teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108749.60 km z czego 15563.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2015

Dystans całkowity:911.06 km (w terenie 136.40 km; 14.97%)
Czas w ruchu:55:27
Średnia prędkość:16.43 km/h
Maksymalna prędkość:38.10 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:33.74 km i 2h 03m
Więcej statystyk
  • dystans 70.39 km
  • 16.00 km terenu
  • czas 04:17
  • średnio 16.43 km/h
  • rekord 36.30 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Osy, muchy i inne insekty

Sobota, 18 lipca 2015 · dodano: 20.07.2015 | Komentarze 7

A także skwar niemożebny... lato panie (i panowie), lato.

Skoro wariag kręci nosem na kwiatki, to wracamy do grzybków... chyba że to cuś innego.



Udałem się do jednej z moich skrzynek - naszukałem się jej, ale w końcu znalazłem, wyjąłem, przejrzałem zawartość i ponownie ukryłem... i  wtdy coś mnie dziabnęło raz i drugi. Okazało się że gdzieś tam gniazdo mają osy. Miałem początkowo zawiesić skrzynkę do jesieni, ale po namyśle wróciłem i starając się nie drażnić os ponownie zabrałem skrzynkę i ukryłem w innym miejscu... w sąsiedztwie porastających bluszczem drzew.





Suchszy Dopływ Suche wysechł, Sucha Mariańska wyschła (na fotce poniżej), toteż wyschło Jeziorko Łabędzie przez które ta Sucha przepływa. Za to były tytułowe muchy, ale na szczęście praktycznie brak komarów.



Rawka szczęśliwie jeszcze nie wyschła.



Wracałem żeby zdążyć przed tradycyjną letnią burzą i zlewą... dorwało mnie w parku, ale trochę pokropiło, zaczęło się nawet rozpadywać i... przeszło. Ot, taka popierdółka dziś, widać dopiero zbierało siły na jutro.


  • dystans 59.08 km
  • 9.50 km terenu
  • czas 03:23
  • średnio 17.46 km/h
  • rekord 29.60 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Zakładanie skrzynki w dwie ulewy

Środa, 15 lipca 2015 · dodano: 20.07.2015 | Komentarze 2

Myk, żeby założyć skrzynkę finałową serii skrzynek związanych z wojną pozycyjną nad Rawką i Bzurą... z racji tego, że dokładnie 100 lat temu lada dzień Rosjanie opuszczą okopy i zaczną się wycofywać w kierunku Warszawy. Po drodze zaczęło padać i trochę mnie zlało... na szczęście deszcz był dosyć krótki i nim dojechałem na miejsce ponownie byłem już zupełnie suchy.

Okopy gdzieś nad Rawką... no może nie ta najpierwsza linia na skarpie, tylko jedna z rezerwowych zaraz za nią.





Wracając prawie mi się udało zdążyć przed kolejną ulewą... prawie, bo zaczęło padać jak byłem w lesie tuż przez Żyrardowem. A jak jechałem przez miasto, to akurat była największa ulewa i zmokłem... no prawie do suchej nitki, bo zostało mi trochę suchego na koszulce na plecach i po pachami.




  • dystans 8.68 km
  • 1.70 km terenu
  • czas 00:33
  • średnio 15.78 km/h
  • rekord 25.70 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Do Czarnego Borku po skrzynkę

Wtorek, 14 lipca 2015 · dodano: 20.07.2015 | Komentarze 2

Taki trochę spontaniczny wypad po skrzynkę, jako że lavinka rozwiązała mój quiz (opis skrzynki) razem z Dombiem. W zasadzie każde osobno, ale trochę współpracowali w porównywaniu danych, więc padł pomysł żeby razem podjąć skrzynkę. A ja stwierdziłem, że miejsce w sam raz by z Kluską popołudniu wybrać się do lasu, więc postanowiliśmy jechać razem.

Mieliśmy zamiar jechać z fotelikiem, ale Kluska zażądał jazdy w ustrojstwie... no dobra, czemu nie.

Mike, wsiadaj i pasy zapinaj!



Na miejsce dotarliśmy pierwsi



Podczas gdy lavinka rozwieszała hamak, Kluska sturlała piłkę z górki i pobiegła za nią...



A potem trzeba się wdrapać z powrotem na wydmę... info dla wariaga - task, to największe górki w okolicy, następne wyższe to chyba dopiero Karpaty*




Następnie kierując się geokeszerską intuicją pobiegła w kierunku skrzynki i jako pierwsza znalazła się tuż przy niej (prawie po niej przebiegła).



Czy przytuliliście dziś już jakieś drzewo?





