrzebia ładuję do albumu Yugo-Longinada 3
Zobacz też wpis na blogu pocztówkowym:
- bociany Alzacji, Chorwacji i Słowacji łączcie się!
- koszary w Sisaku
- napisy na cegłach wojaków z Sisaka
- dystans 129.24 km
- 9.00 km terenu
- czas 06:27
- średnio 20.04 km/h
- rekord 47.30 km/h
- pod górkę 1490 m
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Longinada 6: tniemy przez Bośnię
Czwartek, 3 maja 2012 · dodano: 02.06.2012 | Komentarze 3
Raztovača - Zaklopaca - Licko Petrovo Selo - Izacic - Bihać - Sokolac - Bihać - Ostrožac - Bosanska Krupa - Novi Grad - Blagaj Rijeka3 skrzynki w Bośni z GC:
- Bihacka kula
- Sokolacka Kula
- Dvorac Ostrozac
Dzień zaczynamy od tego, że daliśmy się wpuścić w skrót Longina, żeby nie jechać asfaltem naobkoło. Pewnie asfaltem byłoby i tak szybciej, ale co tam. Co ciekawe, Ania z Robertem też jechali skrótem Longina, ale jego inną wersją. No cóż, trochę jazdy terenowej musi być.
Potem myk do granicy, po drodze nadal sporo opuszczonych domów, szybka odprawa i już jesteśmy w Bośni i Hercegowinie, a dokładniej w jej bośniacko-chorwackiej części, czyli Federacji Bośni i Hercegowiny. Gdy dojeżdżamy do najbliższej miejscowości, od razu widać zmianę krajobrazu kulturowego - wszędzie na horyzoncie sterczą minarety, mijamy muzułmańskie cmentarze, aczkolwiek muzułmanów ubranych tradycyjnie jest bardzo mało na ulicach. Natomiast praktycznie znikają opuszczone domy.
Jedziemy do Bihaća... w ogóle jesteśmy na terenie, który w czasie wojny domowej był muzułmańską enklawą Bihaća, otoczoną przez tereny kontrolowane przez bośniackich Serbów (Republika Serbska), chorwackich Serbów (Republika Serbskiej Krajiny) i muzułmanów współpracujących z Serbami (Republikę Zachodniej Bośni).
Zwiedzamy Bihać, ja w zasadzie na własną rękę, bo min. szukam skrzynki przy opuszczonym kościele... w zasadzie po drabinach da się wejść na wieżę, ale wchodzę tylko na pierwsze piętro, ale dalej już nie ryzykuję. W międzyczasie spotykam rowerzystów z bihackiego klubu cyklistów.
Po zwiedzeniu miasta, ruszam kilka kilometrów na południowy-wschód do ruin zamku Sokolac. Reszta odpuszcza sobie tę przyjemność, ale ja mam dodatkową motywację w postaci skrzynki (których niewiele jest w Bośni, a jeszcze mniej na trasie). Rozkładam się z rowerem, kawą i przekąską w pomieszczeniu pod wieżą przy wejściu (cień!). Ze skrzynką nie jest łatwo, bo pod nią opala się żmija, lub inny gad, na szczęście ostrzegła mnie syczeniem i w porę ją zauważyłem. Była też na tyle dobrze wychowana, że nadal sycząc odpełzła sobie gdzieś w bok i mogłem podjąć skrzynkę.
Ruiny, jak ruiny, ale największą atrakcją była baszta - wejście było na wysokości ok. 2 metrów i trzeba było się wdrapać, a z lewej strony zaczynała się przepaść. Po zwiedzeniu wnętrz, wyszedłem na szczyt baszty, tam na skraju schodów i samej baszty nie było żadnych barierek, czy innych pierdół (fragmentarycznie tylko resztki murku, który nie wzbudzał zaufania), więc trzeba było zachować ostrożność. Trzeba się te ż było trzymać z dala od środka, gdzie strop się rozpadł. Do tego piękne widoki naokoło.
