teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108860.05 km z czego 15577.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2019

Dystans całkowity:857.42 km (w terenie 89.80 km; 10.47%)
Czas w ruchu:53:02
Średnia prędkość:16.17 km/h
Maksymalna prędkość:34.80 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:32.98 km i 2h 02m
Więcej statystyk
  • dystans 116.08 km
  • 10.30 km terenu
  • czas 06:40
  • średnio 17.41 km/h
  • rekord 34.80 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Siąpiradełkowa Setka do Prażmowa

Sobota, 6 lipca 2019 · dodano: 10.07.2019 | Komentarze 2

Plany na sobotę - z silnym wiatrem na wschód... po 14-ej wiatr miał nagle słabnąć i kręcić, więc tym bardziej kierunek słuszny, bo gwarantował, że nie będzie powrotu z silnym mordewindem. Poza tym nie ma upału, takie lato uwielbiamy. Co prawda po południu zaczęło siąpić i z przerwami siąpiło do wieczora, ale takie kapanie wcale nie przeszkadzało... bardziej przeszkadzało słońce, które koło południa wyszło zza chmur i zaczęło za bardzo przygrzewać, ale na szczęście szybko się schowało.

Ostatecznie po zastanowieniu zdecydowaliśmy że jedziemy w okolice Prażmowa... parę razy przejeżdżaliśmy tamtędy, ale nigdy nie było czasu poszukać na cmentarzu mogiły powstańców styczniowych, czy grobowca z malowniczą kolumną. Potem może pętelka pod Grójec i powrót. Po dokładniejszym sprawdzeniu okazało się, że jest kilka skrzynek przy najważniejszych obiektach zabytkowych Prażmowa, więc postanowiliśmy je objechać, więc opcja pętelki na południe odpadła z braku czasu.

A zatem jedziemy z wiatrem, jeden z postojów na rynku w Tarczynie.



Pogoda jak widać



Przystanek kolejowy Gąski (na eSeŁce). Jakby kto się pytał, te krzaki to właśnie peron.





Jakiś groszek



Dojrzewająca tarnina




Docieramy nad Jeziorkę, trzeba się przebić przez łąki do skrzynki.




Chaszczujemy przez zarośla wiązówki błotnej



Krwawnica pospolita



Ślimole





Ten ma trudne zadanie, nie dosyć że idzie pod górę, to jeszcze musi ominąć jakąś boczną łodyżkę i do tego jednocześnie robi kupę




Docieramy do dworku Ryxów w Prażmowie. Teoretycznie da się wejść do środka przez wybitne okno, ale nad wejściem jest alarm, co prawda spora szansa że wyłączony, ale woleliśmy nie sprawdzać tego na sobie.







Rzucamy też okiem i obiektywem na kościół








Pomnik niepodległości na dziedzińcu kościelnym, orzełek wygląda jakby już walnął sobie parę toastów z tej okazji (sto setek na stulecie).



Docieramy na cmentarz, na samym jego końcu jest grobowiec rodziny Ryxów. Kolumnę widać z daleka, więc nie da się go nie znaleźć.




Bronisław Felix Ryx, major w czasie Powstania Styczniowego, potem przez pewien czas na emigracji - tutaj można przeczytać jego biogram, w tym działalność w czasie powstania.



Izabella Ryx była wymieniona na tablicy powyżej, ale jest jej poświęcona osobna tablica. Małżonka majora powyżej, udała się z nim na emigrację. Potem wróciła sama do Prażmowa (mąż wrócił później) i zajęła się gospodarstwem, zwłaszcza hodowlą, a szczególnie kur, stąd zabawne tytuły niektórych artykułów:
- Pionierka na polu gospodarstwa kobiecego
- Podróż kur na Syberię
- Pani na kurniku



I jeszcze wnuczek Izabelli i Bronisława.



