teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108781.00 km z czego 15566.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 49.16 km
  • 3.70 km terenu
  • czas 03:02
  • średnio 16.21 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Znad Żabiego Oczka do Żabiej Woli

Środa, 17 kwietnia 2019 · dodano: 19.04.2019 | Komentarze 4

W zeszłym tygodniu z okazji strajku nauczycieli, wyskoczyliśmy na wycieczki do Radziejowic i Jaktorowa, a potem zrobiło się strasznie zimno... po tygodniu nasze przedszkola zawiesiły strajk, a my z okazji ładnej pogody wracamy do pierwotnego planu planu cotygodniowych wagarów w celu zrealizowania jakiegoś wypadu.

Dziś padło na Żabią Wolę - w zasadzie chcieliśmy tam jechać z Kluską w zeszłym roku, ale jak przejeżdżaliśmy przez nią sami, sprawdziliśmy że trwała totalna rozpierducha na drodze krajowej nr 8, co nas skutecznie odcinało od Żabiej Woli - trzeba było przebić się przez plac budowy z jednocześnie poprowadzonym prowizorycznie ruchem samochodowym... masakra, sami się ledwie przebiliśmy, a z dzieckiem woleliśmy nie ryzykować. Odłożyliśmy więc ten kierunek na jakiś czas... w styczniu podskoczyłem (wpis na bikestatsie), i sprawdziłem, że wiadukty już są wybudowane i przejezdne. A zatem można jechać!

Główny goździk programu to wizyta w mini Muzeum Żaby. Postanowiliśmy zabrać nasze domowe żabki na taką wycieczkę... ale początkowo nie mogliśmy żadnej znaleźć... udało się wygrzebać tylko bociana. W końcu po dłuższych poszukiwaniach udało się zlokalizować trzy sztuki zielonych stworzeń.


Wycieczkę zaczynamy oczywiście od jedzenia. Jedzenie i picie w podręcznych kieszonkach skończyło się już po 7km, co poznałem po dobiegającym z tyłu marudzeniu "nudy mi są".



Aha, wycieczka do Żabiej Woli znad Żabiego Oczka, jak się nazywa staw w parku... z ciekawostek dodam, że w serii książek o Hani Humorek jest strumyk o nazwie Żabie Udko.



Pierwszą atrakcją na trasie okazał się żuraw.



Jako że jedziemy do Kuklówki, gdzie mieszkał Józef Chełmoński, zastanawiamy się co namalował - żurawie czy bociany (bociana spotkaliśmy tydzień temu)? Po chwili grzebania w pamięci ustalamy, że bociany... ale że żurawie chyba też.

Potwierdzenie pierwszego przypuszczenia znajdujemy na szkole im. Józefa Chełmońskiego w Kuklówce.



Obok szkoły robimy sobie pierwszą rozwałkę przy placu zabaw i siłowni plenerowej.




Ciąg dalszy spotkań z przyrodą - żuczek jakiś.



Zdaje się, że pigwa.



W międzyczasie śpiewamy bocianie szlagiery - ja teks regularny, a Kluska z bocianem śpiewają w tym czasie po bocianiemu "kle kle kle kle..." Jeden kawałek Klu przyniosła z zajęć "zabawy ludowe" w przedszkolu:

Bocian, bocian, kle kle kle
Przynieśże nam śniadanie
Przynieśże nam kluseczki  |
na cztery garnuszeczki       | x2

A drugie to była nasza przeróbka przeróbki na melodię "Wyginam śmiało ciało" (tylko zamiast "żabkę" było "jabłko")... też Kluska przywlokła z przedszkola, albo skądś, i jak jej się kiedyś przypomniało i mi nagle za plecami to zaśpiewała, to omal nie spadłem z roweru:

Mniam mniam mniam mniam mniam mniam
Mniam mniam mniam mniam mniam mniam
Mniam mniam mniam mniam mniam mniam
Ja lubię - żabkę!


