teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 110567.05 km z czego 15845.25 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.93 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 71.12 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 03:47
  • średnio 18.80 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z huannem do Parku Bajka

Sobota, 5 grudnia 2015 · dodano: 06.12.2015 | Komentarze 35

Skoroświt o 11:30 wyjechaliśmy żeby złapać huanna w Szymanowie. Mały stopik na mostku, a to Pisia Gągolina... to tu gdzie są zatopione znaki.



Dotarliśmy do przystanku na skraju Szymanowa... 16km od domu, tradycyjne miejsce na pierwszy, lub jeden z ostatnich postojów. Siedzimy, a tu jakaś dziewczynka na rowerze mówi nam "dzień dobry". Chyba tak często tu bywamy, że już nas tu znają ;-) Dobra zaznaczę że to był komentarz pół żartem, pół serio, żeby znów mi ktoś nie próbował tłumaczyć (jak kolejno lavinka, a potem huann), że na wsiach czasem jeszcze dzieci mówią dzień dobry. Wiem o tym doskonale, przecież sam ciągle  przejeżdżam przez różne wsie. A z drugiej strony tutaj naprawdę często przejeżdżamy i często siedzimy na tym przystanku, że faktycznie dzieci mogą nas tu znać :-)

Wkrótce dojechał huann, krótki postój powitalny i w drogę z wiatrem.



Fotka pamiątkowa na Pisi (bez epitetu, bo tu już poniżej połączenia wód Gągoliny i Tucznej).



Tak dojechaliśmy do Błonia, a tam dwóch kolesi widząc trójkę sakwiarzy, spytało nas:
- Przepraszam, którędy do Koszelówki?
lavinka i huann jako nielokalsi zrobili tylko głupie miny, a mi coś tam zaświtało że Koszelówka to jakaś miejscowość wypoczynkowa popularna u lokalsów. Tylko gdzie to jest? Co najmniej nad Pilicą, albo Zalewem Zegrzyńskim, jeśli nie dalej (taka Spała, Nieporęt czy inne Białobrzegi). W każdym razie wyczułem dowcip i odpowiedziałem.
- Pójdziecie tam - na dworzec. Wsiądziecie w pociąg do Warszawy, a dalej się zapytacie.
Próba dowcipu została zaliczona, kolesie nawiązali krótki, standardowy dialog "skąd-dokąd" i się złapali za głowę jak się dowiedzieli ile przejeżdżamy w grudniu.

A co do Koszelówki, to jak sprawdziłem okazało się że jest nad jeziorem pod Płockiem. Nawet z lavinką przejeżdżaliśmy kiedyś wzdłuż sąsiedniego jeziora.

W Błoniu zainstalowaliśmy się w Parku Bajka na główną rozwałkę. Kawa, herbata, cola, placki z jabłkiem, pączki, czekolada itp. Pączki nabył huann w sklepie w Czerwonej Niwie, tam co zwykle z huannem się spotykam (dziś ze względu na wiatr padło na Szymanów) - każdy inny,  z toffi, czekoladą i białą czekoladą, tyle że sam nie wiedział który jest który i odbyło się losowanie. Ja zeżarłem z białą czekoladą.



Trzy małe głody



Poza tym huann przywiózł trochę fantów (np. kolejny Bitewnik Łódzki)... jak zobaczyłem ten odblask, to omal nie spadłem z ławki ze śmiechu. A więc i do mnie dotarła akcja promocyjna Green Velo. Ale o co chodzi? No to po kolei.

Green Velo to szlak rowerowy po wschodniej Polsce, na jego budową zostało przeznaczonych 300 ml zł, (z czego 175 z funduszy unijnych na lata 2007-13). Była nadzieja że da się za to zrobić coś naprawdę porządnego, ale... jest on robiony typowo po Polsku.

Po pierwsze ogromne opóźnienia - fundusze muszą być rozliczone do końca 2015 roku, a budowa ruszyła chyba dopiero w tym roku i wszystko jest robione w pośpiechu... i nie wiadomo czy się uda skończyć. Zresztą w większości szlak nie jest budowany od zera, to tylko kwestia zamontowania oznaczenia i może budowy wiatek postojowych, gdyby był poprowadzony bo w miarę dobrych,, bocznych asfaltach, ale nierzadko palcem na mapie wyznaczono przebieg piochami, płytówami, do tego nieszczęsnymi kostkowymi śmieszkami rowerowymi.

