teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108236.15 km z czego 15464.75 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.90 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2021

Dystans całkowity:660.78 km (w terenie 137.90 km; 20.87%)
Czas w ruchu:38:12
Średnia prędkość:16.14 km/h
Maksymalna prędkość:40.10 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:30.04 km i 1h 54m
Więcej statystyk
  • dystans 21.60 km
  • 7.20 km terenu
  • czas 01:17
  • średnio 16.83 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Zbiórka, Las i Bagienko

Niedziela, 18 kwietnia 2021 · dodano: 22.04.2021 | Komentarze 2

Najpierw rano lecimy z Kluską na zbiórkę.



Po drodze ratowanie ślimaczków, dżdżownic itp.



Ta planie w drugim planie, to konie na ddr-ce.



Kluska dostarczona na zbiórkę, a my myk do lasu




Zainstalowaliśmy się przy bagienku. Pewną atrakcją był przemarsz dzików - dwie lochy (jedna szła przodem, a druga jako ostatnia), a między nimi ok. dziesięciu warchlaków. Z oczywistych powodów nie zbliżaliśmy się do nich, toteż zdjęć nie ma, tyle co z daleka obserwowaliśmy jak forsują bagienko... prawdę mówiąc, do tej pory nie widziałem takiej grupy, ze dwa razy widziałem tylko jedną lochę z kilkoma warchlakami.






Potem już z Kluską wróciliśmy w to samo miejsce



Szczawik zajęczy, chwilę przed kwitnieniem.




Jakieś maleństwo




Paprocie



Mchy



I takie coś



Z fauny, poza niesfoconymi dzikami i różnymi ptaszkami, udało się uchwycić rusałkę pawik



I takiego malucha z ryjkowcowatych




A w drodze powrotnej taki obrazek... chyba wymaga on wyjaśnienia: koleś jedzie na hulajnodze elekstrycznej, a dzieciak na takiej dziecięcej trójkołowej i ten koleś po prostu napędza dzieciaka swoją hulajnogą przedłużoną o nogę.




  • dystans 46.80 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 02:31
  • średnio 18.60 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Akcja Biblioteka 4.5

Piątek, 16 kwietnia 2021 · dodano: 21.04.2021 | Komentarze 2

Na piątek udało mi się umówić do Grodziska. Celowałem w jakieś okienko pogodowe i poniekąd mi się udało... co prawda ruszyłem w mżawce, ale mniej więcej w Jaktorowie przestało padać i prawie do końca jechałem już bezdeszczowo, znaczy zaczęło siąpić i to z każdą chwilą coraz mocniej, gdy ponownie wjeżdżałem do Żyrardowa. Zanim jednak na dobre się rozpadało, zdążyłem dojechać do domu.

Przy takiej pogodzie było sporo ślimaków na drogach, była więc ewakuacja ślimoli z ddr-ek i bocznych dróg (na ruchliwszych nie miały szans).

Winniczków




Wstężyków




Pisia Tuczna w Jaktorowie i krótki postój na kładce, na łyk kawki. I tu przestało siąpić.




Hej, halo! Ale ja nie na szczepienie! Ja tylko po książki. Aha, nie te drzwi? Ale one są zamknięte! Dzwonić? Dobra, dobra, już dzwonię.



W starszych egzemplarzach można spotkać taki ExLibris.



Klon jesionolistny zaczyna kwitnąć, w mieście już wcześniej rozkwitły.




Kolejne kwitnące drzewko



Czarka szkarłatna lub dzieżka pomarańczowa



Jak Kluska dowiedziała się, że ratowałem ślimaczki, to rzuciła mi się na szyję zrobiła taką odznakę.,



Po czym ruszyliśmy razem w teren ratować ślimaczki... w deszczu, bo rozpadało się na dobre i przestać nie chciało.



O, jest pierwszy.



I kolejny



Jeszcze jeden, Kluska też zasłużyła na odznakę



A deszcz padał i padał... opowieści z deszczykiem!






