teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108860.05 km z czego 15577.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2021

Dystans całkowity:523.52 km (w terenie 35.40 km; 6.76%)
Czas w ruchu:30:55
Średnia prędkość:16.93 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:32.72 km i 1h 55m
Więcej statystyk
  • dystans 26.18 km
  • czas 01:30
  • średnio 17.45 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

po mieście

Niedziela, 13 czerwca 2021 · dodano: 17.06.2021 | Komentarze 2

Deszczowa przerwa w upałach







Trzeba skorzystać z mórz okresowych i zwodować nasze łódeczki



Tsunami!



"Pypeć dwumasztowy"



I "Pypeć jednomasztowy"



A tak w ogóle w tym deszczu byliśmy na meczu... kto mnie zna pewnie by się zdziwił, bo sportem w ogóle się nie interesuję, a nogi wprost nie znoszę. Ale w tym meczu grał kolega Kluski. Tuż przed meczem była ulewa, ale w czasie meczu już tylko trochę padało, a nawet momentami przestawało... Prawdę mówiąc poszedłem z zamiarem śledzenia gry, był to zresztą pierwszy mecz na jakim kiedykolwiek byłem. Jednak nie minęło dziesięć minut, a mnie to znużyło i przestałem patrzeć co się dzieje na boisku. Nawet  nie wiem jaki był wynik, poza tym że nasi przegrali.

Grunt, że Kluska dobrze się bawiła. Z koleżanką (siostrą grającego kolegi) dopingowały drużynę machając zielonymi szarfami (kolor drużyny) i wymyślając różne hasła. Początkowo myślałem że krzyczą "Ave Żyrardowianka", ale potem okazało się że na początku jest APe (skrót od Akademia Piłkarska).

lavinka w pewnym momencie jęknęła:
- Rany, nawet moja córka lepiej kopie piłkę...
- ...i szybciej biega - dodałem
- ...i lepiej fauluje.
- Jakby ją wpuścić na boisko, to znieśliby na noszach pół przeciwnej drużyny i ćwiartkę naszej.

Ale tak to wygląda, gdy na treningi najczęściej chodzą nie te dzieciaki które najwięcej i najlepiej biegają i kopią na podwórku, a trening jest zamiast biegania po podwórku. Tak na marginesie Kluskę też kiedyś rodzina zapisała na piłkę nożną, ale jak zwykle w przypadku zajęć dodatkowych wytrzymała tylko parę miesięcy... no bo nie można robić tego co się chce, tylko to co trener każe. To już lepiej pokopać sobie piłkę na luzie z tatą na leśnej ścieżce, czy nawet czasami na boisku... ale w żadnym wypadku z chłopakami, bo oni lecą za piłką jak wariaci, jakby od tego życie zależało i nie da się przyjemnie pokopać, bo jest ciągła walka o piłkę.


Na koniec wodnych tematów - nenufary w parku





  • dystans 26.78 km
  • czas 01:38
  • średnio 16.40 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Krótki wypad do lasu

Piątek, 11 czerwca 2021 · dodano: 17.06.2021 | Komentarze 0



  • dystans 24.10 km
  • czas 01:20
  • średnio 18.08 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

po mieście w czasie upałów

Czwartek, 10 czerwca 2021 · dodano: 16.06.2021 | Komentarze 4

Pierwszą falę upałów przetrwaliśmy, ale teraz zaczęła się druga i a prognoz wynika że gorsza... cóż, lato psiamac.

W gorące dni nie ma szans na jakąś aktywność, dopiero wieczorem szliśmy lub jechaliśmy do EkoParku na deskorolkę itp. Wyruszaliśmy po 20-ej, a jak dzień był ciut mniej upalny, albo przyszły chmury to po 19-ej i zwykle siedzieliśmy do zamknięcia parku o 22-ej.

Asfaltową pętelkę w parku opatrzyliśmy odpowiednim napisem.



Ktoś potem dopisał "i rowerów", a my poprawiliśmy (bo było słabo widoczne) i dopisaliśmy hulajnogi... potem już nikt nie podjął pałeczki i nic nie dopisali.



Jazda na deskorolce bywa niebezpieczna.



Zachody Słońca w parku.




Ach i udało się spotkać świerszcza, tym razem nie była to larwa, a dorosły osobnik.




Panowie coś robią w dziurze pod chodnikiem... za naszych czasów dookoła by stała chmara dzieciaków i gapiła się co robią, w dzisiejszych czasach tylko Kluska.



Oglądaliśmy też na podwórku zaćmienie Słońca. Mamy specjalne okularki ze specjalnym filtrem... ale najlepiej obserwowało się przez lornetkę. Oczywiście nie lampiliśmy się bezpośrednio na Słońce, tylko rzutowaliśmy obraz na kartkę.