Natomiast odcinki nowo wybudowane...to  różnie, czasem szutrowe i z ubitym tłuczniem (ale bywa że po paru miesiącach jest już luźny i jeździ się po kamieniach lub tarce - przykładowe info), czasem nieśmiertelną kostką, bywa też że asfaltem... ale nawet wtedy są różne kwiatki, jak na przykład nastawianie barierek w pięknej krajobrazowo okolicy (nad Narwią), oprócz zeszpecenia, barierki z gęstymi szczebelkami stanowią też barierę dla większych zwierzątek (tutaj info i zdjęcia)



Osobnym tematem jest promocja szlaku... jako że kasę trzeba rozliczyć do końca roku, to zaczęto Green Velo reklamować pod koniec lata, mimo że niewielkie fragmenty w ogóle były gotowe. Tak więc reklamowano szlak którego jeszcze nie ma. Teraz też wykupili reklame... reklamować szlak rowerowy w grudniu?

Zresztą sposób promocji... w materiałach reklamowych nie ma rowerzystów z sakwami, są za to sportowi, robiący różne akrobacje, także na bmx-ach, jest pani z walizką na bagażniku, są nawet celebryci w... samochodzie z logo Green Velo.

A teraz kilka moich ulubionych fotek (z oficjalnej stron GV). Ten motyw regularnie się powtarza na pokazach i potem w różnych wersjach jest w galeriach... stąd złośliwe hasło "Green Velo - prosto w krocze", co biorąc pod uwagę jakość trasy, oddaje sposób w jaki szlak traktuje rowerzystę.



A to wspomniana rowerzystka z walizeczka... a po takiej nawierzchni bardzo wygodnie się jeździ.



No i perełka z folderu reklamowego - wąwóz w Sandomierzu, do którego obowiązujego zakaz wjazdu rowerem! (artykuł).

Różnego typu wpadek było mnóstwo, nie bez powodu powstał profil Green Failo, który zbiera różne wpadki, niedociągnięcia, absurdy itp. Szlakiem GV zainteresował się nawet NIK (info).

A jeśli chodzi o nasze kontakty z GV, to wypełnialiśmy kilka lat temu ankietę o naszych oczekiwaniach wobec szlaku. W maju zaś jechaliśmy przypadkowo kawałek jego trasą (wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy że jest w fazie budowy), ale w terenie jeszcze tam nie było śladu tego szlaku. No cóż, miało być tak fajnie, a wygląda na to że wyszło jak zwykle.



Wracając do Błonia, po żarełku poszliśmy pokazać huannowi park - najpierw igloo.





A potem plenerowy gabinet luster... krzywych





Parkowanie na Pac-Manie




I wielkie leżakowanie...




A potem każdy w swoją stronę. My jeszcze trochę się pokręciliśmy po Błoniu, jakiś cyklogrobbing itp.



Stacyjka pod Błoniem. Dałoby się tu zrobić pochylnie, bo jest miejsce, ale są tylko schody. Pochylnia zaś została wydeptana, Nawet wózkiem  wózkiem dziecięcym da się tam wjechać, tylko trzeba trochę się nagimnastykować... byłoby wygodniej gdyby nie postawili tu tej tablicy.




A potem rypanie do domu pod wiatr i płod słońce, a potem z widokiem na płonące niebo i  chmury.







Komentarze
huann
| 09:45 poniedziałek, 14 grudnia 2015 | linkuj Kapela We-Gan? A to nie znam! ;)
Gość wariag | 14:39 niedziela, 13 grudnia 2015 | linkuj Ale największy był fun
Gdy rżnęła kapela The Gun :)
huann
| 21:15 czwartek, 10 grudnia 2015 | linkuj I szli na ciastka i na lizaki szli
Słuchając Claptona, albo inne Free
A gdy z-oczyli cukiernię - krzyknęli ju-hu!
Kto wie, czy nie czasem przy dźwiękach The Who?
W cukierni (być może) grał wtedy adapter
Na talerzu ciastka - oraz Ten Years After
A później byli wcale nie gorsi
Who? Rzecz jasna skrzypiąca The Doorsi!
A jak już piszemy o zaprzeszłych pląsach
Wspomnieć wprost trzeba o niejakich Stonsach
I pustoszały wtenczas talerze
Przy Micku Jaggerze.
Listę tę przebojów można by ciągnąć
Lecz próżno tu koniec jakiś osiągnąć
Bo kapeli zacnych było bez liku
Chyba aż tyle, co kalorii w serniku!
Gość wariag | 19:11 środa, 9 grudnia 2015 | linkuj @Huann - no to i ja coś wieeeeelgom poezyją rzucę :

Hasłem Bandy Czworga do wagarowych kontaktów
Było z Layli Claptona tuzin pierwszych taktów
Gość wariag | 18:34 środa, 9 grudnia 2015 | linkuj @cukiernia u Dudy - a pod Dudą to jest w wieeeelkiej piwnicy była przed wojną mykwa a potem łaźnia. Nieraz bywało że jakiś dżentelmen w stroju niekompletnem pojawiał się uzupełnić bilans wodny oranżadą albo lemoniadą. Szkoda że to nie była łaźnia żeńska :(
W ogóle miałem wtedy dylemat czy użyć "zażerająć" czy "pożerając" :)
huann
| 17:53 środa, 9 grudnia 2015 | linkuj U Dudy Dziadzia powiada? To pocieszające, że tak się dobrze któryś z Dudów kojarzy! ;)