  • dystans 35.30 km
  • czas 01:51
  • średnio 19.08 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Akcja Biblioteka 4.4

Środa, 14 kwietnia 2021 · dodano: 20.04.2021 | Komentarze 4

Biblioteki nadal działają w tym trybie co ostatnio, a więc:
- Żyrardów - całkowicie zamknięta
- Grodzisk Maz. i Mszczonów - trzeba się umawiać na odbiór na godzinę
- Radziejowice, Jaktorów, Międzyborów - działają w miarę normalnie... znaczy normalnie pandemicznie

W zasadzie chciałem podskoczyć do Grodziska, książki zamówiłem w systemie w weekend, ale jeszcze nie przygotowali (dopiero w ciągu dnia w środę zadzwonili i umówiłem się na piątek), więc jak we wtorek wiedziałem że z Grodziska na razie nici, skontaktowałem się z Mszczonowską biblioteką i wysłałem zamówienie i udało się umówić na środę.

Jazda cały czas w deszczu... nie był zbyt intensywny, ale cały czas mżyło, siąpiło i kapało. Normalnie bym zamówił online i spróbowałbym wstrzelić się w jakieś okienko pogodowe (w tym tygodniu nie było to łatwe, ale dzień wcześniej po południu nawet nie padało). A że musiałem się umówić na dzień i godzinę, to próbowałem wcelować z prognoz, ale się nie udało.




Tak więc najpierw do Mszczonowa, paczka książek już czekała na mnie na stoliku przed wejściem do biblioteki, a potem do Radziejowic gdzie zamówiłem online, ale nie musiałem na dzień i godzinę (na odbiór miałem 7 dni).

W Radziejowicach krótciutki postój w parku na ławce pod daszkiem, tyle co łyknąć kawy z termosu i w drogę powrotną.




Kwiaty klonu... no właściwie to jeszcze pączki kwiatowe.








  • dystans 16.50 km
  • 8.00 km terenu
  • czas 01:05
  • średnio 15.23 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Na ognicho

Poniedziałek, 12 kwietnia 2021 · dodano: 16.04.2021 | Komentarze 26

Tradycyjny wypad na miejsce ogniskowe. Dziś piękne kępy zawilców gajowych.






Dziewczynak z kiełbaską i chlebkiem.



Jest tabliczka z Pioneera, to teraz jest też Deseczka spod Żyrardowa z podobnym przekazem.



Przy okazji, dokończyłem piosenkę o mielonce... po ok. 20 latach! Wtedy ułożyłem pierwszą zwrotkę, bo tylko na tyle miałem weny, ale teraz udało mi się ułożyć ciąg dalszy.


Ballada o małej mielonce
melodia: Pieśń o małym rycerzu
słowa: ja :-)

1. W sklepie szerokim, którego okiem
Nawet sokolim nie zmierzysz
    Wejdź, pchnij swój wózek, do działu puszek /
    Aby zakupić mielonkę                                 / x2

2. I choć jest pasztet, obok paprykarz,
Oraz stos kiełbas na ladzie
    Wejdź, pchnij swój wózek, do działu puszek /
    Aby zakupić mielonkę                                 / x2

3. Zjedz ją na chlebie, lub wrzuć do gara,
Z ryżem i sosem wymieszaj
     Weź swą menażkę i chwyć za łyżkę /
     Aby wszamać mielonkę                    / x2

4. A gdy się skończy, zejdziesz w doliny
I sklep tam we wsi odnajdziesz
     Wejdź, pchnij swój wózek, do działu puszek /
     Aby zakupić mielonkę                                 / x2



Poniżej paw pięć smaków, w środkowym garze właśnie mielonka (fotka archiwalne z jakiegoś rajdu studenckiego).



Paw to w terminologii turystycznej (odmiana warszawska) tradycyjna rajdowa potrawa z ogniska, w wersji klasycznej: ryż/makaron + mielonka + sos/koncentrat pomidorowy, a w wersji deluxe także z warzywkami z puszki typu groszek, czy kukurydza. Ma różne nazwy w różnych miejscowościach i kręgach turystycznych, ja się spotkałem jeszcze z określeniami:glumza, pulpa, berbelucha, breja...