W okolicach maksymalnej fazy zaćmienia



Gryz powoli maleje



Końcówka zaćmienia









  • dystans 17.67 km
  • 9.00 km terenu
  • czas 01:10
  • średnio 15.15 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Za gorąco

Piątek, 4 czerwca 2021 · dodano: 14.06.2021 | Komentarze 8

Dwa dni wcześniej będąc na kiełbasce zgubiliśmy kredkę. Niby nic, ale akurat Kluska ma walizeczkę z zestawem rysowniczym, który jeszcze jest kompletny i trochę było szkoda... a to wszystko, że zbieraliśmy się na chybcika z powodu roju i wszystko zostało byle jak wrzucone do sakw, a później na kolejnej miejscówce się wysypały się z sakwy.

Tak więc wiedzieliśmy gdzie powinna być, tak więc postanowiłem podskoczyć na szybko do lasu i ją znaleźć. Mimo że dosyć dokładnie wiedziałem gdzie jej szukać, to łatwo nie było - zielona kredka w konwaliach... właśnie dlatego ją przegapiliśmy zbierając rozsypane kredki.



A poza tym zaczęły się upały (te poprzednie, wpis z opóźnieniem) i choć jeszcze nie był najgorętszy dzień, to i tak było zdecydowanie za ciepło... miałem początkowo zamiar zrobić jeszcze jakąś pętelkę, sprawdzić parę dróżek, ale zrezygnowałem. Zbyt długo też nie mogłem odpoczywać w cieniu, bo komary były upierdliwe.

Postanowiłem więc jak najkrótszą drogą wrócić do domu, a także jak najbardziej przez las... mimo to po powrocie musiałem się reanimować pod prysznicem




Kosaciec syberyjski





  • dystans 18.46 km
  • 8.00 km terenu
  • czas 01:18
  • średnio 14.20 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Ognisko, kiełbaska i rój

Środa, 2 czerwca 2021 · dodano: 13.06.2021 | Komentarze 6

Korzystamy z dnia, kiedy jeszcze nie było za gorąco i robimy wypad do lasu, na kiełbaskę z ogniska.



Od razu zaczynamy od rozpalenia ogniska i upieczenia kiełbaski, dopóki jeszcze są chmury i nie jest zbyt ciepło... ale i tak jest na tyle ciepło, że człowiek raczej unika ognia niż się do niego garnie, toteż po dokonaniu obróbki cieplnej kiełby, nie podtrzymujemy ognia i pozwalamy mu się wypalić i wygasnąć.

Z cyklu "jak wy znajdujecie te robale?"  Ano na przykład w pewnym momencie coś mi przesłaniało jedno ze szkieł okularów, myśląc że to zabrudzenie zdjąłem je aby przeczyścić, a tu okazuje się że usiadł na nich jakiś chrząszcz. Ot, jak jesteśmy w lesie, czy gdzieś indziej w plenerze, robale same nas znajdują.




W pewnym momencie pojawił się jakiś szum, jakby brzęczenie... stopniowo wydawało się że natężenie jest większe niż ileś tam minut temu. Początkowo myśleliśmy, że to może szosy, że wiatr się zmienił i teraz ją bardziej słychać... ale jak bzyczenie stało się niepokące i zaczęliśmy się rozglądać, okazało się że przyleciał rój!

Tylko spokojnie! Pszczoły są wysoko w górze, i tylko pojedyncze zlatują na jakieś 3-4 metry nad ziemię, a na naszym poziomie nie ma żadnej, tak więc póki co jest jeszcze bezpiecznie. Najpierw ewakuowaliśmy Kluskę na bezpieczną odległość i tu należy się jej pochwała, bo choć zwykle jest takim małym żywiołem trudnym do opanowania, to w takich sytuacjach zachowuje się zaskakująco odpowiedzialnie, nie biegała, nie krzyczała, słuchała się naszych poleceń (to naprawdę wydarzenie bez precedensu) i stała spokojnie tam gdzie ją zostawiliśmy.

Następnie spokojnie zgarnęliśmy nasz bajzel... nam potrzebna jest tylko chwila, żeby zrobić bałagan. Z jednego stołu rzeczy okołożarciowe, z drugiego zeszyty, książki, zestaw do rysowania i pisania, oraz inne akcesoria zabawowe. Sru wszystko do sakw i odwrót. Uff, z rojami do tej pory nie mieliśmy do czynienia bezpośrednio, ot na przykład nie mogliśmy zwiedzić skansenu, bo jedno z poddaszy przyleciał rój.

Parę godzin później wracając do domu, jak przejeżdżaliśmy obok, to zerknęliśmy okiem jak tam sytuacja i roju już chyba nie było.