Wypiekał Duda cuda:
Tężyzn nabrały uda!
Gdy w budzie tęga nuda
Sześć ciastek miast fast fuda!
Gość wariag | 20:00 wtorek, 8 grudnia 2015 | linkuj @cukiernie - w licealnych czasach chodziliśmy na wagary do kultowej cukierni, którą nawet upamiętniłem w "poezji" :

Jak miło w taki podły dzień
U Dudy sobie siąść
I zażerając ciastek sześć
Marzenia piękne prząść.

Były tam też ogromne, czerwone lizaki na drewnianych patyczkach - pyszne :)
lavinka
| 19:50 wtorek, 8 grudnia 2015 | linkuj Oj, jadłabym. xD
huann
| 19:46 wtorek, 8 grudnia 2015 | linkuj @Lavinko - oczywiście, że ta :) Gdybym wystartował 10 minut później do Wawy, to by była już otwarta i byłyby narożniki z serem miast pąków z Cz.N. ;)
Gość wariag | 19:19 wtorek, 8 grudnia 2015 | linkuj @Meteor - to iż nie znaleziono nie znaczy że ich nie było. Widocznie były i dlatego nie ma cukierni ;)
meteor2017
| 17:36 wtorek, 8 grudnia 2015 | linkuj A na Ochocie rury z kremem się kupowało przy Grójeckiej obok napisu na ścianie, że sprawdzone i min nie znaleziono... napis jest do tej pory, ale cukierni już nie ma :-(
lavinka
| 16:50 wtorek, 8 grudnia 2015 | linkuj Krawiecka to ta kultowa cukiernia na Bałutach przy twoim bloku?
huann
| 16:19 wtorek, 8 grudnia 2015 | linkuj A najlepsze rożki są i tak przy Krawieckiej. Huann kupuje je zawsze pomiędzy 9:00, a 17:00!
Gość wariag | 15:40 wtorek, 8 grudnia 2015 | linkuj No wiem, wiem, zaraz się przyczepita o "podwójne zdublowanie" ale ja pisząc to wyobrażałem sobie pączka z marmuladom i glancem ;)
Gość wariag | 15:38 wtorek, 8 grudnia 2015 | linkuj @nagrobek - w Skierniewicach jest z chyba z inskrypcją "oficer b. Wojsk Polskich". Ale tu masz podwójnie zdublowane "B" co wg mnie jest jednak rzadkością.
lavinka
| 11:35 wtorek, 8 grudnia 2015 | linkuj @Huann: Nie no tak sobie tylko marudzimy, tak naprawdę wszystko z Czerwonej Niwy jest zawsze smaczne i dobre. Chyba tylko cukiernia w Paprotni przy stacji (a może pomyliłam nazwę, ta blisko klasztoru) ma lepsze ciacha.
huann
| 07:28 wtorek, 8 grudnia 2015 | linkuj @Pączki: ja częściej wyżeram, niż kupuję (co zresztą jest logiczne;), więc nie wiedziałem jakie wziąć - a były też i z dżemem, czy tam marmoladą. Następnym zrazem się potrawię, tfu, poprawię ;)
lavinka
| 21:15 poniedziałek, 7 grudnia 2015 | linkuj @Werrona: Toć nie czapka tylko kominek zielony zakładany a la czapka. Meteor jeździ tak od lat, chyba go po prostu zimą rzadko widujesz.
meteor2017
| 21:14 poniedziałek, 7 grudnia 2015 | linkuj Co najmniej od roku.... ale to nie jest czapka, tylko kominek. Drugi taki kominek, ale ze wzorem maskującym, robi za szalik.
lavinka
| 21:14 poniedziałek, 7 grudnia 2015 | linkuj O przepraszam, ja nie zrobiłam głupiej miny, bo dojechałam do Was dopiero, gdy coś tym chłopakom tłumaczyłeś i nawet nie wiedziałam, o co pytali, dopiero później się jorgnęłam.
Werrona69
| 21:08 poniedziałek, 7 grudnia 2015 | linkuj Widziałam was wczoraj na rowerach w miescie. Masz nową czapkę! ! Nie chciało mi się wierzyć (tak mi tylko migneliscie za oknem samochodu) ale zdjęcie wyraźnie to potwierdza! Rodzina cie przestanie rozpoznawać. Nie wspominając o znajomych. Gdyby nie Lavinka z pewnością bym Cię nie rozponala. Zimowy to kamuflarz czy polityczny?
meteor2017
| 20:53 poniedziałek, 7 grudnia 2015 | linkuj A, zapomniałem o dialogu gdy wjechaliśmy do Błonia i na chwilę się zatrzymaliśmy ;-)

