teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 110567.05 km z czego 15845.25 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.93 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 9.51 km
  • 0.20 km terenu
  • czas 00:39
  • średnio 14.63 km/h
  • rekord 35.50 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Longinada: powrót do polskiej rzeczywistości

Wtorek, 27 sierpnia 2013 · dodano: 29.08.2013 | Komentarze 13

Powrót do Polski z takiej Ukrainy czy Rumunii przynajmniej nie boli, ale powrót z tzw. Zachodu owszem. Po kilkunastu dniach na rowerze w Norwegii, mieliśmy kilkugodzinną próbkę podróży po Polsce... AŁA!

Na lotnisku jeszcze ok, ale polska rzeczywistość dopadła nas, gdy wsiedliśmy na rowery.

1. Skrzyżowanie Żwirek i 17 Stycznia... światła są tak ustawione, że nie da się za jednym przejazdem przekroczyć jezdni, są naprzemienne i trzeba kiblować przynajmniej jeden cykl na wysepce (lub więcej gdy się w porę nie zdąży).

2. Asfalt na ścieżce rowerowej (która na miano drogi nie zasługuje) kończy się zaraz za skrzyżowaniem (a miałem nadzieję że na całej długości wymienili nawierzchnię), potem jest stara, wertepiasta i rozpadająca się nawierzchnia z kostki.

3. Zresztą co tam ścieżka, dalej przechodzi w ciąg pieszo-rowerowy... a właściwie wertepiasty chodnik oznaczony jago ciąg. Zresztą chyba gdzieś przed skrzyżowaniem i tak się kończy. Na Alei Krakowskiej jest znowu ciąg kostkowy.

4. Po drodze szukamy skrzynki... w drzewo wetknięta jest flaszka, a obok wala się strzykawka.

5. Na Łopuszańskiej nic nie ma, rypiemy asfaltem. Zakorkowany wiadukt może byśmy ominęli chodnikiem, gdyby nie schody (a rowery obładowane). Na tym krótkim odcinku oczywiście obtrąbili nas sfrustrowani blachosmrodziarze.

6. Dalej jest ddr asfaltowy... ale wjazd bez obniżenia, zaczyna się bowiem regularnym wysokim krawężnikiem. Zresztą i tak zaraz się kończy, przeskoczyliśmy więc boczną Kleszczową na ddr na Popularnej.

7. Ale, ale... jeszcze na skrzyżowaniu mamy zielone światło, ale przejechać przez przejazd nie możemy, bo blokuje go jakieś pudło.



8. Ufff, jedziemy asfaltowym ddr-em, chwila spokoju... ale po chwili trzeba dać po hamulcach, bo na środku jest rozbita flaszka i pełno szkła.



9. Na przejazdach/przejściach trzeba uważać na skręcające na pełnym gazie samochody, zaś żeby przejść przez sznur wlokących się samochodów trzeba ostrożnie zacząć wchodzić na pasy wymuszając hamowanie i tak by się cofnąc dyby nie dali rady zahamować. Normalka, nie? Ale zdążyliśmy się od tego odzwyczaić.

10. Najlepiej by było dalej rypnąć do Żyrardowa rowerem, ale lavinka źle się czuje, więc po odpoczynku u brata we Włochach kierujemy się na stację kolejową. Dobrze że zrobiliśmy sobie postój, bo tego po 17-ej nie było w ogóle, a ten po 18-ej na który celujemy opóźniony pół godziny. Dobrze że miał ze 3 jednostki, to udało się chociaż do niego wejść.

11. Jak jeszcze czekaliśmy na nasz pociąg, przejeżdżał jakiś w drugim kierunku, a w nim banda kiboli drze ryja i rzuca petardy na perony... dobrze że żadna nie poleciała w naszym kierunku.

12. Nawet nie było ciasno, były miejsca siedzące... ale nie w rowerowym, bo zajęli go kolesie pijący piwo.

13. Jedziemy... a kolesie żłopiący piwo zaczynają palić papierosy. Proszę o zgaszenie, a koleś mówi że nie zgasi. Nie dociera do niego że tu jest zakaz palenia, a gdy mówię że idę po kierownika pociągu, to stwierdza że ten może mu naskoczyć... cham mocny w gębie, gdy wróciłem z kierownikiem, to zdążyli papierowy wywalić za okno.

14. Żyrardów, wita nas paw pośrodku przejścia podziemnego.