Szkoda było nam wycieczki, więc pojechaliśmy w inne miejsce. Dobrze, że z kiełbaską i ogniskiem uwinęliśmy się od razu, to przynajmniej cel wycieczki osiągnięty i teraz mogliśmy się skitrać gdziekolwiek.

Tym razem tytuł robala dnia zdobiła zielona, wypasiona gąsienica. Jak ją znaleźliśmy? Po prostu wlazła mi na nogę. Nie wiem jakiego motyla to larwa, początkowo myślałem że może cytrynka, ale po sprawdzeniu okazało się że nie, bo tamta nie ma tych pasków.




Na sośnie znaleźliśmy potem inną, mniejszą gąsienicę, ale wydaje się że z tego samego gatunku, tylko mniej nażarta.




A potem znów spotkaliśmy tę pierwszą... chyba, bo była w pobliżu miejsca gdzie ją zostawiliśmy, tym razem wlazła nam na pasek od torby.




Jakieś jajeczka



Jak widać już puste.



Świeże galasy.




Jeszcze jeden chrząszcz





I symboliczny pajączek.



Sądząc po szyszkach, jest to kuźnia dzięcioła.



Trochę kwiatków na koniec - jakiś jaskier lub kuklik



Przetacznik



No i... eee...



Gwiazdnica



Na koniec dmuchawce





  • dystans 72.06 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 03:38
  • średnio 19.83 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Transport książek w Dzień Dziecka

Wtorek, 1 czerwca 2021 · dodano: 12.06.2021 | Komentarze 9

Akurat tak wypadło, że po świeżą porcję książek najwygodniej mi było jechać w Dzień Dziecka, tak więc w pewnym sensie był to taki prezent dla Klu... ale po prostu zapas zaczął mi się kończyć i była pora na kolejną rundkę.

Rano do dziecięcej w Żyrku, a potem kierunek Jaktorów i Grodzisk. Biblioteka w Jaktorowie z okazji Dz. Dz. przystrojona balonami.




Taki znak początku Jaktorowa może się wydawać trochę dziwny w środku miejscowości... ale osadę tworzy w zasadzie kilka wsi - Jaktorów, Jaktorów-Kolonia, Chylice, Chylice-Kolonia i Budy-Grzybek. Razem są wielkości małego miasteczka (ponad 5 tys. mieszkańców), tyle że bez typowego układu miejskiego, a centrum jest po prostu przy przystanku kolejowym.... ale zwyczajowo całość określa się jako Jaktorów. Dla porównania  jest on ponad 3 razy większy od podżyrardowskich Wiskitek, które w tym roku odzyskały prawa miejskie.



Dalej ruszam na Grodzisk, tam najpierw odwiedzam dziecięcą - znów balony i mały upominek dla Kluski w postaci torby płóciennej z logo biblioteki (przyda się na książki, które dziś wniosłem na pięterko w torbie z biblioteki Mszczonów). A potem jeszcze odwiedziny w filii nr 2.



Wracając odbijam na południe i oddaję książki w Radziejowicach. Tylko oddaję, bo tam coraz trudniej mi coś wypożyczyć (większość już czytaliśmy), a poza tym nie mam kiedy obskoczyć wszystkich tych bibliotek.

A oto zapas wypożyczonych książek - bez tych z Żyrardowa, bo te były z osobnego kursu i zostawiłem je w domu.



Oto jedna z książek autorstwa Tomasza Samojlika, jednego z ulubionych rysowników Kluski.






A propos mróweczek, oto mrówka spotkana pod biblioteką w Jaktorowie.



A tak w ogóle, to Kluska na Dz. Dz. dostała deskorolkę. O ile TinTin był prezentem niespodzianką, to deskorolka była prezentem spodziewanką, bo Kluska o jakiegoś czasu chciała deskorolkę i nawet sobie wyszukała jaką chce. Dlatego ostatnieo wieczory spędzamy w EkoParku, gdzie jest asfaltowa alejka kółeczko po którym można sobie pojeździć... bo po tych wszechobecnych kostkach się nie da.

Swoją drogą, kiedyś obecny EkoPark nazywano SkateParkiem... nawet nie wiem dlaczego, ale sam tej nazwy używałem. Być może ta nazwa wynikała z tego, że przed generalną przebudową parku też były tutaj asfaltowe alejki nadające się do jazdy na desce? Później nie wiem skąd się wzięła nazwa EkoPark, ale ja nadal używałem starej, przestałem jej używać ponieważ w międzyczasie powstał typowy skatepark, tak jak to się powszechnie rozumie, czyli z różnymi rampami... i przestawiłem się, bo używanie starej nazwy wprowadzało w błąd i nie wiadomo było które miejsce mam na myśli.



W związku z wyprowadzaniem deski na spacer, bywamy tam ostatnio regularnie wieczorami, po 19-ej albo nawet po 20-ej, bo wcześniej jest za gorąco.