No dobra, a teraz gdzie dalej? W Jaktorowie byliśmy tydzień temu, no to w prawo.



Pierwszy głaz upamiętniający Chełmońskiego



Drugi głaz upamiętniający Chełmońskiego (minęliśmy wcześniej trzeci w Międzyborowie, ale się nie zatrzymywaliśmy).




Skrzynka...



Przystanek Kluska... znaczy Kuklówka.



A teraz jedziemy Wężykiem. Kluska stwierdziła, że droga w Wężyku za mało wężykuje (Choć faktycznie leci wężykiem), więc dodatkowo musiałem jeździć wężykiem.

Droga robiła tak:
- węęężyyyyyk,             węęęężyyyyyk,          węęęężyyyyyk....
a my tak:
- wężyk, wężyk,wężyk,wężyk,wężyk,wężyk,wężyk,wężyk,wężyk,



Rzut obiektywem na boki, czyli krajobrazy




Przeskoczyliśmy wiaduktem nad ósemką
- Czy jest już Żabia Wola?
- Chyba tak... a nie, ale jesteśmy już w gminie.



O, no i wjeżdżamy do Żabiej Woli.



O, drugi raz wjeżdżamy do Żabiej woli... a zatem jesteśmy w Ż.B. podwójnie.



Brama do Lasku Żabiowolskiego (zdjęcia późniejsze o miesiąc, bo krawężnik utrudniał zjazd, a nie zatrzymywaliśmy się na dłużej, bo obok co i rusz pędziły ciężarówki)




Żłobek Żabka



No i jesteśmy u celu - dworek w Żabiej Woli, w którym obecnie mieści się dom kultury.





Zaczynamy od najważniejszego, czyli wbijamy się na pięterko do Muzeum Żaby (a oto oficjalna strona muzeum).





Bocianom wstęp wzbroniony... chyba że na smyczy. Nasz jest właśnie przyczepiony do smyczy, więc mozemy go wprowadzić.



A oto i nasze żabki - pluszowa, gumowa i łopatka. Na wycieczce w muzeum.




A propos okna




Tak jakoś się trafiło, że w jednej z książek właśnie przeczytaliśmy wiersz Agnieszki Frączek "Żabka" (powiększenie po kliknięciu w fotkę). Akurat na czasie. A poza tym mam wrażenie, że jest trochę inspirowany wierszem Kerna "Żyrafa".



Żaby z konkursu plastycznego - Klusce najbardziej podobała się ta niebieska druciana.




N to co? Zwiedzamy dalej.













Schodzimy na dół... ta reprodukcja z lewej, to potwierdzenie że Chełmoński żurawie też malował.



A teraz kolejny goździk programu - szukamy skrzynki.




Być w bibliotece i nic nie wypożyczyć? To jak być w Paryżu i nie widzieć Krzywej Wieży w Pizie, cytując klasyka.



Po zapisaniu się, Kluska może dorwać się do szafki z książkami dziecięcymi - no oczywiście, ulubiona seria (Mądra Mysz).





Biblioteka ma fajne logo - standardowe logo biblioteczne przerobione żabę (szkoda tylko, że na karcie tego logo nie ma).



Wypożyczyliśmy pięć książek, przy czym z ulubionej serii takie:



Książka "Plac budowy" jest bardzo życiowa, jest w niej np. najważniejszy element pracy na budowie - fajrant! Nasz kolejny punkt programy też jest w tym klimacie - rozwałka przy placu zabaw.



Aha, mieliśmy pomysł żeby wypożyczyć coś z żabami, ale jakoś w nadmiarze wrażeń się zapomniało... jednak znaleźliśmy żaby w wypożyczonych książkach, a konkretnie w "Ania i Krzyś w kraju liliputów".



Plac zabaw - Kluska zareagowała dokładnie tak samo, jak my rok temu:
- Ślimaki? A dlaczego nie żaby?