Mogiła powstańców styczniowych poległych w bitwie pod Prażmowem. Otóż oddział Władysława Grabowskiego zatrzymał się w tutejszym majątku i 5 sierpnia 1863 roku zostali zaatakowani przez wojska rosyjskie z trzech stron (z północy, wschodu i południa). Powstańcy wycofali się na zachód za Jeziorkę, tracąc 7 ludzi (w niektórych źródłach jest mowa o 11). Tutaj opis bitwy




Szwendamy się jeszcze trochę po cmentarzu, trafiamy min. na taki grób nauczycielki (powiększenie po kliknięciu w fotkę)



Mogiłę partyzantów z 1944





Motylka na jednym z nagrobków



Kilka innych ciekawych grobów





A to chyba najstarszy grób, jaki znaleźliśmy (choć niewykluczone, że sam nagrobek jest nieco nowszy niż najstarszy pochówek).






Zalicz gminę i podpompuj rower. Gminę oczywiście mamy już dawno zaliczoną i to co najmniej kilka razy.




Rozwałka po drugiej stronie Jeziorki, w rejonie którym mniej więcej wiodła trasa odwrotu powstańców, a teraz jest skrzynka poświęcona bitwie pod Prażmowe. Tu się zainstalowaliśmy ze skrzynką, żeby przeczekać spacerowiczów.



Mostek na Jeziorce i sesja na, oraz pod mostkiem (moje zdjęcia "pod" będą jak lavinka je wrzuci).







Widok z mostku na dawną gorzelnię



To nie jest skrzynka geocache
To jest niebezpieczne
Jeśli nie wiesz co z tym zrobić, omijaj z daleka



Opuszczamy Prażmów i jedziemy do Woli Prażmowskiej, w której mieści się kolejny dworek z majątku Ryxów, a w nim biblioteka. Gdyby Kluska była tu z nami, koniecznie by chciała się zapisać i byłaby niepocieszona, że dziś nieczynna.



Podjeżdżamy, a pod wiatką siedzi dwóch podpitych facetów i jeden z nich do nas, że biblioteka zamknięta. No to odpowiadamy, że my nie do biblioteki, tylko obejrzeć dworek - no i oglądamy, robimy zdjęcia, a ten znów wyskakuje z tekstem że tu nie wolno robić zdjęć. Ooo, z tym tematem to my jesteśmy otrzaskani, więc odpowiadamy że można bo to obiekt publiczny, że za komuny owszem nie można było, ale od tej pory prawo się zmieniło itp. itd. ale facet nieprzekonany dalej swoje. Nie mieliśmy zamiaru ciągnąć dyskusji, a po zrobieniu zdjęć przyszła pora na kesz, więc poszliśmy za dworek.

No cóż, jak podjeżdżaliśmy pod dworek, mieliśmy zamiar zrobić postój pod jedną z wiatek, ale teraz stwierdzamy że lepiej nie, bo ten facet znów się o coś do nas przyczepi, więc po załatwieniu się ze skrzynką instalujemy się na schodkach na tyłach dworku, gdzie jest nawet klimatyczniej.




A co do skrzynki, to była na szczęście w głębi parku w krzakach, więc spokojnie  szukać i trochę się jej naszukaliśmy, aż ją znaleźliśmy pod nogami.



Ponieważ w miejscówce, w której chyba była skrzynka , chyba zalęgły się mrówki i właśnie wyroiły się młode królowe, postanowiliśmy odłożyć skrzynkę do dziupli w jednej z sąsiednich drzew.



Klimatyczna aleja grabowa w parku.





Wracając do rowerów natrafiamy jeszcze na pomnikową sosnę... to znaczy nie wiemy, że to sosna, igły hen wysoko wyglądają na sosnowe (a na pewno nie na jakieś świerkowe, czy jodłowe), ale szyszki co leżą pod drzewem są jakieś dziwne. No na pewno nie są to szyszki sosny zwyczajnej, bo nawet jeśli trafią się okazałe, to są bardziej pękate niż te, a te są podłużne jak szyszki świerka czy jodły (ale znowuż od nich się różnią grubszymi łuskami, takimi właśnie... sosnowymi). Co to może być? Limba? W domu sprawdzamy, że nie limba, bo ma inne szyszki, ale udaje nam się ustalić że jest to prawdopodobnie sosna wejmutka. Potem znajduję jeszcze jakiś pdf, a w nim listę pomników przyrody w gminie i tam jest że w parku są dąb szypułkowy i dwie sosny wejmutki... a więc mamy rację!