Dwóch kolesi widząc trójkę sakwiarzy, spytało nas:
- Przepraszam, którędy do Koszelówki?
lavinka i huann jako nielokalsi zrobili tylko głupie miny, a mi coś tam zaświtało że Koszelówka to jakaś miejscowość wypoczynkowa popularna u lokalsów. Tylko gdzie to jest? Co najmniej nad Pilicą, albo Zalewem Zegrzyńskim, jeśli nie dalej (taka Spała, Nieporęt czy inne Białobrzegi). W każdym razie wyczułem dowcip i odpowiedziałem.
- Pójdziecie tam - na dworzec. Wsiądziecie w pociąg do Warszawy, a dalej się zapytacie.
Próba dowcipu została zaliczona, kolesie nawiązali krótki, standardowy dialog "skąd-dokąd" i się złapali za głowę jak się dowiedzieli ile przejeżdżamy w grudniu.

A co do Koszelówki, to jak sprawdziłem okazało się że jest nad jeziorem pod Płockiem. Nawet z lavinką przejeżdżaliśmy kiedyś wzdłuż sąsiedniego jeziora.
meteor2017
| 20:45 poniedziałek, 7 grudnia 2015 | linkuj @nagrobek - ale czasem chyba jednak się zdarza, bo mam wrażenie że coś takiego już widziałem ;-)

@pączki - też wolę lukrowane z marmoladą wieloowocową, ale widać zwykłych nie było... zresztą czasem mogę i cuś innego spróbować
lavinka
| 19:07 poniedziałek, 7 grudnia 2015 | linkuj Też wolę tradycyjne pączki, ale coraz trudniej je spotkać. Poza tym od jakiegoś czasu wszystkie są dla mnie trochę za słodkie. Ale raz od wielkiego dzwonu coś zjem, żeby uzupełnić niedobory szkodliwych substancji w organizmie. ;)
Gość wariag | 15:40 poniedziałek, 7 grudnia 2015 | linkuj @nagrobek - "byłego oficera byłych Wojsk Polskich", no, chyba nie tak często spotyka się takowy skrót ?

@pączki - a nie było takiego zwykłego z "marmuladom i glancem" ? Uwielbiam pączki z duuuużą ilością marmolady i obficie obglancowane :)
huann
| 11:46 poniedziałek, 7 grudnia 2015 | linkuj Bo jabłka żeby się liczyły (co najmniej do trzech) muszą być jak pączki: przynajmniej trzy - i to różne :)
meteor2017
| 08:51 poniedziałek, 7 grudnia 2015 | linkuj My mamy jabłka w trzech gatunkach w lodówce... na słodko oczywiście, bo kupuję nie-winne. No i mamy mimo zeżarcia już części ;-P
huann
| 08:36 poniedziałek, 7 grudnia 2015 | linkuj Ale szparagów z cząbrem i chilli na słodko w słoiczku nie ma Waść, ha! :P A my mamy - ze świątecznego jarmarku z wczoraj. To znaczy wczoraj mieliśmy, a dziś to już nie tak znowu mamy bo bardziej mieliśmy ;)
meteor2017
| 21:48 niedziela, 6 grudnia 2015 | linkuj Dobra, dobra, ty tu sobie rozumuj i wierszokletuj, a w tym czasie ktoś ci dżem sprzed nosa wszamie ;-P (na przykład Kluska, ona potrafi przyjść i zabrać grzankę którą właśnie jem). Czujnym trzeba być
huann
| 21:45 niedziela, 6 grudnia 2015 | linkuj Ja rozumiejąc dżem
Go jem.
Bez zrozumienia
Nie ma jedzenia!
meteor2017
| 21:30 niedziela, 6 grudnia 2015 | linkuj Mi się wydawało że się je, a nie rozumie... zresztą jak chcesz, ty możesz ten dżem rozumieć, ale ja go zjem.
huann
| 21:24 niedziela, 6 grudnia 2015 | linkuj To się rozumie samo przez się!
meteor2017
| 21:20 niedziela, 6 grudnia 2015 | linkuj A nie "dżem dobry"?
huann
| 21:18 niedziela, 6 grudnia 2015 | linkuj To ja zagaję tradycyjnym polskim "dzień dobry" ;P
lavinka
| 21:12 niedziela, 6 grudnia 2015 | linkuj Tam się przy peronie tworzy pochylnia nr 2, żeby można było minąć latarnię, tylko ją słabo widać od góry i dlatego w nią trafiłam dopiero za drugim razem. :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa mawio
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]