teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 110567.05 km z czego 15845.25 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.93 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 49.65 km
  • 24.20 km terenu
  • czas 03:41
  • średnio 13.48 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Na kurki

Sobota, 29 czerwca 2019 · dodano: 30.06.2019 | Komentarze 6

Niedawno widziałem na rynku kurki, uznałem że pojawiły się po ostatnich deszczach. Potem jeszcze widziałem w logach jednej ze skrzynek wzmiankę o kurkach i robaczywych prawdziwkach, a u dornfelda na bikestatsie czytałem o maślakach, rrobaczywych prawdziwkach i nieudanym poszukiwaniu kurek.

Wcześniej albo nie miałem czasu się wybrać, albo było dla mnie za gorąco. W końcu dziś postanowiłem ruszyć na kurki... jakoś bardzo nie liczyłem na udane zbiory, jednak plułbym sobie w brodę że nie wykorzystałem okazji, a tak najwyżej z czystym sumieniem będę mógł stwierdzić ze kurek nie ma. A zaznaczę że kurki obok kań są grzybami, które je u nas cała rodzina, bo inne to głównie ja (nawet prawdziwki).

No to ruszamy z lavinką skoroświt o jedenastej (trzeba się wyspać). Po drodze takie oto widoczki, poza tym zboże miejscami wygląda na gotowe do żniw... zresztą potem mijamy jeden kombajn na polu.




Po drodze okazuje się, że jest za gorąco... w piątek było przyjemnie, a dziś miało być tylko odrobinę cieplej, jednak praktycznie nie ma chmur (znaczy tylko trochę wysokich i parę niewielkich obłoczków, a potem i one znikają), a słońce strasznie przypieka.  Jest wiatr, który chłodzi, ale jednocześnie bardzo męczy, bo w pysk... wychodzi więc na jedno.

W końcu dojeżdżamy do lasu i możemy się schronić w cieniu drzew... znaczy... eee... No tak, tak w wielu miejscach wygląda obecnie Bolimowski Park Krajobrazowy, dodatkowo przez ciężki sprzęt od ścinek drogi są strasznie zryte, potworny piach lub błoto, albo wysypane grubym tłuczniem. Trzeba wiedzieć które drogi leśne są jeszcze w miarę znośne, żeby się zmasakrować, ale to zmienia się z roku na rok.




No, w końcu dojeżdżamy na miejsce i dopiero tu możemy się schronić w cieniu. Wita nas prawdziwy robaczywek, znaczy robaczywy prawdziwek. Po czym odpoczywamy i stygniemy... jak się siedzi w cieniu i nie rusza, to jest nawet w miarę przyjemnie, ale jak się ruszać albo wyjść na słońce, to za gorąco. No cóż, lavinka zostaje w hamaku, ja idę na obchód kurkowych miejscówek.



Niestety kurek nie ma, a las jest strasznie suchy... znajduję tylko kolejnego prawdziwego robaczywka i kilka kompletnie zasuszonych kurek (może jak bym był tydzień temu, to jeszcze by się nadawały do zbioru).



W końcu w jednej z miejscówek trafiam wreszcie na nadającą się do zbioru kurkę.




Po przeczesaniu miejscówki znajduję w sumie 24 kurki, niektóre trochę podsuszane, ale jeszcze nadające się do zbioru. Trochę mało, w zasadzie tylko na jedną porcję dla Kluski.



W końcu jedziemy w drugi rejon kurkowy. Po drodze napadają nas maliny i świdośliwa.




Mały pojemniczek szybko się napełnia, więc musimy wyjąć większy. Oczywiście conieco i my podjedliśmy.




Na miejscu znów tylko kilka zasuszonych na wiór kurek, poza tym nic. Tutaj jest miejscówka maślakowa, ale maślaki tutaj dopiero pod jesień, toteż nie zdziwiłem się że nic nie było (nawet sucharka, czy robaczywka). Ponieważ więc grzybobranie było już zakończone, postanowiliśmy wykonać awaryjny Plan B, czyli pojechać na jagody.

Dojazd do miejscówki jagodowej okazuje się nieco skomplikowany. W tym roku tą trasą jeszcze nie jechałem i przegapiam jeden zjazd... zresztą trudno nie przegapić, jak w wielu miejscach las wygląda tak, że trudno poznać to miejsce.