A to powód lokalizacji skrzynki nw tym miejscu - okopy na szczycie wydmy



Z rozpoczęciem szukania czekaliśmy na Dombiego z rodziną... tyle że lavinka zapomniała wszpółrzędnych skrzynki (ale ja ją donawigowałem skrótem), a Dombie GiePSa (przez co w ogóle miał problem z dotarciem na miejsce). W końcu znalazła nas Ania, żona Dombiego, która po prostu sobie poszła dróżką gdzieś tam przed siebie.

lavinka wzięła kordy od Dombiego i wbiła do swojego komórkowego GiePSa. Trochę nas początkowo rzucało, a może po prostu chłopaki biegali do każdego podejrzanego drzewka bez oczekiwania na wskazówki osoby z GiePSem. A Kluska za nimi. W końcu lavinka wskazała z grubsza rejon poszukiwań i już szybko poszło.





A potem rozwałka!



Dobra, to wy se gadajcie, a ja sobie golnę zbożówki z mlekiem




I zagryzę



Potem Kluska postanowiła pochwalić się wszystkimi zabawkami, które zapakowała nam do sakw... a było ich sporo. Potem były tańce, a potem Dombie z rodziną nas opuścił, a my kontynuowaliśmy rozwałkę.

Kluska znalazła w pobliżu piaskownicę (znaczy wychodnię piasku mazowieckiego), a potem zaczęła podlewać piaskiem krzaczki i drzewka.



A także kłak psiej sierści, który leżał na mchu... może z tego jakiś piesek wyrośnie?



*) Obszar Ochrony Ścisłej Karpaty - wydmy w Puszczy Kampinoskiej


  • dystans 4.70 km
  • czas 00:19
  • średnio 14.84 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Jordanek z awanturą

Wtorek, 14 lipca 2015 · dodano: 15.07.2015 | Komentarze 3

- Jadę s Sullym... też jestem potworem GRRR! I mam sztuczne zęby z wafelka ryżowego GRRR!



- Sulley, pilnuj kramiku, ja idę po piasek... eee, znaczy po lody.




Portret Sulliego, rys. Kluska



Oldskulowa drabinka z dziesięcioma warstwami farby (wszystkie na wierzchu)



Prace ziemne



Nowa zabawa - wrzucamy patyczek w szparki... i po kolei sprawdzamy czy wpada we wszystkie.




Kluska nie chciała wracać, a jak udało mi się ją zapakować to fotelika, to wpadła w histerię i nic nie pomagało... ech, powrót na syrence do domu.


  • dystans 4.08 km
  • czas 00:14
  • średnio 17.49 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Po dziecko na dworzec

Poniedziałek, 13 lipca 2015 · dodano: 15.07.2015 | Komentarze 0

Kluska na weekend pojechała z babcią i wujkiem do wesołego miasteczka w Chorzowie, jechała też Pędolino, podróży pociągiem było w ogóle sporo bo jeszcze kibel na trasie Żyrardów-Włochy-Żyrardów. Było tak fajnie, że dziecko nie chciało wracać....

My myśleliśmy że babcia wraca z Kluską i wujkiem (a wracała sama z Klu), babcia myślała że da radę zaciągnąć Kluskę z dworca na postój taksówek... błąd, Kluska nie chciała wracać do domu z takiej fajnej wycieczki. najpierw nie chciała opuścić peronu, a  potem okolic dworca - uciekała na murki i ławki. toteż babcia zadzwoniła po pomoc, szybko się zebraliśmy i myk z fotelikiem na dworzec.




Zapakowanie Kluski do fotelika wiązało się z awanturą, ale jakoś udało się ją załagodzić i potem już bez problemu, najkrótszą trasą pojechaliśmy do domu.



  • dystans 34.84 km
  • 7.50 km terenu
  • czas 02:01
  • średnio 17.28 km/h
  • rekord 26.90 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Kasztan który jest klonem

Niedziela, 12 lipca 2015 · dodano: 12.07.2015 | Komentarze 2

Dziś do skrzynki Dziurawy kasztan, choć tak naprawdę jest to klon... to nie moja robota, skrzynkę adoptowałem od geokeszera, który już się nie bawi. Myk polega na tym, że dziupla jest bardzo głęboka i była wypełniona patyczkami, ale komuś spadłą między te patyczki. Poprzednio oczyściliśmy wnętrze z patyczków (zostały resztki do których nie sięgaliśmy), ale skrzynki nie udało się wyciągnąć, bo siedziała w dołku w rogu poza naszym zasięgiem (to coś po lewej)



Dziś przyjechaliśmy z ciężkim sprzętem i po dłuższym czasie udało się... kluczem do sukcesu była saperka. Najpierw wydobyliśmy z dołka, a potem to już szybko poszło. Dziuplę wypełniliśmy dosyć gęsto i szczelnie patyczkami (może tym razem nie spadnie), ale skrzynkę zabraliśmy na razie do domu do podsuszenia.