15. Jesteśmy już w domu, późny wieczór, idziemy spać... trzeba włożyć zatyczki do uszu, bo idioci na motorach urządzają sobie rajdy po mieście.

Polska to naprawdę piękny kraj, a ludzie życzliwi i żyje się tu przyjemnie.



Komentarze
meteor2017
| 21:56 środa, 4 września 2013 | linkuj Trudne pytania zadajesz ;-) inaczej pachnie w słońcu, inaczej w deszczu, inaczej gdy wieje, inaczej w lesie, inaczej w skałach... zatrudnij sztab poetów, a zapełnią ci biblioteczkę próbą odpowiedzi na to pytanie ;-)

A mnie chodziło o to, że przede wszystkim nie śmierdzi (a w każdym razie zdarza się to dużo, dużo rzadziej niż w mieście, czy na wsi)... na przykład u nas na wsi zaczyna się chyba sezon palenia śmieciami, bo ze dwa czy trzy razy zaleciało mnie dziś takim syfem :-/
lavinka
| 14:29 wtorek, 3 września 2013 | linkuj Pachnie głównie zimno i wilgotno :)
yurek55
| 14:21 wtorek, 3 września 2013 | linkuj A jak pachnie dzikie górskie powietrze?
meteor2017
| 12:25 wtorek, 3 września 2013 | linkuj Z tym powietrzem to bym polemizował ;-) Jak się z takiego Żyrardowa przyjedzie do stolicy, to niestety strasznie czuć spalinami. A i świeże wiejskie powietrze też jest przereklamowane - a to wali gnojówką (zwłaszcza gdy nawożą nią pola), a to kiszonką, a to czymś jeszcze ;-P Nie to, żeby w Norwegii to się nie zdarzało, ale zagęszczenie ludności i zabudowy mniejsze, to i rzadziej coś śmierdziało, no i więcej dzikiego górskiego krajobrazu z dzikim górskim powietrzem ;-)
surf-removed
| 12:09 wtorek, 3 września 2013 | linkuj Ale powietrze to mamy lepsze, że o piwku nie wspomnę.
meteor2017
| 20:42 czwartek, 29 sierpnia 2013 | linkuj A tak ogólnie, to przeżyłem szok kulturowy... jedno spóźnienie pociągu, jeden cham z papierosem, jedna wertepiasta ścieżka czy jeden paw, to bym jeszcze jakoś zniósł. ALE NIE WSZYSTKO NARAZ! Dosłownie co krok coś było nie tak.
meteor2017
| 20:35 czwartek, 29 sierpnia 2013 | linkuj http://dlakierowcow.policja.pl/portal/dk/807/47486
Z drugiej strony myślę, że każdej z 1624 osób, które w tym roku zginęły na naszych drogach, byłoby wszystko jedno czy za kółkiem był Brevik, czy ktokolwiek inny.
lavinka
| 20:26 czwartek, 29 sierpnia 2013 | linkuj Psychopaci rodzą się w każdym kraju, w naszym też.
yurek55
| 20:09 czwartek, 29 sierpnia 2013 | linkuj Andreas Brevik - z jakiego kraju był ten sympatyczny pan? Czy nie z Norwegii przypadkiem? Każda z jego 77 ofiar wolałaby podróż pociągiem z chamskim kolesiem z papierosem, niż spotkanie na uroczej norweskiej wyspie Utoja, czy w Oslo.
Wszystko jest względne
wariag | 17:34 czwartek, 29 sierpnia 2013 | linkuj Zwłaszcza po Norwegii trudno będzie ciężko przywyknąć ;) Ączęsie fbulu :(
lavinka
| 15:24 czwartek, 29 sierpnia 2013 | linkuj Za długo byliśmy zagranico, odwykliśmy ;)
wariag | 13:41 czwartek, 29 sierpnia 2013 | linkuj Zastanawiam się jak to jest: nasze rodzime bydło przecież dorabia sobie w cywilizowanych krajach, tam jakoś (chyba?) musi się dostosować do wyższej kultury, a jak wraca na popas do PL to dopiero epatuje chamstwem :( Przykład z rodzimego "podwórka" zapodałem, gdzie indziej może jest inaczej?
Werrona | 13:29 czwartek, 29 sierpnia 2013 | linkuj Ja to po powrocie najbardziej nie lubię właśnie pijaków, a jak na złość zawsze są w takich chwilach...być może ze względu na dziwne pory powrotów...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa apoto
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]