W końcu okazało się, że tam gdzie mieliśmy skręcić robią takie coś, no nic dziwnego że nie poznałem miejsca. W końcu objeżdżamy naokoło, bo tym nie da się nawet za bardzo iść, ale pakujemy się w bardzo piaszczystą drogę zrytą w czasie ścinek (trzeba prowadzić), a dalej podsypywaną tłuczniem (jechać się da, ale strasznie trzęsie). A i tak jadąc dalej z miejscówki jagodowej będziemy musieli kawałek przebić się przez tę budowę drogi (która wróży jeszcze więcej ścinek w okolicy).



A to nasz bohater - dzielny krecik, naprawdę jesteśmy pełni podziwu, że dał radę się przebić.



Zalegamy na miejscówce jagodowej, skąd wypłaszają nas dopiero wieczorne komary, ale wtedy jest już nieco chłodniej, a w każdym razie dłuższe cienie. Tylko nie można się zatrzymywać, bo komary napadają chmarami.




Borówka



Ciekawa pajęczyna, może na jajka?



Jeden z motyli... zdaje się, że w zeszłym roku go identyfikowałem, muszę sprawdzić.



Letnie listki cytryny.



Już prawie w domu, jeszcze tylko kaczątka z mamą o zachodzie słońca.



A w domu okazało się, że gołębie złożyły drugie jajo (pierwsze dwa dni wcześniej). To już będzie trzeci lęg... ponoć w korzystnych warunkach gołębie składają jaja 4-5 razy do roku, no zdecydowanie u nas na balkonie są korzystne warunki. Jeszcze raz na pewno zdążą złożyć jaja (pod koniec sierpnia lub na początku września).

Klu jednemu już nadała imię - Szarenka, ale drugie jeszcze jest bezimienne.



Podsumowując - dystans średni, ale strasznie się zmordowaliśmy, głównie przez ten upał i ciężkie odcinki terenowe (w upale). Na niedzielę zapowiadają gorąc konkretny, nie mamy zamiaru podejmować żadnej aktywności fizycznej.



Komentarze
mototramp
| 06:11 piątek, 5 lipca 2019 | linkuj Na punkcie G jagód masa - duże, dorodne. Można zbierać kubłami.
Widocznie tam jest wilgotniej, u mnie w lesie brak albo wyschnięte.
(jagoda to ten niebieski mały okrągły owoc)
meteor2017
| 11:38 poniedziałek, 1 lipca 2019 | linkuj @huann - u nas z grzybami podobnie, a las suchy jak pieprz. Te kurki znalazłem w nieco bardziej wilgotnej miejscówce, gdzie nawet kosaćce rosną

Z jagodami u nas jest ok, to znaczy tam gdzie jest suszej i krzaczki mniejsze to jagód albo nie ma wcale, albo mało i małe... za to w wilgotniejszych stanowiskach z okazałymi krzakami jest nawet sporo jagód i to dosyć dorodnych. Kubek półlitrowy napełniam w pół godziny, a jak dobra miejscówka się trafi, gdzie nie trzeba za bardzo wędrować w poszukiwaniu obsypanych krzaczków, to i i w 20 minut
meteor2017
| 11:34 poniedziałek, 1 lipca 2019 | linkuj @lavinka - tak, dostojka... chyba nie malinowiec, bo w zeszłym roku oznaczyłem dostojkę malinowiec i miała nieco inny rysunek na skrzydłach:
http://meteor2017.bikestats.pl/1689197,Na-jagody-miedzy-deszczami.html

@malarz - ja zwykle szybko jadę dalej, żeby mnie szlag nie trafił że kolejne ładne miejsce poszło pod topór
malarz
| 14:53 niedziela, 30 czerwca 2019 | linkuj Gdy natrafiam na porębę w lesie najczęściej zatrzymuję się, a ruszam dalej dopiero po przypomnieniu sobie jak to miejsce wyglądało przed wycinką...
huann
| 13:20 niedziela, 30 czerwca 2019 | linkuj W Jamboru grzybowa pustynia, jagód sporo (mniej więcej tyle, co komarów), ale bardzo drobne bo wyschnięte i bez smaku. M. zebrała w godzinę ledwo pół kubeczka.
Skoro jedno jajo jest Szarenką, to drugie musi być Lelonkiem, nie ma zmiłuj :)
Lavinka z nielogu | 12:48 niedziela, 30 czerwca 2019 | linkuj Ten rudy motyl to prawdopodobnie Dostojka dafne lub dostojka malinowiec, ale raczej to pierwsze (wg mego atlasu motyli)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa arzyl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]