teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 110567.05 km z czego 15845.25 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.93 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 38.98 km
  • 18.50 km terenu
  • czas 02:43
  • średnio 14.35 km/h
  • rekord 29.60 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Łódź pod F-16 / dzień #1 nieoczekiwane spotkania

Sobota, 24 maja 2014 · dodano: 28.05.2014 | Komentarze 5

Z rana przyjechał huann i we trójkę ruszyliśmy do cukierni nabyć truskawianki, porzeczkówki i pączka z porzeczką. Tam zaczepił nasz sąsiad huanna i próbował nas poinformować gdzie możemy pojechać (akurat tego terenu o którym była mowa, huann robił mapy). A potem stwierdził:
lokals: Byłem ostatnio w takiej miejscowości pod Warszawą, tylko nie pamiętam nazwy, coś z Żeromskiego.
huann: Żelazowa Wola?
lavinka. Może Lipce Reymontowskie?
lokals: O właśnie - Lipce!

A potem już ruszamy, większość skrzynek na trasie sobie odpuszczamy by zdążyć do lasów przed upałem, tylko jedną najbardziej po drodze odwiedzamy - krzyż upamiętniający miejsce straceń powstańców styczniowych. A tam ktoś się kręci... zatrzymaliśmy się ciut z boku i po chwili nabraliśmy podejrzeń że to geocacher. Podeszliśmy (akurat się wpisywał) i okazało się że faktycznie geocacher z Redy, którego kojarzyliśmy z nicka (a on nas).



A potem do parku nad rzeczką Sokołówką. Przy dębie Kosynierze skrzynka nieznaleziona, ale przy amfiteatrze .owszem/




Nadal nad Sokołówką, ale nad stawem po drugiej stronie głównej ulicy, przez co trzeba było nieco naokoło objechać.




Wbijamy się w krzaki, a tam największa skrzynka dzisiejszego dnia... oj naszukaliśmy się, ale było warto. Bardzo ślimakowa ta pucha.





Kolejny kesz przy Sokołówce... niepotrzebnie właziłem do wody, ale przynajmniej się trochę schłodziłem. A że w lesie, przyjemnie w cieniu podczas gdy zrobiło się już upalnie, to zrobiliśmy tu sobie pierwszą rozwałkę.



Jedziemy dalej, tym razem do skrzynki której szukamy już ponad 3 lata (link). Zabawa polega na zidentyfikowaniu kilkunastu miejsc w Łodzi po zdjęciach satelitarnych, a następnie udaniu się w nie i znalezieniu znajdujących się tam wlepek... i tak przy kolejnych wizytach w Łodzi kompletowaliśmy wlepki z różnych dzielnic, aż dziś wreszcie dorwaliśmy skrzynkę finałową. Poza tym obok znaleźliśmy też skrzynkę z lavinką.



Następnym punktem jest ruinka w której nie ma skrzynki, ale jeśli nas nikt nie ubiegnie to może następnym razem założymy. Był tutaj żydowski sierociniec, a w czasie wojny ośrodek Lebensbornu. Po tym budynku zostały tylko schodki. Obok zaś są pozostałości późniejszej (sądząc po konstrukcji) budowli, niewykluczonie że nieukończonej.





Nadal upał, ale tutaj próbuje nas pokropić jednak chmura przechodzi bokiem. Jedziemy do Lasu Łagiewnickiego a tam Bzura... Bzurka... Bzurzunia... wręcz Bzurzątko.





Przy drugiej skrzynce spotykamy parę początkujących geokeszerów... w ogóle bałem się, że tutaj będzie tłoczno, ale wszyscy trzymali się blisko plaży i w miejscu skrzynkowym było zadziwiająco pusto.



Jedziemy dalej - jakieś fundamenty, miejsce pamięci , łączka z Żubrówką... szukaliśmy źródełka, czy jakiegoś kranika, ale nie, to tylko trawka rośnie, zalać trzeba własnym sumptem. Tam też potkaliśmy brata Moniki, od której był przepis na chłodnik we wczorajszym wpisie.