Tutaj była spora grupa rajdowa, toteż ryż nie zmieścił się do jednego gara i drugi na sos też został zajęty... toteż do zrobienia sosu użyte zostało pięć menażek, przy czym z podziałem na rodzaje sosów.



  • dystans 26.11 km
  • 9.50 km terenu
  • czas 01:57
  • średnio 13.39 km/h
  • temperatura 21.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu po lesie

Niedziela, 11 kwietnia 2021 · dodano: 15.04.2021 | Komentarze 2

Ciepła, słoneczna niedziela, więc oczywiście wypad do lasu.

Bagienko nad jednym ze strumyczków - rok temu było tu sucho, tylko miejscami trochę błotniście, w ogóle wszystkie okoliczne mokradła powysychały. W tym roku szczęśliwie są one znów wypełnione wodą. Trzeba korzystać z każdej okoliczności przyrody - rok temu spędzaliśmy czas na jednej z tych kęp przy drzewach na środku mokradełka, teraz zaś na brzegu (nie wzięliśmy środków przeprawowych typu kalosze, wodery, OP-1, ponton, kajak, łódź podwodna...).





Klu




Coraz bardziej wiosennie.





Symboliczny robal na dziś.



Jaszczurka, zapewne żyworódka.




Trochę trainspottingu - samotna SM42



Byk (ET22) z tajemniczym (dla mnie ) transportem.



Elf i to widziany już drugi raz w ciągu tygosnia... to rzadkość na tej trasie, zwykle są tu Impulsy i kible, oraz piętrusy na kursach przyspieszonych. Elfy i Flirty spotykałem tu bardzo rzadko.










  • dystans 29.80 km
  • 8.00 km terenu
  • czas 01:44
  • średnio 17.19 km/h
  • temperatura 43.3°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Doo-inne-ćwierć-koła Żyrardowa

Sobota, 10 kwietnia 2021 · dodano: 14.04.2021 | Komentarze 7

Kolejna pętelka po okolicy, min. w celu sprawdzenia paru miejsc.

Glinianki pod Wiskitkami. Sobota, ciepło, więc tak jak się spodziewałem, okolica nie była bezludna, na brzegu byli wędkarze... ale z tych najmniej ruchliwych, co to nad sam brzeg podjeżdżają samochodem i siadają kilka kroków od niego. Jakby mogli, to by chyba z samochodu nie wysiadali - zresztą kiedyś takiego widziałem, jak siedział na fotelu przy otwartych drzwiach. Jednak jak poszedłem głębiej w miejsce, gdzie nie dało się wjechać samochodem, to żywego ducha nie było.




Tam spotkanie z mniej więcej czterema zaskrońcami.




A po drodze... na przykład podbiały pospolite.




Trzmiel zapylający bluszczyk kurdybanek.



Sporofity mchu.




Sprawdziłem po drodze miejscówkę z norkami, podejrzewam że to kolonia brzegówek. Jeszcze jest, a jeśli mam rację co do mieszkańców, to jaskółki jeszcze nie przyleciały.



Pisia Gągolina.






  • dystans 20.39 km
  • 13.00 km terenu
  • czas 01:30
  • średnio 13.59 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu do lasu

Piątek, 9 kwietnia 2021 · dodano: 13.04.2021 | Komentarze 2

Tym razem dla odmiany w to samo miejsce co poprzednio, dlatego że wiało solidnie i co prawda rypaliśmy pod wiatr, a gdy wracaliśmy to wiatr znacznie ustał... ale za to miejscówka nieco osłonięta od głównego wiatru przez gęsty las i dostawaliśmy tylko bocznymi podmuchami, z kierunków gdzie las rzadszy, albo nie było wcale z powodu wycinek.









Ciepło, słonecznie i było mnóstwo pająków - miejscami jak człowiek chodził powoli po suchych liściach, to spod nóg uciekały dziesiątki takich pajączków.



Tramwajki



Oko w oko z krocionogiem



Chrząszcz, którego poprzednio zidentyfikowaliśmy wstępnie (z dużą dozą niepewności) jako hurmaka olchowca.