Po drodze do Sokolaca nie trafiłem na żadną Pekarę, dopiero przejeżdżając ponownie przez Bihac udało mi się jakąś znaleźć i zapakowałem do sakwy bułki (w tym pączka). Kawałek za miastem zaczyna się malowniczy fragment trasy przełomem rzeki Uny. Obok biegnie linia kolejowa, którą nic nie jeździ. Ale jak się decyduję, by wejść na tory i sfocić z bliska jeden z tuneli, to właśnie w tym momencie nadjeżdża pociąg - jedyny jaki na tej linii widziałem.
Po drodze skok w bok i podjazd pod zamek Ostrožac (mijam Kornelię, Grześka, Jarka i Piotka, którzy już zjeżdżają w dół). Na starcie muszę sobie zrobić postój w bramie zamku, ale tym razem nie żeby ostygnąć, tylko żeby przeczekać deszcz, przy okazji dopijam resztkę kawy i wcinam pączka (relacja z konsumcji na blogu). Deszcz szybko przechodzi i mogę rozpocząć zwiedzanie zamku.
Zamek to kolejny zamek-urbex i jest absolutnie fantastyczny. Widać że zamek był udotępniony turystycznie, ale teraz jest opuszczony i powoli zaczyna się walić (część stropów już się zarwało i niestety wyższe piętra w budynkach są niestety niedostępne). Do tego dochodzi bogata galeria rzeźby na dziedzińcu. W zasadzie miałem szybko zwiedzić zamek i gonić grupę, ale się nie dało, im dalej w zamek, tym więcej rzeźb... czy jak to w przysłowiu było.
Gdy Zaczynam się zbierać, podjeżdża Ania z Zosią, a kilka chwil później bus z Longinem. Na zjeździe mijam też Henryka z Julią i chłopakami. Oni pojadą busem, a ja dociskam żeby nieco zmniejszyć opóźnienie. Śpieszę się, co oznacza, że robię tylko co drugie zdjęcie na trasie... ale przełom Uny robi się coraz bardziej malowniczy, a do tego atakują kadry z mostem kolejowym w mgiełce, opuszczonymi budynkami kolejowymi i minami. Z tymi minami to jest tak, że przez jakiś czas właśnie wzdłuż Uny przebiegała linia frontu, a potem chyba nikomu nie zależało na rozminowaniu... bo i tak nie było wiadomo było czy obecne rozwiązanie będzie trwałe i czy znów się nie zacznie konflikt (strefy zaminowane zawsze mogą się jeszcze przydać). Chyba najbardziej szokujące jest to, że po lewej stronie drogi już się zaczynają zabudowania na przedmieściach Bosanskiej Krupy, a po prawej są miny (tam było najwięcej tabliczek).
Po drodze zauważam, że padał grad. Jak się okazało, nie ma co być hop siup do przodu. Ponoć Anię z Robertem nieźle zlało (ale grad ich ominął), ekipę którą minąłem pod zamkiem też trochę skropiło, a ja przeczekałem deszcz w zamku :-)
Docieram do Bosanskiej Krupy, gdzie miał być popas. Widzę kilka osób z naszej grupy, jak wyjeżdżają z miasta i machają żebym jechał z nimi. No ale ja zdecydowałem się, że na głodniaka nie mam zamiaru jechać dalej i zjeżdżam w coś co wygląda mi na centrum by złapać Longina z busem i na szybko coś wszamać z zapasów. Nie ma ich, dzwonię więc i okazuje się że są gdzieś w knajpie, Longin zaczyna tłumaczyć gdzie, ale miejscowa młodzież na rowerach mówi że mnie zaprowadzą, więc ruszam za nimi. No i tam jest cała grupa, a konsumpcja lokalnych potraw dopiero ma się zacząć. Dziś szef kuchni poleca ćevapčići - nie wszyscy dają radę (lub im nie podchodzi), więc z Robertem mamy liczne dokładki (praktycznie podwójna, lub potrójna porcja) i sami wymiękamy.