Pod sosną rósł sobie taki grzybek



Jedziemy jeszcze po jedną skrzynkę, otóż w tej miniserii skrzynek tropami rodziny Ryxów zbieraliśmy cyferki, które posłużyły nam do wyliczenia współrzędnych skrzynki bonusowe. Dojazd do niej był dosyć ciężki, bo wiódł bardzo piaszczystymi dróżkami.



A rower lavinki był dodatkowo obciążony pasażerem na gapę.



Taki fajny hand-made'owy jeżyk był w skrzynce, robimy fotkę na wzór, co możemy zrobić z Kluską.



Dobra, pora wracać. Wiatr rzeczywiście po 14-ej osłabł, czy zaczął kręcić nie zwróciłem uwagi, w każdym razie znacznie mniej przeszkadzał niż gdyby wiał tak samo jak rano. Tym razem Tarczyn omijamy bardzo bocznymi drogami od południa.

Grójecka wąskotorówka - kierunek Tarczyn



Kierunek Grójec



Krótki stopik pod kościołem w Rembertowie




Jakaś klimatyczna chałupka w krzakach po drodze.


Kategoria >100, mazowieckie


  • dystans 15.94 km
  • czas 01:11
  • średnio 13.47 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu na dworzec

Piątek, 5 lipca 2019 · dodano: 23.12.2019 | Komentarze 0



  • dystans 38.15 km
  • 6.00 km terenu
  • czas 02:29
  • średnio 15.36 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu do biblioteki we Mszczonowie

Czwartek, 4 lipca 2019 · dodano: 09.07.2019 | Komentarze 4

Korzystając z idealnej pogody  (nie za ciepło, nie za zimno, nie pada) wybieramy się do Mszczonowa, zapisać się do kolejnej biblioteki... Kluska uwielbia odwiedzać coraz to nowe biblioteki, taka turystyka biblioteczna. Ale zanim wyjedziemy z miasta, zahaczamy jeszcze o bibliotekę fabryczną (która jest obecnie dziecięcą) w Żyrku, bo czekała na nas zamówiona książka.

Jedziemy przez Chroboty, gdzie mamy do dziś rodzinę... kiedyś mieszkała tu praprababcia Kluski, która tutaj do rodziny uciekła z małymi dziećmi z Warszawy w czasie I wojny (głód, chłód i nędza). Prapradziadek zginął wcześniej w kopalni w Belgii.

Zaraz za Wręczą mały stopik przy nieczynnej od niedawna wielkiej żwirowni. W zasadzie mieliśmy tylko na chwilę się zatrzymać i  rzucić okiem na wypełnioną wodą żwirownię... ale ostatecznie zatrzymaliśmy się na dłuższy postój. Miejsce jest całkiem przyjemne, jednak czasem tu docierają ludzie - wędkarze, młodzież itp. przez to jest sporo śmieci (niestety dużo ludzi to straszni syfiarze).




Mewia mielizna



A na dole skarpy jest naturalna piaskownica... zresztą kto wie, czy w naszej piaskownicy piasek nie jest aby z tej żwirowni?





A w przybrzeżnym żwirku można znaleźć paleontologiczny salceson.



Fotka żwirku przy brzegi... co ciekawe w kadrze załapały się dwa kamyki ze skamieniałościami, które zresztą potem wyłowiłem (powiększenie fotki po kliknięciu i możesz spróbować znaleźć te dwa kamyki, których zdjęcia zamieściłem poniżej). Niewykluczone że na fotce jest więcej skamieniałości, ale te są najlepiej widoczne.




Dziewanna



Kocanki piaskowe... przy czym nazwa roślinki jest w liczbie mnogiej, nie kocanka, a właśnie kocanki.



Bukiet z kocanek, starca, krwawnika i szczawiu.



I kto jest wyższy? Kluska, czy dziewanna?



A to jest dawna fabryka zapałek, w której pracowała wspomniana wcześniej praprababcia Kluski, podobno na piechotę chodziła do niej spod Żyrardowa.