Kościół w Radziejowicach, fotostop w drodze powrotnej






I kolejny fotostop w Bieganowie.





  • dystans 106.70 km
  • 16.30 km terenu
  • czas 06:15
  • średnio 17.07 km/h
  • rekord 31.40 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Setka cyklogrobbingowa

Sobota, 11 lipca 2015 · dodano: 12.07.2015 | Komentarze 6

Dzisiaj objazd nowych skrzynek, głównie cmentarne, a jak nie to i tak związane z I wojną.

Budy Grabskie - szlakgrodzisk Piastów Mazowieckich... hmmm (powiększenie 1, powiększenie 2)



A tu już pobliski cmentarz



Skrzynka znaleziona i tradycyjna rozwałka




Dlaczego warto czasem pójść w krzaczki? A bo coś takiego można znaleźć.



Szosa Skierniewice - Bolimów, ponoć to co tu robią, to budują ścieżkę rowerową...ponoć z kostki. No cóż, Polska powiatowa zatrzymała się na epoce kostki łupanej i jakoś nie da się jej przekonać do asfaltu, mimo że kostka nie dosyć że gorsza to jeszcze droższa.



Taka mała zagadka - co to za kwiatek? :-)



Jedziemy dalej



Kapliczka w Julianowie, miejsce potyczki legionistów z kozakami w 1914 (tabliczka 1, tabliczka 2)



I orzełek dla wariaga... ja już wiem co to za orzełek, ale zostawiam go nieopisanego, żeby wariag mógł się wykazać.



Takie tam...







Kościół w Kozłowie Biskupim







Jedna ze skrzynek, jeden ze znalazców zgubił zatyczkę, to inni zaimprowizowali zamknięcie. Przy okazji daliśmy nową zatyczkę i zabezpieczyliśmy przed zgubieniem.








  • dystans 72.23 km
  • 18.50 km terenu
  • czas 04:12
  • średnio 17.20 km/h
  • rekord 32.30 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Pogoda w kratkę

Piątek, 10 lipca 2015 · dodano: 12.07.2015 | Komentarze 9

W zasadzie to pogoda w chmurki i słoneczno, bo trudno o chmury kwadratowe. W każdym razie dziś a to chmury i deszcz, a to słońce, a kiedy indziej porywisty wiatr.

Ale do rzeczy, dzisiaj w zasadzie cały czas byłem na rowerze, tylko na chwilę zsiadałem, zmieniałem rower itp...
1) Najpierw rano na rynek
2) Potem z lavinką odwieźć Kluskę na dworzec (a że to drugim rowerem, to jako osobną wycieczkę wrzucam)
3) Do Radziejowic wymienić Travel Bugi w skrzynce
4) Z lavinką po nową skrzynkę w okolicy

Radziejowice



Ostatnio przybyłą też tabliczka przy innym jesionie w pobliżu.  Z nim związana jest śmieszna historia, otóż w tym drzewie kiedyś była ukryta skrzynka naszego znajomego, a w informacji o ukryciu było napisane "w kasztanie". Najśmieszniejsze w tym było to, że przy alejce rośnie rząd starych kasztanowców, a bodaj jedynym drzewem innego gatunku był właśnie ten jesion ze skrzynką.





Gdy wyjeżdżałem z Radziejowic, dorwała mnie chmura z ulewnym deszczem i trochę przemoczyła, ale potem wyszło słońce i podeschłem. przejeżdżając przez Las Radziejewski zauważyłem, że postawili nową tabliczkę w rezerwacie (powiększenie), poprzednio tu będąc zauważyłem, że zdemontowali starą.



Wieczorem z  lavinką machnęliśmy się przez las do Miedniewic, a właściwie pod do nowej trzyetapowej skrzynki związanej z I wojną.

Droga do mogiły z 1 etapem była zaminowana.




W drugim etapie musieliśmy się wbić na teren kościoła... niestety atak frontalny nie powiódł się ze względu na zamkniętą bramę i furtkę. Obeszliśmy więc boczkiem przez teren klasztoru.




Aż chce się w tej skrzyni ukryć skrzynkę



Też w miarę nowa tabliczka (powiększenie)



No i finał... postanowiłem skorzystać z dojazdu Dombioego, bo ja zwykle idę do tej mogiły na skróty skacząc przez rów. Niestety dojście od tyłu było bronione przez sprzęt ciężki marki Ursus. Trochę głupio ciąć polem (nawet miedzą, czy skrajem pola), można by wytłumaczyć jakby co że do mogiły... ale my unikami interakcji społecznych.



Pojechaliśmy naokoło z przeszkodami żeby się nie wracać, a w końcu skorzystaliśmy z mojej drogi skacząc przez rów i przebijając się przez zasieki z ostów wyższych od człowieka.




No i to tyle, jeszcze rozwałka i do domu.


