teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108860.05 km z czego 15577.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 41.10 km
  • 3.00 km terenu
  • czas 02:45
  • średnio 14.95 km/h
  • temperatura 31.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

KluskoBiwak 3: Lato - upał, komary, tłumy ludzi

Niedziela, 16 sierpnia 2020 · dodano: 20.08.2020 | Komentarze 10

Pobudka skoroświt - brzask i mgły nad Wisłą. Na szczęście nie ma komarów, może właśnie przez te mgły... za to namiot pokryty rosą.




Ptaki... generalnie nad Wisłą jest na noclegu dużo ptaków, albo coś lata, albo drze ryja. O, tam za drzewami już widać, że będzie wschodzić Słońce.




Jest... ale nie ma się z czego cieszyć, teraz jest jeszcze przyjemnie, ale wkrótce ta kulka zacznie solidnie prażyć.




Oho, już daje do pieca...



Ślady, ślady, ślady...







Wyplówka, czy po prostu kupa?



Żurawie, łabędzie...




Muszelki



Pustynia



My



Pora przygotować śniadanie



Jakoś tak powoli nam się zbierało i wyruszyliśmy później niż chcieliśmy... błąd, w takie upały każdy poranny kwadrans jest na wagę złota.




Prawie jak Kazimierz Nowak



Tym razem nie jedziemy wzdłuż wału, bo zaczyna się gruntówa, a asfalt odbija do wsi... zwłaszcza że gruntówa słaba (wczoraj jechaliśmy), najpierw nawet znośna, tylko trzeba było omijać liczne dziury, ale dalej była wysypana grubym tłuczniem.



Odbijamy tylko na chwilę nad Wisłę, by sprawdzić czy aby nie ma tam naszego chleba. Starorzecze, łacha piachu, owady, łabędzie... chleba nie ma, musiałem więc gdzie indziej zgubić. Chyba  że te łabędzie porwały i zeżarły.






Wracamy na asfalt i jedziemy przez wsie w poszukiwaniu sklepu:
- Świniary - sklep zamknięty na cztery spusty
- Zyck Polski - mieliśmy nadzieję, że będzie przy kościele ale wieś zaczyna się tuż przy kościele, a zaraz za nim kończy... sklepu ni ma
- Piotrówek - sklep jest, bez łomu nie ma szans na zakupy
- Władysławów - straszna dziura, nie wiem po co te tłumy ludzi tu jeżdżą... sklepu nie ma, a na plażę daleko



Nie ma rady, trzeba odbić do Iłowa, niby nadkłądamy tylko 5,5 km, ale w taki upał każde 5km ma niebagatelne znaczenie. Za to możemy tu sobie zrobić popas w cywilizowanych warunkach na skwerku, a nie na patelni parkingowej przed sklepem.



Udało się dorwać czynny sklep - chyba ten sam, w którym robiliśmy zakupy, gdy ostatnio tu byliśmy na weekendówce.  Udało się dostać chleb - ostatni, jakby co były jeszcze zdechłe bułki i jakieś dwa  wynalazki chlebopodobne.

Gdy na rajdzie po kilku dniach w górach grupa dociera do sklepu, pojawia się coś, co nazywam "syndromem sklepowym". Otóż wchodzi się do sklepu i ma się ochotę na wszystko... Mimo, że jedziemy dosyć krótko, to trochę zaczęliśmy odczuwać syndrom sklepowy i oprócz wody i chleba, wyszedłem z pełną torbą dóbr konsumpcyjnych.



O, chyba były kapitan białej floty na Bzurze lub Wiśle.



Wracamy na trasę wzdłuż Wisły, przejeżdżamy nad Bzurą.



I robimy krótki postój przy dawnym moście drewnianym do Wyszogrodu.  W zasadzie tyle razy tu byliśmy, że można by jechać dalej, ale postanowiliśmy chociaż w minimalnym stopniu pokeszować. Oto przyczółek mostu.




