teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108860.05 km z czego 15577.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 38.68 km
  • 3.50 km terenu
  • czas 02:30
  • średnio 15.47 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Wagary w bibliotece i tunelu

Czwartek, 5 września 2019 · dodano: 08.09.2019 | Komentarze 3

Dziś Kluska miała iść do szkoły na 7:45... ojojoj, kiedy do przedszkola jeździliśmy na 8:30, zwykle byliśmy na styk, a równie często nawet trochę spóźnieni. Postanowiliśmy więc skorzystać z ładnej pogody, dać jeszcze jeden dzień się wyspać (na pitek też na 7:45) i pojechać na wagary... no tak, pierwszy tydzień szkoły, a my już wagarujemy.

Pierwsze śniadanie Klu w zasadzie zjada w rowerze... bo zaraz po wstaniu (skoroświt po 9-ej), nie ma apetytu i  kanapkę dojadała wsiadając do roweru, więc w zasadzie była ciągłość, bo zaraz zabrała się za zapasy na drogę zgromadzone w kieszonce.

Później czytała "Wścibionki" i do Radziejowic prawie całe przeczytała.




Wścibionki vs Pan Wściubiaczek



Zaczynamy od wizyty w bibliotece Radziejowice... a potem drugie śniadanie.



Wagary, wagarami, ale zaliczamy lekcję wuefu na siłowni plenerowej



Tuż za płotem jest remiza i nagle zaczęła wyć syrena... z palcami w uszach oglądamy jak dwóch panów biegnie, a inni podjeżdżają, jak wyprowadzają wóz, dosiadają się kolejni już przebrani i jak na sygnale ruszają do akcji.



A potem myk do Mszczonowa, do którego stąd już blisko. Mimo wagarów jednak przyjechaliśmy do szkoły... bo biblioteka jest w budynku szkolnym.




Latem był konkurs na wakacyjną fotkę z książką wypożyczoną z mszczonowskiej biblioteki. Oto nasza konkursowa fotka (opowiadanie "Minigolf" o Mikołajku).



Dziś oprócz wypożyczenia książek, odbieramy nagrodę - kubek i torbę z logo biblioteki i tematycznym hasełkiem. Płócienna torba jest duża i solidna, da się z nią obskoczyć kilka bibliotek i się nie urwie od ciężaru wypożyczonych książek.

A my tymczasem robimy na skwerku postój na trzecie śniadanie i czytanie.





A teraz ruszamy zaliczyć wisienkę na torcie - szukać skrzynki w tuneliku. Tunelik to w zasadzie przepust pod nasypem eSeŁki. Przepust jest dość niski, bo zasypany naniesioną ziemią, zwłaszcza wejście. Ale ogólnie dosyć przyjazny - piaseczek, prawie nie ma śmieci... no trochę ich wyzbierałem od strony skrzynki podczas jej zakładania i serwisów, przede wszystkim usunąłem szkło.



Kluska oczywiście chciała iść pierwsza... pozwoliła mi tylko sprawdzić wejście by usunąć ewentualne śmieci, czy szkło i pokrzywy. Odkopywanie skrzynki.





Przerwa na czwarte śniadanie.



Pan Marian gra nam do kotleta.



A potem ruszamy odłożyć skrzynkę i obowiązkowo idziemy na drugi koniec tunelu... dalej tunelik jest nieco wyższy, bo dno opada, ale też robi się trochę błotniście... a na końcu, przy drugim wejściu.... natrafiamy na dwa martwe psy, czy inne lisy. Kluska była bardzo podekscytowana odkryciem, na szczęście zadowoliła się obejrzeniem ich z pewnej odległości. Podejrzewam że ktoś zabił psy i je tu wrzucił, ale nie mówiłem tego, rzuciłem że to zdechłe lisy (żeby było że zmarły śmiercią naturalną).

One już tam leżą jakiś czas, bo na szczęście już nie śmierdziało padliną. Klusce bardzo się podobało odkrycie, potem opowiadała koleżance, a ona była niepocieszona że nie zrobiliśmy im zdjęcia.



Powrót



Podziemna piaskownica,  odcinek między pierwszym wejściem a skrzynką jest bardzo przyjemny i nadaje się do zabawy, lavina nie mogła się nas doczekać i zastanawia się czy aby się nie zgubiliśmy w tuneliku, co jest trudne bo jest prosty... ale my jesteśmy zdolniachy.



No i pora wracać.



Jeszcze tylko lekcja przyrody. Liście gruszy miały jakieś przebarwienia.



Po zajrzeniu pod spód, okazało się że to galasy. Sądząc po tych wypustkach, larwy już z tego wyszły, a może nawet przepoczwarzyły (wygląda to trochę jak resztki poczwarek).





I jeszcze taką ładną gąsieniczkę po drodze spotkaliśmy.... hmm, chyba pora wypożyczyć "Wielką Księgę Robali"!





Kategoria mazowieckie



Komentarze
lec33
| 17:20 poniedziałek, 9 września 2019 | linkuj logując skrzynkę o tym pisałem, bardziej wtedy bałem się o psa niż o siebie bo zawsze może trafić się jakaś idiota, która strzela dla zabawy i nie patrzy w co byle się ruszało
meteor2017
| 09:40 poniedziałek, 9 września 2019 | linkuj Niewykluczone... aczkolwiek ja nie słyszałem tam akurat żadnych strzałów, choć byłem tam... no policzmy - wizyta z obczajeniem miejscówki, założenie skrzynki, wizyta z lavinką, co najmniej dwie wizyty kontrolno-serwisowe, wizyta z Kluską, to daje co najmniej 6 wizyt przy samym tuneliku, nie licząc paru przejazdów przez pobliski przejazd i wizyt na sąsiedniej skrzynce przy wiadukcie na CMK.
lec33
| 06:23 poniedziałek, 9 września 2019 | linkuj obstawiał bym, że to myśliwy lub kłusownik zastrzelił psy, które błąkały się po okolicy i wrzucił do tunelu, jak zdobywałem tę skrzyneczkę to też ktoś strzelał i to bardzo blisko.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa obiet
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]