Ruszamy dalej całą grupą (z wyjątkiem sekcji dziecięcej, która jedzie busem), droga biegnie dalej doliną Uny, miejscami nad samą rzeką. Teren nadal górzysty, ale dolina jest tutaj szersza i nie tworzy kanionu. Jest już wieczór i wkrótce zapada zmrok. Za Bosanską Otoką, nie wiadomo kiedy wjeżdżamy do Republiki Serbskiej i nocą przejeżdżamy przez Novi Grad. Kawałek dalej nocujemy w krzakach niedaleko drogi.
Zobacz wpisy na logu pocztówkowym:
- pączek, lisnato orah i kawa z mlekiem czekoladowym
- dystans 103.24 km
- 1.00 km terenu
- czas 06:22
- średnio 16.22 km/h
- rekord 51.60 km/h
- pod górkę 1920 m
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Longinada 3: szturmem zdobywamy zamek
Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · dodano: 12.05.2012 | Komentarze 14
Kanał Kupa-Kupa - Karlovac - Duga Resa - Jarce Polje - Vodena Draga - Bosiljevo - Trosmarija - Ogulin - Potok Musulinski - Jasenak - przełęcz noclegowa ok. 1060mRano wyruszyliśmy znad kanału Kupa-Kupa do Karlovaca, gdzie mieliśmy przeskoczyć na drogę nr 23 na Dugą Resę. Nie wyszło nam to zbyt sprawnie, trochę się pokręciliśmy po mieście zanim to się udało, ale dzięki temu obejrzeliśmy kawałem Karlovaca. Drogowskazy nam w tym nie pomogły, bo były strasznie długodystansowe - na Senj (tam mieliśmy być dopiero jutro popołudniu i to bocznymi drogami), czy nawet na Rijekę.
Gdy dotarliśmy do Dugiej Resy, skręciliśmy w nieco boczniejszą drogę i zaczął się pierwszy podjazd, za górką była dolina rzeki Dobra i miejscowość Jarce Polje gdzie pod sklepem dogonił nas bus.
Spod sklepu ruszyłem przed grupą, żeby znaleźć skrzynkę KAMETAL#01, na miejscu okazało się że jest to źródło przy którym właśnie jakiś rolnik nabierał wody. Przeczekując go, zagaiłem z pytaniem czy woda nadaje się do picia, bo było to bajorko które nie wzbudzało zaufania, dostałem odpowiedź, że owszem do picia. Jak pojechał, okazało się że w miejscu gdzie nabierał jest stały przepływ świeżej wody i tam faktycznie jest ona sensowna. A skrzynki w końcu i tak nie znalazłem.
Myśląc że grupa mnie minęła, ruszyłem ostro do przodu... ten odcinek najbardziej mnie chyba dziś zmęczył, raz że środek dnia i upał, dwa że droga biegła terenem krasowym, gdzie co chwilę było góra-dół, że nie nadążało się zmieniać przerzutek. Bardzo malowniczy odcinek, ale męczący.
Tak dojechałem do Bosiljeva, gdzie zwiedziłem opuszczony zamek rodu Frankopanów. Tutaj nieco historii, okazuje się że po wojnie zamek został skonfiskowany i urządzono w nim dom starców. Później od początku lat 60, do 80. była tu restauracja i motel, a potem zamek stał opuszczony. W czasie wojny domowej w latach 90. w zamku przygotowano szpital rezerwowy, jednak nie został on nigdy wykorzystany, w 1996 co prawda zamek wydzierżawiono, ale nadal stoi zapuszczony.