A to, hmm... podejrzewam, że może być jakiś śluzowiec (choć głowy nie dam). W tym wpisie przegląd kilku śluzowców, które znaleźliśmy w zeszłym roku.











  • dystans 27.27 km
  • 0.50 km terenu
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście

Środa, 7 kwietnia 2021 · dodano: 22.04.2021 | Komentarze 0

Rusałka kratkowiec (Araschnia levana)

przeczytaj o motylu na stronach:
- Insektarium
- Wikipedia
- Świat Makro
- Lepidoptera.eu
- LepiWiki

rusałka kratkowiec, pokolenie wiosenne. Tutaj ciekawostka, forma letnia ma zupełnie inną kolorystykę - jest głównie czarno-biała! Mamy więc do czynienia z dymorfizmem sezonowym. Początkowo przyrodnicy (w tym Karol Linneusz) traktowali je jako dwa odrębne gatunki






























wiosna 2023

























pokolenie letnie






























































  • dystans 41.60 km
  • 13.80 km terenu
  • czas 02:18
  • średnio 18.09 km/h
  • temperatura 4.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Doo(ćwierć)koła Żyrardowa

Wtorek, 6 kwietnia 2021 · dodano: 10.04.2021 | Komentarze 6

Taka tam rundka po okolicy.

Jeden z okazałych dębów... jeszcze rośnie.



Ten już nie.



Jednym z głównych celów było sprawdzenie przejezdności kilku dróżek leśnych, czy nie są aby zryte przez ciężki sprzęt od ścinki i czy da się przebić tam z Kluską.

Tę drogę należy sobie odpuścić.



Suchszy Dopływ Suchej, o którego mokrość dbają bobry.



Sucha. Kładka wciąż tu jest... a właściwie któraś kładka z kolei i szeroka, że ho, ho! To już nie jedna-dwie deseczki, ale pięć! Tyle że bez poręczy. No i drzew nie ma.



Jest też dodatkowa kładeczka w bok.



Samiec sarny nad Suchą.



Kokorycz nad Suchą. Ogólnie z kwiatkami było krucho - przez cały dzień chłodno i pochmurno, a w nocy była nwet przymrozek, toteż większość kwiatków była oklapła lub złożona.



Nasiona wiązu.



Oto dlaczego tę Suchą nazywam Suchą Żyrardowską.



O, szlak tędy poprowadzili, w sumie słusznie. Nie jestem na bieżąco z aktualnymi szlakami w okolicy, część zmieniła bieg, poza tym wyznakowano nowe... jako że ich tutaj nie potrzebuję, to czasem tylko zauważam znaki.



Tu był domek dróżnika, ale został wyburzony (podaj podczas remontu linii kolejowej), śladami po nim są - piwniczka i okazałe drzewo (chyba lipa, sądząc po liściach).




Ostatnio jak przejeżdżaliśmy koło przystanku Sucha Żyrardowska, zauważyłem kątem oka nowy plac zabaw. Dziś rzuciłem na niego okiem.



Plac zabaw jest ogrodzony, a obk niego jest siłownia plenerowa... jest jeden szkopuł, nie ma przejścia bezpośrednio między nimi - trzeba wyjść furtką na drogę i tamtędy dojść do siłowni. Szczegół, ale upierdliwy dla rodzica, który ma dziecko na placu, a chce sobie poćwiczyć na siłowni... i jak jest potrzeba pójść do dziecka (albo na odwrót), to trzeba rypać naokoło.



No dobra, rano był lód na kałużach, ale bez przesady.



O, jest i bocian (jeden z trzech na gnieździe, które widziałem na trasie).



Tasznik



Całe stada śmieszek




Podjechałem też nad Pisię.

Pniaki w czosnku niedźwiedzim.



Zawilec żółty



Kokorycz



Miodunka




Przylaszczka



O, jakieś larwy miały wyżerkę



Jeszcze wizyta nad Bobrzym Jeziorkiem i do domu.