Urbeksik obok




A na poddaszu trzeba uważać - w tej klatce (na gołębie?) to jasnobrązowe coś to resztki gniazda pszczół, czy os... jeszcze jakiś szerszeń się kręcił.



Skwar robi się nie do wytrzymania, Słońce zaczyna dosłownie parzyć, więc jedziemy na upatrzoną miejscówkę nad Wisłą, gdzie docieramy o 12:30 (najwyższy czas, bo jest już dużo za gorąco). Spaliśmy tam w zeszłym roku i widzieliśmy ślady ognisk, a przy nich sporo śmieci, więc spodziewaliśmy się, że moga być jacyś ludzie, ale nie takie tłumy!

Znaleźliśmy sobie zacienioną miejscówkę (te nie cieszyły się popularnością), w miarę możliwości najdalej od ludzi... oto widoczek w jedną stronę.



A to w drugą - tu ludzi nie widać, ale jedna ekipa jest za krzakami po prawej, a druga za krzakami w głębi kadru. Ale nie narzekajmy zanadto - nad morzem wszyscy ci ludzie tłoczyliby się na naszej łasze i jeszcze by się cieszyli, że dziś jest pusto na plaży.



Naprawdę nie wiem, jak ci ludzie mogli wytrzymać na tej patelni, my jak na chwilę wyściubiliśmy nosa z cienia, to zaraz uciekaliśmy, bo Słońce parzyło skórę, piasek w stopy... a oni siedzieli tam cały czas, niektórzy od 1:30 gdy przyjechaliśmy do 16 z hakiem, czyli w największy gorąc! Przy czym dorośli w większości się chyba nawet wcale nie kąpali, tyle co trochę pobrodzili w wodzie za dzieciakami.

Dziś było trudniej przeczekać popołudniową gorączkę, było goręcej, może to przez to że miejsce nieco bardziej osłonięte od wiatru. Poza tym więcej komarów, sporo czasu spędziliśmy się na oganianiu od nich... przy czym lepiej się było nie ruszać, bo jak człowiek się przeszedł, to z krzaków zlatywały się nowe chmary i trochę trwało nim je wybiliśmy.

Lato - upał, komary, tłumy ludzi. To główne powody dla których nie lubimy lata... gdyby nie odwożenie Kluski na biwak, to byśmy się w ogóle nie ruszyli z domu.


Wakacje pod palmami



lavinka skonstruowała prototypowy zegarek słoneczny - jeden patyczek godzinowy, a drugi minutowy... ponoć pracuje nad sekundnikiem.



Metody pozbywania się komarów:

1) Metoda mechaniczna - czekamy aż komar na nas usiądzie, następnie szybko łapiemy go za nóżki (może być za skrzydełka) i ogłuszamy uderzeniem o kamień (czy co mamy pod ręką, np., kolano).

2) Metoda chemiczna - czekamy aż komary na nas usiądą, oblewamy się napalmem i podpalamy. Można tę metodę zastosować w wersji prewencyjnej - nie czekamy aż komary na nas usiądą, tylko od razu się polewamy  podpalamy.

3) Metoda biologiczna - wypuszczamy eskadrę tresowanych nietoperzy (nocą), lub jaskółek czy jerzyków (w dzień) i tworzą one nad nami parasol powietrzny


metoda mechaniczna - zdjęcie poglądowe:


Tradycyjnie muszelki



I muszelka z zawartością



Jedni ludzie się zbierali, inni przyjeżdżali... ci co siedzieli cały czas, zaczęli się zbierać po 16-ej, po 17-ej zostały niedobitki, a ok. 18-ej było już pusto. No tak, jak my zaczynamy wychodzić z cienia, bo da się jako tako wytrzymać na Słońcu.

Nasza łacha z drugiej strony... zaczyna być dobrze.




Rekonesans







Widać, że za niektórymi krzaczkami gromadziły się podłużne górki piasku nanoszone przez wodę.