To tyle w skrócie, zatrzymałem się tutaj odsapnąć w cieniu i napić się kawy z mlekiem czekoladowym (rewelacyjne połączenie) i zacząłem zwiedzać zamek od zewnątrz. Gdy wydawało się że nie da się dostać do środka (wspinaczka po murze była nieco ryzykowna), znalazłem okno, gdzie po odgięciu kraty dało się przecisnąć między deskami. No i wsiąkłem na amen... w międzyczasie minęła mnie grupa główna, pod zamek podjechał bus, a ja zwiedzałem zamek... to była zdecydowanie perełka dzisiejszego dnia.
Najchętniej bym tu zanocował, ale był jeszcze kawał dnia i trzeba było się jeszcze wdrapać na tysiąc metrów, więc trzeba było jechać dalej. Dalsza droga wiodła do góry, nieco większy podjazd był za sztucznymi jeziorami, a choć nadal był to teren krasowy (tyle że bardziej leśny), to droga była wyrównana i nie było takiej huśtawki jak na poprzednim odcinku - jednak to ten odcinek niektórym dał w kość, bo gdy już się wydawało że się wypłaszcza i zaraz będzie w dół, to po chwili znów było do góry, ja ten odcinek łyknąłem sprawnie i dogoniłem Korę. Po drodze jakieś opuszczone betonowe konstrukcje w krzakach (kamieniołom? coś tam na końcu drogi widać na satelicie), jakieś wysypisko...
Punktem zbornym był Ogulin, gdzie po posileniu się kanapkami, uzupełnieniu wody i obejrzeniu zamku ruszyliśmy na główny podjazd tego dnia. Już przed Ogulinem zbierały się chmury i tutaj próbowało nawet chwilę kropić, chmura przeszła bokiem i tyle co potem jechaliśmy mokrymi drogami. Aha, ważnym punktem była Pekara gdzie nabyłem słodkie bułki.
Gdy wspinaliśmy się w góry, z boku majaczyła skała Kleku 1181m, a my wjechaliśmy na wysokość ok. 1060m i zanocowaliśmy w okolicach przełęczy. Co ciekawe, jak poszedłem w krzaczki, to znalazłem skrzynkę, a nawet całe mnóstwo skrzynek... były to skrzynki na butelki, gównie po Coca-coli, które potem użyliśmy jako siedziska przy ognisku. A rano jak poszedłem w krzaczki, to długo nie mogłem wyjść z lasu tyle tam było kwiatków ;-)
Zobacz też wpisy na blogu pocztówkowym:
- Klek 1181m
- Trzej Muszkieterowie TAM
- dystans 118.81 km
- 3.40 km terenu
- czas 06:08
- średnio 19.37 km/h
- rekord 50.10 km/h
- pod górkę 1010 m
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Longinada 2: Przez granicę w te i nazad
Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 2
Zagorska Sela - Razvor - Kumrovec - /HR/SLO/ - Bistrica ob Sotli - Bizeljska ves - Bizeljsko - Brezovica na Bizeljskom - Stara vas Bizeljsko - Zupelevec - Slogonsko - Kapele - Dobova - /SLO/HR/ - Senkovec - Laduc 0 Prigirje Brdovecko - Ladus - Senkovec - /HR/SLO/ - Dobova Mostec - Brezice - Catec ob Savi - Prilipe - Ribnica - /SLO/HR/ - Bregana - Lug Samoborski - Samobor - Rude - Plesivica - Jastrebarsko - Novak Petrovinski - Izimje - Ceglje - Budrovci Draganicki - Kanał Kupa-Kupa5 skrzynek (wszystkie z GC, 3 w Chorwacji i 2 w Słowenii)
- Kumrovec HR
- Lonely wagon HR
- Sava rapids SLO
- Prilipe - Slovenian tropics SLO
- Highlander01 HR
Jako że zebrałem się nieco wcześniej niż reszta grupy. Zresztą dziś nastapił podział na grupę główną rowerową (trasa jak ja, tylko bez skoków w bok) i grupę dziecięco-busową która odwiedziła termy. ja myknąłem solo do Kumrovca po skrzynkę przy rozpadającym się amfiteatrze i zapuszczonym hotelu-ośrodku. Kumrovec to miejscowość w której Druže Tito przyszedł na świat, w jego domu rodzinnym powstała ekspozycja, a wokół niego powstał skansen. Do skansenu się nie wbijałem, może kiedy z lavinką :-)
Dalej myknąłem pierwszy raz dzisiaj przez granicę i zaraz na Słowenii zaczął się pierwszy z dwóch większych dzisiejszych podjazdów, na którym minąłem 4 osoby z grupy rowerowej.