Drogowskaz do biblioteki, znaczy jesteśmy na dobrej drodze.



Na miejscu



Kluska stwierdziła, że wyrwikółka wyglądają jak kaczuszki



Wygłupowa sesja foto w przedsionku biblioteki.



Zakładamy Klusce konto i instalujemy się w kąciku dla dzieci. Tu utknęliśmy na dłużej p zabawa zabawkami, wybieranie książek i czytanie takich książeczek dla dzidziusiów na pół minuty czytania, których nawet nie opłaca się wypożyczać.




Taką grę planszową wyhaczyliśmy.



A teraz pora na zwiedzanie biblioteki.






Jedziemy dalej - lavinkę z Klu na chwilę zostawiam pod muralem, a sam sprawdzam obok czy jest otwarta Izba Tradycji. Nie jest, choć teoretycznie jest w godzinach gdy powinna być... nic nowego, nam też za pierwszym razem nie udało się jej zwiedzić. No cóż, trudno może następnym razem. Chcieliśmy ją zwiedzić, bo w jednej salek są eksponaty o zapałczarni w którj pracowała wspomniana wcześniej praprababcia Kluski.



Instalujemy się na kawkę i trzecie śniadanie (drugie było w żwirowni) na skwerku z niewielkim placem zabaw.



Oto wypożyczone książki - czytamy Pannę Kreseczkę.



I jemy. Dwie ulubione czynności naraz.



Zainspirowana Panną Kreseczką, Kluska narysowała w piasku Pana Rękę.



Wracamy przez... Kuranów! W zasadzie teraz ta wieś to parę chałup przy ekspresówce, ale przynajmniej tabliczka jest, a Klu ostatnio mówiła że chce odwiedzić Kuranów, no to odwiedziliśmy.




I w ten sposób dojechaliśmy do Radziejowic - pomnik odzyskania niepodległości.



A obok...



Postój na placu zabaw przy Powozowni, w której min. jest... biblioteka. Wiedząc, że prawdopodobnie tędy będziemy jechać, zapobiegliwie zabrałem jedną z książek z tej biblioteki do oddania i w ten sposób zaliczyliśmy trzecią bibliotekę tego dnia (każdą w innej gminie).




Jedziemy przez las, Kluska tak jak poprzednio w tym miejscu, zaczyna nam przysypiać... i tak jak poprzednio rozbudziła się przy krzaku leśnych malin. Początkowo zbieranie z doczepki, ale potem namówiłem ją żeby wysiadła, dzięki czemu mi wygodniej było jeść i zbierać. Mniam!



Dalej jedziemy czytając książkę, tym razem czytamy książeczkę z serii Kurczaki Lusaki. Przeczytanie jej zajęło Klusce 7 kilometrów.




A to nie była jakaś książka typu trzy strony na krzyż... stron było 48 i choć tekstu na każdej niezbyt dużo, to jak się przemnożyło przez ilość stron, to trochę jednak tego wychodziło. A proporcje tekstu do obrazków idealne na tym etapie do samodzielnego czytania.

Okazuje się, że tym razem trafiliśmy na pierwszy tomik serii (jednej z ulubionych ostatnio), o Carmeli, mamie kurce bohaterów następnych serii kurczaków Carmelito i Carmen. (powiększenie stron ze środka - tej ksiązki i kolejnych - po kliknięciu w odpowiednią fotkę).





A to Panna Kreseczka, którą czytaliśmy we Mszczonowie, jest to komiks autorstwa Wandy Chotomskiej i Bohdana Butenko, który ukazywał się w Świerszczyku w latach 1958-59.




A we Mszczonowie wypożyczyliśmy jeszcze min. Przygody jeża spod miasta Zgierza, też Wandy Chotomskiej.