Ale ogólnie plac zabaw bardzo sympatyczny, głównie w drewnie. No i te ślimaczki, które nas zachwyciły.





Ale znalazła się też niepozorna żabka.



A to nasza do towarzystwa.



Wiklinowa baza... jest jeszcze tunel, ale baza fajniejsza, bo Klu jest właśnie na etapie baz. A jak to porośnie jeszcze bardziej liśćmi, to będzie jeszcze fajniejsze.




No i jeszcze parę fotek z placu zabaw.






Nie to żebyśmy Klusce wkładali kask na zabawę na takich drabinkach i mostkach... po prostu akurat szykowaliśmy się do odjazdu i to było ostatnie przebiegnięcie się po tym zestawie. Ale i tak wygląda śmiesznie, jak z jakiegoś parku linowego, czy via ferraty.



Dobrze że zdążyliśmy tu przyjechać,dopóki plac zabaw jest jeszcze dla Klu jakąś atrakcją, ale to już nie to co kiedyś... rok temu mielibyśmy problem żeby ją stąd wyciągnąć w podróż powrotną. A dwa lata temu oznajmiłaby, że ona tu mieszka i nigdzie nie jedzie i trzeba by ją siłą załadować na rower, więc powrót zacząłby się jazdą na syrence.

Jeszcze obejrzeć park podworski.




Aktualnie mamy żółte  łany ziarnopłonów wiosennych wzbogaconych gdzieniegdzie przez zawilce żółte.



Kwitnący wiąz szypułkowy... bodajże.




Wracając zahaczamy o Zalew Grzymek na Pisi Tucznej. Najpierw myk po kolejną skrzynkę... a jejku, wreszcie trafiliśmy na kwitnące drzewko keszowe (mirabelka chyba jakaś), byliśmy tu co najmniej trzy razy do tej pory i albo drzewko jeszcze nie kwitło, albo już nie kwitło (i były pokrzywy po uszy).





Grzebanie w skrzynce i wpisy do logbooka



Zalew od du... drugiej strony. Znaczy od końca.



Bluszczyk kurdybanek, jasnota, piżmaczek wiosenny... tyle z nowości, bo nadal jeszcze kwitną niektóre kwiatki, które tu sfociliśmy półtora tygodnia temu.






Ależ zielono tu się zrobiło



O! Łabędź w czasie drugiego poobiadku



Forsujemy Pisię Tuczną... nie zdecydowaliśmy się w bród, więc po prowizorycznej kładce.




Kluska przy okazji oglądania powstającego na naszym balkonie gniazda gołębi (o tak wygląda) stwierdziła że do tej pory nie widziała z bliska ptasiego gniazda. Więc jak wypatrzyłem kątem oka jakieś, to je sobie dokładnie obejrzeliśmy. Chyba jeszcze zeszłoroczne, luyb starsze, za parę tygodni był już go nie wypatrzył w tej zieleni.




Asfalt typu zlepieniec. Ten żwir nie leży na asfalcie, tylko w nim tkwi... jeszcze. Za parę milionów lat geolodzy będą twierdzić, że ta skała powstała w sposób naturalny, przez zalanie pokładów żwiru przez asfaltowe jezioro.



W drodze powrotnej Klu nam zasnęła... jak za dawnych czasów przy wycieczkach rzędu 50km wzwyż.

- relacja lavinki



Komentarze
meteor2017
| 20:37 poniedziałek, 22 kwietnia 2019 | linkuj Bawimy się dwuserwisowo - tutaj jest skrzynka z drugiego serwisu.
lec | 19:19 poniedziałek, 22 kwietnia 2019 | linkuj skrzynka? wpis na odległość czy nowa przy nowym pomniku?
meteor2017
| 21:24 niedziela, 21 kwietnia 2019 | linkuj Cink-Ciasz
Gość wariag | 07:55 niedziela, 21 kwietnia 2019 | linkuj Ciekawe z jakiej chińskiej dynastii ta ropucha ?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa takja
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]