teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 110567.05 km z czego 15845.25 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.93 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 32.22 km
  • 1.20 km terenu
  • czas 01:59
  • średnio 16.25 km/h
  • temperatura 20.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu do mszczonowskiej biblioteki

Środa, 21 sierpnia 2019 · dodano: 26.08.2019 | Komentarze 0

Rano Klu trochę marudna, ale to nic nowego, a pogoda wprost idealna na wycieczkę rowerową (pochmurno i maksymalnie do 20°C w ciągu dnia), żal zmarnować taki dzień. Niespiesznie się zbieramy, zwłaszcza że z rana jeszcze trochę siąpi, choć niezbyt intensywnie.

W końcu ruszamy i Klusce jak zawsze na rowerze, humor momentalnie się poprawia... tylko Rushoffa Offca ledwo ciepła, bo dopiero ją obudziliśmy.



Uwaga Vinnitcheq!!! Ratujemy go i z drogi przenosimy na trawę.



- Be beee?
- Ślimak, winniczek.



- Be be?
- Po deszczu ślimaki wychodzą, lubią gdy jest mokro.
- Beee.




Na gruntowym skrócie spotykamy jeszcze jakieś pomrowy (a w każdym razie ślimaki bezskorupkowe).




Po drodze Kluska zaczyna marudzić, że jej zimno... no niby ja jadę w krótkim rękawku, krótkich spodenkach i sandałach, ale ja nie jestym dobrym miernikiem temperatury... na przykład lavinka jedzie w polarze. W sumie jest rześkawo (przyjemnie!), a Kluska się nie rusza jak my, a do tego może przyzwyczaiwszy się do wysokich temperatur, może nagły spadek temperatury poniżej 20° może odczuwać jako zimno. Niby jest w polarze i kurtce, ale podopinaliśmy suwaki ubrań, dopięliśmy też pelerynkę, a nogi dodatkowo owinęliśmy kocykiem. A poza tym jedziemy wolniej, by nie generować zbyt dużego wiatru i ogólnie jest już ok.

Kurnik Zazdrość!!!



- Beee, a moja prapraprababcia była kurą!



"Kurczaki luzaki", jedna z ulubionych serii książkowych Kluski w ostatnich miesiącach.



- A to co?
- Pałka wodna.
- Nie, kupa! Kupa na patyku!



Stopik na skaju żwirowni



Czytanie Mikołajka, Kluska jakby mniej biega, a poza tym odmawia zjedzenia drugiej kanapki z dżemem... o, to już poważny objaw, czyżby była chora. No nic, już blisko to jedziemy.





Kluska na dalszą drogę dostaje do czytania książeczkę z kolejnej ulubionej serii ("O Wilku, który..."). Gdy potem wjeżdżamy do Mszczonowa, Kluska dowiadując się że już dojechaliśmy, stwierdza "ale ja jeszcze nie przeczytałam!", więc ją uspokajam, że zanim przejedziemy przez miasteczko i podjedziemy pod bibliotekę, to akurat skończy (i rzeczywiście akurat skończyła).




Ale zanim  dojechaliśmy do Mszczonowa, przejeżdżamy jeszcze przez Chlewik, eee znaczy przez...



We Mszczonowie, Kluska zaczyna nam się pokładać... raz że wejście ze świeżego, rześkiego powietrza zawsze rozkłada człowieka, a dwa że jakby ma temperaturę. No cóż, Kluska trochę pooglądała książeczek obrazkowych, potem znów poleżała, a książki wybraliśmy bez jej większego udziału i decydujemy że trzeba wracać prosto do domu już bez żadnych dodatkowych postojów i atrakcji.



Klu trochę nam po drodze drzemie, ale bliżej Żyrardowa się rozbudza, generalnie jest w dobrym humorze.

Po drodze jesteśmy świadkami meczu między kawkami a gawronami. Nie ma piłki, bo to nie jest mecz piłki kopanej, tylko w odrobaczanie mokrej murawy. Akurat wynik Kawki vs Gawrony był 46:39. Oczywiście kibicujemy kawkom, więc odjeżdżamy z okrzykami:
- Kawki! Kawki! Kawki!





Gruntowy skrócik (dobra, dobra, rower dało się przeprowadzić bokiem prawie suchą oponą), kwitną już mimozy, więc narwaliśmy bukiek, który lavinka ma w sakwie.



Gdy wróciliśmy, Klu zupełnie się rozłożyła... wyglądało na to, że jesdnak się rozchorowała, ale później okazało się, że po prostu kolejny ząb jej rośnie.


A jeśli chodzi o wypożyczone książki... to dwie z nich są bardzo fajne - "Kolorowy potwór" i "Jakiego koloru są buziaki?" Przetestowaliśmy też na koleżance Kluski, też jej się podobało choć ona nie jest taka książkowa jak Klu.



Kolorowy potwór jest o tyle fajny (pomijając to, ze jest to sympatyczna i prosta książka o emocjach), że jako ilustracje ma wycinanki z tektury, jest tam kilka świetnych pomysłów.




Wykorzystaliśmy to i zrobiliśmy własne akwarium.



A poza tym wszystkim, bardzo nam wszystkim się podobało, że autorka wychodzi za linie - żółtym tak entuzjastycznie i z rozmachem kolorowała, że mało co z tego żółtego trafiło do środka!

Klusce tłumaczymy, że jeśli koloruje to może wychodzić za linie ile chce, cokolwiek by pani z przedszkola nie mówiła... bo panie w przedszkolu mają pierdolca na punkcie kolorowania i niewychodzenia za linie. lavinka się nawet zdenerwowała i powiedziała że pani jest głupia, po czym pokazaliśmy jej reprodukcje obrazów wielkich artystów wiszące u na na ścianie:
- To jest obraz Wyspiańskiego. Wychodzi za linie? Wychodzi! A to jest Chełmoński... widzisz tu w ogóle jakieś linie?

Potem była zabawna sytuacja, bo gdy lavinka odbierała Kluskę z przedszkola, jedna z jej koleżanek zapytała:
- Czy to prawda, że pani powiedziała, że nasza pani jest głupia?

Tak więc bardzo rozbawił nas ten żółty.



"Jakiego Koloru są buziaki", to bardzo sympatyczna i zabawna książeczka... Klusce najbardziej podoba się fragment z pszczołami, ale inne również są z humorem. (powiększenia po kliknięciu w fotki).






Kategoria mazowieckie



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa aoree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]