Kategoria mazowieckie


  • dystans 9.26 km
  • czas 00:40
  • średnio 13.89 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Kluską nad Zalew Żyrardowski

Środa, 3 lipca 2019 · dodano: 08.07.2019 | Komentarze 7

Trochę się ochłodziło, to wykorzystaliśmy najzimniejszy niedeszczowy dzień od co najmniej miesiąca i pojechaliśmy nad Zalew Żyrardowski. Nie lubimy tłumów, nie lubimy się smażyć, no i w ogóle nie lubimy upałów, dlatego właśnie taka pogoda jest dla nas idealna na pojechanie gdziekolwiek, a zwłaszcza miejsca uczęszczane.

Dla porównania tutaj wpisy z zeszłorocznych wizyt na zalewie:
- Testowanie zalewu zaraz po otwarciu
- Z Kluską nad zalew


Cykoria podróżnik... ja twierdzę że jest niebieska, Kluska że fioletowa. Również lavinka i yurek twierdzą że kwiatki są fioletowe. Może bym zwątpił i się poddał, ale w moim atlasie stoi, że są niebieskie (w takiej Wikipedii na przykład też).



A te jakie są, cwaniaczki? Fioletowe?



I kwiatki obu kolorów naraz.



Nad zalewem przybyła w tym roku nowa stacja roweru miejskiego, piąta w mieście. Tym samym zaczyna mieć sens jedyna do tej pory stacja po tej stronie torów, czyli przy dworcu. Swoją drogą zajrzałem na stronę żyrardowskiego roweru i ze zdziwieniem odkryłem, że na moim osiedlu też przybyła stacja (szósta), niestety w takim miejscu, że nijak nam nie pasuje, nawet jej nie widziałem.



Ze zmian, w tym roku przybyły takie tabliczki przy wejściu. Trochę się wkurzyliśmy, bo trzeba by zdejmować sakwy i targać je na plażę (są wypełnione niezbędnikami typu kocyk, jedzenie, zabawki do piasku itp. itd.), olaliśmy je i weszliśmy z rowerami... zresztą potem się okazało, że powszechnie są ignorowane. Zresztą inne zakazy też są niestety ignorowane - mianowicie palenie i picie alkoholu na plaży, o czym świadczy mnóstwo petów i kapsli w piasku.



Udaliśmy się na naszą miejscówkę, najdalszy, najustronniejszy zakątek plaży, na którym rosną jedyne drzewa, które dają jakiś cień. Niestety jest to też miejsce najbardziej zaśmiecone, po rozłożeniu kocyka posprzątaliśmy najbliższe otoczenie by nie leżeć pośród śmieci, podobnie jak miejsce gdzie się bawiła Klu. Wywaliliśmy kilka garści petów, kapsli i drobniejszych papierków.



Rozpoczynamy prace budowlane. Korzystając ze starożytnej niecki przybrzeżnej, budujemy port, a więc kanał i baseny portowe.







No, już prawie gotowe, jeszcze tylko przygotować z patyczków zaporę przy wejściu do kanału, żeby łódeczki-drewienka nie wypłynęły... mamy bowiem pływy i woda raz się wlewa do basenu, a raz wypływa porywając ze sobą łódeczki.

A teraz Klu z laviną buduję fortyfikacje na wzgórzach wokół basenu.



Z drugiej zaś strony postawiliśmy piramidę w której siedzą kapłani i magowie, za pomocą czarów broniąc podejścia z tej strony.



I jeszcze sześcian artyleryjski broniący wejścia do portu i częściowo podejścia od brzegu.



Ja cały czas w krótkim rękawku i spodenkach, ale lavinka w chwilach odpoczynku zaczęła marznąć.



Bocian!



Spacer po plaży i pomoście



Wizyta na placu zabaw



Tablice z grą w kółko i krzyżyk (aczkolwiek postawienie aż trzech to lekka przesada, bardzo bardzo rzadko zdarza się, żebym na placu zabaw ktokolwiek się tym bawił), oraz memo (to już trzy memo miałoby chyba większy sens, pod warunkiem że byłyby różne symbole i układy na tablicach).




Labirynt, w którym wyrobiły się już skróty.