  • dystans 20.64 km
  • 9.50 km terenu
  • czas 01:25
  • średnio 14.57 km/h
  • temperatura 12.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Leśne dyngusowanie

Poniedziałek, 5 kwietnia 2021 · dodano: 07.04.2021 | Komentarze 7

Dziś sporo się działo, jak to w Śmigus Dyngus, musieliśmy rano z Kluską zamontować nad drzwiami ubikacji dyngusowy prysznic... znaczy kubek z wodą, która się wylewała przy otwieraniu drzwi. Kluska rok temu po przeczytaniu Tytusa, gdzie Tytus robił dowcipy na Nowy Rok, postanowiła że też zrobimy nieśmiertelny dowcip z kubłem wody. Rok temu kombinowaliśmy jak to zamontować, teraz mieliśmy wszystko opracowane i przygotowane, tylko zainstalować.

Potem usłyszałem na klatce schodowej krakanie - aha, pewnie jakaś kawka (ew. gawron) wpadła tam i nie może się wydostać. Wziąłem więc ręcznik (żeby ją złapać, owinąć i tak wynieść na dwór) i wyszedłem na schody... tylko że akurat ucichła. Zszedłem na sam dół i żadnego ptaka nie znalazłem, widać się wydostała. Wróciłem, a za jakiś czas znów słyszę skrzeczenie - znów wyszedłem i podążyłem za głosem na górę (tam tylko zerknąłem), ale ptaka nie ma... tylko sąsiadka wygląda przez drzwi i pyta "Wy też to słyszycie? Bo się zastanawiałam czy mi się tylko wydaje". Rozejrzałem się i zobaczyłem kawkę - siedzi na zewnętrznym parapecie przy uchylonym oknie i kracze tak, że pogłos się niesie na klatce schodowej.

Tym razem nie było akcji wynoszenia, czy wyganiania ptaka, ale już wyganiałem z mieszkania, a to  jakiegoś wróblo-mazurka, gołębia, a nawet nietoperza.


Jedziemy - Kluska czyta uwspółcześnioną wersję mitów greckich (z tej samej serii, co wcześniej sztuki Szekspira), teraz akurat na głos czyta nam o wojnie trojańskiej.



Swoją drogą, są niektóre rzeczy, co zmieniają się na lepsze - może człowiek wybrać się w Lany Poniedziałek bez ryzyka, że ktoś go zleje kubłem wody. Kiedyś sobie odpuszczałem rowerowanie w ten dzień, z czasem zauważyłem że nie jest tak źle i jeśli człowiek szybko wymknie się z miasta, a potem omija co większe wsie (najlepiej udać się do lasu), to ryzyko zlania jest minimalne. A teraz w ogóle jest jak w normalny dzień... owszem, można trafić na jakieś dzieciaki z pistoletami na wodę, czy innymi śmigusówkamia, ale taki strumyk wody nie jest jakimś wielkim problemem (jak jest ciepło, to szybko wysycha, a jak jest zimno to nawet nie przebije się przez warstwy ubrania).

W temacie wody, droga do skrzynki Ruda Darniowa jest częściowo zalana - normalna sytuacja w czasie normalnej wiosny, jak wiosną nie ma tu wody (jak rok temu), to znaczy że jest bardzo sucho, a jak jest wyjątkowo mokro to wody tu jest dużo więcej.



Szałas stoi



Szałasiki dla zabawek wymagały napraw, ale znów stoją.



Jajeczka na dziś



A tu droga zalana przez strumyczek tędy płynący, który często przez większość roku jest wyschnięty. Nie ma on nazwy. a kak spojrzałem na mapy topograficzne, nie jest nawet zaznaczony, pierwsze cieki wodne zaczynają się dopiero za lasem... i teraz zagadka hydrograficzna, który z dwóch zaznaczonych cieków, jest jego przedłużeniem? Sprawa jest o tyle istotna, że jeden uchodzi do Suchszego Dopływu Suchej, a drugi do samej Suchej.  Trzeba kiedyś to zbadać. A ten strumyk roboczo nazywam Rudym Potokiem.




Dziewczynka z kubełkiem




To właśnie na terenach podmokłych nad tym ciekiem wodnym znalazłem pierwsze w życiu bryły rudy darniowej i dlatego właśnie tu założyłem skrzynkę o niej. Tak, tutaj na tym zdjęciu pod wodą i pod ziemią na pewno jest ruda darniowa.