A potem znów skok w bok na Chorwację po dwie skrzynki, z czego znalazłem tylko jedną w zapomnianym wagonie towarowym, ale za to fotnąłem kilka chorwackich pociągów i pierwszy z licznych na trasie pomnik partizanow.
Powrót na Słowenię i myk nad Sawę do skrzynki przy przełomach. Tam postój i schładzanie się zimnym mlekiem czekoladowym i moczenie nóg w Sawie.
Jako że za mostem w Brezicach był punkt zborny, odpaliłem komórkę i dowiedziałem się z SMSa od Longina że są "200m w prawo za starym spalonym mostem". Ruszyłem więc nowym mostem i wypatrzyłem kolejny starszy. Z niego widziałem most autostradowy, ale nigdzie spalonego... juz miałem dzwonić do Longina, gdy pojawił się Longin we własnej osobie, pokazał gdzie jesteśmy i gdy usłyszał o "starym spalonym moście", kazał mi przeczytać SMSa jeszcze raz... otóż to był "stary STALOWY most" na którym właśnie się znajdowaliśmy.
Upał był dzisiaj naprawdę konkretny, to największą gorączkę przeczekaliśmy w rzece Krka, konsumując burka z serem, którego przywiózł z miasta Longin.
Gdy ruszylismy, znów się odłączyłem, bo jeszcze na Słowenii miałem jedną skrzynkę, a na wzgórzach w Chorwacji drugą... Po drodze pomnik z wojny dziesięciodniowej link
Do Samoboru dotarłem już mocno zgrzany (nadal było bardzo gorąco) i wpadłem wprost na przypięte rowery longinady. Tutaj mieliśmy czas na zwiedzenie Samoboru, co prawda nad miastem był zamek i obok w krzakach skrzynka, ale już nie chciało mi się z tego przegrzania tam podjeżdżać, nawet nie bardzo mi się chciało robić zdjęć w samym mieście (gorąco i za dużo ludzi ja na mój gust - jakaś impreza miejska się odbywała). Ot, trochę sobie połaziłem.
A za Samoborem mieliśmy największy podjazd dzisiejszego dnia (dobrze że zaczynało robić się chłodniej, a i cienie były dłuższe). Na przełęczy pod schroniskiem też regularna impreza, a na ławkach pod kapliczką rozłożyła się jakaś rodzina z żarciem... lecz zanim się zdążyliśmy dołączyć, to zwinęli majdan i odjechali.
Zjazd był bardzo przyjemny, jak to zjazd, dodatkowo bardzo malowniczą okolicą, droga biegła pięknymi grzbiecikami, wśród ciekawej rzeźby terenu... żadne fotki tego nie oddadzą.
A po zjeździe już główną drogą w zapadającym zmierzchu cięliśmy na nocleg na... kanałem Kupa-Kupa. Otóż w Karlovacu spotykają się do Kupy 4 duże, spływające z gór rzeki - Kupa, Dobra, Mrezica, Korana. Żeby zmniejszyć ryzyko powodzi, został wykopany kanał-obwodnica Karlovaca który biegnie od rzeki kupa (ponizej ujścia do niej Dobrej) do rzeki Kupa ale juz ponad 20km za Karlovacem. W razie czego kanał ten przejmuje wody Rzek Kupa i Dobra, a zagrożenie jest tylko ze strony dwóch pozostałych rzek. Nad tym kanałem właśnie nocowaliśmy.
Fotki oczywiście cały czas dogrywam na Picasę