Powrót wodą, woda jest co prawda ciepła, ale po wyjściu z niej zimny wiatr sprawiał że się momentalnie marzło, toteż jeśli chodzi o kąpiel poprzestaliśmy na zamoczeniu nóg (a Kluska także spodenek i sukienki).




lavinka mi po cichu zrelacjonowała co się działo, gdy nas nie było. Na plażę kawałek dalej przyszła grupa młodzieży, w pewnym momencie do naszej miejscówki podeszły dwie nastolatki z tej grupy i jedna z nich z okrzykiem "Te, obadaj to" jeb z kopa w jedną z naszych budowli. lavinka jak to zobaczyła, to pogoniła gówniary i nim wróciliśmy naprawiła zniszczenia (Kluska strasznie się denerwuje tego typu rzeczami).

No cóż, mieliśmy do czynienia ze statystyczną młodzieżą. Poziom czterolatka, który niszczy innym babki w piaskownicy, tylko że tutaj nie było komu wytłumaczyć że tak się nie robi i zostało na starsze lata. No cóż, ta sytuacja tłumaczy wiele rzeczy - poniszczone przystanki autobusowe, ławki itp. także śmieci na plażach i we wszelkich innych miejscach.

Ponieważ popołudniu zaczęło się zjeżdżać coraz więcej ludzi i co prawda poza tą grupką była chyba normalna młodzież, a nie patologiczna, ale uznaliśmy że pora się zmywać, toteż zapakowaliśmy się i pojechaliśmy do domu.

.
Kategoria mazowieckie


  • dystans 27.87 km
  • 1.20 km terenu
  • czas 01:43
  • średnio 16.23 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu do biblioteki w Jaktorowie

Wtorek, 2 lipca 2019 · dodano: 03.07.2019 | Komentarze 0

Dziś korzystając, że nieco chłodniej (choć nadal ciepło), jedziemy z dosyć silnym wiatrem do biblioteki w Jaktorowie



Oddajemy ten stosik książek



Ilustracje z Martynki ("Martynka i wróbelek").




A potem tradycyjna rozwałka przy turze... Kluska jak zwykle zainstalowała się na pomniku, miała tam bazę, domek, jak zwał, tak zwał. My zaś tradycyjnie na pniu zwalonego drzewa.



A to stosik wypożyczonych książek (z wyjątkiem jednej, która jest w czytaniu na poniższych fotkach.



Czytelnia pod Turem.



A w tle rowerzyści, pociągi






W drodze powrotnej też czytamy.



Bocian!



Wśród wypożyczonych książeczek jest "Troja", Klusce od razu skojarzyła ze skeczem Kabaretu Potem Troja musi upaść, a do tego jeszcze z jednym o Odyseuszu. Klu po lekturze chciała więc oglądać Kabaret Potem i tu była zabawna sytuacja - Klu z zapartym tchem ogląda kabaret (dziecko wychowane na Potemie, jeszcze gdy była niemowlakiem puszczaliśmy jej potemowe kawałki), gdy wpadła koleżanka, Klu ja usadziła i oglądają dalej.

Minęły dwa skecze:
- Wiesz, ja mam ciekawsze bajki w domu, chodź do mnie.
- Nie, to jest fajne.
- Ale to jest trochę nudne.
- Czekaj, zaraz będzie dobre (był właśnie skecz o faraonie).

Ale koleżanka nie wytrzymała, w końcu przerwały oglądanie i poszły do niej. Po jakimś czasie Klu wróciła, skarżąc się że ją znudzili... otóż z bratem koleżanki i jeszcze jakimś kolegą grali w jakąś grę z piłką nożną, Klu się znudziła, niepostrzeżenie wymknęła i uciekła oglądać Kabaret Potem.


A z innych książeczek? Książeczka obrazkowa Krasnoludki (chociaż nie do końca typowa obrazkowa, bo jest trochę tekstu w opisach). Książki obrazkowe w większości są takie sobie, jedna nam się bardziej podobała - "Rok w krainie czarów", a "Krasnoludki" są tego samego autora i nas nie zawiodły.



Przykładowy kawałek strony (powiększenie po kliknięciu w fotkę).




  • dystans 10.46 km
  • czas 00:39
  • średnio 16.09 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Po Klu na dworzec i do biblio

Poniedziałek, 1 lipca 2019 · dodano: 24.01.2020 | Komentarze 0