Tiaaa... potem w to miejsce zebraliśmy więcej śmieci z okolicy, jedno miejsce można omijać z daleka, a przynajmniej nie będziemy się potykać o śmieci co chwile.Niektórzy ludzie to straszni syfiarze.



Na nocleg wybieramy miejscówkę, która jest jak najdalej jak się da od krzaków (siedliska komarów). Trzeba się jednak desantować na drugą stronę





No tak, lavinka wylądowała nie na tej plaży co trzeba.



Niestety komarów nawet tu jest dużo, dlatego jak zachodzi Słońce, czym prędzej rozpalamy ognisko i przystępujemy do gotowania obiado-kolacji.



Tak mi się skojarzyło, nieustająco mnie śmieszy, zwłaszcza na takich noclegach... mam tę naklejkę na mojej skrzynce topu own-cache.



Nasz sąsiad dzisiaj -  pająk piaskowy (to nie nazwa, to mój opis).

Edit: udało mi się znaleźć - ten pająk to wymyk szarawy.



Obok nocował też jakiś bielinek.




A co tymczasem u Kluski? Oto zastęp "Wesołe Liście" (ponoć nazwa "Szaleńcy z Mazowsza" nie została zaakceptowana przez kadrę...).








Kategoria mazowieckie, wyprawki



Komentarze
meteor2017
| 20:50 czwartek, 20 sierpnia 2020 | linkuj U nas dokładnie tak samo, na przykład siedzimy tutaj przy ognisku, popijamy herbatkę, gapimy się w gwiazdy i komuś się przypomina (tym razem chyba lavince):
- I wyobraź sobie, że w Hiltonie natrętny lokaj podtykałby nam tacę z napojami.
Pim | 19:32 czwartek, 20 sierpnia 2020 | linkuj Ten rysunek Sasa Nowosielskiego o "namolnym lokaju" , regularnie do mnie wraca "w okolicznościach biwakowych".
Im gorszy biwak, tym wydaje się celniejszy.
meteor2017
| 19:07 czwartek, 20 sierpnia 2020 | linkuj @Trollking - z tym synonimem trafiłeś w podpis zdjęcia z kolejnego dnia ;-)

@malarz & Trollking - czasem warto wstać rano, nie tylko po to by się załapać na poranny chłodek
Trollking
| 18:47 czwartek, 20 sierpnia 2020 | linkuj No tak, mi chodziło głównie o Polskę. No i inne postradzieckie wytwory mentalności :)
malarz
| 18:35 czwartek, 20 sierpnia 2020 | linkuj Piękny cały album fotek, ale szczególnie przypadła mi do gustu pierwsza fotografia!
lavinka
| 18:26 czwartek, 20 sierpnia 2020 | linkuj C i D w Polsce tak, ale nie w każdym kraju. Nawyków z komuny nie da się łatwo wykrzewić.
Trollking
| 18:21 czwartek, 20 sierpnia 2020 | linkuj Jak ja Was rozumiem z tymi:

a) upałami;
b) latem;
c) ludźmi;
d) śmieciami.

Przy czym dość często c i d to synonimy :)

Piękne wschodzące foty!
lavinka
| 17:41 czwartek, 20 sierpnia 2020 | linkuj Zdecydowanie nie są to temperatury dla nas. Pomyśleć, że lipiec był możliwy, to akurat na biwak kluskowy musiało dowalić, ech. ;)
meteor2017
| 17:39 czwartek, 20 sierpnia 2020 | linkuj Wschodzącego :-) Jak tam było, to się dowiemy po powrocie, ale po zdjęciach widać że mają różnorodne zajęcia... a dziś ponoć ma wartę do północy :-)
Marecki
| 17:34 czwartek, 20 sierpnia 2020 | linkuj Super foty zachodzącego słóńca, no i te mgły nad rzeką..Pająk w piasku, jeszcze takiego nie spotkałem..Widzę że mała harcerka dobrze się bawi..
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa patrz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]