  • dystans 5.83 km
  • czas 00:24
  • średnio 14.57 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Tańce na peronie

Piątek, 10 lipca 2015 · dodano: 12.07.2015 | Komentarze 3

Na poniższych zdjęciach Kluska udaje grzeczne dziecko... ale czego więcej do szczęścia trzeba - bukiecik podróżny jest, żarcie jest, plecaczek-pingwinek trzymany z przodu na kolana i jedziemy na dalszą wycieczkę! Jjupi!




Zaczęło kropić... w zasadzie na kropieniu się skończyło, potem nawet wyszło słońce, ale nie wiadomo było czy się nie rozpada, więc lavinka założyła Klusce pelerynkę.



A czekając na pociąg - tańce na peronie! Co gorsza my też musieliśmy tańczyć - albo wszyscy w kółeczko, albo kazała mi z lavinką wziąć się za ręce i tańczyć, a sama pilnowała obok lub tańczyła z babcią... eee, w kogo ona to ma, może po babci? Na pewno nie po nas, my mamy duże doświadczenie w uciekaniu ze szkolnych dyskotek, albo zaszywaniu się w jakimś zakątku z dala od imprezy...





Dobra, Kluska do pociągu... i co by tu zrobić z tak pięknie rozpoczętym weekendem?





  • dystans 4.70 km
  • czas 00:19
  • średnio 14.84 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Żadnej kałuży nie przepuszczę i złapię zająca

Czwartek, 9 lipca 2015 · dodano: 12.07.2015 | Komentarze 3

Na Jordanku standardowo... chmury się zbierały, ale w końcu nie padało



Dziś była Maja ze swoimi foremkami, to były lody w różnych wafelkach. Były szyszkowe



Były też ulubione lody Sulliego - mirabelkowe z zielonymi mirabelkami



Deszcz spadł później, gdy byliśmy w domu. No to zakładamy kurtkę w wodny wzór maskujący, kaloszki z Myszką Minnie, Piegowatkę (przedszkolną parasolkę lavinki) w garść i hajże na kałuże!




Najpierw dłuuugo w Małpim Gaju



Potem wreszcie ją namówiłem, że pójdziemy poszukać kolejnych kałuż... a że znów by utknęła w kolejnej kałuży na dłużej, to namawiałem ją żeby szła do przodu odwiedzając każdą kałużę.




Jak widać na zdjęciu, zażyczyła sobie foremek do lodów.



I co teraz, aha no tak... foremki!




- Tata, w tej kałuzy jest mało, tseba dolać wody!
Tak więc tu utknęliśmy znów na długo, bo trzeba było przelewać z kałuży do kałuży.




A potem trafiliśmy na boisko przy szkole... zabawa polegała na wykopaniu piłeczki na trawę, a potem z powrotem w największą kałużę.






Ta smutna mina, to dlatego że przyjechały dzieci na rolkach i Kluska też by chciała tak pojeździć. Obiecałem, że jak będzie większa to też będzie jeździć na rolkach.

chłopiec: Bawimy się tak, żeby nie wjechać w kałuże.
dziewczynka: Nie! Bawimy się tak, żeby jeździć tylko po kałużach!



A potem utknęła przy dzieciach w wieku szkolnym... trochę biegała po murkach i schodkach, trochę wyżerała mi wałówkę z plecaka (zrobiła się głodna w międzyczasie), a trochę gapiła się na dzieci.

Tu ciekawostka - gdy przewróciła się przed siebie (na szczęście w miarę bezboleśnie), to jedna z dziewczynek się śmiała że "złapała zająca" (faktycznie wyglądało to jakby coś łapała). Dowcip polega na tym, że dokładnie ten sam zwrot słyszałem dzisiaj na Jordanku, gdy jakieś dziecko bęcnęło. Hmmm, nie wiem czy słyszałem coś takiego wcześniej... możliwe, bo brzmi znajomo, ale raczej niezbyt często bo nie kojarzę za bardzo. A czy u was też tak się mówi, czy to znowu jakiś lokalny zwrot?

W końcu zdecydowałem , że dosyć tego siedzenia - Kluska była cała mokra, do kaloszków też się nalało, tak to jest jak się siada w kałuży, dla niej to co najmniej spodniobuty na kałuże, a nie jakieś kaloszki. Z rykiem, ale niezbyt długim udało mi się ją zabrać z boiska... potem ładnie szła kilkaset metrów, aż usiadła na chodniku i nie chciała się ruszyć. Po długich próbach udało się ją przemieścić bezkrzykowo parę razy o kilka metrów w kierunku domu... ale trwało to 10-15 minut. Do nocy byśmy w tym tempie nie wrócili, a żadne metody nie działały. W końcu wziąłem ją pod pachę i zaniosłem tak do domu... ryczącą i wyrywającą się.