A przy leśnej ścieżce edukacyjnej znów spotykamy parę geokeszerów... oni skrzynki nie znaleźli, chłopak mówił że on już ją kiedyś znalazł i jej tam faktycznie nie ma. No cóż, skrzynki lubią się przemieszczać, toteż sprawdziliśmy i lavinka znalazła, Wot szto znaczit trenirowka ;-)




A wracając do tematu Żubrówki, kolejna skrzynka to Gorzelnia... a właściwie miejsce po niej. Kolejna spora skrzynka.



Kolejna skrzynka to multak (czyli skrzynka wieloetapowa), parę ray bylimy w okolicy, ale a to było ciemno, a to nie mieliśmy GiePSa... a dziś wreszcie pojeździliśmy po okolicy i dokończyliśmy. Po drodze zaliczyliśmy podjazd pod górkę, podjechałem jako jedyny bo huann miał problem ze zmianą przerzutki.



W międzyczasie zaczęły się zbierać chmury a nawet grzmieć. Pojechaliśmy w inny fragment lasu gdzie blisko siebie są trzy skrzynki. Pierwsza przy ruinach radiostacji zagłuszającej Wolną Europę (ponoć), obecnie resztki przerobione na wiatkę. Zaczęło kropić, my schowaliśmy się pod wiatkę, ale za to ludzi wypłoszyło i mimo że wkrótce przestało, to mogliśmy spokojnie odłożyć skrzynkę.



Jeszcze dwie skrzynki - przy jednej sesja z trampkiem, a drugie to była mogiła z I wojny (ponoć obok w willi był niemiecki sztab, który został zbombardowany przez rosyjski samolot).




Mieliśmy jechać jeszcze do jednej skrzynki, ale już tylko mnie ię chciało, więc zarządzamy odwrót na grilla. Jedziemy min, ulicą Warszawską, w której rozpoznaję ulicę którą pierwszy raz 9 lat temu wjeżdżałem do Łodzi.



Kawałek dalej czekając na światłach, lavinka dostrzega mijającego nas aarda, w porę krzyknęła i oto kolejne spotkanie. Chwilę postaliśmy i pogadaliśmy, a potem każdy w swoją stronę... mimo że na niebie wisiała czarna chmura burzowa, to udało się myknąć jej skrajem.



A na grillu pod kirkutem, jak to na grillu.... kiełbaska (z lavinką odmówiliśmy konsumpcji karkówki), pizzo-cebularz, ciasto z truskawkami, oraz domowej roboty nalewka, czy też likier oranżowo- caffe'owy (skusiłem się na pół kieliszka na smaczek). Z grilla zerwaliśmy się z lavinką jako pierwsi, żeby się wyspać przed jutrzejszą trasą.

Dystans żaden, ale prawie 50% terenu i to momentami dosyć ciężkiego, sporo skrzynek, a do tego upał... udało się natomiast uniknąć zlewy, jakoś się przesmyrgnęliśmy między chmurami (a np. Monikę dojeżdżającą na grilla chmura dorwała po drodze).

Więcej zdjęć w albumie Łódź pod F-16


Komentarze
meteor2017
| 21:09 czwartek, 29 maja 2014 | linkuj To jest jakieś wydawnictwo Świadków Jehowy link1, link2, ale między okładki jej za bardzo nie zaglądaliśmy, więc trudno powiedzieć czy to wydanie z 1979, czy jakieś późniejsze.
Gość wariag | 10:50 czwartek, 29 maja 2014 | linkuj No pięknie, a żeby odejść nieco od tematu żarcia pytanie: ta książczyna o młodości wydatowana przez szanowną ekipę czy nie ?
huann
| 07:33 czwartek, 29 maja 2014 | linkuj A propos karkówki, to kiedyś ukułem poiedzenie, że lepiej mieć głowę na karku - niż karki na głowie ;)
meteor2017
| 07:18 czwartek, 29 maja 2014 | linkuj Karkówkożercy byli zachwyceniy, zwłaszcza że kiełby było sporo a karkówki tylko jedna warstwa grilla
Gość wariag | 07:04 czwartek, 29 maja 2014 | linkuj "odmówiliśmy konsumpcji karkówki" ... nnno, nareszcie coś zbieżnego z moimi upodobaniami kulinarnymi :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa iaiwr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]