W pobliskiej Dolinie Suchszego Dopływu Suchej można spotkać żurawie. Właśnie dziś dwa przykołowały do nas i jeden wyllądował w pobliżu na mokradłach Rudego Potoku (fotki z poziomu ziemi nie mamy, bo postanowiliśmy nie przeszkadzać naszemu sąsiadowi).



Jeśli chodzi o pogodę, to wiało konkretnie, dojazd ciężki pod wiatr, ale na miejscu byliśmy dobrze osłonięci. Niestety jak lavinka ponad godzinę po przyjeździe zerknęła na radary, to zobaczyła zbliżające się deszcze... w zasadzie w prognozach od kilku dni ściana deszczu miała dotrzeć do nas dopiero punkt 17.

lavinka początkowo chciała się zwijać i wracać, ale dopiero co przyjechaliśmy i Kluskę ciężko by było namówić do powrotu... ostatecznie stanęło na tym, że rozbijemy namiot i w razie czego w nim przekiblujemy, a na powrót wykorzystamy przerwę w deszczach. Tak więc rozstawiliśmy namiot, załadowaliśmy tam graty, na zewnątrz zostawiliśmy tylko kocyk i hamak, które szybko zwinęliśmy gdy zaczęło kropić... ale wkrótce przestało i nie zanosiło się na kolejne opady, tak więc ponownie rozwiesiliśmy hamak i do końca już nic nie kapało, mimo że w sumie ze trzy fale deszczy (wg radarów) przechodziły.

W końcu trzeba było się zwinąć, by zdążyć przed tą właściwą ścianą deszczu po 17-ej. A jak zwykle w takim momencie Kluska zajęła się przygotowywaniem podchodów dla mamy, a to sporo trwa. Jeszcze mieliśmy czas, bo wiemy że zbierać trzeba się zacząć co najmniej godzinę wcześniej, a i tak trzeba było przypilnować Klu żeby sprawnie to robiła - a to nie jest łatwe, bo poganianie Kluski jest jak poganianie lodowca. W końcu udało się zebrać, oczywiście za późno - trzeba było ostro ciąć do domu, ale wiatr mieliśmy głównie w plecy (zgodnie z planem, dlatego dziś w tym kierunku ruszyliśmy). DO domu dotarliśmy 16:55 i właśnie zaczynało kropić... ale zaraz przestało. Okazało się, że ściana deszczu owszem dotarła, ale akurat w tej ścianie była dziura na naszym poziomie. Ponownie zaczęło popadywać pół godziny później, a na fest lunęło po godzinie.



Jeszcze część przyrodnicza na koniec - przylaszczka



Poza tym z kwiatkami tu słabo, to nie jest miejsce na wczesnowiosenne kwiatkowycieczki.



Kiełkująca paproć



A teraz robale - najpierw owady, a konkretnie owady z rzędu chrząszczy.

Najciekawszym znaleziskiem był ścierwiec (z rodziny omarlicowatych). Skubany zaraz się chował w mchu.





Jakiś maluch z rodziny ryjkowcowatych.




Z żukokształtnych był żuk leśny (rodzina gnojarzowatych).



Był też maluch z rodziny stonkowatych. Podejrzewam, że hurmak olchowiec, ale mógł też być inny, np. jakaś pchełka.




To tyle jeśli chodzi o chrząszcze, powyżej skorek (z rzędu skorków).

Tu poniżej jakaś larwa, którą podejrzewałem o bycie larwą skorka... ale nie, to jakiś inny owad.





I jeszcze inna larwa




Kluska znalazła jeszcze takie coś. Sądząc po kształcie, jest to jakiś pluskwiak z rodziny tarczówek.



To tyle jeśli chodzi o owady, były też wije, a konkretnie krocionogi.




No i pancerzowce - trudno mi powiedzieć, czy to stonoga., czy też prosionek (oba z rzędu równonogów), zwłaszcza gdy jest taki śpiący i zwarty w sobie.